Olfa znowu tym paskudnym, skrzeczącym głosem mizia te koty i psy, rozmawia się z nimi jak pierodolnięta stara panna, gada do nich „powiedz coś” „rozumiesz ty mnie” i inne rzeczy, przez które brzmi po prostu jak psycholka i pewnie myśli, że to takie słodkie dla widzów. Jakby nie mam nic do fanatyków zwierząt, sama je kocham, wiem że właściciele lubią sobie z nimi pogadać, ale w ten sposób jakby te koty rozumiały do nich mówić i jeszcze nagrywać to... Stara baba ze Zwierzyńcem, raz czy dwa jak takie coś wrzuci to spoko, ale ileż można... za każdym razem jak nuda w Olfy życiu to zwierzaczki wlatują. Te rozmowy z nimi jej głosem starej przekupny z targu... chyba już jej instynkt macierzyński dudni w środku, ale musi bo przelewać na zwierzęta, bo jest bezużyteczna i zbyt egoistyczna, żeby dziecko urodzić i wychować(mimo że byłoby to jej jedyne osiągniecie życiowe z tej serii porażek i kolekcji przestarzałych torebek)
w ogóle wyobrażacie sobie Olfpicze z dzieciakiem? W wynajętym mieszkaniu, jeżdżąca po lekarzach uberem, a do szkoły metrem? z luksowa kolekcja kenzo bluz dla bąbelka
moze jak jej się nawet ten barter i wymuszane współpracę skończą to urodzi bąbla, zeby ostatkiem sił i tematyką mama-insta ratować resztki „kariery m”