Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

heynevermind

Zarejestrowani
  • Zawartość

    46
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez heynevermind


  1. 3 minuty temu, ubierztylek napisał:

    doczytaj do końca co próbuję ci przekazać, g.. kłótnię zrobiliście ale konsekwencje niezłe, nie ukrywam podoba mnie się 😉 

    Wybacz, ale poza Twoim pierwszym postem, do którego się ustosunkowałam po swojemu Twoje gadanie jest dla mnie od rzeczy i jeśli ktoś inny rozumie, to może mi wytłumaczy? A jak masz zamiar gadać szyfrem, to powodzenia. Nie każdy musi wnikać w Twój tok rozumowania. To nie gra w zagadki.


  2. 3 minuty temu, uzyszkodnik napisał:

    Jak to sie mowi, kto chce znajdzie sposob, kto nie chce znajdzie powod - Twoj wybor.

    Zostaje łazienka, rozważę to, ale ona będzie wyła dopóki jej nie wypuszczę. A kupy na podłodze nie przeskoczę, bo nie będę siedzieć w takim potwornym smrodzie dla zasady, która i tak nie zrobi na nim wrażenia - tak myślę.


  3. 4 minuty temu, ubierztylek napisał:

    coś mi podpowiada, że ten deszcz pada po burzy, burza była, wyszło słońce, a deszcz nie wiedzieć czemu dalej sobie pada ...

    Dokładnie... deszcz pada i siąpi na twarz, bo niby wielka awantura o psa za nami, ale nadal niewiele się zmienia. A czas mija, dzień po dniu nadszarpując moją cierpliwość.


  4. 16 minut temu, uzyszkodnik napisał:

    Zamykasz psa w jednym, najmniej potrzebnym pomieszczeniu (oczywiscie nie badz nieludzka, zostaw mu jedzenie i wode), zabierasz / chwasz swoje rzeczy i zapominasz. 
    Problemy z sasiadami? - Facet porozmawia. Kupa na podlodze? - Facet przyjdzie, posprzata. Rozszarpane rzeczy? - Facet kupi nowe. Pies nasr/al rano kolo lozka? - Budzisz faceta, niech sprzata. Tylko cicho.

    Mamy dwa pokoje, nie jestem w stanie odizolować się od psa, bo musiałabym jeden pokój opróżnić z rzeczy, a to jest niemożliwe. 

    Kupa na podłodze - nie jestem w stanie znieść smrodu, tak samo mocz. Muszę od razu sprzątnąć, a jego często w domu nie ma.

    Zniszczone rzeczy - hmmm... ładowarkę do laptopa odkupuje mi już 2 miesiące. 

     


  5. 6 minut temu, Dr. Who napisał:

    Ach to było wcześniej pisałaś że chciałaś jeszcze jednego psa, ale ze schroniska... 

    Tak był wcześniej temat, tam się bardziej rozpisałam i bardziej dramatycznie. I zrezygnowałam z adopcji przez to, że czekamy na inne mieszkanie + kilka innych czynników np. moja mama odpadła jeśli chodzi o opiekę podczas wyjazdów za granicę i nie miałabym z kim zostawić psa na dłużej. Wygrał zdrowy rozsądek.


  6. Mnie to nie kręci. Mam koleżanki z dziećmi i nie podoba mi się życie jakie prowadzą. Dlatego tym bardziej przeszkadza mi ten pies, ponieważ nie lubię dodatkowych obowiązków i chcę z życia korzystać. A tymczasem mam fetor moczu w domu, tracę czas i energię na sprzątanie 3x częściej, psa ...a i nie mogę wyjść z domu jeśli ktoś nie zajmie się psem. Ja osobiście traktuje to jako atak na siebie.


  7. 3 minuty temu, Electra napisał:

    Nigdy nie wiesz na jakiego pieska trafisz. Są takie, które wszystko złapią wlot, a są takie, do których trzeba cierpliwości. Twój jest ułożony, więc kochasz i dbasz, a jak pies sprawia kłopot to "żadnych pozytywnych uczuć". Do ludzi też tak podchodzisz? Fajni dopóki bezproblematyczni i tacy jak Ty chcesz? 

    Brak słów. 

    Powiem Ci coś w sekrecie, tak wygląda mniej więcej wychowanie dziecka, które powoli nabywa umiejętności, które nie jest takie jakie byśmy chcieli, sprawia kłopoty i rodzi ograniczenia, a im większe tym bywa bardziej nieznośne🤫 Miej to na uwadze przy planowaniu rodziny. 

    Dzięki za odp 🙂

    Moja sunia za dzieciaka też odwalała i to bardzo, zdewastowała mi pokój w rodzinnym domu do tego stopnia, że nie miałam telewizora (pogryzione kable jak i sam telewizor) i dziure w materacu, w której potem spała 😂😂 Ale dałam radę, bo to byl moj wyczekany pies i zagryzałam zęby i sprzątałam. Ale ja to robiłam, a nie kazałam mojej mamie czy tacie... 

    Jeśli chodzi o dzieci - obecnie mam 25 lat i nie planuje ich w przyszłości. Właśnie przez to, że odbierają one "swobodę życia", zabierają cały czas i absorbują Cię 24/7. Ja lubię wolność.


  8. 2 minuty temu, Bimba napisał:

    Nie wiedziałam że dla ciebie "dbanie" o drugiego człowieka  to zwalanie na niego swoich obowiązków 

    Ok, czyli mam zapomnieć o wszystkim co było dobre i sprowadzić jego zachowanie tylko do tego problemu z tym, że olewa opiekę nad swoim psem?


  9. 5 minut temu, Electra napisał:

    Oboje nie nadajecie się do opieki nad zwierzęciem.

    Was dwoje i dziecko? Dopiero będzie kataklizm. 

    Ja mam swojego psa i się nim zajmuje, także mylisz się. Wychodzę na spacery i zimą jeździmy rowerem - mam husky. Zabieram ją na każde wakacje (jeśli mogę) i dbam jakby to było moje dziecko, ale sytuacja z nowym szczeniakiem mnie przerosła i jeszcze raz powtarzam, że ja tego nie wymyśliłam i nie brałam udziału w decyzji.


  10. Jakiś czas temu mój chłopak, z którym mieszkam wziął bez uzgodnienia ze mną szczeniaka. Mamy ją już około 3 miesiące, a nasz związek w sumie wisi na włosku. Mam dość smrodu w domu, cały czas czuje mocz, nawet jak usypiam. Przez to, że w pokoju jest parkiet starego typu - wszystko wsiąka i nie da się tego doczyścić. Chłopak zrzuca odpowiedzialność za tego psa na mnie i inne osoby, a sam zajmuje się wtedy kiedy ma czas i ochotę. Zawsze byłam otoczona psami i kotami, od dziecka w domu były zwierzęta, ale tego psa zaczynam powoli nienawidzić i moja wściekłość się kumuluje. Jest to rasa bokser. Po pierwsze, brzydzi mnie to, że jej ... jest dosłownie odsłonięta (mój pies ma długą sierść i ogon "wilka" i nie jeździ mi gołym dupskiem po wszystkim) i dotyka mi pościeli tym, bo chłopak oczywiście ją wpuszcza cały czas na łóżko. Po drugie, jest to pies strasznie nadpobudliwy i nieposłuszny. Po trzecie, cały czas sika w domu mimo stosowania metod nagradzania. Ten głupi pies nadal nie ogarnął, że ma robić na matę jeśli już. Ona robi obok, a za każdym razem kiedy przypadkiem robiła na matę dostawała przysmaki (jeśli akurat zauważyłam). Wczoraj przykładowo po całym dniu pracy sprzątnęłam całe mieszkanie, a potem ona dosłownie zalała mi przedpokój cały i wszystko od nowa. Pies popsuł nam wakacje nad morzem, nigdzie w sumie nie możemy się swobodnie przemieszczać, bo zawsze musi być ktoś kto się nią zaopiekuje. Próbowaliśmy zostawiać ją w domu, ale zniszczenia mnie przytłoczyły + pretensje od sąsiadów. Przed zostawieniem jej była wybiegana 4 godziny i liczyłam, że może pójdzie spać, ale ona ujadała przez bite 5 godzin. Nie czuje żadnych pozytywnych uczuć do tego psa, chociaż na początku miałam zapał i dobre chęci mimo tego, że on postanowił o wzięciu psa za moimi plecami. Nie piszcie mi o chłopaku, bo ja wiem, że to jego wina i niewiele się zmienia. Każda awantura kończy się tym, że jeden dzień zajmie się psem i sprzątnie coś tam, a potem znów to samo i on jest wielce zajęty i zmęczony. A ja nie mogę być. Tak było już kilkanaście razy, żadna afera i rozmowa nie przynosi trwałego efektu.

    Z drugiej strony rozstanie przez psa wydaje mi się abstrakcyjne, bo nasz związek BYŁ udany i on jest dobrym człowiekiem, który o mnie dba i kocha. Ale ja już tak dłużej nie wytrzymam. Będzie tylko gorzej - ona już jest duża, a zaraz będzie jeszcze większa i będzie jeszcze bardziej nieznośna. Nawet mój przyjaciel, który jest ostoją spokoju ostatnio po zostaniu z psem na 3-4h powiedział, że ma dość i żebyśmy już jej nie przywozili... I nam współczuje, a on też miał zawsze psy. Z ojcem chłopaka nie możemy psa zostawiać, bo on nie rozumie, że ma jej dawać tylko jedzenie które zostawiamy. Potem pies sra dwa dni... oczywiście w nocy w domu, nad ranem itp. Więc ilość osób, które zostaną z psem jest niewielka, a przez to nasze życie kręci się wokół psa i to wyzwala we mnie tornado agresji. 

    Chce mi się płakać i pragnę tylko cofnąć czas i do tego nie dopuścić. Kazałam mu oddać psa, skoro i tak się nią średnio zajmuje - ale on nie chce o tym słyszeć, bo to jego ukochany piesek. Ostatnio śniło mi się, że zrzucam tego psa z jakiejś skały. To się zaczyna robić chore. 


  11. Wyślij więcej nagich zdjęć, to na pewno wzbudzi w nim szacunek i żal 😂 Dostałaś nauczkę i wyciągnij wnioski, a nie uganiasz się za facetem, który ma Cię w d... i traktował jako rozrywkę na nudne dni 🙂 I na przyszłość staraj się lepiej dobierać komu takie fotki wysyłasz, bo ja osobiście bałabym się, że ktoś je gdzieś zobaczy. 


  12. Ciekawi mnie co tak naprawdę ta epidemia ma na celu i jak bardzo odczujemy jej skutki w codziennym życiu za kilka/kilkanaście miesięcy. Ludzie jak lemingi są obsrani życia i dają sobie wmawiać wszystko. Uważam, że wirus istnieje, ale są gorsze i paniki nie ma. Przyznam, że coraz bardziej mnie to irytuje i czuje bezsilność. 


  13. Dla mnie to tak próżne i głupie, że nie wiem nawet jak to skomentować. Mam taką koleżankę na insta i kilka znajomych znajomych, których obserwuje i to bardzo widać 🙂 Przykładowo profil ma 100 tys. obserwatorów, a zdjęcie lubi 300-1000 osób 😄 Gdzie ta reszta? Hahaha ja np. prowadzę zwyczajne konto i mam około 400 obserwatorów, a moje zdjęcia lubi średnio 50-100 osób 😄 Znajomi itp.


  14. Dnia 5.08.2020 o 06:35, pravik@tuta.io napisał:

    nie rozumiem tego o co w tym chodzi, 

    a wiesz o tym że ludzie z krajów zachodniej europy mają takie samo zdanie o nas polakach jak ty o ukraińcach?

    Jak wsiadasz do autobusu to czekasz aż najpierw ludzie wysiądą, czy pchasz się prosto na nich żeby być pierwszym? Jeśli dalej nie rozumiesz, to współczuje. 


  15. Jak dla mnie, gdyby chciał się naprawdę spotkać, to wziąłby jakiś kontakt od razu (telefon, fb itp) albo sam znalazłby Cię na jakimś portalu i napisał. Sama zaniosłaś mu ten nr i teraz jeszcze piszesz w necie o tym, że się nie odzywa :D Chyba za dużo sobie wyobraziłaś.

    • Like 1

  16. Ciąża to nie choroba - idź do lekkiej pracy i zaproponuj dokładanie się do rachunków. Twój chłopak również powinien iść do pracy i dokończyć szkołę zaocznie. Ewentualnie wróć do swoich rodziców i szukaj wsparcia u nich. Ostatnią opcją jest dom samotnej matki i tam możesz skończyć, jeśli dalej będziesz przyjmowała funkcję pasożyta. 

    Ale jak dla mnie to prowokacja.


  17. Hej, od razu chcę zaznaczyć, że nie jestem rasistką - nie przeszkadzają mi osoby o odmiennej orientacji ani kolorze skóry. To co obserwuje po prostu mnie dziwi. Moja mama kilka miesięcy temu wynajęła mieszkanie w kamienicy, która jest głównie zamieszkana przez Ukraińców. Jest jeden facet na kilkanaście (!) osób, którego nie dotyczą opisane poniżej kwiatki. 

    Ich ulubione zajęcia i dalej reszta zachowań to:

    - picie piwska i wódki dosłownie litrami, butelki nie zawsze trafiają szczęśliwie do kosza

    - rozrzucanie petów wokoło

    - brak odpowiedzi na zwykłe dzień dobry, ewentualnie wybiórczo. Ja już przestałam się z nimi witać

    - brak umiejętności zachowania kolejności wchodzenia/wychodzenia do klatki. Tzn. jest ogólnoprzyjęta zasada, że najpierw się wychodzi, a później wchodzi... widać do ich kraju nie dotarła lub nie do wszystkich zakątków, bo oni uparcie pchają się do przodu. 

    - krzyki i pijaństwo do późnych godzin nocnych codziennie

    - sprowadzanie dziwnych ludzi np. z pomalowaną markerem twarzą (?)

    - chodzenie w samych majtkach po podwórku i najbliższej okolicy

    - dzieci, które mieszkają w jednym z mieszkań są wiecznie znudzone i wałęsające się. Jeden dzieciak ma ulubioną rozrywkę - trzaskanie furtką. Jakieś niedomyte. 

    Odnoszę wrażenie, że to dziki kraj i dzicy ludzie i boimy się zwrócić im uwagę ze względu na naszego psa i kota, że będą się mścić na zwierzętach. 

     

     


  18. Masz szczęście - to do niej wydzwaniają i wtrącają się w wybór imienia dla dziecka, które jeszcze nie istnieje. Dodatkowo rubaszne teksty teścia - na miejscu tej dziewczyny nie czułabym się komfortowo. Zobaczysz, teraz ona jest tym podjarana, ale pojawią się zgrzyty i już będzie najgorsza. Nikt nie lubi wtrącania się w życie, szczególnie teściów. 


  19. Mało tego... mój ex zostawił mnie na ex, bo ona pozwalała mu sobie wylewać np. red bulle na głowę i znosiła wszystkie wyzwiska, a ze mną to nie przeszło. Więc wrócił do swojej ofiary i od wspólnych znajomych wiem, że niewiele się zmieniło. A ona to chyba ma syndrom sztokholmski i dalej boi się, że on wróci do mnie :D po 3 latach opowiada wszystkim "nowym" osobom w tym towarzystwie wszystkie najgorsze rzeczy na mój temat i jej kompleks mnie chyba ją przerasta. A ja śmieję się z nich z moim nowym facetem. 

×