Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

CzarnyInez

Zarejestrowani
  • Zawartość

    55
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez CzarnyInez

  1. A ja tam lubię BitchNaughty. Jako jedna z nielicznych ma zdrowe podejście do wielu spraw. No tak, bo jakbyście WY odziedziczyły kamienice to bylybyscie wyrozumiałe i jeszcze karmiły gromadkę nieswoich dzieci.
  2. Przepraszam, a co jest złego w pieczywie na śniadanie? Nie ekstrapoluj na wszystkie kobiety tego, że beznadziejnie karmią dzieci, bo ty swoje beznadziejnie karmisz. I nie oczekuj tego, że kilkulatek chętnie będzie jadł "hummus, jarmuż i warzywka" jak przed smakiem marchewki poznał smak słodzonej kaszki i czekolady.
  3. Najważniejszy w życiu jest święty spokój. Jeśli rodzina ci go daje to ok:)
  4. Na wypadek powiniecia się nogi, właściciel bierze zwykle miesięczną kaucję. Ale sorry, zalegać z płatnością powyżej miesiąca? Kto odpowiedzialny, mający dzieci, nie wie że zapewnienie im dachu nad głową należy do priorytetów? Jak macie kredyty na mieszkanie w banku, to rezygnujecie z pracy i mówicie im żeby poczekali że spłatą? Bardzo dobrze zrobiłaś poganiając pasożytów.
  5. Przepraszam, z jakiej bajki wyszłaś? Dawniej kobiety też często nazywały się inaczej niż dzieci, bo nawet jeśli rozwodów było mniej, to można przecież zostać wdową i wyjść drugi raz za mąż. I mieć dzieci z kolejnym mężem. Jak moja ciotka. Dwójka dzieci z pierwszym mężem i dwojka z drugim. A i dzisiaj kobiety po ślubie czasem nie zmieniają nazwisk, ani nie dodają kolejnego członu. Jak na przykład ja. Poza urzędową bieganiną, zamienianiem umów, dyplomów itp. nic by mi to nie dało. Zawsze on mógł zmienić na moje, ale nie był chętny. Pewnie z tych samych względów. Nie jestem własnością męża, nie muszę się nazywać tak jak on. Dzieci mają podwójne nazwiska. Ślub jest korzystny z tych względów: No i jeszcze z jednego względu. Takiej Longinie z forum kafeterii nie dostarcza się wody na młyn. W tym kraju wciąż lepiej być rozwódką niż starą panną. Przecież nie można być zbyt szczęśliwym
  6. Jesteś większą ignorantką niż sądziłam. Podtrzymuję. Zmień leki lub lekarza. To co ci napisałam to WIEDZA. Konkretnie z "Ginekologii" profesora Bręborowicza. O czym wspomniałam tutaj : Ale fakt. To ty masz swoją małorozumkową WIEDZĘ, której źródłem jest "dobry lekarz", którego i tak pewnie nie zrozumiałaś bo słowo mówione rozumiesz zapewne tak dobrze jak pisane. Rozmowa z zacietrzewionymi egocentryczkami o rozumku Kubusia Puchatka zawsze poprawia mi nastrój. Besos bejbe
  7. "Pokarzę" ci o tutaj Jeśli Bręborowicz publikuje na pudlu to tak:) wiek matki jest jednym z czynników podnoszących ryzyko poronienia. I o ile wśród dwudziestolatek poroni około 10-20% kobiet, to w wieku 45 to jest już nawet 90%. Niezależnie od tego która to ciąża.
  8. Pokarz? Weź się już nie "kompromisuj" coraz bardziej wątpię w to twoje zrozumienie słów lekarza:) a może tu też chodziło o coś innego?
  9. Ja się nie gniewam nie musisz przepraszać. Z własnego doświadczenia. To co ci lekarz powiedział, a to co ty zrozumiałaś, to mogą być dwie różne rzeczy. I prawdopodobnie tak jest. Bo... Jesteś kolejna egocentryczką, która udzielając się na kafe uważa, że gada z samymi Karynami, sama będąc tą wyjątkową. Jak na osobę, która nie umie napisać prawidło słów "z resztą" dość pogardliwie wypowiadasz się o wiedzy innych.
  10. Zmień lekarza albo leki. Bo statystyka i badania są przeciwko tym bredniom. Ryzyko poronienia też rośnie z wiekiem. I częściej tracą ciążę 40 parolatki. Co nie zmienia faktu, że ciąża po 40 jest możliwa i urodzenie zdrowego dziecka też. Faktem też jest że dzieci starszych matek są inteligentniejsze i zarabiają więcej w dorosłym życiu niż dzieci matek młodych. Z tym zdobywaniem gór i jazdą na rowerze- nie każda dwudziestoletnia matka to robi. I nie każda 40 tego nie robi. Z resztą czy to jest jakiś wyznacznik bycia dobrą matką? Jak dasz radę tylko na morskie oko to jesteś słabą matką, Mont Blanc- średnią, a Mount Everest- to już super?
  11. Zwykle kobiety, które są dobre dla wszystkich dookoła są niedobre dla siebie. Później odbija się to czkawką wszystkim, bo przecież za poświęcenia należy się wdzięczność, której najczęściej się nie doczekają, przynajmniej nie w takim wymiarze jak oczekują. Za trzydzieści lat wątpię, że syn będzie stał godzinami przy kuchni żeby ci dogodzić. Mąż nie postawi ci pomnika za to jak dzielnie wychowałaś dzieci, kiedy on był w pracy. Teściowa nie klepnie się w pierś, za to że w sumie to tylko ci utrudniała i robiła złą robotę dokarmiając dzieci cukrem na boku. Zacznij droga mamusiu dbać głównie o siebie. Pogadaj z teściową. Jak to nie da rady, przestań ja wpuszczać do swojego domu i nie chodź do niej. Przestań stać przy garach, żeby tylko dogodzić kilkulatkowi, który chce wymusić coś słodkiego. Odzyskaj kontrolę nad swoim życiem. Bo serio tutaj nie ma do czynienia z niejedzacym niemowlakiem z wadą serca, tylko z kobietą która dała sobie wejść na głowę. A te "empatyczne" mamusie-histerusie tylko utwierdzają autorkę w przekonaniu, że powinna się poświęcić jeszcze bardziej. Najlepiej zacząć od rundy po lekarzach wszystkich specjalności, koniecznie prywatnie. I dalej w porze posiłku stawać na rzęsach, żeby obżarty słodyczami nadaktywny dzieciak raczył zjeść ziemniaka. Oczywiście, nie zaszkodzi przedszkolaka przebadać na pasożyty, ale może zanim pójdziecie do psychiatry i psychologa, alergologa i gastrologa, kardiologa, logopedy, wróżbity i znachora, to najpierw wypracujcie sobie przez trzy/cztery miesiące nową rutynę żywienia, zachowania, spędzania czasu indywidualne że starszym synem. Macierzyństwo ma sprawiać satysfakcję i frajdę, a nie być pasmem udręki.
  12. W firmie 'mama na pełen etat'? Ty chyba nie wiesz w ogóle co oznacza słowo 'mitoman' więc nie używaj słów, których nie rozumiesz:)
  13. Wszystkie wyniki badań wyszły dziecku ok. To matka twierdziła że dziecko jest jak cień. Czyli to jednak z dzieckiem było coś nie tak czy matka jest przewrażliwiona?
  14. Bosz... Ty jesteś histeryczką. Za dużo siedzenia w domu kochana. Idź do roboty to się odwrazliwisz i zarobisz na ciąganie prawdopodobnie zdrowego dziecka po prywatnych gabinetach.
  15. Tylko kto je po tych lekarzach ciągał bez potrzeby...
  16. A i czym innym jest kiedy nie je noworodek i niemowlak, bo tooze być związane chociażby z niedojrzałością ośrodka głodu i sytości, a czym innym jest kilkulatek niejadek.
  17. Czyli jednak coś tam je. Z praktyki zawodowej widzę, że większość niejadkow powyżej dwóch lat, to po prostu dzieci skarmiane na potęgę cukrem z zaburzonym apetytem i uzależnione od cukru. Bo słodkie, mączne i wysoko przetworzone je. Dziecko autorki tematu też niby niejadek, ale już wiadomo, że babcia podkarmia słodyczami na boku. A ona dokłada do tego miód, a przedszkole słodkie płatki i słodkie mleko. To nie jest niejadek, to po prostu źle żywione dziecko! Ciekawe czy jakbyś ty zjadła do pory obiadowej słodkie płatki na mleku, naleśnika z miodem, batona, no i może jakaś drożdżówkę, bo jesteś jednak dorosła, to czy w porze obiadowej zjadłabyś zupę, drugie i surówkę i ze dwie kanapki na kolację?
  18. Ile miesięcy/ lat ma twoje dziecko?
  19. O już wiem czemu takie problemy z dzieckiem. Bo choćbys dostała podręcznik z złotymi radami, to na nic to, bo nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Nie kazałam nikomu robić sobie dzieci. Ale spokojnie, wytłumaczę ci. Powiedziałam tylko, że tam gdzie nie ma czasu na robienie z posiłku półtoragodzinnego misterium męki pańskiej z menu, którego sam Amaro by się nie powstydził, tam nie ma problemu z niejadkami. Takim przykładem są wielodzietne rodziny, bo tam, jakby chcieć każdemu podniebieniu dogodzić osobno, to dnia by nie starczyło. A kobiety w takich rodzinach też często jeszcze pracują na etacie lub mają inne zobowiązania. Klepcie się po ramieniu ile wlezie. Ale zrozumcie jedno. Jedzenie i dla dorosłego i dla dziecka ma być przyjemnością, nie stresem jak przed egzaminem. Może lepiej niech twój mąż przejmie od ciebie obowiązek karmienia dziecka, a ty wyjdź w tym czasie z domu? Dlatego polecam żłobki, przedszkola i opiekunki. Z nimi zwykle wszystko smakuje lepiej. W przeciwieństwie do rozhisteryzowanej matki.
  20. Prawdopodobnie z tą zupą i twoim mężem stało się tak: Twoje dziecko zjadło pierwszy posiłek bez stresu i przeżywania. Ty się stresujesz i choć nie chcesz to masz zachowania które stresują dziecko. Posiłek z mamą zostaję zapamiętany jako stresujące i nieprzyjemne wydarzenie. Lepiej nie jeść, bo staje w gardle. Moje rady: wróćcie do pracy, nawet na pół etatu, dzieci do przedszkola lub wynajmijcie nianie. Zwykle to wszystkim wychodzi na dobre.
  21. To przestań skakać. Dziwnym trafem tadki niejadki zdarzają się w rodzinach, gdzie jest jedno, dwoje dzieci, a im więcej dzieci, tym mniej są wybredne jesli chodzi o jedzenie. Nie zje obiadu i/lub kolacji albo mało? Zje śniadanie. Za przeproszeniem z głodu jeszcze nikt się nie po. Sr. A. Ł. Uspokój się z tym gotowaniem wg fochow księcia. Za dorósłym chłopem też byś tak skakała? Spróbuj wprowadzić zupy - rosół, łagodna pomidorówka. Zbastuj z tymi naleśnikami, omletami, miodami. Raz w tygodniu - w sobotę/niedzielę wystarczą. Bo to też jest wysoko przetworzone żarcie z cukrem i zaburza apetyt i zmienia nastrój. Skończ też z drzemkami starszego. Kładź młodszego i te pół godziny poświęć tylko na starszego. Co pije dziecko? I ile pije? Może powinien więcej pić? A NAJWAŻNIEJSZE TO: spedz gdzieś popołudnie SAMA. Zostaw dzieci z mężem lub opiekunką i idź sama nawet na dwie godziny na spacer. Bez telefonu. Bo nerwy ci puszczają ze zmęczenia. Bo ja u ciebie nie widzę wybitnie złych dzieci, ale bardzo zmęczoną matkę. Kolejna rada. Przedszkole - zwykle w gościach wszystko smakuje lepiej i nagle po pójściu do przedszkola mamy dziecko, które je warzywa, pije soki, wprawdzie tylko w przedszkolu, ale zawsze to coś. Poza tym już nie będziesz sama z dwójką, a tylko z jednym maluchem. A drugi wróci: A. Zmęczony B. Zjedzony C. Stęskniony D. Wybawiony z rówieśnikami o podobnym poziomie energetycznym Jednym słowem: lepszy. Owszem, przedszkola zostały wymyślone również dla niepracujących matek, żeby sobie odetchnęły.
  22. No tak, bo to nie kobieta sobie wypracowuje macierzyński i wychowawczy tylko szef jej charytatywnie wszystko sponsoruje. I jeszcze otula puchową kołderką. Przypominam, że składki na zasiłki są pobierane z pensji kobiety, szef je tylko odprowadza na konto ZUS. Trzeba pracować prawie trzy lata, żeby mieć prawo do godnego życia w czasie opiekowania się dzieckiem. Czyli kolejnym płatnikiem zusu, podatnikiem i konsumentem. Może chętniej by zatrudniali gdyby faceci zaczęli chodzić na urlop wychowawczy. A nie umywali rączki...
×