Electra

Bzdura. Nie jesteśmy zwierzętami, żeby kierować się popędem, a jak jest miłość to nie trzeba nad niczym panować, bo nie ma zwyczajnie nad czym. Szukaj równolegle? Prdolisz...

Każdy ma gdzieś indziej granicę. To przepraszam bardzo, jeśli ja nie akceptuje koleżanek partnera tj. spotkań z nimi, a inni niczego złego w tym nie widzą to oznacza, że jestem zaborcza i mam się na to godzić? Nie. Rozumiem koleżanki w sensie smsy czy na komunikatorze rozmowę co słychać itd., ale nigdy nie akceptowałabym spotkań 1:1.

Nie lubię porównywać, ale zgadzam się. Z całej czeladki G.C. zdecydowanie wybija się.

Będzie od niego o dychę młodszy jak nic. Nawet jeśli jakimś cudem są w zbliżonym wieku to nic nie umiejsza to Leo. Ja nie patrzę jak wygląda na czyimś tle, ale ogólnie, całościowo.

Aż weszłam kilka razy na zdjęcie, czy my mówimy o tym samym facecie. Powtórzę - świetnie wygląda. Nie jest w moim typie, nigdy nie był, ale wygląda naprawdę dobrze.

On nie ma wcale brzucha

To łaś się do niego raz na jakiś czas... Powiedział Ci wprost, że zależy mu na spotkaniach, a nie na Tobie. Miej godność.

Nie podoba mi się sposób w jaki o nim mówisz. Co znaczy takie coś? Facet, znany aktor, celebryta, a nie coś. Naprawdę świetnie wygląda.

Przecież dobrze wygląda

Ja mówię co myślę, ale raczej nie mam problemu z żałowaniem. Żałuję, gdy z rozmysłem wypowiadam słowa, które mają zaboleć.

Nadzieję? A chcesz wrócić do byłego?

Zależy jaka znajomość. Ze czasem napiszą sobie co słychać? Luźno. Coś więcej? Out.

Nie rozumiem, że mu dupsko wychodzi? A co celebry rowa nie mają? Normalny facet w batkach kąpielowych. Bądź sobą.

Zapraszam do mnie. Jeszcze powinnam zarażać. Naprawdę, śmiało. Zasponsoruję Ci dojazd, postawie dobry obiad. Wypijemy kawę, zjemy ciasto i możesz wracać. Do tygodnia przyjdź opowiedzieć o covidianach.

Elektreweta

Dziękuję, przekażę.

Jesli jesteś nie taka i pretensje są faktycznie o wszystko i za wszystko to może czas, żeby znalazł kogoś kto bardziej mu odpowiada. To nie jest tak, że druga osoba nie może nas skrytykować, nie może nam nic zarzucić. Ważnym jest jak to robi i jaka jest tego skala.

Czego brakuje? Jasne, że seksu. Przecież nie rozmów o wszystkim i o niczym, klaty na którą wgramolę się przy każdej okazji, ramion które zawsze przytulą, ust które powitają dzień i go zakończą, ręki której nigdy nie puszczę. Ach co tam...

Ze mną.

5 kumpel do spotkań, jedna przyjaciółka. Wszystkie mają rodziny. Dramat

Jestem w najlepszym momencie swojego życia (może nie dosłownie, bo ukoronowanie męczy ). Jednakże odczuwam ogromny dyskomfort z powodu braku życia towarzyskiego. To jedyna rzecz, która uwiera mnie w życiu. Myślę, że gdy ogarnę ten aspekt będę ogromnie usatysfakcjonowana.

Nie potrzebuję wspólnych zainteresowań. Umiem rozmawiać z każdym. Mam tak różnych znajomych, że gdyby ich zebrać razem patrzyliby na siebie i zastanawialiby się co ich łączy. Pewnie nic, tylko ja.

Oczywiście, że spotykam się, ale to nie jest satysfakcjonująca mnie częstotliwość.

Nie będę miała sobie nic do zarzucenia. Wartościową relacje, która moje emocjonalne potrzeby spełnia już mam. Chcę zwyczajnie fajnie spędzać wolny czas, a jako ekstrawertyczka potrzebuję do tego człowieka. Mam kłamać? Udawać zainteresowanie, a potem proponować sorry kurcze tylko koleżeństwo? Spróbuję. Nic nie tracę.

Nie interesuje mnie to. Nic a nic.