Electra

Przychodzi wolny weekend. Nie chcę kraść koleżanek rodzinom, a potrzebuje życia towarzyskiego. Myślę, że samotność jest duża i wbrew temu co piszesz niejeden będzie chcieć razem gdzieś wyskoczyć.

To dla tych 9 % będę przejściowym lekiem na samotność. Tak, myślę że wrócę na portal tylko jeszcze to nie jest czas, żeby podejść do tematu poważnie, żeby stworzyć fajne koleżeństwo/przyjaźń. Znalazłam wszystko co chciałam, ułożyłam wszystko co musiałam, ale nie mogę sobie znaleźć miejsca, bo brakuje mi życia towarzyskiego. Mąci mi to spokój, brakuje mi czegoś, duszę się.

Jak tylko koronawirus odpuści, że będzie można spotkać się to na pewno założę konto. Potrzebuję znajomych, mieć życie towarzyskie. Źle mi bez tego, nie mogę sobie znaleźć miejsca.

Zobaczymy, wpadnę zdać relację Ktoś kto szuka seksu, myślę że gdy dostanie jasny komunikat już na samym początku "na mnie nie licz" nie będzie gonić ze mną do kina czy na spacer. Jest wiele chętnych kobiet od strzału, nie muszą bawić się w podchody.

Mogę być czyimś lekarstwem na samotność. Znajdzie sobie kobietę? Znikam. Mogą mnie tak "wykorzystywać" Samotność jest ogromna w dzisiejszych czasach, wielu nie pogardzi (myślę, że w miarę ciekawym) towarzystwem.

Nie uważam się za osobę z licznymi problemami. Niechęć do związku nie jest jakimś sprdoleniem, które wyklucza mnie jako fajną kandydatkę na kumpelę.

Praca dom, dom praca. Znajome mają rodziny, chcę wolnych znajomych. Myślę, że portal to dobre miejsce do odnalezienia fajnego koleżeństwa. W pierwszych rozmowach wychodzi czy mamy z kimś flow. Chciałabym, żeby była jasność od samego początku, a nie że ktoś mi potem wyskoczy "tak dobrze nam razem, świetnie dogadujemy się, myślałem że...." 🥺 Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Jedźmy na wycieczkę, chodźmy do kina, wyskoczmy na piwo, ale z tego nigdy nic więcej nie będzie. Myślę, że wiele osób nie chce związku, a chętnie spędzi fajnie czas z kimś sympatycznym.

Ale ja od samego początku zaznaczę, że związek ani fwb nie wchodzi w grę. Miałam dziesiątki kumpli, uwielbiali kumpla z cyckami

Dlaczego koleżeństwo/przyjaźń z facetem to zły pomysł? Fajnie mieć kumpelę, która wypije piwo, wysłucha i doradzi, która zrobi kanapki na wspólny wypad, zabierze do kina, gdy masz chandrę, zadzwoni zapytać jak minął dzień? Po pandemii chętnie ogarnę nowe znajomości.

Kobiety już mam w swoim otoczeniu. Brakuje mi męskiej mentalności. Lubię facetów.

Koleżeństwo? Zdmuchnę jak świeczkę. Przyjaciółka pociągnęła mi grubo swojego czasu Zabolało, ale przetrawiłam, przyznałam rację. Uwielbiam w niej szczerość. Jeśli jej coś odbije i zawiedzie mnie no to cóż... Pewnie włączę bezemocjonalny dystansik.

Tak. Będę zainteresowana tylko dobrym koleżeństwem/przyjaźnią.

Ani trochę. Nędzny żywot.

Całkowicie mnie nie rozumiesz.

To straszne. Cały rozsądek i dystans idzie w piiizdu. Oczywiście, że mam tą świadomość. Odważny krok ocierający się o lekkomyślność. Słabość jest straszna.

NIE mam pojecia o czym mowisz. Nie mam żadnych wyobrażeń. Równie dobrze mogę gdybać jak wyglądają ufoludki- czy są zieloni, czy mają różki, czy są zbliżeni do ludzkiej postaci itd. Wszystko to tylko domysły. ŻADNA realna wizja.

Ale ja nie mam żadnej wizji. To tylko zabawnie przedstawiona różnica między "maniem" uczuć i ich brakiem. Kocham... mój dystans...

Nie dla kogoś takiego jak ja. Normalny człowiek w różnych relacjach doświadcza bólu, zawodu, przykrości. Mnie niewzruszonej włącza się dystans i wyebanie. W miłości tego nie umiem. Bardzo chuujaszczy stan, zaczynam mieć uczucia do których nie jestem przyzwyczajona...

Ja sobie nic nie wyobrażam. Wiem, że jeśli mam dystans to mnie nic nie boli i dobrze mi z tym.

Od nikogo nigdy tego nie oczekiwałam. Chociaż jako młode dziewczę umawiałam się właśnie tylko z takimi upartymi bestiami.

W miłości "chcę być z Tobą", w rozsądku "chooj z Tobą"

Głupi przykład - zdrada. Jeśli kochasz serce Ci pęknie. Z rozsądku sobie pomyślisz, że głupi sqrwiel, spijesz dupę na przetrawienie i przechodzisz z tym do porządku dziennego. Przykre słowa? W miłości wiercą Ci mózg i serce krusząc je na kawałki. W rozsądku niewzruszona odpalasz ripostę pt. "a masz i sprdalaj". W miłości chcesz wspólnego jutra, bo inne nie istnieje, w rozsądku jesteś to jesteś, ale jak tak sobie pójdziesz to obiecuję - może zauważę. W miłości mówisz "bądź przy mnie, czekam", w rozsądku "nie przyjdziesz to nie musisz wracać, żadna szkoda".

Myślę, że pójdę w związek z rozsądku. Jesteś z kimś, bardzo lubisz kogoś, jest dla Ciebie ważny tylko... nie trzyma Twojego serca w rękach i chooja może Ci zrobić...

Nigdy nie uważałam, że miłość to tylko fajerwerki. Umiem dbać i troszczyć się, wspierać. NAWET MIŁOŚCI DO TEGO NIE POTRZEBUJĘ. Kompromis nie jest dla mnie bolączką. Jeśli w coś wchodzę to na 200%.

A ja mam na odwrót. Im więcej tam bajdurzenia tym bardziej odpycha. Chcesz poznać mnie? Porozmawiajmy. Nie dam Ci wszystkiego na tacy byś mógł w przedbiegach ocenić i podjąć decyzję czy godna jestem tej znajomości czy nie.