Nie urażając posiadaczek, ale tatuaż (nawet najbardziej wysmakowany) to taki punkt na granicy miedzy klasą a brakiem klasy. To bardzo widać w niektórych kontekstach, np. na aktach, gdy ten jeden element potrafi odebrać subtelność i dodać prymitywzmu. Wart się zastanowić. Moje zdanie jest jednak takie - jesteś piękna, nie dziaraj się, naprawdę nie potrzebujesz