Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

orange000

Zarejestrowani
  • Zawartość

    29
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez orange000

  1. Chodzi o to, że mój mąż wyjechał na tygodniowe wczasy ze swoją 14-letnią córką z pierwszego związku, totalnie przy tym olewając mnie i naszą 4-letnią córkę. Ja naprawdę rozumiem, że dla niego ona jest dokładnie takim samym dzieckiem jak nasze dziecko, ale litości ona ma już 14 lat, to jest już wiek w którym zamiast jechać z nią to powinien jej ufundować jakieś kolonie, a tak wychodzi dosyć napięta atmosfera przez jego ...yczne decyzje. Ona jest już praktycznie dorosła, nie ma 5 lat.
  2. Nieprawda, źle to odbierasz. Nie nienawidzę jej, w życiu bym jej nie zrobiła żadnej krzywdy. Wkurza mnie jedynie mój mąż, który zaczął stosować podwójne standardy.
  3. Co ja niby takiego strasznego tu wypisuje ? Napisałam kilka razy, że nie jestem przeciwna samym spotkaniom czy spędzaniu wolnego czasu, ale jak on zamierza olewać młodsze dziecko kosztem starszego no to mogę już mieć pretensje.
  4. Dlaczego miałabym mu nie pozwolić ? Ja jestem za stara na to, żeby bawić się w dokuczanie jakiemukolwiek dziecku.
  5. Złozenia pozwu o rozwód, alimenty i spłaty mojej części mieszkania.
  6. Nie jestem tylko współwłaścicielką, jestem aż współwłaścicielką, czyli mogę sobie nie życzyć tego, żeby gościć w swoim domu bękarta. Choroba czy śmierć matki dziewczyny to już inna kwestia, na razie matka dziewczyny ma 32 lata i trzyma się świetnie.
  7. Więź więzią, ale ja osobiście uważam, ze miejsca dziecka jest przy matce, a zwłaszcza dziewczyny. I nie, nie jestem zazdrosna o nią, tylko wkurzona o to, że swoje starsze dziecko traktuje jako tą lepszą, zamiast traktować je jednakowo, czyli jeżeli zabieram już jedno dzeicko na wakacje to i zabieram drugie.
  8. Oczywiście, że gości, ponieważ w wyroku sądowym jest wyraźnie napisane, że miejscem zamieszkania tego dziecka jest każde miejsce zamieszkania jej matki, a mój mąż może się z nią widywać co drugi weekend, niestety ona przebywa często wtedy kiedy powinna być pod opieką swojej matki.
  9. Ja też nie miałam problemów z tym póki nie stało się to zbyt częste. Teraz wyobraź sobie, że twój syn częściej gości u twojego byłego, niż u ciebie. Nie czułabyś się z tym źle jako matka ? Czy nie uważasz, ze dla nowej kobiety twojego byłego mogłoby to rzeczywiście być wkurzające ? Ja też nie miałaby z tym problemu, gdyby ten czas był rozsądny, a to co się obecnie odbywa to coraz bardziej przypomina opiekę naprzemienną.
  10. Dlaczego niby miałabym krzyczeć ? Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby facet trzymał się konsekwentnie tego co ustalił sąd.
  11. Tutaj sytuacja jest troszeczkę inna, niż którą przywołujesz. Jeżeli facet wiąże się z kobietą, która ma dziecko to wie na 100%, że dziecko będzie mieszkało w tym samym domu co kobieta, natomiast jeżeli kobieta wiąże się z facetem, który ma dziecko to wie, że dziecko jest raczej z matką, a u ojca co najwyżej w weekendy i nigdy nie miałam problemów z tym, że mój mąż widuje się z dzieckiem w weekendy, ale to co się obecnie odbywa to już jest zdecydowana przesada, zwłaszcza, że dziecko jest już prawie dorosłe.
  12. Dlaczego niby ? Ona już za 4 lata będzie dorosła i sama będzie decydować o sobie, raczej nie będzie wtrącała się zbytnio do naszego życia. Tu nie chodzi o ten tydzień, tu chodzi o całokształt. Jak już napisałam w tym roku nie było tygodnia w któym ona by u nas nie gościła i to dosłownie, a nocowała u nas więcej razy, niż w sumie przez całą dekadę łącznie. Jeżeli ktoś ma dwójkę dzieci jedno w wieku nastoletnim, drugie przedszkolnym no to naturalne wydaje się, ze poświęca się więcej czasu dziecku, które jest w wieku przedszkolnym. Nie porównałam nigdzie dziecka do siatki z zakupami, tylko pisałam anegdotycznie o cierpliwości.
  13. Oczywiście, że nie będę tak samo traktowała 14-letniego dziecka jak 4-letniego, chyba żaden normalny rodzic tego nie robi. 14-latka zrobi już wiele rzeczy sama, czego nie można powiedzieć o 4-latce.
  14. No ja widzę różnicę po między 14-latką, a 4-latką i nie uważam, że 14-latka, czyli osobą, która jest juz prawie dorosła trzeba byłoby zajmować się dłużej, niż 4-latką.
  15. Gdzie ja napisałam, że mają się w ogóle nie spotykać ? Niech sie widują, ale jest różnica po między widywaniem się, a widywaniem się. Co innego widywać się co drugi weekend, a co innego co drugi dzień.
  16. Tu nie chodzi o to co mnie boli a co nie, a to, że po pierwsze mówimy już o prawie dorosłym dziecku, które za 4 lata będzie mogło sobie legalnie kupić alkohol, a on zamiast ją usamodzielniać to traktuje ją jakby miała 5 lat, po drugie przebywając z nią olewa swoje drugie młodsze dziecko. Dlaczego nie zabrał też jej czy nas razem ? Dlaczego wczasy miały być tylko we dwójkę i koniec kropka ? Co się zmieniło przez te lata, że wcześniej nie były potrzebne takie rozwiązania ?
  17. Dorosłe w tym sensie, że nie musi non stop przebywać z rodzicem.
  18. Ale ona ma 14 lat, jest praktycznie dorosła, ona nie ma 5 lat, gdzie trzeba być przy dziekcu cały czas.
  19. Przecież nigdy nie byłam negatywnie nastawiona do jego dziecka, ale jest coś takiego jak nadużywanie czyjeś dobroci, gdyby np moja sąsiadka poprosiła mnie, żebym od czasu do czasu zrobiła jej zakupy to nie miałabym z tym problemu, ale gdyby kazała sobie robić codziennie zakupy to nie dziw się, że człowiek traci cierpliwość.
  20. Problemu nie miałam póki rzeczywistość była zgodna z wyrokiem sądowym, który określał, ze widzenia są co drugi weekend, a 4-5 dni w miesiącu jakoś zbytnio mi nie przeszkadzały i raczej miałam nadzieję, ze im starsza tym rzadziej będzie do nas przychodzić, bo wiadomo starsze dzieci raczej wolą być bardziej samodzielne, ale tutaj niestety trafiłam na nieliczny przypadek, gdzie im starsze dziecko tym dłużej przebywa u nas.
  21. Tutaj sytuacja wygląda troszeczkę inaczej. On został rodzicem bardzo bardzo wcześnie, bo miał zaledwie 18 lat, jak się poznaliśmy to jego dziecko już takie małe nie było, a i tak większość czasu spędzało ze swoją matką i sytuacja wyglądało ok, ale problem polega na tym, że w tym roku to chyba nie było tygodnia w którym ona u nas nie gościła. Nie wiem czy to matka ma na nia tak wywalone czy o co chodzi.
×