Trefna żona
Zarejestrowani-
Zawartość
29 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Trefna żona
-
Jestem pół roku po urlopie macierzyńskim. Umowę miałam do dnia porodu. Zostałam z dziećmi w domu. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek czuła się tak zmęczona jak po tym roku. Od rana sprzątam, piorę, gotuję, karmię, godzę, zabawiam, lulam. Wieczorem zasypiam na siedząco i w nocy wstaję jak płaczą, przez pierwszy rok nigdy nie przespałam nocy. I wczoraj mąż mi powiedział, że jestem nierobem. Zagroził, że jak nie wyślę CV do pracy, którą mi znalazł, to będzie że mną inaczej rozmawiał. Mam się dorzucać do czynszu i jedzenia. Powiedział, ze jak nie chcę isc do pracy, którą mi znalazł, to mogę iść gdziekolwiek, nawet na budowę. Planowałam powrót do pracy za ok pół roku, jak młodszy synek będzie lepiej spał. Mąż nigdy nie wstaje w nocy, bo pracuje. Wiem, że to nie zmieni się też jak wrócę do pracy, bo tak już było kiedyś. Nie jesteśmy biedni, nie mamy kredytów. Mam swoje oszczędności i nie proszę męża o pieniądze na swoje potrzeby. Wrócę do pracy jak najszybszej po tym, co wczoraj usłyszałam. Nie wiem tylko, jak mam z nim dalej żyć.
-
Wyszłam pierwszy raz w tym roku spotkać się z koleżanką i po powrocie usłyszałam, że tylko mi kolezaneczki w głowie. A mam tylko ją jedną i mieszka na drugim końcu Polski. Widujemy się raz w roku.
-
Myślę, że zostawienie dzieci na tydzień z nim obróciłoby się przeciwko mnie. Zrobiłby ze mnie wyrodną matkę, która porzucila dzieci, bo cos sobie uroiła. Kiedyś powiedziałam mu, że stosuje przemoc i nawet nie jest tego świadomy. Śmiał się i potem powiedział w towarzystwie, że żona oskarża go o stosowanie przemocy. Wszyscy się śmiali, poza mną. Dziś powiedział, że on nie mówił tych wszystkich rzeczy do mnie, że ja to sobie przekrecilam wszystko.
-
Ja nie mam pretensji do świata, że cały swój czas poświęcam dzieciom. Wiedziałam, że tak może być. Wiem też, że tak nie będzie zawsze, bo szybko rosną i pójdą sobie w świat. Chodzi o to, że mój mąż tego nie zauważył i poniżył nazywając nierobem. Powiedział, że on sam ciągnie ten wóz. Czyli wnioskuję, że moj wklad pracy ma za nic. Ja leżę i wymyślam, a on biedny ciągnie ten wóz. Możliwe, że coś chce kupic. Tylko co to zmieni, jak mi teraz o tym powie? Zapomnę, że zmieszal mnie z błotem i zacznę ochoczo oszczedzac z nim pieniadze? Ja bym wszystko zrozumiala, gdyby mnie uszanowal i powiedział, co planuje. Mi sie teraz nie chce nawet spojrzeć w jego stronę.
-
Zgadzam się. Jestem typową matką Polką z chamem u boku. Sama to już widzę. Żałuję jednej rzeczy. Ze nigdy przed ślubem nie zrobiłam czegoś całkiem nie po myśli męża i nie wkurzyłam go niczym. Może gdybym zobaczyła wtedy jego reakcję, nie byłabym dziś tu gdzie jestem.
-
Ale ja sobie radzę z dziećmi i zajmuję się nimi często sama od rana do nocy. Chodzi o to, że on tego nie zauważa i nazywa mnie nierobem, bo nie dokładam się chwilowo do budżetu. Sam fakt, że w ogóle masz takie rozterki już dobrze o Tobie świadczy.
-
Czepiliscie się tej szafy. Jasne, że na bieząco sie uklada, a nie wrzuca jak popadnie. Nic codziennie nie robie w tych szafach. Co jakiś czas robię przegląd, bo dzieci wyrastają i segreguję. Starszy syn sam sie ubiera i czasem szuka ulubionych rzeczy na samym dnie. A mąż zawsze jest niezadowolony, jak jego rzeczy nie są na wierzchu, jaka by to szafka nie była.
-
A mysl o powrocie do pracy mnie cieszy, tylko szkoda mi dziecko male zostawiać z obcymi i wiem, ze dom i nocne wstawanie nadal bedzie moim udziałem. W pracy przynajmniej doceniano to, co robię.
-
Musialbys spędzić kiedyś kilka nocy z noworodkiem, potem zabkujacym niemowlakiem, bawić się radośnie po takich nocach z dwójką dzieci i układać z nimi w szafach pod linijkę, żeby Pan po powrocie nie miał pretekstu do niezadowolenia. Widać, że pojęcia nie masz, jak wyglada opieka nad dwojka malych dzieci, kiedy jedno się kładzie, a drugie wstaje i tak dzień za dniem.
-
Musiałbyś zobaczyć, jaki jest styrany i zły, gdy musi zostać z dwojka dzieci w domu na 2-3 godziny i coś ugotować.
-
Mam świadomość, że tekst typu 'jak nie złożysz tego CV, to inaczej będziemy rozmawiać' to jest już grozba w moją stronę. Mnie to z jednej strony przeraza, a z drugiej śmieszy i po prostu ręce mi opadły, że można tak powiedzieć do żony, męża czy kogokolwiek bliskiego. Ja nie mam co szukac przy nim jakiegoś oparcia w życiu. Jak mialabym się z nim starzec.
-
Masz rację, brak mi charakteru w tym wszystkim. Zawsze, kiedy nie robię czegoś wg jego planu denerwuje się i mnie obraża, przy dzieciach mówi, jaka to mama jest niedobra albo że nic nie rozumie. Ucinam to, gdy się rozpędza, bo nic z tego nie mam, poza przykrosciami, których muszę wysłuchać. Potem mówi, że mnie przeprasza, ale musiał się wygadać bo go wkurzyłam. Nie rozumie, jak mówię, że można rozmawiać nie obrażając, to do niego nie dociera. Bo on musiał się wygadać i oczekuje, że zacznę robić co chce. Chciałam z nim porozmawiać o rozstaniu. Powiedział, że jestem chora i że w d. mi się poprzewracało z tego dobrobytu i mam się za robotę wziąć. Ja też nie potrafię prowadzić dyskusji na takim poziomie. Niedobrze mi się robi jak tego słucham i czasem nic już nie mówię, czekam aż skończy.
-
Bardzo bym chciała. Nie zapomnę tego, co powiedział. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak zdolowana. Ale on nas nie zostawi, bo uważa, że tylko przegrancy się rozwodzą. Będzie mnie dręczyl i mówił, że mnie kocha, że rodzina jest najważniejsza. A w złości znów powie, że jestem łachudrą i krnąbrną głupią kobietą. To już nie jest mój mąż.
-
Nie umiem sie za niego wypowiedziec. Mówi, że inny już dawno by mnie zostawił. Chciałabym, żeby mnie zostawił. Czulabym sie lepiej bez niego. Ale on nigdy tego nie zrobi.
-
Nie zapobiegalismy, bo ciąża miała być u nas już niemożliwa! 5 lat jej nie było i nie dawali nam szans.
-
Nie raz był niezadowolony jak z czyms się nie wyrobiłam, bo nawet jak nie siadam od rana, to zawsze jest coś niezrobione czy szafa do ułożenia, którą akurat on potem otworzy i wyraża swoje niezadowolenie. Mówi, że z niczym sobie nie radzę. Powiedział, że jak chciałam siedzieć w domu, to mam zapier. i nie narzekac i wszystko ma być zrobione, bo on pracuje. Zobaczyłam teraz, jaki jest podły.
-
Nie ustalilismy. W ciaze zaszłam niespodziewanie po roku w nowej pracy i nie miałam umowy na stałe. Mówił, że pozwoli mi odchowac dziecko, żeby nie musiał chodzić do żłobka, bo młodszy chodzil i strasznie płakał. Bylo mi go żal, że tam zostaje. Nie brakuje nam pieniędzy. Ale on chyba chce mieć więcej. A ja boję się, że nie podolam z pracą, dwojka malych dzieci i domem. Ale teraz nie mam już wyjścia. On w nocy nie wstanie, a jak go zbudze i nie uspokoi dziecka, to jeszcze urzadzi nocną awanturę, że wymagam od niego boģ wie czego. Tak juz bylo.
-
Rozmawiać z nim się nie da, bo jak tylko wracam do tego, co powiedział w kłótni, robi się agresywny i dalej mnie obraża. Każe mi się brać do roboty, mówi że niczego mnie matka nie nauczyła, że nie wiem, jak zycie wyglada, ze fantazjuję, roję sobie cos i mam dac mu spokoj.
-
On mi pieniędzy nie odmówi, ale wymowi. Dlatego muszę już wracać do pracy, bo to jest upokarzajace.
-
Nigdy nie usypial malutkiego (ma 1,5 roczku) i jak ostatnio chciał to zrobić, to wyrwał mu się z rykiem i przybiegł z poduszką do mnie. Rano krzyczy na dzieci, że mają jeść co im daje, a nie wymyślać kaszki, których on nie umie robić.
-
Śmieje mi się w twarz i wysyła do mamusi, bo wie, że tam nie zamieszkam z dziećmi. W ciążę na pewno już nie zajdę.
-
On nie umie się nimi zajmować. Za ciężko mu. Raz jeden spotkałam się z koleżanką, to powiedział, że tylko koleżanki mi w głowie. Wyszłam pierwszy raz od roku pogadać, nie po zakupy czy do lekarza.
-
Nie mam gdzie iść z dziećmi. Mieszkanie jest jego. Chcę ojca dla dzieci, dla siebie męża już nie. Nie chcę go już dla siebie. Poczułabym ulgę, gdyby to już nie był mój mąż, mniej by bolało.
-
Zapytałam, co to znaczy. Powiedział, że mam sie dokladac do czynszu i jedzenia. Powiedziałam mu dziś na spokojnie, że ja nie potrafię być dla niego dobra żoną, bo jest chamem i mnie to razi. Mówi, że nie nadaję się do życia, że mam swoje urojenia, nie da się z nim rozmawiać. Nie przyjmuje do wiadomości, że to, co mówi do mnie jest po prostu obrzydliwe.
-
Jest mi strasznie przykro, że on nie zauważył, że ja przez ten rok urabialam się po pachy. Czuję i złość i żal. Bardziej to drugie.