-
Zawartość
2939 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez MamaMai
-
Hej Girls, U mnie znowu z jedzeniem nieciekawie. Problemem dzisiaj była wielkość porcji. I tak: zjadłam połtorej porcji zupy, miało być kilka nerkowców wyszła cała garść, było za dużo mandarynek, a i jeszcze wpadła nieplanowana łyżka nutelli. Targana wyrzutami sumienia, poszłam w końcu na kijki. Pochodziłam 37 min. Miałam farta bo tylko co weszłam do domu zaczęło nieźle padać. Poćwiczyłam jeszcze nogi z gumą, tylko przez 5 min. ale uda nieźle paliły. Zaraz jeszcze chcę posprzątać kuchnię, łazienkę i jak dam radę z grubsza salon, ponieważ jutro może być ciężko u mnie z czasem. W planach bowiem jest shopping (spożywka plus czapki wiosenne dla dzieci, dresy dla mamy, hydrolat różany i maskę na włosy I co jeszcze się do łapki przyklei). Miłego wieczoru
-
Dziewczyny, żeby nie było gotowanie tych zup to nie jest dla mnie jakas katorga. Z reguły wygląda to tak, że w niedzielę gotuję rosól, który jemy jeszcze w poniedziałek, a że gotuję w dużym garze to z resztki we wtorek robię pomidorówkę (dla urozmaicenia z ryżem, chyba że córka ma też w przedszkolu to odpuszczam zupę we wtorek, przechodzi na środę). W środę gotuję zupę na dwa dni, w piątek też. I to nie są jakieś wymyślne, skomplikowane I czasowe w przygotowaniu zupy, bo córka nie je wszystkich. Zresztą zupy bardzo lubię I też gotuję ze wzg. na córkę. U was Jasminka i Triple, inna sytuacja, domownicy dorośli, ogarną sobie temat. Mój mąż też często gotuje, fakt nie zupy bo tego nie umie, ale drugie danie ogarnie, np. robi spagetti czy ryby lepsze ode mnie, całą moją drugą ciążę gotował bo ja nie byłam w stanie.
-
Super, gratki
-
U mnie z kolei córka mało co je w przedszkolu, np. Wczoraj zjadła śniadanie I podwieczorek, z obiadu nie tknęła nic, jak przychodzi do domu konia z kopytami by zjadła, więc serwuję zupę bo I sama wtedy zjem, a mąż jak wraca to jemy dopiero o 17-17:30 nie wytrzymałabym na suchym żarciu tyle czasu. Zresztą jak córka ma tańce to mąż też zje zupę przed a po tańcach drugie na tzw.obiadokolację to wtedy jest już 18:15. Zwłaszcza zimą gdy chce się zjeść coś ciepłego to też fajne rozwiązanie.
-
Gratuluję spadku I tempa. Milky ja często robię 2 dania, szczerze częściej robię niż nie. Ten proces przerwę dopiero jak wrócę do pracy Bony ten czas tak szybko zapiernicza, nie chce mi się do roboty, a to już coraz bliżej. Milky a ten sernik jak pieczesz, w kąpieli wodnej czy normalnie. I czy oddzielnie ubijaszbiałka. Serniki nie są moją mocną stroną ostatnio robiłam na Boże Narodzenie, I tenbył najlepszy jak dotąd, ale jeszcze idealnego nie upiekłam. Tyle że idę na łatwiznę I kupuję ser w wiaderku, a to też pewnie ma znaczenie.
-
Jasminka niefajnie że poszło w górę, ale przynajmniej wiesz dlaczego. Spinaj pośladki i działaj. Za tydzień musi być 72,6 albo i mniej! Nie ma zlituj!!!! A jutro idz na pętelkę i zrób 9,5 km.
-
I _can dobre i 300 g. Oby w dół, a nie w górę. Pomyśl że w takim tempie byłby w miesiąc spadek o 1,2 kg a to już całkiem nieźle. Gratki.
-
Też wczoraj myślałam o tym blokowaniu wpisów. W kontekście wpisu Milky o seksie, który przeszedł a wpus Jasminki o piwie już nie
-
Hej, Melduję się z wagą 59,4 kg. Może spadek byłby większy gdyby wczoraj nie wpadło trochę więcej jedzenia. Dzisiaj na śniadanie owsianka na mleku z rodzynkami i słonecznikiem. Na drugie kanapka z rukolą, jajkiem gotowanym i ogórek kiszony, do tego kilka nerkowców. Na obiad zupa pieczarkowa. A na potem łosoś pieczony, kuskus i brokuł na parze. W międzyczasie na głoda mam mandarynki. Miłego dnia
-
Milky, to ja chyba wezme zaraz męża na śpiocha
-
Dzień kończę z nadwyżką kaloryczną ok. 240 kcal Niestety. Myślałam że wieczorem wyjdę na spacer, trochę spalę ale nie da rady, jest taka śnieżyca że nic nie widać. Dzień bardzo na nie.
-
Majax zakup wagi kuchennej super sprawa, ja mam taką za 30 zl i wsio waży jak należy.
-
W tej chwili wiele bym dała za własnej roboty wyroby. Zazdraszczam Ci tych Świąt.
-
Poczytałam jeszcze o oleju lnianym, wychodzi że te szkodliwe działanie jest przy dłuższym (nieostre określenie) stosowaniu. Może u mnie nic się nie działo, bo stosowałam doraźnie do rozwiązania problemu. Ale ciekawostka, wyczytałam że we Francji jest całkowicie zakazany w celach konsumpcyjnych. W niektórych krajach też nie uzyskał wymaganej certyfikacji. Może w czasach naszych prapradziadków był bardziej wartościowy niż szkodliwy, bo gleba nie była tak zanieczyszczona, nie stosowano aż tylu pestycydów I rośluna nie musiała się bronić??????..ehhh w trudnych czasach żyjemy.
-
Triple skąd ty czerpiesz całą tę wiedzę???? Znowu szczena mi opadła. Tak jak mówiłam olej lniany piłam przy problemach z włosami, które wychodziły mi kępami, po oleju lnianym była zsuważalna znaczna poprawa. Piłam codziennie po łyżce plus wcierki we włosy. Nie wiem jak objawia się przytruwanie tym olejem ale nie zauważyłam u siebie żadnych negatywnych skutków. Fakt że piłam tylko w tamtym okresie, zeszło mi chyba 2 butelki. O oleju rydzowym nie słyszałam,muszę poczytać.
-
I_can trzymaj się. Dasz radę. Otworzysz najwyżej w cheat day albo zostaw dla gości. Ach ci mężczyźni
-
Odnośnie oleju lnianego na stronach różnych aptek piszą.: Jak wybrać ten najlepszy? - kieruj się zasadą „z zimna do zimna” – dbaj, by kupiony olej był przechowywany w lodówce zarówno przed jak i zaraz po zakupie. Nie nagrzewaj produktu, wtedy zachowa swoje właściwości.
-
No właśnie nie. Żeby miał swoje właściwości oprócz smakowych musi być od razu przechowywany w lodowce (w sklepie, aptece), często jak chce się kupić przez neta z apteki nie można bo dana apteka nie ma możliwości dostarczenia go ppwrzez kuriera w lodówce.
-
Ja piłam olej lniany jak kiedyś wychodziły mi włosy. Normalnie łyżkę przed pracą, nienajgorszy w smaku. Cheba też wcierki na głowę z niego robiłam. Tyle że olej lniany taki prozdrowotny należy kupować w aptece lub sklepie w którym jest przechowywany w lodówce a nie na zwykłej półce sklepowej bo żle przechowywany traci swoje właściwości. Ten z czarnuszki, właśnie próbowałam, dla mnie nawet lepszy w smaku nuż lniany, tylko coś w gardle trochę pali
-
IleOnka po twoich wpisach nt.czarnuszki, mówiłam mamie o jej właściwościach i dzisiaj kupiła sobie olej z czarnuszki (głównie na stawy). Mama zakupiła w sklepie zielarskim bo w aptece nie mieli.
-
Jasminka fajnie że przypomniałaś o Dniu Mężczyzn, of course nie pamiętałam narazie małżonkowi życzenia tylko złożyłam. Widzę że mam podobną metodę do twojego kolegi, też staram się jeść wszystko (pewne produkty jak np.majonez trochę rzadziej) przy zachowaniu deficytu kalorycznego i podobne tempo chudnięcia bo w 7 miesięcy zeszło mi 9 kg. U mnie do tej pory z jedzeniem okey. Pomimo drobnych wpadek, powiem że od poniedziałku jest dobrze. Liczę że do piątku utrzymam kontrolę i na wadze będzie spadek, nawet malutki. Majax fajnie że nas podczytujesz, napisz jak Ci idzie, dajesz jakoś radę mimo że @ tuż tuż??? Pozdrawiam Was wszystkie I życzę wytrwałości w dzisiejszych zmaganiach
-
E-mis trzymaj się! Zjedz może coś białkowego to trochę ci przejdzie ochota na głoda.
-
Cześć, Na nogach jestem od 5:40, Młody się obudził. Zrobiłam rodzince śniadanie, nastawiłam zupę, zamarynowałam mięso na obiad, a teraz się raczę sama bułką poznańską z serkiem wiejskim i dżemem malinowym. Popijam do tego kakao, hmmmmm od razu poranek stał się piękniejszy. Dzisiaj mam gości, upiekę na szybko ciasto ucierane z jabłkami na małą tortownicę i obiecuję skusić się na jeden kawałek. Wkalkuluję to w zapotrzebowanie. A u Was jakie plany na dziś?
-
U mnie jednak nie było tak super jak planowałam. Wieczorem, dosłownie przed chwilą, dałam plamę. Zjadłam 2 mandarynki, duże jabłko i o zgrozo 4 herbatniki. Najgorsze że słabość przyszła po wrecz idealnym dniu i tak późno że już tego nie spalę. Ehhh...