-
Zawartość
3014 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez MamaMai
-
Cześć dziewczyny, Zacznę od dobrej wiadomości. Na wadze dziś 64,4 kg. Czyli spadek w ciągu tygodnia o 0,8 kg. Gorsza info to taka, że dziś może być ciężko zmieścić się w limicie kalorii albowiem córka chce pomidorową z makaronem a mąż racuchy drożdzowe z jabłkiem, ktore tez uwielbiam. Teery jakie ciacho robisz? Mamawsieci melduj co u Ciebie.
-
Hej Dziewczyny, U mnie w końcu było idealnie, tzn. prawie bo nie wyrobiłam minimalnego poziomu białka ale mało zabrakło. Liczyłam dziś kcal, wyszło 1300-1400 kcal (piszę widełkowo ponieważ nie umiałam precyzyjnie wyliczyć zupy ogórkowej). I w końcu zebrałam dupsko i poszłam na kijki. Chodziłam przez 35 minut, narazie umiarkowanym tempem, bez forsowania. Ale I tak poczułam satysfakcję. Mamawsieci wafelek mial 270 kcal. Nie przeżywałabym tego mocno gdyby nie fakt, że 2 dni wcześniej był nadprogramowy chińczyk, a wcześniej też tort urodzinowy od sąsiadki. Czyli to nie była jednorazowa wpadka. Ale od dziś trenuję silną wolę, bynajmniej w założeniu. Teery jak Ty wyhaczyłaś ten klub fitness? Ciekawe jaką lukę znaleźli, że są otwarci. Ale cieszę się twoim szczęściem Dałaś pewnie na zajęciach z siebie 100%. Czekam.na meldunek. Miłej nocy Dxiewczyny, do jutra, pa!
-
Hej Dziewczyny, U mnie też piękna pogoda. O 13ej planuję spacer z dzieckiem, ale max 40 minutowy bo niestety walczymy z kaszlem I flukami. Na śniadanie zjadłam 2 jajka, kromkę ciemnego pieczywa I salatkę (mix salat, oliwki, czerwona cebula, pomidory, slonecznik, przyprawy). Na 2 śniadanie jogurt pitny owocowy. A co dalej to nie wiem. Wieczorem napiszę więcej. Miłego dnia. 3majcie się zdrowo.
-
Teery masz kijowy licznik. Ja 400 kcal spalałam podczas 9 km jazdy rowerem, fakt ze teren byl trochę pod górkę. Nawet jak wejdziesz w neta I wpiszesz predkość dystans I czas jazdy to więcej Ci pokaże. Mamawsieci co u Ciebie?
-
Teery 40km?????????????????????????????????????????????? Kobieto przecież spaliłaś ze 2500 kcal! Myślę że spokojnie możesz wejść jutro na wagę.
-
Mamawsieci jestem półtora tyg. po okresie więc to nie to. Zresztą ja szybko po porodzie dostałam okres, chyba 2 miesiące po. Martwię się bo od wczoraj nam śluz z nitkami krwi. I te nerki jeszcze....Chyba bez lekarza anu rusz. Później napiszę więcej. Miłego dnia Dziewczyny.
-
Hej, Sylwia, tak zostałyśmy z Teery we dwie najbardziej wytrwałe I tak konsekwentnie zmierzamy sobie do celu. Widzę że masz meeeeega ambitny plan, chcesz zrzucić w 2 miechy aż 12 kg, szacun normalnie. A swoją drogą nie boisz się że to trochę za szybko? A karmisz jeszcze piersią? Bo ja właśnie przez to nie mogę pozwolić sobie na zbyt rygorystyczną dietę. Moja dzidzia ma prawie 5 miesiący. W tej ciąży przytyłam 19 kg. W poprzedniej 15 kg I nie wróciłam do wagi sprzed ciąży. Więc teraz muszę zgubić nadbagaż z obu ciąż. Miłego wieczoru Kobietki3majcie się ciepło.
-
Hi girls, Zważyłam się dzisiaj I w końcu po 3 tyg. zobaczyłam upragniony spadek. Chyba ubyło 0,8 i jest teraz 64,9 kg. Ogółem narazie zeszło 4 kg. Pałaszuję właśnie śniadanie, mam 2 jajka sadzone, 2 wafle ryżowe i 1 ogórka kiszonego. Do tego kawa zbożowa z łyżeczką cukru. Miłego piąteczku.
-
Witaj Teery, Melduję że w końcu wyszłam na prostą z jedzeniem. Ale ćwiczenia dalej leżą. Chciałam dziś iść na kije ewent. spacer ale lało calutki dzień a na ćwiczenia w domu jakoś jeszcze nie mam ochoty. Postanowiłam że bez względu na wszystko zważę się w piątek, odczekam właśnie 2 dni bo dziś skończył mi się @ i zobaczę. Co już będzie. Do juterka
-
Z córką już chyba lepiej, narazie nie ma gorączki, nawet zaczyna cosik jeść, zresztą zobaczymy pod wieczór. Ale ze mną jest tak sobie. Czuję ból.na plecach między łopatkami. Mam też lekki kaszel. Właśnie rozpuściłam sobie lek na przeziębienie I popijam. Kijki na pewno jeszcze odpuszczę. Jeśli dam radę wieczorem pokręcę najwyżej hh. Na poprawę samopoczucia zjadłam dziś kilka mlecznych cukierków. Od rana czuję się znowu napuchnięta.
-
Hej hej, U mnie wczoraj było w porządku z jedzeniem. Byłam też na kijkach. Udało się o przejść 6 km. Dzień zdecydowanie na plus. Dziś będzie jednak gorzej. Już to wiem. Mąż zażyczył sobie placek po węgiersku. Właśnie smażę wołowinę. Sama też lubię więc sobie nie odmówię. I obawiam się że nie skończy się na małej porcji, tym bardziej że to danie robię może ze 3 razy w roku. Będzie pewnie jeszcze na jutro. Zrobiłam też ciastka z ciasta francuskiego I narazie się nie skusiłam ale chyba nie dam rady się powstrzymać. Także u mnie weekend raczej nie będzie perfekcyjny. Postaram się tylko wyskoczyć na kijki, żeby choć trochę uratować syt. Miłej sobotki.
-
Cześć Teery, Fajnie że wczoraj miałaś udany dzionek I mogłaś się cieszyć wolnością. Niefajnie za to z tą wagą. No co mogę powiedzieć. Nieraz mnie spotkała taka przykra niespodzianka, a najgorsze że człowiek myśli że dał z siebie 100% by waga spadła a tu taki zonk. U mnie dziś lepiej z nastrojem. Wiem dlaczego wczoraj tak emocjonalnie zareagowałam. Wieczorem dostałam @ I stąd to napięcie. Ale powiem Ci że o dziwo nie ciągnęło mnie przed do słodyczy. Nic a nic. Dziś też daję radę. I brzucha mi nie wywaliło. Na śniadanie było gotowane jajko kromka razowca z masłem liść sałaty I korniszon. Potem jabłko. Przed chwilą zjadłam kajzerkę I serek waniliowy (3/4 opak.). Jeszcze dziś będzie łosoś z pieczonymi ziemniakami I mixem sałat. Miłego piąteczku, 3maj się cieplutko.
-
Hej Nie umiem jedoznacznie stwierdzić jaki był dzisiejszy dzień. Po pierwsze było mniej ruchu niż wczoraj. Był kurs do przedszkola, był też spacer z wózkiem ale krótki a i z kijkami przeszłam tylko 4,5 km. Nie miałam tyle czasu co wczoraj a I doszło zmęczenie. Normalnie zrobiłabym przerwę od chodzenia ale wiesz jaka jest sytuacja...Po drugie, jedzenia dziś było więcej a dokładnie węglowodanów, na śniadanie wpadło pieczywo a na obiad pomidorówka z makaronem. A I kolację zjadłam dopiero po kijkach a zawsze jadłam przed. Stąd moje mieszane odczucia... Pozdrawionka. Miłego wieczoru, pa!
-
Kijki zaliczonezrobiłam nawet dłuższą trasę I przeszłam ok. 8 km. Z jedzeniem też nie popłynęłam więc ewidentnie dzień na plus. Miłej nocki i do juterka
-
Wlaśnie z mężem o tym rozmawiałam I teraz patrzę a ty już o tym napisałaś. Mówiłam mu to w kontekście kijków, że dziś idę bo zaraz może zakażą chodzenia albo jak w innych krajach zrobią godzinę policyjną lub zakaz amatorskiego uprawiania sportu na zewnątrz.
-
Jednak mąż mnie przekonał żebym poszła na kijki.....ale..... kilka dni przerwy wystarczyło żeby złapała mnie kolka. Wytrzymałam 45 minut.
-
Hej, u mnie waga stoi jak zaklęta. Nadal 65,7 kg. Chyba dopóki karmię piersią I nie mogę przejść na ścisłą dietę, nie schudnę. Tracę już nadzieję.
-
Teery, jestem, czytam. Testy wyszły negatywne, zrobili je w końcu bratu i bratanicy. Ale sanepid mówi że nie są do końca wiarygodne bo zrobione za wcześnie. Więc boję się że z pogrzebu przywieziemy jednak wirusa, bo oni dostali przepystkę, byli na pogrzebie I cmentarzu, zresztą inni ludzie nie zachowywali żadnego dystansu. Ba! Nawet mnie łapali za ręce I szyję składając kondolencje Odsuwałam się ale brali prawie szturmem.... W ciągu ostatnich dni jadłam mało, wpadło wprawdzie trochę ciasta ale jadłam 2 max 3 razy w ciągu dnia. Dziś też narazie zjadłam tylko śniadanie bo wstaliśmy o po 8. Planuję dziś powrót do domu ale czuję że mąż chce jeszcze zostać do jutra.
-
Teery witaski u nas totalny matrix. Okazało sisię że brat mojego męża I cala jego rodzina od wczoraj wieczór jest na kwarantannie. Jego córka która miała kontakt z kolegą zakażonym w szkole dziś idzie na test I jeśli się okaże że nie ma wirusa dostaną dwugodzinną przepustkę na pogrzeb. Jeśli natomiast okaże się że ma to nie wiem co z pogrzebem, nie wiem nawet czy pojedziemy bo oni mieli kontakt z teściową a teściowa z innymi członkami rodziny. Zagrożenie jest wtedy większe. Siedzę jak na gwoździach oczekując na jakieś info. Na pewno dziś nie jedziemy, jeśli już to jutro. Catering też odwołali, będzie tylko ciasto kawa I jakieś przystawki. Szczerze nie sądziłam, że na własnej skórze doświadczymy problemów z pochówkiem. Mój mąż jest załamany.
-
Hej, Zacznę od dobrych rzeczy. Byłam na kijkach. Poszłam inną trasą, zrobiłam 5 km. Ale nie będę chodzić już tą trasą bo pogonił mnie pies Już szykowałam kije do obrony. Na szczeście odpuścił. Poza tym pokręciłam hh też przez 50 minut. Ale nie jestem do końca zadowolona bo trochę za dużo zjadłam do południa. Potem już było okey. Ale jak było kalorycznie to nie wiem, nie liczyłam kcal.
-
Cześć Teery! Nie wiedziałam, że sanepid pracuje w niedzielę, ale to fajnie, że przekazała konkretne informacje. Choć do 28 jeszcze 10 dni..duzo Postaram się dzisiaj lepiej wypaść niż wczoraj. Z jedzeniem narazie tak średnio bo po śniadaniu zjadłam jeszcze 2 małe rogaliki krucho drożdżowe ale nie gotuję dziś żadnej zupy więc będą tylko 3 posiłki (mam nadzieję wieczorem się okaże przy raportowaniu) ale jestem dziś nastawiona na aktywność. Może kijki, jest wprawdzie straaaasznie zimno ale nie pada. Miłej niedzieli
-
To fantastycznie że się już lepiej czujesz. Ja też już chyba wracam do żywych ale już wiem że dzisiejszy dzień będzie to d.. Nic mi się nie chce ani trzymać diety oni ćwiczyć... chyba dopadła mnie jesienna chandra .Gdzieś tam w środku jestem na siebie zła ale zbudowałam jakąś barierę i chyba dzisiaj jej nie przeskoczę
-
Jezu! Teery, a jaką masz temperaturę? Zaniepokoiłaś mnie jeszcze tym gardłem. Na twoim miejscu kompletnie nie wiedziałabym co robić? Masz jakiś plan? Mam nadzieję że nie forsowałaś dzisiaj organizmu ćwiczeniami. Ja odpuściłam. Głowa jakby przestała mnie boleć ale I tak nadal czuję się jak pijana. Nogi mam jak z waty I nie wiem czy to po wczorajszych kijkach czy .....no wiesz. Dlatego dzisiaj robię przerwę w ćwiczeniach, nie mam siły a i boję się przemęczać organizm. Z jedzeniem popłynęłam. Tzn. do 15ej było okey. Zjadłam zupę jarzynową, po tym pojechaliśmy kupić córce ubrania I buty na zimę. Obeszliśmy całą galerię, wsio przebrane, bez kitu nie było w czym wybierać, zresztą I jej rozmiarów nie było. Mieliśmy wyskoczyć na godzinę a zeszło się bite 3 godziny. Jak byłam już ledwo żywa, to po zakupach wogóle myślalam że zejdę, wiedziałam że nie dam rady już nic zrobić do żarcia I dlatego w drodze powrotnej kupiliśmy drożdzówki I rogaliki z czekoladą....no i wciągnęłam jedną drożdzówkę I pół rogalika. Beznadziejna sprawa. Przez swoje kiepskie samopoczucie I cały stres z tym związany straciłam dzisiaj zapał do odchudzania. Mam nadzieję że to tylko chwilowe i jutro będzie już lepiej...ale raczej będzie zależało od tego jak będę się czuła... Mimo wszystko życzę miłej nocy. 3 maj się ciepło I zdrowo.
-
Czyli od poniedziałku wracacie do normalnego życia? Właśnie mąż mnie poinformował że muał kontakt z osobą zakażoną. Niby tylko przez 10 minut ale się boję nawet bardziej niż ostatnio bo od rana strasznie kręci mi się w głowie. Nawet jak teraz piszę to zlewają mi się litery
-
Cześć Teery, mogę się pochwalić, że w końcu dziś było tak jak należy. Nie szalałam z jedzeniem, jadłam odpowiednie porcje, nic nie podjadałam, zero słodyczy. I w końcu byłam na kijkach, przez 50 minut. Coś czuję że jutro odezwą się nogi i pośladki. Ale co tam. Najważniejsze że dzień zaliczam na plus. Do jutra, pa!