-
Zawartość
2992 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez MamaMai
-
Witajcie. Wszamalam śniadanko i biorę się do pracy. Jasminka za twoją radą zaczęłam od sałatki ale żeby trochę syciła skoro to pierwszy posiłek dnia to dodałam mozzarellę i nerkowce. Miłego dnia
-
A! Dziewczyny widziałam fajny ...chyba bo jeszcze nie robiłam...przepis na pudding z kaki. Potrzeba owoc kaki, kakao i miód. Kaki blendujemy, dodajemy kakao i miód wg uznania, nastepnie mieszamy i przekładamy do salaterki i do lodówki żeby trochę stężało.
-
O wow, nie mogę uwierzyć że tak szybko spadło ci 9 kg? Czekaj od kiedy zaczęłaś??????? Jesteś bardzo zdyscyplinowana, szacun. Dzięki temu schudłaś z nas najwięcej... I zostawiłaś nas daleko w tyle. Ale też walczymy dalej, każda z nas ma jakiś cel! Jeśli chodzi o postanowienia adwentowe, to mam nadzieję, że pomogą mi w kształtowaniu silnej woli a gdzieś przy okazji w utracie kg. Upiekłam dziś te ciastka, na kryzysowe sytuacje. Chcę jeszcze pokręcić hula hop i liczę że mimo zmęczenia się to uda. Jutro zdam meldunek.
-
Pierwszy dzień bez słodyczy zaliczony. Poszło nawet gładko. Gdy dopadnie mnie kryzys slodyczowy, upiekę sobie ciasteczka z płatków owsianych i banana. Kiedyś je często piekłam jako świetny zamiennik slodyczy. Teraz znalazłam też inny przepis na białkach. Tylko nie wiem czy wyjdzie skoro w przepisie jest jakieś slodzidło a ja nie chcę nic takiego dodawać. Jednocześnie postanowiłam że w Adwencie postaram się ograniczyć spożycie makaronów i pieczywa. Uało mi się pokręcić też troche hula hop. Miłego dnia.
-
U mnie z postanowień adwentowych to odstawienie słodyczy. Nie wiem czy się uda, ale będę się starała mocno choć przy moim uzależnieniu to będzie wręcz wojna z samą sobą. Dziś na śniadanie była jajecznica, pieczona kaszanka i pomidory z cebulką. Bez pieczywa.
-
Oki, rozumiem. Myślałam, że po prostu zasugerowała rentę wyłącznie za choroby/schorzenia związane z tarczycą, a za to chyba byłoby jeszcze trudniej dostać rentę, tak mi się wydaje. Osobiście nie znam nikogo kto dostałby na to rentę. Jednakże uwzględniając kompleksowo twój stan zdrowia, miała raczej rację. Widzę że temat jest dla Ciebie wrażliwy. Mam nadzieję że mimo wszystko Tobie się w końcu teraz uda, jeśli na komisji ktoś spojrzy innym okiem na twój przypadek.
-
Dziewczyny, Powtórka z rozrywki. Usunęli nasz wątek. W ubiegłym roku zrobili to samo. Aż napisałam do administratora żeby przywrocił, pewnie z marnym skutkiem, ale co tam. Ponoć tak robią jak wątek ma za dużo stron. A my rzeczywiście twórcze jesteśmy Tak czy siak niech to będzie dla nas nowy rozdział jeszcze w starym roku Pozdrawiam cały skład. A i zapraszam nowe osoby. W końcu to nowy wątek o odchudzaniu Miłej nocki
-
Hej Dziewczyny, Z tymi dobrymi fizjoterapeutami jest tak że niestety nie mają terminów na już. W pracy ludzie polecili mi kilku. Po niezależnych rozmowach wytypowałam top of the top, tj. 3 fizjo i jednego kręgarza. Tego ostatniego trochę się boję bo nigdy nie korzystałam z takich usług. Niestety dwóch ma bardzo odległe terminy a jeden kosmiczne ceny (za 45 min.masazu bierze 270 zł.). Wydaje mi się że to naprawdę dużo. Pocieszające jest to, że dziś obudziłam się ze zdecydowanie mniejszym bólem więc może trochę mi przechodzi. Ale prawda jest taka że spotkania z fizjo nie odkładam i muszę zaliczyć bo organizm coś sygnalizuje. Trochę też złapałam doła z tego powodu. Czy w wieku 42 l. już się robię starsza Pani? Od soboty czuję się jak emerytka rencistka, a w domu jeszcze niesamodzielne dzieci.... Ale ale ...z pozytywów, żeby nie było że jadę deprechą po całości, to powiem Wam że to dało mi kopa do rozpoczęcia regularnej aktywności jak tylko dojdę do siebie, of course, czyli niedlugo. Na Adwent więc postanowienia są, nie tylko duchowe.
-
A mnie dziś coś strzeliło pod łopatką...plecy bolą, w pewnym momencie nawet oddechu złapać nie mogłam. Nie wiem czy nie pojadę na SOR. Narazie mąż mnie masuje, mama dała Diki, nic nie robię, najlepsza pozycja leżąca. Nie moge nic sobie zaplanować. Pisałam że wrócę do ćwiczeń jak mąż przyjedzie z wyjazdu. Od wczoraj jest w domu a ja nie mogę się ruszać. Oj chyba nie jest mi to dane. Widzę że u Was lepiej niż u mnie, przynajmniej jakieś pozytywy.
-
Wow, dużo ćwiczysz. Zazdroszczę samodyscypliny i w sumie czasu, który na to wszystko znajdujesz. Ja natomiast w tym tygodniu zero aktywności. Mąż jest na 4 - dniowym wyjeździe. Po pracy czas mi tak leci jak szalony że nie mam kiedy dosłownie ćwiczyć. Gdy wracam ogarniam coś do jedzenia dla siebie i dzieci. Potem siedzę z córką nad lekcjami lub bawię się z synem/ dziećmi, następnie przygotuje kąpiel dzieciom lub trochę się poupiekszam na szybko jak np. dziś malowanie paznokci i maseczka na włosy, na koniec ogarniam cokolwiek dom typu zmywarka, pranie itp. Jak z tym wszystkim się obronie to jest jak teraz 21:50 i nie mam siły już na nic. Boli mnie to jednak strasznie, bo jak pisałam brak ćwiczeń oznacza u mnie brak spadków na wadze. Mąż wróci, przejmie część obowiązków i wtedy będę mogła poćwiczyć, chociaż iść na spacer, kijki.
-
Sama nie stosowałam głodowek ale była na forum dawno temu dziewczyna, która raz w tygodniu je robiła. Pisała z nami przez jakieś 2 miesiące może ciut dłużej ale wątek jakiś troll nam usunął więc nie podam ci dostępu. Ale z tego co pamiętam to właśnie glodowała z uwagi na jelita. I chyba dzień przed jadła więcej coś mi świta że o 500 kcal niż wynikało z zapotrzebowania. A w dzień głodówki tylko piła. I na pewno waga jej spadała.
-
Dzisiaj obudziłam się z okropnym bólem głowy, okresem i ogólnie złym samopoczuciem. Na śniadanie zjadłam jajecznicę, z grahamkaą i do tego pomidory z cebulą. Za oknami szaro buro i mży. Nie wiem czy coś pocwicze, choć bardzo chciałam bo w tym tygodniu tylko były te kijki w poniedziałek i nic więcej. 2 wieczory spędziłam na przygotowaniu córki do sprawdzianu. Dziś zresztą też trochę powtórzymy do kolejnego. Miałam się dziś zważyć ale przez okres odpuszczam. Ponadto po ubraniach czuję i widze że nie ma zmiany. Na obiad będzie rosół, a potem może zjem warzywa z patelni z jakimś mięskiem. Dzieciom obiecałam gofry więc pokusa przy okresie jest też dla mnie ogromna. Ogólnie sytuacja taka sobie z tym całym moim odchudzaniem.
-
Musiałam przełożyć badania i zapisała mnie dopiero na 22.11.!!!!!!!!!; I teraz nie wiem czy przez to nie przesunąć dermatologa z 20.11. Jak będę mieć wyniki dam znać na pewno.
-
Aż jestem ciekawa jak Ci wyjdzie
-
Zrobiłyśmy z koleżanką 9 km. Nogi mi odpadają. Ale radość jest bo wyrobiłyśmy 12000 kroków. Teraz zjem tylko kolację, wezmę kąpiel i finito na dziś.
-
U mnie w pracy biorą taki przeznaczony dla.....koni...nie żartuje. Ponoć te specyfiki dla koni są najlepsze, najszlachetniejsze i kolagen również
-
Dziś umówiłam się z koleżanką na kijki. Nastawię zupę, pograbię liście na podwórzu i idę maszerować. Martwi mnie tylko, że czuje trochę kolano i jedną stopę. W kolanie ponoć zwyrodnienie jak twierdzi mój lekarz a stopa była kiedyś w gipsie i teraz odczuwa zapewne moją obecną wagę. Wezmę opaskę na kolano a stopę ustabilizuje po powrocie i może jakoś dam radę. Jutro zrobię dzień na regenerację a jak trzeba to i pojutrze. A i wypiłam właśnie artrozin na kolano. Muszę kupić wogole kolagen bo ponoć też super robi na włosy a i pewnie na kolano pomoże.
-
Też o tym wczoraj pomyślałam. A kiedy miała być na tym wyjeździe?
-
Wróciłam z kijków. 8 km zrobione. Czuję stopy. Ale cieszę się że zmotywowałam się. Kiedyś to był mój stały dzienny element i stały limit.
-
Dziś poczułam zazdrość, bo koleżanka moja powiedziała że schudła w ciągu 2,5 miesiąca 10 kg. Zawsze wolna byłam od zazdrości, a dziś pierwszy raz mnie to jakoś zabolało i to może nawet nie zazdrość że ma te 10 kg w dół tylko że ja tak nie potrafie. Złoszczę się na siebie i taka wiadomość dziś pogłębiła we mnie te złość na siebie. Sama nie wiem co się stało bo zawsze mnie takie rzeczy cieszyły a na pewno motywowały a tu coś takiego, nie poznaje się. Chyba przechodzę kryzys. W gruncie rzeczy wiem ile to ją kosztowało,ile wyrzeczeń i jak o tym marzyła a z drugiej strony nie umiem się cieszyć tym z nią, jak powinnam. Jak mówiła że teraz już idzie po kolejną dychę stwierdziłam że jestem beznadziejna, na maxa.
-
Czytam w necie, że ferrytyna jest na NFZ, tak jak pisałyście. Wydrukuje sobie rozporządzenie i do niego pójdę. W takim razie nie robię tego odpłatnie tylko wymuszę aby dał mi skierowanie. Jeśli będzie kwestionował pokażę mu podstawę prawną i katalog badań z pacjent.gov.pl. A jeśli będzie stawiał dalej opór to niech wytłumaczy podstawę odpłatności. Niedouczony jest czy co. Tylko utwierdzam się, że muszę go zmienić.
-
Wciąż nie umiem zapanować nad słodyczami. Pisałam już kiedyś że to uzależnienie, a teraz już wiem że to choroba...Nie mam siły do siebie. Dziś byłam u lekarza. Wzięłam skierowanie na badania, dał mi na podstawowe, typu cholesterol, glukoza, TSH itp. Niestety, mówi że ferrytyna jest tylko odpłatna! U mnie w przychodni 50 zł. We wtorek pójdę na pobranie krwi i zobaczymy, tłumaczył też że zobaczy jak wyjdzie glukoza i wtedy zobaczy czy robić obciążenie glukozą i krzywą, ogólnie miał opory żeby dać na to od razu. Chciał jeszcze dać skierowanie na pasożyty. Ale narazie nie wzięłam bo kupiłam już jakis czas temu w aptece dla całej rodziny środek na owsiki, bo syn mówi że go pupa swędzi (a w przedszkolu swego czasu były komunikaty o owsicy) aczkolwiek to nie musi być to, choć oczywiście może więc profilaktycznie zastosuję, tylko w najbliższą sobotę, gdy też pościel całej rodzince wymienię. Z pozytywów dzisiejszego dnia to tylko to że byłam na godzinnym spacerze. Poza tym, pozostałe pozycje z planu nie wykonane. Dlaczego nie potrafię się ogarnąć tak jak po urodzeniu syna, gdy schudłam 11 kg? Gdzie ta konsekwencją i upór? Zazdroszczę Wam, że jesteście tak silne...chcę brać z Was przykład choć w teorii to lepiej wygląda niż w praktyce.
-
Zaczynam akcję minus 3 kg do Sylwestra