Troche ponad 2 miesiace temu poznalem sie z dziewczyna, która od dawna bylem zainteresowany. Poznalismy się totalnie przypadkiem (to już pomijam ponieważ jest niezbyt istotne). Spotkaliśmy się pierwszy raz, bylo mi to obojętne, na nic nie liczyłem. Bylo w porzadku, podobała mi sie, rozmawiało się dobrze, mielismy tematy - bylo idealnie. Nie liczyłem na nic ponieważ miala chlopaka, traktowałem to totalnie jako spotkanie z koleżanką. Bylo jedno, drugie, trzecie spotkanie. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, ona narzuciła tempo. Zerwała z chlopakiem (juz od dawna to planowała, choć sadze ze troszke dorzuciłem do ognia). Spotykaliśmy sie dalej, wszystko było ok. Ona dawała mi oznaki. Pierwsza powiedziala ze bedziemy para, ze zerwała ale ma mnie. Nie miala zbyt wielu znajomych ponieważ ex ją ograniczal. Ona określała nasza relacje jako prawie para. Nie ukrywam ze bardzo sie zakochałem. Uważam ze z mojej strony bylo idealnie, starałem się itd. Po powrocie do szkoly nasza relacja troche jakby wygasła, zaczęła spotykac sie ze znajomymi ( nie mam z tym problemu ). Nasza relacja odeszła troche w zapomnienie, nie wygląda to juz tak jak w wakacje, na ta chwile jestesmy typowymi ZNAJOMYMI. Zapytałem czy dalej ma to tak wyglądać. Powiedziala ze wtedy jeszcze nie była pewna tego co mowi. Powiedziala ze nie wie jak będzie i ze serce to nie sluga. Nie powiedziala nigdy NIE. Zaczęła odmawiać spotkan z powodu braku czasu. Nie patrzy na mnie juz tak jak wtedy. Kilka dni kiedy chcialem powaznie pogadac (bardzo mi na niej zalezy) o tym co dalej, chce wiedzieć na czym stoję. Powiedziala ze nie ma czasu na razie. Przestałem się odzywać na kilka dni, mijalem ją z obojetnoscia ( jestesmy razem w szkole ). Po kilku dniach powiedziala ze nie chce zeby dalej tak było. Odpowiedziałem zeby w koncu określiła się czego chce bo juz mam tego dosyc. Nie chce starac sie jesli Ona ma to gdzieś. W relacji muszą starac sie obydwie osoby aby to miało sens. Określiła ze NA TEN MOMENT proponuje mi kolegowanie sie i nie wie co będzie dalej. Sama stwierdziła że nie wie czego chce i jest niezdecydowana. Nie umiem patrzec na nią jako kolezanke. Czy staranie sie o nią ma sens? Nie wiem. To zawsze ja musze pisac pierwszy, to ja mam sie starac i to ja mam zabiegac, ona ma to gdzieś. Czy na razie moze przestać pisac i dać jej spokój? Nie wiem czy wtedy to nie odejdzie kompletnie w zapomnienie... A z drugiej strony nachalnie starac sie o nią? Tez nie ma sensu, nie chce byc nachalny ale dając jej luz, pewnie przestaniemy się odzywać. Zalezy mi na niej. Mozemy się kolegować, ale na dłuższą metę to raczej nie prowadzi do związku. Zakochalem sie w niej. Ona powiedziala ze bardzo mnie lubi ale to nie tak na związek i ze nie wie co będzie. ,,Jeśli chcesz to sie staraj". Ale jak tu sie starac jesli Ona nie pomaga nawet w jednym procencie? Starac sie czy odpuścić sobie? Przestac pisac, odezwie się?