

Ndia
Zarejestrowani-
Zawartość
9 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
1 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Nie. Zawsze dostawałam przez majtki. Zawsze na tyłku była tylko jedna warstwa materiału i każde lanie było podobnie bolesne - w zależności od ilości pasów a nie ubrania. No i nie musiałam wstydzić się gołej pupy - to byłoby bardzo poniżające.
-
U mnie nawet w latach 2000 się zdarzały lania. Wiem, że wiele moich rówieśników nie dostało nigdy lania, ale byli też tacy, co dostawali. Ja dostawałam 2-3 razy w roku. Zawsze musiałam zdjąć spodnie/spódnice/rajstopy tak, żeby na tyłku zostały tylko majtki. Przekładałam się przez jakiś mebel i dostawałam 5-15 pasów. Słabsze lanie, 5 pasów też bolało, ale na drugi dzień prawie nie było czuć a po dwóch dniach prawie nie było śladów na pupie i można było np. ubrać strój kąpielowy i iść na basen. Ale po 15 pasach ze 3 dni nie szło usiąść, tyłek był spuchnięty a siniaki były widoczne nawet po tygodniu. Na szczęście najczęściej dostawałam po 10 pasów, czyli solidne i bolesne lanie, ale tyłek w miarę szybko dochodził do siebie.
-
Dlaczego akurat pas? Powodów jest kilka. 1. Zawsze jest pod ręką. 2. Powoduje okropny ból, który jest nie do wytrzymania. 3. Poza siniakami na tyłku, nie robi żadnej krzywdy. 4. Z tego powodu można uderzyć nim wiele razy bez obawy uszkodzenia ciała, czy przecięcia skóry. 5. To powoduje, że kara jest skuteczna. 6. Uderzać pasem można tylko w pośladki. To bezpieczne miejsce, które ciężko uszkodzić. Jest niemal zawsze zasłonięte, przez co ślady nie są widoczne dla innych.
-
U mnie przygoda z paleniem również zakończyła się solidnym laniem. Zaczęłam popalac w wieku 12 lat. Szło mi bardzo dobrze przez jakieś dwa miesiące, aż mnie i koleżanki przyłapała nauczycielka, co skończyło się telefonem do rodziców. Po powrocie w domu była już mama, która zarekwirowala mi papierosy i zapalniczkę i powiedziała, że zostanę za to surowo ukarana jak wróci tata wieczorem. Tego wieczoru starałam się być grzeczna i pomagać we wszystkim, dość szybko się umyłam i położyłam udając, że już śpię i może zapowiadana kara mnie ominie. Nic z tego. Tata wrócił z pracy i po kilku minutach wszedł do mojego pokoju i powiedział, że mam przyjść do kuchni takim tonem, że poszłam tam na ugiętych nogach. W kuchni od stołu było odsunięte jedno z krzeseł a na stole leżał pas złożony na pół. Tata wyjaśnił, że palenia nie będzie tolerował, po czym wziął pasek, kazał mi podejść do stołu, oprzeć się łokciami i podciągnąć koszule tak, żeby odsłonić tylek. Majtek na szczęście nie musiałam ściągać. Pod nos podłożył mi zabrane wcześniej papierosy, żebym widziała za co obrywam, i zaczęło się lanie. Świst, trzask, łzy i ogromny szok - ale tylko po pierwszym pasie, bo po każdym następnym były jeszcze krzyki i piski, które same wydobywały się z gardła. Dostałam 15 pasów podzielone na trzy etapy, bo nie mogąc wytrzymać bólu prostowałam się i tata nakazywał poprawę pozycji. Po ostatnim pasie mogłam wstać, ale nie był to koniec kary. Musiałam jeszcze własnoręcznie połamać moje papierosy i wyrzucać do śmieci. Dopiero potem mogłam pójść spać, chociaż o spaniu nie było mowy. Tylek był cały bordowy, opuchnięty, pulsował i do tego bolał, piekł i szczypał. Siniaki miałam dobry tydzień. Takie tłumaczenie przez tylek okazało się skuteczne w moim przypadku. Nigdy więcej już nie paliłam i nie pale. Czasami z rodzicami wspominamy to lanie i żartujemy o nim, chociaż rodzice przyznali kiedys, że strasznie mocno wtedy dostałam. Tak właśnie wyglądała moja kara za palenie