Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Anomaila25

Zarejestrowani
  • Zawartość

    31
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Anomaila25

  1. Cześć wszystkim, mam 24 lata, mężatką jestem od 6 lat i mamy razem dziecko. Wiem, że pobraliśmy się za wcześnie i było to mega nieodpowiedzialne. Po dwóch latach małżeństwa (niezbyt szczęśliwego, jak będziecie chcieli to opiszę dokładniej) mąż zmienił swojego zachowanie względem mnie. Nie chciał chodzić ze mną do łóżka, zaczął dość regularnie pić, kilkakrotnie znajdowałam u niego w telefonie otwartą Roksę, wiem, że tam dzwonił i w gps różne dziwne adresy też znalazłam. On mówił, że to niby dla żartu z kolegami z pracy ogląda, ale ja mu nie wierzyłam. Pisał też z jakimiś dziewczynami przez internet, łaził po klubach, a ja wpadałam w paranoję i ogromną spirale zazdrości. Znam go bardzo dobrze i doskonale wiedziałam kiedy kłamał, a kiedy mówił prawdę, a on ciągle się wypierał. Nie potrafiłam dopuścić do głowy myśli, że miałabym go na stałe zostawić mimo, że kilkakrotnie wyrzuciłam go z domu kiedy łapałam go na kłamstwach. Zresztą on kłamał cały czas, bez przerwy zakładał jakieś konta na portalach, pisał do lasek itd. Moja paranoja rosła z każdym dniem, aż tak naprawdę nie mogłam już normalnie funkcjonować i musiałam wziąć urlop dziekański na uczelni. Niestety ten czas wolny nie był dla mnie przyjemny, bo ciągle znajdowałam różne sygnały jego niewierności. Ja byłam bardzo wierna wobec niego, ani razu go nie okłamałam (nawet kiedy on robił co chciał). Myślę, że byłam od niego tak psychicznie uzależniona, że nie byłabym w stanie zrobić czegoś za jego plecami. Na wiosnę dość mocno go przycisnęłam i przyznał się, że uprawiał se/ks oralny z pro/sty/tutkami oraz z dwoma kobietami się całował. Wtedy myślałam, że umrę, od razu powiedziałam mu, że to koniec, a on płakał błagał i przepraszał. Stwierdził nawet, że da mi dużą ilość gotówki żebym mu wybaczyła. Kiedy nie wyłączył swojego konta na fb to zobaczyłam wiadomości sprzed tygodnia do kolegi, w których błagał go żeby nie powiedział mi o jego zdradach (to dowód w kontekście do tego co zdarzy się później). Wtedy ja byłam nieugięta, kipiałam po prostu ze złości, ale i tak ostatecznie dałam mu się zmanipulować. On powiedział, że za te wszystkie moje krzywdy mogę tez go zdradzić, ale potem wszystko muszę mu opowiedzieć i łatwiej będzie mi mu wybaczyć. Dopiero teraz widzę jaka to była głupota i jak bardzo zostałam zmanipulowana, bo zgodziłam się na takie coś(słuchałam go jak cielę). Myślałam, że jeśli się na nim odegram to poczuję się lepiej, a tak naprawdę to on chciał oczyścić swoje sumienie. Niestety zrobiłam to z jakimś przypadkowym gościem, w głowie miałam tylko zemstę i nienawiść. Potem tak jak on kazał wszystko mu opowiedziałam. Przez miesiąc wszystko było dobrze, a potem nagle przyszedł pijany i mnie pobił. Zaczął pić cały czas, wyzywał mnie od najgorszych, doszło do tego, że zamieszkałam u mamy, bo tak się go bałam. Na szczęście wróciłam na studia po tym urlopie, ale nie było łatwo. Kiedy mieszkaliśmy razem to on cały czas mnie wyzywał, nie pozwalał spać, stosował przemoc, ale taką żeby nie było śladów (np. wyrywał włosy). Kilkakrotnie uciekałam do mamy, potem wracałam, bo nie chciałam ciągle siedzieć jej na głowie (mimo, że jej to nie przeszkadzało). On dalej szukał lasek, twierdził, że to niesprawiedliwe, że ja miałam "prawdziwy se/ks" z innym, a on tylko oralny. Wiem, patologia... Szarpaliśmy się przez około 3 lata, on wpadł w zupełny alkoholizm, pobił jakichś mężczyzn (ma teraz sprawę karną), a ja odcięłam się od niego emocjonalnie, czuję do niego niechęć i bardzo chciałabym żeby w końcu dał mi w końcu spokój. On też jest świadomy, że nasz "związek" to zupełny trup i nie ma szans żeby cokolwiek naprawić. Mimo tego, co jakiś czas mówi mi, że mnie kocha, co jest dla mnie po prostu absurdalne. Jedynie co się w nim poprawiło to, że przestał być agresywny (fizycznie i słownie), ale to i tak nic już nie zmieni. Teraz UWAGA! Wczoraj w nocy był bardzo pijany, po 2 litrach wina (!) obudził mnie i powiedział, że chce mi coś wyznać. Zaczął płakać i powiedział mi, że on tak naprawdę wcale mnie nie zdradził te kilka lat temu! Zapytałam go co on chce osiągnąć mówiąc mi takie bzdury, bo przez 3 lata nigdy nie było mowy, że to co mi wyznał mogłoby być kłamstwem. On odpowiedział, że w końcu zrzucił z siebie ten ciężar i nigdy nie mógł mnie zdradzić. Zapytałam więc po co niby wtedy w 2017 przyznał się (ze szczegółami) do tych zdrad. Na to dostałam odpowiedź, że był głupim dzieciakiem i myślał, że wtedy poczuje się "lepiej" (wiem WTF). Do tego powiedział, że myślał, że ja nic z tym nie zrobię, chciał żebym była jego "podnóżkiem", bo przecież jego ojciec zdradzał matkę, a ona nigdy się nie zemściła tylko potulnie siedziała w domu. Do tego dodał, że chciał mi zadać ból, żebym cierpiała. Kiedy rano wytrzeźwiał to stwierdził, że to ja jestem winna i on mnie nigdy nie zdradził, a ja tak więc jest ode mnie lepszy. Nadal utrzymuje, że nawet po mojej zdradzie z nikim się nie spotkał, tylko pisał i w ogóle to jest święty. Jeżeli ktoś dotarł do końca to przepraszam za taki chaotyczny opis, bo gdybym chciała opisać wszystko to zajęłoby to objętość "Harry Potter i Zakon Feniksa", a nie o to w tym chodzi. Wiem, że jest to wszystko bardzo patologiczne, ale naprawdę chciałabym się dowiedzieć co o tym sądzicie. Czy on ma już jakieś poważne problemy psychiczne, które pogłębia alkohol, czy próbuje znowu mną manipulować? Ja jestem pewna tego, że przyznając się do zdrad mówił prawdę, więc dlaczego teraz po latach się tego wyparł? O co tu chodzi???
  2. No ty w czym problem? Te normalne kobiety zazwyczaj też szukają normalności. Nie mają kosmicznych wymagań.
  3. No, ale jednak napisałeś, że ten typ dziewczyn ma jakieś kosmiczne wymagania i nawet na kawę nie chcą się umówić. Musisz mieć skądś te doświadczenia. Jeżeli ich nie chcesz to ich nie podrywaj, na pewno jest wiele innych kobiet, które insta nie mają i chętnie by z Tobą na kawę poszły. Może to Ty na starcie odrzucasz takie kobiety? A jeśli nie to dlaczego aż tak bardzo Cię boli to, że laski z insta to atencjuszki z ogromnymi wymaganiami? Niech się martwią Ci, którzy chcą je poderwać.
  4. No, ale to chyba każdy chce się czuć atrakcyjny, cieszymy się kiedy ktoś napisze nam komplement. Akurat jeśli chodzi o insta to nie miałabym pretensji do kobiet, bo one chcą się po prostu wpisać w modę. Tak jak kiedyś atrakcyjne było noszenie gorsetów i talia 40cm to teraz są modne wydęte usta napchane kwasem, zdjęcia pośladków i selfiki. Facetom się to podoba, wręcz są głodni jak lwy takich lasek, więc żeby podnieść swoje ego dziewczyny idą za tą modą. Nihil novi. Może to Ty masz właśnie zbyt duże wymagania i celujesz w dziewczyny, które codziennie są zasypywane tonami komplementów? Z takimi już na starcie jest trudno i jesteś na przegranej pozycji.
  5. Już pisałam, on pracuje daleko i przyłazi raz w tygodniu. Nie sypiamy razem, nie rozmawiamy, nic nas nie łączy.
  6. Oj żebyś się nie zdziwił ile kobiet bierze "byle co" i są tego świadome (oczywiście, że nie na początku związku bo wtedy to wszystko jest idealnie). Ja jestem tego idealnym przykładem, jestem tego świadoma i wiem, że wzięłam byle kogo. Na początku między nami było naprawdę super, wielka miłość bla bla. Zresztą dla nas obu był to pierwszy jakikolwiek związek czy kontakt z płcią przeciwną. Z tego powodu jestem w stanie stwierdzić, że nawet on sam nie był wtedy świadomy tych swoich złych cech, skłonności do kłamstwa, wulgarności czy picia. Był zupełnym abstynentem, wszystkim dawał wykłady jaki to alkohol jest zły, uprawiał sport i naprawdę myślałam, że złapałam Pana Boga z nogi. Sama byłam skrajnie zakompleksiona, uważałam się za największego paszteta na świecie, no i byłam pewna, że nigdy nie przytrafi mi się już żadna okazja do związku (mimo, że to on nie miał żadnego wykształcenia, ambicji, pieniędzy,itd). Może jest w tym też dużo mojej winy, bo on chyba potrzebował kobiety pewnej siebie, która trzymałaby go krótko, a ja byłam wpatrzona w niego jak cielę, zabiegałam o kontakt, błagałam, a on przez to urósł w piórka. Stworzyłam w nim przeświadczenie, że jest Bogiem i może robić ze mną co chce, a ja i tak go nie zostawię. No i piszę to o początku związku, zanim w ogóle zaczęły się te wszystkie zdrady i patola.
  7. Mam wiele nagrań, zdjęć, screeny wiadomości itd. Kasy żadnej też nie chcę, niech sobie w tyłek wsadzi.
  8. To długa historia. W tej kwestii sama jestem sobie winna. Naiwna ...ka ze mnie i tyle. Dałam mu się manipulować jak ciasto w rękach.
  9. Ja mu otwarcie powiedziałam, że to koniec, ale on nie chce dać mi spokoju. Nie sypiamy ze sobą, nic nas nie łączy. Jeśli chodzi o rozwód to muszę się jeszcze trochę psychicznie wzmocnić, a też nie wiem czy rozwód mnie od niego uwolni. Od dawna zbieram dowody.
  10. omg... co to musi o nich świadczyć. Masz racje, piszą takie dyrdymały.
  11. Nie chodził do przedszkola. Siedział w domu z matką i patrzył jak ona cierpi. To też ciekawe, bo on podobno mamę bardzo kocha, a z tego co mi powiedział to mi tego samego cierpienia chciał dołożyć. Dziwne to.
  12. Około dwa lata wcześniej przed tym całym cyrkiem udało mu się wyłudzić ode mnie dość sporą kwotę. A te pieniądze to był spadek po babci. Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć jak głupia byłam, że dałam mu się naciągnąć.
  13. Dokładnie, jak syn nie przywali raz w tygodniu żonie to się go wyrzeknę. Chyba mąż będzie musiał się za syna wziąć, no bo jak to tak? Bezużyteczny ten ojciec, młody jest taki miły, szanuje dziewczynki, co z niego wyrośnie?
  14. Syn jest i zawsze będzie dla mnie najważniejszy, ale wiem, że bez pracy nad sobą jego jeszcze bardziej skrzywdzę. W końcu szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko. Boję się tylko zrobić ten najważniejszy krok, nie ufam policji ani sądom, jeśli on będzie chciał mnie nękać to i tak będzie to robił, nikt mi nie pomoże. Wątpię żeby zrobił mi krzywdę fizycznie, bo widzę, że on się bardzo wycwanił, ale może się mścić w inny sposób.
  15. Psycholog nie dawał mi rad, tylko pomógł mi choć trochę odbudować poczucie własnej wartości. Wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną, ale walczę o siebie. Na forum spytałam głównie o to co się wydarzyło teraz (co inni o tym myślą), bo szczerze mówiąc jestem w szoku i to było impulsem do napisania tego tematu.
  16. Psychiatra i psycholog bardzo mi pomogli, naprawdę jest ogromna różnica w moim myśleniu (no i w zachowaniu też).
  17. On twierdzi, ze jest idealny i całkiem normalny. Oczywiście za alkoholika też się nie uważa. Stwierdził, że myślał, że będzie taki jak ojciec, no nie wiem co w chorej główce siedzi. Miał do mnie niby jakieś żale, że na początku związku nie miałam dla niego czasu (no dziwne, bo się uczyłam). W końcu wyjeżdża dzisiaj i jeszcze twierdzi bezczelnie, że to "Bóg go osądzi po śmierci', bo on przecież jest niewinny, a to ja się zeszmaciłam. No ...
  18. Dlaczego jesteś taki wredny/wredna? Jest dużo innych tematów na forum, jak chcesz to idź kopać innego leżącego.
  19. Nieeeee, spokojnie. Chcę naprawić swoją psychikę i życie ogółem. Biorę leki na nerwicę i depresję, chodzę do psychologa. po prostu jego nagłe "wyznanie" mnie zszokowało. Po prostu nie wiem co o tym myśleć.
  20. Niestety, najgorzej jak taki zj/eb się przyklei do człowieka w młodym wieku. Potem całe życie zniszczone... Chociaż ja i tak ostro walczę, edukuję się, nie piję, nie palę. Po prostu chcę jakoś to wszystko naprawić.
  21. Pudło, try again. Niepotrzebnie w ogóle napisałam o tym, zresztą to on od początku mną manipulował finansowo i tak naprawdę te pieniądze są moje (po spadku od babci). Ja chcę się od niego uwolnić i to naprawdę cholernie mocno, ale boję się. On nie da mi spokoju. Tak naprawdę dopiero teraz widzę jak bardzo byłam przez niego manipulowana. Jeśli dla kogoś jest to dziwne to nie dziwię się. Dla mnie to wszystko było chore...
×