Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Samotny_w_związku

Zarejestrowani
  • Zawartość

    59
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Samotny_w_związku


  1. 3 minuty temu, robięjaklubię napisał:

    Jej też jest ciężko bo to nie są łatwe decyzje, ale jak nie ma miłości, to nie ma wyjścia. Po pół roku będzie łatwiej, a po roku tylko żal.

    Nie mówię że jej nie jest ciężko, jednak wydaje mi się że troszkę lżej niż mi...


  2. 1 godzinę temu, robięjaklubię napisał:

    Będzie coraz lepiej, to trudny dla Ciebie czas, ale przynajmniej wiesz na czym stoisz. Najgorsza jest niepewność.

    Ona twierdzi że dla niej też-na to odpowiedziałem że ona to już przemyślała i to ona podjęła decyzję więc dla mnie zdecydowanie jest gorzej bo muszę przyjąć to i żyć z dnia na dzien...


  3. 57 minut temu, robięjaklubię napisał:

    Dobrze, że racjonalnie myślisz. Widać zmianę w Twoim podejściu to też dobrze.

    Czy racjonalnie nie wiem-ale jak ktoś tu napisał-technicznie. Już przecież nic nie zmienię więc trzeba jakoś to rozdzielic


  4. I witajcie dziś,

    wczoraj wieczorem kolejna porcja rozmowy - gdzie szczerze wysłuchałem i odpowiedziałem na jej propozycje podziału obowiązków.

    Zaproponowała żeby sprzedać wspólne mieszkanie-kawalerka- (które notabene miało być dla którejś z córek) aby miała na wkład własny i mogła wziąć kredyt na mieszkanie (większe) - to będzie też dla dzieci powiedziała. Odmówiłem

    Zaproponowała podział obowiązków opiekuńczych córek - zdziwiłem się po powiedziala o połowie (ja to zaproponowałem rano - powiedziała że ona się usunie) a teraz takie coś - powiedziałem że ok bo dzieci potrzebują obojga rodziców.

    Ogólnie zarysowane zostały zasady współpracy nad wychowaniem dzieci, podziału majątku, spędzanie czasu na święta czy urodzinach itp. Wyszło w sumie że ona nie chce rozwodu...ale rozstania coś na miarę separacji (nie użyła tego słowa)... Dziwne... 

    Powiedziała też że po rozstaniu obrączkę ściągnie...ok.

    Co do praw nad dziećmi przystałem, bez alimentów - bo po połowie opieka, pieniądze ma swoje a ja swoje a dopóki mieszkamy razem to wpłacamy na wspólne konto jakąś kwotę co ma starczyć na wszystko. Powiedziałem że ma podać do konkretnego dnia kwotę jaką jest wstanie dać a ja jej powiem ile ja się dołożę bo nie będzie to tyle ile ona ale o trochę więcej (z faktu że więcej zarabiam)-jednak nie będzie to x2. Tak będzie do czasu jej wyprowadzki co ma być w najbliższych dniach max miesiąca. Być może pójdzie na kawalerke dopóki nie znajdzie coś dla siebie-powiedziałem jej że ok ale niech rozważy od razu jakieś inne mieszkanie lub wyprowadzkę do swojej matki - bo jak kiedyś wspomniała nie chce tej kawalerki bo ma złe skojarzenia (nasze pierwsze mieszkanie...które kupiliśmy na kredyt...).

    Miałem parę chwil słabości ale na szczęście nie było jej przy mnie i nie widziała tego (pracowałem w ogrodzie) oraz tuż przed snem.

    Dziś spokojnie dzień się zaczął-lepiej niż wczoraj 😄

    Pozdrawiam

    S


  5. Przed chwilą, robięjaklubię napisał:

    Współczuję, trzymaj się.

    Zaglądaj tu czasem, pogdamy o zupie.

    UUU zupy jako jedynej rzeczy nie umiem ugotować - resztę się nauczyłem 😄 i całkiem smacznie mi wychodzi - dzieci mnie chwaliły

    zresztą nie trudno skoro Ona gotuje czasem w weekend bo w tygodniu jedzą przecież na stołówce w szkole - a ja coś tam upitraszę w tygodniu 😉 bo mam więcej przecież czasu niż Mama 😛


  6. Przed chwilą, 90%cacao napisał:

    No mnie to rozwaliło jak ona Ci powiedziala,ze "nie bedzie walczyc o dzieci"..ktora matka by tak latwo zostawila dzieci u ojca???

    Na pewno nie taka, ktora nie ma planów bolcowania sie i romansowania,.

    Dzieci powinny byc na pierwszym miesjcu.

    to tez nie daje ci do myslenia, z kim masz do czynienia?

     

    Matka z niej taka sobie, skoro dzieci wola zostać z Toba bez żadnej dyskusji w tym temacie.

    Nie wiem z kim dzieci chciałyby zostać. Gdy kiedyś rozmawialiśmy to usłyszałem od nich że z nami obojgiem, młodsza wspomniała że ze mną - ale to dlatego że jak ma złe sny to woła mnie lub przychodzi się przytulić do mnie. 

    Ostatnio starsza tylko powiedziała że że może przecież mieszkać tydzień tu tydzień u Mamy a młodsza powiedziała miesiąc na miesiąc.

    Nie oceniam jej jako matki - wiem że je Kocha ale że stwierdziła że nie będzie walczyła bo nie chce ich psychicznie niszczyć to troszkę mnie zszokowało. Wygląda na to że skoro ja chcę je mieć przy sobie i będę walczył o moje prawo to jestem wyrodny ojciec...

    Na koniec jej zdanie-"może kiedyś mi wybaczą że je zostawiłam" to też wg mnie niezbyt na miejscu skoro nawet jeśli jest rozstanie to można podzielić opiekę między nas...


  7. Przed chwilą, 90%cacao napisał:

    To co ona robi to żadna krytyka, tlyko rzuca ci ogolniki. Typowy gasslighting.

    Pewnie juz wybiera biezliznę żeby poskakac na nowym bolcu, którego ma na oku,a  o ktorym oficjalnie dowiesz sie po rozwodzie.

     

    Jeśli tak to nawet na rękę jej że dzieci zostaną u mnie-w takim wypadku mi też


  8. 1 minutę temu, marinero napisał:

    Obawiam sie zenie napisales nam wszystkiego.Kreujesz sie  jednostronnie  ale to twoja sparwa. 

    Pokaz na koniec ze jestes facetem i masz jaja.

    Nie baw sie w przekonywanie jej bo to tylko wzbudza w niej pogarde dla ciebie .Poszla sobie to poszla ! Jej decyzja !  ale utnij wszelkie z nia kontakty  lub ogranicz do niezbednego minimum.Dlugi swoje niech splaca sama ! Nie pomagaj jej w wyprowadzce.Zajmij sie praca , jakims hobby , sportem .Praca i zajecia pozwola ci przejsc prze ten okres w miare dobrze.Po 3 miesiacach odetchniesz i pozbierasz  sie 🙂

     Szukaj sobie nowej kobitki ! Koniecznie ! 

     

    Pewnie masz racje - ale wg mnie nie kreuje się - napisałem co usłyszałem od niej i co czuje.

    Co też źle robiłem (wg jej słów) to też bez ogródek pisałem. Wolę znać najgorszą krytykę niż klepanie po ramieniu 😄

    Na pewno w przeprowadzce jej nie pomogę a dopóki będzie to jak na stancji 😉

     

    Dzięki za rady


  9. 1 minutę temu, 90%cacao napisał:

    W takim razie tak jak ci n apisałam - jestes dla niej zbyt pobłażliwy, zbyt uległy i bezjajeczny.

    TO jest powod, dla ktorego ona Cie nie szanuje.

    A porponowanie splacenia długów (!!) z jakiej paki niby??? skoro juz raz jej dupe uratowales i wyznawanie milosci  w momencie gdy ona zrobila z ciebie ostatniego frajera to  wisienka na torcie twojego rozmemłania...

    tragedia po prostu

     

    idz do psychologa jak najszybciej

    Ok, 


  10. 2 minuty temu, marinero napisał:

    Zle robisz splacajac jej dlugi .Bradzo zle .Zachowujesz sie jak bezjajowiec....  anie facet.

    Od momentu gdy powiedzila ze koniec z waszym mazenstwem ozbnacza to separacje we WSZYSTKIM ! 

    Nie dziwie sie ze ona miala cie za mieczaka skoro tak sie zachowujesz.Kobiety takimi facetami sie brzydza ! Powinienes wiedziec.

    Ok, już wiem, choć uważam że w małżeństwie długi są wspólne bo to na wspólną rzecz poszło-ktora notabene jest na mnie zapisana i zostaje u mnie


  11. 5 minut temu, marinero napisał:

    No i masz juz jasnosc! 

    W zasadzie  to swoim "ponizaniem sie w ciagu ostanich 3 dni   " tylko przspieszyles jej decyzje o odejsciu.Uznala cie za "mieczaka"

    Ja juz jestem pewien ze ona ma jednak kogos  a ty byles tylko klopotem z ktorym nie wiedziala co zrobic.Twoja zmiana  na dobre tylko  skomplikowala sytucje wiec zdecydowala sie na radykalny krok rozstania  na amen!

    Od tej pory zamknij buzie i koncentrujsie tylko na sprawach technicznych waszego rozstania.Musisz to przejsc jak tajfun i wyjsc z tego madrzejszy .Nie namawiaj ja aby przemyslala, aby sie zastanowila i takie tam "przekonywania" .Pograzasz sie w jej oczach w ten sposob dzilajac.Sprawa jest przesadzona.Trzeba sie przyzwyczaic do swiadomosci ze twoje malzenstwo sie zakonczylo.Mysl teraz co i jak zrobisz gdy jej juz w domu nie bedzie.Tylko nie siegaj po kieliszek.Mysle ze to twoje  bieganie bardzo ci pomoze 🙂 Zintensyfikuj je  i zobaczysz ze podniesiesz sie.Potem zaloz sobie konto na portalu randkowym i poszukaj przyjaciolki.Najgorsza rzecza jak zrobisz spotykajac sie z ta nowa kobieta bedzie to ze bedziesz jej opowiadal o swoim mazenstwie:) To temat zakazany w czasie spotkan .Wspominajac ten temat na pewno nie zbudujesz zdrowej relcji z nowa kobieta.

    Mozesz sobie pogadac o tym ze swoimi kumplami  jedynie .Powodzenia 

    Dzięki


  12. 4 minuty temu, 90%cacao napisał:

    Zrobiłeś ...ycznie. Jestes w takiej rozsypce psychicznej, że ona moze z toba zrobić wszystko.

    Za chwile podpiszesz papiery, ze oddajesz jej dom i wszystkie pieniadze  zkonta w ramach Z"adoscuczynienia" za te wielkie przewiny..tylko jakos zadnych konkretow.

    Krzywdziles ja przez lata...ok, JAK ??

    tu nic nie ma.

    Przez tyle lat ludzie krzywdza sie nieumyslnie, takie jest zycie.

    Chyab ze ja biłes i piłeś??? A moze wyzywales bez powodu? gwalciles??

     

    Jesli nie to dajesz sie manipulować i łykas zwszystko jak pelikan.

     

    Idź jak najszybciej do dobrego psychologa rodzinnego, prawnika (!!) i zcznij dzialac, bo im dluzej siedzisz i analizujesz jej wymysły, tym bardzije bierzesz jej narrację za swoją. 

    Nic z tych rzeczy nie robiłem(nie biłem, nie piłem, nie zdradzałem, nie gwalcilem, nie używałem wyzwisk do niej. Moje jakies podejrzenia lub jakieś głupie słowa odebrala za obrazę że jej nie wierze-to mi wyrzuciła. Wyrzuciła mi moja Matkę że ona od razu była przeciwko niej, że ja też stawałem za matka...

    Co do pieniędzy/domu itp to powiedziała mi że jestem strasznym materialistą i ona tak żyć nie może. Zdaje sobie sprawę że ode mnie nic nie dostanie-nawet dlatego stwierdziła że ona się będzie musiała wyprowadzić bo przecież ja tego nie zrobię.

    Krzywdzilem-jak? Opisałem -wg jej słów emocjonalnie


  13. 1 minutę temu, 90%cacao napisał:

    Patrząc po tym jaki rozmemlany jestes, ona nawet jakby cie zaprosiła teraz w roli służacego na bzykanie z jakimś gosciem , to byś cały w skowronkach  jej wylizał po i im drunki donosił.

    ech... jak mnie obrzydzaja tacy bezjajeczni kolesie 🤮

     

    Mówisz takiemu co jest grane, a ten w kolko powtzrza tylko :"żonka to żonka tamto.." 😕

    masakra

     

    aż tak rozmemlany nie jestem 😄 - ale ok przyjmuje 


  14. 2 minuty temu, 90%cacao napisał:

    Za jakiś czas, nie wiem jaki, dłuższy niż krótszy raczej 😉 bedzie mozliwosc, zę emocje opadną i zaczniejsz dostrzegać niuanse i bedzies potrafił ocenić  jej udział i wine w tym, bo ona JESt, zapewniam cię.

    Skoro nie chce tego naprawiać, tzn ze jest inny ktoś.

    Kobieta mająca kochajacego faceta k tory chce walczyc o zwiazek nie odchodzi ot tak, by byc sama. 

     

     

    pomyśl o tym, nie bądź naiwniakiem. 

    nie odeszła od tak - odeszła bo ja ją tak bardzo skrzywdziłem przez tyle lat. Jak to powiedziała małe błahostki spowodowały że tego chce.

    Bo niby to drobne rzeczy ale jest ich tak dużo że ma dość... więc w jej decyzji jest moja wina chyba większej mierze niż jej... ale może też być że kogoś ma na oku...co wyartykułowałem jej na co usłyszałem - co jeszcze wymyślisz...

    Powiedziałem jej jeszcze (teraz tego żałuje) że spłacę długi które są tak samo jak spłaciłem jej długi gdy wróciła z zagranicy i rozpoczynaliśmy być parą-bo byliśmy my. Teraz zrobię to samo i niech o to się nie martwi

    Nie jestem pewien czy dobrze zrobiłem ale słowa padły...


  15. 14 minut temu, Samotny_w_związku napisał:

    Odkochała się i to na amen... Dziś przed moją pracą wypowiedziała jasno że chce się rozstać. 

    Powiedziała że wcale się nie zmieniłem co pokazało ostatnie 3dni-wyciągała poszczególne słowa i były spięcia - a raczej cicha rozmowa za to bardzo dosadne argumenty wysłuchałem.

    Na koniec powiedziała: "Nie ma już tego małżeństwa dawno jest tylko umowa cywilno-prawna"... Słowa bolą. 

    Przeprosiłem za swoje zachowanie, powiedziałem że żałuje że spowodowałem że tak się czuje i nie chce rozstania. Usłyszałem że nie wierzy w moje przepraszam i że to się nigdy nie zmieni a te 3 dni to pokazały... Ja powiedziałem że to nie ja się zarzucałem i jak do wcześniejszych rzeczy mogę zgodzić się to nie w tym wypadku.

    Powiedziałem też że jeśli widzi szanse to ja z chęcią będę odbudowywał związek ale jeśli nie to na siłę jej nie zatrzymam ale o dzieci będę walczył. Stwierdziła że ona nie chce krzywdzić dzieci i nie będzie w sądzie walczyć o nie... dla dobra ich. Na razie nie wyprowadzi się bo ją nie stać na wynajem oraz na alimenty na dzieci... Boże!!! a ja jestem wyrodny ojciec bo chcę o nie walczyć i nie chcę dać im spokoju...

    Odpowiedziałem na to nad wyraz spokojnie że ja nie chcę od niej żadnych pieniędzy - że 2tyg dzieci mogą być u niej i 2tyg u mnie, żebyśmy dzielili się opieką nad dziećmi ale też nie będę płacił za jej rachunki, za wynajem mieszkania i że skoro tak chce się rozstać to z wszystkimi konsekwencjami i nie będzie w pełni korzystać z moich pieniędzy. Na to że ona też pracuje i że nie jest moją utrzymanką - co powiedziałem że ma racje i że ona ma swoje pieniądze a ja swoje a to konto co mamy może być na wspólne wydatki ale część z wypłaty będę przelewał na własne dodatkowe konto.

    Szkoda że dzieci to słyszały i na prośbę mojej Starszej córki odpuściłem- powiedziałem tylko jej że się rozstajemy aby wiedziała. Może źle zrobiłem...jednak uczciwie stawiam sprawę.

    Niestety moje słowa - moja Żona wyśmiała/wygestykulowała i na tym się skończyło.

    Jestem w pracy, głowa do góry, uśmiech na twarzy i nie wiem co będzie jak wrócę do domu.

    Pewnie będzie bo nie stać ją na wynajem a ja parszywy cham nie chcę się wyprowadzić zostawiając jej wszystko co się dorobiliśmy...Nie chcę zostawić jej, dzieci, psa czyli wszystko na kim/czym mi zależy...

    Napisałem jej w pracy że dużo słów zostało wypowiedzianych które bolą i może były niepotrzebne ale jeśli ona widzi jakąkolwiek szanse na odbudowanie to ja z chęcią i zapałem będę odbudowywał ale jeśli nie to nie będę na siłę jej zatrzymywał.

    Mam dość,

    Pozdrawiam Was serdecznie

     

    tak żeby mnie dobić jeszcze napisze że powiedziała - iż ktoś musi podjąć męską decyzje - a skoro ja tego nie chce zrobić to ona to zrobi...

    to chyba już wszystko


  16. 3 minuty temu, 90%cacao napisał:

    Daj spokój.


    Ten tekst o tym, zę "w ciągu 3 dni nic sie nie zmieniło" to nic innego jak pretekst, na któy czekała zeby Ci nim zamydlić oczy na pożewgnanie, bo dawno chciala się rozstac, co zresztą przyznała. 

    I niby przez 3 dni oceniła całośc  twojej zmiany, która normalnie trwa raczje tygodnie albommiesiace, O ILE sie CHCE coś faktycznie zmienić czy dac komuś szanse? 😄

     

    Ona ma kogoś..albo ma oko na kogoś.

    Taka jest moja opinia i wspomnisz moje słowa.

     

    Twoja "walka" o nia to tak naprawde poniżanie się przed nią i jak wyjdzie na jaw, że ma kogoś, to bedziesz się czuł z tym jeszcze podlej.

     

    Nie zmieniło się od ponad 2 miesięcy a te 3 ostatnie dni pokazały że wogóle się nie zmieniłem... to miała na myśli.

    Podle już się czuje i nie wiem czy mogę gorzej 😉

    S


  17. 10 godzin temu, marinero napisał:

    Kobieta wolno sie za ko ch uje i wolno od koc h u j e  ale jak odko ch a to na amen! i chyba twoja sie tak wlasnie odk oc hala. Trudno bedzie ci ja do siebie przekonac ponownie.W kazdym razie bardzo  czasochlonnie.

    Mysle ze latwiej ci bedzie znalezc "przyjaciolke " niz swoja zone zatargac do lozka , chyba ze poczuje cos  bo kobiety maja intuicje i nagae zacznie byc mila dla ciebie.Tez tak bywa! gdfy widza konkurencje. ale wtedy bedziesz mial 2 kobiety i nie bedziesz musial biegac po poludniu w celu utrzymania formy 🙂 

    Ja cie goraco zachecam do zalozenia sobie konta na portalu randkowym  i jasno napisac"jestem w zwiazku ale szukam przyjaciolki ".Pisze ci to jako facet 😉 

    Odkochała się i to na amen... Dziś przed moją pracą wypowiedziała jasno że chce się rozstać. 

    Powiedziała że wcale się nie zmieniłem co pokazało ostatnie 3dni-wyciągała poszczególne słowa i były spięcia - a raczej cicha rozmowa za to bardzo dosadne argumenty wysłuchałem.

    Na koniec powiedziała: "Nie ma już tego małżeństwa dawno jest tylko umowa cywilno-prawna"... Słowa bolą. 

    Przeprosiłem za swoje zachowanie, powiedziałem że żałuje że spowodowałem że tak się czuje i nie chce rozstania. Usłyszałem że nie wierzy w moje przepraszam i że to się nigdy nie zmieni a te 3 dni to pokazały... Ja powiedziałem że to nie ja się zarzucałem i jak do wcześniejszych rzeczy mogę zgodzić się to nie w tym wypadku.

    Powiedziałem też że jeśli widzi szanse to ja z chęcią będę odbudowywał związek ale jeśli nie to na siłę jej nie zatrzymam ale o dzieci będę walczył. Stwierdziła że ona nie chce krzywdzić dzieci i nie będzie w sądzie walczyć o nie... dla dobra ich. Na razie nie wyprowadzi się bo ją nie stać na wynajem oraz na alimenty na dzieci... Boże!!! a ja jestem wyrodny ojciec bo chcę o nie walczyć i nie chcę dać im spokoju...

    Odpowiedziałem na to nad wyraz spokojnie że ja nie chcę od niej żadnych pieniędzy - że 2tyg dzieci mogą być u niej i 2tyg u mnie, żebyśmy dzielili się opieką nad dziećmi ale też nie będę płacił za jej rachunki, za wynajem mieszkania i że skoro tak chce się rozstać to z wszystkimi konsekwencjami i nie będzie w pełni korzystać z moich pieniędzy. Na to że ona też pracuje i że nie jest moją utrzymanką - co powiedziałem że ma racje i że ona ma swoje pieniądze a ja swoje a to konto co mamy może być na wspólne wydatki ale część z wypłaty będę przelewał na własne dodatkowe konto.

    Szkoda że dzieci to słyszały i na prośbę mojej Starszej córki odpuściłem- powiedziałem tylko jej że się rozstajemy aby wiedziała. Może źle zrobiłem...jednak uczciwie stawiam sprawę.

    Niestety moje słowa - moja Żona wyśmiała/wygestykulowała i na tym się skończyło.

    Jestem w pracy, głowa do góry, uśmiech na twarzy i nie wiem co będzie jak wrócę do domu.

    Pewnie będzie bo nie stać ją na wynajem a ja parszywy cham nie chcę się wyprowadzić zostawiając jej wszystko co się dorobiliśmy...Nie chcę zostawić jej, dzieci, psa czyli wszystko na kim/czym mi zależy...

    Napisałem jej w pracy że dużo słów zostało wypowiedzianych które bolą i może były niepotrzebne ale jeśli ona widzi jakąkolwiek szanse na odbudowanie to ja z chęcią i zapałem będę odbudowywał ale jeśli nie to nie będę na siłę jej zatrzymywał.

    Mam dość,

    Pozdrawiam Was serdecznie

     


  18. 11 minut temu, Solero napisał:

    To zależy. Podam przykład pisała mi pewna mężatka że "ma męża ale wolałaby aby kto inny czekał na nią w domu" to są te szczęśliwe małżeństwa 😄

    Powodzenie, weź się w garść i działaj tylko nie daj z siebie zrobić pantofla 😉

    sukcesow życzę!!

    Tak jak dziś napisalem-cos we mnie pękło a przez to zobojetnialem. Jej zaczepki słowne po mnie spływają i nie kłują, mówię mało, zarzucam temat a jak ona odburknie lub powie coś co normalnie bym odebrał jak atak to albo milkne jakby nigdy nic albo coś odpowiem zmieniając temat-ale nie czuje bólu.

    Mowie że ja Kocham, Tęsknię ale jak ona nie odpowie lub powie "trzeba było myśleć wcześniej" to przyjmuje ale w głębi serca nic nie boli

    Jak siedzi ciągle w telefonie to nie zwracam na to uwagi/nie pytam się o nic nawet gdy słyszę jak pisze. Zakupiłem i w tej kwestii.

    Czuje się jak po rozstaniu z moja pierwsza miloscia-czuje się oszukany...

    Teraz jak i wówczas podniosłem garde-nie pokaże słabości tylko w tej chwili żałuję że dopuściłem tak blisko drugą osobę.

    Kocham ją ale jednak garda zawsze musi być...

    Dobranoc


  19. 2 minuty temu, Solero napisał:

    Kobiety są proste w obsłudze i dobry bajer wystarczy do tego kilka ciepłych, czułych słów, dwa razy kwiaty i kocha do  nieprzytomności 😉

    Proste w obsłudze może i -tylko operator musi być kumaty...

    Jak widać niszcząc mój związek/doprowadzając* do takiego stanu dobrym operatorem nie byłem/nie jestem*

    *niepotrzebne skreslic


  20. 5 minut temu, Solero napisał:

    Druga opcja jest taka że nawijasz makaron na uszy ale tak abyś chociaż cokolwiek spełnił a wszystko pięknie się skończy. Ja nie wiem ale pary z Twoim stażem dopiero odnajdują w mężu, żonie miłość, wiem że to śmieszne i od razu mówię że to zdanie tego typu par. Ślubują sobie miłość do grobowej deski a miłość pojawia się dopiero przed schowaniem się do piórnika. Głowa do góry wszystko łyknie tylko ważna systematyczność bo nawet nieprawdą często przypominana może być prawdą.

    Obyśial rację.

    Czy nawijam makaron i nic z tym nie robie-mam nadzieję że tak nie jest. W moim odczuciu spełniam prośby-w jej nic nie robię i tylko mówię...


  21. 49 minut temu, robięjaklubię napisał:

    Kiedy rozmawiacie bądź oszczędny w słowach. Dwa razy pomyśl zanim powiesz pomyśl jak ona to odbierze.

    Żeby nie było tak że ona coś przykrego to ty jeszcze gorzej. Dobrem zło zwyciężaj. Nie oskarżajcie się. Zamiast "nie robisz tego" powiedz "chciałbym żebyśmy robili to czy to." Mów dużo uczyć bo mi cię brakuję, bo tęsknię, bo jesteś wyjatkowa, lubię cię słuchać i słuchaj, słuchaj. Pytaj czego ona chce. Kiedy ci coś wyrzuca powiedx przykro mi że tak się czułaś nie chcę żebyś tak się czuła.

    Oszczędny w słowach byłem i też było źle. 

    Jednak będę teraz bo cokolwiek nie powiem jest nie tak więc wolę mniej mówić. 


  22. 1 minutę temu, robięjaklubię napisał:

    Miłego wieczoru chłopaki, idę kompu-kompu i lektury czytać.

    Odzywaj się samotny, coś wymyślimy a jak nie, to przynajmniej nie będziesz taki samotny. 😘

    Dzięki bardzo, będę tu przebywał czasami otwarcie-cos napiszę a czasami ukryty.

    Na ta chwile samotny w domu pełnym ludzi-to naprawdę dla mnie ciężkie-nawet zaproponowanie wyjście wspólne do kina padło w przedbiegach...

    Dobranoc i do zobaczenia


  23. 7 minut temu, marinero napisał:

    Mysle ze masz pod gorke bo teraz kazdy twoj ruch bedzie oceniany bardzo podejrzliwie , wiec czeka cie sporo cierpliwosci i przede wszystkim czasu aby ona ci uwierzyla ze ja kochasz.A przede wszystkim jak widzisz ze sprawa przybiera zly obrot i bedzie klotnia to zmieniaj temat i zchodz na tematy zmuszajce ja do logicznego myslenia.Zadawaj pytania ktore zmusza ja do myslenia logicznego  bo emocje tylko sie w kobiecie nakrecaja wiec nie wolno do tego dopuscic aby sie wylaly bo ona wtedy po prostu cie nie kocha ! jest jej tak zle ze by cie "zamordowala"! LOL

    No ok, ale ciężko tak robić bo się też nakręcam...ale Twoje spostrzeżenia są naprawdę na 🏅


  24. 11 minut temu, marinero napisał:

    bo zle to robisz.Jak raz zrobisz dobrze to juz cie odpychac nie bedzie.masz podejsc i troche na sile ja przytulic, objac i nic nie mowic tylko calowac i mowic caly czas ze ja kochasz .TYlko tyle.a jak sie uspokoi to dopytac co jej na sercu lezy .masz byc jak tatus wobec swojej kochanej coreczki:) Troskliwy i kochajacy.Ona to wyczuje i podda sie byle to bylo szczere a nie zaden teatr:).Muisi sie wtedy wygadac a ty tylko potakuj i obiecaj poprawe:) 

    No ok, faktycznie źle to robię...

×