Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Samotny_w_związku

Zarejestrowani
  • Zawartość

    59
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Samotny_w_związku

  1. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Witajcie, dla mnie jest to bardzo ciężke do opisania ale może to mi pomoże-wygadać się i zrozumieć całą tą sytuację. Moje małżeństwo trwa od ponad 11lat , było różnie-mam wybuchowy charakter a przez to że zostałem nie raz zdradzony/zraniony nie potrafię do końca zaufać drugiej osobie. Kocham moją żonę, dzieci, kocham być w domu a jednak zrobiłem coś co spowodowało że ta sielanka która była burzliwa chyba się kończy. Nie zdradziłem żony (jeśli ktoś tak pomyślał) w żadnym kontekście, nie mam stworzonej niebieskiej karty (nie uderzyłem jej nigdy ani dzieci), pije naprawdę okazjonalnie, nie wychodzę z kolegami na imprezy a chodzę do pracy i staram się zarobić na życie aby było to co jest potrzebne. Był okres że dorabiałem aby więcej pieniędzy było w domu i w tym właśnie czasie moje życie legło w gruzach. To ona wychodzi z koleżankami i mimo że to mi się nie za bardzo podoba to i tak nic na to nie mówię... Moja żona zmieniła pracę, znalazła nową przyjaciółkę-ogólnie jest zadowolona ze zmiany. Gdy wróciłem pewnego dnia po pracy rozpoczęło się-wojna która prawie wszystko skończyła. W niej usłyszałem że nie dawałem tego co oczekiwała-nie okazywałem uczucia a jedynie gnałem za pieniędzmi (z pracy do pracy a w domu gość). Zarzuciła mi że jestem wybuchowy, że przeze mnie dzieci są nerwowe i ona także, że boi się odezwać oraz że nie ma już sił walczenia o ten związek co robi od lat. Powiedziała że boi się odezwać i że nie wie co do mnie już czuje ale chce rozwodu, rozstania bo nie wyobraża sobie życia takiego dalej. Na koniec powiedziała że nie może mi zarzucić że byłem złym ojcem/mężem... Starałem się przekonać że jeszcze jest szansa jeśli mnie kocha bo ja ją Kocham bardzo-po ponad tygodniu przystała na to. Zmieniłem się (tak mi się wydaje). Zacząłem się nią bardziej interesować, mówię o uczuciach, przytulam, proponuje wyjścia, przestałem chodzić do dodatkowych prac, zajmuję się domem, kupuję kwiaty, sprzątam, piorę, zmywam czasem ugotuje. Przestałem wrzeszczeć-dzieci same mówią że jest fajnie, już jest dużo lepiej ale co jakiś czas jeszcze się spinamy ale już nie wrzaskiem ale rozmową. Moja młodsza córeczka powiedziała że już rzadziej się kłócimy ale mocnej... ale że pomagam bardzo dużo Mamie w domu bo Mama dużo pracuje i jest ciągle zmęczona i śpi jak jest w domu... Faktycznie-pracuje żona na zmiany-jak jest pierwsza zmiana to szybko idzie spać bo jest zmęczona, jak ma drugą to dłużej śpi bo w nocy nie umie zasnąć a jak ma nockę to rano odsypia jak mówi do 11 a popołudniu się znów kładzie ok 17 przed następną nocką. Ja natomiast przed pracą porobię coś w domu i tak samo jak wrócę-mam przecież więcej czasu...i dlatego pomagam Mamie... Wydawało mi się że idzie w lepszą stronę-jednak jak wspomniałem co parę dni jest zgrzyt. Wczoraj napisałem jej moje spostrzeżenie co mogłoby pomóc w jeździe samochodem (ustawić lepiej fotel) co spowodowało że wojna wybuchła na nowo. Usłyszałem że uważam ją za "głupią" skoro myślę że do tego nie doszła - przecież jej tak jest wygodnie i po co się wtrącam. Znów wróciły zarzuty a na moje słowa że się przecież dużo zmieniło-usłyszałem "na 2-3dni a później jest kłótnia i znów dobrze na 2-3dni". Usłyszałem znów że nie wie co czuje, czy chce być ze mną, ogólnie nie wie czego chce ale ją nie stać na rozstanie...Nie stać... (fakt zarabiam 2-3 krotnie więcej niż ona) ale to nie o to chodzi, mamy wspólny dom, wspólne dzieci, wspólne wydatki i większość rachunków spokojnie idzie z mojej wypłaty-nawet tego nie można powiedzieć bo przecież mamy wspólne konto...więc przecież wszystko jest wspólne. Zarzuciła mi że z miejsca gdzie nie interesowałem się nią to teraz ją kontroluje-bo pytam się co u niej, z kim rozmawiała przez telefon (szczególnie jak wracam i szybko kończy), co robi w telefonie skoro siedzimy razem a ona z kimś ciągle pisze lub odczytuje. Wspomnę tylko że gdy to się stało parę miesięcy temu to w bilingu okazało się że z jednym nr rozmawiała średnio 3h dziennie wliczając noce (po północy czy bardzo rano) wracała do domu po pond 40min gdzie normalnie powrót zajmuje 15min... W chwili gdy to powiedziałem usłyszałem że skoro mnie nie ma to musi porozmawiać z koleżanką bo ona nie jest nauczona braku kontaktu. Ze mną cisza ale z koleżanką już nie... Znów mnie odtrąciła, na moje słowa Kocham milczy, pocałunków nie oddaje...jest mi przykro. Nie widzę pewnie jeszcze wielu spraw ale jak to powiedziała: Ja stworzyłem z niej "Królową lodu" ja natomiast stałem się "królem ironii i sarkazmu"... Teraz mimo że boli chyba oprócz tych cech przejmę jeszcze od niej lód i będzie takie życie-przestać wszystko odczuwać to jest chyba to co będzie dla mnie dobre... Wiem że było to długie (choć i tak bardzo skrócone) i nie wiem czy ktoś to przeczyta ale jeśli to proszę wypowiedzcie się-będę wdzięczny o sugestie o opinie bo ciężko jest ocenić samego siebie i sytuacje która jest. Zawsze lepiej jak ktoś spojrzy z perspektywy 3osoby. Pozdrawiam serdecznie S
  2. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Nie mówię że jej nie jest ciężko, jednak wydaje mi się że troszkę lżej niż mi...
  3. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Ona twierdzi że dla niej też-na to odpowiedziałem że ona to już przemyślała i to ona podjęła decyzję więc dla mnie zdecydowanie jest gorzej bo muszę przyjąć to i żyć z dnia na dzien...
  4. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Czy racjonalnie nie wiem-ale jak ktoś tu napisał-technicznie. Już przecież nic nie zmienię więc trzeba jakoś to rozdzielic
  5. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    I witajcie dziś, wczoraj wieczorem kolejna porcja rozmowy - gdzie szczerze wysłuchałem i odpowiedziałem na jej propozycje podziału obowiązków. Zaproponowała żeby sprzedać wspólne mieszkanie-kawalerka- (które notabene miało być dla którejś z córek) aby miała na wkład własny i mogła wziąć kredyt na mieszkanie (większe) - to będzie też dla dzieci powiedziała. Odmówiłem Zaproponowała podział obowiązków opiekuńczych córek - zdziwiłem się po powiedziala o połowie (ja to zaproponowałem rano - powiedziała że ona się usunie) a teraz takie coś - powiedziałem że ok bo dzieci potrzebują obojga rodziców. Ogólnie zarysowane zostały zasady współpracy nad wychowaniem dzieci, podziału majątku, spędzanie czasu na święta czy urodzinach itp. Wyszło w sumie że ona nie chce rozwodu...ale rozstania coś na miarę separacji (nie użyła tego słowa)... Dziwne... Powiedziała też że po rozstaniu obrączkę ściągnie...ok. Co do praw nad dziećmi przystałem, bez alimentów - bo po połowie opieka, pieniądze ma swoje a ja swoje a dopóki mieszkamy razem to wpłacamy na wspólne konto jakąś kwotę co ma starczyć na wszystko. Powiedziałem że ma podać do konkretnego dnia kwotę jaką jest wstanie dać a ja jej powiem ile ja się dołożę bo nie będzie to tyle ile ona ale o trochę więcej (z faktu że więcej zarabiam)-jednak nie będzie to x2. Tak będzie do czasu jej wyprowadzki co ma być w najbliższych dniach max miesiąca. Być może pójdzie na kawalerke dopóki nie znajdzie coś dla siebie-powiedziałem jej że ok ale niech rozważy od razu jakieś inne mieszkanie lub wyprowadzkę do swojej matki - bo jak kiedyś wspomniała nie chce tej kawalerki bo ma złe skojarzenia (nasze pierwsze mieszkanie...które kupiliśmy na kredyt...). Miałem parę chwil słabości ale na szczęście nie było jej przy mnie i nie widziała tego (pracowałem w ogrodzie) oraz tuż przed snem. Dziś spokojnie dzień się zaczął-lepiej niż wczoraj Pozdrawiam S
  6. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    UUU zupy jako jedynej rzeczy nie umiem ugotować - resztę się nauczyłem i całkiem smacznie mi wychodzi - dzieci mnie chwaliły zresztą nie trudno skoro Ona gotuje czasem w weekend bo w tygodniu jedzą przecież na stołówce w szkole - a ja coś tam upitraszę w tygodniu bo mam więcej przecież czasu niż Mama
  7. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Nie wiem z kim dzieci chciałyby zostać. Gdy kiedyś rozmawialiśmy to usłyszałem od nich że z nami obojgiem, młodsza wspomniała że ze mną - ale to dlatego że jak ma złe sny to woła mnie lub przychodzi się przytulić do mnie. Ostatnio starsza tylko powiedziała że że może przecież mieszkać tydzień tu tydzień u Mamy a młodsza powiedziała miesiąc na miesiąc. Nie oceniam jej jako matki - wiem że je Kocha ale że stwierdziła że nie będzie walczyła bo nie chce ich psychicznie niszczyć to troszkę mnie zszokowało. Wygląda na to że skoro ja chcę je mieć przy sobie i będę walczył o moje prawo to jestem wyrodny ojciec... Na koniec jej zdanie-"może kiedyś mi wybaczą że je zostawiłam" to też wg mnie niezbyt na miejscu skoro nawet jeśli jest rozstanie to można podzielić opiekę między nas...
  8. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Jeśli tak to nawet na rękę jej że dzieci zostaną u mnie-w takim wypadku mi też
  9. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Pewnie masz racje - ale wg mnie nie kreuje się - napisałem co usłyszałem od niej i co czuje. Co też źle robiłem (wg jej słów) to też bez ogródek pisałem. Wolę znać najgorszą krytykę niż klepanie po ramieniu Na pewno w przeprowadzce jej nie pomogę a dopóki będzie to jak na stancji Dzięki za rady
  10. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Ok,
  11. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Ok, już wiem, choć uważam że w małżeństwie długi są wspólne bo to na wspólną rzecz poszło-ktora notabene jest na mnie zapisana i zostaje u mnie
  12. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Dzięki
  13. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Nic z tych rzeczy nie robiłem(nie biłem, nie piłem, nie zdradzałem, nie gwalcilem, nie używałem wyzwisk do niej. Moje jakies podejrzenia lub jakieś głupie słowa odebrala za obrazę że jej nie wierze-to mi wyrzuciła. Wyrzuciła mi moja Matkę że ona od razu była przeciwko niej, że ja też stawałem za matka... Co do pieniędzy/domu itp to powiedziała mi że jestem strasznym materialistą i ona tak żyć nie może. Zdaje sobie sprawę że ode mnie nic nie dostanie-nawet dlatego stwierdziła że ona się będzie musiała wyprowadzić bo przecież ja tego nie zrobię. Krzywdzilem-jak? Opisałem -wg jej słów emocjonalnie
  14. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    poprostu jeszcze mi zależy i Kocham - ale cóż i to się pewnie zmieni
  15. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    aż tak rozmemlany nie jestem - ale ok przyjmuje
  16. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    nie odeszła od tak - odeszła bo ja ją tak bardzo skrzywdziłem przez tyle lat. Jak to powiedziała małe błahostki spowodowały że tego chce. Bo niby to drobne rzeczy ale jest ich tak dużo że ma dość... więc w jej decyzji jest moja wina chyba większej mierze niż jej... ale może też być że kogoś ma na oku...co wyartykułowałem jej na co usłyszałem - co jeszcze wymyślisz... Powiedziałem jej jeszcze (teraz tego żałuje) że spłacę długi które są tak samo jak spłaciłem jej długi gdy wróciła z zagranicy i rozpoczynaliśmy być parą-bo byliśmy my. Teraz zrobię to samo i niech o to się nie martwi Nie jestem pewien czy dobrze zrobiłem ale słowa padły...
  17. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    tak żeby mnie dobić jeszcze napisze że powiedziała - iż ktoś musi podjąć męską decyzje - a skoro ja tego nie chce zrobić to ona to zrobi... to chyba już wszystko
  18. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Nie zmieniło się od ponad 2 miesięcy a te 3 ostatnie dni pokazały że wogóle się nie zmieniłem... to miała na myśli. Podle już się czuje i nie wiem czy mogę gorzej S
  19. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Odkochała się i to na amen... Dziś przed moją pracą wypowiedziała jasno że chce się rozstać. Powiedziała że wcale się nie zmieniłem co pokazało ostatnie 3dni-wyciągała poszczególne słowa i były spięcia - a raczej cicha rozmowa za to bardzo dosadne argumenty wysłuchałem. Na koniec powiedziała: "Nie ma już tego małżeństwa dawno jest tylko umowa cywilno-prawna"... Słowa bolą. Przeprosiłem za swoje zachowanie, powiedziałem że żałuje że spowodowałem że tak się czuje i nie chce rozstania. Usłyszałem że nie wierzy w moje przepraszam i że to się nigdy nie zmieni a te 3 dni to pokazały... Ja powiedziałem że to nie ja się zarzucałem i jak do wcześniejszych rzeczy mogę zgodzić się to nie w tym wypadku. Powiedziałem też że jeśli widzi szanse to ja z chęcią będę odbudowywał związek ale jeśli nie to na siłę jej nie zatrzymam ale o dzieci będę walczył. Stwierdziła że ona nie chce krzywdzić dzieci i nie będzie w sądzie walczyć o nie... dla dobra ich. Na razie nie wyprowadzi się bo ją nie stać na wynajem oraz na alimenty na dzieci... Boże!!! a ja jestem wyrodny ojciec bo chcę o nie walczyć i nie chcę dać im spokoju... Odpowiedziałem na to nad wyraz spokojnie że ja nie chcę od niej żadnych pieniędzy - że 2tyg dzieci mogą być u niej i 2tyg u mnie, żebyśmy dzielili się opieką nad dziećmi ale też nie będę płacił za jej rachunki, za wynajem mieszkania i że skoro tak chce się rozstać to z wszystkimi konsekwencjami i nie będzie w pełni korzystać z moich pieniędzy. Na to że ona też pracuje i że nie jest moją utrzymanką - co powiedziałem że ma racje i że ona ma swoje pieniądze a ja swoje a to konto co mamy może być na wspólne wydatki ale część z wypłaty będę przelewał na własne dodatkowe konto. Szkoda że dzieci to słyszały i na prośbę mojej Starszej córki odpuściłem- powiedziałem tylko jej że się rozstajemy aby wiedziała. Może źle zrobiłem...jednak uczciwie stawiam sprawę. Niestety moje słowa - moja Żona wyśmiała/wygestykulowała i na tym się skończyło. Jestem w pracy, głowa do góry, uśmiech na twarzy i nie wiem co będzie jak wrócę do domu. Pewnie będzie bo nie stać ją na wynajem a ja parszywy cham nie chcę się wyprowadzić zostawiając jej wszystko co się dorobiliśmy...Nie chcę zostawić jej, dzieci, psa czyli wszystko na kim/czym mi zależy... Napisałem jej w pracy że dużo słów zostało wypowiedzianych które bolą i może były niepotrzebne ale jeśli ona widzi jakąkolwiek szanse na odbudowanie to ja z chęcią i zapałem będę odbudowywał ale jeśli nie to nie będę na siłę jej zatrzymywał. Mam dość, Pozdrawiam Was serdecznie S
  20. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Tak jak dziś napisalem-cos we mnie pękło a przez to zobojetnialem. Jej zaczepki słowne po mnie spływają i nie kłują, mówię mało, zarzucam temat a jak ona odburknie lub powie coś co normalnie bym odebrał jak atak to albo milkne jakby nigdy nic albo coś odpowiem zmieniając temat-ale nie czuje bólu. Mowie że ja Kocham, Tęsknię ale jak ona nie odpowie lub powie "trzeba było myśleć wcześniej" to przyjmuje ale w głębi serca nic nie boli Jak siedzi ciągle w telefonie to nie zwracam na to uwagi/nie pytam się o nic nawet gdy słyszę jak pisze. Zakupiłem i w tej kwestii. Czuje się jak po rozstaniu z moja pierwsza miloscia-czuje się oszukany... Teraz jak i wówczas podniosłem garde-nie pokaże słabości tylko w tej chwili żałuję że dopuściłem tak blisko drugą osobę. Kocham ją ale jednak garda zawsze musi być... Dobranoc
  21. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Proste w obsłudze może i -tylko operator musi być kumaty... Jak widać niszcząc mój związek/doprowadzając* do takiego stanu dobrym operatorem nie byłem/nie jestem* *niepotrzebne skreslic
  22. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Obyśial rację. Czy nawijam makaron i nic z tym nie robie-mam nadzieję że tak nie jest. W moim odczuciu spełniam prośby-w jej nic nie robię i tylko mówię...
  23. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Oszczędny w słowach byłem i też było źle. Jednak będę teraz bo cokolwiek nie powiem jest nie tak więc wolę mniej mówić.
  24. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    Dzięki bardzo, będę tu przebywał czasami otwarcie-cos napiszę a czasami ukryty. Na ta chwile samotny w domu pełnym ludzi-to naprawdę dla mnie ciężkie-nawet zaproponowanie wyjście wspólne do kina padło w przedbiegach... Dobranoc i do zobaczenia
  25. Samotny_w_związku

    Początek Końca

    No ok, ale ciężko tak robić bo się też nakręcam...ale Twoje spostrzeżenia są naprawdę na
×