Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

grzes56a65

Zarejestrowani
  • Zawartość

    32
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez grzes56a65

  1. Witam Piszę tutaj, ponieważ przechodzimy z żoną swój pierwszy poważniejszy małżeński kryzys. Mianowicie wszystko zaczęło się od czasu kiedy mojej żonie skończył się urlop macierzyński i postanowiła od razu wrócić do pracy. Oczywiście ja byłem od samego początku przeciwny jej tak szybkiemu powrotowi do pracy, uważam, że powinna wrócić do pracy ale dopiero jak córka zacznie chodzić do przedszkola czy szkoły. Byłem przeciwny ponieważ przeczuwałem że będzie taka sytuacja jak teraz. Mianowicie jak moja żona była na urlopie to sprawa wyglądała bardzo prosto, ja pracuję, ona w domu siedzi z małą, a po pracy pomagam jej w obowiązkach i jakoś dawaliśmy sobie z tym radę, teraz sytuacja przez to że ona postanowiła wrócić do pracy tak naprawdę nam obojgu się pogorszyła, ponieważ zarówno mi jak i jej przybyło znacznie więcej obowiązków przez co zarówno ja jak i ona jesteśmy dużo bardziej zmęczeni. Ja w ten sposób, że po pracy muszę z dzieckiem zdecydowanie dłużej się zajmować, no i jej bo musi pracować. Wygląda to tak, że ja staram się teraz brać same tylko nocki, rano wracam i zamiast położyć się spać muszę sam siedzieć z małą i za bardzo nie mogę wtedy odpocząć, żona rano idzie do pracy, no a po pracy żona daje mi taki wybór, że albo dalej zajmuje się dzieckiem, a ona gotuje obiad, albo ja gotuję obiad a ona zajmuje się dzieckiem, no niestety jako, że ją do gotowania mam dwie lewe ręce to obiad gotuje żona. Z tego właśnie powodu robi się dla nas obojga wieczny brak czasu na odpoczynek. Ja rozumiem gdyby ona jeszcze w tej pracy zarabiała naprawdę dużo, ale niestety jej praca nie jest aż tak istotną częścią naszego budżetu domowego, zarabia niecałe 3000zl na rękę co uważam że nie jest nawet warte tego co oboje obecnie przeżywamy. Jak zatem przekonać ją żeby przynajmniej na ten moment z pracą odpuściła ?
  2. No właśnie liczy się przede wszystkim dobro rodziny jako całości. Zatem tutaj najlepszym wyjściem z sytuacji byłoby to, gdyby żona zwolniła się z pracy i w domu poświęciła czas dziecku, bo tak malutkie dziecko potrzebuje bardzo dużo matki. Za jej pracą tak naprawdę nic nie przemawia.
  3. Ale przecież ja jej tak nie każe żyć, że wszystko by miała robić z dzieckiem. Jednak nie jest żadną tajemnicą, że młode matki spotykają się ze sobą w obecności swoich dzieci i nikomu to nie przeszkadza w żaden sposób.
  4. Tylko, że tak małe dziecko potrzebuje głównie matki. Zapewniam Cię, że by nie wolała, byłoby to niezjadliwe. No i ? Nie sądzisz, że to głupie na podstawie kilku przypadków wydawać werdykty na rzecz wszystkich ?
  5. Opieka nad dzieckiem jest męcząca dla każdego z rodziców, nigdzie nie napisałem, że dla mnie to tortura, a dla żony to marzenie. Odpoczynku potrzebuje każdy, tym bardziej zatem ...yczne jest dokładanie sobie na siłę obowiązków, kiedy nie ma takiej potrzeby. Co do zajmowania się dzieckiem w momencie jak żona miała urlop to nie wyglądało to tak, że wyłącznie zajmowałem się pod jej kontrolą. Chodziło mi o to, że kiedy ja się zajmowałem to ona raczej była w domu, bo np ja siedziałem z dzieckiem, a ona w tym samym czasie gotowała obiad, ewentualnie gdzieś wyszła na parę godzin.
  6. No tak, ale pracując nie unika się w żaden sposób obowiązków domowych, czyli obowiązki domowe nie znikają a pojawiaja się praca, która w jej przypadku jest całkowicie bez sensu . Basen był tylko przykładem, opcji jest wiele. Opieka nad dzieckiem jest bardziej męcząca niż niejedna zawodowa praca, ale w tym momencie kiedy dziecko jest to za późno na tego typu rozważania, bo chodząc do pracy nijak nie unika się obowiązków nad dzieckiem, czyli ma się to i to, czyli jest się bardziej zmęczonym pracując i mając dziecko, niż nie pracując i mając dziecko.
  7. Małżeństwo samo w sobie jest w pewnym sensie ubezwłasnowolnieniem. Wchodząc w związek małżeński już znika pojęcie "ja" i przestaje się spełniać swoje interesy, a wszystko robi się dla dobra związku. Jest to logiczne, ponieważ jeżeli jedno i drugie robi co chce no to tak naprawdę małżeństwo nie ma żadnego sensu.
  8. Ależ kto tu mówi o zamykaniu kobiety w domu z dzieckiem ? Przecież moja żona ma taką swobodę, że pracować nie musi, a co za tym idzie może robić co chce, np może pójść z małą na basen, może spotykać się z koleżankami, może zdecydowanie więcej odpoczywać, może chodzić częściej na zakupy. Mało która kobieta ma aż tyle swobody, bo w większości rodzinach z jednej pensji się nie wyzyje, a przez to kobiety muszą pracować, co ostatecznie zamyka ich w cyklu praca-dom-dziecko. To właśnie kobiety które pracują zamykają się w tym cyklu. Moja żona tak naprawdę męczy się na siłę, bo chce.
  9. Tak, sam to wiele razy przyznałem tutaj i nawet napisałem, że opiekunka będzie, co oczywiście zbyt dobre dla dziecka nie jest, bo matki nie zastąpi nikt, a tym bardziej nie zrobi tego obca osoba. Taki jest świat, jedne rzeczy robią lepiej kobiety, drugie faceci. Tutaj gotowanie lepiej wychodzi żonie. Po za tym nigdy u nas tak nie było, że wszystkie obowiązki domowe zwalam na żonę. Przy obiadach normalnie obieralem ziemniaki, bo tego się zepsuć nie da, ale już np smażenie kotletów wolę zostawić żonie. Nie wiem czy mało. Jakby nie patrzeć to codziennie przy dziecku coś robiłem, a to przewijałem, a to kąpałem, a to usypislem. Nie było takiego dnia kiedy dziecka nie miałem na rękach. Teraz zmuszony jestem zajmować się małą zdecydowanie częściej, bo o ile wcześniej wszystko robiłem z żoną, to teraz jak żona wróciła do pracy to muszę sam wszystko odwalać.
  10. Problem polega na tym, że gdyby ona nie pracowała to ja bym nie musiał zasuwać na nocki, a co za tym idzie mielibyśmy zdecydowanie więcej czasu dla siebie, a tak ja padnięty, ona zmęczona, a jeszcze czekają nas obowiązki domowe i związane z dzieckiem. Opiekunka jest rozwiązaniem koniecznym, przynajmniej na te pół etatu. Co do gotowania, to tutaj lepiej zostawię tę działkę żonie, radzi sobie z nią zdecydowanie lepiej. Ale w normalnych przypadkach to raczej matka jest z dzieckiem od niemowlaka, a co za tym idzie łatwiej dziecko z nią nawiązuje więź, ja to widzę po sobie. Matka wychodzi z domu to mała się drze na tyle głośno, że nie da się jej uspokoić, ale jak ja np wychodzę to nic taiego nie ma. No cóż, to matki mają rok urlopu i słusznie.
  11. Tak masz problemy ze wzrokiem, bo ja nic takiego nie napisałem. Nie zainwestowałem, niestety za dużo mam na głowie żeby jeszcze gotować.
  12. W zasadzie to nie wiem co ta wypowiedź ma wnosić ? Co innego wydać kasę na opiekunkę, a co innego wydawać na jedzenie w mieście gdy w domu zrobić można zdecydowanie taniej.
  13. W pełni się z tobą zgadzam w 100%. Widzę to dokładnie w swoim przypadku. Po mimo tego, że zajmuję się moją córką najlepiej jak tylko mogę, to jednak dla dziecka mama to mama i nic jej nie zastąpi. Jak ja ją trzymam na rękach i ona widzi, że jej mama wychodzi zaczyna mocno płakać, ale w drugą stronę już tego nie ma, że jak ja wychodzę to ona się wydziera.
  14. W sumie to nie wiem gdzie ja niby narzekam na wydawanie pieniędzy ? No chyba, że są w głupi sposób wydawane na niepotrzebne rzeczy, to trudno żebym nie narzekał. Wszechstronna pomoc domowa nam potrzebna jako tako nie jest. Raczej tylko do dziecka na parę godzin z powodu pracy żony, bo ja niestety ale nie dam rady.
  15. To chyba ty jesteś taką żoną która robi to za 0zł za godzinę. To, że fizycznie za coś się nie płaci to nie oznacza, że jest to coś za darmo.
  16. Powody finansowe w tym wypadku odpadają całkowicie. Jedyne powody jakie zostają to pokroju "żeby spotkać się z koleżankami" Nie ma dobrego zawodu, a o pracę w przyszłości obawiać się nie musi w żaden sposób, bo zawsze mogę jej coś gdzieś załatwić ewentualnie. Właściwie to ona nigdy nie musiała mnie o nic prosić. Mamy wspólne konto, ma do niego zatem taki sam dostęp. I w sumie nigdy nie przyszło mi nawet do głowy, żeby mieć o coś do niej pretensje, bo sobie na coś wydała, oczywiście gdyby strzeliło jej do głowy kupić sobie zegarek za np 10tys zł to oczywiście z aprobatą bym tego nie przyjął. No, ale na takie spotkania miałaby zdecydowanie więcej czasu gdyby nie pracowała, bo jak pracuje i przychodzi zmęczona, to raczej ciężko żeby gdziekolwiek wychodziła.
  17. Bardzo mądrze napisałaś, ale niestety moja żona jest jaka jest i w temacie pracy niestety pozostaje nieugięta, po mimo tego, że dla całej naszej trójki byłoby to najlepsze rozwiązanie. Gdyby jeszcze poczekała z rok to byłoby o niebo lepiej, niz jak wraca teraz.
  18. Pośrednio tak. Chodząc do pracy jest zdecydowanie bardziej zmęczona, niż jak nie chodziła. Do łóżka kładzie się padnięta, po mimo tego, że wcześniej tak to wcale nie wyglądało. Nie umiem gotować niczego po za wodą na herbatę. Mogę co najwyzej pomóc, ale sam nic zjadliwego nie ugotuję. No ja zarabiam 4 razy więcej, niż ona, natomiast tutaj jak pisałem problem nie jest w samych zarobkach, a czy coś konkretnego te zarobki wnoszą, np jej pensja tak naprawdę niczego nie wnosi, bo oczywiście wpływa na nasze konto więcej, ale musi wypłynąć na opiekunkę, paliwo, jedzenie na mieście, itp. itd. to wszystko sprawia, że te rzeczy będą kosztowały dosłownie więcej, niż ona zarabia. Po co więc ona teraz pracuje to ja nie mam zielonego pojęcia. Gdyby ona zarabiała przynajmniej dwa razy tyle co obecnie to rzeczywiście jej praca miałaby sens i polepszyłaby domowy budżet, no bo zarabiałaby 6tys zł, 3tys zł wydałoby się na opiekunkę, paliwo i jedzenie na mieście i zostałoby z tego 3tys zł.
  19. Ale kto tu mówi o skakaniu wokół kogokolwiek ?
  20. Po między naszymi zarobkami zawsze była przepaść. Jeżeli by nie chciała być na moim utrzymaniu to by sobie mogła znaleźć faceta, który zarabia mniej więcej tyle samo co ona, wtedy rzeczywiście nie byłaby na jego utrzymaniu, no a w tym przypadku to co ona by nie robiła i tak się sprowadza do tego, że jest na moim utrzymaniu.
  21. Tak jezeli żona nie zrezygnuje z pracy to opiekunkę wynajmę obowiązkowo, bo niestety jeżeli tak dalej będzie się to ciągnąć to ja całkiem padne ze zmęczenia.
  22. Jak oddać swoją pensje opiekunce skoro mamy jedno konto ? Po prostu praca żony powoduje to, że faktycznie na nasz wspólne konto wpłynie +3tys zł, ale natychmiast wypłynie te 3tys zł, bo opiekunka, paliwo, jedzenie na mieście, itp. itd. to tylko powoduje, że jej praca zawodowa nic tutaj nie wnosi, a tylko przeszkadza, bo jednak wolę sytuację w której ona nie pracuje, a ja się mogę wyspac i zjeść w domu, niż sytuację w której wyspać się za cholerę nie mogę i muszę jeść na mieście.
  23. Ja się z tym liczyłem od samego początku, ale to nie znaczy, że godzę się na to co jest teraz. Problem polega na tym, że ta jej praca kosztuje nas więcej, niż ona zarabia, bo ja nie dam rady cały czas tak ciągnąc, trzeba będzie wynając opiekunkę do dziecka, kasa pójdzie na paliwo no i jeść trzeba będzie na mieście.
  24. Ludzki organizm nie jest dostosowany do krótkiego snu, który ja niestety mam. Ja nie dam rady wiecznie wracać z pracy o 7 przejmować dziecko, siedzieć z dzieckiem do 16.
×