Witam wszystkich.
Piszę do Was tutaj, ponieważ czuję się w miarę bezpiecznie i pewnie.
Sprawa jest dla mnie bardzo ciężka i ciągnie się za mną już od wielu lat.
Byłam kilka lat temu molestowana przez przyjaciela mojego ojca.
Bardzo go lubiłam i z początku nie traktowałam tego w taki sposób
Miałam 14l więc moja świadomość też była na innym poziomie.
W tamtym okresie swojego życia byłam bardzo zakompleksiona.
Nienawidziłam samej siebie. On zawsze mówił mi coś miłego, podnosił moje poczucie własnej wartości.
Uzależniłam się od niego psychicznie. Nie zdawałam sobie tylko z tego sprawy.
W momencie kiedy już wpadłam w te sidła zaczęły się przytulanki.
Często mnie przytulał i lubił jak jestem blisko. Zasypywał mnie smsami.
To wszystko trwało rok. Odcięłam się od tego ale on dalej jest obecny w życiu mojego taty.
Tata wie tylko o smsach. Ochrzanił go za nie i zabronił mu kontaktu ze mną.
Tata nie wie ode mnie o molestowaniu ale gdy próbowałam mu o tym powiedzieć ale on to wypiera.
Mówi, że zna go od dzieciństwa i cokolwiek by nie zrobil to nie miał na pewno na celu zrobienia mi krzywdy tylko zwyczajnie z głupoty.
Odpuściłam sobie rozmowy z tatą bo to kopanie się z koniem.
Teraz jestem już dorosła ale ciągnie się to za mną.
Bardzo przez to schudłam. Fatalnie się czuje i fizycznie i psychicznie.
Nie umiem o tym zapomnieć, stałam się bardzo nerwowa i zamknięta w sobie.
Na zewnątrz się uśmiecham a w środku płaczę. Chciałabym to z siebie wyrzucić ale czuje, że bliscy znów to wyprą ze swojej świadomości.
Minęło już 7 lat a nie ma dnia abym o tym nie myślała. Żal mi też ojca bo jest dobrym człowiekiem a nie wie kogo ma za przyjaciela.