Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mannex

Zarejestrowani
  • Zawartość

    129
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez mannex

  1. W kinie był ostatnio dobry film, "Maskarada". Rzecz dziej się we Francji, chyba na lazurowym wybrzeżu, wśród bogaczy. Ona, starsza kobieta ma utrzymanka, partnerem trudno to nazwać. Bywają razem w towarzystwie, uprawiają sex, mieszkają w jej wypasionym domu.. Ale jemu jest mało, od początku gra nieczysto. Spotyka się z innymi, wiedzie jakby drugie, osobne życie. W końcu zmawia się z inną kobietą i w przemyślany sposób, razem obrabiają ją. Finał znajduje się na sali sądowej. Ta kobieta zeznaje i w końcu mówi: ja nie wiem, dlaczego z nim byłam, on mi się nawet nie podobał. To jest mega smutne i niestety mega prawdziwe. Otóż młodzi się orientują, że w pewnym wieku ludzie stają się często samotni, pomimo swojego majątku brakuje im miłości, choćby jej namiastki, przytulenia, bliskości. I choć nie są głupcami, często przymykają oczy na oczywisty fakt, że ten młody / ta młoda, wcale ich nie kocha i jest z nimi tylko dla korzyści materialnych. W tym filmie świetnie to zostało pokazane, "on mi się nawet nie podobał". To stwierdzenie mówi wszystko, w jakieś sytuacji była ta kobieta, jak bardzo była nieszczęśliwa w samotności, pomimo swoich przyjaciół, znajomych, fanów /to była aktorka/, że zgodziła się się na wszystko, byle tylko był. Nieważne, że jej nie kocha, nie pragnie. Zastanawialiście się nad tym, jakbyście się zachowali, gdy będziecie już w starszym wieku? Większość z was już od dawna nie będzie miała seksu, nie będzie czuła dotyku drugiej osoby, bo związki będą za wami, razem z rozwodami, zostaną lub nie jakieś wspomnienia, a gdy znajomości kończyły się dramatycznie, to i tych wspomnień nie będzie. Obawiam się, że - obserwując jak dziś wygląda życie młodych pokoleń, mało kto z was dotrwa do wieku średniego w związku, o ile w ogóle będzie miał okazję się z kimś związać. Przeglądam czasem net, w tym polski wykop. Jest tam masa wpisów ludzi młodych i totalnie bez szans, jak sami piszą, na poznanie kogokolwiek. Oni już mają po 25, 30 i więcej lat, nigdy z nikim nie byli, jak sami piszą, dziewczyny nawet za rękę nie trzymali, czego im bardzo brakuje. To jest bardzo smutne. No, ale wracając do tematu, na takim wykorzystywaniu samotności, jadą również ci wszyscy naciągacze na wnuczka, na bank, którzy wyłudzają od starszych ludzi kasę. Dzwoni taki, babciu jestem w ciężkiej sytuacji ...... i ona mu przelewa, daje, bez refleksji, bo tęskni, bo jej nikt nie odwiedza, nagle słyszy wnuczka. Ok, koniec wywodu. Tak chciałem się z wami podzielić przemyśleniami.
  2. mannex

    Miłość po 30 roku życia

    Owszem, ja znalazłem, to, że nie wyszedł potem związek jeden, czy drugi, to co innego. Także na pewno ktoś się w końcu znajdzie, głowa do góry. Problem jest natomiast inny. Młode pokolenia zostały specyficznie wychowane, do konsumpcji, z pomijaniem wartości, jakie były dawniej, gdzie np nikomu by do głowy nie przyszło robić np ghosting, czy zrywanie przez telefon, smsa /fakt, wtedy nie było komórek/. Pamiętam, jak mój kolega chciał zakończyć znajomość, to pojechał wiele kilometrów do dziewczyny na rozmowę, spokojnie jej wytłumaczył, przeprosił. I było ok. A dziś? Sama na pewno wiesz, jak jest. Może szukaj wśród bardziej dojrzałych facetów, wychowanych na innych, bardziej wartościowych zasadach? Kolega wyżej napisał te prawdę, dużo facetów decyduje się na bycie singlem. Powody leżą w feminizmie, podejściu kobiet do spraw finansowych, że to faceci mają zarabiać i je utrzymywać /wiele kobie ma takie przekonanie/, itd. Mężczyźni widzą, co dzieje się w związkach. Jest internet, więc wieści rozchodzą się błyskawicznie. Bodajże 1/3 małżeństw kończy się rozwodem. A te rozwody to są wojny, między sobą i na sali sądowej. I sporo wydanej kasy, na adwokatów, na różne często rzeczy poboczne. Ostatnio był np artykuł nt tego, że mężczyźni czują się tragarzami dla kobiet na wczasach, czują, że nie są im potrzebni do niczego innego, jak do dźwigania tobołów To wszystko do kupy i wiele innych czynników powoduje, że oni się wycofują z jakiegokolwiek angażowania się. Mówią wprost, zabawa tak, związek, dzieci, małżeństwo nie. Wg mnie mają rację. Życie jest za krótkie, żeby się użerać. A kasę lepiej wydawać na siebie, niż potem na nią i alimenty. To jest banalnie proste. Ok, nie przynudzam już. Powodzenia. Jakbyś chciała popisać, to chętnie odniosę się do konkretnej sytuacji, poradzę, o ile będę potrafił.
  3. Poszło o drobiazg, gdy zwróciłam mu uwagę, że jest termin płatności za czynsz, tak jak się umówiliśmy. Był wściekły, że śmiem mu zwracać uwagę. Kupił auto ostatnio, na dodatek na kredyt nie spłacając poprzedniego.Mega mi się to nie podobało, ale nie moja sprawa dopóki ma na życie, opłaty. Ale okazało się, że nie ma. I gdy w tej sytuacji przypominam o wpłacie, on potrafił wybuchnąć, że to nie jakieś ścisłe terminy, itd. Myślałam, ze to przemyśli, chciałam rozmawiać, ale on się po prostu spakował i tyle. Kasę przelał na drugi dzień, nagle się znalazła. Otóż ja nigdy nie biorę kredytów, nigdy i szczerze powiem, że nie dlatego, że nie ma potrzeby, ale zwyczajnie - uważam życie na kredytach życiem ponad stan. Tego nie znoszę u ludzi. Można i należy wziąć kredyt, gdy nawali zdrowie, trzeba zrobić operację, naprawić zęba, wtedy, gdy nie ma się na tyle pieniędzy, kredyt jest w pełni usprawiedliwiony. Ale nie na zbytki, a tutaj to był zbytek totalny. Zadłużać się na jakieś 4 lata? No nic. Dodam, że chłopak trochę pogubiony, raczej z mega kompleksami, że inni mają, a on nie. Jake jest wasze zdanie w podobnych sytuacjach?
  4. Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, gdy dwoje ludzi się kocha, mają pracę, z jakichś względów nie mają gdzie mieszkać, bo np rodzice ich nie chcą przyjąć albo domy rodzinne patologiczne, to wtedy kredyt jest opcją niezłą, pod warunkiem jednak, że są zgrani, pewnie siebie, że nie jest zauroczenie, że już siebie dobrze poznali i zaakceptowali. Bo nie ma nic gorszego chyba, jak wziąć kredyt na dom / mieszkanie, a potem rozwód, gdzie to trzeba dzielić, a często po rozwodzie potem w tym mieszkać nadal razem i na siebie syczeć. Dziś są ciężkie czasy, można powiedzieć nie wiadomo, co będzie za rok, dwa. Ba, nawet w tym roku już mogą być spore zawirowania. I po prostu w tej sytuacji, nawet jeśli by coś było niezbędne, tobym wziął na przeczekanie. No i najważniejsze, powinno się mieć wkład własny. Fajnie jest wtedy np odkładać przez 2-3 lata razem, można się sprawdzić, czy jesteśmy wobec siebie solidni, czy tak samo nam zależy. A nie, że np jedna osoba będzie odkładać regularnie, a druga tylko co jakiś czas, bo będzie jeszcze musiała kupić inne rzeczy na kredyt dla siebie. Itd itp.
  5. Przyznaję, to było niefortunne sformułowanie. bardziej chodziło o poznanie zdanie innych osób, bo w takim galimatiasie, to człowiek nie wie już, może z nim jest coś nie tak
  6. Popieram we wszystkim. Ludzie się zadłużają, a potem nie stać ich na dentystę, jedzenie kupują po taniości i co z tego i co z tego, że mają to niby swoje lokum? Tzn ich ten dom, mieszkanie, będą, gdy spłacą kredyt. Wcześniej to należy do banku. Więc kupowanie czegokolwiek na kredyt i chwalenie się stanem posiadania, jest kretyństwem, dopóki się nie zapłaci ostatniej raty. Znam ludzi, którzy ostatnie raty spłacili będąc już na emeryturze, gdzie są schorowani. Odetchnęli. Owszem, niby zamiast żyć na wynajmie, mieli ładny dom. Tyle, że przez cały czas, całe życie, były nerwy, czy nie stracę pracy, czy zdołam zapłacić raty, itd. Nie na tym polega życie.
  7. A ty skrzętnie z tego korzystałaś ..... zamiast płacić swoją część.
  8. mannex

    Jak podjąć ostatni krok

    Zdarzyło się, że cię uderzył i zamiast natychmiast zgłosić się na policję i odejść, ty trwałaś? dziewczyno, opamiętaj się!
  9. mannex

    Ile do koperty

    Wiem, że w USA jest taki zwyczaj, zwał jak zwał. Jak tam normalnie ktoś zaprasza do restauracji, to nie to, co u nas, że zaprasza i płaci, tam każdy płaci za siebie. I dotyczy to nawet ojca, matki, innych członków rodziny. Znam to od znajomych, którzy byli zszokowani tym kiedyś. Może dziś już się to zmieniło, ale nie sądzę. Z drugiej strony jest takie coś, że w polsce jak facet chce pogadać kobietą, wiecie, bez żadnych podtekstów, normalnie usiąść sobie w kawiarni, knajpce, to ona często jest przekonana, że to on ma płacić. To też mówię, z własnego doświadczenia. NIe wiem z czego to wynika.
  10. Samotność nie wynika z tego, że nie ma przy Tobie ludzi, ale z tego że, nie jesteś w stanie zakomunikować co jest dla Ciebie ważne.

  11. mannex

    Wyrozumiałosc to cecha

    Zgadzam się. Wyr. wobec drugiej osoby powinna mieć miejsce, ale to zależy od osoby, od jej umiejętności, doświadczeń. Jeśli widzę, że ktoś się stara, ale mu nie wychodzi albo słabo to robi, to naturalnie przymykam oko i cierpliwie dopinguję. Ale jeśli ta druga strona się nie stara, nie rozumie, nie próbuje dojść do problemu, naprawić, to wiadomo, nie rokuje i teoretycznie powinno się skończyć. No chyba, że z jakichś względów aż tak nam zależy, że możemy cały czas przymykać oczy. Sam tego doświadczyłem, więc nie jest tak, że daję dobre rady, tymczasem sam nie potrafiłem żyć wg nich. jak to mówią, szewc bez butów .....
  12. mannex

    Ile do koperty

    Zgadzam się z Tobą w pełni, to są sztuczne imprezy, w ogóle uważam, że jak ktoś zaprasza, to jest totalnym kretyństwem dawanie kasy. Co innego jakiś prezent na miarę możliwości, a jak ktoś jest biedny, to kwiatek i tyle.
  13. mannex

    Ile do koperty

    Wg mnie tutaj nie ma kwoty, dajesz tyle na ile cię stać. Jeśli was nie stać, a czujesz, że bez koperty nie wypada iść, nie idźcie. Tym bardziej, ze to jakiś kuzyn. Co to za rodzina? 10 woda po kisielu?
  14. Jak jest ktoś, komu się związek z narcyzem lub inny zakończył, kto czuje teraz pustkę, rozgoryczenie, samotność, złość, wszystko kręci się w głowie, proponuję spotkanie. Możemy pojechać w góry na parę dni, niedrogo i bez tłumów. Jest piękna pogoda. We dwoje, troje, zawsze jest raźniej, można pogadać o swoich doświadczeniach, przeżyciach, smutkach, zwyczajnie wygadać się. Szczególnie dotyczy to osób, które nie mają się komu wyżalić, nie mają przyjaciół, odpowiednich do takich zwierzeń znajomych. Nawiążmy kontakt. Niezależnie od wieku i płci. Jak coś, ja jestem dojrzałym facetem, gejem. Też jestem ofiarą takiej osoby.
  15. tak tak, rozumiemy się dobrze, o sobie napisałam dodatowo
  16. Wiesz, poczytałam, jedno pasuje do niego, inne nie. Pamiętam, że kiedyś prosiłam moją koleżankę, która akurat się rozwodziła, była po terapii psychologicznej i psycholog jej właśnie zdiagnozował, że jej mąż jest narcyzem. W sumie też się bałam, że ja też mogę być, ale zadała mi parę pytań i absolutnie nie jestem.
  17. Ja po prostu nie rozumiem takich ludzi. Jak oni chcą iść przez życie? Próby tłumaczenia różnych spraw, jakie mi się po drodze nie podobały, spokojnego, grzecznego, spotykały się zawsze z awanturnictwem, obracaniem kota ogonem, to ja byłam tą złą, a on był niewinny. Najczęściej było mi go żal, kładłam to na karb wychowania, beznadziejnych rodziców, którzy go nauczyli takiego życia na kredyt. Dzięki temu, że u mnie zamieszkał, miał możliwość startu w dużym mieście, w świetnej firmie, przy minimalnych opłatach /mieszkanie własnościowe/. Chciałam, żeby żył inaczej, nauczył się brać za siebie pełną odpowiedzialność, stanął na nogi finansowo. Niestety, to nie wyszło. Smutek jest, bo wiadomo, było dużo fajnych chwil, ale gorycz jest jeszcze większa, bo jakbym dostała obuchem w łeb, takie ostateczne uderzenie. To mnie jednak otrzeźwiło. Zawsze musi się coś takiego wydarzyć, co powoduje, że się ockniemy. Czasem pewnie to się dzieje zbyt późno, gdy są dzieci, wspólne duże zakupy, jakiś dom, mieszkanie. I wtedy to musi być totalny dramat, życie w skrajnych nerwach. Wiecie, że mi powiedział, żebym mu zapłaciła za benzynę do pobliskiego lasku? Byłam przekonana, że zabrał mnie tam zwyczajnie, chciał się pochwalić autem, więc mnie zaprosił na przejażdżkę. Tymczasem od zrobił rozpiskę, ile km było, ile mi potrąca za to z opłat. Dramat. Takie zachowanie mega boli. Było mi bardzo przykro. Tym bardziej, że ja dawniej płaciłam za np teatr, restaurację, kawiarnię, itp. Dostawał ode mnie jakieś drobiazgi na urodziny, święta i nie tylko. Tymczasem on zapomniał w ogóle o moich urodzinach i był mega zdziwiony, że ode mnie nic nie dostał na swoje, poza życzeniami. Pieniądze za tą benzynę w końcu oddał, ale niesmak i obrzydzenie wręcz, pozostały. Z kim ja byłam? Na koniec powie jedno. Zawsze, ale to zawsze, gdy była jakaś kłótnia, jakiś spór, również teraz, zanim się zaczął pakować, on wychodził na dwór po to, żeby skonsultować się z mamusią lub przyjaciółką, co ma robić. Wiem to, czuję, jak nigdy. Zawsze czułam, że jest jeszcze ktoś, kto kieruje naszymi sprawami i że on robi, jak ktoś powie. Oj, patrzcie na ludzi, jakich poznajecie. Czasem to widać już na początku, że coś jest nie tak albo po jakimś niedługim okresie znajomości. Poznawajcie rodzinę waszego chłopaka, dziewczyny. To jacy są oni, taki sam jest on.
  18. Mieszkam ze swoim chłopakiem u mnie, jestem w nieformalnym związku. Kupił auto na jakiś 4 letni kredyt, nie ma żadnych oszczędności, nie stać go na dentystę, a jak się okazuje nawet na opłaty. W tym układzie zamierzam się z nim rozstać. Nic nie poradzę, że nie znoszę ludzi, którzy żyją ponad stan, do tego są lekkomyślni i ubodzy intelektualnie. Wydawało się, że będzie inaczej, ale nie. On był przyzwyczajony do kredytów, ostatnio zaczął lepiej zarabiać, ale to nadal nie są pieniądze, które by usprawiedliwiały takie zachowanie i ciągle jest to życie ponad stan. Każdy kredyt jest życiem ponad stan. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś bierze kredyt na leczenie, operację, dentystę, itp. Ale nie na zbytek! Jeśli nawet komuś jest auto niezbędne do życia, dojazdu do pracy, itp, to kupuje się auto tanie, które mało pali, a nie kolosa ze spalaniem ponad 10 l za worek kasy. Co myślicie o tym? Macie / mieliście podobny problem z partnerem / partnerką? Wasza reakcja?
  19. mannex

    Partner żyje ponad stan

    Dodam, że teraz doceniam bycia w niesformalizowanym związku. W małżeństwie jest to trudny problem, rozwód, wydanie kasy na adwokata, nerwy, a z nim trzeba wtedy żyć często i po rozwodzie, jeśli np mieszkanie było wspólne. Zachęcam wszystkich: nie bierzcie ślubów, żyjcie osobno! Może pod kątem rozliczeń to się nie opłaci, ale po wielokroć w życiu będziecie dziękować sobie, że nie sformalizowaliście związku. Każdy, ale to każdy związek się wypala. W każdym związku po czasie okazuje się, że to jest deko inny człowiek od naszych wyobrażeń o nim, niż wtedy gdy się poznawaliśmy. Dochodzą nowe okoliczności, jak to w życiu bywa i wtedy poznajemy drugą osobę na każdym kroku na nowo. I jak nam ona przestaje pasować do nas, do naszego wyobrażenia o związku, o życiu, o odpowiedzialności, to znajdujemy się w pułapce, gdy jesteśmy o ślubie. Ale gdy ślubu nie ma, to się zwyczajnie rozstajemy, każdy zabiera swoje manele, i tyle. Ciekawi mnie jak jest stosunek takich nieodpowiedzialnych osób wśród kobiet, a jaki wśród mężczyzn. Czy to się rozkłada po równo mniej więcej, czy w głupocie faceci dominują?
  20. Jak odnajdujecie się w życiu ze świadomością, że za chwilę zostaniecie sami? Tacy zupełnie sami. Bo nie dość, że ta bliska osoba zniknie, to i rodzice też nie będę wiecznie żyć. Moje życie jest kiepskie i jestem nim zmęczony. Żeby układać je na nowo, nie wiem, czy będę miał siłę. Jak w sobie to wykrzesać i gdzie szukać? Gdy przeglądam tindera ..... ludzie wydają się dziwni. Udają innych, lepszych, bogatych, z pełnią pasji i doświadczeń. Mnie to odstrasza. Jak się odezwę i coś zaproponuję, np spacer, to albo jest cisza, albo jakieś głupkowate odpowiedzi. Już nie wiem, co myśleć.
  21. mannex

    On nie chce ślubu

    Popatrz ile nerwów i czasu kosztuje rozwód cepie.
  22. mannex

    On nie chce ślubu

    tak na oko owszem, obiecywał na początku ten ślub, chciał go może tak samo, jak ty. Nie oszukiwał cię. Ale bez jaj, przez 10 lat poznał cię na wylot. I poza tym, że zakochanie dawno minęło, to wiele razy był na ciebie zwyczajnie zły, obojętny, a może cię nawet nienawidził. Bo tylko na początku, gdzie każdy ukrywa kim jest, jest fajnie. Potem okazuje się, że ten to brudas, niechluj, że nie dba o bieliznę, ubranie, że czeka aż kto inny zrobi, itd. I on widzi twoje wady, i ty jego. I jemu z tym co zobaczył już może nie jest po drodze do ołtarza. Bo to faktycznie wydatek i jak dla mnie głupota; wydawanie kasy na papierek od klechy i urzędu. A większość związków dziś się rozpada, ludzie po niecałym roku składają papiery o rozwód. I on pewnie też jest tego świadomy. To po co ma się z tobą żenić? Dla twojego widzimisię? Nigdy ja niczego nie robię wbrew sobie /a robiłem, gdy byłem młody i głupi/ i nikt nie powinien postępować wbrew sobie. Nie pasuje ci, to odejdź od niego. Tylko nie skamlaj o alimenty, bo to ty odejdziesz, a nie on.
  23. to po cholerę się z nią zaręczałeś, skoro było wiadomo, że po zaręczynach mieszkanie osobno? to czysty ...yzm
  24. Skup się na jednym języku, takim, którego lubisz słuchać. ang, hiszpański, francuski ....raczej z nich się wybiera. Nie ma sensu łapać się za naukę paru języków skoro nie masz zdolności w tym kierunku
  25. Od zawsze tak mam, pisałem do kogoś, kto to obsługuje i nie dostałem odpowiedzi. Dlatego traktuję ten portal mało poważnie.
×