-
Zawartość
4554 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
74
Wszystko napisane przez Syreni śpiew
-
Dobra krawcowa na pewno by coś zaradziła. Kurta mogłaby wręcz zyskać na oryginalnym dodatku. Ja jestem ciekawa, na co ona wpadła, że ją potargała, aż pióra poleciały. Sam chodnik spowodowałby przetarcia, musiała się chyba na coś nadziać, np. druty z ogrodzenia.
-
O zakwasie z buraków (na barszcz, bo oczywiście nie ogarnęła, co zamówiła - wielkie zdziwienie): "Ale zayebiste! To wygląda jak wino! Będę sobie piła z kieliszków!". Widać, że przyzwyczajenie do 7 kielichów niesamowicie silne. Będzie sobie afirmować, że burak to wino, jak weselnicy wodę na pewnej starożytnej imprezie.
-
Pewnie zwykłą debetową.
-
Widzą i nic sobie z tego nie robią, bo współprac równe zero. Dotknięcie 1313 to czarny PR i ogarnięci marketingowcy o tym wiedzą.
-
Czy ten wszechświat jest teraz z nami w pokoju?
-
Obejrzałam bardzo niedoceniany, stary vlog z Mazur z Lwem pt. Życie z influencerką vlogmas 18. - na początku 1313 coś bełkocze o kosmetykach, więc pomijamy. Od 30 minuty schodzi na dół, a tam Lew uwija się przy pizzy. Co królewna na to? Teatralnie domyka szufladę i "o, ja tu tylko chodzę i dosuwam", po czym wskazuje na kurtkę, która leży na kanapie i znowu pojazd po Lwie "ja tu tylko chodzę i zbieram po Tobie!". - 3 minuty później 1313 chce wręczyć Lwu jakieś plastikowe nakrętki, które znalazła po Lwie, ten idzie z jakimś słoikiem i się na nią wkurza, żeby mu dała spokój, bo on ma robotę - 37 minuta Lew mówi, że cały czas tam gotuje, 1313 przyznaje mu rację i wymusza jazdę do sklepu po parówki, bo ona chce pizzę z parówką i koniec - 45 minuta 1313 kupiła 13 plastikowch kruków, które mają odstraszać inne ptaki. Lew zdziwiony, po co jej tego tyle - 47 minuta 1313 skarży się, że temperatura na dole to 22,5 stopni i będzie mieć udar. Narzeka, że albo syberia, albo upał. Lew na to, że specjalnie wstaje, żeby jej nagrzać. - 55 minuta Lew ugniata ciasto i prosi 1313, żeby przyniosła mozarellę. Ta poszła do lodówki i "przy okazji" chwyciła za wino, on już tankuje piwo - 1:10 karmienie Suszi pizzą, kot mądrzejszy i nie chciał.
-
Miała stacjonarny sklep z butami, teraz (podobno?) przeniosła się do sieci.
-
Ona jest niepoważna z tą folią. Przyjdzie pierwsza lepsza wichura i płachta wyląduje na drzewie. Przyłożyła ja małymi doniczkami i zadowolona, nie wierzę.
-
No widoki piękne, których teraz nie ma, a to dzięki komu było? Lwu, operatorowi drona. No ale on przecież nic nie robił...
-
No więc właśnie. Dodam, że raz z Leonem wyjechali z Szopy do Łodzy, a mieli mnóstwo żywych kwiatków. Oczywiście nikt ich nie podlewał. Wrócili, uschnięte, dogorywające. No zero wyobraźni.
-
Druga butla winiacza, tym razem pełna za plecami 1313 w 17:50. No chyba że to jakiś ocet jabłkowy czy coś, to zwracam honor. Edit: zwracam, to faktycznie ocet
-
7:32, lewy dolny róg - przez sekundę w kadrze ukazuje się opróżniona butla po winiaczu. Przyciski dla Loli jak postawiła na komodzie do odkurzania poprzedniego dnia, tak stoją dalej.
-
Niekoniecznie. Ludzie teraz mają większą wiedzę na temat różnych symptomów, nie wstydzą się chodzenia do psychiatry czy psychoterapeuty, więc nie zawsze czekają na "bagno".
-
Gorzej ci? Nikt tak nie napisał.
-
Powinna je sobie wmasować tym wielkim grzybem za 100 zł z Home&You. Widzę to.
-
To jest ten typ osób, które na widok szminki na koszuli powiedziałyby, że mąż pewnie zderzył się w autobusie z babcią jadącą do kościoła. Niektórzy ludzie jadą na wyparciu aż walną w ścianę.
-
I to bidon metalowy, czyli niereagujący z alkoholem i nieprześwitujący jak plastik
-
Mam to samo. W ogóle nie kupuję słodyczy poza gorzką czekoladą, którą sobie skromnie dawkuję do kawy. Tabliczka wystarcza mi na tydzień. Wyjątkowo sama coś upiekę, z mniejszą ilością cukru, albo kupię w sprawdzonej cukierni. Jak przechodzę obok tych wszystkich Grześków, Pawełków i Rittersportów to mam przed oczami rozlazłą 1313 - nie chcę tak wyglądać.
-
Nie ma też za grosz samokrytycyzmu i chęci wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny, więc po pomoc/na odwyk się nie zgłosi.
-
Leje i to nie do jakiegoś tam skromnego kieliszka tylko ogromnej szklanki. Po co się rozdrabniać. Butelka im pewnie pękła w jedno posiedzenie.
-
Może myślała, że wystarczy manifestacja, a grzyb szopy nie tknie, myszy jak w Kopciuszku zamienią się w eleganckie Szmaciarze, natomiast zjedzone przez mole za małe ciuchy z zatęchłej szafy w kreacje XXL oblepione logo.
-
Pierwsza podstawowa sprawa, że człowiek nie pochodzi od małp. No ale skąd ona to może wiedzieć, do szkoły było pod górkę, a rowerów elektrycznych ani emeryckich hulajnóg wtedy nie produkowali.
-
Ona gdyby hulajnogą wjechała w drzewo, to by była wina drzewa, że wyrosło nie tam, gdzie trzeba. Taki mechanizm obronny życiowych niedojd.
-
Albo dla jaja tasiemca. Schudłaby i oczy by larwom wyszły na wierzch.
-
Ludzie, którzy wcisnęli jej ten domek, wygrali los na loterii. Na pewno wiedzieli nie tylko o planowanych budowach w okolicy, ale przede wszystkim, jaki jest faktyczny stan szopy i i że jej remont jest zwyczajnie nieopłacalny. Wzięli kasę, pewnie kupili coś w lepszym stanie, a ta myślała, że będzie mieć "swoje miejsce na ziemi" bez wysiłku. Instagramowe takie, z obrusikiem w kratę i figurką jelonka. Moim zdaniem nie przyjeżdżała na Mazury nie tylko dlatego, że nie miała z kim i jak. Ona zwyczajnie wiedziała, jaki tam dramat, syf, brak ludzkich warunków. W końcu pewnie rodzice ją namówili, przekonali, że tak się nie da, zawieźli... i odjechali. Więc zaczął się dół, użalanie i płacze do kamery. Nie żal mi jej nic a nic. Ma to, na co zasłużyła. To jest twoja nagroda, jak w tej baśni o dwóch siostrach.