-
Zawartość
2639 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
40
Wszystko napisane przez Syreni śpiew
-
No i ile w tym czasie byś narąbała? Pewnie 1/10 z tego, co postawny facet. A gdyby w czasie tych 2h mąż umył 5 talerzy zamiast całej sterty, to już byś miała pretensje (słuszne), że się opierniczał. W związku nie liczy się tylko chcenie, ale też WARUNKI FIZYCZNE (i inne).
-
Ja też. I jestem bardzo ciekawa, czy zjadła już wszystkie Minionki upchane do zamrażarki, czy dalej hibernują. Może czekają na wyjątkowe miejsce w ezbuku?
-
Coś mi się wydaje, że dania z resztek dla kotów autorstwa Trumana wyglądają i smakują lepiej niż breje 1313. Przynajmniej ze swojskich, nieprzeterminowanych produktów.
-
na IG znowu wjechała zakazana reklama Drzwi do piekła. Tego już nie można podciągnąć pod zwykły zabieg medyczny (botoks na bruksizm), to klasyczna medycyna estetyczna.
-
Mam takie samo podejście i mnóstwo zdjęć z fajnych wyjazdów czy wydarzeń z byłymi. Nie zamierzam ich kasować, targać ani ukrywać.
-
U mnie jest tak samo. W czasach studenckich wyjechałam z parką na wakacje, mieszkaliśmy we wspólnym pokoju, było super. Ostatni sylwester - 2 pary + samotna psiapsi po rozwodzie. Też super. Dobrane towarzystwo odnajdzie się w każdej konfiguracji, bo liczy się człowiek.
-
Z botami od fotowoltaiki.
-
Znowu nie kupiła tego, co chciała. Nie zauważyła, że mięso ma 700 g, a nie 500, wzięła ptasie mleczko o smaku marcepanu, a nie lubi... Ona do tego Lidla na bani chodzi, czy jak? Wiecznie się dziwi przy wyciąganiu żarcia z siaty.
-
jak gil z nosa
-
Takich firm jest mnóstwo. Wystarczy źle dobrany, zdalny pracownik od obsługi SM i kiedy zamiast wrzucania podesłanych grafik trzeba reagować - nadciąga katastrofa.
-
Widzę, że znowu wjechał pseudoomlet z nutellą i dżemorem. Ona się niby martwiła, że do marca to niewiele czasu na pokonanie tego słoika?
-
Mozarta, larwo, Mozarta! Wyższa kultura się kłania!
-
Ale tylko lekko ubity, po przecenie, bo bogaczki ne stac na pełnowartościowy towar w cenie regularnej
-
Ja za ryżem nie przepadam, ale co do "jej" pizzy, to nie wiem, jak może twierdzić, że na gotowym spodzie z Lidla bardziej jej smakuje. Raz to kupiłam z ciekawości, w ogóle nie ma podjazdu do właśnoręcznie zrobionego ciasta drożdżowego. Ma termomixa, przeciez wystarczy wsypać składniki i samo się zagniata. No chyba że wałkowanie ją przerasta.
-
I to im pokazuje całe swoje życie. Nie bez powodu wybrała sobie "pracę", w której nikogo niczego nie uczy, tylko wywala prywatę przed kamerę: że Lola posikała łóżko, że ex miał małego, że siekierą rąbała samochód, a o, ja tak wyglądam.
-
Bo równocześnie jest narcyzem. Lubi, jak się o niej gada, nawet jeśli gada się źle.
-
Co do ChAD to koleżanka larwa już wszystko pięknie opisała. Ja mogę dodać, że moja kumpela w fazie hipo/manii rzuciła męża dla świeżo poznanego typa spod ciemnej gwiazdy i wyjechała za nim do obcego miasta. Wspaniały pomysł, bulwo. Do dziś jak o tym myśli, to ma dreszcze. Trzeba brać stabilizatory nastroju, inaczej komplikacje życia murowane. 1313 faktycznie ma o tyle łatwiej, że depresję prześpi, a zawyżonego nastroju nie wykorzysta w pełni, bo jest pustelnikiem i nie wychodzi z residęs.
-
Było. Kadząca się szałwia jeździła na roombie. To było na instagramie, może nawet dalej gdzieś jest zapisane.
-
W skrócie, mania to przeciwieństwo depresji. Człowiek jest nadmiernie pobudzony, ma milion pomysłów, zmniejszoną potrzebę snu, tryska humorem, pitoli bez ładu i składu (słowotok), podejmuje ryzykowne zachowania, wierzy, że wszystko mu się uda, ogólnie superbohater najpiękniejszy na świecie, bo wjeżdża też kompletny brak samokrytycyzmu. A potem wchodzi depresja. I to się nazywa ChAD. Choroba afektywna dwubiegunowa. Konieczna farmakologia.
-
Twierdzi, że nie może spać przez zacmene, ale równocześnie czuje się dobrze i ma dobry nastrój - HALO SIWA, TO KLASYCZNY OBJAW MANII!
-
Nawet tak nie mów, ja już kilku osobom obiecałam to dzieło pod choinkę ;(
-
"Ja jestem taką perfekcjonistką, że jak do czegoś usiądę, to nie ma bata" Ahahhahahahahhahahahahhaha - śmieję się ja, perfekcjonistka kliniczna. Perfekcjonizmu to ona była najbliżej, jak kiedyś nakładała coś marki Perfecta.
-
Widzę, że plan napisania ebooka to doskonały pretekst do zrobienia kolejnych niepotrzebnych zakupów w Tk Maxxie.
-
Nie wierzę, co ona odwala. Wlala płynne białka, które próbowała ubić blenderem, skomentowała, że chyba nie można ubijać za długo i na widok naleśnika mówi, że wyszedł jej omlet.
-
Przecież on się o nią troszczył. A że urwał tylko dla siebie jedno popołudnie, kiedy minęło najgorsze - bardzo zdrowe podejście. Nic jej takiego nie dolegało, co wymagałoby warowania w domu: nie miała wysokiej gorączki, nie miała rozbujanej alergii grożącej np. duszeniem się, nie wymiotowała itp. Miała aż i TYLKO złamaną nogę. Teraz też się zachowuje, jakby była połamana, leżąc godzinami w barłogu.