Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nadwislanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez nadwislanka

  1. Witam Panie :) Wczoraj przywołała mnie jedna z koleżanek w sprawie Estelki. Nie wiem Estelko, czy będę w stanie Ci pomóc, coś doradzić.... Pytaj, a jak będę umiała to pomogę. Ciekawe do którego OA sie zglosiliście?? o rozumiem, że do jednego w W. Jak wolisz to ja w pracy mam aktywne gg i mozemy pogadac. Emiczko-zdaje się, że Ty już \"na wylocie\"....Widziałam fotki, za które dziękuję. Slicznie wygladasz w ciąży i obiecaj, że na jednej nie poprzestaniesz...:) Ale póki co musisz się nacieszyć córeczką i wszyscy czekamy na fotki małej. Poza tym musze podczytac troche co na forum sie działo, bo ja nie mialam o czym pisac (zastój) wiec za często nie podczytywałam... Ale poza tym u mnie jak zwykle duzo optymizmu, choc zima wypalila we mnie resztki energii, ale juz zyje wiosna i to mnie trzyma przy zyciu :)
  2. K-30-my nie dostalismy jeszcze kwalifikacji. Pisalam o tym wczesniej. A z czekaniem jest b. roznie. Ale ogolnie ok. 2 lat. Bylam w inym opsrodku (tez tam mamy zamiar startowac) i od razu nam powiedziano ze sredni czas oczekwiania na maluszka to 2 lata. Taki podobno jest standard w Polsce. No, chyba ze rodzina deklaruje przyjecia starszego zdecka, z roznymi chorabami i/ lub upośledzeniem. Ale takich rodzin jest romill. To wtedy tyle sie nie czeka. My jeszcze nie odliczamy czekania :) Na razie czekamy na wyklarowanie sytuacji pracowo-bytowej, co obecnie blokuje nam pozytywna kwalifikaxje.
  3. Zglosilismy sie do katolickiego Osrodka w w-wie. Procedura: 5 lat malzenstwa. Zadzwoncie i umowicie sie na 1sza wstepna rozmowe. Po rozmowie Panie zapisza was do grupy i sa 9miesieczne spotkania (1xm-c). Po spotkaniach kwalifikacja. W trakcie spotkan 1 spotkanie indywidualne. Tzn rozmowa z malzonkami. Z kazdym oddzielnie po o. 2-3 godz z kazdym. No i 1 wisyta w domu bedzie pan z osrodka. Tyle.
  4. OA-to osrodek adopcyjny. :) K-30 a jak ci sie uda zajsc w ciaze to co z adopcja? Rozmawialiscie z mezem na ten temat?
  5. Witam U mnie nic nowego....Adopcja-sprawa wisi. Mezowi konczy sie 3-miesieczny okres probny w nowej pracy i zobaczymy co dalej bedzie. Czy przedluza umowe. Jesli tak to startujemy do warszawskiego OA z papierkiem, ze mieszkamy razem, jestesmy kochajaca sie rodzinka i chcemy mimo wszytsko adoptowac (przypominam ze OA odrzucil nas jako rodzine z powodu pracy meza-byl poza domem). Natomiast jesli nie przedluza umowy to jestesmy w kropce. Za 2-3 tyg bedzxie jasne co i jak. A poki co zyjemy nadal, nie tylko adopcja ale normalnymi biezacymi sprawami. Zycie toczy sie dalej i trzeba sie codziennie z nim zmagac. Tesknie juz za wiosna i cieplymi dniami....Ale juz od stycznia jak dla mnie to juz z gorki :)
  6. Mad74-czy mam rozumiec, ze maz juz nie chce probowac i decyduje sie na zostawienie zarodko? A jak w ogole wam sie uklada w zwiazku? mzoe problem jest glebszy... Ja tez uslyszalam wczoraj przykra info. Znajoma para ktora adoptowala dziecka malutkie....On po kilkunastu m-cach od adocji odchodzi od rodziny. Brak slow....Zostawia corke i zone.... B. mnie to poruszylo. Moj maz sie zapienil i nazwal go po mesku. Ale byl to temat do rozmowy. Zapytalam a co jesli nam sie to \"przytrafi\"??? Ale wierze ze ta dec jest gleboko przemyslana i dojrzala.
  7. mad74-no wlasnie dlatego, aby nie przechodzic tego co Ty...Ale nie tylko-przede wszystkim jestesmy przeciwni poczeciu dziecka ta metoda. Mamy siebie, mamy swoja milosc, wsparcie...Nie chcemy twego przechodzic co niektore pary. namiastke tego mielismy po 1 probie inseminacji...Dzis zalujemy ze w ogole tego probowalismy. 1 rok bralam leki, stymulacje owu...chociaz nie bylo to potrzebne, bo czuje ze z owu jest dobrze.
  8. Stokrotko-zaczne od gratulacji :) !!! Zycze zdrowka i radosci z macierzynstwa!!! Ja od dluzszego zcasu wycofalam sie z wpisywania na forum, robie to sporadycznie, podobnie z czytaniem. Po pierwsze nie mam na to tyle czasu, poza tym wiekszosc tematow mnie nie dotyczy. Dla przypomnienia:juz chyba z 5 lat staran,,, juz nie licze :) szkoda na to zdrowia. Leczenie: 1 inseminacja, HSG, hromony, nasienie. Wyniki: niezle, ale mogly by byc lepsze. Ostateczna diagnoza: brak. Status staran: rozpoczeta procedura adopcyjna I tu zaczynaja sie schody....To wcale nie takie proste uzyskac pozytywna kwalifikacje przez osrodek. Poltora roku za nami a nadal osrodek nas nie zakwalifikowal. Nie cce mi sie o tym pisac, ale nie dlatego, ze starcilam nadzieje, ale dlatego, ze to nic nie zmieni a nie wszyscy sa zaiteresowani czytaniem moich wypocin :) W kazdym badz razie jestesmy z zmezempelni nadziei ze sie uda doprowadzic sprawe adopcji do konca. Tylko ze trzeba zcasu i cierpliwosci ale przede wszystkim wiary. Pasiflorka-glownie ze wzgledu na Ciebie sie odezwalam. Troszke niepokoi mnie to co piszesz...Wydawalo mi sie ze problem bezplodnosci jest juz a tyle \"rozgloszony\" i traktowany \"normalnie\", ze nie powinno to dziwic, a juz na pewno w mlodym srodowisku. U mnie to bylo tak: o problemie wiedzieli nasi znajomi. Oni podchodzili do tego normalnie o ile mozna to tak okreslic. W pracy: niek nie wie o niczym, moze oprocz kadr bo prosilam o zaswiadczenie-opinie do osrodk adopc. wiec kierowniczka domyslila sie po co, ale ja to zlewam. Ogolnie nikt mnie o nic nie pyta, a jak zapyta to nie bede ukrywac. Rodzina: dowiedziala sie rok temu. I dobrze. Skonczyly sie pytania: a wy kiedy??? Wiedza o adopcji, czasem sie pytaja jak spawy sie maja, ale nie jest to temat glowny. Z sasiadami ledwo sie znam..:) na szczescie. mzoe cos i gadaja, ale ja nic o tym nie wiem a na tyle malo jestem w domu, ze nie mam czasu sie im przygladac a oni mi. Generalnie:nie odczuwam ze jestem \"na cenzurowanym\". Przykro, ze doswiadzcasz tego.... Mi duzo pomoglo, jak wsrod najblizszych powiedzielismy o problemie. Jest mi duzo lzej. Moze to wynika tez z tego, ze mam taki charakter. Nie doluje sie, nie rozpaczam. Przyjmuje do wiadomosci: przetlumaczylam sobie: tak bywa, zadrzaja sie bezdzietne pary, nie robie z tego cyrku, nie rwe wlosow. Sama nie wiem skad we mnie tyle sily na to.... Ale inna skrajnosc: nadal nie stralilam nadziei, ze sie uda. mam juz 33 lata...a glupio (???) wierze ze urodze...No moze ok. 60tki juz odpuszcze :):) Trzyma nas nadzieja, ze doprowadzimy adocje do konca. Zycze wszytskiego dobrego:) PS temat refundacji in v. nie ma w moim przypadku znaczenia. Zlosliwosc losu: mamy dosc pieniedzy aby kilka razy w roku zrobic sobie in. v., ale swiadomie z tego zrezygnowalismy. Ciekawi mnie tylko jak sprawy in. v. beda wygladac za 30-40 lat. Jak bedzie sie leczyc nieplodnosc.... Pozdrawiam :)
  9. Witaj Wiosno :) Fajnie ze sie odezwalas. ja raczej nie udzielam sie na forach od jakiegos czasu, bo zabraklo \"starych\" znajomych...Poza tym jakos odeszla mi ochota dzielenie sie kazda owu i kazdym wydarzeniem w temacie rodzicielstwo na forach. Ale nadal czytam moje 3 fora, bo lubie poprawic sobie humor dobrymi informacjami, ze komus sie udalo. U mnie po staremu, ale to nie znaczy ze jest zle. Z adopcja na razie pod gorke (odmowa osroda na adopcje, staramy sie w innym osrodku), ale im trudnije tym wiecej we mnie wiary. O dziwo, optymizmu mi nie brakuje. Nawet jesli nie zostane Matka, co i to pod uwage biore.Poki co aby nie tracic zcasu chodze do mojego lokalnego domu dziecka. W ramach wolontariatu. Nietety, myslalam ze bede miala wiecej zcasu na maluchy i jakas pomoc. Ale wracam dos pozno z pracy i dodatkowe zajecia 2xtydzien po pracy niewiele zostawiaja zcasu na DD. Ale staram sie! Maluchy sa super! Kochane dzieciaki, ale zcasem potrafia dac w kosc :) Koncowka tego roku byla dla mnie b. zmenna. duzo sie wydarzylo . W ogole ten rok byl dosc pelen roznych wydarzen. Takze b. smutnych zwiaznych ze smiercia najblizszych... Pozdrawiam was dziewczyny!
  10. AnA-dostalam fotkę. piekne 2 II :) Mam nadzieję, że się zaraże :):)
  11. Tulipanek-ja slyszalam o 2 wersjach co do broku: dwie skarajen. 1 ostawic, druga brac. Wioec najlepie udaj sie do lekarza i tyle. A jak 1 raz nie wezmiesz to nic sie nie stanie. A tes pozytywny wiec na pewno ciaza, wiec gratuluje ::):): do babeczki-proces nie zakonczony. malo tego. jestem rok w plecy. komisja nie zakwalifikowala nas, ze wzgledu na charakter pracy meza (5 dni poza domem). uznala, ze dziecko nie moze wychowywac sie w takich warunkach. Mamy cos z tym zrobic i probowac dalej. Poki co zglaszamy sie do innego osrodka, dla ktorego nie bedzie przeszkoda ze maz poza domem.
  12. AnA-a ja sie zastanawiam co u Ciebie dzis od ranka znaczyly na gg te 3 buzki. A ty kochana takie wiesci nam zapodajesz i to na koncu posta, gdzies wcisniete pomiedzy inne..., No wiesz co !!!!! Takie newsy to powinny byc na początku :) Normalnie nie wiem co powiedziec.... Gratulacje dla Ciebie i mezusia, bo chlop sie spisal :)
  13. Suzinko-chyba nie zadzylam pogratulowac. Serdeczne gratulacje i teraz trzymamy kciukasy aby do parki bylo :) A tak w ogole to nam sie narobilo na tym forum :) Sloneczko mialo szczesliwa reke :) ciaz sie tyle sypnelo, jak z rekawa :) A tak a propos, to Słoneczko juz od dawna sie nie pokazuje...:( Estelko-nie pisalas jak urlopek. Tez ja duzo slyszalam ciekawego o Krymie, podobno modny... Jak tam jest??? Ja mialam super urlop, ale na drugi dzien po powrocie dostalam tel....a potem wiadomo...ciezki mialam tydzien. jakos sie pozbieralam. Najgorzej jak jestem sama i mysle. Wiec caly czas cos staram sie robic. Ja byla z mezem 10 dni w Szwajcarii. Mielismy tam auto i zjezdzilismy ten kraj od A-Z. Niestety, nie udalo nam sie pobyc na dluzej nigdzie. Mialam w palnie kilka miejsc ktore chcialam zobaczyc, ale zostalo na nastepna wycieczke. I juz wiem co chcialabym nastepnym razem zobaczyc. Naprawde wypoczelam. Ale nadal uwazam, ze nie ma to jak Polska. Tu tez sie fajnie spedza czas. Jedyne co im zazdroszcze to gory, w ktorych mozna naprawde poczuc sie jak w samotni. Niewielu turystow i nie sa tak zatloczone jak nasze. No, ale my mamy 40 mln ludzi i malo gor, oni: caly kraj gorzysty i znacznie mniej ludzi. Paula-jak ja ci zazdroszcze!!! Nie ukrywam. To super fajnie uczucie meblowac swoje M. Ja mam to juz za soba. Ale przymierzamy sie za 2-3 lata na 80 m. kw. wiec jzu dzis ukl;adam w glowie co i jak. mamy nawet upatrzone M. Widzialam plany i juz w glowie burze sciany i robie eksperymenty. Opisz co planujesz zrobic i jakie lubisz wnetrza. Ciekawa jestem. Sloneczko-a czy wy juz mieszkacie w swoim M?? pameitam,z e kupiliscie domek. nawet fotki widzialam.. Odezwij sie !!! Hop, hop!!!!!
  14. Emiczk-daj spokoj, alez skad, nie urazilas mnie !!!! Ale masz racje, tez o tym pozniej pomyslalam, ze mogli nam na wstepie powiedziec, ze nic z tego. Ale wiesz, teraz pomyslalam, ze przeciez komisja nas nie przekreslila na zawsze. Tylko chca by zmienic nasz sytuacje i mozemy dalej probowac. A gdyby nam na pczatku pwiedzieli NIE i nie skonczylibysmy kursu to nie mileibysmy sznas wcale. tak wiec trzeba bylo skonczyc kursa teraz podjac dzialania korygujace :) W tym szalenstwie jest metoda :)
  15. a skoro o domach dziecka mowa, to jadac rano do pracy w rmf fm mowili o przepelnionych domach dzieckach, o panujących tam nieludzkich warunkach, w jakich te dzieci sie wychowuja. O braku odpowiedniej opieki... itd. ja tylko moge sie domyslac ile tam jest wzajemnej przemocy miedzy wychowankami (mowie tu juz o starszych dzieciach). Mowilo sie o likwidacji domow dziecka i zastapieniu rodzinnymi domami dziecka. Niestety, dzieci ktore sa w domach dziecka to juz niejednokrotnie dzieci starsze. Maluszki, a szczegolnie zdrowe, z uregulowana sytuacja prawna trafiaja bezposrednio do adopcji. stad tyle sie czezka na takie dzieci. Nielatwo znaleźc dom dla dziecka starszego, trudnego z glebokimi przezyciami. A takie wlasnie sa w tych domach. Wiec jak mowi sie ze tyle dzieci jest w domach dz. to nalezy myslec raczej o TYCH dzieciach. Gdybym miala doswiadczenie w wychowaniu dziecka na pewno chcialabym zaadoptowac nieco starsze. Niestety, nawet nie \"startowalam\" z tym pomyslem bo po pierwsze nie czuje sie w tej chwili przygotowana na to, po drugie odradziłby mi to OA. Ale mysle, ze w tej kwestii nie padlo ostatnie slowo. I jak sie powiedzie pierwsza adopcja to po wspolnym rozwazeniu z mezem byc moze podejmiemy sie adopcji starszaka. Wracajac do tej 21 latki i jej dzieci.Jak wiadomo dzieci te trafily do adopcji. teraz rozpocznie sie cala procedura ich poszukiwania. Wczesniej lub pozniej dotra do rodzin ktore je adoptowaly. zacznie sie cala rocedura i badania DNA... Rodziny na nowo przezyja koszmar. I np. dlatego chcociazby jestem za jawnoscia adopcji w stosunku do rodziny, otoczenia a pzrede wszytskim samych dzieci. Zastanawiam sie, ze jesli dziewczyna byla przez ojca zmuszona do zrzeczenia sie praw rodzicielskich to czy moga sadownie cofnac adopcje....To b. szczegolny przypadek i dodatkowo naglosniony przez media.... Współczuje tej kobiecie, rodzinie adopcyjnej (najprawopodobniej nie wiedziala ze dzieci sa ze zwiazku kazirodczego), a w szczególnosci samym dzieciom. brak mi slow by opisac co czuje do tego czlowieka ktory to zrobil. Jedyne co moge zrobic to modlic sie o niego. Zadaje sobie pytanie: gdzie byla matka, czy wiedziala, jesli tak: dlaczego milczala? czy zdaje sobie sprawe, ze jesli wiedziala i milczala to jest wspolwinna??? Podobnie narzeczony tej 21 latki. Podobno tez wiedzial..... Niedawno czytalam Twoj styl. Bodajze sprzed miesiaca lub 2. Na nowo zrozumialam matke, ktora opisala swoja historie: jej corka w wieku przedszkolnym nie pzowolila sie zbadac lekarzowi w przedszkolu na jakis kontrolnych badaniach (bodajze ortopeda lub inny specjalista). Do matki zadzwonila przedszkolanka, aby o tym poinformowac. Okazalo sie, ze ta matka zapobiegliwie uswiadomila corke o problemie naduzyc seksualnych ze strony dorosłych i powiedziala, ze nikt obcy nie moze jej dotykac w intymne miejsca (czy cos w tym stylu). Dziecko rezolutnie przyswoilo nauke matki i jak nie to nie. Dzielna mala! Oby wiecej takich matek i roztropnych dzieci. Skoro nie mozemy byc z naszym malenstwem 24/24 a zagrozen nie brakuje zaczynajac od wujkow, sasiadow, lekarzy i konczac na ksiezach i ojcach (niestety) to my jako matki mamy obowiazek uczyc dzieci, ze powaznym kalectwem grozi nie tylko przechodzenie na czerwonym swietle ale takze niektore \"zabawy\" z ww. osobami (mam tu na mysli kalectwo uczuciowe).
  16. dziewczyny-dziekuje za opinie, kazdej z was. W moim bezposrednim otoczeniu tez sa zdania podzielone. Po kilku dniach juz na chlodno nie odmawiam w pewnym stopniu racji paniom, ale nie moge zgodzic sie z tym stanowskiem do konca. Inaczej, gdyby tak bylo, to w ogole nie powinnam byla zglaszac sie do OA rok temu-maz pracuje w tej pracy prawie poltora roku. W tym wszystkim zastanawia mnie tylko, co by bylo gdybysmy sie zakwalifikowali-zakladajac ze maz pracuje w akceptowalnych przez osrodek godzinach a w trakcie procesu nastapilabym zmiana jego pracy. Czy w takiej sytuacji odebrano by nam kwalifikacje? Albo (gdyby to bylo mozliwe) nie daj Boze odebrano nam dziecko, bo maz jest 5 dni poza domem i nastapila zmiana pracy????? Praca jest sprawa płynna, czasem niezalezna od nas. Moj maz 30 kilkulatek juz 3 razy zmienial prace (raz rozpadla sie firma, drugim razem pzreprowadzilismy sie, a trzeci- awansowal, wiec musial zmienic zakres i rejon pracy). Nie da sie wychowac dziecka do jako-takiego wieku (powiedzmy kilkulatka samodzielnego) a w tym czasie nie zmienic pracy. Nie w dzisiejszych warunkach! Nie w tym czasie kiedy czlowiek jest mlody i ma najwieksze mozliwosci rozwoju i awansu. Gdyby tak idac tym tropem, to mozna by rzecz ze dzieci nalezy miec na emeryturze. Jak sie ma czas na ich wychowanie. dziewczyny, cokolwiek by mowic, nie odstapimy od adopcji. Pragniemy tego dziecka, pragniemy dac mu dom, swoj czas, a ponad wszytsko milosc. Nie zrezygnujemy z tego. bedziemy walczyc. Najprawdopodobniej zmienimy osrodek i poszukamy takiego, gdzie nie bedzie przeszkodą styl pracy męża.
  17. dziewczyny U mnie same zakrety na zyciowej drodze. Ale tak bywa. Smutek w moim sercu: odeszla ukochana mi osoba.............. Dzień przed pogrzebem tel. z osrodka. W pierwszej chwili radosc, bo we wrzesniu mialo byc posiedzenie komisji i kwalifikacja. Dla mnie niemalze pewne, ze na TAK. Ale z pzebiegu rozmowy z Pania nie wynikalo nic dobrego. Zostalismy zaproszeni na spotkanie. Na spotkaniu okazalo sie, ze nie zostalismy zakwalifikowani. Powod: styl pracy meza (5 dni poza domem). Usłyszeliśmy, ze w takich warunkach nie mozna wychowywac dziecka. Mamy cos z tym zrobic i jak sie cos zmieni to ponownie zwrocic sie z prosba o pozytywna kwalifikacje. Tak wiec po roku staran w osrodku jestesmy w punkcie wyjscia. Juz nic nie czuje. Mówię tylko: ja swoje planuje, a zycie swoje rezlizuje. Co ma byc to bedzie. Nie, nie zalamalam sie. Jedynie widze, ze maz ma chyba poczucie winy, ze to przez niego. Ale ja tak nie uwazam. ma fajna prace ktora lubi. Zdecydowalismy sie poltora roku temu na ok. 3 letnie takie rozstanie aby szybciej splacic kredyt. Taki byl plan. A teraz mamy dylemat. Malo tego!!!! Od jakiegos czasu mezem jest zainteresowana pewna duza firma (3 rozmowy za nim, czekamy na ostateczne TAK lub NIE), ktora oczywiscie jak to bywa ma swoje fabryki daleko poza W-wa i moim miastem, a na dodatek ma fabryki w 2 panstwach europy i moj maz bylby odpowiedzialny za swoja dzialke na europe. Wyjazdy a nawet mieszkanie poza Polska wliczone w charakter pracy. Niestety, juz wiemy, ze w tej sytuacji jesli sie zdecyduje to nie mamy co myslec o adopcji dziecka w tym osrodku. na razie nie podjelismy zadnej decyzji. czekamy na ostateczne slowo firmy a potem w zaleznosci od tego podejmujemy dzialania. Będę Was informować co u nas. Pozdrawiam was serdecznie!!!!
  18. Dziewczyny-tak tylko pobierznie przejrzalam co u was. Sorki, ale juz sie tlumacze. Od 14 sierpnia bylam w szwajcraii na urlopie. Zjazdzilam wzdloz i szerz... Chcialam sie podzilic wrazeniami, jak bylo cudownie, ale nie zczas na to :( Wczoraj 1szy dzien w pracy i tel z domu, ze bliska osoba z rodziny jest w ciezkim stanie. Dla mnie rozpacz. Dzis jestem w pracy. Jutro tam jade zobaczyc sie ...moze ostatni raz. Choc dzis jest lepiej. Trudno mi i ciezko. ale jakos sie trzymam. Nie placze... Wybaczcie...Ale prosze, nie komentujcie, nie wspolczujcie. Nie lubie tego. Jestem pogodzona z tym, bo takie jest zycie. jedni sie rodza, inni umieraja. Ale jak poczytalam, ze przywoluje cie mnie do tablicy, to zameldowalam sie. Lara-dam dobra rade. Skoro juz teraz sa robelmy, a wlasciwie jakies niekomfortowe sytuacje to uwierz mi, smiem powiedziec, ze przyjdzie czas, ze bedzie koty z rodzina meza drzec. Nie wiem czy dobrze doczytalama (przepraszam), ale zrozumialam,ze macie mieszkac razem z rodzina meza. Cokolwiek o tym nie mowic ja uwazam, zemieszkanie razem z tesciami lub innymi osobami wczesniej czy pozniej wyjdzie kimus na szkode. Szkoda by psuc juz na wstepie uklady z rodzina... Zawsze lepiej jak jest dobrze z tesciami/ rodzina mzeza. Larus-czy nie za czesnie i nie za szybko na rozpacz?? Jestes tuz po slubie, a jak juz teraz bedziesz sie stresowac ciaza, to co bedzie dalej??? Kochana, daj sobie czas! bez paniki, pozol organizmowi na swobodne dzialani. Ja sie stralam ponad 4 lata, a mzoe i wiecej (nie stosowalismy zabezpieczenia do slubu, tj od 7 lat!!), wiec zalecam rozwage! Asia, Iwonka i inne kobietki-dziekuje ze sie o mnie upominacie.... Cokolwiek sie dzieje, ja zawsze mylse o was. Gosiaczek-przykro z powodu smierci tak mlodej osoby. Moja kolezanka ma 32 l. i bierze chemie-rak wezlow chlonnych. na tego raka umarla ok. 10 lat temu jej siostra. Na szczescie to wczesnie wykryte i jest szansa na calkowite wyleczenie. nie mniej jednak takie choroby sie zdarzaja.... brak slow. A co Ty teraz planujesz? Mieszkacie razem z M?. jak corcia znosi wasz sytuacje? Czy lumaczysz jej i rozmawiasz z nia na ten temat??? Slonko-znikals... co z Toba?? Sysia-kiedy ostatecznie wyjasni sie sprawa z Tomciem? To na pewno ciezkie zyc w tych niepewnosciach. Czy tak, czy tak. Jestem dobrej mysli, choc na pewno to co przezywasz to ja tego nie zrozumie. Co do wago synka, to stosujesz diete wg jakis porad, czy swojej wiedzy? Nie znam sie na tym, ani na prawidlowych wagach dzieci. No bo i skad... skoro ich nie mam. Ale Tomus o ile pamietam jest jeszcze za maly, aby wazyc 20 kg. mzoe trzeba zasiegnac porady dietetyka, fachowca. Bedac w swiss rozmawialam z ciocia, ona ciagle uwaza na to co je. Ma tone ksiazek i zuo mi o tym opowiadala (ostatnio odchudzala meza, bo okazalo sie ze ma problemy z sercem). News ktory od niej uslyszalam, to to, ze nic tak nie szkodzi na wage jak cukier, to ma zwiazek cos z insulina. podobno nawet tluszcz nie powoduje tyle tycia, co cukier. I to nie tylko ze slodyczy, ale tez z owocow, szczegolnie winogron i innych slodkich. Czy Tomus dostaje slodycze? czy slodzisz mu napoje? Moze nie trzeba az tak drastycznie nic robic, wsytarczy wlasnie ograniczyc slodycze i zmienic owoce. Czy on duzo ma ruchu? jest aktywnym dzieckiem? Cy Ty i maz macie prawidlowe wagi, czy ktores ma nadwage? czasem sa rozne obciazenia genetyczne, ktore wplywaja na nadwage... Emiczko-a ty rosnies:)!! Ty i Twoj cud:)!!! dziewczyny jesli sie nie pojawie jakis czas, to nie znaczy ze nie mysle o was..... Usciskam was mocno!!
  19. Madzia norma jest do 25 (z taka sie spotkalam), wiec 28 to i tak duzo. ja mialam ok. 30-35 i bralam bromek. ale nie martw sie, sa takie co maja i 40... wiec nie jest zle. Bromek najlepiej brac nie od razu cala tabse bo wykorkujesz. Z praktyki wiem: zaczynaj na noc od 1/2 lub 1/4 tabsy. Powoli zwiekszajac. A potem juz cala. ja sie ze 2 tyg przestawiama z 1/2 na cala. I jeden warunek u mnie byl: musialam brac na noc, bo inzcej miaal przed oczami jakies latawce i dziwnie sie czulam. pzoa tym OK. nic mi nie bylo, nie mdlilo itd. nie przytylam. A! jak kilka dni nie bralam to nie zaczynam po pzrerwie od calej tylko znou od pol, albo i 1/4 . Tabsy kosztuja na recepte ok. 10 zl. Nie majatek.
  20. Alu Nikt w KOA nie uklrywal przede mna faktu, ze dzieci do adopcji to dzieci z marginesu spolecznego, dzieci matek, ktore pily, palily, braly narkotyki, uprawialy przypadkowy sex, że to dzieci matek, ktore nie odzywialy sie jak trzeba, nie zazywaly witamin, nie chodzily na badania.... Te dzieci niejednokrotnie maja mniejsza liczbe Abgar (czy jak to sie nazywa), są niedozywione...z gorszymi wynikami, z różnymi chorobami. Nikt w osrodku nie koloryzowal. Uprzedzano nas, ze nie sa to dzieci studentek i profesorow. Sa to dzieci ludzi niewyksztalconych, prostych, chorych. I co z tego?! Mnie ani mojego meza to nie odsraszylo. Podjelismy ostateczną decyzje. Slusznie natomsiat zasugerowalas, ze trzeba sie dobrze zastanowic. I taka mam nadzieje, ze kazdy, kto sie decyduje na adopcje tak wlasnie podejdzie do tego. Przemysli to wielokrotnie. A swoja droga: byl lub jest nadal projekt odchozdenia od DD a tworzenia rodzin sastepczych. jestem calym sercem za. Te dzieci potrzebuja milosci i czyjejs uwagi, kochajacego spojrzenia i czulego gestu. A gdzie to znaleźc w DD, gdzie jest kilku opiekunow na zmianie i 136 (czy iles tam) dzieci??? Nic dziwnego, ze w takim tlumie dojrzewa bezosobowo dziecko, a potem otacza sie skorupa nienawisci, zlosci i agresji.
  21. Stokrotko-popieram twoja decyzje o rozmowach z psychologiem! Majac na uwadze, ze podobno 20% przypadkow niemoznosci zajscia w ciaze to wynik blokady pscychicznej o niekoreslonym podlozu, śmiem twierdzic, ze niedlugo leczenie nieplodnosci bedzie sie odbywac nie w gabinetach lekarskich a gabinetach psychologow! Stokrotko-oj, zcasem mam wrazenie, ze u mnie madrosc zyciowa gdzies sie ulotnila, o ile byla kiedykolwiek :) Ale dziekuje z amile swlowa :) A\'propos tuniki, to pwoiem ci, ze jak bylam w szwajcarii to byl tam sklep H&M, a w nim dzial dla kobiet w ciazy (seria BB). Zaadroscilam szwajcarko, ze moga sobie kupic w miere tanie i gustowne rzeczy. jak wrocilam do polski w 2001 r i otworzyli w w-wie piewrszy sklep to malo sie z radosci nie posaidlam, ze bede miala pod reka ciuchy ciazowe. Kto mogl wtedy przypuszczac, ze nigdy nie skorzystam z mozliwosci tego dzialu :( Malo tego: zdarza mi sie kupic nieco wieksza bluzke i wtedy mowie, ze na ciaze sie przyda. ..ale sie nie przydaje. Powoli oddalam je na PCK. Stokrotko, Wiosno-bede pilnie sledzic wasze dalsze losy z nadzieja, ze koniec bedzie mial on 2 nozki, 2 roczki i sliczne loczki na glowie :)
  22. Stokrotka-ja nie korzystalam, alee uwierz mi, ze gdybym byla w naprawde zlym stanie psychicznym to poszlabym bez zastanowienia. Moze niekoniecznie do kliniki, bo mam do niej ponad 70 km, ale ostatnio poznalam przez kolezanke dziewczyne ktora jest psychologiem i mysle, ze wydaje sie byc na tyle zaufana osoba ze bylabym do niej sie zglosila na lezcenie. ma swoja praktyke. Nie uwazam, ze korzystanie z pomocy psychologa jest czyms zlym lub podejrzanym. To lekarz, jak kazdy inny.
  23. Wiosno-dla formalnosci-tak, chodzi o TĘ Emiczke:) Ona miał 2 lub 3 nieudane podejscia do in. v., i była tam taka sprawa z nieudanym rozmrozeniem zarodkow. Szcegolow nie pamietam. Ale najwazniejsze ze sie udalo i to juz 9 tydzien! Wiosenko-b. wzruszyl mnie twój wpis. Szczerze: lzy poplynely mi z oczu…. Nie moglam się opaniwac. A jestem w pracy!!! Duzo w Tobie przemyslen i widac, ze w twoim sercu dokonuje się jakas rewolucja i zmiana. Wiosenko, ja nigdy nie odebralam ani z twoje ani ze strony kogokolwiek złego wrazenia, czy jakiegokolwiek negatywnego odczucia na temat adopcji! Wybij to sobie z glowy! Moje zdanie jest takie: każdy ma na każdy temat prawo do swojego stanowiska i nie musi podzielac entuzjazmu czy dec. takiej a nie innej. Tak samo jak ja nie zgadzam się na in. v., tak samo ktokolwiek inny może nie do końca rozumiec mojej dec. o adopcji i czuc to o czym pisalas. Masz do tego prawo! Każdy jest inaczej skonstrulowany i inaczej czuje. Szanuje Cie za to wszytsko co napisalas… Przechodzac zas do meritum twoich przemyslen na temat adopcji: być może pisalam już na tym forum, ale przypomne, ze u mnie decyzja o adopcji narodzila się ok. grudnia 2006 r. A tak naprawde narodzila się wiele, wiele lat temu, kiedy bylam dzieckiem. Jak wiecie-lub nie- wychowywalam się w rodzinie zastepczej. Wychowywala mnie babcia, która notabene ma 85 lat i czekala na ukochanego prawnuka lub prawnuczke…. Ciezko było mi powiedziec jej, ze niestety, ale natura nie obdarzy nas biologicznym dzieckiem. Wtedy tez dowiedziala się o adopcji. Tak wiec kiedy bylam w stanie zrozumiec poswiecenie mojej Babci na wychowanie 6 dziecka, gdzies w tym czasie narodzila się mysl, ze mam do splacenia dlug. Temat powrocil już w realiach, w grudniu 2006 r. Może nawet wczesniej, gdy uplunal rok, a potem kolejne lata od bezskutecznych staran. Pierwsze leczenie: badanie hromonow, zbijanie PRL, potem CLO, potem 1 inseminacja, ale już przed inseminacja decyzja: ADOPCJA. Inseminacja była tylko dla formalnosci. Do drugiej, choc namawial mnie maz nie podeszlam. O in. v. nie myslelismy. Maz do dec. o adopcji, pewnie jak każdy mezczyzna dorastal inaczej. W grudniu 2006 r. niesmialo wspomnialam o adopcji, chcialam rzomawiac. Na razie tylko rozmawiac. Ale widzialam, ze on nie jest gotowy nawet na rozmowe. Dalam mu czas.Nie naciskalam, nie chcialam naciskami wymusic tak waznej decyzji. Powiedzial, ze musi przemyslec i powiedzial, ze jak się nie uda naturals to w czerwcu 2007 wrocimy do rozmowy. Nie naciskalam. W tym czasie leczylam się, biegalam do N. cos tam badalam. Takie tak, same wiecie. I pamietam, jak ktorejs soboty, przy sniadaniu, w czerwcu 2007 maz sam zaczal rozmowe, mowiac: zorientuj się od czego zaczac, aby przystapic do adopcji. A potem to już potoczylo się szybko: telefon do Katolickiego Osrodka Adopcyjnego w W-wie na ul. Grochowskiej, wstepne spotkanie w KOA na sierpień, po spotkaniu i rozmowie w KOA zapisano nas do grupy i od padziernika 2007 zaczely się comiesieczne spotkania w KOA, które trwaly do maja 2007 r. W miedzyczasie zbieralismy potrzebne dokumenty. Kurs zaliczony, dokumenty zlozone, czekamy na wrzesniowa pozytywna (mam nadzieje) dec. komisji, ze zakwalifikowalismy się do adopcji. Od tego oczekiwanego TAK komisji zaczyna się wlasciwe czekanie na dzidzie. Po co o tym pisze? Po to, by przyblizyc Tobie Wiosno, ze do dec o adopcji po pierwsze inaczej dochodzi u mezczyzny a inaczej u kobiet. Ponadto przez wszytskie te miesiace od pierwszej dec, przez kurs az do teraz dojrzewamy do tego faktu. A tak naprawde powiem Ci szczerze, ze to co najwazniejsze czeka nas jak malenstwo przekroczy prog naszego domu. Wtedy dopiero przekonamy się o tym co znaczy ADOPCJA. Wiosenko, nigdy nikogo nie namawiam do adopcji, bo to powazna decyzja. Chodzi przeciez o TO DZIECKO! Ona już raz zostalo zranione, gdy zostalo odrzucone prze swoich rodzicow. Drugi raz nie ma prawa się to powtorzyc. Nie ukrywam, ze sami do konca nie wiemy jak to wszytsko się ulozy, jak to będzie. Jak sobie poradzimy. Duzo w nas niepewnosci, ale wiecej radosci i nadziei, ze uda nam sie wychowac nawet niejedno dziecko na porzadnych ludzi :) Jak sama napisalas, przykład kochajacej rodziny, jaka mialas okazje zobaczyc może zmienic poglad na temat adopcji. Uwazam, ze warto przed podjeciem decyzji zobaczyc \"od kuchni\" jak to dziala :) A dziala jak kazda kochajac sie rodzina. Osobiscie powiem, ze duzo dal nam kurs przedadopcyjny, ktory rozwial duzo pytan i watpliwosci.Mielismy duzo spotkan w tym także z rodzinami, które już adoptowaly. Były rodziny, które maja już dorosle adoptowane dzieci, były tez z malutkimi i takimi w wieku szkolnym. To nas utwierdzilo, ze nie mozna myslec schematami (np. na pewno adoptowane dziecko=klopoty). Klopoty sa na pewno typowe dla kazdego dziecka, a na pewno w wieku dojrzewania. Wiosenko, wierze, ze w taki, czy inny sposób w waszym domu zagosci usmiech dziecka i stukot bosych stopek…., ze uslyszycie slowa: MAMO, TATO…. Widze, ze jestes bogatą w uczucia i dojrzale myslaca osobą. A takie osoby podejmuja madre decyzje. Nie dam zadnej rady, zreszta nie poczuwam się do tego, bo sama w temacie adopcji chetnie bym się „podszkolila”. Czas pokaze jaka droga macie isc. Odnosnie kiedysiejszej uwagi na temat forum. Tak jak napisala Wiosna, slusznie zreszta: nic dodac , nic ujac. Ja tez bylam pacjentką N, ale w miedzyczasie stalam się „klientka”:) Osrodka Adopcyjnego. I nie widze powodow dla których mialabym nie udzielac się na forum. Tym bardziej, ze zzylam się z innymi forumowiczkami, i nie wyobrazam sobie dnia bez sprawdzenia forum. Ponadto, choc nie jestem aktywna pacjentka N, to nadal nie zaprzestalam naturalnych staran. Poza tym lubie wiedziec i czytac o spelnionych marzeniach i cudzie II. Czasem tylko z wpisami mi nie wychodzi :) dziekuje Wam forumowiczki, ze Was mam :) Choc wszytskie wirtualne, to jednak rzeczywiste. A Tobie Wiosenko spotkania nie daruje :)
  24. Wiosno-pamietasz Emike z innego topiku??? ona tez kilka arzy podchodzila, nie udawalo sie. Zdaje sie ze tez byla w trakcie badan immonologicznych a tu niespodzianka, udalo sie naturals!! jest w 9 tc. Wiec nie trac wiary, bo zycie mzoe cie mile zaskoczyc :)
×