Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Renta11

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Renta11

  1. cholipa Oczywiście, masz rację. Partner jest zawsze obok dzieci.W sercu jest miejsce dla każdego i inaczej. Pisałam, że ja byłam nadwrażliwa. Ale u nieba to raczej gra w eliminowanie syna. Bo przecież jest jeszcze sprawa domu.Więc to tylko gra. Więc warto ustalić jasne reguły. Nie - bo nie. Żeby nie grać. Ale oni grają razem. i to jest problem. Bo że on gra. To sru. Ale ty kochane niebo też grasz. i to jest problem. Myślę, że wy się jeszcze zejdziecie. Będzie tak, dopóki ktoś nie przerwie tej gry. Ktoś bardziej zdrowy :D
  2. niebo Pewnie jest coś w tym, co napisała Yezz. Taka gra w przybliżanie-oddalanie. I strach przed bliskością. Bo i syn i ten dom. Takie rzeczy, których spełnić ci po prostu nie wolno. I Ty o tym wiesz.I on raczej tez wie. więc każe ci dać to, czego i tak mu nie dasz. Dlaczego? Bo chce tylko grać w grę.Jazda na emocjach. Znasz to? A może on, jak też słusznie sugeruje Ewa, jest jednak bardzo mocno zaburzony. I nigdy nie będzie Ci z nim po drodze. Mnie zaniepokoiło to, że Ty zdecydowałaś się na dziecko. Taka wymiana, on ci dziecko, więc Ty mu .....dom, syna?. Ty zagrałaś z nim w grę. To raczej nie było świadome przeżywanie, to była gra. I to z obydwu stron. Przepraszam niebo , ale chyba jesteś na to gotowa. I dlaczego dajesz wzbudzać w sobie poczucie winy? Znowu gra? Dla tego ciepła, tych ciepłych dłoni co zrobisz niebo?
  3. A teraz trochęe prywaty i rozrywki. to śpiewa moja 14-letnia Mańcia http://w65.wrzuta.pl/audio/8uD5sFzNtaI
  4. kubciamala Dzisiaj jest tak. Ty nie kochasz siebie, a przynajmniej ja tak myślę. Więc jak ktoś inny ma Ciebie pokochać? Najważniejsza rzecz, która leży na drodze do zdrowienia to – pokochanie siebie. To trudne, a nawet bardzo trudne i bolesne. Czytając to forum i przebywając z nami, nauczysz się tego. Pokochasz siebie, nabierzesz większego poczucia własnej wartości. Wtedy sama nie pozwolisz, by ktoś Ciebie żle traktował. A jeśli Ty zaczniesz siebie traktować z szacunkiem, to inni też tak Ciebie będą traktować. I nie będzie problemu z podnóżkiem :D Ja zaczęłam od tego, że szłam do łazienki, patrzyłam w lustro i mówiłam do siebie: Reniu, jesteś fajną i piękną kobietą. Kocham Cię. :D Spróbuj, a zobaczysz jakie to trudne. Spojrzeć sobie w oczy i wyznać miłość. Pewnie zaczniesz płakać. I dobrze, płacz. To oczyszcza. A wieczorem w łóżku pogłaszcz się, utul. I mów sobie to, czego nie powiedzieli Ci rodzice. Mów do swojej małej dziewczynki w sobie. Ukochaj ją. Brak miłości do siebie to deficyt wyniesiony z dzieciństwa. Twoi rodzice dali Ci za mało miłości. Dlatego szukasz tego w kolejnych facetach. Ciepła i miłości. I dla tego ciepła robisz to wszystko i dajesz za dużo. W nadzieji, że im więcej dasz, tym więcej dostaniesz. Żaden partner nie ukoi bólu w Tobie. Tylko Ty dorosła możesz ukochać swoją małą dziewczynkę. Ty sama możesz sobie dać morze miłości. To jest możliwe i realne. :D A ponieważ prawdopodobnie doznałaś odrzucenia we wczesnym dzieciństwie i to znasz dobrze, to prowokujesz sytuacje, by powtarzać to odrzucenie. To wybieranie partnerów i prowokowanie sytuacji jest charakterystyczne. To zawsze jest Twój wybór. To trudne do zaakceptowania, ale to jest zawsze Twój wybór. To kręcenie się na chorych emocjach jest świetnie znane każdej z nas. I nie ma co ukrywać, trudne jest wyjście z tej kręcącej się karuzeli. Ale jest możliwe. Ale o tym potem. Nie chcę Cię zarzucać za dużą ilością informacji. Wszystko wymaga czasu. Daj sobie czas. Zostań z nami, czytaj to forum od początku. Wierzę, że Tobie się uda. Jest tutaj wiele przykładów na to, że to się udaje. :D
  5. kubciamala Myslę, że to jest miejsce własnie dla Ciebie. Ja też jestem przypadkiem z problemem odrzucenia jako główna lekcja do odrobienia w życiu :D Zostań, czytaj, a reszta przyjdzie sama. Na dzień dobry przeczytaj \"O kobietach, które kochają za bardzo \" Zobaczysz, jak bardzo nie jesteś sama. Myślę, że to zdecydowania problem z dzieciństwa i to problem na lata. Dużo pracy przed Tobą :D To dobra wiadomość. Bo skoro można nad sobą pracować, to jest nadzieja na zmiany. Jeśli będziesz w stanie zmienić swój chory schemat funkcjonowania, a to potrwa raczej lata nie miesiące, to masz szanse na szczęśliwą przyszłość i szczęśliwy, satysfakcjonujący związek, w którym nie będziesz podnóżkiem, a równorzędnym partnerem. :D Ja cały czas jestem na drodze do zdrowienia.Ale jestem duża szczęśliwsza, niż jeszcze kilka lat temu. Więc kiedy staniesz się całym jabłkiem, a nie chorą połówką, dopiero wtedy masz szanse spotkać drugie całe jabłko. Zachęcam cię także do pracy z psychologiem, czy psychiatrą. może nawet leki na dobry początek? Prawie wszystkie tutaj przechodziłyśmy taką drogę, więc jeśli zechcesz skorzystać z naszego doświadczenia to zapraszamy. stukpuk Oczywiście, zostań z nami. Chętnie Cię tutaj widzimy i chętnie będziemy czytały. niebo Pamiętam, jak spotkałam drugiego M, to mój syn miał 4 lata. I byłam bardzo drażliwa na tym punkcie, że on jest dla mnie najważniejszy. Nadwrażliwa. Czemu nie postawisz sprawy jasno i prosto.? Powiedz M prosto z mostu: Mój syn jest dla mnie NAJWAZNIEJSZY, bo jest moim dzieckiem, a ja jestem matką. Jeśli chcesz walczyć z moim synem, to przegrasz. Po prostu. Bo zawsze wybiorę mojego syna. Nawet jak będziemy mieli własne dziecko, to dla mnie najważniejsze będą i tak dzieci. Oboje. Ty zawsze będziesz teraz na DRUGIM miejscu, a potem na TRZECIM po naszym dziecku. I nigdy nie stawiaj mnie w sytuacji wyboru. Bo wyboru ja już dokonałam. Ty się boisz postawić tak sprawę?
  6. Moja córka bawi sie w spiewanie. więc w piątek byłam na konkursie piosenki powiatowej. Dostała tam wyróżnienie. Wczoraj we Wrześni na prawyborach, bo miała tam spiewać. Ale była ulewa i odwołali występy. A dzisiaj jest u nas taki miasteczkowy festyn i tam też będzie śpiewać. A ja jak kierowca. Czasami wożenie jej na lekcje śpiewu mnie męczą. Ale w sumie obcowanie z muzyką jest rozwijające, więc daje jej sie rozwijać. :D Dobrze, że w sumie to ona chce pisać książki i to koniecznie w Irlandii i to pewnie na wrzosowisku :D Bo do tego nie jestem jej potrzebna. Syn sie nigdzie nie udzielał i miałam spokój. a mała ma ciąg na scenę. I mam stale ruch w interesie :D Mam nadzieje, że dzisiaj nie będzie padać.
  7. niebo To sprawa prawie jednoznaczna. Chociaż jeszcze 3 lata temu ja tez myślałam, ze u mnie tak jest. To u Ciebie to jedna stała gra. I Ty w wiecznej kontroli nad tym, co mówisz. To nie sposób na życie. Myślę o tej grze, czy u mnie była taka stała gra. Ale chyba nie.U mnie były sytuacje, w których on sie niekontrolował i robil sobie dobrze. Moim kosztem, bo to byl mój czerwony guzik, te sytuacje akurat. I były manipulacje. To borderline wyrażnie był u mnie z elementami DDD. Dobrze, że borderline wygasa po 40, a w każdym razie u nas tak było. I jego determinacja, i dokonanie wyboru.U Ciebie to raczej spoób jego na przejęcie całkowitej kontroli nad Tobą i Twoim życiem. Z wyeliminowaniem osób Ci najbliższych. A jak to zrobi, to czy odpuści? Czy będzie się starał Ciebie zniszczyć do końca? Kiedy to się skończy? Jak on funkcjonuje ze swoim synem? Z byłą żoną?
  8. 19:51 ] renta11 stukpuk Ja widze w Tobie małą zagubioną dziewczynkę przede wszystkim spragniona miłości. Prawdopodobnie tej rodzicielskiej. Ale mam dla Ciebie dość dobrą wiadomość. Żaden mężczyzna nie jest w stanie dać Ci miłości, której dotąd nie dostałaś.Matczynej i ojcowskiej miłości. dlaczego? Bo to nie jego rola. Tylko mama i tata mogą dać Ci tę miłość. Mamy już nie ma, tata na szczęście jest. Nie koncentruj się na tym, co zabrała ci kochanka ojca. Skoncentruj się na tym, co Ty możesz dać swojemu ojcu, jak Ty możesz okazać mu miłość. Żadna kochanka nie stanowi konkurencji dla córki.Ty jestes córką, ona kochanką, dla każdej z Was jest miejsce w sercu Twojego ojca. A zamiast koncentrowac się na tym, w czym on jej pomógł, skoncentruj sie na tym, co Ty możesz zrobic dla swojej kariery zawodowej. Po co masz wjeżdżac do zawodu na plecach swojego ojca, jak ona? Zrób lepiej, inaczej i madrzej. A co do faceta. Jak pisałam, on nie ma być po to, by dać Ci miłość jako dziecku. Bo on nie będzie Twoim ojcem, ale Twoim partnerem. Nie myl ról. Zachowując się jak matka Twojego partnera, lub czasami jak jego córka, zaszkodzisz i sobie i jemu. Lepiej dążyć do równowagi w związku, dawać sobie wzajemnie mniej więcej po równo. Być równorzędnym partnerem. Najlepsze co możesz zrobić dla siebie i swojego przyszłego partnera, to móc mu kiedys powiedzieć: "Potrafię świetnie być i żyć sama. jestem samowystarczalna. Ale chcę być z Tobą" A jeśli on też będzie tak myśleć, to macie szanse na przyszłość. A pustkę, którą masz w sobie, możesz zapełnić sobie sama. To nie jest łatwe, ale możliwe. Są na tym forum dziewczyny, którym sie to udało. Możesz korzystać z ich wsparcia i rad. Ale najlepszej rady udzieliłas sobie sama w swoim ostatnim wpisie. Myślę, że nieświadomie powielasz schemat swojej mamy. A napisałas tak: " tak własnie tak, dlatego niszczyła wszytko z niepokoju duszy i za skarby nie dała sobie wytłumaczyć, że może to zmienić tylko trzeba racjonalniej myśleć" stukpuk Jeszcze jedno. Jak kiedyś mój pierwszy M mnie przytulał i zamykał w swoim ramionach to ......świat stawał w miejscu. Dosłownie. Byłam tak spragniona miłości i ciepła, tych Twoich ciepłych dłoni, że opierałam sie tylko na nim, bo tak byłam słaba.Szybko okazało sie, że to był błąd. Kosztował mnie bardzo wiele. Dzisiaj, po wielu latach, błogosławie fakt, że opieram się nie tylko, ale głownie na sobie. Ale...... po wielu latach. Bo nie było takiego dostępu do psychologów, do wiedzy, takich grup wsparcia i takiego forum. Bo nikt mi nie był w stanie pomóc. A z moim drugim M zostałam prawdopodobnie dlatego, że powiedział, że on może żyć beze mnie i że sobie poradzi, i może będzie nawet szczęśliwy. Ale, ze tak wiele nas łączy i on chce być ze mną. To było dojrzałe stwierdzenie. On mówi o nas, że jesteśmy sensoryczni. Bo tak lubimy dotyk, oboje. Ja pamiętam, jak kiedyś byłam zależna od objęcia, od JEGO ramion. Ale ON nie zapewnił mi bezpieczeństwa emocjonalnego, bo po prostu nie był w stanie. nikt nie jest. Nikt oprócz MNIE i CIEBIE. Przytulam Ja nie widzę nic w tym złego, czy agresywnego. Odebrałam Twój wpis, że drażni cię to, ze kochanka Twojego ojca wjechała do zawodu na plecach Twojego ojca. I że masz żal do ojca o to. Więc napisałam w tym sensie, że po co Ty miałabyś tak wjeżdżać? I tyle. Jeśli tego nie robisz, to i dobrze. I tak jest lepiej. Jest to więc raczej pochwała, a nie potępienie. :D Nie przepraszam, bo nie mam za co. Jesteś na takim etapie, ze widzisz szklankę do połowy pustą i tak tez odebrałaś mój wpis. Enia zresztą też. Trudno. Przyjdzie dzień, że zrozumiesz to i odbierzesz zgodnie z moja intencją. A intencja była i jest jasna i czysta. Przyjdzie dzień, że zostaniesz graczem na boisku swojego życia. Widzę, że bardzo się starasz. :D Nie koncentruj się na tym, co źle odebrałaś. Koncentruj się na pozytywach przekazu. Jeśli możesz oczywiście i chcesz. Ja się najczęściej nie tłumaczę. Ale zrobiłam wyjątek. Tylko raz. Jeśli będziesz do tego jeszcze wracać, to znaczy, że jest Ci to potrzebne do użalania się nad sobą. I do udowadniania, że cały świat się sprzysiągł przeciwko tobie. A świat to to, co mamy w głowie :D Przytulam z sercem i zyczliwością. Życzę Ci jak najlepiej
  9. Tak, on się oparł na ewangelii Św. Łukasza i opowieści o synu marnotrawnym. W Zwierciadle była taka seria o bajkach rozbierana przez psychologa, chyba Dziurdzikowskiej. Tam właśnie tez była bajka o synu marnotrawnym. Nie wiem, czy to dobry odnośnik, ale polecam tez wiele innych bajek np. bajkę o śpiacej królewnie itd http://www.zwierciadlo.pl/kultura/Ksiazki/bajki-rozebrane.html A Dziewicki jest the best :D i ine jego artykuły też. To chyba jeden z moich guru. :D
  10. Juz wiem, ja to czytałam w jakimś "Zwierciadle" To była bajka o ojcu i synach. Napis zprosze jaki to numer, a ja poszukam. Dzieki
  11. \"Matka potrafi kochać syna, który ulega iluzjom łatwego szczęścia i odchodzi. W tak dramatycznej sytuacji matka nie cofa swej miłości, ale też nie udziela synowi pomocy. Nie jest okrutna, ale też nie jest naiwna. Matka pozostawia błądzącego syna własnemu losowi. Gdyby przestała go kochać, to syn nie miałby do kogo wrócić. Gdyby natomiast udzielała mu pomocy i brała na siebie konsekwencje jego błędów, to syn nie miałby powodu, by się zastanowić nad własnym postępowaniem i dokonać przemiany życia. Syn z przypowieści korzysta z mądrej miłości matki, zastanawia się i podejmuje decyzję o całkowitej zmianie życia. Staje się synem powracającym. Teraz dopiero rozumie, że matka nigdy nie przestał go kochać, oraz że kochała go naprawdę dojrzale.\" Ewo Napisz prosze skad ten cytat. Ja mam przełożoną, która ma jedynego 16-letnego syna. Bardzo potrzebuje pomocy. Ten cytat jak uszyty na nią. :D Ja też byłam wystawiana przez męża \"na ludzi\". On mnie nawet nie prosił, on jakoś tam zmanipulował, że sama z tym wychodziłam. Ja robiłam tyrady, a on.... nic. Nawet się potem dziwił, w konfrontacji nawet mówił, że on ..... nic nie mówił. :D A jak byl fachowiec jakis to on się z nim integrowal i potrafił nawet wyjść przeciwko mnie :D Od kilku lat jest tak, że on mówi, ja tylko słucham i ..... nic. :D On sie najpierw dziwił, potem nawet trochę naciskał. To zaczęło się w czasach, gdy zaczęłam mówić \"To nie jest mój problem\". Teraz on już nawet nie próbuje. :D
  12. Glicynia Na Twoje pytanie, dlaczego przyciągasz toksycznych osobników, to mam teorię. Pisał tez o tym ksiądz Dziewiecki w artykule http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IP/wspoluzaleznienie.html Prawda jest taka, że chore przyciąga chore. My wspóluzależnione, jesteśmy takie, bo żyłysmy z osobnikami toksycznymi. Ale tez jest tak, że najczęściej już wcześniej tkwił w nas defekt, choroba ? prawdopodobnie wynikająca z deficytów dzieciństwa, Czyli pierwotnie tkwiło w nas coś, co powodowało, że ludzie zdrowi i normalni byli dla nas nudni. Natomiast chorzy i toksyczni - to dopiero był fajny temat. w książce chyba Bradshawa jest napisane o doświadczeniu. Do sali wprowadzono 100 osób i kazano sie tym osobom dobrac w pary. Bez rozmów, na czuja. I co sie okazało? Że prawie wszyscy dobrali sie zgodnie z proporcjonalnościa swojego popieprzenia. Czyli osoba np. popieprzona na 78 % wybierała osobę np z popieprzeniem 72 % czy 84 %. Bo dobieramy sie w pary nie z powodu tego, co jest na scenie, ale głównie z powodu tego, co jest za kulisami. a co jest widoczne np. w mowie ciała? Ja po latach odkryłam, że obydwu mężów wybrałam zgodnie z moim życiowym problemem. Wybrałam tych, którzy dali mi sygnał, że mnie odrzucają. Pamiętam też, że na koloniach zawsze podobali mi sie, chłopcy, ktorzy mnie nie chcieli. ITD Czyli, miałam zyciowy problem i sama wybierałam ludzi, ktorzy wystawiali mi lustro z moim problemem. Byłoby tak pewnie do osranej śmierci, aż do odrobienia przez mnie lekcji w tym temacie. Odrabiam, odrabbiam. Z obcymi już jest o.k., ale np. z rodzicami to jeszcze jest do odrobienia. Ale i tak nie jest żle. Bo jeśli przyjęłam i zaakceptowałam, że jestem chora, że mam problem, to wystarczy go odkryc, zrozumieć, rozwiązać, co trwa latami :D , by byc po prostu normalna i szczęśliwą. Ale się da, co widac chociażby po oneill
  13. wierna czytelniczka Kiedy ja podjęłam decyzję, że stawiam sama na siebie i zaczynam nowe, samotne życie - to zobaczyłam w sklepie anioła. Musiałam, po prostu musiałam go kupić. Nazwałam go :Anioł - pierwszy dzien mojego nowego życia" Był jakis taki szlachetny, prosty. Mam go do dzisiaj. Jak na niego patrze czuje moja decyzję, i nadzieję, jaka go obdarzyłam."D Posadż te kwiatki może i przeciw, ale też jakoś za coś. Za jakąś Twoja odmianę, determinację i wolę przetrwania , a nawet odrodzenia się. Do czegoś lepszego. Zobaczysz, będa rosnąć jak głupie :D
  14. inna Czy ja się tez moge podłączyc pod te zwierzenia ?. Czytałam \"Życie po zyciu\" i \"Życie po śmierci\". Ale osobiste relacje to coś jednak innego. Ja miałam tylko raz taki kontakt z nieznanym-znanym. Kiedy robiłam przetwarzanie emocji zgodnie z Ruskanem pierwszy raz to doprowadziłam sie do takiego stanu, ze po uruchomieniu \"trzeciego oka\" spłynęło na mnie jakieś takie dziwne, ciepło, miłość, akceptacja.? Nie wiem jak to nazwać. Takie utulenie.To było jakby spotkanie z moja, czy nie moim wyższym ja, czyms większym, niz ja sama. I to poczucie fali ciepła, miłości było obezwładniające. Potem już nigdy nie mogłam do tego dojść. Choć wiem, że jest to mozliwe. Dobrze, że mi o tym przypomniałaś. Pozwoliłam sobie napisac do yezz, by mi przesłała, bo ty nie masz podanego emaila. Ale dla formalności jednak proszę o pozwolenie. I już sie cieszę :D
  15. enia Biorąc wdech rozlużniam ciało i umysł Biorąc wydech - uśmiecham się Cała w obecnej chwili wiem, że to jedyna chwila tylko tyle i aż tyle Ci życzę
  16. Anno66 Ty już jesteś wielka A ja mam dobry czas i dobre życie. Takie spokojne i normalne. I ciesze się tym spokojem i ta normalnością. A matka jestem chyba lepsza niż moja mama. i z tego tez sie cieszę, bo jest rozwój. Jeśli moja córka będzie lepsza matką ode mnie to dopiero będzie super :D
  17. consekfencja A ja biore GABE okazjonalnie, wtedy kiedy jest potrzeba i mało. Zawdzięczam to Tobie. I za to dziękuje. i za mądre wpisy. i zrozumienie a kiedys tam mnie wkurzałaś :D natalu Będzie dobrze. My i tak wiemy co bys napisała. i że pisałabys coraz dojrzalej i radosniej :D zagubiona dusza Daj czas czasowi. Psycholog to świetny wybór :D cztery umowy A ja znam matkę, której 16-letni syn z ktorym mieszka nie złożył jej zyczeń ani na wigilie, ani na Nowy Rok, ani na Dzien Matki. Bardzo mi jej żal. A dzisiaj wraca z Włoch moja dzidzia :D
  18. Yezz Ciebie szczególnie przytulam. Nie uciekaj tylko, bo stanowisz tutaj ciekawą równowagę. Moja mała dziewczynka przytula Twoja małą dziewczynkę :D I inne dziewczynki też :D Niech będzie, ze wszystkie tutaj dziewczynki :D
  19. stukpuk Każda z nas ma w sobie małą dziewczynkę. to taki skrót myślowy :D I każda mała dziewczynka pragnie miłości, najbardziej wtedy, kiedy nie dostała jej w dzieciństwie. I to tez każda z nas. :D Pisałaś o pracy u Twojego ojca i że puszczają Ci nerwy, i że go nie cenisz. Piszesz, ze nie masz pracy. To twój tata daje ci pracę w swojej pracowni. Doceń to, przecież nie musi.Nikt inny nie dal Ci tej pracy. Traktuj go tak, jak traktowałabyś najważniejszego architekta w obcej pracowni, w której zostałabyś zatrudniona. Czy taka sytuacja jak dzisiaj miałaby miejsce? Nie znam Twojego taty. Ale z tego, co piszesz zachowuje się jak tata. Przyszedł do Ciebie do domu, kiedy płakałaś w pracy. Dal ci pracę. Dzięki niemu masz pieniądze na przysłowiowy chleb. Sama piszesz, że Ciebie kocha. To dużo. A że nie jest doskonały? A kto z nas jest? On jest Twoim tatą, mamy już nie masz. nie masz tez nikogo bliższego. On był takim tatą, jakim umiał być. Bo pewnie wcześniej był małym niekochanym chłopcem. A niedługo będzie starym człowiekiem. Wykorzystaj te lata, by stworzyć z nim rodzinę. Najlepszą na jaką Was oboje stać. Wyjdż mu naprzeciw. Przytulam
  20. niebo Mamy tutaj wiele wspólnych cech i wiele wspólnych doświadczen i przezyć A ja mam tylko jedna uwagę. Ja nie chcę stale słyszeć , ze nie mam pisać tego, czy tamtego, bo ktoś tam nie będzie czytał, pójdzie sobie, nie przeżyje itd. To wolny kraj i mogę pisać to, na co mam ochotę. A jeśli ktoś nie będzie chciał czytać, pójdzie sobie, nie będzie pisać itd TO JEGO PROBLEM, ale nie mój. Nie dam się zwariować. Bo inaczej musiałabym dawać bezwarunkową akceptacje i wsparcie. Musiałabym być słodka jak cukierek.A tego po prostu nie chcę. A i tak ktoś tam nie przeczyta, pójdzie sobie, nie będzie pisał, itd. I ja nie muszę czuć się odpowiedzialna za to. i tyle. I to tez nie musi być tak, że ktoś tam jest nowy i nie ma ochoty czytać tego czy tamtego. Nowa dziewczyna najczęściej czyta tylko to, co jest skierowane bezpośrednio do niej. i czuje się urażona, kiedy tak nie jest. I w zasadzie chce tylko akceptacji, a właściwie tej zastępczej miłości rodzicielskiej, o której pisałam. Dopiero potem otwiera się na inne wypowiedzi i na prace nad sobą. Więc jeśli ja mogę tolerować tasiemcowe wywody Ewy to doprawdy i Wy możecie tolerować inne wypowiedzi. A każda sytuacja stanowi lekcję. Przeciwstawne stanowiska tez mogą wiele nauczyć. Myślę, że łatwiej godzić się z nietrafnymi wypowiedziami osoby, która okazała mi akceptację i ciepło. Ale nauka tolerancji przya się każdej z nas :D I prosze nie nadinterpretowywać mojej wypowiedzi jako nieliczącej się z dobrem innych ludzi. Ja nie chcę krzywdzić, ale zdecydowanie tez nie pozwole sie zmanipulować i zwariowac :D
  21. stukpuk Jeszcze jedno. Jak kiedyś mój pierwszy M mnie przytulał i zamykał w swoim ramionach to ......świat stawał w miejscu. Dosłownie. Byłam tak spragniona miłości i ciepła, tych Twoich ciepłych dłoni, że opierałam sie tylko na nim, bo tak byłam słaba.Szybko okazało sie, że to był błąd. Kosztował mnie bardzo wiele. Dzisiaj, po wielu latach, błogosławie fakt, że opieram się nie tylko, ale głownie na sobie. Ale...... po wielu latach. Bo nie było takiego dostępu do psychologów, do wiedzy, takich grup wsparcia i takiego forum. Bo nikt mi nie był w stanie pomóc. A z moim drugim M zostałam prawdopodobnie dlatego, że powiedział, że on może żyć beze mnie i że sobie poradzi, i może będzie nawet szczęśliwy. Ale, ze tak wiele nas łączy i on chce być ze mną. To było dojrzałe stwierdzenie. On mówi o nas, że jesteśmy sensoryczni. Bo tak lubimy dotyk, oboje. Ja pamiętam, jak kiedyś byłam zależna od objęcia, od JEGO ramion. Ale ON nie zapewnił mi bezpieczeństwa emocjonalnego, bo po prostu nie był w stanie. nikt nie jest. Nikt oprócz MNIE i CIEBIE. Przytulam
  22. nie całkiem blondynka Bardzo mądra i wyważona wypowiedż stukpuk Ja widze w Tobie małą zagubioną dziewczynkę przede wszystkim spragniona miłości. Prawdopodobnie tej rodzicielskiej. Ale mam dla Ciebie dość dobrą wiadomość. Żaden mężczyzna nie jest w stanie dać Ci miłości, której dotąd nie dostałaś.Matczynej i ojcowskiej miłości. dlaczego? Bo to nie jego rola. Tylko mama i tata mogą dać Ci tę miłość. Mamy już nie ma, tata na szczęście jest. Nie koncentruj się na tym, co zabrała ci kochanka ojca. Skoncentruj się na tym, co Ty możesz dać swojemu ojcu, jak Ty możesz okazać mu miłość. Żadna kochanka nie stanowi konkurencji dla córki.Ty jestes córką, ona kochanką, dla każdej z Was jest miejsce w sercu Twojego ojca. A zamiast koncentrowac się na tym, w czym on jej pomógł, skoncentruj sie na tym, co Ty możesz zrobic dla swojej kariery zawodowej. Po co masz wjeżdżac do zawodu na plecach swojego ojca, jak ona? Zrób lepiej, inaczej i madrzej. :D A co do faceta. Jak pisałam, on nie ma być po to, by dać Ci miłość jako dziecku. Bo on nie będzie Twoim ojcem, ale Twoim partnerem. Nie myl ról. Zachowując się jak matka Twojego partnera, lub czasami jak jego córka, zaszkodzisz i sobie i jemu. Lepiej dążyć do równowagi w związku, dawać sobie wzajemnie mniej więcej po równo. Być równorzędnym partnerem. Najlepsze co możesz zrobić dla siebie i swojego przyszłego partnera, to móc mu kiedys powiedzieć: \"Potrafię świetnie być i żyć sama. jestem samowystarczalna. Ale chcę być z Tobą\" A jeśli on też będzie tak myśleć, to macie szanse na przyszłość. :D A pustkę, którą masz w sobie, możesz zapełnić sobie sama. To nie jest łatwe, ale możliwe. Są na tym forum dziewczyny, którym sie to udało. Możesz korzystać z ich wsparcia i rad. Ale najlepszej rady udzieliłas sobie sama w swoim ostatnim wpisie. Myślę, że nieświadomie powielasz schemat swojej mamy. A napisałas tak: \" tak własnie tak, dlatego niszczyła wszytko z niepokoju duszy i za skarby nie dała sobie wytłumaczyć, że może to zmienić tylko trzeba racjonalniej myśleć\" :D
  23. Ewo Twój wpis jest agresywny i bardzo oceniający :D. Opowieści dla kucharek charakteryzują się tym, ze najczęściej kończą się , że ...... dalej( po ślubie) żyli długo i szczęśliwie.... A od tego momentu zaczynają się najczęściej prawdziwe książki i prawdziwe życie, a także prawdziwa miłość. Dopiero w codziennym życiu można poznać prawdziwie i zrozumieć prawdziwa miłość. Miłość dochodząca, bez codzienności to wielbione w książkach dla kucharek zauroczenie i \"wielkie\" emocje :D Twoja mama jest toksyczna, Twoja siostra jest jeszcze bardziej toksyczna, Twój Eks jest toksyczny, Twój syn jest toksyczny ( wg Twojej oceny), Twój MM jest moim zdaniem także toksyczny ,a Ty jak piękna samotna wyspa doskonała. Gratuluje logiki :D
  24. consekfencja Pewnie masz dużo racji. Oneill i cztery umowy też. Każda z nas jest inna. Różnica jest taka, ze wiekszość z nas po prostu przyjmuje to, co pisza inni. Zastanawia się, potwierdza albo nie. I dlatego to nie jest problem. Problem jest wtedy, gdy tak jak Ewa zaprzecza się temu jednocześnie przenosząc na tego mówiącego \"winę\". Ale to jest tylko problem Ewy, a nie mówiącego. KIEDY UCZEŃ DOJRZEJE TO I MISTRZ SIĘ ZNAJDZIE Ja swoją rolę widzę jako pokazywanie lustra i cierpliwe czekanie na efekt. A poniewaz tej cierpliwości nie mam, to widac muszę ją w sobie ćwiczyć :D Ostatnio dostałam nauczke z czterema umowami. Ja naciskałam, w sumie niepotrzebnie, bo ona miała swoje tempo,Wywarzałam otwarte drzwi. i nagle poszła jak burza. ale nie dzieki mojemu naciskaniu. :D Nie chcę jednocześnie ranic nadmiernie, chociaż wiem, że bez tego sie nie da. Ewa jako jedyna tutaj, ma ogrom ciepła i akceptacji, bezwzględnej akceptacji. A to dla najbardziej chorych, najbardziej deficytowy towar. Brak jej tylko akceptacji dla luster. Ale i ona przyjdzie. :D Ja deklaruję, że nadal będę wystawiała lustra, bo skoro tak własnie postępują terapeuci, to widać jest potrzebne. A ja jak wiadomo nie wywarzam otwartych drzwi. Ale będę bardziej stonowana. Mam zaufanie do tego, co piszecie. Uważam, że z boku lepiej widać. Ale jeśli ktoś idzie w zaparte, to jego prawo i jego problem. Poczekam na następne wystawianie lustra. :D
  25. stukpuk Myslę, że cokolwiek ci napiszemy o potrzebie pracy nad sobą, pokochania i zaakceptowania siebie, - to i tak nie dotrze. Bo jesteś akurat na takim etapie bólu, samotności i nurzania sie w roli ofiary, że jest to bezcelowe. Ty chcesz pocieszenia, pocieszenia, pocieszenia. i to dziura bez dna, nie do zapełnienia. Twój tata byl u Ciebie. więc mu na Tobie zależy. INTERPRETACJA faktów ma jak widac wielka moc. Można widzieć szklanke do połowy pelną lub do połowy pustą. Myślę, że skoro jest tak jak jest, to może przeżyj tak do bólu, do głębi, te swoje emocje związane z rola ofiary. Daj czas czasowi. Nikt nie da ci gwarancji, że będzie dobrze, że będziesz miała szczęśliwą rodzinę i dobrego męża. Ale możesz ją mieć. Masz szansę, ale wymaga to pracy nad sobą. Ponuplaj sie teraz, jesli potrzebujesz. A jutro weż się do pracy. Znajdż psychologa. Zrezygnuj z roli ofiary. Zostań graczem i wejdż na boisko swojego życia. Będzie dobrze :D cholipa Popełniłam błąd (chodzi o ten pijacki bełkot :D ), biorę za to odpowiedzialność. To dobra lekcja. Nie mam problemu z tym, że to wykorzystujesz. Życzę Ci przyjemnego dnia :D
×