Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Renta11

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Renta11

  1. Ze wskazaniem na wynurzenia pensjonarki lu autorki powieści dla kucharek. kazdy ma swój czas :D
  2. Ewo \"Czytaj jak bajke lub wynurzenia pensjonarki \" O.K. :D
  3. Oneill Bardzo madry tekst i wiele wnoszacy. \"Ta pustka o której tu wspominamy (i chyab w ostatnim poscie cos tez napisalam) to zludzenie braku milosci.\" Ciekawe do rozebrania. Cholera, ja nie mam czasu często, by treść ubrać sensownie w słowa. Często lecę skrótami myślowymi. Przeszkadza mi to. Chyba chciałabym nie pracować, albo mniej pracować i nie być tak zapętlana w życie. A ja myslałam, że ta sytuacja z matką biologiczną była dla Ciebie bardzo ciężka. A ona ciebie uwolniła. Odpowiedni czas i odpowiednia dojrzałość. :D
  4. stuk puk Trafiłaś pod świetny adres. Ty juz wiesz, ze najpierw Ty musisz byc całym jablkiem. A na razie jest tak, że lektura \"Kobiety, które kochaja za bardzo\" jest bardzo dla Ciebie. Ja wiem, ze Ty bardzo chcesz, pewnie za bardzo po prostu. I do tego pewnie uważasz, ze jak będziesz taka dobra, czuła opiekuńcza, to ktoś Cię za to w końcu pokocha. A prawda jest taka, że ktos tam kiedys pokocha cię za to, jaka jestes naprawdę. Nie musisz się starać, dawać aż do usranej smierci. Dobrym partnerem będzie ten, ktory pokocha Cie dla Ciebie prawdziwej. i nie bedziesz musiała na to pracować. To przyjdzie samo. Ale zanim ktoś ciebie pokocha, to najpierw ty SAMA MUSISZ SIEBIE POKOCHAC. Bo jeśli ty ni ekochasz siebie, to dlaczego ktoś ma Ciebie pokochać? Masz tylko siebie i całe życie tak naprawdę będziesz miec tylko siebie. Inni ludzie, po prostu w naszym zyciu bywają. Na dłużej lub krócej. Ale całe życie ze sobą jesteśmy my same. W Tobie jest mała niekochana, samotna dziewczynka. Ty dorosła musisz dać jej to, czego nie dostała od mamy i taty. MIŁOŚĆ W Tobie jest wiele miłości. Zamiast rozdawac ją na prawo i lewo na jakichś dupków, zainwestuj w siebie , i daj ja sobie. Nikt bardziej nie zasługuje na Twoją miłość, niż Ty sama. Jak zwykle kieruję Cie do psychologa. Masz do przerobienia całe swoje dzieciństwo zaniedbane, i wszystkie traumy. I dopiero pewnie po raczej dłuższym czasie, kiedy pokochasz siebie, wzmocni sie twoje poczucie własnej wartości, będziesz w stanie wybrać i pokochac właściwego człowieka. Na razie, to wydaje ci się że nikt fajny ciebie nie zechce, że nie zasługujesz. Dlatego wybierasz żle. Jak będziesz bardziej zdrowa, wybierzesz zdrowszego partnera. Dom buduje sie od podstaw, czyli od fundamentów. Fundamentem dla Ciebie jest MIŁOŚĆ Twoja do Ciebie. Dzisiaj w łożku obejmij sie ramionami, pogłaszcz się, znajdż w sobie małą dziewczynkę i .........ukochaj ją. Popłacz razem z nią, utul ją do snu. Mów do niej wiele rzeczy takich, jakie chciałas usłyszeć w dzieciństwie. Od tego zacznik. Będzie dobrze. bo Ty przeczuwasz, czego potrzebujesz. Dojrzałas do tego.To jest ten czas dla ciebie. Uda ci się. Przytulam
  5. zagubiona DDa, DDD czy inne zabuzenie czy wspóluzaleznienie, jakie to ma znaczenie? Masz problem. i tyle. Odesłałam cię do domu trzeżwości, bo tam mozna za darmo uzyskac pomoc. A program, jak pisałam, jest dla każdego. Pustka jest tez charakterystyczna dla prawie każdego zaburzenia. możesz sie użalac nad sobą. i pozostać w roli ofiary do konca życia. ale możesz też wziąć swoje zycie w swoje ręce. I sobie pomóc. SAMA SOBIE. I sama jesteś w stanie zapelnic ta pustke w Tobie. bo nikt inny i tak jej nie zapelni. Czyli, możesz siebie oszukiwac i bawic sie w kotka i myszkę. Ale możesz też iść do psychologa. i pracowac nad sobą. Wybór nalezy do Ciebie :D
  6. zagubiona dusza Widzę, że masz i czytasz różne książki. i szukasz. To dobrze. Jednak z jednej rzeczy powinnaś sobie zdać sprawę. Mianowicie z tego, że to Ty masz problem. Jesteś DDA, wybierasz delikatnie mówiąc rozchwianych emocjonalnie partnerow. Świadczy to o jednym. Że to ty masz problem. Nie masz wpływu na sposób rozumowania, czy postępowania innych ludzi. Ale zdecydowanie masz wpływ na SIEBIE. i tylko siebie możesz zmienić. Możesz wynajdywać miliony powodów, by nie iść do psychologa i nie zmierzyc się ze swoim problemem. Jedno jest pewne. To nie KTOŚ powinien dac Ci miłość, zapewnic poczucie bezpieczeństwa, poprowadzic za rączkę, i zaopiekowac sie Tobą. To bez sensu i nierealne. To TY masz to wszystko sobie dać. Jesli nie chcesz iść do psychologa, choc moim zdaniem to konieczne, to poszukaj najbliższego Domu Trzeżwości i znajdż grupę wsparcia dla DDA. To darmowa i realna pomoc. Jeśli powiesz tam, że w Twoim zyciu jest ktoś, kto ma problem z alkoholem, będziesz tez miała dostęp do darmowego i dobrego psychologa. Tam pracuje się na programie 12-kroków, który moim zdaniem powinien byc w programie każdego gimnazjum. Co drugiej przynajmniej osobie sie przyda, bo kto jest tak do końca normalny? Nie wyważa się otwartych drzwi, czy rozbija głową muru. Po to jest lekarz, grupy wsparcia, to forum, by skorzystac zpomocy. Po co? By ZAJAC SIE SOBA To Twoje życie, Twój problem. Możesz zmienic to, co jest w Tobie nienajlepsze. Po to, by życ szczęśliwiej, by dac sobie MIŁOSC WSPARCIE. A potem, juz jako całe jabłko, a nie jako gówniana połowka, możesz poszukac drugiego pełnego jabłka. I życ szczęśliwie :D
  7. Ewo Wybacz namolność. Gdybym wiedziała, co Oneill napisze, nie pisałabym ja. Bo można i tak i tak. ale jednak lepiej, jak Oneill. Postanawiam poprawę co do formy, a nie treści :D I przytulam
  8. Ewo Moj pierwszy związek z 1 mężem byl zdecydowanie toksyczny. Mój drugi związek z 2 mężem byl zdecydowanie toksyczny. I to ja za każdym razem ich wybrałam. dlaczego? Bo byłam chora. :D teraz zdrowieje i szczęśliwie ze mną, a raczej za mna, zdrowieje mój mąż. To podobnie jak u innej. Zdarza się :D Nie za często, ale sie zdarza. Ale on sie puknął w głowę dopiero wtedy, gdy ja odeszłam prawdziwie, a nie w kolejna grę. i nadal jest borderline- wygasającym szczęśliwie :D Nie ma innej mozliwości, chory zawsze wybierze chorego. więc jeśli ktoś jest z chorym, sam musi byc chory. Niedawno doszłas do tego, że twój Eks byl chory. Ty go wybrałaś. Potem zaczęłaś zdrowieć, widzieć, i odeszłaś. Potem wybrałaś m - jest wspóluzależniony. Z Twoich wpisów wynikało, że mu wspólczujesz, pomagasz, wspierasz itd. Pachnie jak współuzaleznienie. Pewnie w momencie wyboru jeszcze byłas chora. Ale dlaczego z uporem maniaka stale żyjesz w przeświadczeniu, że on jest zdrowy :D dobry :D miłość doskonała :D Gdyby on Ciebie kochał dojrzale, to z Tobą byłby dzisiaj. I nie przeszkadzałoby to mu być dobrym ojcem dla swoich dzieci. A gdybyś Ty go kochała dojrzale, to czy wchodziłabys w ogóle w ten związek? Często tutaj piszemy, ze najpierw trzeba zamknąć jedne drzwi, by potem otworzyc nowe. Ja miłość rozumiem jako DECYZJE. Za każdą decyzje trzeba ponosić odpowiedzialność. Ja dopiero po kilkunastu latach zrozumiałam, że mój 1 mąż wcale nie był doskonały, cudowny itd. Zobaczyłam i zdałam sobie sprawę, jak było naprawdę. Że to był toksyczny związek.Pozwoliło to mi otworzyc się prawdziwie na 2 męża.Często na tym forum najtrudniejszą rzeczą jest zdać sobie sprawę, że związek jest zły, a my chore. Ewo, Ty nie jesteś tutaj dla Twojego syna. ty jesteś tutaj dla SIEBIE. :D Czytałam Twoje wpisy od kilku lat i sprzed kilku lat, tutaj i na innych forach. Przebywając w krainie ułudy co do psudomiłości i prawdziwej miłości, odbierasz sobie szanse na otworzenie sie na cos nowego, na nową pewnie dojrzalszą miłość. Nasza wspólna znajoma, pewna literatka, miała podobny przypadek. Dzisiaj ma cudownego męża, prawdziwie dojrzały związek. A psudomiłość ma dawno za sobą. :D Pewnie i tak nic nie będzie z mojego wpisu, bo pójdziesz w zaprzeczenie i swoja doskonałość. Cóż, każdy ma swój czas. Pewnie się kiedyś tam doczekam :D
  9. Ewo Myslę, że matka jakoś czuje dziecko. w każdym razie ja zawsze czułam. Wiem też, że w przypadku przynajmniej mojego syna, jego dziedzictwo w genach po ojcu biologicznym jest bardzo duże. Widzę, jak sposób wychowania, przebywanie w takiej a nie innej rodzinie, dal mu to, czy tamto. Bo widzę, co robi inaczej, niz biologiczny ojciec i dlaczego. Wiem, że nieświadomie lepiej go wyposażyłam na życie, niz rodzice jego biologicznego ojca. W pewnych sprawach. jednak, byłam bardzo zajęta swoimi traumatycznymi przezyciami, w jego pierwszych latach. i to tez zostało. Myślę, że trzeba wierzyc swojej intuicji. Twój syn ma 16 lat, jeszcze można ingerować. Mój przy 21, musi zostać sam ze swoim życiem. Wierzę, że właśnie teraz, gdy zostanie samodzielny, a nie sam, wtedy wyjdzie z niego wiecej z moich wpływów. Zostawiając go bez ingerencji mojej, paradoksalnie, wzmocnie swoje właśnie wpływy.Bo ze mnie także coś musi mieć. Więc czas na to, by pozwolic się temu ujawnić. Wierzę w jego siłę życiową. Dla mnie Ewo jesteś dość daleko od rzeczywistości. ale nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej. Czas pokaże :D Niebo Kiedys powiedziałabym Ci, żebys zostawiła swojego M. Ale ja widzę, jak moj mąż sie zmienił. Jest nam dobrze ze sobą. Ale on wszystko robi jednak OBOK mnie. My wychodzimy sobie naprzeciw. To trwało. Jesteśmy razem bardzo (jesteśmy sensoryczni, jak mówi mój mąż), ale też jesteśmy osobno. Raczej nie ma już gier między nami, tak jak kiedyś. Ale może Twoj m jest bardziej chory. Nie wiem. Nie musisz od niego odchodzić. Mam wrażenie, że Twoj syn i m wykorzystują Ciebie jednak. I dlatego trwa między nimi walka. Idż na terapie partnerską, nie odchodż od m. Jak jednak sie nic nie zmieni, to jednak to Ty odejdziesz. Za dużo wiesz, za wiele już wymagasz, jesteś świadoma. Ja nie szukam doskonałości, jak Ewa. Ona jest sama. Przepraszam Ewo.:D Jej cudowny Men nie jest z nią, lecz ze swoją żoną.To mówi samo za siebie. Skora ja jestem chora, to i mój men jest chory. Jesli ja zdrowieje, zdrowieje i mój men. A jeśli nie, to wcześniej, czy póżniej nie będzie nam po drodze.Tak widze sytuacje u Ciebie., jesli Twoj m nie wyzdrowieje i nie będzie dla ciebie partnerem, ty i tak go zostawisz. Ale może jednak będzie zdrowial ???????? Twój syn tez jest jakoś chory, jak wszystkie nasze dzieci. I on powinien wyzdrowieć, bo Twoja zmiana wymusza zmiany na Twoich bliskich. Daj mu szansę, by wziął odpowiedzialność za swoje życie w swoje ręce. Nie ingeruj, daj mu podejmowac samodzielne decyzje. to on będzie ponosłl konsekwencje. Strata kilku lat, to nie jest problem w skali całego życia. W Twoim otoczeniu czas na zmiany. I dla Twojego m i dla syna. :D
  10. Niebo Mamy podobne problemy z synami. U mnie też pewnie w najbliższym miesiącu okaże się, jak mój syn sobie poradził. Ja w odróżnieniu od Ewy nie szukam rozwiązań w podświadomości, czyli co kieruje moim synem.itd Bo ja widzę, że mój syn jest bardzo podobny do swojego zmarłego ojca. Ma też takie same problemy i podobnie układa sobie życie. Oczywiście, nie podoba mi się to. Ale pamiętam, że rok temu przeczytałam książkę \"My rodzice dorosłych dzieci\" Ewy Woydyłło. Bardzo mi sie podobała. Pamiętam, że ja też po znajomości załatwiłam synowi, gdy nie dopuścili go do sesji letniej, ze może zdawać. A on nie przygotował planu naprawczego dla dziekana i powiedział w końcu w lipcu, że on już w maju podjął decyzję, że będzie jeszcze raz na pierwszym roku. To był dla mnie szok!!!!!!! Więc postanowiłam, że nie ma więcej załatwiania. Załatwiliśmy mu pracę przy budowie drogi. Efekt był taki, że sam znalazł sobie pracę w telekomunikacji. No i ze zdziwieniem widzę, że pracuje tam od września do dzisiaj z przerwą w lutym na sesję. Nie jest to obciążająca praca, bo musi mieć minimum 40 godzin w miesiącu. Zarabia pewnie koło 600 zł. Jego renta rodzinna wpływa na moje konto. Ja mu daję 100 zl miesięcznie, kupujemy mu bilet na pociąg i opłacamy komórkę. On zarobione pieniądze wydaje na jedzenie i na alkohol na imprezy. O.k. Tutaj nie wygląda żle. Ale widzę, że na studia dzienne chodzi rzadko, albo prawie wcale. Powiedziałam, że chcę widzieć wpisy na zaliczenia dopuszczające do sesji letniej. No i zobaczymy, kto wie, czy nie czystą kartkę już niedługo. Ale postanowiła, że jak sobie posciele, tak sie wyśpi. No bo do cholery, ja sie za niego nie nauczę!!!!!!! Nie ma takiej możliwości!!!!!!!! Będzie co ma być. Mam z nim taką umowę, że jeżeli zawali znowu I rok, to albo idzie do normalnej pracy na 8 godzin dziennie i może ewentualnie studiowac zaocznie, jesli będzie miał nastroj i ochotę.I zostaje w domu. Albo wyprowadza się z domu i studiuje dziennie, jesli będzie chciał. No to on powiedział, że się w takim razie wyprowadzi. Dostanie ode mnie tą rentę ( ok 700 zł) zarobi w tej telekomunikacji 600 zl zapłaci za akademik i jeszcze mu zostanie 1000, zł miesięcznie. Wiem, że będę musiała się tego trzymać. To będzie trudne, ale widzę sens tej trudnej miłości. Pamiętam, jak sie zdziwił, kiedy mu powiedziałam, że nie musi studiować. Bo jesli to tylko mnie zalezy, to nie ma sensu. Pamiętam jego wyraz twarzy. :D On jest bardzo zdolny. Więc jeśli on nie dostaje zaliczeń, czy nie zdaje egzaminów, to po prostu dlatego, że....... mu sie nie chce. A akademik dobrze mu zrobi. Bo tam stale będą ludzie, więc nie będzie mógl stale siedzieć w komputerze. Bo on jest tez imprezowy. więc ludzie go mam nadzieję wciągną w jakieś bardziej realne życie. Będzie tez musiał robić sobie zakupy, szykowac jedzenie, prać itd. A to też zabiera troche czasu, który w domu przeznacza na komputer. No i będzie wiedział co sie dzieje w szkole. I dla towarzystwa może będzie chodził na zajęcia? A może zwiąże sie z komś na stałe? Bo ma problemy z bliskością. Wiem, że dla mnie to będzie trudne. Ale wierzę w to, że co wkładałam przez 21 lat, to do cholery, musi kiedyś zaprocentować. Że sie nie stoczy, nie zostanie narkomanem itd. Musze to tylko zrobic z miłością. I powiedzieć mu, że zawsze może wrócić, że może na nas liczyć itd. Jego ojciec, po zawaleniu 3 lat w szkole średniej, wieczorowo zdal maturę i studiował wieczorowo na Politechnice.Ii miał dobre oceny. Bo dojrzal i mu zależało.Więc wierzę, że mój syn też dojrzeje. Ja mu mówię, że jest bardzo zdolny i ma się brac do roboty. I poważnie podchodzić do swojego życia. i takie tam. Sama jestem ciekawa, czy wyleci ze studiów, czy się prześlizgnie na drugi rok? Niebo, ja przyjęłam taką metodę. Trudna miłość. Wolę, żeby teraz stracił jeszcze rok, sam musiał zacząć sobie radzić w życiu. Mój syn jest bardzo leniwy, strasznie leniwy. Podejrzewam, że jest tez strachliwy. A pewnie niedługo dowiem się, czy jest słaby, czy jednak jak podejrzewam poradzi sobie. Twój syn wydaje mi się słaby psychicznie. Zrezygnował ze studiów w tym samym czasie, gdy stracił pracę. To nie może być przypadek. Czy on nie wierzy w siebie? Czy ma niskie poczucie wartości? Kojarzę też, że psycholog namawiała cię, by syn się wyprowadził. By zaczął samodzielne życie.Łączyliśmy to z M. Ale to chyba nie to. Ona widziała, że jesteś zbyt kochającą matką. A on słabym, rozpuszczonym bachorem. On jest starszy od mojego syna chyba o rok. Ja wiedziałam, że mój syn nie może siedzieć w domu bez pracy. Bo dorosły facet albo studiuje dziennie, albo pracuje po 8 godzin dziennie. Najgorsze to pozwolić mu siedzieć bezczynnie w domu. Bo bezczynność odbiera nadzieję, wpada się w marazm. Ja wiem, że jak coś zrobię za mojego syna, to mam przechlapane. Bo potem on stale oczekuje, że będę coś robić za niego. Nikt nie musi być inzynierem, czy magistrem. Nie ma takiego obowiązku. po prostu. Dla mnie jest to nie do pojęcia, ale zdecydowanie juz do przyjęcia. :D Jego życie, jego wybór. Za miesiąc okaże się pewnie, czy moja metoda jest skuteczna.???? Ale jedno jest pewne. Przez lata opiekowałaś się nim, załatwiałas mu itd. A efekt jest taki, jaki jest. To trzeba zmienić metodę. Na inną. nie wiem jaką, ale na inną. Mamy podobne problemy niebo. Ale ja wierzę, że nasi synowie dorosną, dojrzeją. Mają falstart w dorosłe życie. Poślizg. My matki, musimy im pomóc stać się dorosłymi. Ja widze tylko jedna metodę. ZOSTAWIĆ Z MIŁOSCIĄ Nie wiem, jak technicznie, ale zostawić z miłością. I być za plecami, i dawać miłość. I rozmawiać. Poproś syna, by przedstawił Ci jego plan na jego życie. Przytulam Cię serdecznie
  11. inna Ja chyba nie pisałabym, że to X jest dla Ciebie gnębicielem. To TY SAMA jesteś dla siebie gnębicielem. Bo jak wytłumaczyć to, że wybierałaś bardziej chorych partnerów. Męża wybrałaś, a nie X, bo WTEDY był bardziej chory. Potem pewnie w dużym Twoim zdziwieniu zaczął zdrowieć . I co się wtedy stało? Zaczął być nudny, nie fundował Ci tych pięknych jazd na emocjach. Kiedy więc zjawił się X z tymi pięknymi jazdami, poszłaś jak w dym. A dlaczego nie miałas iść? Znałaś to od dziecka, więc było i jest Ci to bliskie. Mąż, zdrowiejący z czasem, do tego kochający i wybaczający - jakże nudny!!!! I X, chory i jeżdżący na dużych emocjach, - jakże stal się bardziej atrakcyjny. A przecież wybrałas kiedyś mężą, więc X nie byl WTEDY tak atrakcyjny. Myślę, że warto zdać sobie sprawę z tego schematu. Ale tak naprawdę myslę, że masz w życiu farta. Bo masz kogoś-męża, chyba zdrowszego od Ciebie na tym etapie, który może ciągnąć Cię w górę. Na podstawie swoich wlasnych doświadczeń mogę napisać, że we mnie stale występują chore schematy. Obserwuję siebie, obserwuję chore schematy. Staram się nie reagować w sposob chory pod ich wpływem. Nie zawsze mi sie to udaje. Ale AKCEPTUJE to. Godzę się z tym, że być może do końca mojego życia tak będzie. Najtrudniej jest mi sobie z tym radzić w sprawach z moją mamą. Z mężem jest troche lepiej. Ja znam swoje czerwone guziki, to też problem z odrzuceniem. Pisałam o tym dużo tutaj. Czytaj to forum, a własciwie raczej to stare, tam znajdziesz wiele odpowiedzi na Twoje pytania. DAJ CZAS CZASOWI Jak będziesz się nudzić, zamów sobie \"Radykalne wybaczanie\" Colina Tippinga chyba. To książka o tym, że to ty sama wybrałas sobie tą właśnie chorą rodzinę, tego własnie mężą i X, by przeżywać stale problem z odrzuceniem. Więc nie ma czego wybaczać, bo To jest tylko Twoja sprawa, Twoj problem , a oni sa jedynie aktorami na Twojej scenie życia. A jesli się będziesz bardzo nudzic, to poszukaj w okolicy \"Ustawień Hellingerowskich\" i idż na te ustawienia. Ustaw sobie swoja pierwotną rodzinę, mamę, tatę dziadków. Zobaczysz wtedy siebie, jako małą dziewczynkę i przyjdzie wtedy do Ciebie wielkie zrozumienie. Znowu będziesz OBSERWATOREM, a aktorami, także Tobą, będą obcy Ci ludzie. Wiadomości na te tematy szukaj w googlach.
  12. inna Bingo :D Patrz tak , jakbys patrzyła oczyma kamery. \\Obserwuj i zastanawiaj się, jak sie zachowujesz, ruszasz, co mówi Twoje ciało? To bardzo ciekawe doświadczenie. A swój umysl obserwuj tak\' Obserwowanie “myślącego umysłu”. Tolle mówi o tym, że brak świadomości wynika z naszego identyfikowania się z umysłem. Innymi słowy, wydaje nam się, że jesteśmy umysłem, a nie, że posiadamy umysł. Początkiem uwolnienia się od “tyranii umysłu” jest uświadomienie sobie swej odrębności. Dlaczego nazywam to tyranią? A zastanów się, ile razy ten głos w twojej głowie nie pozwalał ci zrobić czegoś na co miałaś ochotę, krytykował cię i ganił? Ile razy doprowadzał do tego, że się niepotrzebnie martwiłeś? Jak często nie lubisz tego, co słyszysz w swojej głowie? Jak się uwolnić? Na początek można po prostu zacząć obserwować swoje myśli jako niezależny obserwator. Nie oceniaj i nie gań siebie za “złe myśli”, bo to jest powrót do starego układu. Po prostu słuchaj, możesz też zapisywać swoje obserwacje. Słuchaj co się dzieje w konkretnych sytuacjach, obserwuj jakie słowa twojego głosu wywołują w tobie negatywne emocje, jakie masz odruchowe myśli. Wkrótce poczujesz, że faktycznie są myśli i jest “ten, który myśli”, ale także jest “ten, który obserwuje myślącego”. To właśnie ty, ten prawdziwy, najczystszy ty. Dzięki temu będziesz mogła się zdystansować od swoich reakcji, zobaczyć je w pełnej krasie i zmienić. O wiele łatwiej jest zmieniać coś patrząc na to z boku, niż zmieniać coś co uważamy za część siebie. Nie jesteś swoimi emocjami, odczuciami i reakcjami. Zauważając to, wchodzisz na zupełnie inny poziom świadomości i nagle zyskujesz nowe możliwości działania i odczuwania. Skutkiem ubocznym (choć patrząc z innej perspektywy, może to być też główny cel) takich ćwiczeń obserwacyjnych jest to, że “przyłapanie” jakiejś myśli ze świadomością, że jest się czymś od niej odrębnym, osłabia jej moc. Taka myśl odpływa, bo nie jest nas podtrzymywana. W konsekwencji można doświadczyć luki między myślami, miejsca w którym przez moment nie ma żadnych myśli. Jest to stan najwyższego spokoju, radości i czystego istnienia. Nie ma myśli, nie ma zmartwień, nie ma porównań, ocen, przekonań. Jednocześnie jest pełna świadomość, a zmysły odbierają niczym nie zakłócone bodźce. Z początku te przerwy między myślami są bardzo krótkie, ale można je stopniowo wydłużać. Mistrzowie potrafią trwać bez przerwy w takim stanie długimi godzinami. Mi osobiście zdarzyło się doświadczyć tych krótkich chwil i to samo w sobie było niezmiernie przyjemne. Zaś z obserwatorem jestem już od jakiegoś czasu dość mocno zaprzyjaźniona. Jest on bardzo pomocny w rozwiązywaniu różnych problemów i uniezależnianiu się od nawykowych reakcji. Zacząć można od krótkich sesji obserwacji, a z czasem obserwacja zacznie się pojawiać spontanicznie. Najważniejsza jest decyzja i chęć zmiany dotychczasowego sposobu. Czy naprawdę chcesz się uwolnić? Tylko obserwuj, reszta przyjdzie sama :D Nie mogę Ci przesłac książki, bo nie mam e-booka. Moja wersja papierowa składa się z kawałków, ale jest bezcenna. Niebieska Ty sobie świetnie radzisz. Wiesz, czego chcesz i realizujesz to konsekwentnie. :D Jest taka książka \"Toksyczne słowa\", która uczy jak radzić sobie ze słowną agresja i atakiem. Jak się nie tłumaczyć, jakich słów używać, by osiągnąć pożądany efekt. A jeśli Ty się tego nauczysz i zaczniesz to stosować, to zdziwisz się , jak szybko zacznie Cię naśladować Twoje dziecko. Nie tylko zaczniesz sobie radzić ze słowna głupota i agresja męża, ale wyposażysz swoje dziecko na całe życie. Ty możesz się męża pozbyć, ale ojcem będzie do końca życia.
  13. Obserwowanie “myślącego umysłu”. Oba sposoby są dobre, ja jednak chciałabym się skupić na tym drugim. Tolle mówi o tym, że brak świadomości wynika z naszego identyfikowania się z umysłem. Innymi słowy, wydaje nam się, że jesteśmy umysłem, a nie, że posiadamy umysł. Początkiem uwolnienia się od “tyranii umysłu” jest uświadomienie sobie swej odrębności. Dlaczego nazywam to tyranią? A zastanów się, ile razy ten głos w twojej głowie nie pozwalał ci zrobić czegoś na co miałaś ochotę, krytykował cię i ganił? Ile razy doprowadzał do tego, że się niepotrzebnie martwiłeś? Jak często nie lubisz tego, co słyszysz w swojej głowie? Jak się uwolnić? Na początek można po prostu zacząć obserwować swoje myśli jako niezależny obserwator. Nie oceniaj i nie gań siebie za “złe myśli”, bo to jest powrót do starego układu. Po prostu słuchaj, możesz też zapisywać swoje obserwacje. Słuchaj co się dzieje w konkretnych sytuacjach, obserwuj jakie słowa twojego głosu wywołują w tobie negatywne emocje, jakie masz odruchowe myśli. Wkrótce poczujesz, że faktycznie są myśli i jest “ten, który myśli”, ale także jest “ten, który obserwuje myślącego”. To właśnie ty, ten prawdziwy, najczystszy ty. Dzięki temu będziesz mogła się zdystansować od swoich reakcji, zobaczyć je w pełnej krasie i zmienić. O wiele łatwiej jest zmieniać coś patrząc na to z boku, niż zmieniać coś co uważamy za część siebie. Nie jesteś swoimi emocjami, odczuciami i reakcjami. Zauważając to, wchodzisz na zupełnie inny poziom świadomości i nagle zyskujesz nowe możliwości działania i odczuwania. Skutkiem ubocznym (choć patrząc z innej perspektywy, może to być też główny cel) takich ćwiczeń obserwacyjnych jest to, że “przyłapanie” jakiejś myśli ze świadomością, że jest się czymś od niej odrębnym, osłabia jej moc. Taka myśl odpływa, bo nie jest nas podtrzymywana. W konsekwencji można doświadczyć luki między myślami, miejsca w którym przez moment nie ma żadnych myśli. Jest to stan najwyższego spokoju, radości i czystego istnienia. Nie ma myśli, nie ma zmartwień, nie ma porównań, ocen, przekonań. Jednocześnie jest pełna świadomość, a zmysły odbierają niczym nie zakłócone bodźce. Z początku te przerwy między myślami są bardzo krótkie, ale można je stopniowo wydłużać. Mistrzowie potrafią trwać bez przerwy w takim stanie długimi godzinami. Mi osobiście zdarzyło się doświadczyć tych krótkich chwil i to samo w sobie było niezmiernie przyjemne. Zaś z obserwatorem jestem już od jakiegoś czasu dość mocno zaprzyjaźniona. Jest on bardzo pomocny w rozwiązywaniu różnych problemów i uniezależnianiu się od nawykowych reakcji. Zacząć można od krótkich sesji obserwacji, a z czasem obserwacja zacznie się pojawiać spontanicznie. Najważniejsza jest decyzja i chęć zmiany dotychczasowego sposobu. Czy naprawdę chcesz się uwolnić?
  14. enia Bardo mądry tekst o obserwacji i akceptacji emocji. Mnie też martwią takie ekstremalne emocje występujące u siódemki Mam wrażenie, że to też jest taka zastępcza jazda na emocjach. Odnoszę wrażenie, że wchodzisz siódemko na forum, gdy jesteś na ekstremalnych emocjach pozytywnych (euforycznych), a kiedy Cię nie ma tutaj, masz ekstremalne doły.To jest charakteryczne dla wielu z nas, latanie po górach i strasznych dołach, przy kolorach silnych. A gdzie piekne szaroście, stonowane zielenie, kolory ziemi?
  15. inna ja \"Uzdrowienie emocjonalne\" Ruskana to dla mnie najważniejsza pozycja. Korzystam z przetwarzania emocjonalnego, które tam jest opisane. Uwalnia i przetwarza emocje w sposób zdrowy, wszystkie emocje. Pozwala na uspokojenie, a także na .... ukojenie. Pozwala łączyć się z .... naszym wyższym ja, podświadomością, nadświadomością?????? To książka trudno dostępna, ale zdecydowanie polecam ją własnie Tobie. Dla mnie najważniejsza. Wpisz w google, wyskoczy Ci opis książki i trochę o metodzie. Pytaj o nią w antykwariatach i księgarniach, była w sprzedaży kilka lat temu.
  16. inna ja Jak widze, jestes bardzo świadoma tego, co i dlaczego Tobą kierowało, a raczej miotało :D Z mojego doświadczenia mogę Ci napisać, że pewnie do konca życia \"coś\" tam będzie za Tobą chodziło. i że będzie Ciebie ciągnęło w kierunku chorych emocji. Ja obserwuję to u siebie. Radzę sobie właśnie w ten sposób. OBSERWUJE SIEBIE. Szczególnie wtedy, gdy coś mną miota, albo wtedy, gdy jest dobrze, a umysł wynajduje sobie problemy do miętlenia. Czyli, że umysl przyzwyczajony do chorej jazdy, sam wynajduje sobie powody do niej. Ja tylko OBSERWUJE. I daję przepływać wielu emocjom przez siebie. Staram się wyciszać nieporzadane myśli, wzmacniać np. za pomocą oddechu, muzyki, medytacji. Nabierać dystansu. wiem, że jestem chora. akceptuję to. Może będę chora do konca życia. Jest dużo lepiej niż kilka lat temu. Wahania coraz mniejsze, coraz większe okresy spokoju. Podobnie, jak u Ciebie mój mąż zdrowieje razem ze mną. Jest dobrze. Ja staram się pod wpływem chorych emocji, nie podejmować chorych działań. To jest dla mnie ważne. Rzadko miewam cofki. Jak mam gorszy okres, to cofam sie np na tym forum wstecz, by zobaczyc siebie kiedyś. Wtedy widzę, że jest lepiej, coraz lepiej. I w tym widzę sens. By na tej mojej drodze ku zdrowieniu być coraz dalej. Akceptuję to, że być może do końca mojego zycia będę na tej DRODZE. I chyba życie w drodze staje sie dla mnie ważne. Piszę to własnie Tobie, bo widze dużą dojrzałość, wiedzę i samoświadomość Twoją. Jeśli będziesz stale w drodze, to to właśnie będzie sukces. X to tylko narzędzie, którym sama się posługujesz. Może te Twoje strachy co do X są właśnie wytworem Twojego umysłu, byś mogła szybować na emocjach? Taka zastępcza rzeczywistość? :D Pomyśl o tym.
  17. Niebo Cieszę się, gdy zauważam tyle empatii, życzliwości i zdrowego wsparcia, co u ciebie. :D
  18. Siódemka Jesteś silna. On przy Tobie nie ma szans :D Catherin Ja wiem, jakie to jest fajne. Pamiętam siebie, jak stanęłam na schodach, spojrzałam w dół i powiedziałam: TO NIE JEST MOJA WINA :D Ja to usłyszałam wcześniej na Al-Anonie, potem jakoś to we mnie dojrzewało. Pamiętam, jaki on był zdziwiony. No bo zepsułam całą jego koncepcję.Bo przecież wcześniej, jakby ktoś nie wiedział, to pierwsza, druga i trzecia wojna światowa - to też była moja wina. Już nigdy potem nie dałam sobie tego wmuwić, że moją wina jest coś tam. wiem za co mam brać odpowiedzialność. No, ale przeciez nie za jego działania i wymysły!!!!! Potem wypowiadałam i wypowiadam to jeszcze wiele razy. Podobnie jak: TO NIE JEST MOJ PROBLEM :D
  19. inna ja \" Wiem że to jest moje zastępcze uzależnienie , nie piję ,nie palę , nie mam innych nałogów a moja obsesja za pewne związana jest z przeniesieniem uczuć odpowiedzialności za matkę która piła na X którego poznałam będąc jeszcze nastolatką chcącą wyrwać się z piekiełka domowego ogniska , dodam tylko że nie miałam ojca (zmarł kiedy byłam bardzo mała ) i jako najstarsze dziecko czułam odpowiedzialność za wszystko co się działo w naszym domu \" Jak widzę sama juz sobie odpowiedziałaś na swoje pytanie. Jesteś DDA, pól życia żyłas na bardzo dużych emocjach. Zadbałaś więc o to, by przez drugie pół życia się nie nudzić :D Szczęśliwie męża sobie chyba wybrałas nie uzależnionego. To super. To byl bardzo mądry wybór. Ale skoro brakowało Ci emocji, to ciągle trzymałaś się tego, który te emocje Ci zapewniał. Czyli X. Myślę, że oboje,Ty i X znacie schematy swoich zachowań. Jesteście sobie potrzebni właśnie po to, by razem tańczyć na emocjach. To Was właśnie kręci. Myślę, że X jest bardziej zabużony, bo oprócz Ciebie wikła się w inne chore związki, by wysoko latać :D Ty dla równowagi jesteś ze spokojnym Y. A w każdym razie tak zakładam. Skoro więc wiesz już tak dużo, to wiesz już także co możesz zrobić. ZAJAC SIE SOBA Wiesz, że jesteś wspóluzależniona, najpierw od swojej matki, potem od X. To jest wyleczalne oczywiście. Potrzebujesz do tego lekarza-psychologa, czytania na tym forum i .....czasu. :D Konsekwencją Twojego zdrowienia będzie zerwanie kontaktów z X, ale co ważniejsze, nauczysz się żyć bez tańca na chorych emocjach. To nie będzie łatwe, bo chodzenie na emocjach bardzo kręci i jest bardzo pociągające. Sama o tym wiesz. Nie musisz zajmować się X, bo to nie on jest Twoim problemem. wystarczy, że zajmiesz się sobą. Wierzę, że Ci się uda, bo masz już dużą świadomość. Więc i jest też gotowość. Zostań z nami, czytaj, idż do psychologa, efekty przyjdą same. Przytulam
  20. Karotka Kto jeszcze w Twoim życiu podobnie żle Cie traktował?
  21. Niebo To jednak jest chyba cały czas przeciąganie liny, cały czas jakas jego gra. Ale jest lepiej, niz było. Czylli jest rozwój. :D
  22. Ktosssssssss Glicynia Oczywiscie, ze dacie radę. Czytajcie to forum od początku, codziennie po pare stron (także to pierwsze). Zobaczycie, w jakim stanie kazda z nas tutaj wchodziła, i porównacie z tym, co jest dzisiaj. Wasz stan dzisiejszy jest normalny, z kazdym miesiacem będzie coraz lepiej. Zaprzeczania, cofki to chleb codzienny tutaj. Ale w sumie jest to miejsce bardzo rozwijajace. Każdy ma swój czas. :D Wy jesteście dwie na podobnym etapie, macie wiele wspólnych przeżyć i cech. |to majątek, bo juz macie siebie :D
  23. Natalu Widzę, że rozwinęła sie dyskusja, a Ty jestes w centrum zainteresowania. Jedno jest pewne. Nikt z nas nie podejmie decyzji za Ciebie. Co więcej, Ty tez jej nie musisz podejmować. Powiedz obu Panom po prostu prawdę, tak jak nam piszesz. :D Jeśli oboje wywieraja na Ciebie presję, jeden-bys została, drugi-bys odeszła - to niestety swiadczy to tylko o jednym. Że obaj traktują Cie przedmiotowo. A jak wiadomo, nikt nie lubi być traktowany jak krzesło. :D Ale z tego jakże dramatycznego, filmowego melodramatu możesz wyjąć jakąś naukę dla siebie. Widzimy z boku, że Ty się pogubiłas w tym melodramacie. Role ci się mylą i plączą :D Spróbuj oczyma wyobrażni spojrzeć na siebie z boku, jakbys patrzyła na siebie oczyma kamery. Co widzisz? Bo ja widzę zagubiona dziewczynkę. Czy mała zagubiona dziewczynka jest w stanie podjąć odpowiedzialna decyzję? :D Co można więc zrobić dla tej małej zagubionej dziewczynki? Czego ona tak bardzo pragnie? MIŁOŚCI Więc daj sobie tę miłość Natalu. Ty duża Natala możesz dać miłość małej zagubionej Natalce. :D Podejdż do lustra, spojrz w oczy małej Natalce, obejmij sie ramionami, pogłaszcz się i .... daj jej sie wypłakać. Ty szukasz miłości i akceptacji poza sobą. Prowadzi to cię donikąd. W ślepą uliczkę, między oschłym, obojętnym mężem, a manipulujacym alkoholikiem. To nie jest czas na zajmowanie się innymi. Ale to jest świetna lekcja do odrobienia dla Ciebie. To jest do zajęcia się sobą. Może ta sytuacja miała się zdarzyć, byś zrozumiała, że tak naprawdę pomocy potrzebujesz TY właśnie. ZAJMIJ SIĘ SOBĄ. Sprobuj dac sobię tą miłość, wzmocnij się, nabierz dystansu. Wyjdż z tego melodramatu. Pomyśl sobie tak. Jestem teraz chora, emocjonalnie rozbita. Jak ja chora moge podjąć dobrą dla mnie decyzję? A wyobraż sobie taką sytuację. Przyszłość. Jesteś zakochana w sobie, Twoje poczucie własnej wartości jest wystarczająco duże. Jesteś całym jabłkiem, nie połówka jabłka, ale całym jabłkiem. Nie potrzebujesz żadnego z tych chorych panów. Dałaś sobie szansę, na lepsze życie, na lepsze jutro. Jesteś wystarczająco dobrą i piekną kobietą. Jest Ci dobrze samej, bo nauczyłaś się żyć sama ze sobą. Wtedy możesz rozejrzec sie dookoła. Otworzyć oczy i spojrzec na różnych panów dookoła. Także na tych dwóch. Oni tez mieli szansę. Oni też mogli zająć się odpowiedzialnie sobą. Jak ich teraz widzisz.? Bo ja mogę przypuszczać, że wtedy, w tej przyszłości, nie wybrałabyś już chorego pana. Raczej szukałabyś zdrowego. Bo i Ty możesz juz byc wtedy zdrowa. A zdrowy, jak wiadomo, raczej wybierze zdrowego. Daj sobie szansę. :D Paradoksalnie, tym samym dasz też szansę obu tym panom. Oni tez mogą się zająć sobą. I mogą tez wyzdrowieć. Czego Tobie i obu tym Panom serdecznie życzę. :D
×