Renta11
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Renta11
-
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
Renta11 odpisał na temat w Życie uczuciowe
Yezz Nareszcie nieagresywna i nieumniejszająca wypowiedż. Tylko tak dalej. Pozdrawiam serdecznie. :D -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
Renta11 odpisał na temat w Życie uczuciowe
Yezz Bardzo często podkreślasz różnicę między Tobą, a nami- chorymi Czy jest to Twój strach przed czymś, co w Tobie siedzi? :D Bardzo często oceniasz inne osoby. Czy nie czas spojrzeć na to, co odrzucasz w sobie? :D a skoro kilka osób mówi Ci, że masz grypę (Smutek, Corobić, Ja i nie pamiętam, kto jeszcze) to może połóż się do łóżka :D A na koniec przypominasz trochę PIS, bo uważasz, że jeżeli powtórzysz coś kilka razy i to drukowanymi literami, to stanie się to prawdą. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
Renta11 odpisał na temat w Życie uczuciowe
Cztery umowy Przytulam Cię mocno. Wiem, że słowa tutaj dużo nie pomogą, bo jesteś teraz w amoku. W bólu tak ogromnym. Ale ten ból raczej nie ma nic wspólnego z Twoim mężem. On tylko wyzwala w Tobie te uczucia. A raczej to ty sama pozwalsz mu wyzwalać je. Bo w końcu właśnie dlatego właśnie jego wybrałaś. By z Tobą tańczył ten chory taniec. Przyjdzie taki moment, że zauważysz, że będziesz mu wdzięczna za to, że Cię rzucił. Jeżeli Cię rzuci. Bo on też potrzebuje Ciebie, bo on z jakichś jemu wiadomych powodów, też chce tańczyc ten taniec. A ponieważ potrzebujecie stale coraz większej dawki wrażeń i emocji, to i sami kreujecie sytuacje coraz bardziej kryzysowe. On raczej będzie z Tobą walczyl w Sądzie, bo to będzie dalej taniec na wysokich emocjach. A lepiej by było, gdyby Cię rzucił. Bo na razie Ty nie umiesz tego zrobić. Rozumiem to i współczuje. Daj sobie czas. Nie wiem, co mogłabym Ci poradzić. Po prostu przytulam cię. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
Renta11 odpisał na temat w Życie uczuciowe
Cztery umowy Jak Cię czytałam cieszyłam się, jakie masz głębokie przemyślenia. Teraz widze podobieństwo do siebie. Wiedza i świadomość duża, ale jak trudno stosować do do siebie. Przynajmniej dla mnie trudno. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
Renta11 odpisał na temat w Życie uczuciowe
Ja1972 Bardzo mądre spostrzeżenie. Ja zagłuszałam się przez lata czytaniem książek (często w tle telewizor). I jeszcze cieszyłam się, że mam podzielność uwagi. :D Teraz lubię chwile sam na sam ze sobą. I nie musze wtedy nic robić, a po prostu być. Ale zdecydowanie robienie zakupów jest mniej szkodliwe, niż uzależnienie od faceta :D A bycia ze soba sam na sam można sie nauczyć i nawet polubić. :D -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
Renta11 odpisał na temat w Życie uczuciowe
Niebo \" nigdy nie będę najważniejszą osobą dla tego mężczyzny i czy jestem w stanie żyć z taką świadomością \" To bardzo mądre, co napisałaś. Oneill to ładnie opisała. To jest tez problem, który za mną chodzi. Nigdy nie byłam dla nikogo najważniejsza. Dla rodziców, babci itd. Nie odrobiłam tej lekcji w dzieciństwie. Rodzice mi tego nie dali. Więc całe dorosłe życie spędziłam na szukaniu kogoś, dla kogo będę najważniejsza. A przynajmniej tak to wynikało z mojej świadomej części mnie. Bo jak spotykałam facetów, którzy okazywali mi, że mogę być dla nich najważniejsza, to ..........uciekałam gdzie pieprz rośnie. A wybrałam dwa razy w życiu na mężów facetów, którzy na dzień dobry okazali mi, że mnie odrzucają. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że ten wariant znałam najlepiej. I podświadomie właśnie szukałam mężczyzn, którzy mnie odrzucali. I tak od pierwszego męża nie umiałam przyjąć, że dla niego byłam najważniejsza. Dzisiaj wiem, że byłam. Ale jak on mi nie okazywal odrzucenia, to ja sama prowokowałam takie sytuacje. Podobnie mam dzisiaj. Mój mąż mówi mi, że jestem dla niego najważniejsza. I jak się zastanowię, to wiem, że tak jest. Ale nigdy mi nie za mało okazywania tego. To jest jak dziura bez dna. Chcę byc dla niego najważniejsza. Ale... nie umiem tego przyjąć. Nie odrobiłam lekcji związanej z odrzuceniem. Moi dwaj mężczyżni zainteresowali mnie, bo na początku \"jakoś\" mnie odrzucili. Miałam szczęście, bo akurat jednak mnie pokochali. Z pierwszym się nie udało. Z drugim mężem też nie umiem nad tym przejść. Mam już wiedzę, świadomość tego, że to problem mojego dzieciństwa i tego, czego nie otrzymałam od moich rodziców. A także świadomość tego, że nikt nie może mi tego dać. A raczej, że jedyną osobą, która może mi to dać jestem ja sama. Mój mąż mówi, że jestem jego małą dziewczynką w tym temacie. I że on się bardzo będzie starał, by mi to okazywać. Ale to sie musi stać w mojej świadomości. Duchy przeszłości nie powinny stale ciążyć nad moim życiem. :D Czas na odrobienie tej lekcji. -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
Renta11 odpisał na temat w Życie uczuciowe
Yezz Bez komentarza. Miej serce i patrz w serce :D -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
Renta11 odpisał na temat w Życie uczuciowe
Yezz Należysz do kręgu osób, które nie tylko doskonale wiedzą, co kto robi i jak powinien postępować. Ale Ty również doskonale i lepiej ode mnie wiesz, co ja myślę :D A to jest po prostu niemożliwe. Więc nie baw się w jasnowidza i nie odbijaj stale piłeczki przenosząc odpowiedzialność za rzeczy, które Ciebie dotyczą, na innych. Chodzi mi o przerzucanie piłeczki na cudze boisko w stylu jak Twój wpis powyżej ( o tych dzieciach np). Jesteś zamknięta na wszelkie sugestie. I o.k. to Twój problem. Ja Ciebie nie atakuję. Zajmuję sie sobą, czego i Tobie życzę. :D Nie jesteś na tym forum bez powodu. Jesteś równie chora jak my. :D Więc jak wszystkim i sobie życze i Tobie wyzdrowienia :D -
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2
Renta11 odpisał na temat w Życie uczuciowe
Ostatnio stale podczytuję, ale własciwie nie piszę. KONTROLA Bardzo podobała mi sie ostatnia dyskusja dotycząca kontroli w szerokim znaczeniu. Kontrolowanie to najważniejsza cecha ludzi wspóluzależnionych. Moja oczywiście też. Wiedza na temat swojej kontroli to dopiero punkt wyjścia. Najważniejsze jest to, co robimy z tą naszą wiedzą. Jak przekładamy ja na nasze życie. Bo po nabyciu wiedzy na swój temat winno zacząć się działanie. Z mojego doświadczenia wynika, że moja pierwsza reakcja jest prawie zawsze chora. Moje pierwsze myśli są chore. Wtedy staram się świadomie włączać Obserwatora, by zobaczyć siebie z boku i nabrać dystansu. Najczęściej dopiero wtedy jestem w stanie podjąć świadome i zdrowe działania. Chociaż nie zawsze \"D Często sama zaskakuję się szybkością mojego chorego działania. Jeszcze nie wejdzie Obserwator, a ja już lecę....w chore działania. Tak też bywa. Ale daję sobie prawo do popełniania błędów. Bo nawet jeśli zrobię jeden czy dwa kroki do tyłu to i tak wiem,że jestem dalej na drodze do zdrowienia niż kilka lat wcześniej. Do tego fajny jest ten topik. Bo jak mam dużą dziurę to zawsze mogę wejść w swoje wpisy sprzed lat, czy miesięcy. I wtedy widzę :D Niebo Pamiętam Ciebie świetnie. I pamiętam Twoje chore wpisy. Jak masz doły i chwile zwątpienia to zajrzyj do swoich wcześniejszych wypowiedzi. Wtedy zobaczysz jak daleko posunęłaś się na TWOJEJ DRODZE. Mnie sie w ogóle wydaje, że najważniejsza jest właśnie ta droga . I nasze miejsce na niej. Chcemy wszystko mieć już, natychmiast. Nie chcemy czekać. A przecież, jeżeli ja byłam bardzo zaburzona i działałam tak przez kilkadziesiąt lat, to jak mogę zmienić to natychmiast, już, zaraz? Cierpliwość to cecha, która u mnie występuje w formie szczątkowej :D Cierpliwości trzeba się uczuć. Trzeba dać czas czasowi. BÓL Z tym wiąże się jeszcze jedna ważna rzecz. Nikt nie lubi cierpieć. Bo cierpienie nie jest w modzie. A ja wiem, że nie da się zmienić siebie, nie da się dojrzeć bez przeżywania bólu. A jak człowiek zaczyna czuć ból to najlepszą rzeczą, na która mamy ochotę to........wziąć nogi na pas i spieprzać. A ja już wiem, że wtedy należy delikatnie otworzyć się na ból, przyjąć go z miłością i z otwarciem. Przeżyć, wysłuchać co ma do powiedzenia nam na nasz temat i .......pozwolić mu odejść. Jestem taka mądra, a jeszcze dzisiaj czasami uciekam, gdzie pieprz rośnie, albo włączam blokadę. Ponad 30 lat spędziłam na zamrażaniu uczuć, na wycofywaniu się do budy i ucieczce przed bólem. A on się kumulował i cały czas siedział sobie we mnie. I jak coś z bólem wychodziło, to wtedy wyłaził cały kilkudziesięcioletni BOL. I często nie byłam w stanie go udżwignąć. Bo nie przepuszczałam go przez siebie tyle lat, więc jak mam to zrobić w tak krótkim czasie? Ale ja już wiem, że na ma innego wyjścia. Bo jedyną drogą dla mojego bólu jest to, bym pozwoliła mu przejść przeze mnie. To trwa już kilka lat i jeszcze wiem, że potrwa długo. Najtrudniej było na początku, bo wylewał się po prostu ze mnie. Wielokrotnie czułam wielką ulgę, gdy odchodził. Ale jest go we mnie jeszcze dużo. Myślę, że można nauczyć się przepuszczać go przez siebie. Najważniejsze, nie blokować się na przepływ bólu. Czyli, ból zaczyna wychodzić, rośnie jak fala, a ja ...wycofuję się i blokuję go. Więc następnym razem on już jest bliżej i wychodzi z większą mocą. Pozostaje jedna droga … otworzyć się na ból i przyjąć go z dobrodziejstwem inwentarza. A ja już wiem, że od tego się nie umiera. :D DZIECINSTWO W moim przypadku było tak, że miałam je „takie sobie”. Wiem, że inni mieli gorsze. Wiem, że są tacy, którzy z moim dzieciństwem mogliby życ lepiej i normalniej. A ja nie. Ludzie są różni i różnie reagują na to, co im życie przynosi. Co jednych wzmacnia, to innych zabija. Jestem dzieckiem poaborcyjnym, samotnym przez kiladziesiąt lat. Odrzucanym przez najbliższych, albo ja mam takie poczucie. Różnica pewnie żadna. Problem z odrzuceniem to najważniejszy temat mojego życia. Radzę sobie z nim jak umiem. Raz lepiej, raz gorzej. To najtrudniejsza dla mnie lekcja do odrobienia. Odrabiam ją od czterdziestu kilku lat. Z kiepskim efektem na razie. Ale wszystko przede mną. :D W tym temacie mam jedną refleksję. Nie u wszystkich powodem problemów jest takie, czy inne dzieciństwo. Przyjmuję to na wiarę. U mnie jest. Ale i z tym wiąże się problem. Natomiast jedni zdają sobie z tego sprawę, a inni nie. Jeszcze inni idą w zaprzeczenie. I mają do tego prawo. Mnie też drażnisz Yezz, choć przyznam, że coraz mniej. Jesteś dosyć przemądrzała, choc często masz rację. :D Widzę także, że zmieniasz się i łagodniejesz. I dobrze. Mogę się podzielić moim doświadczeniem związanych z konfrontacja z dzieciństwem. Latami rozbierałam moje dzieciństwo i mierzyłam się z nim. Takie dzieciństwo, jakie ja dzisiaj pamiętam. Moje wspomnienie o moim dzieciństwie, albo moja manipulacja związana z moim dzieciństwem. Bo z pewnością nie byłam jedynie obserwatorem mojego dzieciństwa. Ale oczy otworzyły mi się dopiero niedawno. Dzięki ustawieniom Hellingera. Ustawiłam sobie moją rodzinę pierwotną i obserwowałam siebie na przestrzeni lat. To nie było dla mnie coś nowego. A jednak było cos nowego, bo chyba zobaczyłam obraz w miarę obiektywny. I ja czułam, że jest to obraz prawdziwy. Gorszy, niż ten, który nosiłam w sobie. Więc teraz ja WIEM, widziałam. Co z tym zrobię i jak to wykorzystam, czas pokaże. Od dwóch lat miałam to zrobić, zrobiłam teraz, bo pewnie to był ten czas właściwy, bo ja byłam GOTOWA. I właśnie gotowość uważam za najważniejszą rzecz. Gotowość do otwarcia oczu, gotowość do zmiany, gotowość do działania. Każdy jest inny, każdy ma inną drogę inny czas GOTOWOSCI. I trzeba się z tym pogodzić i to zaakceptować. A najlepiej uczyc się na doświadczeniach innych. Więc wklejam moje refleksje, bo może komus się przydadzą :D -
Idaalia bardzo mądrze i trafnie,podpisuję się. Ja także chciałabym tak zaufać Bogu, juz tęsknię Ewka odpuść, zostaw Bogu, a to takie trudne
-
Mrówka Ja mam duży problem z emocjami i właśnie teraz je sobie fajnie załatwiam. Jest nieżle i spodziewam się dalszego ciągu mojego zadowolenia Napisz do mnie i podaj mi swój e-mail, bardzo się ucieszę, Ty kochane DDA
-
Ewa, kochanie jak celnie to napisałaś \"Zresztą jak sądzę, to chodzi przede wszystkim o rozwód z samym soba, o odejście od oczekiwań i pragnień, jakie pokładaliśmy w innych , zamisat być sobą i zdać się na siebie. Tylko, tłumaczymy się innymi... bo to zawsze jest ułatwienie...\" Jak te słowa do mnie właśnie teraz pasują. To, co robi on jest ważne tylko wtedy, gdy odbija sie mocno we mnie. Chciałabym siebie już tak pokochać, by nie bać się być sama. Niech to już będzie, bo życie z nim mnie przerasta.
-
Cześć bliskoznaczny baloniku! Temat wyobcowania i wycofywania się jest mi także bardzo bliski. Choć ludzie, ktorzy mnie znają powiedzieliby, że jestem dusza towarzystwa i wielka gadułą. Lecz w domu lubię milczeć, lubię byc tylko sama ze sobą (nawet sama w domu). Nawet na wakacje pojechałam sama i było mi dobrze. Jak jestem sama to nie muszę mówić i jest mi z tym dobrze. A ucieczki w świat książek i jak ja mówię \"do budy\" czyli do łóżka są także typowe. Przez ostatnie lata mogłam w łóżku nawet pracować. Tylko tam czułam się w miarę dobrze i bezpiecznie. I to też świadczy o tym, jaka byłam zadowolona ze swojego życia :o Teraz w momencie dla mnie jednak przełomowym, zrobiłam sobie nową budę i już czuję sie tam dobrze, choć długo nie mogłam w nocy spać. Choć takie ucieczki, szczególnie przed dziećmi nie sa oczywiście dobre. Ale daję sobie do tego prawo. Po tym, co w życiu przeszlam jakaś forma wariactwa mi się należy. No nie? :)
-
Mrowkowska Jest fajny artykuł w styczniowym \"Twój Styl\" na temat ego i poszukiwania siebie \"Con amore\" Polecam do przeczytania. A co do obserwatora , emocji i radzenia sobie z nimi polecam \"Uzdrowienie emocjonalne\" Ruskana, ale UWAGA to trudna lektura i można się jeszcze bardziej porozpieprzać, ale cudowne przeżycia murowane. To moja ukochana książka, bo jestem,byłam trudna emocjonalnie.
-
Mrowkowska Bo emocje bolą jak jasna cholera. Mówi Ci to ktoś, kto latami je tłumił. Ja uwalniam je, ale po trochu, bo pod nimi można polegnąć. Uczę się też je akceptować, a nawet polubić, czuję jak goszczę je u siebie, by potem je uwolnić.I nie walczę z nimi, co jakiś czas odblokowuje mi się jakaś klepka w głowie i robię krok do przodu. Polecam Ci lekturę na uwolnienie się odemocji z przeszłości \"Gdybyś miał przed sobą rok życia Stephena Levina rozdzial \"przebaczenie\" Na nauczenie się płaczu i rozlużnienia polecam \"Miłość, seks i serce\" Lowena. Tam podane są ćwiczenia fizyczne i pozycje, jak pobudzić się do płaczu a potem (ugruntować) rozlużnić ciało.
-
Jajeczko! \'Może nawet tłumię emocje. Nie płaczę. A przecież powinnam. Powiem tylko jedno. Nie chce mi sie już żyć.\" Nie martw się, jak Ciebie czytałam, to jakbym czytala kiedyś siebie. Ja od dziecka tlumiłam emocje, tak mnie nauczono. Nawet jak się przewróciłam, to najważniejsze było, by nie plakać. Problem w tym, że jak się tlumi emocje(te złe) to niestety tłumi się także wszystkie inne emocje. U mnie to bylo tak, że w ciągu 6 lat przeżyłam odejście od mężą, prawie rozwód, po roku jego chorobę smiertelną (2 lata) odrzucenie przez niego i jego śmierć, potem straciłam troje dzieci ( w 21 tygodniu, i 24 tygodniu), dwa razy leżenie plackiem w szpitalu na podtrzymaniu i urodzenie na końcu zdrowej córki. W międzyczasie (do nadal) związek z dda, potem alkoholikiem. Od tego czsu minęło 11 lat. Było tego tak dużo, że po prostu nie byłam w stanie tego ogarnąć. Zycie mnie niosło na fali. I dlatego jeszcze bardziej zblokowałam emocje, ale w środku to był wulkan. Nie umiałam płakać, przeżyć żałoby. Smierć męża opłakałam na ustawieniach Hellingera rok temu i dopiero udało mi się go tak na prawdę \"puścić\". Ze śmiercią dzieci czasami jeszcze sobie nie radzę, choć dwoje moich dzieci żyje. Chcialam Ci tylko napisać, że z dużym trudem nauczyłam sie nie uciekać od swoich emocji, nie bać się ich, pozwalać im na bywanie u mnie. To jest tak, że kiedys mówiłam, że jestem smutna. I byłam cała smutkiem. Dzisiaj mówię:smutek jest we mnie. to tak, jakbym ja nie była smutkiem, ja go tylko goszczę, to znaczy, że on sobie pójdzie. Z taką interpretacja jest mi łatwiej. Ale to bardzo trudno uwalniać emocje kumulowane latami i nie dać się pogrzebać pod nimi. Nauczyłam się także płakać. W ostatnim miesiącu przepłakałam pewnie ze dwie noce, kiedyś w dzień dostałam nawet napadu wrzasku i płaczu. To może dziwne, ale bardzo się z tego ucieszyłam. Było mi potem lżej i lepiej. Choć często pierwsze reakcje są takie jak zawsze tzn. tlumienie emocji. Ale potem pracuje nad tym, by je wydobyć, obłaskawić, czy zaakceptować i pozwolić im odejść. To bardzo ułatwia życie. Mam wrażenie, że jakoś pelniej żyję i czuję. Aga! myślalam dzisiaj ciepło o Tobie, o Twojej samotnej wigilii. Może te moje emocje trochę Cię ogrzeją.Jesteś sama, ale nie samotna. Jestem po wigilii, rodzina w kościele. Szkoda, że na wigili byl mój mąż, może lepiej gdyby go nie było. Jakoś daje się żyć w tym nowym życiu, choć w stosunku do męża miłość przeplata mi się z nienawiścią i obojętnością. Oby tej ostatnie było jak najwięcej w przyszłym roku.
-
Dzieki Szklanko! Jak to fajnie przeczytać \"cóż..to przykre\", a dla mnie koniec świata. Ale to z powodu problemu mojego z odrzuceniem tak żle na to reaguję. Ale dobrze jest wiedziec, że koniec świata jest wtedy, gdy rzeczywiście będzie koniec świata. A to jest po prostu przykre. Cudo. Ja też jestem rybka. No to pa
-
Cześć Szklanko! Przeszłam więc na ten topik. Witam wszystkie dziewczyny już po. A ja jestem jeszcze przed. A raczej w trakcie rozstania. Robię to po swojemu tak jak potrafię. Wyprowadziłam sie do innego pokoju, staram się odseperować emocjonalnie. Chcę spowodowac, by łączyły nas tylko dzieci, finanse i dom. A potem mam nadzieję, że on się jednak wyprowadzi do jakiejś panienki. Nie chcę wojny, walki o dzieci i pieniądze. Mam nadzieje, że chłopczyk znajdzie sobie szybko panienke, najlepiej z dzieckiem. Bo wtedy dzieci prawdopodobnie zostaną ze mna. Mój mały chłopczyk jest dorosłym dzieckiem alkoholika i .....niestety już alkoholikiem.Nie takim co prawda, co leży w rowie, lecz z tych \"lepszych\" alkoholików.Pije codziennie praktycznie, choć ukrywa wypijaną ilość. Czasami mam wrażenie, że jest także chory psychicznie. Jest tak pelen strachu i gniewu, że trudno przewidzieć jego reakcje. Jego agresja rodzi także problemy towarzyskie, bo rozwala co którąs imprezę (ostatnio dwie pod rząd).Jest agresywny także w stosunku do mnie. No i chłopczyk lubi panienki, w tym sensie, że je zarywa (często w mojej obecności) najczęściej są to panienki dda. I z upodobaniem siedzą w piaskownicy i grają w grę \"Jesteś wspaniała, jesteś wspaniały\". Często chlopczyk przybiega do mnie w podskokach zadowolony, że ma wzięcie i dziwi się.......że ja nie biję brawo. Pisze o tym na wesoło, choć często mi wcale nie jest do śmiechu. Postanowiłam więc przestać chodzić z chłopczykiem \"do ludzi\" i jak ktoś pyta, to mówię że chłopczyk jest agresywny i obraża ludzi, co jest niemiłe dla wszystkich, no i w upokarzający dla mnie sposób zarywa laski, co jest niemiłe dla mnie.I dlatego przepraszam, ale z chłopczykiem nie przyjdę. Po kilku takich akcjach chłopczyk zrezygnuje z zapraszania mnie, bo nie będzie sobie robił wstydu. Ostatnio dochodzą do mnie głosy, że chłopczyk opowiadal od lat o mnie, że jestem straszną żoną i żeby ktoś (ona) nie mówiła, że on był i co robił. No po prostu piaskownica. I jaki miły z niego manipulant, no i bierze panienki na litość. Po prostu schemat. Tak więc po szczęśliwych prawie 15 latach, postanowiłam porzucić chłopczyka, co stanowi jego podstawowy problem. Porzucił go tatuś, bo znalazl kochankę, porzucila mamusia, bo poszła w alkohol, pierwsza żona i ileś panienek. No i teraz porzucę go ja, a raczej spowoduję, by to on odszedł. Jak fajnie, że mam jeszcze (po wielu upokorzeniach) wystarczająco szacunku do siebie, by powiedzieć, koniec, tu jest granica. Jak pisalas Szklanko o problemie odrzucenia, to pomyślałam o moim chłopczyku. Bo to rzeczywiście tak wygląda, że on sobie wymyśla że ja go nie chcę i na wszelki wypadek .....ciach agresją. Będą to trudne święta ze względu na dzieci. One chciałyby, by wszystko było tak jak dotychczas. Mam wrażenie, że o siebie i szacunek do siebie to tylko ja walczę. Inni mają to gdzieś. Kiedyś ktoś mi fajnie powiedzial, że człowiek rodzi się i umiera sam, a miłość daje tymczasowe złudzenie, że jest inaczej. Pozdrawiam wszystkich.