Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JovankaJo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JovankaJo

  1. Agniesia - to tylko pozazdrościć takiego rewelacyjnego samopoczucia w ciąży:) Oby tak dalej, kochana - tego Ci życzę z całego serducha:*
  2. goscdarka - no powiem Ci, że byłam w takim szoku, że tak w ogóle można, tak po prostu zasnąć, że nie wiedziałam co robić:):):). Pobiegłam po telefon, żeby zrobić zdjęcia, bo mąż by mi nie uwierzył;), a potem zadzwoniłam do rodziców na Skype i pokazałam im ich wnuka śpiącego z umorusaną buźką:):):). Lali ze śmiechu:). A zdjęcia Wam prześlę jak będę słała inne;). Chętnie bym Ci oddała możliwość przespania się w ciągu dnia i choć kilka takich nocy, jakie serwuje mi Kacperek od niedawna. No właśnie - od niedawna, więc wiesz, musisz chyba przejść swoje z Alankiem;) i potem już będzie tylko lepiej:). Ja miałam masakrę do końca 3. m-ca, potem było ciutkę lepiej (zaczął sypiać w dzień dłużej niż pół godziny, zasypiał sam wieczorem, budził się tylko 2 razy w nocy), potem nastąpiło nagłe "pogorszenie";), co mnie kompletnie zdezorientowało, a teraz jest rewelka. Ale już cisza, nie chwalę się więcej, bo nigdy nic nie wiadomo, jeszcze mu się może (tfu! tfu!) odmienić;). U Ciebie postęp jak widzę - pozbyliście się kolek! To dużo, przynajmniej mały się już tak nie męczy. Będzie lepiej, musisz być dobrej myśli - właściwie nic innego Ci nie pozostaje, tylko czekać.:* Trzymam kciuki, dzielna mamo:* No a w sprawie tej tęsknoty to nie wiem co Ci powiedzieć...:( Przykro mi, że tak Wam ciężko, że Ty tęsknisz i cierpisz, jemu też pewnie nie jest łatwo... Przytulam Cię bardzo mocno:* Alaa - a no widzisz, są ludzie i ludziska, jak to mawia moja babcia. Tylko egości potrafią się tak zachować, nie bacząc na okoliczności - a na to już nic nie poradzisz:/ Olać to - tyle możesz.:*I nie denerwuj się, bo po prostu nie warto.:* Oby Twoje słowa co do mojego drugiego dziecka okazały się prorocze!;) Dziękuję!:)
  3. Eweelka - no zwlekamy jeszcze, żeby mój organizm się ciutkę zregenerował, a poza tym nie chcę sobie skracać czasu z dziećmi w domu, bo jak bym teraz zaszła w ciążę to 7 miesięcy krócej bym z nimi była i na macierzyńskim nie mogłabym iść na L-4 płatne 100%. Nie wiadomo jak to wszystko ugryźć, powiem Ci;) Brzoskwinka - sądzę, że jak mąż zobaczy Wikusię po raz pierwszy to jeszcze w szpitalu zacznie rozmowę na temat następnego dzieciątka;) Widziałam zdjęcie - rozstępów serio nie widać! To znaczy troszkę może tak, ale uwierz mi - masz piękny brzuch! No i rzeczywiście - nie za ogromniasty, taki w sam raz:) Agniesia - a Ty do kiedy pracujesz? W sensie planujesz jakieś L-4? Żoneczka - no to się cieszę, że nie wpadasz w żadne doły:) Tak trzymać, bo nie ma się czego bać:) Paola - jak sytuacja? Alaa - no to nie mogłaś jej sprowadzić do pionu, żeby nie robiła awantur o byle g****o i to jeszcze w Święta? A czemu masz takie nerwy na myśl o porodzie? Tak się boisz?:* gość - ja jadłam tylko jabłka z kompotu, ale położna zachęcała mnie (a było to jakieś 2 tygodnie po porodzie), żebym jadła też surowe, a poza tym inne owoce też, ale po troszeczku, żeby zaobserwować jak dziecko reaguje. No i każdy nowy owoc jeść do południa, bo w razie reakcji alergicznej do wieczora zniknie, a jak zaserwujesz maluchowi na noc to w razie nietolerancji masz noc z głowy. No i owoców też nie można wszystkich, niektóre tylko. Musisz poszukać w Internecie. Kaasik89 - oj, naczekasz się;) W ogóle jesteś wystawiona na największą próbę cierpliwości jak dotąd, bo nie dość, że termin minął to jeszcze nic się nie dzieje;). Dzielna dziewczyna z Ciebie:). A jutro być może...;):* Karakataka - a leczysz się na niedoczynność? Ja też mam i 5 miesięcy temu zostałam mamą:) Stymulowana - no jesteś rozwalona emocjonalnie, nic dziwnego, to normalne na końcówce:* Jedyne co możesz zrobić to naprawdę spróbować zająć myśli czym innym, czymkolwiek, bo zwariujesz!
  4. Cześć dziewczynki:) Ale jaja, mówię Wam... Moje dziecko dzisiaj zasnęło podczas jedzenia obiadu:):):). Normalnie - w krzesełku do karmienia, ze śliniakiem pod brodą i - uwaga! - z nieprzełkniętym jedzeniem w buzi!:):):) Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, bez symptomów oznaczających zmęczenie - jadł, jadł i nagle ciach:). Pierwszy raz widziałam coś takiego:). Nie wybudziło go nic - jak mu zdejmowałam śliniaczek, jak wycierałam buźkę, jak przenosiłam na bujaczek, nic! I spał potem 2 godziny,a ja też, a co! W ogóle mały ostatnio jest aniołem - po śniadaniu śpi 1,5-2 godziny, po obiedzie 2, po butelce popołudniowej 1-1,5... Wiecie jaki luksus? Mogę się przespać w ciągu dnia ile tylko mam ochotę!!! No i w nocy budzi się tylko raz, koło 3-4, czasem dopiero o 5 i śpi dalej do 7:30 - czegóż chcieć więcej?:) Dziewczynki, obiecałam Wam swego czasu recenzję pieluszek DADA, które polecały mi między innymi IZA i Kasik_85 i oto co następuje: plusy: -cena, faktycznie można zaoszczędzić* - są cienkie jak Pampersy, a to duża wygoda - mają w kroku takie falbanki (jak Pampersy), które zatrzymują ewentualne "rzadkości";) minusy: -przy większej ilości moczu (a Kacper pije jak smok, więc wiadomo) śmierdzą, nie wiem, być może skład moczu mojego dziecka+środki zatrzymujące wilgoć dają taki efekt, ale mówię jak jest - jak dla mnie rzepy i te boczne zakładki (te co z plecków idą po założeniu) mają rozciągliwe jak reklamówka z hipermarketu, po prostu plastik, nie wiem jak to określić:( - podczas ruchów dziecka (podnoszenie nóżek, skręty na bok) odstają od brzuszka jak Happy, z których zrezygnowałam, czego efektem są znów zasikane ubranka w ciągu dnia. Przy cenie pojawiła się * - wyjaśniam: można zaoszczędzić pod warunkiem, że dziecko jest jeszcze maleńkie, niewiele się rusza, więc i nie wykonuje jakichś gwałtownych ruchów, dzięki czemu pieluszka jest cały czas na właściwym miejscu i ubranka pozostają suche, nie trzeba zużywać 3-4 kompletów dziennie;). Miało być szczerze;). Ale za to moje ostatnie odkrycie z Biedronki: chusteczki do pupy Fitti! REWELACJA!!! Sprzedawane są w 3-paku, a każda paczka zawiera 72 chusteczki. Cena 9,99 zł za wszystko!!! Nie są ani za suche, ani za mokre (a bywają różne na rynku...), pięknie pachną, zawierają panthenol. Boskie po prostu!
  5. Olala - oj, jestem pewna, że mąż to wszystko przeżywa nie mniej niż Ty:). Stąd te nerwy. Nie wiem czy pamiętasz, ale ja w wieczór poprzedzający narodziny Kacperka też się pokłóciłam z moim. Noooo, ostro było - po prostu oboje już nie wytrzymywaliśmy tego napięcia, niepewności, mojego narzekania... No i przed porodem lepiej nie jeść nic ciężkiego ani tłustego, bo w razie konieczności cc lepiej mieć żołądek prawie pusty, co by się pacjentka nie zachłysnęła rzygowinami podczas operacji, że tak to niedelikatnie ujmę (wybacz, ale nie ma czasu na czasu na cackanie się;) ). Więc - jemy leciutko! Żoneczko - jakie szczęście, że mnie ominął poród zimą... ;) Co ja bym na moje nożyska wówczas włożyła? Kapcie chyba tylko - i to też nie każde!:P Kaasik89 - trzymam kciuki, kochana!:*:*:* Jestem z Tobą myślami:* _nessaja_ - balkon po prostu przefantastyczny!!! No i wyróżnia się na tle innych:). Piękny:). Aleeeee - kot jak zwykle wymiata!!!:):):) Angelus - śliczne maluchy:) Zuza jest przeurocza, zacałowałabym ją! I ten uśmiech!:) Usia - fajnie, że się odezwałaś:) Na pewno niewesołą macie sytuację w domu, ale widzę, ze starasz się być bardzo dzielna:* A brzuszek jak? Wyślesz fotkę?:) I jak się czujesz?:*
  6. Sara__ - u Ciebie też były spięcia przedświąteczne (a u kogo nie były...;) ) - udało się spędzić miło czas mimo wszystko? Olala - wspaniale, że udało się wrócić na Święta do domku:). Kochanie, nie czytaj już nic w Internecie, bo nie chodzi o to, ze tam wypisują bzdury, ale o to, że ile kobiet, tyle historii. Jedna na oksytocynę zareagowała mocnymi, naprawdę bolesnymi skurczami, a inna niekoniecznie. Ja nie miałam wywoływanego porodu, bo sam się zaczął przez odejście wód, ale po kilku godzinach podano mi 2 kroplówki oksytocyny, ponieważ postęp porodu był znikomy. I co? I nic - zaczęło ćmić jak na @. Dopiero skakanie na piłce, czopek i 2 zastrzyki na rozwarcie sprawiły, że nie wiedziałam momentami jak się nazywam;). I powtarzam Ci po raz enty, Oleńko - dasz sobie świetnie radę ze wszystkim: z porodem, z bólem, z opieką nad Lenką, z odpowiedzialnością... Ze wszystkim! Jesteś mądrą, cudowną osobą i nie ma powodu, żeby było inaczej:). MargaretLucas - i jak? Poświętowaliście z mężem wigilijnie?;) Paola - to strasznie przykre, co musisz teraz przeżywać... Najgorsza jest chyba niepewność, domysły, półprawdy... Myślę, że skoro planujecie ślub i dziecko - tym bardziej powinniście szczerze porozmawiać. To zawsze jest trudne, nikt nie lubi się przyznawać do błędów, zdrady (nawet emocjonalnej). Ale tak jak dziewczyny pisały - musisz zmusić P. do szczerej rozmowy, nawet jeśli nie będzie do tego skory. Jeśli nie uratuje to Waszego związku, to chociaż wiele wyjaśni. Życzę Wam spokoju, rozsądku w podejmowanych decyzjach i wzajemnego szacunku:*. Ja też przeżyłam zdradę (fizyczną i emocjonalną). Wybaczyłam, zapomniałam, wyszłam za mąż. No i się rozwiodłam. Nie z tego co prawda powodu, ale jak teraz o tym wszystkim myślę, to zaczynam widzieć, że nie trzeba było walczyć. Nie mówię, że u Ciebie będzie tak samo, ale chodzi mi o to, żebyś wyszła za człowieka, który naprawdę jest tego wart.:* Maćkowa - obżartuchu jeden!;) No ale jedz, jedz - tyle Twojego;). Ja też nic innego nie robię tylko wchrzaniam bez opamiętania:P. Nie dopinam spodni, więc przerzuciłam się na getry - a co se będę humor psuć! Stymulowana - na 481 stronie naszego forum znajdziesz wszelkie potrzebne informacje na temat becikowego:)
  7. Ta, no to biorę się za odpisywanie:). Alaa - jak tam nerwówka przedświąteczna? Udało się dojść do porozumienia w Święta? _nessaja_ - jutro będę miała więcej czasu wieczorkiem i obiecuję przepisy:) A co do mycia łazienki to jak zamieszkałam z M., mieliśmy bardzo jasny i równy podział obowiązków domowych (to był mój warunek wspólnego zamieszkania;) ). Ale jak zaszłam w ciążę, M. wszystko przejął na siebie, łącznie z myciem łazienki - całej! Ja w domu wtedy tylko zmywałam i prasowałam. Nawet naczyń nie chowałam! Nic, tylko te dwie rzeczy. Po porodzie, jak już w miarę doszłam do siebie (a właściwie mój kręgosłup), M. zasugerował, że muszę się przeprosić z myciem łazienki, bo on tego nie cierpi równie szczerze jak ja...;) No i cóż było robić? Zgodziłam się, boooo...on robi w domu całą resztę:). Ja zmywam, prasuję, myję łazienkę i kuchenkę, to wszystko:). BARDZO mi się to podoba;). goscdarka - i jak minęła Wigilia?:)
  8. Dobry wieczór:) Nie cierpię tego stwierdzenia, ale szybko napiszę i już do tego nie wracajmy;) - Święta, Święta i po Świętach! Wigilia upłynęła nam w bardzo przyjemnej atmosferze, choć narobiłam się jak dziki osioł i o 21 modliłam się, żeby wszyscy już pojechali do domu... Po tej kolacji zmywałam 2 dni... Nie pytajcie o stan moich dłoni - i tak od ciągłego zmywania, zapierania śliniaczków, marchewkowych pieluch i szpinakowych ubranek nadają się właściwie już tylko do przeszczepu... Nasze dziecko też podarowało nam świąteczny prezent - zasnęło w Wigilię o 20, a wstało następnego dnia ooooooooo 6:30!!! Pierwszy raz od ponad 5 m-cy spałam ciągiem 6,5 godziny! Pierwszego dnia Świąt pojechaliśmy do teściów na obiad, ale jakoś tak nieświątecznie było:(. A dziś ani nigdzie nie byliśmy, ani nikt nie był u nas (chciałam odpocząć od tych rodzinnych nasiadówek, bo wszystko fajnie, ale co za dużo to niezdrowo;) ). Zresztą M. pojechał dziś na 13 do pracy, a ja cały dzień praktycznie przespałam - razem z moim Elficzkiem;). I dobrze mi z tym:). Ciężko mi to przyznać samej przed sobą, ale te Święta - mimo że pierwsze z małym - wcale nie były wyjątkowe. Jedynie w Wigilię przez chwilę czułam wyjątkowość chwili, a tak to... Jestem zawiedziona, rozczarowana i kompletnie nie rozumiem dlaczego tak jest:(. Zanotowałam w pamięci tylko 3 piękne momenty - kiedy mąż łamał się ze mną opłatkiem, popłakałam się. Życzył nam, żebyśmy mieli drugiego dzidziusia, ale w takich słowach, że mi dech zaparło. A najlepsze jest to, że...mam te słowa w sercu, ale za nic nie mogę ich sobie przypomnieć!;) Drugi moment to prezenty - od teściowej dostaliśmy między innymi kalendarz na 2015 rok z najpiękniejszymi zdjęciami naszymi i Kacperka - ryczałam jak bóbr;). A trzeci moment to poranek pierwszego dnia Świąt. Mąż leży w łóżku z małym, ja zmywam. Kilka razy już wołałam go, żeby odłożył małego do łóżeczka i przygotował śniadanie. Wołam i wołam. W końcu wkurzona zakręcam kran i idę do pokoju, gdzie znajdują się moi mężczyźni, planując po drodze jak ubrać w słowa moje wkurzenie, że jestem zlewana od dobrych 20 minut. Otwieram drzwi i co widzę? Mój mąż muska delikatnymi całuskami czółko Niuniusia, głaszcze go delikatnie za uszkiem, a Kacperek trzyma go za palec i zasypia, mrucząc. Jeden z najpiękniejszych widoków ever:). No i jeszcze jedna śmieszna sytuacja;). Nie jest tajemnicą, że M. najchętniej już rozpocząłby starania o dzidziusia;). Ale wczoraj przeszedł samego siebie, jeśli chodzi o przekonywanie mnie. Mówi: "Żabo, a może jednak dziś rozpoczęlibyśmy akcję powiększania naszej rodzinki?" Ja:"Kotek, mówiłam ci już, poczekamy jeszcze troszkę." On:" A jak zapalę choinkę?" :):):):):):) Nie ma słów do niego!;)
  9. Dziewczynki - ja też Wam chciałam życzyć cudownych Świąt:). Tym, które czekają na spełnienie swojego największego marzenia - wytrwałości, cierpliwości, WIARY, która czyni cuda i siły, żeby stoczyć każdą bitwę w tej wojnie:*. Tym, które niebawem zostaną mamami - zdrowia, siły, aby przetrwać każdy ból i strach, porodu, który stworzy Was na nowo jako kobiety, przyniesie wzruszenia i szczęście nie do opisania oraz zdrowych maluchów:*. A tym, które mamami już są - umiejętności dostrzeżenia piękna w każdej, nawet najtrudniejszej chwili macierzyństwa, siły, kondycji, cierpliwości i niezłomnej chęci tworzenia swojemu dziecku magicznego, bezpiecznego i radosnego świata każdego z pozoru takiego samego dnia:*. Odpoczywajcie, dziewczynki, cieszcie się chwilami spędzonymi w gronie najbliższych i kiedy chwycicie w dłonie opłatek, pomyślcie, że mamy również siebie tutaj i to jest przecudowne. Kocham Was bardzo, bardzo, moje kobietki:*:*:* Wesołych Świąt!:)
  10. IZA - kochana!:) Przyznaję się bez bicia, ze mi się zapomniało, że dziś masz wizytę, ale jakieś wiadomościiiiiiiiii:) Syneczek, cudnie:):):) Mężulo się cieszy?:)
  11. goscdarka - pocieszę Cię, że u mnie też smutnawo. Niby mój mąż wraca chociaż codziennie do domu, ale co z tego - odsypia do 14:30-15, żeby jakoś funkcjonować, zjemy coś, jakieś zakupy, coś trzeba posprzątać (każde w innym pokoju), kąpiel małego i o 21 wychodzi:(. Wraca o 7 rano i znów to samo. Nawet pogadać nie ma kiedy, pocieszyć się tym przedświątecznym czasem, chociaż jednego wieczoru spędzić wspólnie... No ale nie narzekam, bo to już jego ostatnia nocka póki co i do końca roku będzie pracował od 14 do 22, więc chociaż spać będziemy razem i śniadania wspólne. Także ogromnie Ci współczuję:(. Z tym mleczkiem dla Alanka to też pewnie niewesoło, co? Nie dość, że trzeba mieć na nie receptę, to jeszcze jest drogie i niewydajne, bo puszki 800 g chyba nie dostaniesz? Lipa, no ale jak mus to mus... Trzeba być dobrej myśli i liczyć na to, że w ten sposób ulżysz małemu brzuszkowi:*. A o której jutro mąż wraca? O której zasiadacie do kolacji?:* kasiaa12 - takiego masz malucha w domu i masz siłę i czas, żeby jeszcze piec:). Podziwiam i zazdroszczę:). Mały spokojniutki znaczy się?:) Żoneczko - no właśnie ja też bez mięsa, a pytałam z ciekawości jak tam u Was w domach jest, bo już dawno postu trzymać nie trzeba. Ale z moich obserwacji wynika, że niewiele osób je wtedy mięso - siła tradycji:). No jasne, że dzidziusia głodzić nie będziesz. Zresztą z każdego postu zwolnione są właśnie kobiety w ciąży, mamy karmiące, dzieci do lat 7 z tego co kojarzę, osoby chore i w podeszłym wieku, więc w razie czego jesteś usprawiedliwiona;). No jest tam taka opcja, że jak chcesz, możesz otrzymywać powiadomienia na wskazany adres mailowy po każdym zamieszczonym poście, ale ja mam to właśnie odznaczone i dlatego nie kumam czemu mi to ciągle przychodzi:/. karciaaa - masz Ci los:( Trzymaj się tam dzielnie, kochana!:* zdesperowanamama - zgadzam się z Tobą, że Święta to ogrom (często niepotrzebnej!) pracy i wydatki, ale nie to mi psuje atmosferę. Pogoda... Brzoskwinka - no właśnie po to jest te 1000 lampek, żeby wywołać "woooow";) Kochana, a słyszałaś o takim przesądzie, że co będziesz robić w Wigilię, taki czeka Cię cały rok?;) :P Jednym słowem zapowiada się pracowity!;) Ale nie martw się - ja cały rok w takim razie będę szorowała kuchenkę, zlew, będę się realizować przy prasowaniu, wieszaniu prania i myciu luster oraz kosza na śmieci:P Stymulowana - niczym się teraz nie zamartwiaj, tylko delektuj się ostatnimi beztroskimi chwilami, żarełkiem jakim tylko zapragniesz i jak możliwy termin wcześniejszej cesarki już naprawdę zepsuje Ci humor to idź do łazienki, przejrzyj się w lustrze i pomyśl sobie dla kogo tak fantastycznie wyglądasz:):*
  12. Angelus - co się stało?:( Kaasik89 - nie, nikt mnie nie uczył;). To znaczy mama próbowała, za każdym razem jak coś gotowała, mówiła: "Aśka, chodź tu zobacz jak się robi sos, bo kiedyś się wyprowadzisz i nie będziesz umiała nawet jajka ugotować." A ja jej zawsze na to: "To jak czegoś nie będę wiedziała to do ciebie zadzwonię i mi powiesz, a tymczasem nie mam czasu na bzdury." :P Pasję do gotowania odkryłam u siebie na studiach, wtedy to męczyłam mamę o różne przepisy, babcię, no ale tylko telefonicznie, bo od dawna mieszkałam już sama. Z zapałem studiowałam też powojenną książkę kucharską mojej babci i chyba stąd to wszystko;) Co do Twoich oznak porodu - moim zdaniem to to:). Miałam to samo:). Brzoskwinka - to widzę, że nie masz sztywnych zasad nieruszania niczego przed Wigilią?;) Policzyłam z ciekawości ile na mojej choince jest lampek i oto wyniki: 4 komplety po 100, 3 komplety po 200 = 1000 sztuk jak w mordę strzelił;) Brzoskwinko kochana, jak bardzo Cię lubię tak niestety muszę Ci odmówić - nie ma bata, nie posprzątam kolejnej łazienki w tak krótkim czasie. Ja muszę odpocząć psychicznie po tamtym sprzątaniu;) Mam nadzieję, że rozumiesz?;)
  13. Dziewczyny, ja teraz tak trochę z innej beczki. Od 2-3 tygodni na mój mail przychodzą mi powiadomienia o każdej nowej wiadomości na forum - nie kumam! Nie mam zaznaczonego ptaszkiem przy logowaniu, że chce takie informacje otrzymywać, no! O co kaman??? Wkurza mnie to, że mam non stop zaśmieconą skrzynkę...
  14. No i stronka przeskakuje:) Dobra, to idę coś tam drobnego uprzątnąć;). A! Miałam Was zapytać - zachowujecie post w Wigilię? Pytam tak z ciekawości:)
  15. zdesperowanamama - trzymaj się tam, kochana i nie przepadnij w wirze świątecznego szału:)
  16. No witam Was kochane moje!:) Moje dziecko tak się wczoraj wyszalało, wybawiło, wyzuło z resztek energii, że spało od 20 do 5:01! Ha! Cudnie:). I potem jeszcze 1,5 godzinki;). Mama w miarę wypoczęta:). Mąż przeprosił, zniósł z godnością karę w postaci zeżartych cukierków (jak przedszkole to przedszkole, nie?;) ), poszedł teraz odsypiać nockę, a ja popijam kawkę, usypiając małego. Fajnie jest:) Żoneczko - no to co, że o północy?;) Czymże jest ten marny twixik albo parę cukierków w porównaniu z obżarstwem, które niebawem się szykuje?;) Tak myśl!:P No wiem, że chodziło Ci o PauliśC - potem się zorientowałam;). Ale rzeczywiście Giubelli mogłaby skrobnąć parę słów z okazji Świąt i przesłać najnowsze zdjęcia mojej uroczej synowej:). Izulinka - jawisz mi się w myślach niczym chodzące szczęście! Zuza budzi się raz na żarełko - toż to anioł, nie dziecko:) Dziękujemy za życzenia - ja je przyjmuje dwojako (jako mama i niebawem nowa staraczka;) ). Wesołych, kochana!:* Kaasik89 - ja to mam tylko taką awersję kulinarną do robienia wszelkiego rodzaju słodkości, no nie cierpię po prostu. Jak mam upiec ciasto to jęczę chyba gorzej niż przed myciem łazienki... Ale za to mięsa, pieczenia, sosy, zupy - ja nawet żur robię 5 godzin, z namaszczeniem i pietyzmem;) A w żurze pływa 5 rodzajów mięs, ziemniaczki, kremówka... Jezu! No i tak z każdą rzeczą mam, nigdy nie używam żadnych dań z torebki, ze słoików (wyjątkiem był okres ciąży, kiedy to zanikło u mnie poczucie JAKIEGOKOLWIEK smaku), nawet mieszanek przypraw, bo tam jest strasznie dużo glutaminianu sodu, który zabija właściwy smak poszczególnych przypraw, zawsze kupuję wszystko osobno i ewentualnie sama tworzę niepowtarzalne mieszanki:). Kiedyś moja kumpela powiedziała mi, że uwielbia u mnie jeść na kacu, bo gotuję tak po staropolsku i moja kuchnia przegania wszelkiego kaca:):):):). No tak, gotuję tłusto (bez przesady, ale jednak), ale jakże pysznie!;) Angelus - to jak bym się kiedyś porwała na jakieś ciasto to mogę do Ciebie po poradę?:)
  17. Czytam o Giubelli i myślę sobie - wrzuciła jakieś nowe zdjęcia Tośki na maila. Sprawdzam - ni mo;) Żoneczko - wiesz coś, czego my nie wiemy?;)
×