Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JovankaJo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JovankaJo

  1. A teraz ważna informacja. Wczoraj moje dziecko skończyło 6 tygodni, wczoraj również zakończyłam okres połogu. Jak zauważyłyście od dziś regularnie się udzielam;). Od dziś też zarządzam nową zasadę: mianowicie połóg uprawnia każdą z Was do "urlopu" od forum, ale po upływie 6 tygodni ogarniamy się, bierzemy w garść i wracamy do żywych:). Bo inaczej forum umrze z dniem kiedy urodzi ostatnia staraczka, a wraz z nim nasze cudowne spotkania tutaj. I proszę sobie to wziąć do serca, bo nie żartuję.
  2. IZA_85 - wyglądałaś po prostu przepięknie, wiesz?:* Przepięknie!!! Gratulacje i magicznej nowej...ścieżki na obranej drodze życia;)
  3. Stymulowana - szczerze mówiąc nie wiem... Po prostu o to nie spytaliśmy, nawet o tym nie pomyśleliśmy. On stał przed salą operacyjną - w drzwiach jest takie okienko (okrągłe, jak w statku), przez które jak zajrzał to widział Kacperka - ważonego, mierzonego itd. W szkole rodzenia mówili nam, że możliwa jest taka obecność (choć to pewnie zależy od szpitala), ale mąż czy partner (ubrany jak do operacji) i tak zostanie przegoniony w najdalszy kąt, żeby nie przeszkadzał i nie widział pola operacyjnego. U nas było tak, że jak tylko oporządzili małego to pokiwali na Mateusza i mógł wejść do kącika noworodka (tak trafia dzidziuś kilka chwil po porodzie), porobić zdjęcia, wziąć synka na ręce...:)
  4. Panie, błogosław każdy dzień człowiekowi, który w pomysłowości swej raczył wymyślić bujaczek dla niemowląt! _nessaja_ - na razie nieeeeeee, ale (jako że wracam do Was na dobre) odpowiedź moja wymaga co najmniej kulkunastu linijek:). Wyjaśnię potem.
  5. Usia i Kasiaa12 - opis macie już na mailach:). Dziewczynki, cieszę się, że Wam się podobało:). Starałam się oddać wiernie ten niezwykły czas w moim życiu. Sama jeszcze niedawno byłam bardzo ciekawa jak to jest i właśnie żadna z moich koleżanek doświadczonych w tej kwestii omijała te najbardziej ciekawe rzeczy;). A mnie głupio było pytać, bo uznawałam, że jak by chciały to same by mówiły. Następny będzie opis pierwszych chwil w szpitalu i w domku;) Żoneczko - oczywiście, że Twój mąż może to przeczytać! P.S. Mojemu się nie chce - za długie...;)
  6. Dziewczynki, właśnie wysłałam Wam opis porodu:). Nie ma sensu dawać go na forum, bo stron jest sporo. Tym, które nie mają dostępu do maila, a chciałyby przeczytać prześlę na ich prywatne maile - tylko podajcie:). Stymulowana - wszyscy mi mówią, że ma mój nosek:). Niestety tylko nosek;) I dziękuję Wam wszystkim, że o mnie pamiętacie i miło wspominacie moją nadaktywność tutaj;). Choć pewnie niektóre z Was odetchnęły z ulgą, że wreszcie nie zaśmiecam forum swoimi wypracowaniami:):):). Ale uwaga - powoli opanowuję trudną sztukę organizacji czasu i...wracam do Was! Buziaki:*
  7. Dziecię ujarzmione (czytaj: śpi cały praktycznie dzień na maie edukacyjnej;) ), a matka znów przy kawce;). Dziękuję Wam za miłe słowa i oznajmiam, że biorę się za opisanie porodu. Będę pisać aż mały nie rozedrze ryjka;). Buziaki:* P.S. Ciekawe co z Bejbe... Tak nagle zniknęła:(.
  8. Laskiiiiiiiiiiiiiiii, Was nadrobić... ;) Siedzę tu już 2 godziny i dobrnęłam do końca. Mały śpi, mąż też, a ja piję kawkę w ulubionej filiżance i staram się zrelaksować. (Spoko, kawę piję w drodze wyjątku, bo nadal biorę leki i tak chwilowo nie mogę karmić. Ale od czwartku znów dietka i takie tam, bo wracam z cycem;).) Jezu, nawet nie wiem co miałam której odpisać... Zaraz obudzi się Kacper, więc nawet nie próbuję podchodzić ambitnie do tematu i odpisywać szczegółowo, może jutro się uda. Powiem tylko tak: grymas uśmiechu nawiedził moją facjatę jak przeczytałam, że włochy przy pępku wycierają się po porodzie;). Kurna chata - nie wycierają się!!! Stwierdzam to z niemałym przerażeniem laski, ale nie wycierają się. No po prostu. Przynajmniej 5 tygodni po porodzie. :):):) Co do opisu mojego porodu - jak tylko mam chwilę, którą bez wyrzutów sumienia mogę poświęcić na komputer, dopisuję do niego kilka zdań. Czyli prace trwają. Obiecałam to będzie, ale nie wiem kiedy, bo jak mam na przykład godzinę czy dwie wolnego to muszę wybierać: prasuję, zmywam, czytam zaległości (książki o wychowaniu, pielęgnacji, ulotki informacyjne jeszcze ze szpitala itp.), odpisuję na przeterminowane sms-y, piszę maila do matki, depiluję brwi/nogi/pachy, myję włosy, wieszam pranie, zbieram rozrzucone po domu butelki, smoczki, pieluchy czy może rozmawiam z mężem o czymś innym niż krostki na buzi dziecka lub jego kupa. Dziś jestem z siebie zadowolona, bo udało mi się Was przeczytać do końca, odpisać tyle o ile i ogarnąć trochę porządniej domostwo. Teraz spadam spać, a raczej się myć i ściągać pokarm, potem pielucha, karmienie małego, usypianie i przy dobrych wiatrach położę się po 2. Ale nie zamieniłabym tego na nic innego:) Buziaki dla każdej i odezwę się tak szybko jak będę mogła. Kocham Was - pamiętajcie.
  9. Hejo! Dziecko przewieszone przez ramię jak kusza, a ja mam chwilkę dopóki nie zaśnie, żeby napisać:). Kasik, mój podczas starań ograniczał alkohol, ale bez przesady. To znaczy zrezygnował z tych mocnych trunków, natomiast raz w tygodniu piwko wypił. Wiesz, nie można popaść w paranoję, ale z druiej strony jak się człowiek stara to chciałby zrezygnować ze wszystkiego teoretycznie złego lub nawet możliwie szkodzącego, tak na wszelki. Rozumiem to. Ale nie zabraniaj swojemu piwka od czasu do czasu, bo starania zaczną mu się kojarzyć z jakąś katorgą, że tego nie, tamtego nie... Odpuść czasem;) Goscdarka - nie bój żaby, poradziłaś sobie z jednym to i z drugim dasz radę. A starszy brat już jest na tyle duży, że pewne rzeczy zrozumie. Możesz go przecież zachęcać do pomocy, mówić, żepewnych rzeczy przy maluszku nie zrobisz bez jego bezcennej pomoy - dzieci brdzo lubią czuć się potrzebne:). Choćby to miało być podanie pieluszki albo kremu - to już jest coś i taki mały człowiek myśli sobie, że rzeczywiście jest nieodzowny mamie:). Laski, lecę sobie wstawić...gotowaną rybę na obiad z marchewką i fasolką szparagową. Taaaaa...
  10. Jeszcze zapomniałam napisać: od dnia porodu zniknęło już 12 kg (przy czym te 2 ostatnie kilogramy rozłożyły się na 2 tygodnie po porodzie, więc to bardzo optymistyczny wynik). Jeszcze 9 kg i osiągnę wagę sprzed ciąży:). I oprócz tego chciałabym jeszcze pozbyć się 7 kg, więc w sumie stoczę walkę z 16 kg, ale dam radę:). Już nie krwawię, teraz mam tylko takie lekko beżowe plamienia. Obliczyłam sobie, że okres połogu kończy mi się 27 sierpnia, a wtedy...drżyjcie narody, a raczej - drżyj mój mężu!:) Taką już mam na niego ochotę, że szok...:) On też, ale jeśli o to chodzi to omija mnie na razie w tym temacie szerokim łukiem, bo woli sobie nie robić smaka:P. Choć wczoraj nie wytrzymaliśmy i ciutkę się pomizialiśmy, a raczej ja jego;) Kurcze, no byliśmy aktywni do 2 dni przed porodem, więc teraz nam trochę ciężko:). Dziołchy, pozmywałam, wzięłam prysznic i odpoczywam. Za 22 minuty będą równe 3 godziny jak Wróbel śpi:):):). Miałam jeszcze teraz poprasować, ale mąż mnie wyśmiał i spytał kto normalny o tej porze prasuje.Ja mu na to: matka karmiąca, a co? A on: poprasujesz sobie jutro na spokojnie jak mały zaśnie po południu. Nie no, uwielbiam jego poczucie humoru. Spóźnione, bom nieogar: gratulacje Motynko, Angelusdominus i PauliśC! :) Laski, kusi mnie, żeby umyć włosy, ale coś czuję, że z pierwszym zmoczonym włosem rozlegnie się dziki wrzask... Chrzanię, umyję jutro. NA SPOKOJNIE, JAK MAŁY ZAŚNIE PO POŁUDNIU. Dobrej nocki:*
  11. Witajcie dziewczynki:) Eweelka - najlepszego! I spełnienia największego z marzeń:* Ja dziś nie mam najlepszego dnia:( Piersi mi ciążą, brodawki krwawią (mimo że używam kapturków) i pękają (smaruję maścią, ale i tak jest masakra), stopy nadal mam opuchnięte, a co najgorsze - mały nie dojada:( To znaczy je często, ale mniejsze porcje, bo tak lubi jak powiedziała położna (była dziś u nas) i w efekcie rzadko kiedy mamy 2,5-3 godziny przerwy między karmieniami. Jeszcze do tego ma jakąś wysypkę na bui od wczoraj i wiadomo to od czego? Coś zjadłam nie tak. Cały dzień dzisiaj przeryczałam:(:(:( Chociaż tyle, że jutro już przylatują moi rodzice, a od poniedziałku M. ma 2 tygodnie urlopu. A poza tym Żółwik jest przesłodki, tylko tak bardzo płacze jak jest głodny, że ja zaraz ryczę z nim...
  12. Giubelli - napisałabyś jak wygląda Wasz dzień, jak malutka, jak się zmienia z dnia na dzień, jak się czujesz i co czujesz w ogóle... Kurcze, ciekawość mnie zżera, noooooo...
  13. E, faktycznie! Pewnie pojawi się po kilku dniach i jak zwykle zamydli nam oczy;) A która z dziewczyn miała coś w czwartek? Bo nie chce mi się szukać. Pamiętam, że któraś miała mieć wizytę chyba...
  14. _nessaja_ - dziubeczku kochany, jesteś:) Zobaczysz, że raz dwa i Ty ujrzysz swojego maluszka na USG:* A teraz tak jak pisałaś wcześniej - korzystaj z lata, opalaj się, ciesz się wszystkim czym cieszyć się można i czekaj cierpliwie na swój czas. IZA85 - no ja właśnie jestem w 40. tc i tak czekam, czekam i czekam, pamiętając, że Ty Kubę urodziłaś właśnie wtedy:). Dźwigam to moje ukochane 3,5 kilo i odliczam każdy dzień. Do tej pory wszystkie nasze forumowe dzieci rodziły się przed wyznaczonym terminem i czuję, że będę pierwsza, która złamie ten schemat... No nic, jeszcze 12 dni (no bo 28-go już nie liczę). Maksymalnie.
  15. Kasiaa - no dobra, wytłumaczenie jest. Ale i tak bardziej na Was uważaj:* IZA85 - no raczej, że się udało!:) Siwe pokryte,kolorek piękny, głęboki, jednolity. Ciasteczko po prostu:) Z tym noszeniem na rękach to też bym nie chciała, żeby każdy co chwilę brał małego. I też czuję, że będą zgrzyty. Na szczęście M. (który właśnie mnie niebotycznie wkurwił) podziela moje zdanie w tej kwestii i też będzie zabraniał. A teraz powiedz mi - będę wyrodna jak poproszę, żeby w szpitalu mogli mnie odwiedzićjedynie rodzice i siostra M.? Nie chcę żadnych babć, cioć, kuzynów... Będę obolała po porodzie, nie wiem - a może akurat będę miała zakrwawione łóżko jak ktoś wlezie albo będę karmić... Nie chcę tabunu odwiedzających i przede wszystkim nie chcę, żeby każdy zaraz dotykał brudnymi łapami małego albo właśnie brał go na ręce. Co prawda do torby do szpitala naszykowałam mydło antybakteryjne i każdemu nakażę wyszorować łapy, ale tak czy siak... To też nie jest tak, że mam jakąś obsesję na punkcie czystości i będę Kacperka chowała pod kloszem, żeby niczego nie dotknął, nie wziął do buzi itp. Nie. Ja tak byłam chowana i potem alergie, non stop choróbska, zero odporności. Tutaj myślę jedynie o szpitalu, nawet położna w szkole rodzenia mówiła nam: "Każcie każdemu myć ręce, bo zanim do was przyjdą dotkną kilku klamek, poręczy, a to jest szpital, tam na każdej klamce siedzi gruźlica, bakterie wszelkiej maści. Dziecko i tak ma z nimi tutaj styczność, po co mu zwiększać te dawki." No i tak postanowiłam sobie. Ale to akurat każdy zrozumie i nie będzie komentował tylko raczej przyzna rację. Ale z tymi odwiedzinami to nie wiem jak o tym powiedzieć. To znaczy normalnie, wiem, ale nie chcę oglądać tych min...
  16. Dobra, raz kozie śmierć - uroczyście oświadczam, że idę farbować włosy!
  17. Kasiaa - nie wymyślaj, wymyślaczu jeden, bo akurat na taboret włazić nie musiałaś. Co tam było takiego na tej półce, że musiałaś to dosięgnąć?Chleb na śniadanie?:P
  18. Olala - fajoski masz brzuszek:) Już zaczyna być coś widać! Cudnie:) Brzuszek brzuszkiem, ale jaka Ty jesteś piękna... No laleczka po prostu:* Maćkowa - jak ja bym zjadła domowych kopytek... Zaraz się utopię we własnej ślinie! A tak, widzisz, na obiad miałam gołąbki...ze słoika. Dobre były, nie powiem, ale ze słoika jednak. Nie wiedziałam, że nastaną czasy, kiedy to będę jadła gotowce:(. Zawsze sama wszystko robiłam, nie uznawałam nawet różnych fixów (były dla mnie jedynie ściągą), a teraz masz... Nie ustoję nad garem, nie ma bata. Nie w tej duchocie dodatkowo za oknem. Buuuuuuu:( Dziewczyny, jest mi masakrycznie gorąco. Ma-sa-krycz-nie! Syf na brodzie wyskoczył do tego, taki bolący i póki co pusty w środku, dupa mi się poci, poszłabym ufarbować włosy, ale żeby to mi się chciało... Dzień jak co dzień. Chyba tym swoim marudzeniem ściągnęłam nawet myślami tatę, bo zadzwonił dzisiaj i mówi "jak się czujesz żabko? wytrzymaj jeszcze te parę dni". Kochany jest. Jejku, nie w ten piątek tylko w następny przylatują wreszcie moi rodzice. Nie mogę się doczekać!:) To tylko 10 dni! Gdybym nie była takim foczyskiem to normalnie zatańczyłabym z radości:):):)
  19. Witajcie moje kochane:* Kasik_85 - :* Żoneczka - zobaczysz, że 28-my dla nas obu okaże się szczęśliwym dniem:) Co do Twego męża - widzę, że to podobny typ do mojego, więc...nie licz na to, że po prenatalnych pozwoli Ci na więcej w domu:):):). Ja to już nawet nie zwracam uwagi na jego podniesiony głos, ale non stop jestem opieprzana i słyszę: "nie możesz powiedzieć, żebym ci pomógł?", "jeszcze raz cię zobaczę z deską do prasowania, jeszcze tylko raz...", "zostaw to, ile razy mam mówić", "zaraz mnie zdenerwujesz na poważnie i zobaczysz". A jak już nie daje sobie ze mną rady to używa działa premium: "dzwonię do twoich rodziców.koniec". _nessaja_ - i właśnie, masz myśleć pozytywnie:) Laski, aż se sprawdzę co to jest to tankini, bom nieoświecona w tym temacie:P Agniesia88 - Kacper ma się tym lepiej, im gorzej ma się jego matka;). Tak wynika z moich wnikliwych obserwacji:P. Mamusia daje pyszności (np. pomidory w śmietanie, po których nadal udaje, że jest giętkim wężem), głaszcze brzuszek, mówi do syneczka, tatuś codziennie wieczorem się bawi i smyra po wystających przez brzuch nóżkach - bawią się tak, że potem mały ma czkawkę... No żyć, nie umierać. I cóż mu jeszcze do szczęścia brakuje? Eh...;) Brzoskwinka - no jakbym siebie widziała, kochana moja:* Jak ostatnio położyłam się do łóżka, mąż obok i po kilku chwilach mnie nie pocałował na dobranoc to się upomniałam, a on na to: "nie mam siły się podnieść". Boże, jak ja szlochałam! A on w tym czasie...zasnął!!! No to ja jeszcze większa rozpacz - że wie jak cierpię (tak, przyrównywałam to wtedy do cierpienia...), a mimo to zasnął, że nie obchodzę go już, że to na pewno dlatego, że jestem gruba... Jezu, jak się ciężarnej we łbie poprzewraca to naprawdę nie ma rady... A rano wstał, w ogóle nie pamiętał co się wieczorem działo (!!!), powiedział "żono moja piękna chodź na śniadanko" i ja już się rozpływałam - nad jego słowami i swoją głupotą:):):) Olala - macie mały kryzys no i ktoś tu musi być mądrzejszy i próbować go przezwyciężyć. Pada chyba na Ciebie... Wyobrażam sobie jak podle się czujesz:(. Bardzo mi przykro i naprawdę nie wiem co oprócz rozmowy mogę Ci poradzić. Być może takich prób rozmów będziesz musiała podjąć nawet kilkanaście, licz się z tym. Z teściową w ogóle na ten temat nie rozmawiaj, bo to nie jej sprawa. Grzecznie i stanowczo powiedz jej, że nie chcesz o tym rozmawiać i nie wdawaj się w żadne szczegóły. Po co masz się dodatkowo denerwować? Albo usłyszeć jeszcze jakieś głupie teksty? Eweelka - zazdroszczę i życzę udanego wypoczynku:) Stymulowana - nie patrz na brzuchy innych ciężarówek, nieważne która to ich ciąża. Co kobieta to inny rozmiar - cycka, dupencji, brzucha w ciąży... W szkole rodzenia była tak dziewczyna: szczupła, z wyglądu może 22 lata, brzuszek ledwo widoczny. Myślę sobie "wcześnie przyszła na zajęcia". A ona się potem odzywa i mówi: "Przepraszam, bo ja jestem właśnie w 36. tc..." A wszyscy na nią. Z kolei mnie na pobraniu krwi pielęgniarka spytała czy bardzo boję się porodu, bo to już przecież za jakiś miesiąc, nie? Ja na to, że nie bardzo, bo jestem w 4. m-cu...:) Także wiesz - nie ma reguły:). Kasiaa12 - ciesz się, że się nic nie stało! Powiem Ci tak - było to bardzo nierozsądne, ale ja też miałam dzisiaj ochotę wejść na stołek, żeby dostać się do gónej półki. I chyba sobie daruję...:* Maćkowa - a Ty, zdaje się, miałaś nam jakiś czas temu wysłać swoje zdjęcie... Hm? I co? :):):)
  20. Eska - no to jutro za Ciebie trzymamy kciuki:) Maćkowa - no zapewne w karcie ciąży masz wpisaną datę porodu wg OM, prawda? Tak standartowo się robi. Nawet jak Cię przyjmują do szpitala to piszą w karcie pacjenta PTP (przewidywany termin porodu) i data z karty ciąży. Ale tylko 5% kobiet rodzi w tym właśnie dniu - jest to metoda obciążona największym błędem, ale jakąś trzeba przyjąć na początku ciąży. Datę porodu z największym prawdopodobieństwem można określić z USG właśnie w 13. tc, więc - teraz:). To też oczywiście nie daje żadnej pewności co do dnia, ale zawsze większą niż z OM. Jeśli chodzi o prenatalne to ja nie miałam robionych. Ale koło 12-13. tc miałam sprawdzaną tę przezierność - nie wiem gdzie to jest zapisane, nie mogę znaleźć. Nabazgrane jest w tej karcie jak nie wiem. Goscdarka - tak, wniosek o urlop musisz złożyć bodajże najpóźniej 2 tygodnie przed zakończeniem macierzyńskiego, ale jak złożysz miesiąc przed to przecież nic się nie stanie. No bo i tak będziesz z tego korzystała, prawda? Zresztą, ja się będę dowiadywać kiedy dokładnie mam złożyć swój wniosek, więc dam Ci znać. Kaasik89 - super, nie?:) Dopiero jak poczułam wyraźne ruchy poczułam się mamą:) Wcześniej nie mogłam uwierzyć, że we mnie jest maleńki człowiek:) Agniesia88 - wariacie Ty:):):) A mnie już serducho zaczęło mocniej bić!
  21. Maćkowa:* Toś się nawzruszała, kochana!:) I mówisz, że szala przechyla się bardziej w kierunku płci męskiej?:) Ja tak od początku u Ciebie obstawiałam, no ale zobaczymy dalej;). Gratuluję wyników badań i cieszę się, że teraz już będziesz spokojniejsza:). A który masz teraz tydzień?
  22. Heloł:) _nessaja_ - kochana, bardzo, ale to bardzo trzymam za Ciebie kciuki, ale nie nakręcaj się tak, bo w razie jak się nie uda w tym cyklu to będzie Ci tylko niepotrzebnie przykro:(. A te gargamele nasze forumowe też Cię nakręcają! Tyłki przetrzepać!!! Każdej z osobna i wszystkim razem! Paola - to ile masz urlopu?:) Goscdarka - hm..., czyli wiem tylko tyle, że zostało Ci 15 dni, za które pracodawca musi Ci zapłacić w pełnym wymiarze. Czyli po macierzyńskim idziesz na 15 dni wypoczynkowego. (Pamiętaj, że musisz to w pracy złożyć na piśmie, bo inaczej nici. I nie dawaj tego tej swojej o dupę rozbić szefowej, bo ona powie jak ostatnio - że nic nie dostała. A powie tak na bank, bo już za wypoczynkowy po macierzyńskim płaci w całości pracodawca, nie ZUS.) No i teraz nie wiem co z tymi 2 dniami na dziecko (że niby to są te dwa dni dodatkowego urlopu okolicznościowego z tytułu urodzenia dziecka?) no i, niestety, nie mam pojęcia czy jak będziesz miała przedłużoną umowę do dnia porodu (od momentu jej wygaśnięcia teraz) to czy w tym czasie (tym przedłużonym) naliczają Ci się kolejne dni urlopu... Powinny, bo w świetle prawa nadal będziesz pracownikiem, ale nie mam pewności. I tu znów odsyłam do PIP-u, bo więcej nie pomogę.:* P.S. Aleś mnie zaciekawiła tymi dwoma dniami na dziecko... Do tej pory wiedziałam, że dostaje je ojciec dziecka, a nawet przez myśl mi nie przeszło, że i matka może z tego skorzystać! A chyba może, no bo to ona przecież rodzi, nie?:) Tak jak okolicznościówkę na ślub też dostaje oboje ludzi. Logiczne. Aż zaraz napiszę do mojego księgowego.:) Żoneczka - masz bardzo podobny charakter do mojego:). Jak pisałaś o tym słodkim, że nie będziesz chciała dawać tego przez jakiś czas dziecku, a boisz się, że teściowa tego nie uszanuje to aż się we mnie zagotowało, bo mam te same obawy. Niby ona jest naprawdę spoko i szanuje moje decyzje bez żadnej krytyki czy pytań, ale wiadomo czy jej się coś nie zmieni jak pojawi się mały? Już widzę oczyma wyobraźni taką scenę: nas z M. nie ma, Kacperek u teściów, przyjeżdża do nich jeszcze ktoś z rodziny, każdy tiutu - tiutu do dziecka, wiadomo no i na przykład dają mu odrobinkę ciasta. Na paluszku, żeby spróbowało. Bo "dziecko musi wszystkiego spróbować". Chyba bym zabiła, przysięgam. Jeśliby mi się ktoś oczywiście przyznał!. Wychodzę z założenia, że to ja (my) będę decydować kiedy wprowadzać dziecku cukier - nawet w minimalnej ilości. Bo panuje takie idiotyczne przekonanie, że jak dziecku nie dasz tego cukiereczka czy ciasteczka to je krzywdzisz, jest mu przykro i wogóle ma zniszczone dzieciństwo. Nieprawda. Dopóki nie pozna tego smaku to nie jest mu przykro, że nie dostało słodkiego tylko ewentualnie że nie dostało tego co tam szamią inni. Mógłby być to równie dobrze styropian i też by darło ryjek. Podobnie z piciem - nie będę uczyła małego picia słodzonych herbatek (zauważcie, że dziecko, które po raz pierwszy dostaje herbatkę nie wie, że jak by ją jeszcze dosłodzić to będzie lepsza w smaku - matki same dosładzają, chyba nie wiem, dla siebie bardziej, a w większości przypadków wystarczyłoby dać bez cukru i małe, które nie zna tego smaku na bank nie pomyśli "co mi takie nieposłodzone dajesz"?). Dziecku wystarczy woda (nie smakowa), rumianek, dopiero potem soczki, ale najlepiej naturalne i początkowo rozcieńczane wodą. A na samiuśkim początku wystarczy tylko pierś, nawet wody podawać nie trzeba, bo pokarm ma takie cudowne właściwości, że najpierw służy zaspokojeniu pragnienia (pierwsze minuty ssania) - ma inny skład i konsystencję, a dopiero potem jest treściwym "jedzonkiem". I dlatego też nie zaleca się zmieniać piersi na drugą po 2-3 minutach, bo znów z tej drugiej będzie najpierw piło, a na jedzonko już mu możenie nie starczyć w brzuszku miejsca no i potem jest wielkie zdziwienie, że po 15 minutach znów woła jeść i w efekcie cały dzień wisi na cycku. No. To się wyżaliłam teraz. A co! Objawów porodowych niet. Co 2-3 dni znajduję na majtach przezroczystą, mleczno-przezroczystą lub żółtawo-przezroczystą galaretowatą substancję, która po dotknięciu papierem się nie rozmazuje tylko nadal zachowuje swój kształt. I niestety - to nie jest czop śluzowy, choć za każdym razem mam nadzieję. Poza tym skurcze w normie, może trochę cześciej i bardziej boleśnie twardnieje mi brzuch. No i prawie codziennie odczuwam mdłości, które też mogą oznaczać zbliżający się poród, ale u mnie oznaczają jedynie...mdłości.;) Czekam, dziewczynki. Cóż mi pozostało? Jak nic się nie wydarzy to dokładnie za dwa tygodnie będę już leżała pod kropłówką:). A Żoneczka właśnie wejdzie na prenatalne.:) Motynka - no właśnie, jak u Ciebie? Jest jakiś postęp czy lipa jak u mnie?:P
  23. Witajcie:) Angelusdominus - rozumiem Cię z tymi wyrzutami sumienia, IZA85 - Ciebie też. Ja też na stres i bezradność w pewnych sytuacjach reaguję właśnie krzykiem. Jeszcze nie krzyczałam na swoje dziecko, ale już wiem, że kiedyś tak się stanie - bo będę miała gorszy dzień, bo coś mi się nie uda, bo ktoś inny mnie zdenerwuje... Jesteśmy tylko ludźmi i też mamy prawo być czasem słabsi jako rodzice. Moi rodzice też na mnie dużo krzyczeli - kiedyś miałam do nich o to ogromny żal (jako dziecko), potem zdałam sobie sprawę, że to wynika z ich słabości i bezradności, a nie z tego, że są złymi rodzicami. Nieraz widziałam jak mama potem płacze. Zresztą sama mi o tym opowiadała - że czuła się wtedy jak najgorsza matka świata. Powiedziałam jej, że dziś to rozumiem i nie mam do niej absolutnie żadnego żalu. Jamiałam 6 lat, Natka 3, moja mama "tylko" 28. Tylko, bo mówiła mi, że bywało, że sama jeszcze potrzebowała matki. Rozumiem to. Do tego kłócili się z tatą, mieli duże kłopoty finansowe, dużo by pisać. I nic dziwnego, że czasem nie podołała (bo tata jakoś lepiej sobie radził). Kocham ją za to, że robiła co mogła i że po latach zdała sobie sprawę z tego wszystkiego. Myślę, że i nasze dzieci raczej docenią nasze wysiłki aniżeli będą miały do nas żal za krzyki;). _nessaja_ - trzymam kciuki:* A jeśli się nie uda to pamiętaj - jutro też jest dzień Goscdarka - a normalnie łapiesz się już na urlop w wymiarze 26 dni czy może 20? i ile dni wybrałaś od września do sierpnia? tylko te 2? Karciaa - ja bym wysłała męża do lekarza na oględziny. Są schorzenia, które z widocznymi objawami przechodzi tylko jedno z partnerów, a drugie też choruje, ale bezobjawowo (i to jest niebezpieczne, bo później się stawia diagnozę, wdraża leczenie itp.). Albo jedno jest jedynie nosicielem (czyli właściwie nie ma dla niego większego zagrożenia), ale z kolei wciąż zaraża to drugie... Możliwości naprawdę jest wiele. Poza tym nie wolno lekceważyć żadnych schorzeń miejsc intymnych (w tym tak popularnej grzybicy), bo nie leczone albo leczone niewłaściwie lub niewystarczająco długo powodują bardzo poważne konsekwencje. Na przykład częste, nawracające grzybice mogą być jedną z przyczyn, dla których trudno jest zajść w ciążę. Żoneczko - bo napisałaś, że Clotrimazol stosujesz regularnie. W sensie, że jak Cię coś dopadnie czy tak prewencyjnie? Pytam, bo ja się nabawiłam swędzenia itp. w 28. tc i dzwoniłam do mojego lekarza, żeby spytać czy mogę to zastosować. Wtedy spytał jaka wysoka ciąża i jak usłyszał, że 28 tydzień to powiedział: "A to jak tak to spokojnie, możesz smarować." Bo wiem, że we wczesnej ciąży trzeba uważać, jak z każdym lekiem zresztą. To znaczy no jak trzeba to trzeba, ale wtedy dobro matki musi być uznane za ważniejsze od dobra płodu - taka mniej więcej formułka widnieje na każdej ulotce leku. Alaa - nie przejmuj się, to normalne.
×