Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JovankaJo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JovankaJo

  1. Heloł:) Ja jak zwykle uprawiam poranny relaksik, którego nieodłączną częścią jesteście Wy:) Ach, jak ja kocham te poranki...:) Humoru nie jest w stanie popsuć mi nic - nawet mąż, który uprzednio mocno mnie w*k*u*r*w*i*w*s*z*y, polazł spać, mamrocząc coś pod nosem jak stary dziad. Mniemam, że gderał coś o tym, jaką jestem beznadziejną żoną (no bo o czymże może gderać stary dziad?), ale kogo to obchodzi?:P Kawkę mam? Mam. Ciepłą? Ciepłą. Małe śpi. Jasna sprawa. No to apogeum szczęścia jak dla mnie - tyle w temacie;). mamaniemama - jak wypadło spotkanie z przyjaciółką?:) Nagadałyście się?:) Historia niespodziewanego zlotu czarownic:P u Twojej kumpeli po prostu mrożąca krew w żyłach...:/ Po raz kolejny pytam - skąd u ludzi taki brak taktu, wyczucia??? Co to w ogóle ma być??? Ja też niby gęba niewyparzona zawsze, ale bywało, ze i mnie potrafiło zatkać:/. Przy drugim dziecku tak nie będzie, obiecałam to sobie już dawno. Pamiętam swoją bezsilność w tych sytuacjach i do teraz jak sobie o tym pomyślę to mnie trzęsie. I nie wiem na kogo jestem bardziej zła, ale chyba...na siebie: 1. siedzę w szpitalu na zakrwawionym łóżku, wietrzę masakrycznie obolałe cycki, upał 34 stopnie i takie tam bajery, a do mojej sali (miałam swoją salę i myślałam, że mogę się czuć swobodnie, ale nie! nawet personel pukał!!!) wpada nagle kuzyn mojego męża i od progu woła "hej mamusia! jak tam?" 2. leżę na łóżku, upał, więc położna każe podwijać koszulę i wietrzyć ranę po cesarce, do sali nagle (no bo jakżeby inaczej?) wpada babcia M. z mężem - oni tylko na chwilkę, bo chcieli zapytać...czy mam już pokarm... (czy ja już k*u*r*w*a mam pokarm...) 3. dzień wyjścia ze szpitala, mamy już jechać do domu, dzwoni telefon męża - teściowa, żebyśmy do nich wjechali po drodze (po jakiej drodze???), bo oni chcą (oni chcą) zobaczyć małego przed tym jak wyjedziemy do domu (przyjedźcie z nim zanim na zawsze wystrzelicie go w kosmos i już nigdy nie będzie nam dane go dotknąć ani nawet zdjęć zobaczyć) 4. drugi dzień w domu, dzwonek do drzwi (DZWONEK!!!), przyjechała (uwaga) córka koleżanki teścia, bo słyszała, że już się Kacperek urodził i podobno jest taki śliczniutkiiiiiii aaaaaaaa!!!, widząc mnie rozczochraną w koszuli ulanej mlekiem, spoconą i z worami pod oczami, mówi (odpowiadając na moje milczenie):"nie przejmuj się, że wyglądasz jak wyglądasz, tak wygląda życie matki" Z***BIŚCIE, ŻE PRZYSZŁAŚ MI POWIEDZIEĆ, ŻEBYM SIĘ NIE PRZEJMOWAŁA, BO JA OD DWÓCH DNI NIC INNEGO NIE ROBIĘ TYLKO SIĘ WŁAŚNIE PRZEJMUJĘ SWOIM WYGLĄDEM - NIE ŚPIĘ (STĄD TE WORY POD OCZAMI), NIE MYJĘ SIĘ (STĄD TŁUSTE WŁOSY), NAWET DZIECKA NIE KARMIĘ Z TEGO ZMARTWIENIA, WIĘC POKARM AŻ MI SIĘ WYLEWA NA UBRANIA 5. trzeci dzień w domu, pukanie do drzwi, M. otwiera, wchodzą kolejno: ojciec M., matka M., siostra M., chłopak siostry M., babcia M., mąż babci M., kuzynka ojca M. i córka kuzynki ojca M. "Specjalnie nie dzwoniliśmy domofonem, żeby małego nie obudzić." - mówi zadowolona ze swego pomysłu teściowa, po czym wszyscy (!!!) pakują się do pokoju Kacpra, który właśnie k*u*r*w*a śpi... Obmyślam na szybko kilka opcji: odkręcę gaz (nie, zatrujemy się i my z dzieckiem, bez sensu), zadźgam ich nożem (wszystkich nie zdążę, jest ich tylu, że ktoś mnie powstrzyma, bez sensu), wyjdę ostentacyjnie z domu (tylko najpierw zmienię podpaskę, bo obecną mam już na sobie 10 minut i i tak jest jakieś 5 minut przenoszona, znajdę jakieś czyste ubrania, uczeszę kołtun na łbie, żeby przechodnie nie zadzwonili po Straż Miejską, że po osiedlu kręci się narkomanka - jest upał, ręce muszą być odkryte, na porodówce pękły mi 2 żyły podczas zakładania wenflonu, mam wylewy podskórne) - nikt nie zauważy mojej nieobecności, bo kto się mnie doliczy wśród takiego tłumu???, bez sensu. Ooooo, Kacperek już nie śpi! Jaki słodki! zdesperowanamama - no i tak trzymać:* :) agniesia - plan pokoiku cudny:) Tylko właśnie - czy te neonowe gwiazdki nie będą Cię po jakimś czasie wpieniały?... Albo czy nie będą rozpraszały Karolka jak już będzie troszeczkę większy? Żeby spać chciał!;) 10 worków ciuszków! Wow! Uwielbiam takie przeglądanie, sortowanie...:) Żoneczko - bo pytałaś też o kąpiel: tak, po kąpieli w płynie musisz czymś skórkę nawilżyć (oliwką lub balsamem). Chociaż ostatnio lekarka powiedziała mi, że oliwka skórę WYSUSZA (bo pytałam co to za suche miejsca na brzuszku i pleckach Kacperka) i kazała używać balsamu. Miała rację - balsam sprawdza się znakomicie. A czy Twój maluch dostawał jakiekolwiek mm w szpitalu na początku? Jeśli tak to najlepiej takie miej w domu awaryjnie, nie zmieniaj. Jeśli nie dostawał mm polecam mleko ekologiczne HIPP:* Żadnych wzdęć, żadnych kolek, pachnie jak mleko a nie jak rozgrzana plastelina.;) desire83 - jak samopoczucie, kochana?:* Dzisiaj jest troszkę lepiej?:* Alaa - dostałaś antybiotyk?:*
  2. Żoneczko - no powodów może być tysiące... Głód i zmęczenie to jedno, ale jak nie to, to jeszcze w grę wchodzą różne bóle, bóliki, pragnienie, chęć bliskości z mamą i usłyszenia jej bicia serca, które jeszcze kilka dni temu towarzyszyło małemu non stop, jakieś nieodpowiadające zapachy, coś swędzi, zbyt ciasno zapięta pieluszka, niewygodnie... Próbuj, kombinuj, bo innego wyjścia nie ma:* I nie poddawaj się - z każdym dniem zaczniecie się coraz bardziej poznawać i staniesz się prawdziwym ekspertem w sprawie płaczu Kamilka. A! I płacz nie zawsze oznacza coś strasznego, złego - pamiętaj, że maluszek na razie tylko tak umie "mówić", więc COKOLWIEK chciałby Ci powiedzieć (że np. niewygodnie albo że nie tu chce leżeć) to raczej zawsze płaczem, grymaszeniem, jękami. Wytrwałości!:)
  3. Jestem i ja:) Na pełnym luzie, zrelaksowana, z ulubioną kawką pod ręką...:) Za oknem pięknie świeci słoneczko, w domku błysk (bicie kolejnych pokłonów mężowi za ów błysk grozi już w tej chwili wstrząsem mózgu u mnie, więc tylko wspomnę o rzeczonym porządku), mężu śpi po nocce (czytaj: nie przeszkadza mi w celebrowaniu poranka;) ), małe śpi (tak! a co się tak dziwicie? czy ja się kiedykolwiek skarżyłam na jego spanie???)... No żyć, nie umierać!:) Niepokoi mnie tylko jedna rzecz... Mianowicie moja świeżo zaparzona kawa zajeżdża...koperkiem... No nic, celebruję dalej, kto powiedział, że ma być idealnie? Brzoskwinko - ja tak jeszcze myślałam o tych Twoich karmieniach i wiesz co? Skoro mówisz, że w 15 minut potrafisz ściągnąć nawet 90 ml z jednej piersi (nic nie pokręciłam?) to mała na bank się najada. 90 ml to bardzo dużo jak na takiego malucha. Jezu, a pomyśleć, że mój Dziub początkowo jadł tylko 30-40 ml jednorazowo! Więcej mu się nie mieściło w brzuszku, no ale taką ilość z kolei bardzo szybko trawił i za godzinę - półtorej znów było amciu. Położna skwitowała moje obawy "taki typ, sie pani nie martwi";). Ewelina26 - w dniu spodziewanej miesiączki testy nie zawsze wychodzą pozytywne, więc jest jeszcze cień szansy. Ale jeśli w tym cyklu nic z tego to głowa do góry szykuj się do działania w następnym!:) Alaa - poszłaś po ten antybiotyk? Kasiaa - posłuchaj, jeśli póki co nie boli go brzuszek to nie panikuj z powodu nieregularnej kupki. Sprawdzaj też brzuszek - jeśli wydawałby Ci się twardawy, pouginaj mu nóżki w stronę brzuszka, jeśli jest mięciutki - nic się nie martw. Co do szczepienia to ciężko powiedzieć czy pomogło, to się tak nie da określić. No do tej pory żadne rotawirusy się Kacpra nie imały, więc może to być zasługa szczepienia właśnie albo tego, że nie miał jeszcze kontaktu z tymi zarazkami. Chociaż nie...czekaj...Jak leżałam z nim w styczniu w szpitalu to drzwi obok był biegunkowy i pełno dzieci z rotawirusem. A pielęgniarki na biegunkowym i niemowlęcym (tam, gdzie leżeliśmy) te same, więc zarazki wnosiły nam na oddział na pewno. No ale Kacperkowi nic nie było. Moim zdaniem warto szczepić na rotawirusy i pneumokoki. Z tym jedzeniem to masz tak samo jak ja na początku... U mnie było dokładnie to samo. Nie przyłożyłam należytej wagi nie tylko do tego, co jadłam, ale i do pór jedzenia, co odbiło się na moim mleku. Inaczej być nie mogło. Organizm matki nie produkuje przecież mleka z powietrza. To samo dotyczy picia. Ale wiem, że czasem po prostu ciężko zjeść normalnie śniadanie czy jakikolwiek posiłek, gdy non stop coś musisz robić przy dziecku...:/
  4. mamaniemama - ja myślę, że dziewczyny po prostu zapominają się ustosunkować do kwestii dostępu do maila dla Ciebie, bo tyle się dzieje - narodziny Wikusi, Kamilka...:) Ja Ci mówię, że jak pojawi się Maćkowa to w mig ogarnie sytuejszyn;) Jeju, Hania! Piękne, piękne imię:) Też myślałam kiedyś o Hani, ale M. nie wyraził zgody:(. Jak również na (uwaga) Halszkę - kolejny mój typ. No ale trudno, być może będę się musiała kiedyś zadowolić Różą (ewentualnie Lilianą).;) Jezus Maria! 1300 zł za termometr??? Fak! Pozłacali go czy jak?;) karciaaa - jej, to się bidoczek nacierpi:( Przepuklinkę wyleczycie, naczyniaczka też - masz rację, najważniejsze, że Niuniuś jest ogólnie zdrowy. Ale z tym mlekiem to nie mam pojęcia...:( No Twoje jest najzdrowsze i w ogóle naj naj naj, ale jeśli mały się po nim źle czuje?... Hm... A może nie po mleku jako takim tylko po tym co Ty jesz?... Sama już nie wiem:/ desire - tak, napiszę poradnik pt. "Jak okiełznać macierzyństwo":P
  5. marta86100 - uff!!! Kamień z serca!:) IZA - dziękuję Ci za Twoją opinię na temat udostępnienia maila naszej mamieniemamie:* Kwestię Twojego pójścia do pracy uważam za dostatecznie wyjaśnioną. Czyli może te zwolnienia bicia serduszka były chwilowe? A dzisiaj jak? Zauważyłaś coś? Kwestii porodu Twojej znajomej nie komentuję nawet:/ Co prawda po odejściu wód one się cały czas doprodukowywują, niemniej jednak po tym poród powinien nastąpić (sn albo z pomocą cc) w ciągu 24 godzin. Więc - no comment. Wybaczam Ci, żeś słowa współczucia zapewne już płynące z Twoich ust zagłuszyła rechotem w związku z moim porankiem. Wybaczam. Bo gdybym Ci nie wybaczyła, musiałabym przemilczeć kwestię zdjęcia Twojego cudownego brzuszka na poczcie. A tak nie przemilczę. Bo wybaczam. desire - :* Kochana, dzisiaj chyba taki dzień senny. Ja poszłam wczoraj spać o 21:30, o północy pobudka na karmienie, 00:30 już w kimono i tak do 7:50 (!!!). A dziś 14-16 musowa drzemka, bo na oczy nie widziałam po prostu... ewelina26 - to trzymam kciuki i KONIECZNIE daj jutro znać:) brzoskwinko - gratuluję powrotu do domku! Widziałam zdjęcia malutkiej - jest piękna i ma takie bystre oczka! No nadziwić się nie mogę:) Jak chodzi o karmienie piersią to najlepiej, żeby się wypowiedział nasz spec od laktacji - Izulinka. Dziewczyna odwaliła (i odwala) kawał dobrej roboty w tym temacie, więc pewnie zna odpowiedzi na wszelkie tego typu pytania.:* _nessaja_ - mątwo jedna!;) Lepiej mów czy dalej te bóle odczuwasz:* Usia - kurde, serio? Pisałaś coś i ja nie odpisałam? Sory, musiałam przeoczyć:* A o czym to było? malaiza - jęczał, rozumisz, kwiczał, kwękał, stękał i...usnął:) Scenariusz dość przewidywalny - to znaczy zawsze znam zakończenie, ale nigdy nie wiem ile potrwa film w jego reżyserii;) Co do tego, że mleko matki jest najlepsze itd. - zgadzam się w pełni. Przez to, że matki, które nie karmią piersią (każdy potrafi ocenić z grubsza - nie karmi, ale mało kto się spyta albo zastanowi dlaczego) są tak odbierane, ja przepłakałam wiele nocy po tym jak straciłam pokarm, gdy mały miał 6 tygodni. To znaczy generalnie opinię innych na ten temat (czyli na swój) miałam głęboko w doopie, ale jakoś tak to wszystko utkwiło mi w głowie, że sama zaczęłam wierzyć, że jestem beznadziejna, bo daję małemu mm.:/ Nie dajmy się zwariować! zdesperowanamama - nie załamuj się czymś, co się jeszcze nie wydarzyło:*
  6. Alaa - Jezu, no współczuję Ci strasznie:( Trzymaj się JAKOŚ:*
  7. kasiaa12 - to w takim razie daj znać jutro:* Ja szczepiłam na rotawirusy. Co dokładnie chcesz wiedzieć? Słuchaj, ale czy małego boli przy tym wszystkim brzuszek? Bo jeśli nie to nie ma sensu panikować - dzieci nie muszą robić kupki codziennie (zwłaszcza na mm). Jeśli się nie najada to znaczy, że składnikowo jest dla niego zbyt ubogie - co jesz? Jesz regularnie?
  8. Kaśkabaska - czekolada? Mmmmmmm:) Pychotka! Albo nie, czekolada nie - wolałabym jakieś chrupki serowe. Musisz wybaczyć, ale jestem przed okresem iiiiiiii...no nie dogodzisz.;) Izulinka - wreszcie, ozwała się!;) Powiem Ci tak: nie jestem pewna czy dałabym sobie radę jako Zuzowy translator. Ledwo ogarniam chińszczyznę (a właściwie mandaryńskie jodłowanie) mojego syna;). Cudnie czytać jaką jesteś szczęśliwą i spełnioną mamą:) Ucałuj małego szkraba ode mnie i od Kacperka:)
  9. Angelus - kochana, jak zdrówko?:* Czujesz się już chociaż odrobinę lepiej? PauliśC - czytasz nas jeszcze? Izulinka - co u Was?:* goscdarka - jak się mają kwestie remontowe?:* Jak Alanek? A Ty? Wyszłaś z cienia?;) kasiaa12 - ja dobrze pamiętam, ze dzisiaj idziecie do przychodni? Daj znać po:* karciaaa - wyjrzyj Ty czasem z czeluści macierzyństwa i napisz co u Was nowego, pięknego, dobrego:) :* kaasik89 - a u Ciebie, kochana, jak?:) olala - koteńku, wszystko w porządku? Jak z mężem? Jak Lenka?:* Stymulowana - na urlopie (jako jedyna zgłosiła oficjalnie:P), ok:* Maćkowa - co u Was? Jak Oliweczka? Śpisz Ty cokolwiek?
  10. marta86100 - nic nie wiem! Gdzie o tym mogę przeczytać? Kaśkabaska - hm...no objawy niejednoznaczne, ale wcale nie wykluczające ciążę;) Przypomnij mi kiedy masz NIE dostać @? 6-go?
  11. _nessaja_ - pięknie napisałaś o swojej miłości do malutkiej, wiesz? Zabrałaś mnie do tak niedalekiej przecież przeszłości, kiedy tęskniłam za dotykiem Kacperka, choć jeszcze nie wiedziałam jak to jest poczuć ciepło jego maleńkiej rączki, zapach główki... Wzruszyłam się:* Kurde, 4,5 godziny pucowania? Uuuuuuuu, to kłótnia musiała być konkret;) Ale przynajmniej masz czysto, więc nie ma tego złego!:) Cieszę się, że Mili pięknie się rozwija:) No a laska będzie po mamie:) Tego jestem bardziej niż pewna! Wcale nie musi być pulpetem, żeby zachwycać - weźmy na przykład Lenkę naszej Oli - była kruszynką, ale jakże zachwycającą! Żoneczko - cudnie, że mężu spisał się na medal:) Wiedziałam, że zawsze możesz na niego liczyć, zawsze to podkreślałaś, więc jak mogłoby być inaczej teraz, gdy na świat miał przyjść JEGO SYN?:) Wspaniale, wspaniale:* Kiedy wychodzicie? malaiza - no właśnie słyszałam od wielu koleżanek, że zumba fajna rzecz:) Zazdraszczam!:) Ja kiedyś chodziłam na aerobik (wybrałam się jako osoba towarzysząca przyjaciółce, która 4 m-ce po porodzie postanowiła zrzucić parę kilo). I wiesz co było dla mnie najgorsze? Te układy taneczne! Ale teraz się nie śmiej: w prawą stronę umiałam powtórzyć wszystko bez problemu, ale w lewą... Laski tam kwiczały ze śmiechu, a ja z nimi:):):). Nie wiem, ale podejrzewam, że jest to związane z tym, że jak uczyłam się chodzić (przy kanapie) to podobno na początku szłam jak burza w prawo, a potem ryczałam wniebogłosy, żeby mnie znów przestawić na koniec kanapy, bo w lewo za Chiny nie potrafiłam pójść:P
  12. desire83 - tak jak już któraś dziewczynka napisała: pod "Wyślij odpowiedź" możesz po kolei przeglądać wszystkie posty i w ten sposób nie umknie Ci żadna wypowiedź na forum, w sensie - nie zapomnisz co która z nas pisała:). Ja tak robię za każdym razem;) Bo rzeczywiście ciężko jest wszystko spamiętać!:) Faceci i ich pamięć do brania jakichkolwiek leków...;) Ja mojego męża muszę pilnować zawsze w takich sytuacjach...:/ A dej Ty spokój! Co do apetytu to ja też wpierdzielam jak opętana (o! nawet słowo "opętana" kojarzy mi się z czym? no z czym? z pętem kiełbasy!), zwłaszcza po zrzuceniu wagi po ciąży;). mamaniemama - mówiąc o przeciwwskazaniach do porodu naturalnego, miałam na myśli tylko kwestię tej poprzedniej cesarki. No bo wiem, że przy kolejnym porodzie brak postępu nie musi się powtórzyć (mam kilka koleżanek, które miały brak postępu, cc, potem następna ciąża i poród naturalny ekspresowy jak u naszej Żoneczki), a takie problemy jak nadciśnienie itp. to już sprawy, na które nie mam wpływu właściwie do samego końca. Nie udało mi się urodzić małego naturalnie, ale bardzo chciałabym coś takiego przeżyć! Niby mniej więcej wiem co i jak, bo i skurcze parte już miałam, i ból mega przeżyłam, ale wiesz, sam fakt, że rodzisz sama swoje dziecko... Bardzo bym chciała:) MargaretLucas - tak się cieszę! 12 lutego już tuż tuż i zobaczysz swoje cudo maleńkie w pełnej krasie:) Alaa - no robi się nieciekawie... A jakbyś na pogotowie z tym pojechała? Kurde, ósemka ósemką, ale ten stan zapalny to nic dobrego w ciąży:/ Wiolcia - jeszcze 3 tygodnie i Ty także ujrzysz maleństwo:) Zleci, zobaczysz! Ale wiem, że już się nie możesz doczekać, oj, wiem...:* Usia - jak się czujesz?:*
  13. A teraz mnie szlag ognisty trafi, bo musiałam podzielić wiadomość, żeby nie uznawało mi za SPAM:/
  14. głodu (rozważam od paru minut przekąszenie paru okruszków chleba z parapetu - ptaki sobie jakoś poradzą, ptaki nie są rodzicami Kacpra - albo wylizanie papierka po Snickersie z wczorajszej uczty mężowskiej) oraz braku kawy (dlaczego w pokoju nie mam czajnika elektrycznego, wody, kawy i cukru? dlaczego?) - jednak się nie skuszę, byłabym hipokrytką.
  15. który może i byłabym w stanie nazwać cudownym i magicznym, ale z powodu przepełnionego pęcherza (oko Saurona dojrzy każdy mój ruch, ZWŁASZCZA ten, który kierowałby mnie w stronę drzwi),
  16. No cóż, mamy właśnie jeden z cięższych poranków,
  17. M: No to o co chodzi, Kacperku? Co robimy, kochanie? K: Mówiłem już - JESTEM ŚPIĄCY!!! (tu następuje regularny ryk, mający nie pozostawiać ŻADNYCH wątpliwości, że oto mój syn jest traktowany gorzej niż biedne dzieci w Indiach i na wszelki wypadek również nasi sąsiedzi - choć podejrzewam, że i sąsiedzi sąsiadów - są informowani o tej patologii).
  18. M: A hipcio, Kacperku? Może hipcio? (Hipcio piszczy, więc jestem przekonana, że z powodzeniem przejdzie test.) K: Hipcio! Hipcio! Tak! Nie! :/ Głupi hipcio! M: Może piciu? K: Cudownie, mamo! Piciu! Tak bardzo mi się chce piciu! Albo nie, piciu nie. Piciuu niee:(:(:(
  19. M: Proszę, kochanie - Twoja świnka. (tu następuje prezentacja niezwykłych umiejętności świnki wyposażonej w gruby, plastikowy przełyk, co daje efekt prawdziwego, świńskiego chrumkania) K: Ale super! Hahaha! (10 sekund później) O nieee, mamo, tylko nie świnka...
  20. Kacper: Mamo, chcę spaaaać... Mama: No już, Kacperku, już mamunia buja. (tu następuje bujanie) K: Ale nieeeeeeeee! Ja nie chcę spać już, mamooooooo... Pobawmy się.
  21. Ło matko!... Leży to moje małe w bujaczku i jakieś mantry uprawia... Śpiący jak pies, nieprzytomny wręcz, ale spać nie pójdzie...;) Nasz poranek wygląda dziś mniej więcej tak: (na potrzeby mojego opisu jęki Kacpra zostały ubrane w odpowiednie słowa)
  22. mamaniemama - to jak taka podobna do mamy (czego dowodem jest zdjęcie) to Janka jak nic!:) A Kacperek...no cóż...jak się zacznę nad nim rozpływać to nie odejdę sprzed kompa do północy albo i lepiej;):P Jest cudny, ale ogromnie wymagający. Jeśli to prawda, ze charakter człowieka można mniej więcej określić już za czasów niemowlęcych to mały będzie: niecierpliwy, nerwowy, z dużym poczuciem humoru, towarzyski ( a właściwie TOWARZYSKI, co wyczytuję codziennie z jego miny nr 10 "nie waż się zostawiać mnie samego, widzę co kombinujesz, wracaj natychmiast"), głodny wyzwań i uparty. Ideał wychowania dziecka, powiadasz?;) Tak, tak - moja głowa jest pełna ideałów - gorzej czasem z wcielaniem ich w życie;). A co do Twojej i zdesperowanejmamy wymiany zdań na temat modlitw - opowiem Wam anegdotkę: byłam kiedyś u kolegi w szpitalu, był tuż przed operacją i dostał jakiś silny lek na wypróżnienie. Na sali leżał on i jeszcze dwóch mężczyzn, jeden z nich był księdzem. Właściwie wszystkim trzem podali ten lek mniej więcej w tym samym czasie, bo operacje miały być jedna po drugiej. No i pierwszego złapało mojego kumpla. Siedzi w tej łazience i siedzi, 15 minut, pół godziny... Księdza już skręca, ale nic nie mówi. Po kolejnym kwadransie podszedł do drzwi łazienki i pyta grzecznie przez drzwi:"Przepraszam, czy długo jeszcze pan będzie korzystał? Bo szczerze mówiąc..." Na to mój kolega:"Przepraszam, proszę księdza, ale nie wiem." Ksiądz z nietęgą miną wrócił na swoje łóżko, wyjął Biblię i ostro czyta, mrucząc pod nosem. Tamten drugi facet pyta księdza:"Teraz się ksiądz będzie modlił?" A ksiądz na to:"Szanowny panie, niekoniecznie pomoże, ale i nie zaszkodzi." I wszyscy w śmiech:):):) I tak chyba jest z tymi modlitwami - może i nie zawsze pomagają, ale na pewno nie zaszkodzą:) IZA - jesteś, kochana:) Ale nie martwiłam się, wiedziałam, żeś zajęta:* Ja się chciałam Ciebie, moja droga, zapytać tu i teraz: a dlaczegóż to Ty w pracy byłaś, hę? Pewnie masz jakieś dobre wytłumaczenie,ale słucham, słucham... Słuchaj, z tym niemiarowym biciem serduszka to chyba (ale chyba!) tak już jest, ze raz na chwilkę zwalnia, a raz przyspiesza. Pamiętam jak podczas USG gin mi często mówił "ooo, teraz troszkę wolniejszą akcję serduszka mamy, ale zaraz powinno przyspieszyć". No ale wiadomo, że w ciąży należy sprawdzać wszystko co wydaje się niepokojące. Nawet jeśli tylko się wydaje i potem (na szczęście) okazuje się normą albo niczym poważnym. No i jeszcze ja bym poczytała trochę na ten temat - wiesz, tak dla siebie:* Pisałaś, że jedna położna da skierowanie na toksoplazmozę, inna nie - Ty swojej już pytałaś, że szukasz już prywatnie?
×