Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JovankaJo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JovankaJo

  1. Motynko - no jak nie urok to sraczka:) Skończyły mi się wymioty po kilka razy dziennie, a zaczęła się "faza starcza". Tak to nazywam i zapewniam Was, że starość mnie nie zaskoczy!!! Przewrócenie się w nocy z boku na bok graniczy z cudem, że nie wspomnę o wstawaniu siku co godzinę (M. stwierdził, że dyszę wtedy jak zarzynana koza...), plecy w odcinku lędźwiowym...hm...nie mam już pleców w odcinku lędźwiowym, już tylko z rzadka założę sobie sama skarpetki czy zawiążę buty (skarpetki to pal licho, ale wiecie jaka to kicha poprosić męża, dla którego chcecie być jednak nadal atrakcyjne o założenie i podciągnięcie...antyg***tów???), podczas zmywania mam cały mokry brzuch, wszystko co spada z talerza (a jakoś tak spada mi ostatnio bardzo często) ląduje na moich czystych (przez moment) bluzkach, w sklepie potrafię zrzucić brzuchem rzeczy z półek...
  2. Jezdem:) Moi maturzyści chcą się wściec po prostu przed tą maturą i najchętniej siedzieliby na korkach do północy, poważnie!!! Ale pozostaję nieugięta - maksymalnie 4 godziny dziennie. A dupa jak mi wtedy drętwieje na krześle to szok... Goscdarka - współczuję Ci serdecznie, przechodziłam przez to samo... Skończyło się dopiero w ostatnim tygodniu 4. m-ca. Ale już myślałam, że autentycznie się kończę... Nie do opisania po prostu.(Choć próbowałam wam to czasem opisywać;) )
  3. Brzoskwinko kochana, mordeczko Ty moja, dziubeńku! :) Jesteś w ciąży... Rewelka!:) Cieszę się, gratuluję i - choć robię to nadzwyczaj rzadko - pomodlę się za Ciebie i za Twoje Szczęście:* Śpij dobrze i niech Ci się przyśnią maleńkie rączuchny, które oplatają Ci szyję:)
  4. Brzoskwinko, ale apeluję o trochę więcej optymizmu:) Jeśli nie chcesz się nastawiać na "tak", to chociaż nie odsyłaj dobrych fluidów:) :*
  5. Eweelka, to tak jaku mnie:) Moja z 30-go poszła w większości na rachunki, a teraz czekamy na mężowską:) I też ma być dziś:)
  6. Wiem Stymulowana, wiem:* Dlatego ja nie mam prawa narzekać. Ja chciałam tylko...pomarudzić;)
  7. Właśnie wstałam:P Ale spoko, nie to, że się tak lenię - nie spałam od 3 do 7:30, więc musiałam jakoś nadrobić. Zatem witojcie!:) Giubelli - no to jeśli pracujesz nad tym piciem to szacuneczek:* I fajnie Ci, że masz dostęp do tylu ciuszków dla córci:) U mnie niestety wokoło też same dziołchy... Mówię niestety, bo falbanek raczej Kacprowi nie włożę. ;) Kupujemy mu na razie takie pojedyncze rzeczy - co fajnego zobaczymy po prostu. Tak zupełnie przy okazji. (Ostatni zakup: skarpeteczki, 2 pary; jedne z napisem "kocham tatusia", drugie z "kocham mamusię"; będziemy mu zakładać chyba jedną taką, drugą taką:P ) Potem, gdzieś w czerwcu, zamierzamy zobaczyć co takiego już udało nam się skompletować przez ten czas i zrobić listę tego, czego brakuje. I w ogóle mam zamiar stworzyć listę takich powiedzmy "zadań" do wykonania przed pojawieniem się mojej ukochanej Pczoły;) No bo chcemy pomalować pokoje, zawieźć dywany do wyprania na pobliską myjnię (kto by mył to w domu...), umyć okna (M. to zrobi rzecz jasna; ale właśnie nie teraz przed Świętami, bo do lipca znów się usyfią - będę człowiekiem i zgodzę się na umycie okien pod koniec czerwca), zrobić porządki we wszystkich szafach i szafkach w domu, pomyć kafelki na ścianach no i kupować, kupować, kupować... Jak sobie pomyślałam o wózku, łóżeczku, materacyku, sryku, wanience i w ogóle tych wszystkich rzeczach, mniej czy bardziej potrzebnych, to aż mi się słabo zrobiło... Nie że się nie cieszę, ale tego wszystkiego nagle robi się tyle, że...ja po prostu nie zdążę! Możecie się śmiać, ale boję się, że połowy z tego nie zdążymy zrobić, bo zawsze coś... A jeszcze do wszystkich tych rzeczy potrzebuję M., jestem od niego całkowicie zależna. Przecież on pracuje, nie to co ja;P Nawet porządków w szafach nie zrobię już teraz sama, bo tam są poupychane same ciężkie kartony, trzeba włazić na stołek i w ogóle. No. A na lipiec nie chcę niczego zostawiać, bo zajęcia w szkole rodzenia kończę 30 czerwca, uczniowie nie-maturzyści kończą szkołę 27-go i wszystko się fajnie układa terminowo, bo 1-go lipca chcemy się przeprowadzić do teściów. Do porodu tylko, po porodzie wrcamy do siebie od razu. A chcę tam jechać, bo od nich jest bliżej do szpitala, który sobie wybrałam, poza w domu u niego cały czas jest siostra albo mama, więc w razie jak M. nie będzie, a się zacznie to będzie mnie kto miała zawieźći w ogóle będzie mi jakoś raźniej. I od pierwszych dni lipca nie chcę mieć niczego na głowie, nawet torbę do szpitala chcę mieć już spakowaną. Zawsze lubię mieć wszystko gotowe wcześniej, wtedy jestem spokojna i pewna, że minimalizuję ilość rzeczy, które mogą mnie zaskoczyć.No i tym sposobem zostaje mi z grubsza 2,5 m-ca na działanie. To wcale nie jest dużo, bo przecież odpadają nam weekendy (wtedy zawsze wyjeżdżamy), a M. też ma prawo być czasem zmęczony, tym bardziej, że wiele rzeczy robi za mnie. Sory, że Wam tyle o tym piszę, ale musiałam się wywnętrzyć;) Brzoskwinko - mocno, z całej siły trzymam kciuki :) Maćkowa - uwielbiam jak piszesz:) Znów czuć w Twoich postach optymizm i poczucie humoru, za które Cię pokochałam:) A teraz idę zjeść śniadanie, a potem do sklepu. Dziś na obiad kotlety jajeczne:)
  8. Zjadłabym takiego naleśnika... Z dżemem wiśniowym... Mmmmmmmm...
  9. Wiem Iza, muszę przystopować. Powtarzam to sobie po każdym moim wybuchu (a uwierz mi - jestem wtedy bardzo nieprzyjemna, nie cierpię siebie takiej :/) no i co? I co jakiś czas to samo. Oczywiście sprawy nie ułatwia mój mąż, który jest strasznym uparciuchem (zodiakalny Byk...) i w ogóle... E, nadal chyba nie mam najlepszego humoru. Naprawdę, nie powinnam narzekać, bo mam w życiu wszystko, a jednak czasem coś mi nie gra. Nawet nie wiem co. Jak to mawia moja mama - za dużo w d***e i tyle. ;) A teraz bym się chciała zapytać: gdzie są nasze ciężarówy? Giubelli odpuszczam, ale reszta? :) Po słówku chociaż napiszcie! :* Brzoskwinko - a może pomożesz mi w czerwcu jak ja z kolei będę miała malowanie? ;) Planujemy tak na połowę - koniec czerwca:) I tylko 2 pokoje, więc nie będzie jakiejś nie wiadomo jakiej harówy;)
  10. Nooooo, jestem i jaaaaaaaaa:) Ale miałam wczoraj i przedwczoraj podły humor... Ryczałam na zawołanie... Z M. pokłóciłam się strasznie, poleciało trochę niepotrzebnych słów, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Właściwie dzięki mojej ciąży:) No bo leżę na jego miejscu w łóżku i obrażona oglądam TV. On lata po domu i sprząta jakieś tam rzeczy, które wcześniej porozkładał po całym domu. Skończył, przebrał się w piżamę i mówi do mnie służbowo: "Proszę wrócić na swoje miejsce, chcę się położyć spać." Więc ja bez słowa próbuję wstać. Próbuję, próbuję i...tylko mi się sapanie załączyło. Leżałam na plecach, które przy kazdym ruchu potwornie mnie bolą i jakoś tak niefortunnie byłam ułożona, że ani na bok nie mogłam się przeturlikać, ani podnieść się z tej pozycji tak, żeby usiąść... Dziewczyny, tragedia... Jeszcze normalnie - w normalnych sytuacjach - nie dochodzi do tego uczucie, że jesteś rozlazłą foką z rozległym paraliżem ciała od cycków (wymion, nazwijmy rzecz po imieniu) w dół... A M. stoi nade mną, patrzy i czeka. Ja coraz bardziej czerwona z wysiłku i w****ienia, znów chce mi się płakać.Nagle słyszę ciche, naprawdę współczujące: "Pomóc Ci?" I widzę wyciągniętą rękę. Dałam sobie pomóc;) I od razu się do niego przytuliłam, oczywiście popłakałam się, a jeszcze gorzej było jak usłyszałam:"No i co żaba? Było to wszystko potrzebne? Te krzyki i wyzwiska?" Poczułam się jak idiotka i byłam na siebie zła, że nie umiem walczyć z tymi durnymi hormonami. Giubelli - krętaczu Ty przebrzydły!;) Jak to nie mogłaś wziąć zwolnienia od tamtego lekarza? Hm? Mogłaś, mogłaś (na te 2 tygodnie, akurat do następnej wizyty u nowego doktorka), nic nie stało na przeszkodzie;) Tylko Ty pracoholiku jeden Ty nie umiesz rozstać się z tą robotą. I sama się przed sobą tłumaczysz. Ale i tak Cię kocham. Poza tym teraz już się nie wymigasz. Jak już Maćkowa wkroczyła do akcji i to z TAKIM argumentem no to sory:):):) Też tak miałam - byłam wściekła na samą myśl o tym, że przyjdzie ktoś i pomiesza mi w moich papierach, które sobie w pocie czoła tworzyłam przez prawie 5 lat... Ale szybciutko mi przeszło. W momencie gdy podczas jednej z wizyt w firmie (zanosiłam L-4) zauważyłam, że od grudnia (kiedy ja poszłam na zwolnienie) nikt nawet nie zagląda do założonych przeze mnie segregatorów, że już nie wspomnę o wypełnianiu ich. Spytałam o to wprost moją szefową. Na totalnym luzie odpowiedziała mi, że jak coś trzeba z papierów to robią wersje robocze, niczego nie zachowują, nie wpinają, bo "to bez sensu". I do tego kompletnie rozbrajający uśmiech. Wtedy do mnie dotarło, że to ja się tak spinałam i narzucałam sobie robienie rzeczy, których i tak nikt nie doceniał. I większości z tych rzeczy nikt ode mnie nie wymagał. Sama sobie wymyślałam robotę! I jeszcze muszę Cię ochrzanić za to picie. Obiecaj mi tu i teraz, że od dziś będziesz wypijała 2 litry (a co najmniej 1,5) wody (niegazowanej, nie smakowej, bez cukru) dziennie. Przed ciążą i na początku jej trwania w ogóle prawie nie odczuwałam pragnienia. W pracy 2 kawy (fusiaste, bez cukru i mleka, tak mocne, że aż gęste), wieczorem szklanka herbaty. Aż dziw, że moje nery nie zaczęły strajkować. Gdzieś w 2 miesiącu ciąży postanowiłam, ze będę więcej piła. Oczywiście kawę odstawiłam całkowicie, ale zaczęłam przygodę z tą wodą. Boże, nie miałam pojęcia jak ciężko jest przyzwyczaić organizm do odczuwania pragnienia... Nie od zaraz udało mi się wypijać te 2 litry, moja batalia trwała kilka tygodni, ale udało się. Dziś nie wyobrażam sobie, żeby wyjść z domu na godzinę i nie mieć ze sobą wody. I jakoś tak lepiej się czuję jak jestem odpowiednio nawodniona. Także kochana - rach ciach i bierz się za siebie. Tym bardziej, że masz przecież do oczyszczania 2 razy więcej ścieków niż przed Tośką:)
  11. Brzoskwinko - być może się mylę, ale...nie polecałam Ci żadnego szamponu:)
  12. A dzisiaj leżał na plecach (M.) i trzymał nad sobą jasiek, szczerząc się do niego jakoś głupkowato i puszczając mu oczka. Pytam: "Co robisz?" M.:"Ćwiczę zabawy z Kacperkiem, moja Piłeczko." :):):)
  13. Dziewczynki, synek mój waży już 0,7 kg:):):) i M. bez problemu może dostrzec jego akrobacje, a nawet poczuć przez rękę:) Mówi przy tym: "On naprawdę się rusza..." Bezcenne:)
  14. Giubelli - ja to kojarzę, że Ty miałaś już to L-4 wziąć w nadchodzący poniedziałek, więc coś znowu wymyśliła z połową kwietnia i to jeszcze "jak się uda"? Hm? ;)
  15. Witajcie:) Agniesia, spokojnie, jeszcze nie rodzę;) Aczkolwiek mam taki zamiar, ale to dopiero za 3 miesiące:):):) I - jak obiecałam - powiadomi Was o tym mój mąż:) Rzadko zaglądam, bo nazbierało mi się ostatnio trochę spraw i jak już zaczęłam się w nie zagłębiać to teraz nie mogę skończyć ani jednej:/ Stymulowana - przykro mi, że Okruszek postanowił zawitać tylko na chwilę, ale ja myślę, że to był wysłannik, który miał za zadanie sprawdzić osobiście jak wygląda mieszkanko Mamy-Stymulowanej, a następnie opowiedzieć o nim Fasolkom, które jeszcze nie wybrały sobie swoich rodziców:) Myślę też, że odpowiednia informacja poszła w świat i pewna cudna, maleńka i już stęskniona za Tobą Fasolka tylko czeka aż zamieszka w tym wspaniałym mieszkanku, o którym z wypiekami na twarzy opowiadał Okruszek:)
  16. Witajcie moje kochane! :) Trochę mnie nie było, bo jestem ciutkę zalatana. Czytam Was w miarę na bieżąco, ale odpisać nie mam kiedy:( No ale w obliczu naszej nowej fasolkowej wiadomości to nie mogłam milczeć:) IZA85 - gratuluję!!!!!!!!!!!!!!!!!! Cieszę się razem z Tobą i czekam na następne newsy:)
  17. Oglądacie Top Chef? Ja oglądałam wczoraj,bo mój mąż bardzo lubi i doszłam do wniosku, że na najbliższy obiad też zrobię coś ekstra, a co! Jutro podaję zapiekane kłącza z przekwitających ziemniaków podane na musie z koguciego pazura.
  18. No miałam iść po te lody, ale se myślę lodyyyyyyyyy? Czy ja wieeeeeeeeem? I oto w czaszce mej zabłysnęła diodka z napisem "kisiel truskawkowy". Se myślę ooooooł jeeeeeee. To jest to, maleńka! (Niestety już nie taka maleńka, ale co mi tam :P ) I zrobiła. Na opakowaniu napisane: 4 porcje. Mmmmmmm, pojem - kolejna refleksja. A potem k***a wszystko zmieściło się w jednej, marnej, PRL-owskiej flaczarce. Jak żyć???
  19. Żrem lody. Takie w małym, platikowym pudełeczku. I mało mi. To co? iść po drugie? Bo mam.
  20. Dobra, sprawdziłam. Rzeczywiście jest jak mówisz. Ale to czemu wydawało mi się, że jakoś tak mało?... Wybacz nierozgarniętej, ślepej i dość żałosnej w takim razie Jovance :)
  21. Motynka - wzruszyłam się:) Wyobraziłam sobie Ciebie jak głaszczesz brzuch i mówisz do synka:) Buziak! PauliśC - no i co? Zdecydowałaś już gdzie będziesz rodzić? Pamiętam, że wysyłałaś nam niedawno adres jakiejś stronki z informacjami o placówkach; ja tam nie wchodziłam, bo już dawno zdecydowałam, że Kacperka urodzę w szpitalu, do którego niedawno trafiłam:) Taką decyzję podjęłam jeszcze w styczniu, a pobyt tam upewnił mnie tylko, że nie ma co szukać gdzie indziej. Angelusdominus - jak tam samopoczucie? :) Już się tak nie złościsz?:) Bejbe_ - a Ty co tak rzadko do nas zaglądasz?:( :* Goofcia - miały być newsy o wizycie położnej. Czekaj (bo nie pomyliłam nic?) - ona już była u Ciebie, tak? Izulinka - wzruszyłaś mnie, że pamiętasz moje wypociny:* Wczoraj natrafiłam na jeden swój post do Ciebie - pisałam, że marzę, żeby "założyć" szufladę na ciuszki swojego przyszłego dziecka, ale że się boję...:) Stymulowana - też mam tak, że często doszukuję się w otoczeniu różnych znaków:) Ale z tą biedronką to przesadziłaś;) Ja myślę, że ta biedronka tak mocno trzymała (i gdyby żyła, nadal by trzymała) za Ciebie kciuki, że...zacisnęła je na amen:P Karolcia15031 - jak tam nastrajenije?:) IZA85 - to był właśnie fragment tego pierwszego odcinka:) To szuje, że uniemożliwiają obejrzenie tego w UK, no...! Ale czemu się nie da? Bez sensu:/ Nessaja - już jest prawie kwiecień! Głowa do góry - czerwiec za pasem:) Ani się obejrzysz, zobaczysz:* Kasik_85 - melduj jak zakup towaru:) I jak się czujesz jako Szefowa?:) ŻoneczkaKrk - uwielbiam takich ludzi w otoczeniu jak Twój kierownik:) Aż się odzyskuje wiarę w ludzi:) Paola - no mnie też szlag trafia jak słyszę ile się czeka na wizytę na NFZ:/ A co do tej lekarki, która pali przy pacjentkach - ooooj, raz by przy mnie zapaliła... Raz. I na pewno bym tego tak nie zostawiła. A swoją drogą (jeśli ona rzeczywiście tak robi - w co wątpię, bo przecież żaden szanowany lekarz by sobie na to nie pozwolił; może to jakaś niezadowolona pacjentka zamieściła o niej taką opinię?... a może ktoś wszedł do gabinetu jak puszczała ukradkiem dymka przy oknie między jednym a drugim pacjentem?...) no to żadna pacjentka nic z tym nie zrobiła i nadal do niej chodzą? Niewyobrażalne. Eska - bardzo często o Tobie myślę:* Zaglądasz do nas czasem? Brakuje Ciebie na tym naszym forum:( Wróć! :) Brzoskwinka - no piękny ten fragment, piękny:) Wpisz w wyszukiwarkę odyseja życia (nie korzystaj z tych moich linków, jeśli jest tam jakiś problem) i obejrzyj sobie wszystkie 3 odcinki:) Znając Ciebie będziesz ryczeć prawie cały czas :P, ale naprawdę warto. Te filmy rozwiały wiele moich wątpliwości, odpowiedziały na tyle pytań, przybliżyły marzenia... Czemu ja nie natrafiłam na nie przed zajściem w ciążę? Nie bałabym się tak, nie panikowałabym, że się nigdy nie uda, że coś pójdzie nie tak:) Po prostu byłabym o niebo spokojniejsza:) Alaaa - Ty też malutko ostatnio bywasz tutaj:( Kaasik89 - następna:) Wzywam do większej aktywności:) Nie tylko seksualnej:P Marta - jestem z Tobą . Tak jak pisały dziewczyny - spróbuj poszukać jeszcze innych placówek, lekarzy... Nie jestem lekarzem, ale tak od razu in vitro? Eweelka - nie smutamy się! Zobaczysz, że i Tobie niebawem się uda:) Maćkowa - nasz forumowy Murzyn na pasach: pojawia się i znika:P Gdzie Twoja zielona łopatka? Może tak raz użyłabyś jej dla siebie? Pita82 - skrobnij co tam u Ciebie:* Paulinka121989 - dawaj dziuba i pisz co tam dobrego:)
  22. Dobry wieczór:) Takaotoja - jesteście już w domku?:) Jak maluszek? Czekamy na zdjęciaaaaaaaa:) Giubelli - kochana, wiedziałam, czułam, że coś Ci się prywatnie posypało:( Jakaś taka przygaszona jesteś, taki smutek i rezygnacja z Ciebie biją:( Chciałabym Cię przytulić i pogłaskać:* Pamiętaj, że zawsze możesz nam o wszystkim napisać, wyżalić się - pamiętaj A w wolnej chwili wróć do swoich pierwszych tu wpisów - gwarantuję Ci, że to super przeżycie. I pośmiać się można, oj, można:):):)
  23. Ten dedykuję Goofci, Izulince (aby mogły przyjrzeć się swoim maluszkom z bliska) i wszystkim Staraczkom - aby nigdy nie traciły nadziei i uwierzyły, że być może za kilka, kilkanaście dni taka sama historia rozpocznie się w nich samych:* Albo już trwa;) http://vod.pl/odyseja-zycia-od-pozadania-do-plodu,143653,w.html
  24. Przepiękny jest początek, potem trochę informacji naukowych, ale bardzo ciekawych (nie pomijajcie), a od 31 minuty coś niesamowitego... To jest pierwszy z trzech odcinków.
×