Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JovankaJo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JovankaJo

  1. Olala - to ja teraz Lence śpiewam w rytm piosenki Kultu "Dziewczyna z trójką na przedzie...":):):) Brawo! A jak Ty w ogóle funkcjonujesz z tą grypą? Pocieszający jest fakt, że masz ją już 3 dzień i zapewne ostatni, ale pewnie jesteś wykończona... _nessaja_ - tak, poproszę foteczkę po sprzątaniu! Ja się na remontach niekoniecznie znam, ale wiem jedno - macie mnóstwo roboty. No i sprzątania! Dobrze, ze - jak zauważyłam - już się na to psychicznie przygotowujesz. Dzielna dziołcha;). Mówisz pasy turkusowo-różowe? Hm... Musiałabym to zobaczyć, bo coś mi wyobraźnia szwankuje. Chyba wyczerpał się jej dzisiejszy limit po tym jak Kacperek marudził przez godzinę, a ja postanowiłam ratować jego dzieciństwo, udając kolejno małpkę, słonia, konika, pieska, kotka, kaczuszkę, gąskę, żabkę, osiołka, lwa, myszkę i...i wtedy zabrakło mi wyobraźni właśnie. W każdym razie ja też nie jestem fanką full-cukierkowych rozwiązań w przypadku dziewczynki, więc zapewne i ja miałabym nie lada problem z alternatywą. Najprościej byłoby machnąć róż...i już;), że se tak pozwolę na popołudniowy rymik;). No ale wiadomo. Jeśli chodzi o kwestie remontowe to teść-skarb, naprawdę. Teściowa?... Wierzę, że jest wspaniałą kobietą, ale też dokładnie Cię rozumiem - Twoje obawy i nerwy. Ciąża to taki szczególny czas, kiedy denerwuje nas czasem coś/ktoś bez ważniejszego powodu. Mnie jak teść zaczął gdzieś w 4. m-cu, tak do dziś nie przestał:P. Ośmielę się jednak dodać, że przy bitej śmietanie zapomniałaś napisać słowo "tłusta"... Że wyposażysz się m. in. w TŁUSTĄ bitą śmietanę.:):):) Ja wyrażam zgodę na to, by mamaniemama otrzymała hasło do naszego maila. A jak reszta dziewczyn?:) marysienkaa - jasne, dołączaj śmiało!:) I nie zaczynaj starań o dzidziusia od pretensji w stosunku do samej siebie! Nie, nie, nie! My tu staramy się promować pozytywne nastawienie i postawę raczej waleczną:) Zatem - witamy w naszym gronie i niech Ci się udzieli magia tego niesamowitego miejsca. P.S. Dobrze trafiłaś, w sensie w dobrym czasie, bo MargaretLucas rozpoczęła w tym roku wysyp fasolek, rozsiewa nam już tu wirusy ciążowe i cóż... Życzę Ci na nie ŻADNEJ odporności:) Żoneczko - jak sytuacja? Co robisz? Alaa - już po wizycie! Czekamy na wieści:* Proszę - ile już waży Patryk? Nie piszę Patryczek, bo pewnie nie wypada, nie jest już taki mały... karciaaa - spokojnie. Przecież nie trzymałaś tej butelki nie wiadomo ile nad Olisiem, prawda? Wbrew pozorom trochę byś musiała poczekać, żeby poleciało nawet 20 kropli. Obserwuj go i tyle. Przeczytaj ulotkę - co jest napisane w przypadku przedawkowania? Z pewnością tego nie zrobiłaś, ale przeczytaj dla świętego spokoju.:* Wiolcia - no to się cieszę, ze podjęłaś decyzję i najwyraźniej jesteś z niej zadowolona:)
  2. Żoneczku - czemu ja nie posiadam numeru do Twego męża? Zaraz bym mu nakablowała co Ty tam sama w domostwie wyprawiasz! I chyba już nie byłby dla Ciebie taki miły jak ostatnio:P A tak serio - odpoczywaj i wsłuchaj się w swoje ciało teraz:* gość - jeśli chodzi o czas oczekiwania na badania to każda przychodnia czy laboratorium ma swoje własne terminy. To możliwe, że może to trwać aż 10 dni, ale myślę, że spokojnie możesz zadzwonić tam po weekendzie i zapytać jak się sprawy mają. Często jest tak, że niektóre wyniki przychodzą szybciej, inne później - ale oni podają informację o terminie ostatecznym odbioru wyników. Ja niejednokrotnie miałam czekać np. 7 dni na jakieś wyniki, a okazywało się, że były już po 3. Natomiast jeśli chodzi o Twoje pytanie co to za hormony to miałaś badaną i tarczycę, i to co odpowiada za prawidłowo funkcjonujący układ rozrodczy kobiety. To tak w wielkim skrócie, bo dużo by o tym pisać. Znajdź jakąś sprawdzoną stronkę w Internecie i tam poczytaj o wszystkim bardziej szczegółowo - będziesz wiedziała co ma na co wpływ i jak to się odbija na kwestii zajścia w ciążę.:)
  3. Wiolcia - i co ostatecznie postanowiłaś w sprawie pracy? Idziesz do sklepu czy będziesz sprzątać, ale rzadziej?:) P.S. Narzeczony pierwsza klasa!:) Pita - to korzystaj z ostatniego wolnego dnia i nie wychodź z łóżka, żeby się wykurować maksymalnie:) A w sobotę albo w niedzielę pracujesz? Alaa - a jak to jest: ZUS Cię jakoś poinformował, że zakończył "śledztwo"? Czy dzwoniłaś tam się spytać, czy jak? Już niebawem wizyta:) Dawaj znać szybciorem, bom ciekawa co u Patryczka! zdesperowanamama - to jak owulka to działasz, jak rozumiem?;) mamaniemama -:*:*:* nie czytałam tej książki, ale już od wielu osób słyszałam, że rewelacja! Może sobie zażyczę na Dzień Kobiet? Kto wie;). Tylko czekają już na mnie 3 zaległe knigi, w tym jedna ponad 800 stron;) No i nie wiem, nie wiem...:) A Ty pytałaś wcześniej czy to normalne tak długo spać, czy mieć potem wyrzuty sumienia?:P Według mnie pierwsze - normalne, drugie - nie:P Noe gadaj, że uprawiasz prasowanie o...6 rano!!! Matko kochana!;) No i mąż Twój, którego osoby nie mogę pominąć: jest fantastyczny! Tylko wiesz - fakt ten niech go nie zwalnia z późniejszych Kluskowych obowiązków, jak coś to bądź twarda!;)
  4. Brzoskwinkooooooooooooooo!!! Żoneczko - oby to już było to, bo czop wypada też nawet do dwóch tygodni przed porodem;). Ale mam nadzieję, żeeeeeeee zaraz zostaniesz mamą!:):):) Jestem podekscytowana i czekam z niecierpliwością na wszelkie informacje od Ciebie:* A z tym mężem to oba jesteśta takie wzruszacze, że aż się człowiekowi ciepło na serduchu robi:) _nessajko_ - tak myślę. Że pewnie i radośnie poczujesz się dopiero po narodzinach Milenki. Ale masz świetne pomysły, żeby się ciążowo nakręcić teraz właśnie - remont pokoiku, zakupy (neverending story;) )... Powiedz co planujesz zmieniać, remontować?:) Jaki będzie kolor ścian?:) MargaretLucas - gratuluję kolejnego testu!:) Jejuuuuuuu, ale się cieszę!!!:* Chcę mieć właśnie w domu takiego pieszczocha jak Twój synek!:) I udowodnić, ze wcale nie musi być ciapcią życiową (jak niektórzy twierdzą:/), ale wrażliwym, pewnym siebie i swojej wartości człowiekiem, który umie i nie boi się okazywać emocji. O!:) I cicho liczę na to, że mi kiedyś synowa podziękuje;).
  5. Stymulowana - jeśli podajesz mu w większośc****erś to dajesz i K i D, jeśli w większości mm - tylko D.
  6. mamaniemama - przeczytałam jeszcze raz Twój ostatni post i pierwsze, co zwróciło moją uwagę to...nie wiem jak to nazwać...rezygnacja? Nie, chyba jednak nie to. Zobojętnienie, apatia? Może bardziej. No bo o smutku już nie wspomnę. Strasznie chciałabym usiąść koło Ciebie, pogłaskać Cię po głowie i wciągnąć Cię choć na jeden dzień w moje zwariowane życie. Bo ewidentnie tego potrzebujesz. Z tym, że najpierw potrzebujesz czegoś innego. Widzisz, niejedna z nas podziwia Cię za to, że udźwignęłaś swoją stratę. W jakim stopniu - wiesz tylko Ty sama, ale nie zmienia to faktu, że udźwignęłaś: żyjesz dalej, wróciłaś do pracy, potrafisz gdzieś wyjechać, zdecydowałaś się na dziecko. Ja sama biłam Ci pokłony (i nadal biję), że umiałaś. Tylko Twój powrót do żywych okupiony jest bólem, żalem, strachem... Strachem, że znów będziesz bezsilna. Kiedy dowiedziałaś się o chorobie synka - Twoja ciąża miała tak naprawdę dwa terminy: powitania i pożegnania. To była jedna z wersji i chyba tę wolałaś. Już tu postanowiłaś nie myśleć o sobie i być silna. O szczegółach ciąży nie opowiadałaś każdemu. Dostałaś namiastkę macierzyństwa, bo urodziłaś i powitałaś swoje dziecko. Poradziłaś sobie ze wszystkim, co było potem, łącznie z powrotem do pustego domu. Nie na to matka natura przygotowuje kobietę w ciągu 9-ciu długich miesięcy oczekiwania. Miałaś (i być może w jakimś stopniu masz nadal) wsparcie ze strony rodziny, znajomych, męża. Z tym, że czas mija, każdy naturalnie wraca do swoich obowiązków, codzienności, zajmuje się swoimi sprawami (co nie czyni go złym człowiekiem) i ta sytuacja z wolna odchodzi w niepamięć. Zostajesz Ty i mąż. To jest tak jakbyś miała złapać pierwszy samodzielny oddech po odłączeniu od respiratora.Tak jakbyś już bez pomocy rehabilitanta stawiała kroki po wyjściu z paraliżu. Kilkuletnie dziecko oswaja ciemność, dopóki obok jest mama czy tata. Wiesz co się dzieje po zamknięciu drzwi i wyjściu z pokoju. Wracają strachy, głowa pracuje... Ale dziecko nigdy nie przestanie się bać ciemności, jeśli cały czas ktoś będzie mu ją rozjaśniał choćby małą lampką. Wiesz... To jest teraz Twój czas, kiedy musisz oswoić strachy. Masz męża - wspaniale, ale zawołaj go tylko wtedy, gdy będzie naprawdę źle. I pomyśl o jednym - już dość bycia człowiekiem ze stali. Wystarczająco długo nim byłaś. Jeszcze raz upuść żal, rycząc w poduszkę. Powspominaj. Dotknij tego wszystkiego i zamknij to wszystko w specjalnej szufladce w swoim sercu, a kluczyk do niej ukryj sama przed sobą. Wszystko - czyli EMOCJE, migające w głowie obrazy jak zdjęcia - gdy dowiedziałaś się co się dzieje, gdy jechałaś do szpitala, gdy wróciłaś do domu. Tylko tyle i aż tyle. Bo to, że zawsze będziesz pamiętać o Tymku jest wspaniałe i może Ci dać spokój. Pamięć o nim, nie o emocjach. Tak, wiem - to się zdaje nierozerwalne. Ale spróbuj. Dokonałaś tak wiele to może i to będziesz potrafiła. Potem KAŻ swojemu umysłowi otworzyć nowy pokój, za drzwiami którego będziesz gromadzić wszystko, co dotyczy Kluski;). I staraj się wrzucać tam tylko jej kopniaki, miarowe bicie serduszka, miny podpatrzone na USG, pierwsze spojrzenie, zmrużenie oczek, zapach pierwszej kupy;). A co! Wszystko to wszystko!:) I wchodź do tego pokoju za każdym razem, gdy poczujesz pustkę, smutek. Bo od czasu do czasu zdrowo jest sobie na to pozwolić, ale nie wolno dać się zawładnąć. Wszystko odpowiednio dozowane może być uzdrawiające, prawda znana od wieków. Tego wszystkiego życzę Ci z całego serca:* Pozwoliłam sobie napisać Ci to co myślę, bo napisałaś "proszę przygarnij mnie i sprowadź mnie na ziemię". Więc przygarniam i sprowadzam. Mam nadzieję, że niczym Cię nie uraziłam i nie sprawiłam Ci bólu. Bardzo często o Tobie myślę i choćbyś zniknęła z forum na kilka ładnych miesięcy to i tak siedzisz mi głęboko w głowie i sercu. A teraz Cię przytulę, chodź:*
  7. Słowo "niebawem" oczywiście chciałam napisać łącznie!:P Tłumaczę na wypadek, gdyby znów dopadła nas kontrola forumowa;) :P
  8. Dobra, my już po szczepieniu - teraz było tylko jedno wkłucie (w lewą nóżkę). Mój mały już się chyba tak zahartował na ból w szpitalu, że...tylko się skrzywił! No tego jeszcze nie grali:):):). A teraz śpi smacznie, więc ja - tradycyjnie z kawką u boku - mam czas dla Was:). A, jeszcze jedno: Kacperek waży 8140;). I pani doktor zdiagnozowała spuchnięte górne dziąsełka (których mój syn nie odczuwa:) ), więęęęęęęc... Będą nie bawem górne jedynki! :)
  9. Dzień dobry!:) Dziecko moje z nieopisaną radością zjadło kaszkę mannę z przecierem z malin i jabłek na śniadanko, brudząc przy tym pół krzesełka do karmienia, więc od samego rana mam co robić;). Zaraz dzwonię do przychodni i idziemy na zaległe szczepienia przeciwko żółtaczce - miały być 20-go stycznia, ale z racji choroby Kacperka musieliśmy poczekać. Tylko pytanie czy się dodzwonię...:/ Bo jak na razie non stop zajęte. No nic - piszę do Was dalej i w międzyczasie będę próbowała. Dzisiaj mąż odsypia nockę (co prawda dopiero się położył i zaraz go budzę, bo sama do przychodni nie pójdę) i nie idzie do pracy:). Niestety, nie spędzimy tego dnia jakoś specjalnie razem, bo jak wrócimy ze szczepienia to on się musi położyć, potem idzie na 14:30 na zabieg no i może koło 15 będzie jakiś żywszy, chociaż wątpię. No bo co on będzie spał? Teraz ze 40 minut i potem 3,5 godziny? Trochę mało. Znaczy się ja daję radę przy dziecku zadowolić się takimi ochłapami;), ale facet to facet;). No i ja mam korki dzisiaj tylko od 18 do 19:). A tak w ogóle to byłam wczoraj tak padnięta, że położyłam się o 22, wstałam tylko na chwilę podać mleczko o 00:20, a następnie snem nieprzerwanym cieszyłam się do 5:30:). Rewelacja:). Potem zmieniłam pieluchę, dałam piciu i jeszcze godzinkę udało nam się pospać, z tym, że mały już tę ostatnią godzinkę na bujaczku. Bujałam i spałam. Nie wiedziałam, że tak się da;). To znaczy kiedyś nie wiedziałam, bo obecnie często tak robię. Albo jeszcze potrafię piszczeć zabawką leżącemu obok mnie Niuńkowi i spać jednocześnie:P. Moja mama mi opowiadała, że pewnego dnia wchodzi do pokoju, a tam taki oto widok: ja w wózku gdzieś w okolicach okna (odjechałam;) ), a ojciec chrapie na fotelu, aleeeeee...ręką wciąż buja w powietrzu!:P Dobra, dodzwoniłam się. Mamy być o 9:50. To jeszcze mam chwilkę:)
  10. MargaretLucas - i Tobie pięknie dziękuję za życzenia:* Bo zapomniałam wcześniej;). mamaniemama - dziękuję, że wróciłaś. Kochana, ja Ci odpiszę, ale wieczorem. Za dużo chciałabym Ci powiedzieć, żeby to robić teraz, na szybko, przed korkami. Tymczasem służę swoim numerem telefonu - żebyś nie została tak całkiem sama i smutna w dni takie jakie miałaś ostatnio:*
  11. Sara__ - a może nadzieja powróci wraz z wiosną?:) Może nie tylko Twoje ogrodnicze prace przyniosą efekty w postaci nowego życia?:) Tego Ci życzę:* IZA - kurde, ciężko będzie z tym zmniejszeniem temperatury:/ Grzejnik w pokoju Kacperka na trójce nie grzeje wcale, a na czwórce dość dość. Poza tym drzwi po włożeniu małego do łóżeczka muszę wieczorem przymknąć, bo ciągle by się budził, słysząc jak łażę po domu, działam w kuchni (nie mam tam drzwi), wchodzę do łazienki (jest zaraz przy jego pokoiku):(. On nie jest chowany w jakiejś mega ciszy, ale ja też nie lubię spać przy otwartych drzwiach jak M. łazi po domu, bo wszystko mnie wtedy drażni i budzi:/ I co ja mam zrobić?:( kasiaa12 - a może to katar na tle alergicznym? Masz jakiś kocyk nie gładki tylko taki z dłuższym włosem? Albo jakiś pluszak w łóżeczku? Chodzisz w swetrach? Masz odświeżacz powietrza w pokoju? Perfumujesz się? Balsamujesz albo myjesz czymś mocno zapachowym? W czym płuczesz swoje ubrania po praniu? Masz jakieś zwierzę w domu? Aaaaaaaaa! Faje! Dobrze kojarzę, że ktoś u Ciebie pali? Wiolcia - no! Uważaj z tym tachaniem sprzętów!
  12. ewelina26 - polecałabym zaczekać z testem do 5 lutego w takim razie. Będę trzymała kciuki!:) Alaa - skąd ja to znam... Łeb zamiast odpocząć w nocy po całodziennym rozmyślaniu, rozkminianiu, analizowaniu wszystkiego co związane z ciążą - rozmyśla, rozkminia i analizuje wszystko co związane z ciążą, tak dla odmiany:P. Wiem, męczące to strasznie:/. Wytrwasz, marzec już niedaleko. 3 dni stycznia, 28 dni lutego i marzec:). Mnie pomagało na przykład jak sobie liczyłam ile jeszcze weekendów zostało do mojego terminu.;) zdesperowanamama - a jakie zmiany planują? Gdzie to przeczytałaś, pamiętasz? Wydaje mi się, że to nic nie da, że ktoś nawet zablokuje dodawanie postów przez osoby niezalogowane, niestety:/. No bo przecież jakiś zjeb leśny może codziennie się logować jako ktoś inny i co? I dalej będzie wprowadzał mnie w stan chronicznego zdziwienia, że oto na świecie jest coś bardziej żenującego niż puszczenie głośnego, śmierdzącego bąka w obecności przyszłych teściów na przykład. To mówisz, że odliczamy do 12 lutego?;) Albo do 14 - ale czy wytrzymasz z testem 2 dni?;) Stymulowana - mnie też mówili, że mam raczej unikać kąpieli do końca połogu. Słuchaj, ja dobrze pamiętam, że Ty masz butelkę i smoczek AVENT? Ja też miałam na początku i z tego samego powodu co mówisz, musiałam zmienić. I tu nie chodzi o dziurkę w tym smoczku - bo w LOVI (na to się przerzuciłam i jestem zachwycona)jest wielkościowo taka sama, ale o wyprofilowanie samego smoczka! Analizowałam, analizowałam i do takiego kiedyś doszłam wniosku. Widocznie małemu nie pasuje ten kształt, zmusza go do takiego układu warg, że on sobie nie radzi z piciem tak jak z piersi. A też Kacperka raz na dobę dokarmiałam mm. Zmień firmę, może to coś pomoże. Olisiowi przestanie się ulewać jak mu się ukształtuje układ pokarmowy, a przede wszystkim zwieracz żołądka. On się bardzo często nie domyka u nowo narodzonych maluchów i potrzebuje czasu. Kreska na brzuchu zniknęła mi jakieś...2 miesiące temu! BRZOSKWINKA? HALO?:) Agniesia - właśnie mi przypomniałaś, że dawno nie byłam w ciucholandzie! Po niedzieli pójdę - koniecznie! Bo małemu pokończyły się śpioszki, zostało nam już tylko parę sztuk, no a wiadomo, że to nic, bo ja go codziennie w nocy przebieram z powodu tego pocenia się. P.S. Wstałaś już z łóżka?:P O! Alaa! Puder na plecki pomógł!:) Co prawda mały się spocił jak zawsze, ale rano nie było ani jednej potówki!:)
  13. Heloł, heloł, moje Dziuby!:) U mnie oczywiście kawencja cieplutka, parująca i ciesząca nos i podniebienie, Trzmielik pochrapuje w bujaczku, mężu odsypia nockę... Boże, jak ja lubię być w domu! Wyobrażacie sobie, że za 2 tygodnie minie 14 (!!!) miesięcy od kiedy nie pracuję i jestem w domu właśnie??? Chyba nie muszę Wam mówić jakie to dla mnie dziwne i abstrakcyjne? Szok po prostu. Mówili "zobaczysz, posiedzisz trochę z dzieckiem i będziesz marzyć o tym, żeby rzucić w cholerę pieluchy, zupki, kupki i pójść na 8 godzin do roboty! zobaczysz, każda tak mówi, że super hiper, a potem nie może się doczekać powrotu do dawnego życia". Serio? No to jestem dziwna (choć NA BANK nie jedyna). Swoją pracę uwielbiałam, dawała mi mnóstwo satysfakcji, spełnienia, poczucia, że jestem w czymś dobra - naprawdę dobra. I byłam pewna, że szybko mi się znudzi siedzenie w domu! Ja? Przecież ja potrzebuję ciągłych wyzwań, potrzebuję poznawać nowych ludzi, nowe rzeczy, ciągle gdzieś gonić, nie mieć na nic czasu (tak, nawet to lubiłam), bawić się, szaleć, być panią swojego czasu i życia! Dziecko - super, ale na bank będzie mnie ciągnąć do tego wszystkiego co było przed nim. Tak myślałam. Mijały miesiące - najpierw dłuuuuuuugie L-4 (bo od 8-go tygodnia ciąży), teraz macierzyński, potem jeszcze 2 miesiące zaległych urlopów wypoczynkowych - robi się połowa września 2015, a ja mam w głowie ogromne, migające na czerwono NIE dla powrotu do pracy. Usiadłam na tyłku, nauczyłam się, że machanie krokodylkiem, żeby rozśmieszyć Kacpra daje mi czasem więcej radości niż szalona impreza z zaje... znajomymi. Piszę "czasem", bo jestem szczera. Tego też się nauczyłam - być szczerą w stosunku do siebie! Tak - czasem mam ochotę rzucić pieluchy w cholerę, zrobić sobie kawę, puścić Comę na maksa, umalować się (nie na słowo honoru, nie zrobić atrapę makijażu, bo więcej nie zdążę), założyć obcasy i pojechać do mojej ukochanej Agi, a tam - wiecznie niezdecydowanej i marudzącej - pomóc jej wreszcie wybrać odpowiednią bluzkę (trwa to około 2 godziny, więc sączymy w tym czasie 2-3 piwko), spodnie (tu zawsze idzie jakoś szybciej) i...buty (jesteśmy już na etapie porzucenia marnego piwa - pijemy wódżitsu:P, a co!). Wychodzimy, bawimy się gdzieś do rana, wszystkich facetów rzucamy na kolana, śmiejemy się, żyjemy! Tak. Czasem mam ochotę przeżyć to wszystko tak jak przeżywałam dawniej. I owszem - denerwuje mnie czasem moje własne dziecko, zdarza się, że nie umyję zębów do 17-tej, bo jakoś się z czasem nie składa, mam zarośnięte brwi i syf na czole, któremu nawet nie mam czasu się przyjrzeć, a co dopiero go unicestwić. Ale wiecie co? Chcę na zawsze zatrzymać czas, gdy dotykam małej, lepkiej od śliny rączki mojego synka. Chcę wessać jego grubiutkie stópki podczas ich całowania i sprawić, żeby stały się częścią mnie. Chcę przez lata czuć na swoich policzkach gorąco spływających ze wzruszenia łez, gdy zaspany Niuniuś w nocy kładzie mi głowę na ramieniu, obejmuje rączką i mruczy. A potem? Zamiast siedzieć w biurze, chcę rozkładać mu za dnia koc między dwoma łóżkami i robić mu indiański namiot. Chcę dostać takich samych wypieków na twarzy jak on, gdy pokaże mi jaki zbudował garaż z klocków. Chcę go w maju rano zabrać na plac zabaw i tam zjeść z nim śniadanie. Nie chcę być zmęczona, bo w pracy były gwiezdne wojny. Nie chcę być nie w sosie, bo szef mnie wkurzył. I nie chcę mu powiedzieć w sierpniową noc, gdy spada najwięcej gwiazd, że musimy już iść spać i nie będziemy oglądać nieba, bo mamusia rano wstaje do pracy. I jeszcze jedno. W głębi duszy nigdy nie dorosłam i chcę jak nigdy dotąd przeżyć każdy dzień dzieciństwa jeszcze raz. To jest moje postanowienie noworoczne.
  14. Pita - no tak właśnie myślałam. Mówię o Waszym małżeństwie. Bo takie coś nie może przejść bez echa, niestety:/. Bardzo egoistyczny ten Twój mąż. Chce, ale jak miałby Wam w tym pomóc to już nie. Bo to dla niego "koszty" jak to nazwałaś. Hm. No nic - to pozostaje mi życzyć Ci właściwych decyzji. Jakiekolwiek podejmiesz w swoim życiu.
  15. Pita - nie daj się sprowokować nikomu. Po co się denerwujesz? Nie warto. malaiza - Ty masz nick (teraz na to wpadłam!) małaiza, tak? Ale dla mnie i tak pozostaniesz malaizą;) Tak jakoś romantycznie pobrzmiewa;) Moja herbatka przegrała z lampką wina, więc jesteś całkowicie usprawiedliwiona;).
  16. Alaa - dziwniej? W jakim sensie? Zagubiona, niepewna - o to chodzi? Zmęczona to możesz być coraz bardziej - niestety, i to trzeba przejść:(. Ale potem wigor wróci. Potem - w sensie po porodzie. Ja pod koniec potrafiłam wstać o 11, zjeść śniadanie, pójść spać do obiadu, zjeść obiad, pójść spać, wstać na kolację, zjeść (zeżryć dokładniej rzecz ujmując), posiedzieć ze 2-3 godzinki i spać znów do 10-11... Ale to dopiero pod koniec, bo tak to męczyłam się z bezsennością wiele długich miesięcy:/. Co do tych wpisów to ignoruj.
  17. Maćkowa - cholewka, jak Ty to robisz, że te wszystkie Wasze nocne przygody przedstawiasz z takim jakimś spokojem, z pogodą... Nie czaję;) Czasem żałuję, że nie urodziłaś przede mną - mogłabym wówczas trochę pożyczyć Twojego opanowania i pogody ducha, wiesz? Bardzo by mi to pomogło. Fakt, ja nie miałam jak Ty możliwości przespania 3 godzin ciągiem (przez pierwsze 2 miesiące to było 1,5 godziny max...), więc może stąd to u Ciebie?;) Niemniej jednak zachowam w pamięci na (niedaleką mam nadzieję) przyszłość Twoje opowieści i będę się nimi stawiała do pionu;) w razie wu. Poza tym dziękuję, że pokazujesz mi (nam), że pierwsze chwile macierzyństwa to nie jest najlepszy czas na podsumowywanie siebie, swojego już umiem-jeszcze nie umiem, to nie czas na samokrytykę i ocenianie każdego kroku. Że każdy dzień (i każdą noc;) ) trzeba przyjąć takimi, jakie po prostu są i tyle. I żadnego rozkminiania "a gdyby", "a może lepiej". Nie. Bo potem człowiek wpada w jakieś żale, doły (jak ja), psuje sobie ten fajny mimo wszystko czas ciągłymi pretensjami do siebie i narzuconymi zadaniami nierzadko nie do wykonania w tym okresie. Dzięki:* :) Dzięki też za info odnośnie szczepień. Zielonego pojęcia o tym wszystkim nie miałam! Wiolcia - mówiłam: piona!;) Daj znać czy Cię przyjęli - kiedy mają się określić? olala - ja Ci tu piszę z czego masz się cieszyć, a Ty nie robisz nic innego jak...właśnie się z tego cieszysz!:) Mnie też takie lepsze momenty nachodziły właśnie w kąpieli;). Ja nie wiem o co cho - człowiek czysty, pachnący kosmetykiem, nie mlekiem z cycka i od razu czuje się panem świata;). To może jak wyjdziesz z tej wanny, przytulisz się tak po prostu do męża i tak sobie posiedzicie? Może pogadacie?:) :*
  18. olala - a czemu teść widział Lenkę tylko dwa razy? Obraził się o coś? Oleńko - :*:*:* I nie rozmyślaj, kochana, że gdyby nie ta hipotrofia, mogłabyś ponosić jeszcze Lenkę pod sercem i dać jej podrosnąć - bo wiem, że takie właśnie myśli krążą po Twej zatroskanej głowie! Nie warto wracać do tego, co i tak jest już niezmienne, przecież wiesz, czasu nie cofniesz. Szkoda życia na przeżywanie już przeżytego! Jak również na przeżywanie nieprzeżytego (MargaretLucas - do Ciebie piję i Twoich obaw:* ). Bo na przeżywanie tego co było miałaś czas kiedyś, kiedyś też będziesz miała okazję poprzeżywać to, co dziś jest przyszłością, zatem ciesz się, że Lenka jest z Wami, że szczęśliwie przyszła na świat, że mogłaś ją urodzić naturalnie, że ładnie się rozwija, że jesteś bogatsza o każdy nowy, magiczny dzień:* :) desire83 - tak, znamienne na naszym forum jest to, że jak posucha to na całej linii i czasem miesiącami, ale jak już któraś pochwali się wreszcie dwiema kreseczkami to nagle rach ciach i kolejna, kolejna...:) Uwielbiam to!:) I wiem, że MargaretLucas zapoczątkowała właśnie nową falę!!!:) Jupiii:) Pita - no to ciężka sprawa z tym Twoim mężem...:/ A tak z ciekawości zapytam: nie masz do niego ukrytych pretensji? Nie boisz się, że kiedyś to się gdzieś w Tobie skumuluje i przestaniecie się dogadywać w ogóle? Pytam, bo tak poważne sprawy jak dziecko potrafią namącić w najlepszym nawet związku, szczególnie jeśli chodzi o różne poglądy na jego posiadanie, wychowanie... Cieszę się, że i z Twoją mamą jest już lepiej (wiem jak to jest mieć chorą mamę:( ), i z Tobą również. Czyli czas względnego spokoju teraz przed Wami - oby trwał jak najdłużej! Jednak nic tak skutecznie miesza w życiu jak wiadomość o chorobie bliskiej osoby albo zamartwianie się, bo istnieją jakieś podejrzenia...:/ Niech ta zła passa już Cię opuści. P.S. A rocznicy sama sobie zazdroszczę i nie wierzę momentami, że to wszystko działo się naprawdę;) Wiolcia - super!:) To za 3 tygodnie raptem USG:). Zleci momentalnie, zobaczysz:) Ale się cieszę:) A Margaret to chyba będzie miała termin jakoś w październiku, nie?
  19. malaiza - no to nadaję Ci miano kolejnego harpagana, który postanowił zmierzyć się z tyloma stronami naszego forum:) Wow! Szacun;) MargaretLukas - niczym się teraz nie zamartwiaj, nie wymyślaj żadnych czarnych scenariuszy. To, że było jak było nie oznacza wcale, że znów będzie coś nie tak! Ej! W ciąży jesteś, kochana! Jesteś ogromną szczęściarą, rośnie w Tobie mały człowiek, wszystko się znów zmieni, po raz kolejny doświadczysz tych wszystkich najpiękniejszych chwil w życiu kobiety... Rozmarzyłam się...:) Jeszcze raz gratuluję:):):) I mówisz, że za kolejnym razem są nie mniejsze?:) Jeju, nie mogę się doczekać swoich kolejnych emocji!;)
  20. Alaa - ja urodziłam zaraz po skończonym 39. tygodniu;) Widzę, że dokładnie jak ja pod koniec ciąży robisz w głowie statystyki i próbujesz rozkminić jaki z tych statystyk wychodzi dla Ciebie termin;) P.S. Zrobiłam jak radziłaś - zasypałam dziś plecki małemu po kąpieli pudrem. Co do lewatywy - przed porodem w Internecie wyczytałam, że zestaw do robienia lewatywy trzeba mieć ze sobą w szpitalu. Kupiłam więc za 9 zł i miałam w torbie. Okazało się, że nic takiego nie musiałam mieć (nie wiem czy ktoś bzdury wypisywał, czy w niektórych szpitalach trzeba mieć, a w niektórych nie). Położna zrobiła mi lewatywę w łazience z mydła i ciepłej wody z kranu. No i rzeczywiście był moment, że się krępowałam - jak miałam rozchylić (stojąc tyłem do niej) swoje poślady... Ale to był moment, bo potem miałam skurcz i generalnie wisiało mi czy lewatywę robi mi starsza pani położna, czy przystojny student medycyny;) Serio;)
  21. Żoneczko - ja teraz przeczytałam jakie Ty mi wcześniej komplementa pocisnęłaś! Bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa:* Tylko wiesz co obserwuję z wiekiem? Że im bardziej chcę być lepszym człowiekiem, tym bardziej widzę jaka jeszcze przede mną długa droga...;) Wiolcia1611 - o, to widzę, że jesteśmy w tym względzie bardzo podobne:) Ja tak samo: nie wyobrażam sobie z kimś mieszkać (poza mężem), stosować do czyichś zasad, liczyć się z nimi... Dla mnie to kosmos. Mieszkam bez rodziców od 19-go roku życia, jestem też od wtedy całkowicie samodzielna finansowo. Pewnie gdybym była w sytuacji bez wyjścia i nie wiem - przykładowo oboje naraz stracilibyśmy pracę, wówczas zamieszkałabym z teściami, ale wiem, ze każdy dzień byłby dla mnie męczarnią. Ja myślę, że to zależy od charakteru. Są ludzie ugodowi, elastyczni, którzy nie robią halo z mieszkania z kimś, a ja prawie zawsze lubię robić wszystko inaczej niż wszyscy, iść pod prąd, łamać różne stereotypy. Nie przysparza mi to sympatii, wręcz przeciwnie. Wiele razy usłyszałam w swoim życiu, że jestem dziwna. Bo na swoim ślubie kościelnym nie chciałam mieć welonu, a na weselu zabaw z przyśpiewkami? Bo (mimo że wierzę w Boga) nie przyjmuję kolędy w domu? Bo jak jeszcze na początku swojej samodzielnej drogi w życiu przyjęłam kolędę to celowo nie dałam księdzu pieniędzy? Bo nie widzę nic strasznego w opieprzeniu ordynatora przy lekarzach albo innej "ważnej" osoby? Bo potrafię powiedzieć szefowi w pracy co NAPRAWDĘ myślę o jego zachowaniu w danym momencie, czym wzbudzałam najpierw jego zdziwienie (nie złość - zdziwienie, że tak w ogóle można), a potem usłyszałam, że bardzo mnie szanuje za szczerość i odwagę? Bo...? Bo...? Bo...? Się nakręciłam teraz, widzisz;) Ale to dlatego, że wiem z czym wiąże się czasem bycie indywidualistką. Piona;) Wiolciu, czyli od kiedy rozpoczynasz nową pracę?:) Tak jak mówisz - zobaczysz jak się będziesz czuła i wtedy zdecydujesz co dalej:). Hm... Widzę, że cały czas ktoś nas czyta i pilnuje poprawnej pisowni! Oj, trza się mieć na baczności!;) kasiaa12 - dzięki za info odnośnie szczepień. A powiedz co mówiła położna? Pawełek spory gość! 5600! No ale był też duży jak się urodził, nie? Ile przybrał od narodzin? Pita - współczuję takich Świąt:(. Teraz z mamą ok? Brzoskwinka - to czekamy do jutra:) Oby wtedy coś się zadziało! A co dostajesz? Oksytocynę? ewelina26 - a przypomnij mi w którym dniu cyklu teraz jesteś? Kiedy ma nie przyjść @?;) malaiza - herbatkę ciepłą masz przy takiej pogodzie? Mogę Ci zrobić, właśnie idę do kuchni:)
  22. margaretlucas! kochana! graaaaaaaaatuuuuuuuuulaaaaacjeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!
×