Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JovankaJo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JovankaJo

  1. Maćkowa - cholewka, jak Ty to robisz, że te wszystkie Wasze nocne przygody przedstawiasz z takim jakimś spokojem, z pogodą... Nie czaję;) Czasem żałuję, że nie urodziłaś przede mną - mogłabym wówczas trochę pożyczyć Twojego opanowania i pogody ducha, wiesz? Bardzo by mi to pomogło. Fakt, ja nie miałam jak Ty możliwości przespania 3 godzin ciągiem (przez pierwsze 2 miesiące to było 1,5 godziny max...), więc może stąd to u Ciebie?;) Niemniej jednak zachowam w pamięci na (niedaleką mam nadzieję) przyszłość Twoje opowieści i będę się nimi stawiała do pionu;) w razie wu. Poza tym dziękuję, że pokazujesz mi (nam), że pierwsze chwile macierzyństwa to nie jest najlepszy czas na podsumowywanie siebie, swojego już umiem-jeszcze nie umiem, to nie czas na samokrytykę i ocenianie każdego kroku. Że każdy dzień (i każdą noc;) ) trzeba przyjąć takimi, jakie po prostu są i tyle. I żadnego rozkminiania "a gdyby", "a może lepiej". Nie. Bo potem człowiek wpada w jakieś żale, doły (jak ja), psuje sobie ten fajny mimo wszystko czas ciągłymi pretensjami do siebie i narzuconymi zadaniami nierzadko nie do wykonania w tym okresie. Dzięki:* :) Dzięki też za info odnośnie szczepień. Zielonego pojęcia o tym wszystkim nie miałam! Wiolcia - mówiłam: piona!;) Daj znać czy Cię przyjęli - kiedy mają się określić? olala - ja Ci tu piszę z czego masz się cieszyć, a Ty nie robisz nic innego jak...właśnie się z tego cieszysz!:) Mnie też takie lepsze momenty nachodziły właśnie w kąpieli;). Ja nie wiem o co cho - człowiek czysty, pachnący kosmetykiem, nie mlekiem z cycka i od razu czuje się panem świata;). To może jak wyjdziesz z tej wanny, przytulisz się tak po prostu do męża i tak sobie posiedzicie? Może pogadacie?:) :*
  2. olala - a czemu teść widział Lenkę tylko dwa razy? Obraził się o coś? Oleńko - :*:*:* I nie rozmyślaj, kochana, że gdyby nie ta hipotrofia, mogłabyś ponosić jeszcze Lenkę pod sercem i dać jej podrosnąć - bo wiem, że takie właśnie myśli krążą po Twej zatroskanej głowie! Nie warto wracać do tego, co i tak jest już niezmienne, przecież wiesz, czasu nie cofniesz. Szkoda życia na przeżywanie już przeżytego! Jak również na przeżywanie nieprzeżytego (MargaretLucas - do Ciebie piję i Twoich obaw:* ). Bo na przeżywanie tego co było miałaś czas kiedyś, kiedyś też będziesz miała okazję poprzeżywać to, co dziś jest przyszłością, zatem ciesz się, że Lenka jest z Wami, że szczęśliwie przyszła na świat, że mogłaś ją urodzić naturalnie, że ładnie się rozwija, że jesteś bogatsza o każdy nowy, magiczny dzień:* :) desire83 - tak, znamienne na naszym forum jest to, że jak posucha to na całej linii i czasem miesiącami, ale jak już któraś pochwali się wreszcie dwiema kreseczkami to nagle rach ciach i kolejna, kolejna...:) Uwielbiam to!:) I wiem, że MargaretLucas zapoczątkowała właśnie nową falę!!!:) Jupiii:) Pita - no to ciężka sprawa z tym Twoim mężem...:/ A tak z ciekawości zapytam: nie masz do niego ukrytych pretensji? Nie boisz się, że kiedyś to się gdzieś w Tobie skumuluje i przestaniecie się dogadywać w ogóle? Pytam, bo tak poważne sprawy jak dziecko potrafią namącić w najlepszym nawet związku, szczególnie jeśli chodzi o różne poglądy na jego posiadanie, wychowanie... Cieszę się, że i z Twoją mamą jest już lepiej (wiem jak to jest mieć chorą mamę:( ), i z Tobą również. Czyli czas względnego spokoju teraz przed Wami - oby trwał jak najdłużej! Jednak nic tak skutecznie miesza w życiu jak wiadomość o chorobie bliskiej osoby albo zamartwianie się, bo istnieją jakieś podejrzenia...:/ Niech ta zła passa już Cię opuści. P.S. A rocznicy sama sobie zazdroszczę i nie wierzę momentami, że to wszystko działo się naprawdę;) Wiolcia - super!:) To za 3 tygodnie raptem USG:). Zleci momentalnie, zobaczysz:) Ale się cieszę:) A Margaret to chyba będzie miała termin jakoś w październiku, nie?
  3. malaiza - no to nadaję Ci miano kolejnego harpagana, który postanowił zmierzyć się z tyloma stronami naszego forum:) Wow! Szacun;) MargaretLukas - niczym się teraz nie zamartwiaj, nie wymyślaj żadnych czarnych scenariuszy. To, że było jak było nie oznacza wcale, że znów będzie coś nie tak! Ej! W ciąży jesteś, kochana! Jesteś ogromną szczęściarą, rośnie w Tobie mały człowiek, wszystko się znów zmieni, po raz kolejny doświadczysz tych wszystkich najpiękniejszych chwil w życiu kobiety... Rozmarzyłam się...:) Jeszcze raz gratuluję:):):) I mówisz, że za kolejnym razem są nie mniejsze?:) Jeju, nie mogę się doczekać swoich kolejnych emocji!;)
  4. Alaa - ja urodziłam zaraz po skończonym 39. tygodniu;) Widzę, że dokładnie jak ja pod koniec ciąży robisz w głowie statystyki i próbujesz rozkminić jaki z tych statystyk wychodzi dla Ciebie termin;) P.S. Zrobiłam jak radziłaś - zasypałam dziś plecki małemu po kąpieli pudrem. Co do lewatywy - przed porodem w Internecie wyczytałam, że zestaw do robienia lewatywy trzeba mieć ze sobą w szpitalu. Kupiłam więc za 9 zł i miałam w torbie. Okazało się, że nic takiego nie musiałam mieć (nie wiem czy ktoś bzdury wypisywał, czy w niektórych szpitalach trzeba mieć, a w niektórych nie). Położna zrobiła mi lewatywę w łazience z mydła i ciepłej wody z kranu. No i rzeczywiście był moment, że się krępowałam - jak miałam rozchylić (stojąc tyłem do niej) swoje poślady... Ale to był moment, bo potem miałam skurcz i generalnie wisiało mi czy lewatywę robi mi starsza pani położna, czy przystojny student medycyny;) Serio;)
  5. Żoneczko - ja teraz przeczytałam jakie Ty mi wcześniej komplementa pocisnęłaś! Bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa:* Tylko wiesz co obserwuję z wiekiem? Że im bardziej chcę być lepszym człowiekiem, tym bardziej widzę jaka jeszcze przede mną długa droga...;) Wiolcia1611 - o, to widzę, że jesteśmy w tym względzie bardzo podobne:) Ja tak samo: nie wyobrażam sobie z kimś mieszkać (poza mężem), stosować do czyichś zasad, liczyć się z nimi... Dla mnie to kosmos. Mieszkam bez rodziców od 19-go roku życia, jestem też od wtedy całkowicie samodzielna finansowo. Pewnie gdybym była w sytuacji bez wyjścia i nie wiem - przykładowo oboje naraz stracilibyśmy pracę, wówczas zamieszkałabym z teściami, ale wiem, ze każdy dzień byłby dla mnie męczarnią. Ja myślę, że to zależy od charakteru. Są ludzie ugodowi, elastyczni, którzy nie robią halo z mieszkania z kimś, a ja prawie zawsze lubię robić wszystko inaczej niż wszyscy, iść pod prąd, łamać różne stereotypy. Nie przysparza mi to sympatii, wręcz przeciwnie. Wiele razy usłyszałam w swoim życiu, że jestem dziwna. Bo na swoim ślubie kościelnym nie chciałam mieć welonu, a na weselu zabaw z przyśpiewkami? Bo (mimo że wierzę w Boga) nie przyjmuję kolędy w domu? Bo jak jeszcze na początku swojej samodzielnej drogi w życiu przyjęłam kolędę to celowo nie dałam księdzu pieniędzy? Bo nie widzę nic strasznego w opieprzeniu ordynatora przy lekarzach albo innej "ważnej" osoby? Bo potrafię powiedzieć szefowi w pracy co NAPRAWDĘ myślę o jego zachowaniu w danym momencie, czym wzbudzałam najpierw jego zdziwienie (nie złość - zdziwienie, że tak w ogóle można), a potem usłyszałam, że bardzo mnie szanuje za szczerość i odwagę? Bo...? Bo...? Bo...? Się nakręciłam teraz, widzisz;) Ale to dlatego, że wiem z czym wiąże się czasem bycie indywidualistką. Piona;) Wiolciu, czyli od kiedy rozpoczynasz nową pracę?:) Tak jak mówisz - zobaczysz jak się będziesz czuła i wtedy zdecydujesz co dalej:). Hm... Widzę, że cały czas ktoś nas czyta i pilnuje poprawnej pisowni! Oj, trza się mieć na baczności!;) kasiaa12 - dzięki za info odnośnie szczepień. A powiedz co mówiła położna? Pawełek spory gość! 5600! No ale był też duży jak się urodził, nie? Ile przybrał od narodzin? Pita - współczuję takich Świąt:(. Teraz z mamą ok? Brzoskwinka - to czekamy do jutra:) Oby wtedy coś się zadziało! A co dostajesz? Oksytocynę? ewelina26 - a przypomnij mi w którym dniu cyklu teraz jesteś? Kiedy ma nie przyjść @?;) malaiza - herbatkę ciepłą masz przy takiej pogodzie? Mogę Ci zrobić, właśnie idę do kuchni:)
  6. margaretlucas! kochana! graaaaaaaaatuuuuuuuuulaaaaacjeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!
  7. Moja zachłanność została ukarana - cały ryj poparzony, bo przecież musiałam sprawdzać zupę prosto z gotującego się gara! No i tero mam - kawy nie czuję! O! IZA - dobra, przyznaj się: co Cię przygniotło w pokoju Kuby, żeś od wczoraj nawet nosa nie wyściubiła stamtąd i nie uraczyłaś nas żadnym wpisem? Alaa - może pęcherz jest już tak uciśniony;), że przepuszcza? Ja tak miałam... Majty non stop (!!!) mokre:/ goscdarka - jesteśmy zwyczajnym małżeństwem, które codziennie się o coś sprzecza, czasem jedno drugiego ma dość, czasem kompletnie się nie rozumiemy... Jak to w życiu:). Ale fakt - świata poza sobą nie widzimy i to jest warstwa najpierwsza nas jako nas;). Rodzicami staramy się być najlepszymi, ale wiem, że można być jeszcze lepszym w rodzicielstwie;). Generalnie i tu, i tu mamy do czego dążyć i dlatego nigdy nie będzie nudno:). I dziękuję Ci za miłe słowa:*
  8. Oleńko - ja Cię przygarnę, kochana moja:* Dam Ci i Lence osobny pokój, nie będę Ci się w nic wtrącać, rób sobie co chcesz i kiedy chcesz, tylko zawołam Cię na obiad:). A jak będziesz miała ochotę to przyjdziesz do mnie do pokoju i napijemy się herbatki:* A czemu teściowa tyle będzie siedziała w domu? I co jej powiedziałaś? Nie daj się, bo zwariujesz po 2 dniach...:/
  9. Kurczę, dziewczyny - sama w to nie wierzę;). Mam taki power od rana, że szok! Wstałam z małym o 6:30, śniadanko, pielęgnacja, potem pozmywałam, wstawiłam pranie, wstawiłam obiad, schab do piekarnika do kanapek, pochowałam naczynia z suszarki, naszykowałam wszystko do obiadku dla małego, zrobiłam sobie śniadanie (!!!)... :) A mały zasnął przy bajeczce o jakichś myszkach:). Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że nie położyłam się teraz jak on śpi, bo dziś zaczynam korki już o 14 i koło południa może być ciężko, ale co tam;). Potem mąż wstanie po nocce na gotowy obiadek (niech zna dobre serce żony;) ), pójdzie do sklepu, zaopiekuje się małym świrkiem do 16 i ja kończę zajęcia, więc mamy popołudnie dla siebieeeeeeeeeeee:):):) ewelina26 - jak samopoczucie? Olala - ale masz śpioszka!;) U mnie nie było i nie ma nadal opcji, żeby przebrać Kacperka tak, żeby nie otworzył swoich małych, świdrujących patrzałek;). Nawet jak mu kołderkę poprawiam w nocy to muszę być na wdechu, bo on jak na horrorach - nagle otwiera oczy i...koniec spania;). Jeśli chodzi o P. to tak jak dziewczyny mówią - on się sam nie domyśli... No bo zobacz, to nawet momentami logiczne mi się wydaje to myślenie facetów: skoro kobieta mówi wyraźnie "pomóż mi w tym", "poodkurzaj", "idź do sklepu" itp., a NIE mówi "teraz ty zajmij się dzieckiem" to znaczy, że NIE trzeba się tym dzieckiem zajmować, bo by przecież powiedziała jak o wszystkim innym, prawda? Zatem - mów!:* Pita - a co się stało, ze trafiłaś do szpitala? Jak z mamą? Jak z mężem? Czemu odpuszczasz starania? Brzoskwinko - kochana, bardzo, ale to bardzo trzymam za Ciebie i za Wiki kciuki!:* Stymulowana - nic nie wiem na temat takiej kupki. Jak już rozkminisz temat to napisz o co cho. I nie martw się! Na pewno nic złego się nie dzieje! A z dzieciaczkami to jest tak, że bardzo szybko przyzwyczajają się do pewnych rzeczy (i paradoksalnie ich nie lubią, ale jak ich brakuje to niedobrze) i jeśli nie było kąpieli to już był sygnał, że jest coś nie tak w bezpiecznym, Olisiowym świecie. A z tą zgagą i włosami to serio tak jest? Czy to przesąd? Ja miałam zgagę zabójczą, ale Kacper jakoś nie powalił mnie swoimi herami po porodzie;). Fajnie, że spotkałaś w szpitalu bratnią duszę:). Daleko od siebie mieszkacie? Alaa - nie robiliśmy zdjęć w rocznicę;) Muszę więc czekać na kolejne zlaszczenie;)
  10. Odpisałam na WSZYSTKIE posty, laski. Zaraz się kładę, ale jeszcze zjem chyba jakiego kanapsona, bo głód mnie dopada:/ No nic - dobranoc, dziołszki:* Do jutra:*
  11. kasiaa12 - a może położnej się zapomniało? Może zadzwoń tam do przychodni i upomnij się o wizytę?:* Idę po wafelka. Dobra, mam. Właśnie - Nemezis626 - czemu zniknęłaś? Eska - co jest? Sara__ - nie jesteś rekordzistką, jeśli chodzi o staranie się o dzidziusia. Pisała kiedyś z nami marta100 (o ile dobrze pamiętam) i ona walczyła o swoje drugie dzieciątko coś koło 6 lat...:( Potem zniknęła, potem pojawiła się na chwilę, żeby nam napisać, że rozpoczynają procedurę in vitro (chyba nic nie pomyliłam), a potem znów zniknęła. Maćkowa! Olśniło mnie po tym wafelku (Princessa Zebra, polecam)! Małemu schodziła skórka po urodzeniu! Słuchaj, no pewnie, że tak! Na grzbietach stópiąt i wokół dłoni mu się łuszczyła. Wcierałam wtedy balsam - kilka razy dziennie. I pomogło. Oleńko - ale czemu piszesz, że czasem się nie da zawziąć i uśpić małą o konkretnej porze?:* Da się, Dziubek, tylko to wymaga czasu. Nie od razu Lenka chętnie na to przystanie;). Ale im wcześniej zaczniesz, tym lepiej. Poza tym raz, że się dziecko czuje wówczas bardziej bezpieczne (bo nawet taki mały szkrab "wie", że nadchodzi pora spania, no a każda regularność w życiu noworodka działa jak naturalny uspokajacz), a dwa, że potem Bogu na kolanach dziękować będziesz, bo po kilku miesiącach np. o 20 położysz małą i MASZ CZAS DLA SIEBIE. Ja twardo kładłam o 20, a przecież na początku mały wołał jeść już o 21:30. Nic to - karmiłam, usypiałam 30-40 minut (owszem, to była jakaś masakra i miałam wtedy różne myśli), ale po 3 miesiącach moje dziecko zaczęło działać jak w zegarku;). Z pewnymi wyjątkami rzecz jasna, bo mój diagram notował kilkakrotnie tendencje spadkowe;), ale jednak. A dziś mogę spokojnie zwołać imprezę w domu o 20:30, bo od pół godziny Kacper będzie wtedy już spał jak aniołek. Nie na zasadzie "dam wam znać jak go uśpię i wtedy przyjdźcie" tylko "zapraszam na 20:30".;) Ostatnio faktycznie się zastanawiałam nad tym czy dobrze robiłam, że tak bezwzględnie stosowałam się do tej zasady punktualności wieczornej kąpieli i spania, bo ile mnie to kosztowało wiem tylko ja. I przede wszystkim zazdroszczę niektórym dziewczynkom z forum takiego luzu w podejściu do tego tematu na samym początku macierzyństwa - że jak pójdzie spać to fajnie, a jak nie to trudno, da się radę. U mnie tak jak pisałam wcześniej - był z mojej strony płacz, że nie potrafię nawet własnego dziecka uśpić wieczorem i choć wtedy odpocząć...:/ Nie umiała potraktować tego z dystansem, bez niepotrzebnej spinki, bez robienia z tego tragedii jak by co najmniej miał nas zalać wulkan... No nie potrafiłam i rosła we mnie frustracja. I to mnie też tak nakręcało, że on MUSI chodzić spać o stałej porze, bo ja zejdę z tego świata najbliższego ranka... Tak było.:( Mało tego - jeszcze pamiętam te emocje, ten żal... Ale teraz jest super - spróbuj może nadać jej jakieś pory wieczorne:* Będziesz zdrowsza!;) Maćkowa - Kacperek też nie przepadał za kąpielą i tymi wszystkimi zabiegami po;) Nie pamiętam ile to trwało, ale coś koło 2 miesięcy. A teraz już jest bardzo cierpliwy:) Piszesz, że zastanawiacie się nad nie szczepieniem - można nie szczepić wcale??? Stymulowana - przecież Ty się wykończysz...:( Może podaj mu mm? A on cały czas je czy tylko sobie ciumka, bo czuje mamunię, co? Może on chce cały czas być blisko Ciebie? Alaa - mówisz, że za ciepło? Kurde, no. Ale to ja zamarznę.:/
  12. Byłam właśnie na mailu i mam uśmiech od ucha do ucha:). Alan - cudeńko:). Zuza - ślicznotka malunia:). Alaa - pięknie Ci w ciąży, wiesz?:) Brzoskwinka - normalnie mam ochotę całuśnąć ten Twój brzuszek:) Żoneczka - uwielbiam taki kolor włosów! Też kiedyś takie miałam;) A brzuszek - superaśny!:* Ja coś swojego podeślę jak...będę miała;). A do tego muszę jakoś wyglądać, umalować się i w ogóle, więc wiecie;). malaiza - przykro mi z powodu @, ale to zawsze jedna mniej do momentu zobaczenia magicznych dwóch kresek:) Tak na to patrz:) Jak się czujesz? I gdzie pracujesz, jeśli mogę spytać? Brzoskwinka - to DZISIAJ być może ten wielki dzień!:) Mam nadzieję, że lekarze skutecznie zmotywują Wiki do wyjścia i spotkania z matką!;) Żoneczka - Ty też dzisiaj wizyta:) Jestem bardzo ciekawa co i powie lekarz:) Maćkowa - jeszcze chwila i pozbędziesz się całej wody z organizmu, więc i obrączkę założysz:) Ja to w ogóle miałam taką wizję, że rodzę, zawożą mnie na salę poporodową, a tam już czeka na mnie M. z obrączką:P. A tu klops! Obrączka wróciła na palec po...4 tygodniach:(. Ale wróciła:). I teraz jest trochę luźna:P Myślałam też o tym, co napisałaś o pustce w ziejącej z brzucha - ostatnio próbowałam sobie przypomnieć jak to jest czuć kopniaki i rozciągania małego człowieczka. I wiecie co? Pamiętam jak przez mgłę:(. To takie smutne:(. ewelina26 - jak sytuacja? Dalej plamienia? kasiaa12 - ja dostałam okres dokładnie 8 tygodni po porodzie. Teoretycznie jak się karmi piersią to pierwsza miesiączka przychodzi około 20 tygodnia po porodzie, jak butelką - około 10. Jak się karmi tak i tak to wtedy jest baaaaaaaaardzo różnie. Tyle teoria. Alaa - na macierzyńskim ZUS Cię nie kontroluje, bo jest to urlop, na który każda kobieta ma prawo iść. Tylko L-4 podważają - zasadność ich wystawiania, bo statystyki pokazują, że coraz więcej kobiet i w coraz wcześniejszej ciąży korzysta z L-4. To też jest tak, że ciężarnej naprawdę trudno udowodnić, że bezprawnie korzysta ze zwolnienia, no ale dla chcącego nic trudnego z drugiej strony... IZA - to wzięłaś się za takie mega porządki, powiadasz?:) Co kto lubi na urlopie:P A tak poważnie - coś tam nasprzątała w tym pokoju Kuby?:) Pewnie powywalałaś stare zabawki, ubrania mu przejrzałaś - mylę się?;) Angelus - ale co poza wyznaczeniem nowego terminu powiedziała ta pani doktor? Że coś podejrzewa? Czy że na razie nie panikować?:* Wiolcia1611 - tak, można mieć dziecko i nadal być dla siebie niebiańsko sexy;) A w małżeństwie jak to w małżeństwie - raz lepiej, raz gorzej. No ale rocznica była cudna:) Żoneczko - pytałaś o to co zmienia się po porodzie. Ja już dużo pisałam o swoich zmianach, więc tu może nie będę się powtarzać, a co do stosunku do rodziców czy teściów to...hm... Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, wiesz?:) Chyba jest tak, że dopóki nie miałam dziecka, nie czułam się w pełni dorosła. Tak, chyba tak. Pojawienie się Kacperka dało mi poczucie, że tak jak moja mama czy tata ja teraz też jestem rodzicem, czyli kimś...no nie wiem jak to określić... Dojrzałym? Nie, to nie to słowo. Dorosłym w pełni - tak chyba będzie najlepiej to nazwać. I to poczucie przyniosło ze sobą taki wewnętrzny spokój duszy - że mam pełną rodzinę, że tak wygląda moje życie, do którego tyle długich lat tęskniłam, że jestem teraz bogatsza o tyle nowych emocji, przeżyć, wzruszeń, myśli, wspomnień... Że jestem szczęśliwa:). Sara__ - tak, cudownie jest móc się tak oderwać od codzienności:)
  13. Nie no, nie do wiary... Mały zjadł 210 ml kleiku ryżowego o 20 po kąpieli, potem trochę kwękał, więc dałam soczku - nie pogardził, wypił 50 ml. Mniej więcej o 22:30 znów kwękał, więc dałam soczek - 30 ml. I teraz było jedzenie!!! 160 ml wciągnął. A już tak dawno nie robił sobie przerw krótszych niż 5 godzin! Mam nadzieję, że to jednorazowe:/. Teraz leży i...gada do siebie. A tak w ogóle dwa dni temu M. nauczył go mówić "tata":). Najpierw myśleliśmy, że to przypadkiem mu tak wychodzi, ale nawet zrobiliśmy pokaz teściom, żeby im udowodnić (i sobie;) ). Wygląda to tak: M.: "Powiedz tata". K.: "Da-da!" M.: "Nie Kacperku dada tylko tata." K.: "Tatatatatatata ta-ta!" A jak mu wypadnie jakaś zabawka to mały (poważnie!) woła "tata!", patrząc na M.:) A dzisiaj rano było najlepsze:) M. śpi, ja biorę Kacperka na łóżko celem pielęgnacji, mały patrzy na ojca, potem na mnie i "mówi": "A tata?" Ja na to: "A tata śpi:)". Mały: "A tata?" I w śmiech:):):). Ja: " A tata śpi". I tak kilkanaście razy:):):).
  14. Alaa - ja bóli głowy nie miałam co rano, ale może Ci cukier spada, co? On wzrasta nie tylko po zjedzeniu czegokolwiek, ale także jak się człowiek ruszy (dlatego też podczas krzywej cukrowej każą siedzieć, nie łazić). No i co postanowiłaś z tą pościelą? Pierzesz?
  15. Dziewczyny - chcę się Was poradzić w jednej sprawie. Mianowicie Kacperek w nocy prawie za każdym razem jak go wyciągam z łóżeczka na karmienie ma spocone plecki. I to nie tak trochę - bardzo! Zmieniam mu oczywiście śpioszki na suche i czyste (i czasem przez to się wybudza:/), ale potem rano widzę, że ma kilka potówek. Nie mamy za gorąco w pokoju, bo są tam 22-23 stopnie, śpiochy do spania ma z czystej bawełny, nie jakieś grube... Ja tam śpię przecież i śpię w polarowej piżamie! Nie wiem o co chodzi:(. Czy może powinnam po kąpieli zasypywać mu te plecki pudrem? Krochmalem? Tylko czy jak on się spoci to nie będzie miał jakichś zrolowanych farfocli rano na pleckach?:( Nie wiem, pomóżcie.
  16. malaiza - witaj:) Jestem pewna, że będziemy mogły Ci towarzyszyć w radości z powodu dwóch kreseczek:). A Ty na której stronie naszego forum jesteś?;) Bo my już mamy tu taką babę ze stali (desire83) co to dobrnęła do 400-ej i zamierza przeczytać całość!!!:) Maćkowa - ja też się dołączam do rad dziewczyn, żebyś karmiła małą w nocy wtedy, kiedy się obudzi i sama zażąda. Ja spotkałam się z kilkoma opiniami na temat karmienia niemowląt: jedna to taka, że w nocy przerwy nie powinny być dłuższe niż 4 godziny, a w ciągu dnia 3 godziny, a druga - że karmienie na żądanie (jak IZA pisała) to karmienie na żądanie i jeśli dziecko nie spada na wadze to trzeba mu pozwolić samemu sobie uregulować częstotliwość i wielkość (!) przyjmowania posiłków. Moja pani pediatra mówi, że dziecko się samo nie zagłodzi, nie ma takiej opcji i że je wtedy (i tyle) kiedy potrzebuje. No chyba, że mamy do czynienia z wcześniakiem albo jakimś mega niejadkiem - wówczas sprawa wygląda inaczej. Ale Oliwka ani wcześniak, ani niejadek chyba, co? Po polisiach wnioskuję!:P desire83 - nic z naszej forumowej poczty nie usuwamy, wszystko będziesz mogła sobie kiedyś nadrobić;). Jeśli chcesz to mogę Ci przesłać swój opis porodu - tylko podaj prywatny mail:* Wiolcia1611 - czy kuzynka już sobie pojechała i masz chwilę wytchnienia?:) Kaasik89 - ja pierwsze 6 tygodni karmiłam piersią, potem przeszliśmy na mm. Mały rzeczywiście robił kupkę raz dziennie albo raz na dwa dni. Ale to wszystko jest w normie! Jeśli natomiast boli go brzuszek to może nie być wina tych kupek niezrobionych tylko mleka - spróbuj zmienić na inne. Tak mi powiedziała położna, która nas odwiedzała w domu i mówiła co robić w różnych przypadkach. I o tym ulewaniu się pianą właśnie mówiła, że to jest znak, że mleko mu nie pasi i trzeba zmienić.:* Ja od początku naszej przygody z mm podaję Kacperkowi HIPP - jest rewelacyjny! rapasta - gdzie jesteś?
  17. Dziewczynki, jeszcze raz dziękuję Wam za życzenia:). Niestety, wszystko, co dobre, szybko się kończy - M. właśnie pojechał na nockę:(. Śpię sama:(. No ale od czego mam Was?:) Mam już na stoliku ciepłą kawkę i zasiadam do pisania:). Tylko jeszcze Wam chciałam powiedzieć, że jak policzyłam sobie dzisiaj ile zarabiałabym, siedząc w domu i udzielając korepetycji od poniedziałku do piątku po 5 godzin dziennie to aż mnie ścięło z nóg... 4500 zł, laski...Same korki! A przecież mam jeszcze 80% pensji na macierzyńskim! Słabo mi, dziołchy...;) Dobra, zaczynam. Obecnie analizuję posty z 23 stycznia. Maćkowa - pisałaś o skórce małej. Że jest bardzo sucha. Dziewczyny już Ci dały rady, ale ja też wtrącę swoje 3 grosze;). No nie byłabym sobą;). Właśnie wiele dzieci zaraz po urodzeniu ma ten problem. Skóra takich maluchów (a właściwie naskórek) nie jest jeszcze przystosowana do czynników zewnętrznych, nie chroni jej już maź płodowa jak w brzuszku. Dodatkowo kąpiel odbywa się przecież w wodzie, w której jest chlor - dorosły nierzadko ma po kąpieli czy prysznicu pustynię na skórze, a co dopiero takie maleństwo. To jest właśnie jeden z argumentów, żeby do kąpieli dziecka nie używać żadnych mydeł (nawet tych przeznaczonych specjalnie dla niemowląt), bo mają inne pH niż płyny do kąpieli i wysuszają skórę. Każde mydło zresztą tak działa - te dla dorosłych również. No ale nie o tym. Ja co prawda nie miałam z Kacperkiem tego problemu, ale gdybym miała, użyłabym krochmalu, tak jak pisała Izulinka. Ona najlepiej go zareklamowała, więc nie będę po niej powtarzać.;) Dopiero potem sięgnęłabym po emolienty. 3 tygodnie temu zauważyłam jednak na brzuszku małego takie delikatnie chropowate, suche miejsca. Spytałam o to lekarza przy okazji na wizycie i co się okazało - mam zrezygnować z oliwki (!) i używać tylko balsamu nawilżającego do ciałka. Oliwka wysusza skórę!!! Nie wiem czy pamiętasz jak kiedyś pisałam, że rano używam balsamu na ciałko małego, a wieczorem oliwki. Zrobiłam jak powiedziała pani doktor, minęło kilka dni i śladu po tych suchych miejscach nie ma! I jak się tak teraz zastanawiam nad tym to rzeczywiście coś jest na rzeczy z tą oliwką - kiedyś smarowałam się oliwką codziennie po kąpieli i moja skóra wcale nie była taka nawilżona i elastyczna, jak myślałam, że będzie. A po balsamie - nawet najtańszym - zawsze. Pewnie to też zależy jaką ktoś ma skórę tak w ogóle, ale u mnie tak właśnie było. A co do pielęgnacji szyjki - ja tylko po kąpieli i dokładnym osuszeniu szyjki zasypuję ją delikatnie pudrem z Nivei. Raz na dobę działam. Ale nie dopuszczam, żeby w ciągu dnia małemu lało się na szyjunię mleko - resztki mleka tak w ogóle pozostawione tam albo wokół ust potrafią uczulać albo przyczynić się do nieestetycznej i chronicznej wysypki! Tak kiedyś przeczytałam i tak miał mój Kacper. No. To tyle;). A pisałaś też o szczepieniach - nie wiem, może ja jestem bez serca;), ale wyjątkowo twardo podchodzę do szczepień (nie mamy skojarzonych). Wiem, że trzeba i już. Mały płacze przeraźliwie, jest wtedy taki bezbronny, w oczkach ma taki żal do mnie, że pozwalam, żeby go bolało, ale pociesza mnie fakt, że to tylko chwilka, że przytulę, pocałuję i on za chwilę naprawdę zapomni co się działo. Gorzej będzie z kilkulatkiem, bo takie dziecko potrafi kilka dni wspominać krzywdę;). Ale taki maluch? Rozumiem Cię, ale pamiętaj też, że jak sama będziesz wystraszona, jak się popłaczesz, to mała momentalnie wyczuje "niebezpieczeństwo" i będzie przeżywać jeszcze bardziej:(. Musi się czuć mimo wszystko bezpieczna. To trudne, ale dasz radę. Raz się popłakałam. Teraz, jak byliśmy z małym w szpitalu. W ciągu 12 dni pobytu 7 razy miał zmieniany wenflon:/. Ale nie to nawet jest najgorsze. On ma żyłki cienkie jak niteczki i bardzo łatwo mu pękają. Założenie każdego wenflonu to 3-5 (!!!) wkłuć: na stópkach, na dłoniach, w łokietkach, na nadgarstkach... Żyły pękały i robiły się wylewy podskórne. Dodatkowo jak dziecko krzyczy i się rusza to żyły się jak gdyby "chowają", ciężko cokolwiek znaleźć. Boże, nawet nie chcę tego wspominać. Jedna pielęgniarka mówiła mi, że tego szpitala na to nie stać, ale są podobno takie jakieś lampy specjalne, które po włączeniu podświetlają siatkę żył na ciele. I że to byłoby super przydatne na niemowlęcym oraz przy osobach starszych. _nessaja_ - co to jest szczepienie na mmr? Bom nie oblatana w temacie;). A z tą rtęcią to jak nawet jest w szczepionce to chyba i tak nic się nie da z tym zrobić, nie? No bo przychodzisz do przychodni, szczepią Ci dziecko i tyle. A właśnie ciekawa jestem czy można odmówić obowiązkowego szczepienia. Kurde, cieszę się, że nic a nic nie czytałam na temat szczepień (obowiązkowych, bo o nieobowiązkowych z kolei bardzo dużo), bo znając życie, już bym Kacprowi znalazła większość jak nie wszystkie skutki uboczne;).
  18. Żoneczko - jak sytuacja u Ciebie na froncie?:) Brzoskwinko - a jak ta próba porodu będzie wyglądać? I o jakimś baloniku napisałaś - co to takiego?:*
  19. IZA - jak brzuszek?:* Nie wróciły już te niepokojące bóle? I JAK TAM PIERWSZY DZIEŃ URLOPUUUUUUUUUU?:):):) Brzoskwinko - czy Ty już jesteś mamą?;) Paola - dziś już w nowej pracy, tak?:) Bądź najlepsza - trzymam kciuki! Tak się cieszę, że i z rzęsami Ci się interes kręci, i piesio daje Ci tyle powodów do dumy i radości... Super! To pewnie i uśmiech teraz częściej gości na Twojej ślicznej buzi, co?:) :* _nessaja_- tak ja sugerowała Żoneczka: puść Ty DLA ŻARTU Totka:) Ty to zrób dla jaj, ale ja mówię serio!:) Melduję Ci także, że wczoraj Kacperek jadł na obiad rybkę! Jadł! Nie pluł, nie marudził, nie cudował - jadł!:) Co do naszych planów rozrodczych;) to chcemy mieć dwójkę, ale (nie mając jeszcze tego drugiego;) ) rozmawiamy o trzecim:). Angelus - jak Jasiu? Nie przeszło na Frania?:* ewelina26 - witaj:) Alaa - kontrola ZUS? Ło matko... Jak byłam na L-4 w ciąży to myślałam, że komu jak komu, ale mnie się to nie zdarzy, że już rzadko kontrolują i to raczej w wyraźnie podejrzanych przypadkach, a tu masz... Co prawda nikt mnie na szczęście nie skontrolował, ale w takiej sytuacji bym spanikowała i nie miałabym pojęcia co zrobić! Aaaa, doczytała teraz radę gościa, żeby załatwić sobie zaświadczenie, że się było na wizycie. W sumie tak chyba najlepiej. Dzięki, gościu:). W razie czego będę pamiętać. Agniesia - cudnie, że Karolek jest zdrowiutki i pięknie się rozwija!:) :* Wiolcia1611 - jutro wizyta! Już się nie mogę doczekać wieści na temat naszej nowej forumowej kruszynki!:) Uśmiałam się jak napisałaś o swoim mężu, że czasem leży i udaje drzewo:):):) Dobre!:):):) Sara__ - tak czytam o Twoich myślach dotyczących chęci zmiany czegoś w życiu i wiesz co? Może jakiś mały remont? Przemalowanie ścian na inny kolor na przykład? Albo zapisz się na jakieś fajne zajęcia? Byłaś kiedyś na zumbie? A myślałaś kiedyś o wolontariacie w domu dziecka? MargaretLucas - muszę Ci powiedzieć, że opisując swoje bycie mamą-kwoką, nie mogłaś lepiej i trafniej opisać...mnie:). Jestem taka sama! To znaczy uczę się cały czas tego, że nie tylko ja zrobię wszystko najlepiej i że ja też w wolnym czasie nie muszę prasować, zmywać czy wieszać prania, ale mam prawo siąść do kompa, zrobić sobie kawy, iść spać na 2 godziny i mieć wszystko w d... A mąż w tym czasie super wszystko ogarnie. Tylko musiałam mu pozwolić się wykazać - to było takie proste! Aż trudno uwierzyć, wiesz? No wiesz;). Matko, czyli nie jestem jedyna;). Dzięki Ci za to!!!:* Maćkowa - Oliwka jest boskaaaaaaaaaaaa!!!:):):)
  20. Witajcie moje kochane dziołszki:) Ja właśnie siedzę z ciepłą kawką u boku, mężu śpi, a małe nasze pisklę walczy, bo jest strasznie śpiące, ale spać nie pójdzie:P. No nic, w końcu padnie - piszę do Was i bujam jednocześnie (uniesioną nogą!) bujaczek. Uda będę miała jak Pudzian. A tak serio to to aż mój mąż i kumpela zwrócili mi ostatnio uwagę, że od pewnego czasu (wiem od jakiego - od kiedy Kacper skoczył z wagą powyżej 7 kg) mam bardzo umięśnione ramiona:):):). Napinam i co widzę? Ryli, laski!!! Napinam i dotykam - twarde! I to jak! Rewelacja!:):):) A że podczas pobytu z małym w szpitalu schudłam dodatkowo 4,8 kg... Hm... Fajna laska ze mnie;) Wczorajszy dzień był super:). Teściowie przyjechali do nas przed 15, przekazałam teściowej wszelkie niezbędne informacje dotyczące przebierania, popołudniowego karmienia, przygotowania soczku itp. i wyszliśmy. Ja w pełnym makijażu, kolczyki, fajny ciuch, ulubione perfumy (które kręcą męża chyba bardziej niż ja sama:P), mężu wyglądający tak, że aż mnie ciary pożądania przechodziły...;) Laski, pierwszy raz od pół roku siedziałam w aucie obok M.;). To pierwsza rzecz, jaka mnie podjarała w naszym wyjściu:P. Pojechaliśmy na pyszne żarełko, gadaliśmy jak na prawdziwej randce, zero rozmów o pieluchach, o promocjach na chusteczki do pupy czy kaszki... Boże... Zero sprawdzania godziny, zastanawiania się ile jeszcze zostało do następnej pory karmienia, czy pielucha już zasikana na maksa czy jeszcze ujdzie, a co to za plamka na bluzeczce, bo nie wiadomo czy przebierać, czy może poczekać do obiadu, kiedy to dziecię "dofajda" ubiór ostatecznie... Mąż mnie podrywa (!!!:):):)), opowiada kawały, ja łapię się na zalotnym poprawianiu włosów i machaniu rzęsami jak słodka idiotka;). Po jedzeniu bekamy cichutko, odwracając głowy i udając, że to nie to, że coś nas zainteresowało stolik obok... Sielanka. Idziemy na spacer, trzymamy się za ręce, całujemy się na środku chodnika:). W głowie mi się kręci, nie pamiętam, że w domu czeka na nas dziecko, że może wypadałoby zadzwonić co tam jak tam;). Do domu wracamy po 19, bo jednak wykąpać chcemy sami Kacperka (gdzieś w okolicach 18 przypomina nam się, że jesteśmy rodzicami;) i to jakieś takie nierzeczywiste jest chwilowo dla nas;) ). Teściowa zdaje mi relacje co się działo jak nas nie było, punktuje u mnie nieprawdopodobnie, mówiąc:" Dałam mu mleko przed 17, zrobiłam 150, wypił i wyglądał jakby chciał więcej, ale nie poszłam mu dorobić, bo mówiłaś, że dać tyle, więc jak 150 to 150. Nie chciałam dzwonić i wam przeszkadzać, więc dopoiłam soczkiem." Ucałowałam ją, teściu wyjął z torby butelkę naszej wódki weselnej zachowanej specjalnie na tę okazję, wznieśliśmy toast (ja piłam likier bananowy, bo ciąża skutecznie zniechęciła mnie do wódki), teściowie pojechali do domu, my (stęsknieni jak jasna cholera!!!;) ) wykąpaliśmy Niuńka, nakarmiłam go, położyłam spać (zasnął momentalnie - dziadki go tam nieźle wybawili:) ), a my... No cóż...;) Dziewczyny, to co się działo potem jest nie do opisania... Powiem Wam tylko, że mąż mnie niesamowicie zaskoczył, a seks był najlepszy EVER!!! NIGDY nie było tak fantastycznie, nigdy...;)
  21. Dziewczynki, dziękuję za życzenia:* Wpadłam tylko na chwilkę, bo wiecie...rocznica nadal trwa i mamy pewne plany co naszego wieczoru;) Wszystko dokładnie przeczytam i odpowiem na posty jutro, ale jak tak przejrzałam pobieżnie Wasze wpisy to ujrzałam jakąś kłótnię?:/ Co się dzieje, dziewczynki?:( Nie komentuję na razie spięcia między zdesperowanąmamą a rapastą, bo nie znam szczegółów, ale proszę Was, moje kochane: nabierzcie dystansu, bo nie warto się denerwować:* Jak mówię - nie wiem o co poszło, ale pamiętajcie, że obie jesteście tu potrzebne, bo jesteście super babkami, które idealnie pasują do naszego grona:* Nie dajcie się nerwom, bo nie warto. Wiadomo, jesteśmy tylko ludźmi, więc każdy ma słabszy dzień, każdy ma prawo coś źle zrozumieć (tym bardziej, że słowo pisane nie oddaje emocji tak jak prawdziwa rozmowa) i nie raz tu na forum jedna drugiej coś tłumaczyła, zdarzały się starcia, nieporozumienia... Życie. Dziewczynki, ochłońcie, a Ty Rapasta nigdzie nie uciekaj, bo jesteś NASZA tak jak zdesperowanamama zresztą:*:*:* A co do tych cichych podczytywaczy... Jezu, jakie to żałosne:( Żal mi takich ludzi. Jedna pisze, że nas nie czyta, bo była przez nas atakowana. To po co czyta? Nie rozumiem. Jezu, jak mnie ktoś drażni albo nie toleruje (choć my jesteśmy naprawdę otwarte i nikogo nie atakujemy) to nie wystaję pod jego drzwiami i go nie śledzę, serio... A Maćkowej która się czepia? Która jest takim tchórzem, że nie ma odwagi się podpisać? ŻAL. Kogo boli, że dziewczyna jest szczęśliwa i pokazuje, że świetnie sobie radzi jako mama? Jak jesteś gościu w pracy to też się nie chwalisz, że coś umiesz? W szkole specjalnie łapałaś banie, żeby tylko nikt nie powiedział, że fajnie, że jesteś w czymś dobra? Masakra, we łbie mi się nie mieści. Maćkowa opisuje nam swoją jedyną, niepowtarzalną historię swojego macierzyństwa i to jest wspaniałe. Odczepić mi się od niej. Zająć się prasowaniem - przynajmniej jakieś korzyści świat zobaczy. I jeszcze ten psychopata co mu się wyraźnie zwoje mózgowe rozprostowały - weź Ty załóż wątek "zaburzenia kompulsywno-neurotyczne - przykłady", co?
  22. Dziewczynki, ja tylko na chwilkę (chyba że znajdę moment przed wyjściem to jeszcze coś napiszę). Chciałam napisać do Stymulowanej: nic się nie dzieje:) Kacper miał to samo: w 9. dobie odpadła mu pępowinka, 1 dzień wszystko było w jak najlepszym porządku, a potem około 10 dni te minimalne ilości krwi w pępuszku. Skonsultowałam z pediatrą - tak się zdarza. Nie zamartwiaj się, psikaj Octeniseptem do środka i delikatnie przemywaj patyczkiem do uszu. 2 razy dziennie akcja z patyczkiem, a przy każdej zmianie pieluszki jeden psik leku do pępuszka. Nie drap, jak znajdziesz jakiś nawet na wpół odrywający sie mini strupek - zlekceważ typa;). Odpadł kikut i nastąpiło przerwanie ciągłości skórki, to wszystko. Czasem jak nam odpadnie strup to albo jest już gładkie ciało pod tym, albo coś tam jeszcze poleci z krwi. Z kikutem podobnie. Tylko teraz nie wolno dopuścić do zakażenia, dlatego zachowuj się przy kąpieli jakby ten kikut nadal był i nie mocz pępuszka!:* A ja tak na szybko, bo mamy dzisiaj 1. rocznicę ślubu:)
  23. rapasta - współczuję Ci kochana bardzo i życzę, żeby mdłości odpuściły jak najszybciej, bo to naprawdę nic przyjemnego jak człowiek leży w łóżku jak zwłoki i nawet nie ma siły się cieszyć ciążą w pełni...:/ Olala - jeśli Cię to pocieszy to powiem Ci, że Kacper DO DZIŚ śpi w swoim łóżeczku JEDYNIE w nocy... W ciągu dnia natomiast jak był mniejszy spał na macie edukacyjnej albo na bujaczku, a teraz tylko na bujaczku. Może z pięć razy zdarzyło się, że zasnął w łóżeczku za dnia, ale to wtedy jak był meeeeeeega zmęczony - tak bardzo, że nawet nie miał siły płakać. A tak to nie ma szans. I ja go nie zmuszam, choć nie wiem co będzie jak będzie za duży/za ciężki na ten bujaczek - co wtedy? Liczę na to, że wówczas sytuacja sama się rozwiąże, podobnie jak było z zasypianiem wieczornym (4 miesiące trzeba go było usypiać na rękach, bo darł pyszczycho maksymalnie, a potem pewnego pięknego wieczoru darł się...bo chciał mi powiedzieć, żebym mu dała święty spokój i pozwoliła zasnąć jak człowiekowi we własnym łóżeczku;). I już trzeci miesiąc nasze wieczory wyglądają tak: 19:30 kąpiel i pielęgnacja, 20 żarełko, łóżeczko i albo zasypia od razu, albo gada do siebie kilka-kilkanaście minut i idzie lulu.:) Sie-lan-ka!!! Ale wiesz o czym jeszcze sobie przy okazji pomyślałam? Teraz tak zaczęłam analizować to co kiedykolwiek napisałyście o wieczornych usypianiach dzieci i nie jestem pewna, ale czy tylko ja byłam tak uparta, żeby dziecko KONIECZNIE zasypiało mi o 20? Jak mi się na początku coś opóźniało w tej kwestii to odbierałam to jako porażkę:/. Popaprana jestem... A Maćkowa np. ostatnio pisała, że Oliwka zasnęła o północy i potem się budziła co 3 godziny do 9 rano. Owszem, udało mi się właściwie od razu przyzwyczaić Kacpra do spania o tej 20 (czasem o 21), ale ile ja się nerwów najadłam przy okazji, ile łez wylałam... Po prostu nie wyobrażałam sobie, że po caaaaaaaaaałyyyyyyyyyym dniu miałabym jeszcze bujać się z nim do północy... Może to był błąd? Hm... Kaasik89 - :* Ale masz głodomorka!;) Po kim to tak?;) Żoneczka - jak się dzisiaj czujesz?:* Alaa - jeśli chodzi o faceta po porodzie to uważam, że to jak z zajściem w ciążę: lepiej się nie nakręcać za bardzo, że się uda od razu i być mile zaskoczonym niż liczyć na cud i potem płakać w poduszkę. Spróbuj się przygotować psychicznie na ewentualność, że Ł. chwilowo nowa sytuacja przerośnie, tak po prostu. Może w ten sposób oszczędzisz sobie dodatkowego stresu, durnych myśli, mega rozczarowania, żalu i ciągłych pretensji. A jeśli się okaże, że on bez problemu stanie na wysokości zadania to tylko się cieszyć:). IZA - już niedługo rozpoczynasz wieeeeeeeeeeelki urlop!!!:) Wow!!! Agniesia - jak po wizycie, kochana?:) Brzoskwinko - i jak sytuejszyn? Czyżbyś jak nasza Maćkowa pojechała sobie do szpitala i przy okazji urodziła?;) Dawaj znać co u Ciebie, bo ja ciągle o Tobie myślę od rana!!!:* Paola - jak fajnie, że znów bije optymizm z Twoich postów! :) Cieszę się razem z Tobą i wierzę, że teraz będzie jeszcze lepiej i lepiej:) Super, kochana!:* Żoneczko - nie, ostatni raz dopadł mnie w poniedziałek;)
  24. kasiaa12 - w takim razie trzymam kciuki, żeby w razie zmiany pracy wszystko zaczęło Wam się lepiej układać:* desire83 - ale jak już wszystko nadrobisz i będziesz miała do przeczytania tylko to co na bieżąco to będzie Ci brakować tamtych stron, zobaczysz;) MargaretLucas - jejuuuuuuuu, a dasz radę wytrzymać do 26-go? W sumie to TYLKO i AŻ 3 dni... No chyba, że już nie wytrzymałaś?;) _nessaja_ - Arleta, Nina... Śliczne imiona:) I nie takie oklepane. No ale rozumiem Cię z tą Milenką:). U nas M. wybrał imię dla Kacperka, dla drugiego synka też on - Gracjan (ale mi się podoba), dla córeczki mamy natomiast dwa: jedno moje (Róża), jedno jego (Liliana). No i zobaczymy jak będzie;) Gratuluję Wam wygranego konkursu!:) Co do obiadków Kacperka to mięsko już je bez problemu, ale rybki nie podawałam mu od tamtego czasu- nie miałam śmiałości;). Za kilka dni mam zamiar podać, ale cienko to widzę:P. Co do krzywej cukrowej to tak jak Usia mówi - do 28. tygodnia masz czas, więc spoko;). Ja tak właśnie jakoś robiłam. zdesperowanamama - jak się czujesz? Jak te węzły? Lepiej coś? Maćkowa - tak piszesz o tym, że chyba nie mogłabyś narzekać na zmęczenie i nieprzespane noce i wiesz co? Wpędziłaś mnie tym stwierdzeniem normalnie w poczucie winy!;) Ale szybko się ogarnęłam i wytłumaczyłam sobie, że to wszystko przecież ludzkie i żebym sobie znowu nie podnosiła poprzeczki, bo zwariuję. Niemniej jednak zazdroszczę dystansu i tego, że aż w takim stopniu potrafisz się cieszyć pierwszymi chwilami macierzyństwa, zapominając o sobie. Naprawdę szacun. Ja może przy którymś dziecku z kolei też będę tak potrafiła;). Kasik_85 - widzisz, najczęściej tak właśnie w życiu bywa, że nie możemy liczyć na tych, których jesteśmy absolutnie pewni w teorii. A w praktyce niejednokrotnie sąsiadka, którą spotkało się na klatce schodowej kilka razy w życiu potrafi bardziej wesprzeć niż na 100% obstawiana przez nas osoba. Dziwne to, ale prawdziwe.
  25. Maćkowa - jak tam czytam o Twojej pięknej, cudnej, wspaniałej córce, która tak dała rodzicom pospać to aż mnie przechodzą dreszcze zazdrości;). Wow!!! A po tej bajkowej nocy jak spała? Dalej macie taką sielankę?:) Ciekawa jestem jak to w końcu jest z tymi wizytami położnych - od czego zależy ich częstotliwość? U Ciebie dwie domowe, ale jak jest potrzeba (i podwózka;) ) to nawet codziennie. U mnie 1 wizyta na każdy tydzień połogu, czyli 6 w sumie, ale jak coś dodatkowo to matka ma sama gnać do przychodni z dzieckiem. Hm... Męża masz oczywiście ZŁOTEGO, ale to Ci już dziewczyny pisały:). Naprawdę dziękuj Bogu za takiego człowieka. :) Aaaaaaaaaaa, no i mam pytanko - to kiedy drugie dzieciątko planujecie?;) Sara__ - pisałaś, że potrzebujesz zmian, ze w Twojej branży się źle dzieje. Powiem Ci tak: mam cudowną kumpelę, z którą poznałyśmy się w obecnej pracy. Kocham ją przestrasznie. Niestety, nie układa jej się w życiu osobistym od lat, a jest śliczna, mądra, ma cudowne poczucie humoru - no w ogóle jest chodzącym "naj". Od wielu, wielu miesięcy wspieram ją w tym, żeby coś zmieniła w swoim życiu - pracę, miejsce zamieszkania, środowisko, w którym będzie się obracać, po prostu wszystko, bo obecnie tkwi w martwym punkcie i tylko życie ucieka jej przez palce. Codziennie praca, potem korepetycje - zero imprez, zero nowych ludzi, nic. Wczoraj rano dostałam od niej sms "Rzucam pracę, to moja ostateczna decyzja." Jezu, jaka byłam z niej dumna! Tym bardziej, ze z jej kwalifikacjami świat stoi przed nią otworem, a ona tkwi w jakiejś firemce bez perspektyw (jak ja, niestety, ale to inna opowieść). Zrobiła to! Rozumiesz? Podeszła do szefa i powiedziała tak zwyczajnie:"Łukasz, odchodzę z pracy. " A kilka dni temu poznała super faceta;). Raz jeden jedyny dała się wyciągnąć na imprezę i proszę. Tak jak jej mówiłam - w życiu jak się wali to wszystko naraz, a jak jest cudnie to też z kilku stron:). Piszę Ci to po to, żebyś nie tylko mówiła, że musisz coś zmienić w swoim życiu, ale żebyś to po prostu zrobiła! A zobaczysz jak Cię życie zaskoczy. Pamiętaj, że tylko od Ciebie zależy jak będzie wyglądało Twoje życie - wszystko w Twoich rękach:)
×