Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

JovankaJo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez JovankaJo

  1. Witam:) Ło, jak się szybko dupsko przyzwyczaja do dobrego, ło, jak szybko...;). Poszłam spać koło północy, spałam godzinkę, dałam Kacperkowi amciu, potem 5 godzin, potem amciu, znów się położyliśmy i ja wręcz miałam zły humor, że on o 9 chce wstać!;) Bo w szpitalu ze spaniem była masakra, nie spałam prawie wcale, dosypiałam po pół godziny popołudniami, bo więcej się nie dało: a to obchód, a to inhalacje, a to zastrzyki, a to jeść, a to ktoś przyjechał, a to pielucha, a to przebrać po raz setny, bo mały w tych szpitalnych tropikach pocił się jak szalony... Jeju, wreszcie wracam do żywych! Stymulowana - smarujesz czymś te brodawki? Biedna, wiem co czujesz...:* Co do ulewania aż tyle po jedzeniu to nie wiem, może rzeczywiście to refluks jak pisały dziewczyny - pytałaś pediatry? Ale jak napisałaś o tym, że Olisiowi nie chce się odbić to zaraz mi się przypomniały słowa położnej ze szkoły rodzenia: proszę państwa, proszę pamiętać, że nie każdemu dziecku musi się odbić! To wszystko zależy od stopnia dojrzałości układu pokarmowego i od tego czy dziecko łyka powietrze podczas karmienia, czy nie. Może Oliś nie łyka? Może tak świetnie się zgrywacie i dopasowaliście, że oprócz mleczka nic niepotrzebnego do dziubka mu już nie wchodzi? Jeśli miałby choć parę pęcherzyków powietrza w żołądeczku, to przy pionizacji powinny się ulotnić bęknięciem. Nie zawsze od razu, ale powinny. Jeśli nosisz, nosisz i nic to prawdopodobnie nic tam nie ma. Ale pionizuj zawsze. Robiłaś tak jak Darka pisała? Żeby go na chwilę położyć na płasko (ja jeszcze delikatnie, okrężnymi ******* masowałam wtedy brzuszek Kacperkowi) i za chwilkę znów wziąć do odbicia? Spróbuj jeszcze tego: trzymasz go normalnie na rękach, przodem do siebie, trzymasz lewą ręką, a prawą od pupy aż po kark robisz takie pociągnięcia dłonią (tylko w górę). Tylko to nie może być głaskanie, musisz go tak jakby troszkę "sprasować';). Pokazała mi to jedna koleżanka i na przykład mój mąż stosuje to na małym do dzisiaj:). Efekt natychmiastowy. Albo jeszcze tak: kładziesz go sobie brzuszkiem na swoim ramieniu (tylko właśnie brzuszkiem, nie klatką piersiową, więc ja początkowo miałam opory, że go upuszczę) tak jakbyś go no nie wiem przewiesiła przez łóżeczko, coś takiego i jeździsz Olisiem kilka razy po swoim ramieniu;). To działa jak walec (nie wystrasz się;) ), mój mały początkowo bekał tylko tak. To mówisz, że tęsknisz za brzuchem?:) Ja czasem też..;) A jaki masz smoczek do butelki? 0+? Z jedną kropelką w oznaczeniu?
  2. Teraz chciałam odpisać Stymulowanej, ale padam... Jutro, kochana, zaczynam od Ciebie:* A teraz korzystam, że mężu w pracy, a ja mam całe wyrko dla siebie i wyśpię się bez chrapania szanownego małżona;) Śpijcie dobrze moje kobitki kochane - do jutra:)
  3. zdesperowanamama - właśnie się dzisiaj zastanawiałam czy dopisać się do staraczek, czy może jeszcze poczekać;). No bo nie mogę powiedzieć, żebyśmy rozpoczęli starania tak stricte - nie wyliczam dni płodnych, kochamy się tylko i wyłącznie spontanicznie, bez patrzenia w kalendarz, bez kalkulowania... Czasem mamy i po 2 tygodnie przerwy. Nasze powitanie;) przypadkiem wypadło w tych dniach cyklu. Niemniej jednak byłabym szczęśliwa, gdyby okazało się, że jestem w ciąży;). Ale postanowiliśmy z M., że do kwietnia tak to właśnie będzie wyglądało - tylko spontan. A potem już pełną parą;). Ale że do rzeczonego kwietnia pozostały 3 miesiące...łykam już kwas foliowy;). Tak na wszelki:). I w kwietniu się dopisuję:) Dzwoniłam też do swojego gina i powiedziałam o naszych planach. Zapytałam czy to bardzo durny pomysł starać się o dziecko 9 m-cy po cesarce (bo tyle będzie w kwietniu), a on na to:"Pomysł super. Przyjdź do mnie pod koniec lutego, zrobimy USG, sprawdzimy czy wszystko w środku ok i dam wam kopa na szczęście;)". A Ty bidoku tak rozłożona...:( Kochana moja - szybkiego powrotu do zdrówka!:* Brzoskwinko - ja to spać po nocach nie mogę, bo cały czas się zastanawiam czy aby przypadkiem nie zaczęłaś rodzić! Trzymaj się tam Dziubeczku cierpliwie - jestem z Tobą myślami cały czas!:* Sara__ - ja Ci nic nie doradzę w sprawie tej luteiny, bo po prostu się nie znam, ale chciałam, żebyś wiedziała, że bardzo, ale to bardzo mocno trzymam kciuki, aby w tym roku spełniło się Twoje największe marzenie:* Bardzo Ci kibicuję! Żoneczka - noooooooooo kochanaaaaaaaaa, miej Ty się na baczności, bo nie znasz dnia ani godziny!;) Ciekawa jestem co powie położna, jak tam u Ciebie wygląda sytuacja, czy jest rozwarcie, jak wypadnie KTG... Ajajaj! Masz dać znać od razu po wizycie!:) Olala - bardzo jesteś dzielna, wiesz? Tak czytałam o tych wszystkich Twoich nerwach, przebojach w szpitalu, zmartwieniach, bólach, łzach... Ze wszystkich Twoich opowieści wyłania mi się jednak jeden obraz: silnej, wspaniałej mamy, która pokonała wiele lęków, zadziwiła samą siebie i WE WSZYSTKIM spisała się na medal:* Oleńko, jesteś wielka! A Twoja Calineczka... No jak na nią patrzę to chcę mieć córeczkę:) Alaa - masz Ty w tej ciąży, oj masz... Człowiek już miewa momentami dość, nie? Trzymaj się jakoś, to już niewiele czasu!:)
  4. Angelus - tak czytam o Zuzi i aż mnie skręca ze złości, że tak Was traktują... To nie do pomyślenia - człowiek odprowadza składki i musi się prosić, żeby ktokolwiek łaskawie zajął się porządnie jego dzieckiem!Im wszystkim jest tam potrzebny mocny o******* i postawienie do pionu oraz przypomnienie, że nie pracują za darmo tylko za swoją pracę otrzymują pieniądze i ich psim obowiązkiem jest pomóc, nawet jeśli matka przyjdzie do przychodni z dzieckiem kilka razy dziennie! Rozniosłabym to towarzystwo, przysięgam:/ Ja też miałam dwa przeboje w szpitalu, ale w obydwu przypadkach darłam mordę równo, prawdopodobnie słyszał mnie każdy oddział, ale dopięłam swego. Nie szczypałam się i nawrzeszczałam nawet na ordynatora, bo zamiast mnie poinformować o co chodzi z serduszkiem Kacperka ten mamrotał coś do siebie i miał czelność mi powiedzieć "i tak pani nie zrozumie". Zamknęłam więc drzwi sali podczas obchodu i powiedziałam, że albo mi w tej chwili wytłumaczy i przyśle kardiologa na kontrolę, co mi się należy jak psu micha podczas pobytu w szpitalu i to w dodatku w sytuacji, gdy pięciu lekarzy słyszy spore szmery na sercu dziecka, albo może sobie zapisać ten dzień jako koniec swojej kariery, a ja mu jeszcze dodatkowo upamiętnię ten dzień w szczególny sposób. I dało się, wyobraź sobie. Tobie polecam może mniej chamskie metody, ale musisz się jakoś postawić, bo inaczej będą Was tak odsyłać w kółko, wyśmiewać, że znów przyszłyście do lekarza, zbywać... A najgorsze jest to, że najbardziej na tym cierpi dziecko. Tego znieść nie potrafię. Walcz, kochana, o jakiekolwiek informacje, które Ci się należą. Jestem z Tobą i wierzę, że WRESZCIE ktoś porządnie zajmie się Zuzą:*
  5. Matko kochana!... NADROBIŁAM WSZYSTKIE WPISY!!! Sama w to nie wierzę:P Teraz lecę spać, a od jutra zaczynam pisać:). Śpijcie dobrze:*
  6. Heloł:) Mężu w drodze do pracy,Kacper śpi snem sprawiedliwego, a ja WRESZCIE zasiadłam do nadrabiania forum:). Mam jakieś 30 stron, więc pewnie trochę mi zejdzie, ale potem będę już na bieżąco. Powiem Wam tylko, że po powrocie ze szpitala spędziłam z M. upojny czwartek, piątek, sobotę i niedzielę (czytaj: 12., 13., 14. i 15. dzień cyklu;) ), więc...hm...;) Dobra, nadrabiam Was:*
  7. Moje dziołszki ukochane!:) Jeszcze nie zdążyłam na spokojnie Was poczytać, bo ciągle jeszcze ogarniam się w domku. Wiem tylko, że Maćkowa urodziła!!!:):):) Cudowna wiadomość! Kochana! Najlepszego dla Ciebie i mróweczki Twej najukochańszej:* Czekam na opis porodu:* P.S. Nessajka nasza do niedzieli nie będzie miała dostępu do kompa albo neta, nie pamiętam;) W każdym razie chwilowo jej nie będzie, nie martwcie się:*
  8. Dziewczynki, nie mam nawet sił przeczytać wszystkich postów, więc po prostu ślę buziaki dla wszystkich:*:*:* Dostałam antybiotyk, Kacper też chory:(. Czuję się jak zwłoki. Może później dam radę coś skrobnąć, a jak nie to jutro. Kocham Was i tęsknię:*
  9. Dziewczynki - wszystkiego najlepszego w Nowym Roku:) Jestem strasznie chora:(, ale macie coś na mailu;)
  10. Matko, wchodzę na forum, a tu takie wieści!!! Calineczka już na świecie i z taką punktacją:). Brawo, Oleńko!!! Gratulacje i mogę sobie teraz tylko wyobrażać jaka jesteś szczęśliwa:*:)
  11. Usia - a jak teściowa się czuje? Wiem, że jest po operacji, ale udało się zwalczyć chorobę? Kaasik89 - a karmisz go? Masz pokarm? Kiedy poślesz nam jakieś fotki?:) Mnie też na USG z 8 lipca wyszło, że mały waży 3200, a 16 lipca urodziłam 3880! Więc też uważam, że Lenka może ważyć nawet ponad trójeczkę;) _nessaja_ - to jest najsłodszy waleń, jaki było mi dane widzieć w życiu:) Kochana - CZY TY MASZ DOŁECZKIIIIIIIIIIIIIIII???
  12. Paola - no tak, z jednej strony tak łatwo się mówi "odejdź od niego, bo zasługujesz na kogoś lepszego", a z drugiej... Nie mogę Ci powiedzieć co masz zrobić, bo nie wezmę odpowiedzialności za Twoje życie i konsekwencje podjętych decyzji. Równie dobrze może być tak, że jak odejdziesz to będziesz jeszcze bardziej nieszczęśliwa. Albo...odkryjesz, że istnieje świat poza P. Kiedy mój były mąż (jeszcze wtedy mój chłopak) mnie zdradził, nie wyobrażałam sobie, że coś tak przyziemnego jak fascynacja drugą kobietą może nas rozdzielić. Byłam szczęśliwa, bo on już nigdy nie popełnił tego błędu, a ja potrafiłam mu szczerze wybaczyć i dzięki temu byłam w zgodzie sama ze sobą. Mijały lata, byliśmy szczęśliwi, ale chyba tylko dlatego, że nigdy nad tym poważnie nie pomyśleliśmy i oboje uważaliśmy, że no przecież jesteśmy szczęśliwi, bo jak się jest tyle lat razem to trzeba być szczęśliwym. I za takich uchodziliśmy. Powtarzam - mój mąż nigdy więcej mnie nie zdradził, ale ta słabość (że uległ wtedy pokusie) znalazła ujście w innych dziedzinach życia: był człowiekiem nijakim. Ja nie mówię tego z pogardą ani z wyższością. Nie chciał studiować, nie chciał pracować, nie chciał mieć dzieci, nie chciał rozmawiać o jakiejkolwiek naszej przyszłości... Jakim cudem się pobraliśmy? Bezmyślnie, Paola. Dziś tak to osądzam. Nie daliśmy sobie oboje niczego, co mogłoby pozwolić przetrwać temu związkowi. Bo żeby nie było - ja nie odeszłam od niego, bo uważałam, że on jest wszystkiemu winny. Nigdy tak nie jest. Oboje coś spieprzyliśmy, każde na swój sposób. Pewne rzeczy nam umknęły przez te lata, które minęły. Poza tym byliśmy wtedy oboje tacy młodzi... Byliśmy niedojrzali - i to też dopiero dzisiaj widzę, jako 30-letnia kobieta. Nie podołaliśmy tak ważnemu wyzwaniu w życiu, jakim jest małżeństwo. Ktoś to musiał przerwać. To ja odeszłam, bo on by tak trwał w tym latami. Nie było między nami braku szacunku, przemocy, przekleństw, zadawanego sobie wzajemnie cierpienia. Nie. Ja odeszłam, kiedy było tak właśnie nijak. I to bolało najbardziej, wiesz? Bo nie mogłam poprawiać sobie humoru, przywołując z nienawiścią w pamięci jego jakieś bolesne słowa, straszne sytuacje... Nie było takich. Ale była pustka. Przerwałam jednym cięciem wszystko, skreślając tym samy kilka lat swojego życia. Dużo ryzykowałam, wiem. Wszyscy mówili, że będę tego prędzej czy później żałować. A ja wiedziałam, że nie będę. Czułam to. I choć bolało strasznie, to odeszłam z nadzieją na lepsze kiedyś życie. Dziś takie mam, ale mój były mąż nie. Nie ma nikogo od naszego rozwodu, jest nieszczęśliwy, po 5 latach dostałam od niego sms, że nadal mnie kocha... Być może spieprzyłam mu życie, ale uratowałam swoje. Bywają momenty, że go wspominam i życzę mu wtedy jak najlepiej. Jest dobrym człowiekiem i zasługuje na kogoś, kto go pokocha. Potrafił po moim ślubie z M. w styczniu zadzwonić do mnie i złożyć życzenia z okazji ślubu oraz tego, że spodziewamy się dziecka. Skąd wiedział? Nie wiem. Ale do rzeczy - kierowałam się wtedy swoją intuicją i Ty też tak zrób. Jedno Ci tylko poradzę: zastanów się, ale tak szczerze - czy kochasz jego i tego życia będzie Ci brakować po ewentualnym rozstaniu, czy kochasz WYOBRAŻENIA Waszej przyszłości oraz dobre wspomnienia. Kiedy ja zadałam sobie swego czasu te pytania doszłam do przerażających wniosków.
  13. No i jednak mamy plany na Sylwestra!:) Jutro przyjeżdża do nas moja kumpela, którą M. pieszczotliwie nazywa "żoną nr 2":P. Robimy piżama party, szykujemy jakieś wypasione żarełko i będzie przefantastycznie:). Już nie mogę się doczekać!!! Stymulowana - zjadłaś tego gofra?:) kasiaa12 - nie ma za co:) Jeśli chodzi o wizytę z małym w przychodni to będzie bezpłatna, weź tylko swoją kartę NFZ(bo Ty ogólnie pracujesz i odprowadzasz tym samym składki, tak?) i powiedz, że czekasz na PESEL dziecka i wyrobienie jego karty. Jak już kartę dostaniesz to zaniesiesz ją do przychodni, podasz im też nr PESEL małego, oni sobie to wszystko wprowadzą w system i już:). MargaretLucas - malinka, powiadasz?:P Oj, to działo się, działo... U nas tak namiętnie było przed ślubem, a teraz wiesz, czasem w skarpetkach, bo nam zimno...:P Sara__ - ależ masz pomysłową, kreatywną i utalentowaną córcię! Jak taka z niej artystka to pewnie bardzo wrażliwa przy tym?:) I tak sobie teraz myślę, że może Oli nie podali oksytocyny nie dlatego, że nagle im się odwidziało wywoływać poród, ale dlatego, że podczas tego długaśnego KTG albo Lenka miała za niskie tętno (a oksytocyna może obniżać tętno płodu), albo Ola za wysokie (u matki jest odwrotnie - oksytocyna podnosi ciśnienie). Sama już nie wiem. No ale Ola nie wie co będzie dalej, tak? To czemu, kurka wodna, nie zapyta wprost jakie lekarze mają plany - krok po kroku? Ja wiem, jest pewnie zdenerwowana, zmartwiona, skołowana - no ale JAKIEKOLWIEK informacje są lepsze niż ich brak...
  14. Maćkowa - o ludzie ileeeeee? 3 godziny? Jeju, jak ona tam wyleży? No ale nie ma wyjścia, biedna:* Pewnie muszą sprawdzić czy zaczną się jakiekolwiek skurcze po tym żelu. Niech się trzyma - dla swojej Calineczki:) Która wcale taką Calineczką nie jest, eeeeeeej! Konkretna dziewczynka z Lenki:) Brzoskwinka - to dziś tylko leż i odświeżaj stronę:)
  15. Dzień dobry Rybki moje!:) Kaasik89 - wooooooooow, kolejny pokłon w Twoją stronę, że dałaś radę tak nam wszystko szczegółowo opisać:) I wiesz co chciałam Ci jeszcze powiedzieć? Że jestem z Ciebie bardzo dumna (Ty widzę z siebie też po słowach lekarki i wcale Ci się nie dziwię) - po prostu uwielbiam takie historie:). Uwielbiam słuchać o takich porodach jak Twój - bez zbędnego cackania się ze sobą, bohatersko i do przodu:) No i 60 cm! Że już nie wspomnę o tej czwórce z przodu;). Jestem pełna podziwu. I strasznie Ci zazdroszczę, że miałaś możliwość sama urodzić swojego synka - liczę na to, że i mnie to będzie kiedyś dane. A powiedz jeszcze - o której dokładnie się urodził? Jak zareagował mąż? Karmisz? Boli Cię? Malinaaka - ja również spotkałam się z opiniami, że te testy owulacyjne to jedna wielka ściema (między innymi mówiła tak moja gin), więc ich nie używałam i nie wiem jak to jest z nimi. A jak długie masz cykle? Zapisujesz to gdzieś? gość - dziecko może być podciągnięte pod ubezpieczenie jednego z rodziców w firmie, w której ów rodzic pracuje. W tym celu trzeba mieć już wydany PESEL dziecka (a na to się czeka 2-4 tygodnie od zgłoszenia dziecka w USC). U pracodawcy wypełniamy tylko takie pismo gdzie zgłaszamy swoje dziecko do ubezpieczenia. No i teraz potrzebna nam karta NFZ dla dziecka. W tym celu prosimy, żeby pracodawca wystawił nam zaświadczenie ZUS ZLA i ZUS ZCNA. Z tymi dokumentami i numerem pesel oraz aktem urodzenia dziecka wybieramy się do siedziby NFZ w naszym mieście, składamy wnioski i czekamy. Mnie dali znać telefonicznie kiedy mam się po gotową już kartę zgłosić. zdesperowanamama - no to super wieści! Trzymam kciuki za jeszcze lepsze:) Paola - ale chcesz być z kimś, kto nie traktuje Cię poważnie tylko wyraźnie rozgląda się za towarzystwem innych kobiet?:( Sara__ - zaraz się okaże, że całe forum spędza Sylwestra w domu, więc może urządzimy sobie Sylwka forumowego;)
  16. Doczekałam się:) Nie pisałyście. No to ja też już spadam. Dobrej nocy wszystkim!:*
  17. No nic, poddaję się chyba. Mam nadzieję, że do rana przeskoczy.
×