JovankaJo
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez JovankaJo
-
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
No nie... Kaszel mnie chyba łapie... -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Daria - toż to wykapany Kacper!!!:):):) Serio, taki podobny do mojego malucha na początku:) No i chyba nie muszę Ci mówić, że jest przeprzystojny i nieziemsko piękny?:) -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
kasiaa12 - to ładnie lecisz w dół! No pięknie!:) Alaa - a Ty się opanuj z tym wyglądem jak niejedna celebrytka, to i ja będę zdrowsza. Nie za ma co;) Dziewczynki, Angelus mi napisała, że na mailu mamy zdjęcie od Darii:) -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Alaa - poszło;) Sprawdź czy dostałaś:* -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Alaa - zaraz Ci prześlę listy na prywatnego maila, ale wcale mi się już nie chce tego robić, bo tego się nie robi koleżance z forum, żeby w ciąży wyglądać lepiej niż prawie pół roku po porodzie! O! -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Alaa - no wymiatasz! Ok, przekonałaś mnie, nie idę po ŻADNĄ dokładkę. Jezu, laska - jak Ty to robisz??? Dobra, mam doła teraz. -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
A ja dziewczyny ważyłam przed ciążą 77 kg przy wzroście 162 cm i też nie wyglądałam tak z***biaszczo jak Usia teraz. No tak, tylko my i Kacperek, ale widzisz...mój mąż nie sika z radości z tego powodu:(. A co do fajerwerków to właśnie się ich obawiam, bo pewnie mały się obudzi i będzie wystraszony:(. -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
No i zrobiłam co następuje: zeżarłam właśnie miskę jarzynowej z kluseczkami i kremówką (a że było mi jej mało, to dolewałam sobie jeszcze kremówki prosto do miski) i do tego 2 bułki posmarowane masłem. Grubo posmarowane. I teraz najgorsze: zmierzam po dokładkę. -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Alaa - to dawaj zdjęcie!:) -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Usia - serio? Tyle masz wzrostu? No to Ci się to wszystko pięknie rozkłada! Albo zdjęcia retuszowałaś - istnieją tylko te dwie możliwości:P. Alaa - listę mogę Ci przesłać jak Ci się nie chce szukać:) -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Maćkowa - plany sylwestrowe u nas w tym roku kiepskawe... Wiesz, nikt nie chce przyjść na imprezę do domu, w którym jest niemowlę - bo to ani za głośno nie może być, ani muzy na cały regulator się nie puści... Ja też już nie poimprezuję tak jak kiedyś, bo pić nie chcę (jedno piwko może sobie strzelę, ale to wszystko), nie powydurniam się na pełnym luzie, no bo dziecko za ścianą... Cóż, prawdopodobnie czeka nas Sylwester we dwójkę, nad czym mój mąż -fan szalonych Sylwestrów właśnie - bardzo ubolewa:(. Mnie tam wystarczy, że będę z nim, ale on codziennie jęczy, że w tym roku będzie smutno. Trochę mi przykro, że tak to odbiera, a trochę go rozumiem, bo ja też jestem (byłam?;) ) meeeeega imprezowiczką, tylko że ja nie odbieram tego w kategorii braku czegoś, tylko zmiany. I tyle. Ale mimo, że M. tak cierpi;) to oboje nie wyobrażamy sobie zostawić małego na całą noc pod opieką teściów, noł łej! Siedzielibyśmy na imprezie i non stop rozmyślali o Niuńku, a co to za zabawa? No i tak to u nas. A u Was jak? -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Usia - o tym jaką płeć będzie miało dziecko decyduje rodzaj plemnika, który wniknie do komórki jajowej. Wszystkie komórki jajowe zawierają chromosom X, natomiast plemniki albo X albo Y. Połączenie chromosomu X i Y to chłopiec zaś dwa X oznaczają dziewczynkę. No a tyle żon królów w historii świata straciło życie, bo nie wydały na świat męskiego potomka! Stymulowana - to się poprawiaj w tabelce i ciesz, że mały będzie miał jeszcze okazję nieco podrosnąć:). I to nawet lepiej, że nie będziesz miała tej cesarki 2-go, bo a nuż któryś z lekarzy byłby na kacu jeszcze?... Demonizuję teraz może, ale nie ma tego złego, pamiętaj:* I spokojnie - jak strona nie chce przeskoczyć to wystarczy trochę postów powrzucać i już jest ok;) -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Brzoskwinka - masz rację, niech mała jeszcze posiedzi u mamy:) No a powiedzenie Twojego wujka fantastyczne!:):):) Ale się uśmiałam!:):):) Jezu, laski, co za szalony czas teraz i przed nami, nie? Tyle porodów!!! Nie nadążymy tabelki poprawiać!:):):) Tylko trochę mi smutno, bo wiem, ze niebawem nie będzie nas tu tak dużo jak teraz - świeżo upieczone mamy będą miały ważniejsze rzeczy na głowie niż forum no i to jest jak najbardziej zrozumiałe. Ale bardzo mi będzie Was brakować:(. -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Usia - widziałam zdjęcia:) Ależ pięknie wyglądasz! I sukienka, którą miałaś na ślubie wspaniała - skromna, a taka twarzowa! Matko, dziewczyno - ile Ty masz wzrostu? No bo jeśli Ty ważysz 92 kg... Idąc tropem Twoich zgrabnych nóg i kształtnego tyłka (mam nadzieję, ze nie masz mi za złe, ze się tak przypatrywałam, ale to z zazdrości:P ) mniemam, ze mierzysz 192 cm...;) Usia, a wiesz, że istnieje tzw. syndrom izby przyjęć?;) I tu jest na odwrót niż przy nadciśnieniu fartuszkowym;). Mianowicie - pacjentka jedzie do szpitala, bo ma skurcze, ledwo już zipie, przyjeżdża do szpitala i...zatrzymuje się akcja porodowa:P. Serio! Nawet wody płodowe potrafią przez godzinę-dwie przestać odchodzić!:):):) Psychika ludzka...;) No a powiedz mi - czegóż to może Jasiowi brakować jak napisałaś?;) Maćkowa - a wiesz co mi się teraz przypomniało? Że ordynator (zresztą kolega mojego lekarza, który jest jego zastępcą) opieprzył mojego gina, ze nie miałam pobranego jakiegoś wymazu... Tylko nie wiem o co chodziło, bo to już było porodzie, a mój gin ochrzan otrzymał jak wychodził z ordynatorem po obchodzie ode mnie no i wiadomo, że ja ledwo po cięciu za nimi nie pobiegłam spytać o co cho. A potem zapomniałam, bo byłam pochłonięta małym. No i teraz mi się jakoś przypomniało. Może chodziło o ten wymaz z o***tu? Hm... -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Dobra, jestem i ja:) Miałam dzisiaj karmić małego, wszystko już gotowe, poszłam miksować do kuchni, wracam, a ... śpioch oczywiście śpi;). No nic, jak tak dalej pójdzie to będziemy musieli przesunąć porę obiadku, bo o 13 moje dziecko jest flaczkiem;). Izulinka - ja tak samo, wiedziałam mnóstwo na temat porodu sn, a o cc tyle o ile, właściwie tylko o powikłaniach pooperacyjnych poczytałam sobie. A jak w szkole rodzenia o tym mówili to tak słuchałam-nie słuchałam;), bo BYŁAM PEWNA, że ja urodzę naturalnie! No i masz Ci los;). Ja też rodziłam w normalnym szpitalu publicznym, ale wygody miałam jak w prywatnym, naprawdę. I do tego jeszcze oddział po remoncie! Bajka:) No a najbardziej urzekła mnie ta własna osobista sala, którą mi dali, bo ja akurat z tych aspołecznych jestem (serio;) ) i nie wyobrażam sobie spędzić tych pierwszych chwil z dzieckiem w towarzystwie współleżących;). To znaczy wiadomo - gdyby mnie położyli z kimś to nie miałabym wyjścia i też pewnie byłoby spoko, ale na szczęście miałam swój pokój przez 5 bitych dni, do których zaglądały tylko przemiłe panie sprzątaczki, lekarze podczas obchodu i pielęgniarki, ale i one w granicach rozsądku;). To było cudowne. A tak w ogóle to przypomniała mi sie jedna sytuacja - mianowicie jednego dnia miałam jakiś taki dół niezrozumiały, bałam się co będzie dalej, jak sobie poradzę w domu z małym i leżałam i ryczałam. I nagle do mojej sali wchodzi lekarz - skurczysyńsko przystojny, na oko może ze 2 lata starszy ode mnie;). I jak mnie zobaczył taką rozszlochaną to usiadł koło mnie na łóżku (mnie głupio, bo zakrwawione), położył mi rękę na ramieniu i pyta prawie jak mój M. "Co się stało, pani Asiu?" A mnie było tak wstyd powiedzieć mu, że ryczę, bo nie wiem czy sobie poradzę z dzieckiem, ze powiedziałam mu, że...tak strasznie boli mnie rana po cięciu... No wiem, masakra:P. Ale w życiu bym mu się nie przyznała!;) I on mi osobiście przyniósł jakąś tabletkę przeciwbólową (na szczęście tabletkę, bo mogłam jej nie wziąć) i mówi:"Tylko to mogę pani dać, dobrze? Bo jak chce pani karmić maluszka to nic innego nie wchodzi w grę." I chcąc mi poprawić humor, dodał:"Ależ jaki on piękny, pani Asiu! Jeszcze raz gratuluję." A jak znów w ryk jak tylko wyszedł z sali, bo tym gorzej mi się zrobiło...;) Jezu, jak sobie przypomnę te huśtawki hormonalne po porodzie...:P No i widzisz - kolejny dowód na to, że w każdym szpitalu coś tam jest zawsze inaczej:koszula do porodu. Ja wzięłam z domu taką już na stracenie, nawet powiedziałam położnej, że chciałabym w niej zostać, bo i tak można ją potem wyrzucić, ale ona mi kazała się przebrać w tę fizelinową. Upociłam się koń na roli... Na drugi raz;) będę się upierać, że zostanę w swojej. Tej koszuli przeznaczyłam taki los i tak będzie - ona tylko chwilowo zachowała życie, jak w "Oszukać przeznaczenie":P. Dziękujemy za całuski, no Kacperek nie pogardził buziakiem od cioci, ale najbardziej czarująco się uśmiechał jak dawałam buziola od Zuzi;). Kaasik89 - kochana, taka jestem ciekawa co u Ciebie!:) Stymulowana - no to widzę, że tylko w moim szpitalu taki hardkor, że pionizacja po operacji jest już po 12 godzinach...;) Ło matko, to i tak, że ja tam w ogóle po takim czasie stanęłam na nogi! Z pomocą, bo z pomocą, ale zawsze;) I mówisz, że z dziewczynkami jest mniej problemów? Hm... Ja podobno byłam diabłem wcielonym, darłam się o byle co, wiecznie mi coś nie pasowało. Za to moja siostra? Anioł! Mama podchodziła w ciągu dnia i nocy do łóżeczka po kilka razy, żeby sprawdzić czy ona w ogóle żyje;) Obojętnie czy zasrana, czy zasikana - biło od niej niebywałe szczęście:):):). Tylko jak zgłodniała to darła pyszczycho, a tak to mama nie wiedziała jaki ona ma głos:).Jak się ją zostawiło w łóżeczku na 2 godziny to sobie tak leżała i miło spędzała swój niemowlęcy czas;), jak 3 - to też było git:). U mnie też było tak, ze w ostatni dzień przyszła położna od noworodków i mówiła różne przydatne rzeczy, ale nie pokazywała jak mamy kąpać małego, mówiła tylko w czym ewentualnie, jak rozpoznać alergię na środki pielęgnacyjne, co wtedy zrobić itp. No i kąpać nauczyliśmy się - chcąc nie chcąc - sami, bo w szpitalu nam nie pokazali, a w szkole rodzenia te zajęcia akurat opuściliśmy, bo coś nam wypadło;). Samej kąpieli to się nie bałam w ogóle, ale tej pielęgnacji potem, co robić najpierw, co później - ło ludzie, stres jak nie wiem. Dziś się z tego śmieję, ale wtedy ryczałam jak bóbr z bezradności... Alaa - no ja do porodu sn (bo taki przecież miał być początkowo) miałam właśnie tę koszulę z fizeliny, ale jak widzisz różnie w różnych szpitalach jest. Na wszelki wypadek miej swoją - najlepiej jak masz taką, z którą bez żalu się pożegnasz, bo po porodzie sn mało która nadaje się do wyprania...;) A co do pakowania to ja Ci polecam zrobić sobie szczegółową listę i pomyśleć co możesz spakować już, a co nie będzie Ci aktualnie potrzebne w domu. I te rzeczy na spód. No jeszcze zależy ile zamierzasz mieć tych pakunków. I tak sobie sukcesywnie dopakowuj i wykreślaj z tej listy. Naprawdę będzie duuuuuuuużo spokojniejsza no i w jakiś sposób będziesz kontrolować sytuację:). zdesperowanamama - o jakich zmianach mówisz? Po tych ziółkach?:) Żoneczko - ja miałam jedno KTG w ciąży: na porodówce. To znaczy wtedy to kilka co jakiś czas, ale na porodówce pierwsze. Nie wiem od czego to zależy, że jedne kobiety mają wcześniej, a innym nie robi się tego wcale. Przypuszczam, że muszą być ku temu jakieś wskazania, no bo jak inaczej? Maćkowa - uuuuuuuu, duża Domcia!:) No ślicznie urosła:) :* Ja miałam robiony wymaz tylko z szyjki, z o***tu nie i też czytałam, że robi się go obowiązkowo, zeby potwierdzić czy rzeczywiście tych bakterii brak w... newralgicznych miejscach;). Ale ja najpierw miałam robiony wymaz, potem się dowiedziałam jak powinien prawidłowo wyglądać i potem już zapomniałam lekarza spytać czemu pominął mój o***t;), bo byłam pochłonięta przeprowadzką. Myślę, ze nie ma opcji, zeby zrobił Ci wymaz też z o***tu, skoro miałaś tylko jedną probówkę. Ja też miałam jedną. -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Izulinka - no to ucałuj swojego aniołka ode mnie:* :) -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Maćkowa - a mężu w domu? Może skoczyłby do jakiegoś nocnego?;) Izulinka - powiem Ci, że ja naprawdę trafiłam do cudownego szpitala, na cudownych ludzi (poza jedną pielęgniarką, która mnie w********a, bo zawijała mi w becik i kocyk (!!!) małego jak spałam i nie widziałam, a były wtedy mega upały i on wciąż miał potówki!!! Myślałam, ze ją rozerwę po prostu. W końcu poszłam tam do nich i przy wszystkich oraz przy ordynatorze (który tam akurat stał i coś tam im mówił) powiedziałam jej, że sobie nie życzę kiszenia mojego dziecka i to jeszcze cichaczem jak nie widzę (a parę razy zauważyłam jak wychodziła z sali, a ja się akurat budziłam). Zrobiło jej się głupio, poczerwieniała i mówi: "Ale proszę pani, to dziecko ma 2 dni, nie wolno go wychładzać!" A ja na to:"Toteż nie trzymam go w lodówce, gdyby była pani łaskawa zauważyć, a jedynie nie owijam w gruby koc jak byśmy byli na Syberii. I proszę mi go nie dotykać bez mojej wiedzy i zgody." I wyszłam. A tak to wszyscy byli bardzo pomocni, pielęgniarki pomagały, jednocześnie nie narzucając nam swojej obecności. No i zaraz po szyciu trafiłam na własną, jednoosobową salę z łazienką. Luksus, choć wiem, że to rzadkość. Widzisz, Tobie kazali samej wstać po 24 godzinach, mnie (z pomocą) po 12... Może dlatego nie dałam rady, bo za wcześnie było po prostu. Ale spytały mnie czy idę na drugi dzień pod prysznic sama, czy któraś pielęgniarka ma mi przyjść pomóc i towarzyszyć, czy może czekam na męża. Powiedziałam, że idę sama. I dokładnie tak jak Ty - poszłam i zemdlałam. Na kiblu siadła, mroczki, gwiazdki... A ona weszła w tej chwili, żeby o coś tam spytać. I też dostałam mały ochrzan, że czemu strugam takiego bohatera, skoro jeszcze jestem taka słaba;). No cóż, skruszona dałam się zaprowadzić do łóżka i poczekałam grzecznie na męża. Ale to było w piątek, a rodziłam w środę wieczorem. -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Stymulowana - w szpitalu dają mleczko w takich maciupkich, jednorazowych buteleczkach danej firmy produkującej mleko:) Moje były z firmy HIPP i miały 90 ml, co starczało wtedy na 3-4 karmienia. Taką butelkę wolno mieć otwartą do 4 godzin, potem wyrzucasz i dają Ci nową. One są zakręcane jak słoiczki i do tego jest smoczek, więc tego też nie musisz mieć:). Smoczek sobie sama myjesz w sali. Dlatego miejcie ze sobą płyn do naczyń i gąbeczkę! No i co ciekawe - tego mleka się nie podgrzewa, bo i gdzie niby... Ale mleko ma temperaturę pokojową, więc luzik. Maćkowa - co Ty mówisz??? To znaczy teraz jest tak, że dziecko po porodzie tylko porządnie wycierają, ale pozostaje w tej mazi, bo to chroni jego delikatny naskórek. No ale na drugi dzień już normalnie... Tylko w dniu wypisu mi go nie wykąpali, bo powiedzieli, że w domu już będzie kąpany... Alaa - :*:*:* Wiesz, gdyby mi ktoś przed porodem tak właśnie opisał krok po kroku to naprawdę byłabym spokojniejsza, bo wiedziałabym czego mam się mniej więcej chociaż, tak z grubsza spodziewać. A tak? Wszystko na własnej skórze;) -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Maćkowa - trzymam kciuki za jutrzejszą wizytę:) No i właśnie - jak strona stoi w miejscu to trzeba dużo pisać. Musimy jutro o tym pamiętać. I w ogóle w najbliższych dniach! Kurde, nie pamiętam kiedy można się przebrać we własną koszulę!... Matko droga, czekaj no, na czas porodu dali mi tę jednorazową z fizeliny, potem jeszcze jedną, bo chciałam mieć czystą po prysznicu podczas porodu, a potem? Nie wiem nawet w czym byłam na sali operacyjnej! Moment, przejrzę zdjęcia. Mam takie zdjęcie jakąś godzinę po porodzie, jak leżę już na sali pooperacyjnej i pokazują mi małego. I tam jestem już w swojej koszuli. Ale jak to się stało???;) Serio - nie mam pojęcia! Weź jedną koszulę na porodówkę, bo nie wiadomo jak będziesz rodzić i może po porodzie naturalnym od razu każą się przebrać, nie wiem. Olala i Stymulowana - proszę zmyć paznokcie. Stymulowana - no na żywca jak to określiłaś, ale to przez moment jest takie mocne uszczypnięcie jakby i nagle luz jak w czołgu;) A ten momencik da się bez problemu wytrzymać:* -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
A nie, uff! Nie zauważyłam. -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Znów strona? -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Ja urodziłam Kacperka o 21:30. Męża wygonili o 23, wtedy też zabrali dziecko. Koło północy zaczął się ból - boli świeżo cięta rana i obkurczająca się macica. O 3 nad ranem odłączyli mi oksytocynę, podali jeszcze jakąś tabletkę przeciwbólową, zastrzyk w brzuch z lekiem przeciwzakrzepowym (nic nie bolało). Zasnęła, obudziła mnie pielęgniarka koło 7 rano. Znieczulenie zeszło, poczułam nogi. Dziękowałam Bogu za cewnik, bo nie musiałam myśleć o pójściu do łazienki - a poza tym to fajna sprawa, bo nie odczuwa się potrzeby siku, samo tam się sączy;). No więc przyszła ta pielęgniarka, w metalowym dzbanku miała ciepła wodę, pod tyłek podłożyła mi metalową miseczkę (kazała mi trochę unieść pośladki, oł gad...) i polewała psiochę wodą z dzbanka, przemywając ją gazikami jałowymi trzymanymi w jakichś metalowych szczypcach. Uczucie miłe - od razu poczułam się czysta;). O 8 obchód, nie zaglądali w krocze, oglądali tylko ranę na brzuchu i - niestety - naciskali na brzuch, zeby sprawdzić jak się obkurcza macica i gdzie się znajduje... Bolało... O 10 rano (12 godzin po operacji) przyszły 2 pielęgniarki i pomogły mi wstać z łóżka. I to był najgorszy ból ever. Nie umiem tego opisać. Poza tym chlupnęło ze mnie na podłogę i ich czyste, białe spodnie. Mnie wstyd, a one w śmiech, że ja się przejmuję takimi głupotami;). Nie wiem jak w innych szpitalach, ale w tym moim dzieci kąpane są rano, potem jest obchód i małego przywieźli mi dopiero koło 11. Bez proszenia. Spytałam tylko raz jak to wygląda i kiedy będę mogła zobaczyć synka. Rano musiałam poprosić o coś przeciwbólowego, bo...no bo masakra:(. I potem wzięłam już tylko raz - na wieczór, potem nic:). Nie to, ze nie chciałam, bo nie było potrzeby... Więc jestem z siebie dumna. Tym bardziej, ze przy karmieniu nie bardzo można cokolwiek brać. Znaczy się można, Apap - no ale nie bądźmy śmieszne - Apap na ból pooperacyjny:):):)No więc dziecko przywieźli mi koło 11. Ale ja nadal leżałam, więc pielęgniarka mi go zostawiła na moim łóżku i przychodziła co pół godziny sprawdzić co tam u nas. A my sobie leżeliśmy, spaliśmy, trochę go karmiłam. One dokarmiały, bo pokarmu miałam jeszcze mało. Przebierały mu też pieluszki tego dnia, zabierały na różne badania, szczepienia. I za każdym razem o wszystkim mnie informowały. Czasem musiałam podpisać jakąś zgodę. Na noc go zabrały. I powiedziały, ze jak nazajutrz wstanę i SAMA po niego przyjdę na noworodkowy to mi go dadzą już na zawsze;). Jezu, pół nocy ćwiczyłam półpodnoszenia, zeby rano dać radę.Stwierdziłam, że jeden dzień półmatkowania wystarczy, jutro muszę już być mamą w 100%;). I zostałam nią;). Wstałam rano sama (jakieś 15 minut mi to zajęło), wyjęto mi cewnik (pierwsze sikanie po wyjęciu było - o dziwo! - bezbolesne!), po obchodzie podeszłam (a raczej posunęłam) do lustra, uczesałam się, umyłam twarz i zęby i poszłam po syna:). Wiozłam go do swojej sali taka dumna!:) No i co - weszliśmy do sali, zamknęłam drzwi i...zaczęłam być mamą. Pierwszy Pampers jeszcze ze smółką, pierwsze przystawianie do piersi (potem sutki zaczęły krwawić, zasychać i pękać od ciągłego karmienia), pierwsze zdjęcia, mąż w sali non stop;). Dokarmialiśmy małego cały czas butelką. Pielęgniarki przychodziły co kilka godzin spytać jak się czujemy, czy czegoś nie potrzebujemy, czy nie donieść mleczka małemu;). To był drugi czyli piątek, bo urodziłam w środę. W sobotę chodziłam już prawie normalnie, choć nadal z nieludzkim wysiłkiem przewracałam się z boku na bok, ale leżenie nieruchomo nie sprawiało mi żadnego bólu. A środki przeciwbólowe brałam ostatni raz w czwartek! Niedziela jeszcze lepsza, w poniedziałek wyszliśmy:) Czy coś jeszcze dziewczynki chciałybyście wiedzieć?:) -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Jestem w tej "komfortowej" sytuacji, że przeżyłam i poród naturalny (częściowo, ale wystarczająco, żeby mieć jakiekolwiek doświadczenie), i cc. Postaram się nie owijać w bawełnę, ale nie po to, żeby Was straszyć, tylko żebyście mogły się przygotować na podobne sytuacje - podobne, bo pamiętajcie, że ile kobiet, tyle porodów i tyle historii. Postaram się też pokazać Wam, że nie do końca taki diabeł straszny - serio! No to do dzieła. Oczywiście - początek u każdej może być inny, bo jedna przyjedzie do szpitala na spokojnie, na zaplanowane cięcie, inna z małymi bólami, a jeszcze inna z rozwarciem prawie do parcia. Różnie może być, wiadomo. Dlatego musicie sobie "dopasować" moją wersję do siebie, jakoś ją przystosować:*. Mnie odeszły wody. Czyste. Kilka dni wcześniej obserwowałam na majtkach przezroczysto-żółtawą galaretkę (czop), plecy bolały jak na @, bolała mnie głowa (trochę), miałam mniejszy apetyt. To wszystko. To znaczy te objawy były na tyle subtelne, że nawet mi do głowy nie przyszło, że może zbliżać się poród, wręcz przeciwnie - płakałam, że to pewnie jeszcze potrwa wieki... A czekałam na jakieś bum, jakieś konkretne sygnały z mojego ciała. No i byłam tak na tym skupiona, że...nie zauważyłam ich;). Pojechałam do szpitala, tam wywiad-rzeka z położną na izbie przyjęć, składanie tysiąca podpisów, podpisywanie zgód, badanie ginekologiczne. Nie bolało! Ok, na izbie to wszystko. Spędziłam tam około pół godziny. Winda i na oddział. Nie na żadnym wózku, normalnie, o własnych siłach. Sączącymi się po udach wodami płodowymi znaczyłam moją ostatnią "ciężarną" drogę po korytarzu szpitalnym;). Tam siedziałam jakieś 15 minut (cały czas jest ze mną mąż - wychodzi tylko podczas badania, ale podczas porodu jest obecny nawet jak mnie badają). Znów gabinet - KTG. 25 minut leżenia plackiem - masakra, bo cały ciężar dziecka miałam na już i tak obciążonym kręgosłupie. No ale nie ruszać się. Skurcze znikome. Dziewczyny - nic a nic mnie wtedy nie bolało, rozwarcie 2 cm. Przychodzi lekarz - bada na fotelu. No i to BOLI. Ale do wytrzymania! Schodzę z fotela, idę na salę porodową. Rozpakowujemy najpotrzebniejsze rzeczy z toreb (przydatne na czas porodu). Co chwila przychodzi położna, lekarz, debatują, kiwają głowami, mnie nadal nic nie boli, tylko trochę brzuch twardnieje. Bezboleśnie. Zapada decyzja, że mam zwiększyć rozwarcie;). Spoko:). Chodzę i chodzę, Korzeniowski tyle w życiu nie przeszedł. Co 20 minut badanie ginekologiczne, KTG co godzinę (ale na szczęście mogę leżeć wtedy na boku). Mija kilka godzin, nic mnie nie boli. Decyzja: oksytocyna w kroplówce. Wenflon i jazda. Płynie sobie do żyłki, płynie, a ja plotkuję z mężem. Nudzi nam się. Kroplówka zeszła, dają drugą. Teraz już każą non stop chodzić (bo przy pierwszej mogłam leżeć). Zaczynam coś odczuwać. Takie mocniejsze skurcze, ale do wytrzymania, na pełnym luzie. Czekam z ciekawością aż mnie zwali z nóg;). Jakieś tam odczuwalne skurcze są, więc jak poczuję, że idzie to mam przykucnąć. Spoko. Do przeżycia, tylko dupę potem podnieść ciężko;).Badania, badania, badania. Rozwarcie 3 cm. Mało!!! Dochodzi skakanie na piłce. No i tu zaczynają się skurcze tak mocne, że momentami nie mogę nic powiedzieć. Ale tak szybko jak nadchodzą, tak szybko mijają, więc jest czas na to, żeby uwierzyć w to, ze nadal jest się żywym, mimo, że chwilę temu wydawało się nam to nieprawdopodobne;). Prysznic - chwilowa ulga. Badania - teraz już badają podczas skurczu, więc szczerze? Wbijam stopy w łóżko... Czopek na rozwarcie, zastrzyk - nic. 5 cm i koniec. Jestem zmęczona, chce mi się spać, jeść, ale to tylko momentami, w większości o tym nie myślę. Piję tylko jak smok. I sikam jak opętana - sikam i lecą wody, bo z nimi to jest tak, że jak nawet odejdą to dziecko nie ma całkiem "sucho", one się na bieżąco doprodukowują, jednak nie na tyle, żeby można było przełożyć poród na jutro na przykład. Dlatego po odejściu wód poród następuje z reguły (naturalnie albo przez cc) w ciągu 24 godzin. Dobra, postępu porodu brak, więc po ostatecznym KTG (jest ok) i wywiadzie przeprowadzonym przez panią anestezjolog decydują lekarze o cc. Minęło 18 godzin i 10 minut. Zakładają cewnik. O własnych siłach przechodzę do sali obok - operacyjnej. Kładę się na łóżko - cholernie zimne;). A nie, najpierw siadam. Znieczulenie. Naprawdę nie boli, dziewczyny to ukłucie. Albo boli tylko po tych moich skurczach wydaje mi się to pieszczotami;). Nie no, poważnie - nie boli. Nogi robią dziwnie i śmiesznie ciężkie. Szybko zanika w nich jakiekolwiek czucie. Są bezwładne i ważą 2 tony. I laski - TERAZ ZACZYNA SIĘ NAJPRZYJEMNIEJSZA CZĘŚĆ PORODU, KTÓRA POTRWA AŻ DO MOMENTU JAK ZNIECZULENIE (JUŻ PO ZASZYCIU) PRZESTANIE DZIAŁAĆ. Nie ma się co bać, naprawdę;). Mówią o wszystkim co będą z Wami robić, mówią jak się za chwilę poczujecie, kiedy wyjmą dzidziusia, kiedy może Wam się zrobić trochę niedobrze (właśnie podczas takiego szarpania, kiedy wyciągają dzieciątko). Kiedy wyjmą dziecko czujecie ulgę - ale w tym sensie, że wyraźnie Wam lżej! Serio! Pokazują go Wam - co się potem dzieje nie muszę chyba mówić;). Łzy, szczęście, kręci się w głowie:). I ta myśl: to naprawdę już? Już nie jestem w ciąży? Przed minutą przecież jeszcze byłam;). Dobra, wynoszą dzidziusia, żeby go "oporządzić", a Was zaszywają. Trwa to około pół godziny, ale leci migusiem. Gadają z Wami, żartują:). Wy słyszycie krzyk dziubka gdzieś za Wami i jest luksusowo;). No tak - luksusowo, bo nic a nic nie boli, jesteście szczęśliwe, czujecie ciało tylko od piersi w górę i ręce. Nie macie zgagi, uczucia cofającego się jedzenia w przełyku, nie boli Was kręgosłup, nic Wam nie puchnie, nie czujecie głodu ani pragnienia, nie chce Wam się siku - jest pięknie!!!:) I zaraz zobaczycie minę tatusia:). Skończyli szyć, przenoszą Was na łóżko takie już normalne, przykrywają kocykiem w poszewce, jak to w szpitalach i wiozą na salę pooperacyjną. Tam przynoszą i pokazują dzidziusia, przychodzi mąż, jest pięknie. Potem już maleństwo zabierają, towarzycho wyganiają, a Wy macie odpoczywać. Nadal jest zaje..., więc dumne i szczęśliwe piszecie sms-y do wszystkich, dzwonicie, odbieracie gratulacje. Mijają 3-4 godziny i znieczulenie powoli zaczyna schodzić. Nóg nadal nie czujecie, ale brzuch a i owszem. I tak - w jednej ręce wenflon i kroplówka z oksytocyną (tą samą, za pomocą której wywołuje się poród, tylko tym razem wywołane przez nią skurcze mają doprowadzić do obkurczania się macicy), w drugiej wenflon i kroplówka ze środkiem przeciwbólowym. Lipa, bo zaczyna boleć coraz bardziej. No i co tu dużo mówić - już nie przestanie, przynajmniej na razie. -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Oleńko, Stymulowana, Kaasik89 (choć Ty chyba najmniej zdenerwowana jesteś:*)i inne dziewczyny, które już niebawem czeka to samo - nie mam zielonego pojęcia czy Wam to w czymkolwiek pomoże, ale napiszę Wam pokrótce czego możecie się spodziewać podczas porodu i potem, jak już maluszek się urodzi. Wiem, że i IZA swego czasu, i kasiaa12 już pisały, ale ja dołożę swoje trzy grosze, zawsze to więcej informacji, może dzięki temu mniej stresu - no bo ja wyznaję zasadę, że boimy się tylko nieznanego, że strach wynika z niewiedzy. -
chcę zajść w ciążę (dla nowych dziewczyn)
JovankaJo odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Najwyżej powrzucam potem jeszcze kilka jakichś postów o niczym, bo im więcej wpisów, tym szybciej przeskakuje strona. Tylko się potem nie gniewajcie, że zaśmiecam.