Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

dwie_kreseczki

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez dwie_kreseczki

  1. Matko dziewczyny padam na pysk. Od wczoraj Bartek ma biegunke. Nie wymiotuje, ma stan podgorączkowy. W ciągu doby zrobił już 18 kupę. Sama woda i śluz. Byliśmy u lekarza, dostał Nifuroksazyd, lacidofil, smectę, kleik ORS 200. Karmię go tylko kleikiem ryżowym i sucharkami. Wczoraj na noc dałam mu mleko ale dzisiaj zabronił, nie wiem jak mi prześpi kolejną noc. Bo co najdziwniejsze on jak zwykle chory czy zdrowy apetyt ma jak smok. Dzisiejszej nocy nosiłam go 4,5 godziny na rękach wijącego się i ryczącego. Budził się co 20-30 min z płaczem i kupą. Ja ogólnie jestem przeźroczysta, czuję się jakby mnie walec przejechał. Przed chwilą znów byla akcja, zjadł kleik i znów sraczka - darł się 1,5 godziny. A wszystko chyba od tego, że przedwczoraj Bartek wycałował zasyfiały wózek w Tesco i to z języczkiem. Albo jak przedwczoraj po zakupach bawił się z dziećmi na placu zabaw, podawali sobie rączki i takie tam..Modlę się aby nie był to rotawirus. Ponoć przy tym występują wymioty? Masakra
  2. Marzka super że Julcia jest zdrowa :) Kobieto Ty się obwiniasz za podły nastrój przy 2 dzieci? Ja przy jednym czasami opadam z sił. Chyba każdą nas czasami dopadają takie momenty, że jedyne co przychodzi nam na myśl to skok przez okno. A Tobie przy takiej rozkosznej dwójeczce pozostaje tylko złożyć pokłon, po same stopy :) Mój synek dzisiaj przeszedł sam siebie. Nie chciał spać. Walczyłam z nim od 9.40 do 14.00. Oczy mu się kleiły, ryczał jak dzikus ale o spaniu ani nie myślał. To był właśnie jeden z tych momentów kiedy miałam ochotę wyskoczyć przez okno :) W ogóle coś mu się ostatnio porypało ze spaniem. Mija drugi tydzień, kiedy to nie przespał żadnej nocki. Pobudki z płaczem co pare godzin. Stawiam albo na zęby albo na wymuszanie. Kiedy biorę go do łóżka to się zamyka. Tak samo jest w dzień, leży grzecznie dopoki wiszę nad łóżeczkiem a gdy tylko próbuję się odsunąć to ryk. Pewnie mnie wyśmiejecie, ale mój syn ma manię trzymania mnie za włosy. Mam długie włosy i od urodzenia Bartek się w nie wtulał. Doszło do tego, że przez sen ich szuka, zasypia tylko trzymając mnie za włosy. Paranoja! Nieświadomie do tego doprowadziłam.. trzymał sobie to trzymał, nie sądziłam że bez nich nie będzie potrafił zasnąć. Tak więc przy każdym zasypianiu ciągnie mnie za kłaki, a jak się przebudzi i nie ma ich w zasięgu ręki to ryk. Już kuźwa nie wiem.. oduczyć go nie idzie, walcze i walcze i opadam z sił. Próbowałam mu podsuwać misia, pieluchę ale nic nie skutkuje. Chyba uwiesze nad łózeczkiem jakąś perukę!! W sumie to wieczorem zasypia o 19.30 a budzi sie o 6.00 ( niestety przez ostatnie 2 tyg. z 10 przebudzeniami w ciągu nocy). A w dzień usypianie trwa czasami 1,5h - 2h. Masakra, a kiedys zasypiał w 5 min. Nie chcę go przyzwyczaić do spania z nami w łozku, tym bardziej ze jak biorę go do wyrka to mąż ląduje w drugim pokoju bo nie miescimy się. No ale coż zrobić gdy opadam z sił. Mój mąż ostatnio jest bardzo ok. Od pon do środy był na szkoleniu. Wczoraj zabrał nas na obiad do Sfinxa. Dzisiaj po pracy zabrał Bartka nad jezioro żebym mogła odpocząć. Nie ma ich już ponad 2 godziny. A rano zaproponował mi, żebyśmy zostawili małego u babci na weekend i wyjechali sobie sami - razem nad morze, lub do hotelu Hilton i zaszyli się tam na 2 dni w łóżku na przemian z basenem. Nawet mi się ten pomysł spodobał, ale ja taki waciak jestem że chyba nie potrafiłabym dobrze się bawić myśląc ciągle o małym. 2 dni + noc to wg. mnie za długo. Pewnie stanie na tym że pojedziemy rano nad morze i wieczorem wrócimy. Stwierdziłam że nie będę zostawiala Bartka samego na noc u babci dopoki sam nie powie ze chce tam zostać. Nie wiem czy dobrze.. ehhhh
  3. Mogą zmywarkę też szlag trafił... zaraz będzie 2 tydzień jak zalega w serwisie. A o mikro też słyszałam, że należy powtórzyć ją kilka razy aby były efekty. I tak też zamierzam zrobić :)
  4. Okokoko uwielbiam skórę po oczyszczaniu, aż się chce dotykać. Na szczęście ja nie muszę odkładać, bo słabo mi to wychodzi :D Kilka razy próbowałam ale nic z tego nie wyszło :) Ja jestem na etapie rozmów kwalifikacyjnych, jeśli chcesz mogę wysłać Ci swoje cv i list dla porównania :) A gdzie chcesz złożyć?
  5. Yennyfer - ja też uważam podobnie jak Ty, że facet może odebrać zaangażowanie rodziców jako front przeciwko niemu. Z drugiej strony Ewelina faktycznie nie da rady skończyć tej cholernej pracy jeśli ktoś jej nie pomoże. Po prostu 2 sprawy zbiegły się w czasie na Eweliny niekorzyść. Karuśka Ty to aparatka jesteś :D Daj koniecznie znać jak Emilce poszło i jak w końcu ją ubrałaś? Loki były? :) Julka mam podobnie mieszane uczucia jak Ty odnośnie pracy i małego. Też mam wrażenie, że on taki nieporadny a w dodatku łobuz. Raz sobie myślę że słusznie byłoby zostać z nim jeszcze trochę w domu, a z drugiej strony tęsknie już za życiem, ludźmi, czymś dla siebie. Chciałabym te dwie sprawy pogodzić tak, aby mały nie czuł się odsunięty, zaniedbywany. Jednak nie wiem czy to jest możliwe, skoro zostawiam go u babci na parę godzin a gdy go odbieram to wtula się we mnie, do końca dnia nie odstępuje mnie na krok, wpartuje jak w obrazek. Zauważyłam że coraz bardziej przywiązuję sie do mnie. A w głowie mam słowa Karusi " Im późniejsze rozstania tym trudniejsze". Normalnie serce mi pęka. Okokoko - ja też byłam wczoraj u kosmetyczki :D Ale ja robiłam hennę i oczyszczanie ( kawitacja, jonizacja, algi). Mam taką cerę, że muszę ją oczyszczać co 1,5 miesiąca inaczej kaplica. Na jesień zawszę robię kwasy - całą serię, a teraz jak tylko przestanie palić słońce planuję mikrodermabrazję. A na pazury idę w poniedziałek. Stopy robię 2 x w ciągu sezonu letniego. Złuszczanie frezarką, jakieś tam maski zmiększczające i inne. No i żel na paznokcie u stóp, bo ja nie znoszę i nie potrafię malować :D Na szczęście nie mam takich problemów z piętami jak Ty, ale z doświadczenia wiem, że efekty pedicure już po kilku dniach bywają mało widoczne. W każdym razem u mnie na zgrubiony naskórek pomaga :) A słyszałyście może coś na temat liposukcji laserowej? Koło mnie w miejscowości Sulęcin, ponoć jest kobieta która się tym zajmuje. W przyszłym tygodniu koleżanki siostra jedzie do niej na liposukcję. Za dwa obszary.. szyję i brzuch płaci 2 tys. Jestem ciekawa efektów.
  6. Cześć dziewczyny. Ana ja również trzymam kciuki i jest mi strasznie przykro, że musisz przeżywać takie akcje. Nigdy tego nie pisałam, ale od początku kiedy tu jesteśmy to podziwiałam Cię z całych sił. Za to, że byłaś taka dzielna w ciąży, za to że byłaś taka odważna przy porodzie, za to że sama pojechałaś do porodu :), za to że wszystkie sprawy ogarniasz sama z Małą pod pachą, za to że nie masz nikogo bliskiego przy sobie a i tak trzymasz wszystko w kupie .. Ja przy Tobie to niemota jestem. Myślę, że i tym razem mimo że może być ciężko poradzisz sobie bo rozsądna i mądra z Ciebie dziewczyna. Jakąkolwiek decyzje podejmiesz odnośnie swojego małżeństwa to jak dla mnie to i tak zawsze będziesz wielka. Niby mieszkamy całkiem blisko siebie.. a tak daleko. Gdyby była możliwość to chętnie pomogłabym Ci przy Małej żebyś mogła się w końcu obronić. Wiem jak potrzebna mi była pomoc gdy się broniłam w styczniu. Nie wiem czy pamiętasz.. ale ja również przechodziłam moment ekstremalnego przemęczenia, który o malo nie skończyl się tragedią i pożarem. Gdy to zasnęłam i zostawiłam gotujący się garnek na gazie i zapaliła się w nocy kuchnia. Od tej chwili wiem, że nie warto się eksploatować ponad siły ponieważ można więcej stracić niż zyskać. Trzymaj się kochana! Ja też zaczęłam powaznie mysleć o pracy. Pisałam już wcześniej, że złożyłam papieru do sądu i prokuratury. Doszłam do III etapu konkursu, całkiem dobrze, bo z 30 osób na miejsce zostało 8 w tym ja. W przyszłym tygodniu czeka mnie ostatni etap. We wtorek w sądzie , w środę w prokuraturze. Do nauki mam 5 ustaw, każda ma po 200 artykułów.. nie wiem kiedy to ogarnę. Powiedziałam mężowi, że chyba wolałabym odpaść w pierwszym etapie, niż produkować się, uczyć po nocach i odpaść na koniec.. bo i tak przyjmą kogoś po znajomości. Zobaczymy, w każdym razie nie napalam się. Jak się uda to fajnie, jeśli nie to pobędę dłużej z małym i złożę papiery kolejny raz. A tak poza tym to moja teściowa przeszła dzisiaj samą siebie. Nadal siedzę wkurzona i zniesmaczona. Byłyśmy dzisiaj z małym na spacerze, zaczął marudzić i wyrzucił smoczek z buzi na ziemię. Teściowa podniosła, OBLIZAŁA!! i pcha mu do buzi. Wyrwałam jej i powiedziałam, że Bartek nie potrzebuje smoczka i schowałam go do torebki. Całą drogę mi truła, że mam mu go dać a ja idiotka nie potrafiłam jej powiedzieć że to co zrobiła było obleśne. Że nawet Ja ani mąż takich cudów nie robimy. A najlepsze jest to, że dopiero wyleczyłam małemu grzybicę jezyka.. i w głowę zachodziłam od tego to.. już sobie wyobrażam jak mnie nie ma co ona wyprawia. Aż mnie trzęsie.. Marzka - daj znać jak Juleńka się trzyma!
  7. Super Karusia :) Może coś z tego? Ja bym się wzorowała na Shirley Temple http://bi.gazeta.pl/im/1/5155/z5155851X.jpg http://histmag.org/grafika/articles/albumrodzinny/album6.jpg http://www.wornthrough.com/blog/wp-content/uploads/2009/04/shirley-temple.jpg http://img.dailymail.co.uk/i/pix/2008/04_03/Temple1804_468x647.jpg http://www.doorstops.org/images/Shirley_Temple_dress_3.jpg
  8. A na roczek ustawiłam na stole książkę, różaniec, pieniądze, długopis i kieliszek. Oczywiście chwycił pieniądze.. :D odrazu, bez zawahania. Chwilę później długopis którym "tykał" różaniec, tak jakby bał się ręką :D
  9. Mój mały ma 8 zębów. Śmiesznie bo wyszły 1,2,4 a trójek jeszcze brak :D Niech już wszystkie w końcu wyjdą bo biedak cierpi okrutnie, szczególnie po nocach. Dostałyście może pocztą książeczkę z Nutrici odnośnie żywienia dzieci po ukonczonym 1 roku życia? Tam jest sporo przepisów na różne obiadki. np. placki z jabłkami, babeczki z jabłkami, zupa ogórkowa z ziemniakami, omlet z owocami, naleśniki z nadzieniem owocowym, owocowy kisiel, naleśniki ze szpinakiem, zupa rybna, pulpety mięsne :) Wg, mnie całkiem ciekawe i przydatne. Ostatnio ustaliłam z moją mamą, że jeden dzień w tygodniu Bartek będzie spędzał u niej, po to bym mogła pozałatwiać swoje sprawy, posprzątać i takie tam. Nie wiem czy to dobry pomysł.. oczywiście zawsze go nakarmi owocami prosto z ogródka, gdzie obok w polu były opryski a ona ich nawet nie umyje bo takie najzdrowsze, a to mu kompocik ugotuje ociekający cukrem, a to mu trochę czekoladki da liznąć, to batonika wpakuje. A później mały wraca do domu i pół nocy wyje z bólu brzucha, Gdy próbuje jej wytłumaczyć, żeby dawała mu tylko to co ja przygotuje to wścieka się i obraża. Teściowa znowu ma manię solenia wszystkiego.. ona nie rozumie, że ja zabraniam ze względu na jego dobro.. ona uważa że najważniejsze aby mu smakowało.. i tak potrafi sypnąć soli że gębę wykręca. Gereralnie dla niej im więcej tym lepiej. Ostatnio musiałam wyjść do urzędu coś załatwić, po śniadaniu zostawiłam małego u niej. O 7.30 dostał całą flachę mleka a o 8.30 teściowa pakowała już mu bułkę, danonka i zwykłą herbatę (chociaż 1000000 razy błagałam, żeby mu żadnych takich nie dawała). Gdy proszę by na drugie śniadanie dostał 150 ml samego mleka, to ta mu zrobi 180 ml + 4 łychy kachy.. bo kto by pił taką lurę. Mówię Wam oszaleć można. Czasami faktycznie potrzebuję ich pomocy, zresztą Bartuś uwielbia dziadków, wręcz nie chce od nich wyjeżdzać dlatego wolę nie utrudniać.. ale co się nerwów na jem.. i gadam gadam gadam jak grochem o ścianę. A najbardziej boli mnie ta ignorancja, nikt nie liczy się z tym że ja jestem matką i to ja decyduję.. one są najmądrzejsze. A Bartek i tak juź dobrze wygląda.. 12 kg i zewsząd słyszę że grubasek, nie chciałabym żeby taką etykietkę mu przypięto na zawsze. A teściowa ma tendencje do pasienia dzieci.. mojego męża brata tak upasła gdy był dzieckiem.. że wyglądał jak monstrum. Dzieci w szkole miały z niego ubaw, chłopak wpadł w taką deprechę że przez wiele lat musiał korzystać z pomocy psychologa a nawet leków. Nie chciałabym, żeby coś podobnego przytrafiło się mojemu dziecku.. a jakbym poszła do pracy i Bartek miałby zostać z nimi., to wolę nie myśleć, spędza mi to sen z powiek.
  10. Cześc! Przeżyłam jakoś, nie krzyczałam :D byłam dzielna.. ale skłamałabym gdybym nie powiedziała, że przeszło mi przez myśl aby spierdzielić z poczekalni :D :D Sam zabieg nie bolał .... ale brrrrrrrrr te trzaski, odgłosy, grzebanie, czyszczenie :D I tym sposobem z krokodylej paszczy 32 zębów, zostało jeszcze 30 do wyrwania i w końcu spokój będzie for ever :D Hahaha mąż zazdrosny jak cholera bo Pan chirurg powiedział, że jak coś by się działo to jeden telefon a on może podjechać nawet do domu :D :D A powiedział to po tym jak przy jakiejś tam gadce wyszlo że małżon wyjeżdza w przyszłym tyg. na 3 dni :D W pierwszym momencie nie zajarzyłam, ale mój M. aż pianę w paszczy miał :D :D DO teraz chce mi się śmiać.. bo mój szanowny małżonek to straszny zazdrośnik :D a z drugiej strony nie wiem czy ten gościu jakieś intencje miał mówiąc to, czy tylko chciał być miły :D W każdym razie mój mąż swoją wersję już ma :D :D :D Jak wrócilam wieczorem, to nie miałam nawet siły pisać o doznaniach. Spuchłam jak balon, więc leżałam z zamrożonym bigosem na paszczy i po chwili padłam.. zasnełam jak niemowle. Ale to i dobrze bo chwile wcześniej musiałam zapodać sobie ketonal bo myślałam że zwariuję z bólu.. Ale dzisiaj jest w miarę o.k. chociaż wszystko mnie wkurrr,,. czuję się wypompowana.. a mały od rana uwiesza się na nodze, syf w chacie, garów od cholery a zmywara nie działą .. Pogoniłam chłopakow, bo nie mam jakos dzisiaj sily ich znosić :D Mąż w pracy, Bartek u babci. Ja na 12,00 ide na rozmowę do prokuratury, chociaz zaczęłam się zastanawiać czy to ma sens skoro jest 28 osób na miejsce, a gdy zanosiłam papiery Pani dała mi wyrażnie do zrozumienia że marne szanse.. w końcu tylu stażystów i osób zatrudnionych na zastępstwo startuje a oni mają większe szanse.. wnerwia mnie to.. to po co ten pic z tym konkursem? Niech zrobią wewnętrzną rekrutację i nikt nie bedzie miał pretensji.. no ale cóż.. życie trzeba innym utrudniać. Na dodatek dzisiaj znów przychodzi jakiś krejzol mieszkanie oglądać, więc czeka mnie konkretne sprzątanko, A najchętniej to bym wsadziła dupsko w fotel i olała wszystko :D ps.a dajecie może maluchom płatki kukurydziane do mleka? Nie wiem czy u nas zupa mleczna da radę, gdy próbowaliśmy z kaszką i łyżeczką to pluł. Toleruje tylko mleko ze smoczka.
  11. Dora to mój wymazał bułkę w siurach a nie mapeciaka :D A ósemka będzie górna. Dłutowanie, ponieważ jest rozwalony na maxa, kruszy się, nie ma za co złapać. Poza tym mam wielgaśne zębiska i nie idzie ich wyrwać tak hop siu. To już drugi ząb który idzie wek. Pierwsza ósemka była w kwietniu, też dłutowana. Ale.. co mnie najbardziej wkur.. to to że leczyłam wszystkie zęby kilka miesięcy temu, włacznie z ósemkami. A teraz je wyrywam. Chirurg powiedział, że w sumie ósemki i tak z czasem trzeba wyrwać.. ale akurat te moje zrypały się tak szybko bo szanowna Pani stomatolog która je leczyła, źle je oczyściła i zaplombowala. Jak chodziłam do niej z bólem przez dwa miesiące to mi wmawiała że jestem przewrażliwiona, mało odporna na ból .. a to co mnie boli to dziąsło i mam płukać ziółkami. Aż mąż się w końcu zlitował i umówił mnie do innego lekarza. Tym sposobem po jej robocie, 2 zęby wyrwane i jeden był już poprawiany.. a kolejne zaczynają mnie napier.. przy nadgryzaniu. Chyba oszaleje. Już nic nie mówię, że wydałam u tej jędzy prawie 2000 zl na leczenie, bo robiła mi w końcu cały komplet od czwórek do ósemek. ( i tylko takie tam plombeczki, bo nawet kanałowego w życiu nie miałam) Odnośnie mleka to ja chyba też zacznę dawać tylko dwa razy dziennie. Tylko problem jest tego rodzaju, że jak Bartuś zje np. jajecznicę z chlebem to mu mało i poprawia mlekiem. Kuźwa chyba z 5 jaj zacznę tą jajecznicę montować :D Ewelina - ja tak sobie gadu gadu, że by ze mną nie wytrzymał. Ale jakiś czas temu też miałam dymy ze swoim mężuniem. I tylko w gębie mocna jestem :) Bo jak się wkur.. i spakowałam walizkę to modliłam się, żeby nie wyszedl :D ale on już mnie i mój chory temperamet zna i wie że zawszę gdy mnie ostro wnerwi to pakuję albo jego, albo siebie :) Na szczęście albo i nie u nas problem był innego rodzaju, załatwiliśmy sprawę i powiedzmy że poszło w zapomnienie, a z tym balowaniem to z tego co wnioskuję to bardziej złożony problem. hmm.. a nie da się wynegocjować dyżurów przy małej? Np. w jedną sobotę Ty wychodzisz w inną ja. Dzisiaj Ty po pracy idziesz do kumpla, a jutro ja do kosmetyczki? W każdym razie trzymaj się mała, życzę Wam wszystkiego naj :)
  12. Cześć. Ja już osrana.. o 17 ide do chirurga pozbyć się tej cholernej ósemki.. już mi słabo. Dałam dzisiaj Bartkowi jak co rano bułkę w rękę i wzięłam się za sprzątanie. A ten osikał bułkę (bo latał bez pieluchy), rozwalił ją na kawałki i wrzucał tą mamałygę do nocnika. Po czym wyciągał to z kibelka i pakował do buzi... nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać :D w każdym razie uroterapię moczem zaliczył :D Anabanana - myślę że Twój mąż bardzo mocno Was kocha, i żyć bez Was nie potrafi, ale jest typem który ceni sobie niezależność i poczucie wiecznej młodości. Wg mnie eksperta :D :D to ciężki typ do wytresowania.. wiem, bo sama kiedyś miałam z takim przyjemność i mimo walk, tupania nogami, proszenia, tłumaczenia nie wyszło aż w końcu olałam typa na amen. Może z Twoim nie jest jesio tak źle jak z moim byłym, bo Twój to chociaż dba o rodzinę a mojemu byłemu tylko zabawa w głowie.. wódeczka, spódniczki i kolesie.. ale tak jak już mówiłam to degeneruch wstrętny był - niereformowalny :D Jak dla mnie to jesteś wyjątkowo cierpliwą i wyrozumiałą żoną Ewelina.. ze mną i moim temperamentem długo by ten Twój K. nie wytrzymał :D Sam spakowałby walizki gdyby posłuchał mojego marudzenia 24h :D Wszystkiego naj naj naj dla urodzinowych dzieciaczków. aaaa dziewczyny ile razy dziennie podajecie dzieciom po roku mleko? Bo ja już zgłupiałam.. ponoć wystarczy 2 razy? Bartek je tak: 7.30 -mleko 210ml + 2 miarki kaszki 9.30 -jajecznica z szynką i szczypiorkiem i bułką lub kanapkę z serkiem kir-kiri lub almette, lub twarożek z owocami, lub danonka i inne takie 12.00- 150 ml samego mleka 15.30 -obiad 18.00 -deser (owoce) 19.30- 210 ml mleka + 3 miarki kaszki Nie wiem czy to jest ok, nie mogę znaleźć żadnego schematu żywieniowego po roku
  13. Dora pytałam ognistego Janka, powiedział że Cię przygarnie do swojego haremu jeśłi wytatuujesz sobie jego inicjały, wymiary w średnicy i długości w wiadomym miejscu - ja ide jutro :D :D :D Generalnie powiedział, ze pacjentki z nietrzymaniem moczu, stolca, parkinsonem i wszystkim co utrudnia "mile spędzanie wieczorów" odpadają, więc nie wiem czy się nadajesz :D Dobranoc czubki :) :) :)!
  14. Oj ja też swoim starym dałam popalić za młodu. Jakbym czytała o sobie Dziewczynka z 2 gdy piszesz o swojej córze. Kawał gówniarza był ze mnie :D W sumie nie będę opisywała w szczegółach bo co niektórzy mogą się zgorszyć, albo nie daj Boże mama podczytuje forum i wszystko na jaw wyjdzie :D a tego jej słabe serce by nie wytrzymało :D Wiem tylko, że po rozum do głowy musiałam dojść sama.. z wiekiem głupawa mija. Wiem, że łatwo mi mówić ale trzeba chyba przeczekać, tłumaczyć.. w sumie co ja tam wiem. Włazi mi na łeb jeden roczniak a przy dwójce takich terrorystów to bym co najmniej ocipiała, osiwiała i oszalała chyba :D plisza - powiem Ci że z tym ognistym sanitariuszem podmieniającym baseny to całkiem nie zła myśl.. Wino się skończyło więc chyba wezmę się za testament z żądaniami na stare lata :D Lece spać, bo o 6 pobudka i znów kołchoz :D
  15. plisza to Ty sie kobito ciesz że Twoja Michalina nie tworzy tego wszystkiego co nasze oszołomy.. a jak mnie gówniarz na stare lata odda do DPS-u to chyba zatłukę, Bóg mi świadkiem :D :D idę na dymka.. wino się kończy..
  16. Ja tu się produkuję a wy żeście w międzyczasie tyle nadrukowały :D plisza -- wiem wiem, śmieszne ale tragiczne :D w sumie moja mama skomentowała - "nic gorszego w życiu nie mogło Cię spotkać jak kopia samej siebie" :) dziewczynka z 2 -- czytaj czytaj kobito, chyba że Twoje dziecie będzie przysłowiowym aniołkiem.. ja niestety nie wiem co to znaczy :D
  17. Ja to chyba już do tego przywykłam dlatego się nie załamuję. Od początku był wymagającym dzieckiem. Nie miałam chwili dla siebie. Mało spał w dzień, niczym nie potrafił się zająć, ciągle domagał się zainteresowania, nie znosił wózka, samochodu, leżaczka. Pamiętam, że nawet gdy miał 2-3 miesiące to miałam problem z wygospodarowaniem chwili dla siebie. W sumie uważam, że teraz jest o niebo lepiej w porównaniu do tego co było. Potrafimy się komunikować już na inne sposoby.. nie tylko płaczem. Czymś się zajmie, chociaz na 6 minut co dla mnie to i tak zbawienie. Mogę się wykąpać a on stoi przy wannie, idziemy na spacer to biegam za nim jak szalona.. ale i tak jest git.. bo wcześniej był tylko ryk. Pamiętam jak Jula była zszokowana gdy Filip zaczął się zmieniać, w sumie się nie dziwię skoro wcześniej nie miała z nim problemów.. a ja tak jak już pisałam.. przywykłam do tego, i cieszę się z kazdego sukcesu, nawet najmniejszego.. kazdej wolnej minuty w ciągu dnia. Oczywiście zrezygnowałam z wielu rzeczy, nie spotykam się z koleżankami które działały na mnie destrukcyjnie udzielając rad i wychwalając się jakie to one mają wspaniale i grzeczne dzieci , bo ja wg nich to mam przekichane. Utrzymuję kontakty tylko z życzliwymi ludźmi, którzy nie komentują, rozumieć nie musza, litować ani pomagać też. Chociaż nie powiem, szlag mnie czasami trafia jak widzę że koleżanki córa siedzi w spokoju i bawi się zabawkami a ta pije kawe i pitoli a ja biegam z kawą po pokoju i myśli skupić nie mogę na wątku .. no ale cóż :) Generalnie unikam wszystkiego co dołujące, destrukcyjne, toksyczne.. selekcja znajomych to dobry krok, odrobina zdrowego egoizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
  18. A i żeby to tylko się darł, to bym olała gada.. ale tak sie nauczył wyginać w wózku, stawiać mostki i inne pozycje kamasutry że pasy zaciskają mu się na szyi. Zzuwa się na sam dół, i okręca w bok po czym wstaje. Pasy wrzynają mu się w gardło i chcąc nie chcąc jestem zmuszona go wyjąć bo inaczej wolę nie myśleć.. a jak ignoruję to on tak coraz mocniej.. aż matka wymięka i mały terrorysta tryiumfuje swoje kolejne zwycięstwo :D
  19. Normalnie jak bym czytała biografię mojego syna.. ten sam typ :D Nie no przepraszam Miki to chociaż w wózku siedzi a szanowny Bartosz raczy posadzić swe 4 litery zaledwie na kilka minut po czym drze się w niebogłosy. Efekt jest taki, że wracamy do domu z zakupów w ten sposób: wózek obładowany, ja dodatkowo z torbą pod pachą, paczką papieru klozetowego w zębach, torebką okręconą o szyję i wyginającym się syneczkiem we wszystkie strony świata. Już nie wspomnę ile razy wózek wypierdzielił mi sie na betonie, włącznie z zakupami.. a ja nie wiedząc co robić.. czy błagać przechodniów o pomoc, czy zbierać toboły i siebie z ziemi, czy przywiązać syneczka na sznureczku do drzewka i śmignąć w samotności do domu.. wracałam z łzami w oczach do domu, rękami do ziemi, kręgosłupem który czułam w dupie rzucając epitetami pod nosem :D a ten i tak nie raczył się ulitować nad sfrustrowaną matką i wreszcie posadzić dupala w wózku.. :D To ponarzekałam..
  20. Zapomniałam dodać, że dzisiaj Bartek grzebał w szafce w kuchni, chwycił konserwę która spadła mu na nogę. Na palcu i paznokciu zrobił się krwiak, patrzeć tylko aż pazur zejdzie.. Oszaleć można. A o wyciąganiu gaci i skarpet z szuflad zapomniałam napisać.. o odrywaniu listew podłogowych też, o podnoszeniu petów z ziemi też, o pchaniu pazurów do kurków od kuchenki też, a i o tym że o gotowaniu obiadów już dawno zapomniałam też. Ogólnie podziwiam babki które ogarniają ten cały kołchoz :D Ja tam chyba nie wystartuje w konkursie miss matka polka.. w mojej kuchni królują mrożonki, gotowe dania ze słoików i telepizza.. a to wyklucza mnie na starcie :D
  21. Oj mój to codziennie rżnie i sika na podłogę :D Zaczyna na nocniku a później kończy na panelach.. ale ja się z tego śmieję. Na początku mnie to irytowało, ale zmieniłam nastawienie żeby nie oszaleć :) Skończyłam też z perfekcjonizmem w utrzymaniu czystości. Własnie z tego powodu że było mi żal Bartka. Uwieszał się na nodze, jęczał, marudził.. a ja szału dostawałam bo nie wiedziałam co robić. Sprzątam, tzn. ogarniam wieczorami jak mały śpi, a w ciągu dnia robię ścieżki coby zębów nie powypijać, potykając się o klamoty. Raz, lub dwa razy w tygodniu gdy mąż ma więcej czasu konkretniej sprzątam.. ale nie powiem żeby ten syfek mi odpowiadał. W każdym razie skończyłam już z prasowaniem, potrafiłam co drugi dzien po 2 godziny wieczorami siedziec przy żelazku. Aktualnie wszystko upchnęłam do szafy i popijam wino :D Tylko Ci ludzie co przychodzą oglądać mieszkanie... ehhh... masakra. Wstaję o 5 żeby posprzątać, jak Bartuś jeszcze śpi, bo przy nim nawet się nie biorę. Ledwie lustro przetrę i już wymazane, kuchenkę wypoleruję i zaraz nosy poodbijane, podłogę umyję.. to zaraz bułką nakruszone, na jedną kupę zabawki poukładam to z innej już porozpindalane, rozwieszam pranie na balkonie to mały chwyta ciuchy i poleruje nimi podłogę lub wskakuje na balkon i pcha głowę w szczeble.. Może nie podniosę Cię Dora na duchu, ale wierz mi .. nie tylko Ty tkwisz w tym gównie :D :D
  22. Dora wyczytałam właśnie o Twoim bajzlu w chałupie.. uwierz mam to samo :D od rana do nocy sprzątam i nie widać.. dziada z babą tylko brak :) i na dodatek zmywarka mi nawaliła. Tylko strzelić sobie w łeb. :)
  23. Magdulka czytam Was na bieżąco.. dzień w dzień.. :) U nas powiedzmy, że wszystko ok. Bartuś rośnie, jest zdrowy i pogodny. Minuty w miejscu nie usiedzi, wszędzie go pełno.. ubranie pieluchy stanowi nie lada wyzwanie :) W niedzielę wyprawialiśmy roczek. Tort zamówiłam gotowy. A wyglądał tak: http://majanaboxing.blox.pl/2008/02/Tort-Krowa.html Bartuś jakoś nie był szczególnie zainteresowany :) Odnośnie alergii.. to jak wiecie od urodzenia było podejrzenie nietolerancji laktozy i skazy białkowej.. oj ilu ja lekarzy odwiedziłam. Ostatecznie skończyło się na Nutramigenie, diecie bezmlecznej i lekach .. i tak przez kilka miesięcy. Aż mały od czasu do czasu miewał duszności (byłam przerażona) postanowiłam się wybrać do innego lekarza, w innym mieście ponieważ u nas nie było terminów.. prywatnie musialabym czekac 2 tygodnie :/ I ten lekarz, jako jedyny stwierdzil ze to wg niego nie jest żadna alergia pokarmowa.. raczej obstawia inne czynniki jak sierść, kurz. Duszności i wysypki najczęściej pojawiały się po powrocie do domu z obcego domu. Zaproponował bym zrobiła prowokację mleczną. Oj bałam się jak cholera, nosiłam się z zamiarem chyba z tydzień.. i faktycznie NIC! Dziś Bartuś pije Bebiko, je jogurty, twarożki, jajka i mnóstwo innych rzeczy. Nawet nie wiecie jak się cieszę! Koniec z lekami które podawałam mu w zasadzie bez sensu, po których wyglądał jak naćpany. Generalnie ten lekarz stwierdził że b. często trafiają do niego pacjenci od naszych lekarzy w podobnych sytuacjach. Na odpierdziel stawiają diagnozy, a każdą wysypkę najwygodniej im nazwać skazą białkową :/ Ja natomiast nadal walczę z zębami. Mam już za sobą jedno dłutowanie ósemki, w czwartek czeka mnie kolejne.. już mi się ręce pocą na samą myśl :) W piątek, i w przyszlym tygodniu mam rozmowę o pracę.. zobaczymy. Jeśli nic z tego nie wyjdzie to zakładam własną działalność gospodarczą, bo wegetacja w domu mnie dobija.. nie znoszę rutyny. Kilka dni temu dostałam propozycję pracy, na pół etatu tak jak chciałam - ale jak się okazało że na umowę zlecenie, w godzinach 14-18 lub 15-19 i za 500 zł to podziękowałam uprzejmie. Poza tym jestem na etapie sprzedaży mieszkania. Ciągle ktoś wydzwania, przyłazi, albo umawia się i nie przyłazi a ja tylko sprzątam i sprzątam.. a Bartuś na nowo rozwala i brudzi :) Wlaśnie mąż wrócił z pracy.. później moze się jeszcze odezwę :) Sorki za składnię, ale Bartuś wisi mi na nodze :)
  24. oczko wizualnie jeździk wygląda wspaniale. Gdy jesteśmy na spacerze dzieciaki zbiegają się do niego bo faktycznie przykuwa wzrok. Jest kolorowy, stabilny, i porządnie wykonany. Jednak w praktyce tragedia. Po pierwsze kółka są strasznie małe więc jeździk nadaje się tylko do jazdy po domu lub po równej kostce brukowej. Nie da się nim jeździć po naszych chodnikach ponieważ nie radzi sobie z najmniejszymi nierównościami. Gdy napotka przeszkodę dziecko o mało nie wylatuje z niego na twarz. Strasznie telepie podczas jazdy i turkocze.. jakby czołg jechał. Pozatym ma strasznie krótkie pasy. Ledwie udało mi się dopiąć Bartka. Gdy je zapnę to mały nie sięga do kierownicy. Kolejna rzecz to brak możliwości blokowania kierownicy. Przy każdym wyboju kierownica sama skręca.. więc prowadząc jeździk musisz jedną ręką pchać a drugą kierować bo inaczej nie ujedziesz. Oczywiście mały nie potrafi jeszcze kierować a nawet gdy jest przypięty w pasy to nie dosięga do kierownicy. Poza tym podporki na stopy są w takim miejscu (nie wiem co za cymbał to montował) że dziecko nie jest w stanie na tym trzymać nóg. Są praktycznie z tyłu. Więc albo musze wygiąć Bartkowi nogi tak mocno że prawie się połamią (ale i tak się zsuwają) albo całą drogę mały ciągnie butami (wręcz szoruje) po ziemi. To tyle .. drugi raz bym tego nie kupiła. Nawet jak Bartuś już będzie mógł sam odpychać się nóżkami to nie wsadzę go na to ponieważ będę sie bała że zrobi sobię krzywdę na najmniejszym wyboju. Nawet na trawce nie ujedzie - to też sprawdzałam. Żałuję że nie kupiłam zwykłego rowerka z podnózkami i większymi kółkami. Aktualnie jeździk stoi w domu, od czasu do czasu mały pobawi się nim w domu. Po dwóch spacerach wrócilam tak zmaltretowana że mam dość!
  25. Oczko radziłabym zastanowić się nad tym jeździkiem, ja kupiłam i jestem bardzo rozczarowana. Kupe kasy bo 250 zł wydałam i uważam że ta zabawka nie jest tyle warta. Pozdrawiam dziewczyny :) A dzisiaj kupiliśmy nową spacerówkę! Ponad 130 km po nią jechałam :) Jestem mega zadowolona! http://www.cosatto.com.pl/produkt/opis/19 naturalna - mogę Ci polecić stoliczek który my mamy: http://www.allegro.pl/item646638277_leap_frog_interaktywny_stolik_edukacyjny.html Spisuje się na medal i jest na prawdę atrakcyjny, posiada mnostwo funkcji i melodyjek..
×