baderka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez baderka
-
powoli przyzwyczajam się do tej myśli AMT :) chociaż nie będzie tak źle, bo kilka domów dalej mieszka brat z rodzinką i kupa znajomych z dziećmi w wieku naszej... więc jakoś to będzie się toczyć :)
-
najlepiej coś na bazie paracetamolu i może chłodne okłady... 39 stopni to juz nie przelewki...
-
jaki ten świat mały :) dziewczyny ja niedługo do Was dołączę... znaczy będę mieszkać w wiosce pod Piłą, gdzie oprócz domków jednorodzinnych nie ma nawet do sklepu... i bez samochodu w sumie ani rusz, a ten będzie potrzebny mojemu M do pracy :) :) :) ja mam prawo jazdy, ale od 2 lat bierne... jestem obecnie kierowcą imprezowym, nawet nie niedzielnym... prowadzę tylko wtedy, gdy wracamy z jakieś imprezki, gdzie mój M sobie popije... a zdarza się to bardzo rzadko... szczerze to wcale a wcale nie ciągnie mnie za kierownicę... chyba nie jestem do tego stworzona :)
-
czyli wszystko w normie :) :) :)
-
dsangia... u nas kluczowe pytanie ze strony mojego M brzmi: "to jaki mamy plan na dziś, bo chciałbym wiedzieć?" a mnie wtedy szlag jasny trafia... i jeszcze jednego nie mogę znieść... mój M chciałby, zebym czytała mu w myslach... jak coś robimy razem np. na budowie to zamiast dokładnie wszystko powiedzieć jak i co chce zrobić to on każe mi się domyśleć... i zawsze ale to zawsze jest awantura... czy to przy wieszaniu karnisza czy przy przyklejaniu tapety... ale generalnie tez dobry z niego człowiek :)
-
AMT ja sobie cyknę fotkę jak przyjdą te tuniki bardzo chętnie... i też mam nadzieję, ze w nie wejdę, bo jak nie to dopiero będzie dolina zamiast poprawy nastroju ;) i masz rację, ja w chwilach zwątpienia i smutku też przypominam sobie za co kocham mojego M i uświadamiam, że sporo złego między nami wyzwalam ja sama... czasem czepiam się szczegółów, czasem z błahostki robię problem... i ta błahostka zazwyczaj urasta do mega problemu... i choć ja to wszystko wiem i widzę to cholera nie potrafię się zazwyczaj opanować...
-
ja tak do końca to nie mogę narzekać na mojego Piotra, bo to on zawsze kąpie Dominikę, jak trzeba to przewinie, ubierze i zabierze na spacer... jedyne co miałam mu do zarzucenia to to, że po pracy zamiast się z nią pobawić wolał siedzieć przed kompem... oczywiście nie wymagam od niego, by bawił sie z nią lalkami, ale po prostu z nią pobył... teraz ich bycie razem polega najczęściej na strasznych wygłupach z psem, które często kończą się płaczem młodej, ale co tam... dobre i to :) dziewczyny szkoda, że nie mieszkamy w jedym mieście, byłaby okazja by sie czasem spotkać, wymienić się troskami dnia codziennego, wyjść do ludzi... :)
-
ktoś musi mieć tą parkę, więc czemu nie Ty? u nas się nie udało, więc może Wy? :) przykre jest to co piszesz... niby dziecko ma oboje rodziców a tak naprawdę niewiele kontaktu z ojcem... to na pewno nie jest zdrowy układ i cholercia pewnie jakoś negatywnie odbije się na Waszym małym...piszę z własnego doświadczenia, bo ja sama miałam takiego ojca, z którym niewiele mnie łączy tak naprawdę... kurczę, ale z drugiej strony co zrobić... takie czasy w tej naszej zasranej ojczyźnie... mój M też nie bardzo garnął się do zabawy z Dominiką swojego czasu... ale powiedziałam mu kilka razy parę słów, włąćzyłam do tego moją teściową i teraz to się zmieniło an lepsze... tym bardziej, ze on nie pracuje do późnej nocy, więc nie ma żadnej wymówki...
-
a mnie skręca razem z Tobą... i to strasznie... ja u Ciebie stawiam na chłopca, ale do tej pory nie trafiłam chyba ani razu (poza sobą :p ), więc wnioski nasuwają się same :)
-
dsangia a Twój M to tak długo w jedenj robocie siedzi czy jak? ja dostaję kręćka jak mojego o 18 nie ma w domu, a zdarza mu się to tylko czasem, więc domyslam się jakie to musi być dołujące na dłuższą metę... ehhh kiedy u nas będzie normalnie, może nasze dzieci doczekają lepszych czasów...
-
kilka kawałów na dobry początek dnia: Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie... - No, weszły! Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi: - Ale mam buciki odwrotnie... Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść..... Uuuf, weszły! Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi: - Ale to nie moje buciki.... Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z butami... Zeszły! Na to dziecko : -...bo to są buciki mojego brata ale mama kazała mi je nosić. Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają..... weszły!. - No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki? - W bucikach mąż pyta żony: kochanie co byś zrobiła jakbym wygrał w totka? wzięłabym połowę i odeszła a mąż mówi; trafiłem 3, masz 8zł i spie**alaj Przychodzi babeczka do mięsnego, przygląda się mrożonym kurczakom, przekłada, wybiera, przebiera, lecz nie znajduje wystarczająco dużego. Woła ekspedientkę: - Czy jutro będą większe? - Nie, k**wa, nie będą! Są martwe! :) :) :)
-
a mój siedzi i gra w diablo wieczorami, więc w sumie nie wiem co lepsze... ja za to nie mogę ostatnio spać... dzisiaj zasnęłam o 3 a Dominika urządziła mi pobudkę o 5... fajnie co? :)
-
ja popracuję chyba do końca stycznia... szczerze to wcale a wcale nie spieszy mi się na zwolnienie, bo w pracy mam mniejszą jazdę niz w domu z moją córcią, bo to taki mały diabełek wcielony... a na razie niestety do niej nie dociera, że mama musi czasem odpocząć i zwolnić nieco tempo :)
-
cześć dziewczynki :) pięknie rosną Wam te brzuszki, oj pięknie... jest na co popatrzeć :) ja dalej nie mam czym się pochwalić, za tydzień zrobię kolejną fotkę może do tej pory wypchnie mnie nieco do przodu... wczoraj przeprosiłam sie z moimi spodniami ciążówkami i wyciągnęłąm je w końcu z szafy, ale w sumie nie z potrzeby a bardziej z czystej przyzwoitości... mają taki podwyższony pas i pod bluzką wygląda jakbym miała już brzuch :) a moje maleństwo jest sporo większe niż była moja córcia na tym etapie ciąży... Dominika miała przy urodzeniu 3800 i teraz stawiamy przynbajmniej na 4 kg... gratuluję Wam synków i czekam na kolejne wieści odnośnie płci :)
-
dzień dobry :) dzięki, że dla mnie starczyło tych tunik... jesteście wspaniałomyślne :) co do imion i ich znaczeń to nie mam jakiś wielkich obaw przed Natalką... zgodnie stwierdziliśmy z mężem, że po Dominice nic\"gorszego\" juz nas spotkać nie może, a nawet, gdy druga będzie podobnie charakterna i temperamentna to juz mamy jako taką wprawę i damy radę... co prawda nie znam małych Natalek, mam za to 2 koleżanki o tym imieniu i fajne z nich babeczki... Larysa nasze typy co do imion są bardzo zbliżone... dla chłopca mieliśmy taki sam zestaw tylko w odwrotnej kolejności :) a Ty Urq zawsze możesz wpisać do tabelki swój najpierwszy typ ze znakiem zapytania lub co np. 2 tyg. zmieniać imię :)
-
Natalka :)
-
AMT to się podobno rozciąga... je też jestem szersza niz podany tam wymiar :) :) :)
-
ja zaraz spadam... młoda żonka, ja nie mam nic przeciwko wpisywaniu imion zamiast płci w naszej tabelce... jak będę w piątek zmieniać tydzień to wpiszę imię... w sumie będzie z tym tak przytulniej :)
-
o rety... to dopiero fajna motywacja... ja to też myślałam , że to Twoje jakieś nocne wcielenie... czyli mam podobny tok myślenia jak Twój M... :) :) :)
-
czas na przerwę lady :) napisz nam w ramach relaksu skąd się wzięło Twoje pseudo na kafe?
-
aha Urq jakby co to pamiętaj, że ja jestem zwolniona z opłaty za tą książkę... bo w innym razie to i ja poproszę coś za tuniki... także jesteśmy kwita nie? ;)
-
jutrzenka to Ty bys mogła sie zwać również poranna rosa... też ładnie :)
-
a ja mam ochotę na cokolwiek a mam 1/3 słoika dżemu brzoskwiniowego i zaraz sie za niego zabieram... będę jeść łyżeczką bo nie mam na co go wyłożyć... ale jest niskosłodzony, to tak na moją obronę :)
-
a fakt, nasza lady chyba pierniczy od rana :)
-
w ogóel łosie to jakieś takie bardzo sympatyczne zwierzątka są... nie wiem czemu, ale strasznie mi podchodzą :) ja czasem mówię do mojego M "ty łosiu"... :)