Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nadzieja**

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    właśnie sprawdziłam że dzisiaj jest równy rok jak tu trafiłam trzymajcie się kochane
  2. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Dziewczynki już nie raz zbierałam się, żeby do was napisać, ale jak wchodziłam i czytałam wpisy tych \"drani\" to odechciewało mi się, po prostu schodziłam z kompa ze wspomnieniami...ale wiedziałam, że niedługo pojawi się D i mi pomoże... Dzisiaj piszę ponieważ czuję się pewniej...kochane już teraz wiem, że można przełamać ten ból, strach, wspomnienia...dzisiaj się zaręczyłam \\9nie piszę tego aby ktoś mi gratulował) i wiem, że można przełamać lody i żyć dalej, spełniać swoje marzenia o rodzinie, ślubie w białej sukni, o wykształceniu, w moim przypadku drugim dziecku, i żaden drań bez względu na to co nam zrobił nie ma tyle siły aby nam to odebrać, w większości przypadków same to sobie odbieramy poprzez zamykanie się w sobie, zamykanie się w domy, i wmawianie sobie, że to już koniec...powiedzcie czy jest tu dziewczyna która powie, że to nie prawda ja sobie tego nie wmawiam, kochane każda z nas która powtarza w kółko, że to koniec, że ona już zniknie, że nie będzie nikomu przeszkadzać ( a kiedyś sama też tak mówiłam) nie jest winna stanu w którym się znalazła, wiem, że jest mało tragedii życiowych które można do tego porównać, ale kochane tylko od nas zależy jak będziemy żyć, wystarczy pomalutku nauczyć się wstawać z myślą \"to nowy dzień, moja nowa szansa\" i działać, nie mówię aby na początek wykonywać czynności przekraczające nasze siły, ale zacząć żyć tak jak każdy z ludzi ma do tego prawo, każda z nas ma prawo do godnego życia...dziewczynki ja wiele przeszłam w życiu, o wiele za dużo jak na moje 22 lata, i kiedyś siedziałam sama w pokoju, wiecznie płacząc marudząc na życie, kiedyś nawet chciałam popełnić samobójstwo, ale zrozumiałam, że tak nie można żyć, po każdym upadku powtarzałam sobie \"jeszcze wam wszystkim pokaże ile mam w sobie siły, nikt mnie nie zniszczy\" i powiem wam, że udało mi się, wielokrotnie słyszałam od ludzi, że jestem wyjątkową osobą, która się nie łamie, że nawet jak płaczę i mówię, że to koniec to to nie prawda bo dalej walczę i takie słowa też pomagają w walce, kochane jesteście wielkie bo jesteście, żyjecie i mówicie o tym tutaj nawet nie wyobrażacie sobie jak wielki krok każda z was robi tutaj wraz z każdym postem nawet jeżeli jest on przepełniony goryczą, żalem...najgorzej jest kryć złe uczucia w sobie, ale na szczęście wy tego nie robicie, otworzyłyście się i wylewacie swoje uczucia, stajecie się z każdym wpisem \"lżejsze\" z bólu, wspomnień...może tego nie rozumiecie, ale ja po hm chyba już roku obecności tutaj wiem, że to forum mogłam nazwać swoją terapią bo nawet gdy nikt nie był w stanie mi pomóc, to wiele dawało mi pomaganie innym... Kochane trzymajcie się...nasze życie i marzenia się nie skończyły, one są w nas tylko je odkopcie i walczcie tak jak do tej pory...
  3. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    ok postaram się to jaśniej wytłumaczyć po prostu za każdym razem jak piszę coś w twoim kierunku to nie kontynuujesz rozmowy tylko z całych moich wypowiedzi wybierasz dane słówko i tym zamykasz temat...po prostu czasem czuję się tak jakbym miała więcej do Ciebie nie pisać bo tobie moje wypowiedzi przeszkadzają...rozumiem wiele rzeczy, rozumiem, że boli itp ale zastanawia mnie dlaczego z całych moich wypowiedzi łapiesz tylko wybrany wyraz a potem piszesz \" nie znasz mnie a oceniasz\" \"nie potrzebuję chłopaka\" nie chcę tamtego i siamtego...rozumiem, ze napisałabym \"kobieto znajdź sobie chłopa\" czy, że jesteś taka i owaka...a ja tylko chcę Ci pokazać, że każda z nas to przeżywała i mimo iż tak jak Ty nie wierzyła to postanowiła zaryzykować odważyć się na walkę i można powiedzieć \"wygrała\" PATRZnieDOTYKAJ często nadzieja jest naszym ratunkiem...stąd też mój nick gdyby nie moja nadzieja na lepsze pewnie dalej tkwiłabym w martwym punkcie... trzymaj się kochana...jesteś wspaniałą osobą, wierzę, ze niedługo wszystko się u ciebie ułoży wczoraj powiedziałam mojemu chłopakowi o gwałcie...wiecie popłakał się i powiedział, że zawsze będzie przy mnie...to jest dowodem na to, że nie jesteśmy gorsze dla innych tylko dla siebie...same sobie wmawiamy coś czego inni nie widzą... pozdrowionka dla wszystkich
  4. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    pozbawiona marzeń zbyt dosłownie i zbyt do siebie bierzesz nie te moje słowa co trzeba...te które trzeba segregujesz i odrzucasz, a z każdego zdania złapiesz jeden wyraz i od razu kontratak...tylko, że ja nie mam zamiaru bawić się w ataki bo nie o to tu chodzi...ale nie będę pisać co o tym myślę, bo nie chcę abyś pomyślała, że Cię oceniam... zapomnij mnie widzisz w życiu są gorsze i lepsze dni, ale tylko od nas zależy jak je przejdziemy...niegrzeczna-pl ma rację dziewczyny mają bardzo skomplikowany charakter zobacz ile teraz dziewczyn wmawia sobie tuszę, której nie ma...tak samo ty i wiele innych dziewczyn próbuje wmawiać sobie, ze to wasza wina, że jesteście gorsze, że to koniec wszystkiego, ale tak Ci się tylko wydaje...tak jak tamte dziewczyny poprzez samo atak popadają w anoreksję itp tak wy popadacie w depresję...kurcze, a nie lepiej zaakceptować siebie taką jaką się jest teraz, obecnie...zacząć wszystko na nowo... w kółko powtarzacie, że łatwo mi mówić itp ale pomyślcie inaczej...pomyślcie, że byłam w takim samym stadium jak wy, tak jak wy teraz musiałam przemóc się i zmusić się do walki mając wciąż najgorsze myśli, że tak jak wy na zmianę podnosiłam się i upadałam ponownie...tak jak wy byście to robiły, tak ja uczyłam się życia na nowo, na nowo budowałam zaufanie do ludzi, na nowo uczyłam się żyć z innymi, i to nie przyszło ma od tak drugiego dnia, wielokrotnie płakałam, mówiłam, że nie mam tyle sił, wielokrotnie myślałam, że ja nie dam rady, wielokrotnie powtarzałam sobie, że jestem taka i siaka, wielokrotnie nienawidziłam siebie i życia, nie raz też byłam raniona itp i powtarzałam sobie, że nikogo nie potrzebuję, ale to nie była prawda, tak to był koszmar w życiu, ale teraz gdy zrobiłam duży krok do przodu, kiedy wychodzę do ludzi, kiedy bawię się, kiedy na mojej twarzy pojawia się uśmiech ( a często ludzie powtarzali mi, że w moich oczach widać tylko smutek) kiedy ktoś mnie pokochał zrozumiałam, że warto było się przemęczyć...nie jestem ani silniejsza, ani lepsza, ani Bóg sam wie jaka od innych, jestem taka sama jak każdy człowiek...też musiałam przejść przez bagno, zmienić tok myślenia i pójść przed siebie...
  5. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    frufelka widzisz tu może jest jedna na tysiąc której udało się tego uniknąć, więc nie wiem czy cokolwiek z naszych informacji mogłoby się przydać...prawda jest taka, że tego nie da się uniknąć...zrozum nawet mąż może zgwałcić...więc co mamy zamknąć się w domu...ale ojcowie też krzywdzą...więc nie wiem co musiałaby zrobić kobieta, żeby na 100 % być pewną, że jej tego nie spotka pozbawiona marzeń wiem, że to nikłe przykłady, ale można porównać te szanse do szansy jaką jest znalezienie odpowiedniego partnera...ale nie ważne czy to jeden na milion, ważne że ta szansa jest i uwierz mi, że jak pojawi się Twoja druga połówka dasz radę przełamać bariery...i teraz możesz mi mówić, że nigdy w życiu, ale kiedyś wspomnisz moje słowa...będzie dobrze zapomnij mnie kochanie spokojnie ludzie czasem nie zdają sobie sprawy z tego, że gwałt nie koniecznie musi być związany z baletami...najważniejsze to żebyś uwierzyła :) ja w ciebie wierzę :) niegrzeczna-pl masz rację nie tylko ofiary tu zaglądają...najważniejsze to to, że jest tu wiele dobrych ludzi, których interesuje ból ofiary i które nie chcą nam dokopać tylko pomóc...to ty jesteś wielka :)
  6. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Kochane wiem, że jest ciężko, niestety nikt nie mówił i nie jest w stanie nawet teraz powiedzieć, że będzie łatwo...każda z nas musi pokonać wiele przeszkód, wiele blokad, myśli, zachowań itp ale tylko walka i ciągłe iście do przodu może sprawić, że część tych rzeczy będzie za nami...wiem, że nie dajecie rady, ale myślenie nic nie da, choć jest połową sukcesu...jeżeli człowiek o czymś myśli źle, ale próbuje zmienić tok myślenia i próbuje na początku myśleć o walce i uznać ją jako swoje postanowienie, jest połową sukcesu, który jest przed nim...niestety dopiero walka sprawia, że możemy osiągnąć dany cel...teraz macie moment kiedy świat wydaje się okropny, los niesprawiedliwy, a mężczyzn widzicie jako drani...ale jest tu wiele przykładów bezpośrednich, czyli panowie we własnej osobie, ale również przykładów pośrednich (czyli partnerzy naszych koleżanek) na to, że z czasem nasz światopogląd się zmienia, zaczynami widzieć nie tylko kolory biel i czerń, ale również te ciepłe, dobre strony otoczenia...będzie dobrze, najważniejsze to uwierzyć i walczyć...trzymam za was kciuki...
  7. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    zapomnij mnie kochana widzisz to co piszemy jest tak naprawdę kierowane do każdego...jakbyśmy wyodrębniały każdego po kolei to ja osobiście po prostu pisałabym nick potem skopiuj i wklej i tak moje wypowiedzi powtarzałyby się po kilka razy jak niegrzeczna zauważyła jestem tu od dawna i nie ma tu stałej ekipy...ludzie non stop się zmieniają...ciągle ktoś przybywa i ktoś odchodzi z tego topiku...a każdy napewno się liczy... oczywiście pozbawiona marzeń masz prawo nie ze wszystkim się zgadzać tu przyznaję ci sto procent racji
  8. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    A to, że nie wiem czemu nie chcesz powiedzieć o tym mamie nie świadczy o tym, że Cię nie rozumiem...widzisz moja mama też nie wie...ale raczej wiesz z jakiego powodu...jaki Ty miałaś powód sama wiesz najlepiej...nie pisałaś jakie masz z nią problemy poza tym, że się Tobą nie interesuje więc tylko zasugerowałam abyś do niej poszła...w końcu zawsze możesz iść do innej osoby... czasem gdy ludzie ze sobą nie rozmawiają ich stosunki się psują...nie znając dokładnie waszej sytuacji chciałam Ci tylko dać do zrozumienia, że (jeżeli waszym problemem jest tylko brak komunikacji) ktoś musi wyciągnąć pierwszy rękę... ale jeżeli waszym problemem jest coś więcej, masz do niej żal i mieszane uczucia to tym bardziej Cię rozumiem i nie będę namawiać na rozmowę z mamą tylko z jakąś inną zaufaną osobą... nie mam zamiaru Cię atakować itp tylko po prostu bez owijania w bawełnę piszę to co myślę...
  9. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    nie oceniam cię tylko piszę jak to wszystko widzę...ocenianie polega na napisaniu kim dana osoba jest, to znaczy jak się ją widzi...ja oceniłam co najwyżej twoją wypowiedź o samobójstwie...w reszcie moich wypowiedzi po prostu pokazywałam ci, że wiele osób ma problemy z rodzicami itp a mimo to sobie radzą...jeżeli nie potrafisz porozmawiać z mamą porozmawiaj z siostrą, albo przyjaciółką... wiem, że wolałabyś abym Ci pisała zdania typu, że szkoda mi Ciebie, że będzie dobrze, że mi też nie chce się żyć...a kiedy ktoś pisze inaczej od razu inaczej jest odbierany...nie mam zamiaru pisać czegoś innego niż myślę tylko dlatego, że komuś może się to nie spodobać... widzisz a mi się wydaje, że Ty po prostu sama sobie wmawiasz, że nikt Cię nie rozumie i użalasz się na sobą bo w końcu tak jest łatwiej, niż zauważyć, że ktoś nas może zrozumieć...a czemu bo wtedy musielibyśmy przyznać komuś rację i spróbować zacząć na nowo... Jeżeli chodzi o Olę ( jeżeli dobrze pamiętam jej nick to Aleksandra) to jej też nie słodziłam..zresztą nikomu...bo na co to, skoro to nie daje żadnego efektu...trzeba pomóc innym spojrzeć na życie inaczej...czemu jeżeli udało mi się przejść na dalsze etapy mam się tym nie dzielić z innymi, nie próbować im pomóc...było tu wiele osób które oceniały nas, które gadały tylko o policji, jakbym Cię nie rozumiała to teraz też namawiałabym Cię na pójście na policję...ale rozumiem choć nie chcesz tego do siebie dopuścić...
  10. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Oleńki już od dawna nie ma...miałam z nią kontakt emialowy, ale niestety się urwał...nie wiem co tam u niej, jak przebiega dalsze leczenie... Eh... pozdrowionka
  11. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    aha ja siebie nie uważam za wyjątkową osobę...uważam, że gdyby nie moja głupota może moje życie wyglądałoby inaczej...jedynie czego pragnę to móc pomóc, podzielić się z innymi doświadczeniami w końcu nigdy nie wiadomo kiedy czyjaś historia może pomóc innej osobie... mi wiele dał przypadek Oli...o której wcześniej wspominałam trzymam za nią kciuki...i za was wszystkie
  12. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    niegrzeczna- pl wypraszam sobie...jaka pani, aż taka stara nie jestem...wiesz wystarczy nadzieja lub Kasia jak wolisz pozdrowionka
  13. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    ja naprawdę nie mam nic złego na myśli...po prostu wiem, że potrzebujemy miłych słów itp i jest tu wiele osób, które, że tak to nazwę "słodzą" (przepraszam nie chodzi mi o nic złego, to naprawdę super, że jest w was tyle dobra i chcecie nam pomóc) i ja też mam przyjaciółki, które słodzą, ale tak naprawdę gdyby nie dwie moje psiapsióły jedna z reala druga z innego forum, dalej użalałabym się nad sobą...ponieważ gdyby wszyscy wokoło powtarzali mi tylko jaka ja biedna, to zamknęłabym się w sobie i w tym bólu, ale M. i P. zawsze używały ostrych słów, ale ja i one wiedziałyśmy, że to po to abym się otworzyła, abym zaczęła walczyć, a ból odsunęła na drugi plan...dlatego staram się udowodnić wam, że jest o wiele więcej bólu na świecie...i ludzie sobie z nim radzą...tracą dzieci, domy, zdrowie w jednym momencie a mimo to cieszą się, że żyją...nie powtarzają, że co to za życie...powtarzają, że żyją i to jest ich szansa na lepsze życie, że teraz mają kolejną szansę na zmianę swojego życia, na rozpoczęcie na nowo...i mimo bólu i wielu blizn na sercu, duszy mimo strachu wstają każdego dnia i nie czekają na wieczór ale stawiają czoło każdej przeszkodzie po to aby uczynić swoje życie lepszym...nie czekają biernie na cud, tylko wychodzą mu naprzeciw...wierzą w to, ż nawet najmniejszy czyn zbliża ich do osiągnięcia celu...a gdyby tak jak tu niektóre osoby zamknęli się w domu, z nikim się nie spotykali to pomyślcie jakim sposobem cud miałby ich spotkać...skoro się odizolowałyście to jak chcecie osiągnąć cud...jak chcecie zmniejszyć ból, jak chcecie odsunąć tona dalszy plan skoro zamiast robić wszystko ku osiągnięciu celu po prostu żyjecie tamtym wydarzeniem...kochane to jest przeszłość nie teraźniejszość...teraźniejszość same sobie sprawiłyście poprzez zamknięcie i użalania...a przyszłość zależy od was...
  14. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    pozbawiona marzeń hm piszesz, że nigdy szczerze nie rozmawiałaś z mamą...wiele osób ma podobną sytuację do Ciebie, ale dla mnie twoje podejście jest dziecinne...po 1 Twój ból i to co czujesz, rozumiemy my i to powinno wiele dla Ciebie znaczyć, że jednak jest ktoś kto nie tylko głupio radzi, ale również rozumie, ja jestem wdzięczna Bogu, że trafiłam na to forum... co do rodziców widzisz chciałabym mieć taki problem jak ty...u mnie w domu na pierwszym miejscu jest alkohol a potem gdzieś za rachunkami i potrzebami dzieci...od małego z bratem byliśmy poddawani przemocy fizycznej, ja nie miałam 17 lat jak mama przestała się mną interesować, ale jakieś 10...i uważasz, że takie dziecko było silniejsze od Ciebie...kiedy matka najpierw Cię nawyzywała, potem przy ludziach winę zrzucała na Ciebie, potem próbowała niszczyć Twoje związki i nic o Tobie nie wiedziała, a gdy płakałam i prosiłam aby przestali uważali, że robię z siebie ofiarę...z nikim o tym nie rozmawiałam bo się wstydziłam, jedynie rozumiał mnie mój brat młodszy o 3 lata, ale to ja musiałam być jego wsparciem pokazać mu, że warto żyć, że damy radę...potem poznałam chłopaka dla którego byłam gotowa zrobić wszystko a matka z ojcem robili wszystko aby nas rozdzielić...i udało im się, gdy urodziła się nasza córeczka on nie wytrzymał presji i odszedł, a rodzice myślisz, że mnie wsparli...niszczyli mnie pomalutku każdego dnia, widzieli moje zapłakane dni, moją bezsilność, strach przed samotnym macierzyństwem, ale nie ja byłam ważna, tylko kasa od niego na dziecko....zmusili mnie do walki o alimenty gdy byłam jeszcze na etapie myślenia, że moje życie się zawaliło...uważałam wtedy, że to już jest koniec mnie...a jego widok w sądzie i całokształt tylko mnie dobijał...potem był ten gwałt, narzeczony damski bokser...ale mimo to wierzę i powiem Ci, że możesz mieć żal do mamy...ja też mam i uważałam jeszcze niedawno, że jej nienawidzę...ale gdy 2 miesiące temu pojechała do Warszawy i stamtąd zadzwoniła ciocia z wiadomością, że mama miała częstoskurcz serca i nie wiadomo czy przeżyje...myślałam, że z bólu serce mi pęknie...mimo tego ile krzywd wyrządziła mi w życiu modliłam się z całych sił aby wszystko się dobrze skończyło i choć ona dalej pije ja się cieszę, że choć obojętna jest z nami i nie wyrządziłabym jej tej krzywdy jak samobójstwo...bo mimo iż ona nie wie jaki ból skrywam w sercu nigdy nie pozwoliłabym aby ktokolwiek cierpiał tylko dlatego, że ja postanowiłam swój ból zrzucić na kogoś innego...tylko dlatego, że wolałam uciec...bo chciałam mieć lepiej... możesz uważać, że jestem wredna itp. ale uważam, że ja mam prawo powiedzieć ci, że jaka matka by nie była nie powinna cierpieć przez egoizm dziecka... dlatego nie myśl tylko o sobie...nie tylko Ty jesteś na tym świecie, i mówisz, że nikt nie rozumie...pewnie nie skoro nikt nic nie wie, ale jakbyś usiadła i uświadomiła kogokolwiek w realu o tym skąd jest tyle w Tobie bólu...uwierz mi, poczułabyś się lepiej...ja też się bałam, wstydziłam, nie potrafiłam o tym mówić, ale postanowiłam wtajemniczyć przyjaciółki i dziękuję Bogu, że mimo iż nie rozumieją to są...nie rozmawiamy o tamtym, nie kręcimy się wokół mojego bólu...po prostu kiedy ja mam gorszy dzień jedna mi powtarza \" K. nie mów, że się poddajesz bo to kłamstwo ty nawet jak mówisz, ze to koniec walczysz, gdy płaczesz to dalej walczysz, gdy upadasz to walczysz\", inna ochrzania mnie i stawia do pionu... widzisz w życiu spotkało mnie bardzo dużo złego...nawet teraz pisząc o tym płaczę...ale gdy pomyślę, że wielokrotnie słyszę od ludzi, że jestem osobą wyjątkową, że mam w sobie wiele dobra, ciepła i optymizmu...uważam, że warto w jednej chwili się przemęczyć, aby potem walka została doceniona, nie tylko przeze mnie, ale przez całe otoczenie... a wiem, że gdybym zamknęła się tak jak Ty to nigdy w życiu bym sobie z tym nie poradziła...wiesz kiedy człowiek najszybciej nauczy się pływać gdy zostanie rzucony na głęboką wodę...więc nie zamykaj się tylko rzuć się na głęboką wodę...usiądź z mamą i powiedz jej, że wiesz, że Twoje problemy sama powinnaś rozwiązywać, ale bardzo jej teraz potrzebujesz, że ktoś wyrządził Ci ogromną krzywdę i teraz potrzebujesz matki i przyjaciółki...ona zrozumie, jest dorosła i wie że na tym świecie są czasem takie chwile kiedy sami nie jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić...
  15. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    myślenie jak myślenie o samobójstwie, ale planowanie wprowadzenia tego do rzeczywistości jest zwykłym egoistycznym czynem, łatwo samemu odejść a innych skazać na cierpienie tak jest o wiele łatwiej, ale pozbawiona marzeń nigdy nie potrafiłabyś zrozumieć bólu który do końca życia będzie towarzyszył twojej mamie, to ona będzie się o wszystko obwiniać, to ona będzie szukać winy w sobie bo ty postanowisz ten ból zrzucić ze swoich barków na jej...pozbawiona marzeń ty możesz się podnieść po tym co się stało jeżeli dasz sobie czas i zaczekasz, nie ważne czy to będą miesiące czy lata...chyba że wolisz aby Twoja mama do końca życia odczuwała ten ból, a nawet większy od tego który ty teraz przeżywasz...
×