Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nadzieja**

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez nadzieja**

  1. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    właśnie sprawdziłam że dzisiaj jest równy rok jak tu trafiłam trzymajcie się kochane
  2. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Dziewczynki już nie raz zbierałam się, żeby do was napisać, ale jak wchodziłam i czytałam wpisy tych \"drani\" to odechciewało mi się, po prostu schodziłam z kompa ze wspomnieniami...ale wiedziałam, że niedługo pojawi się D i mi pomoże... Dzisiaj piszę ponieważ czuję się pewniej...kochane już teraz wiem, że można przełamać ten ból, strach, wspomnienia...dzisiaj się zaręczyłam \\9nie piszę tego aby ktoś mi gratulował) i wiem, że można przełamać lody i żyć dalej, spełniać swoje marzenia o rodzinie, ślubie w białej sukni, o wykształceniu, w moim przypadku drugim dziecku, i żaden drań bez względu na to co nam zrobił nie ma tyle siły aby nam to odebrać, w większości przypadków same to sobie odbieramy poprzez zamykanie się w sobie, zamykanie się w domy, i wmawianie sobie, że to już koniec...powiedzcie czy jest tu dziewczyna która powie, że to nie prawda ja sobie tego nie wmawiam, kochane każda z nas która powtarza w kółko, że to koniec, że ona już zniknie, że nie będzie nikomu przeszkadzać ( a kiedyś sama też tak mówiłam) nie jest winna stanu w którym się znalazła, wiem, że jest mało tragedii życiowych które można do tego porównać, ale kochane tylko od nas zależy jak będziemy żyć, wystarczy pomalutku nauczyć się wstawać z myślą \"to nowy dzień, moja nowa szansa\" i działać, nie mówię aby na początek wykonywać czynności przekraczające nasze siły, ale zacząć żyć tak jak każdy z ludzi ma do tego prawo, każda z nas ma prawo do godnego życia...dziewczynki ja wiele przeszłam w życiu, o wiele za dużo jak na moje 22 lata, i kiedyś siedziałam sama w pokoju, wiecznie płacząc marudząc na życie, kiedyś nawet chciałam popełnić samobójstwo, ale zrozumiałam, że tak nie można żyć, po każdym upadku powtarzałam sobie \"jeszcze wam wszystkim pokaże ile mam w sobie siły, nikt mnie nie zniszczy\" i powiem wam, że udało mi się, wielokrotnie słyszałam od ludzi, że jestem wyjątkową osobą, która się nie łamie, że nawet jak płaczę i mówię, że to koniec to to nie prawda bo dalej walczę i takie słowa też pomagają w walce, kochane jesteście wielkie bo jesteście, żyjecie i mówicie o tym tutaj nawet nie wyobrażacie sobie jak wielki krok każda z was robi tutaj wraz z każdym postem nawet jeżeli jest on przepełniony goryczą, żalem...najgorzej jest kryć złe uczucia w sobie, ale na szczęście wy tego nie robicie, otworzyłyście się i wylewacie swoje uczucia, stajecie się z każdym wpisem \"lżejsze\" z bólu, wspomnień...może tego nie rozumiecie, ale ja po hm chyba już roku obecności tutaj wiem, że to forum mogłam nazwać swoją terapią bo nawet gdy nikt nie był w stanie mi pomóc, to wiele dawało mi pomaganie innym... Kochane trzymajcie się...nasze życie i marzenia się nie skończyły, one są w nas tylko je odkopcie i walczcie tak jak do tej pory...
  3. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    ok postaram się to jaśniej wytłumaczyć po prostu za każdym razem jak piszę coś w twoim kierunku to nie kontynuujesz rozmowy tylko z całych moich wypowiedzi wybierasz dane słówko i tym zamykasz temat...po prostu czasem czuję się tak jakbym miała więcej do Ciebie nie pisać bo tobie moje wypowiedzi przeszkadzają...rozumiem wiele rzeczy, rozumiem, że boli itp ale zastanawia mnie dlaczego z całych moich wypowiedzi łapiesz tylko wybrany wyraz a potem piszesz \" nie znasz mnie a oceniasz\" \"nie potrzebuję chłopaka\" nie chcę tamtego i siamtego...rozumiem, ze napisałabym \"kobieto znajdź sobie chłopa\" czy, że jesteś taka i owaka...a ja tylko chcę Ci pokazać, że każda z nas to przeżywała i mimo iż tak jak Ty nie wierzyła to postanowiła zaryzykować odważyć się na walkę i można powiedzieć \"wygrała\" PATRZnieDOTYKAJ często nadzieja jest naszym ratunkiem...stąd też mój nick gdyby nie moja nadzieja na lepsze pewnie dalej tkwiłabym w martwym punkcie... trzymaj się kochana...jesteś wspaniałą osobą, wierzę, ze niedługo wszystko się u ciebie ułoży wczoraj powiedziałam mojemu chłopakowi o gwałcie...wiecie popłakał się i powiedział, że zawsze będzie przy mnie...to jest dowodem na to, że nie jesteśmy gorsze dla innych tylko dla siebie...same sobie wmawiamy coś czego inni nie widzą... pozdrowionka dla wszystkich
  4. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    pozbawiona marzeń zbyt dosłownie i zbyt do siebie bierzesz nie te moje słowa co trzeba...te które trzeba segregujesz i odrzucasz, a z każdego zdania złapiesz jeden wyraz i od razu kontratak...tylko, że ja nie mam zamiaru bawić się w ataki bo nie o to tu chodzi...ale nie będę pisać co o tym myślę, bo nie chcę abyś pomyślała, że Cię oceniam... zapomnij mnie widzisz w życiu są gorsze i lepsze dni, ale tylko od nas zależy jak je przejdziemy...niegrzeczna-pl ma rację dziewczyny mają bardzo skomplikowany charakter zobacz ile teraz dziewczyn wmawia sobie tuszę, której nie ma...tak samo ty i wiele innych dziewczyn próbuje wmawiać sobie, ze to wasza wina, że jesteście gorsze, że to koniec wszystkiego, ale tak Ci się tylko wydaje...tak jak tamte dziewczyny poprzez samo atak popadają w anoreksję itp tak wy popadacie w depresję...kurcze, a nie lepiej zaakceptować siebie taką jaką się jest teraz, obecnie...zacząć wszystko na nowo... w kółko powtarzacie, że łatwo mi mówić itp ale pomyślcie inaczej...pomyślcie, że byłam w takim samym stadium jak wy, tak jak wy teraz musiałam przemóc się i zmusić się do walki mając wciąż najgorsze myśli, że tak jak wy na zmianę podnosiłam się i upadałam ponownie...tak jak wy byście to robiły, tak ja uczyłam się życia na nowo, na nowo budowałam zaufanie do ludzi, na nowo uczyłam się żyć z innymi, i to nie przyszło ma od tak drugiego dnia, wielokrotnie płakałam, mówiłam, że nie mam tyle sił, wielokrotnie myślałam, że ja nie dam rady, wielokrotnie powtarzałam sobie, że jestem taka i siaka, wielokrotnie nienawidziłam siebie i życia, nie raz też byłam raniona itp i powtarzałam sobie, że nikogo nie potrzebuję, ale to nie była prawda, tak to był koszmar w życiu, ale teraz gdy zrobiłam duży krok do przodu, kiedy wychodzę do ludzi, kiedy bawię się, kiedy na mojej twarzy pojawia się uśmiech ( a często ludzie powtarzali mi, że w moich oczach widać tylko smutek) kiedy ktoś mnie pokochał zrozumiałam, że warto było się przemęczyć...nie jestem ani silniejsza, ani lepsza, ani Bóg sam wie jaka od innych, jestem taka sama jak każdy człowiek...też musiałam przejść przez bagno, zmienić tok myślenia i pójść przed siebie...
  5. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    frufelka widzisz tu może jest jedna na tysiąc której udało się tego uniknąć, więc nie wiem czy cokolwiek z naszych informacji mogłoby się przydać...prawda jest taka, że tego nie da się uniknąć...zrozum nawet mąż może zgwałcić...więc co mamy zamknąć się w domu...ale ojcowie też krzywdzą...więc nie wiem co musiałaby zrobić kobieta, żeby na 100 % być pewną, że jej tego nie spotka pozbawiona marzeń wiem, że to nikłe przykłady, ale można porównać te szanse do szansy jaką jest znalezienie odpowiedniego partnera...ale nie ważne czy to jeden na milion, ważne że ta szansa jest i uwierz mi, że jak pojawi się Twoja druga połówka dasz radę przełamać bariery...i teraz możesz mi mówić, że nigdy w życiu, ale kiedyś wspomnisz moje słowa...będzie dobrze zapomnij mnie kochanie spokojnie ludzie czasem nie zdają sobie sprawy z tego, że gwałt nie koniecznie musi być związany z baletami...najważniejsze to żebyś uwierzyła :) ja w ciebie wierzę :) niegrzeczna-pl masz rację nie tylko ofiary tu zaglądają...najważniejsze to to, że jest tu wiele dobrych ludzi, których interesuje ból ofiary i które nie chcą nam dokopać tylko pomóc...to ty jesteś wielka :)
  6. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Kochane wiem, że jest ciężko, niestety nikt nie mówił i nie jest w stanie nawet teraz powiedzieć, że będzie łatwo...każda z nas musi pokonać wiele przeszkód, wiele blokad, myśli, zachowań itp ale tylko walka i ciągłe iście do przodu może sprawić, że część tych rzeczy będzie za nami...wiem, że nie dajecie rady, ale myślenie nic nie da, choć jest połową sukcesu...jeżeli człowiek o czymś myśli źle, ale próbuje zmienić tok myślenia i próbuje na początku myśleć o walce i uznać ją jako swoje postanowienie, jest połową sukcesu, który jest przed nim...niestety dopiero walka sprawia, że możemy osiągnąć dany cel...teraz macie moment kiedy świat wydaje się okropny, los niesprawiedliwy, a mężczyzn widzicie jako drani...ale jest tu wiele przykładów bezpośrednich, czyli panowie we własnej osobie, ale również przykładów pośrednich (czyli partnerzy naszych koleżanek) na to, że z czasem nasz światopogląd się zmienia, zaczynami widzieć nie tylko kolory biel i czerń, ale również te ciepłe, dobre strony otoczenia...będzie dobrze, najważniejsze to uwierzyć i walczyć...trzymam za was kciuki...
  7. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    zapomnij mnie kochana widzisz to co piszemy jest tak naprawdę kierowane do każdego...jakbyśmy wyodrębniały każdego po kolei to ja osobiście po prostu pisałabym nick potem skopiuj i wklej i tak moje wypowiedzi powtarzałyby się po kilka razy jak niegrzeczna zauważyła jestem tu od dawna i nie ma tu stałej ekipy...ludzie non stop się zmieniają...ciągle ktoś przybywa i ktoś odchodzi z tego topiku...a każdy napewno się liczy... oczywiście pozbawiona marzeń masz prawo nie ze wszystkim się zgadzać tu przyznaję ci sto procent racji
  8. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    A to, że nie wiem czemu nie chcesz powiedzieć o tym mamie nie świadczy o tym, że Cię nie rozumiem...widzisz moja mama też nie wie...ale raczej wiesz z jakiego powodu...jaki Ty miałaś powód sama wiesz najlepiej...nie pisałaś jakie masz z nią problemy poza tym, że się Tobą nie interesuje więc tylko zasugerowałam abyś do niej poszła...w końcu zawsze możesz iść do innej osoby... czasem gdy ludzie ze sobą nie rozmawiają ich stosunki się psują...nie znając dokładnie waszej sytuacji chciałam Ci tylko dać do zrozumienia, że (jeżeli waszym problemem jest tylko brak komunikacji) ktoś musi wyciągnąć pierwszy rękę... ale jeżeli waszym problemem jest coś więcej, masz do niej żal i mieszane uczucia to tym bardziej Cię rozumiem i nie będę namawiać na rozmowę z mamą tylko z jakąś inną zaufaną osobą... nie mam zamiaru Cię atakować itp tylko po prostu bez owijania w bawełnę piszę to co myślę...
  9. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    nie oceniam cię tylko piszę jak to wszystko widzę...ocenianie polega na napisaniu kim dana osoba jest, to znaczy jak się ją widzi...ja oceniłam co najwyżej twoją wypowiedź o samobójstwie...w reszcie moich wypowiedzi po prostu pokazywałam ci, że wiele osób ma problemy z rodzicami itp a mimo to sobie radzą...jeżeli nie potrafisz porozmawiać z mamą porozmawiaj z siostrą, albo przyjaciółką... wiem, że wolałabyś abym Ci pisała zdania typu, że szkoda mi Ciebie, że będzie dobrze, że mi też nie chce się żyć...a kiedy ktoś pisze inaczej od razu inaczej jest odbierany...nie mam zamiaru pisać czegoś innego niż myślę tylko dlatego, że komuś może się to nie spodobać... widzisz a mi się wydaje, że Ty po prostu sama sobie wmawiasz, że nikt Cię nie rozumie i użalasz się na sobą bo w końcu tak jest łatwiej, niż zauważyć, że ktoś nas może zrozumieć...a czemu bo wtedy musielibyśmy przyznać komuś rację i spróbować zacząć na nowo... Jeżeli chodzi o Olę ( jeżeli dobrze pamiętam jej nick to Aleksandra) to jej też nie słodziłam..zresztą nikomu...bo na co to, skoro to nie daje żadnego efektu...trzeba pomóc innym spojrzeć na życie inaczej...czemu jeżeli udało mi się przejść na dalsze etapy mam się tym nie dzielić z innymi, nie próbować im pomóc...było tu wiele osób które oceniały nas, które gadały tylko o policji, jakbym Cię nie rozumiała to teraz też namawiałabym Cię na pójście na policję...ale rozumiem choć nie chcesz tego do siebie dopuścić...
  10. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Oleńki już od dawna nie ma...miałam z nią kontakt emialowy, ale niestety się urwał...nie wiem co tam u niej, jak przebiega dalsze leczenie... Eh... pozdrowionka
  11. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    aha ja siebie nie uważam za wyjątkową osobę...uważam, że gdyby nie moja głupota może moje życie wyglądałoby inaczej...jedynie czego pragnę to móc pomóc, podzielić się z innymi doświadczeniami w końcu nigdy nie wiadomo kiedy czyjaś historia może pomóc innej osobie... mi wiele dał przypadek Oli...o której wcześniej wspominałam trzymam za nią kciuki...i za was wszystkie
  12. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    niegrzeczna- pl wypraszam sobie...jaka pani, aż taka stara nie jestem...wiesz wystarczy nadzieja lub Kasia jak wolisz pozdrowionka
  13. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    ja naprawdę nie mam nic złego na myśli...po prostu wiem, że potrzebujemy miłych słów itp i jest tu wiele osób, które, że tak to nazwę "słodzą" (przepraszam nie chodzi mi o nic złego, to naprawdę super, że jest w was tyle dobra i chcecie nam pomóc) i ja też mam przyjaciółki, które słodzą, ale tak naprawdę gdyby nie dwie moje psiapsióły jedna z reala druga z innego forum, dalej użalałabym się nad sobą...ponieważ gdyby wszyscy wokoło powtarzali mi tylko jaka ja biedna, to zamknęłabym się w sobie i w tym bólu, ale M. i P. zawsze używały ostrych słów, ale ja i one wiedziałyśmy, że to po to abym się otworzyła, abym zaczęła walczyć, a ból odsunęła na drugi plan...dlatego staram się udowodnić wam, że jest o wiele więcej bólu na świecie...i ludzie sobie z nim radzą...tracą dzieci, domy, zdrowie w jednym momencie a mimo to cieszą się, że żyją...nie powtarzają, że co to za życie...powtarzają, że żyją i to jest ich szansa na lepsze życie, że teraz mają kolejną szansę na zmianę swojego życia, na rozpoczęcie na nowo...i mimo bólu i wielu blizn na sercu, duszy mimo strachu wstają każdego dnia i nie czekają na wieczór ale stawiają czoło każdej przeszkodzie po to aby uczynić swoje życie lepszym...nie czekają biernie na cud, tylko wychodzą mu naprzeciw...wierzą w to, ż nawet najmniejszy czyn zbliża ich do osiągnięcia celu...a gdyby tak jak tu niektóre osoby zamknęli się w domu, z nikim się nie spotykali to pomyślcie jakim sposobem cud miałby ich spotkać...skoro się odizolowałyście to jak chcecie osiągnąć cud...jak chcecie zmniejszyć ból, jak chcecie odsunąć tona dalszy plan skoro zamiast robić wszystko ku osiągnięciu celu po prostu żyjecie tamtym wydarzeniem...kochane to jest przeszłość nie teraźniejszość...teraźniejszość same sobie sprawiłyście poprzez zamknięcie i użalania...a przyszłość zależy od was...
  14. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    pozbawiona marzeń hm piszesz, że nigdy szczerze nie rozmawiałaś z mamą...wiele osób ma podobną sytuację do Ciebie, ale dla mnie twoje podejście jest dziecinne...po 1 Twój ból i to co czujesz, rozumiemy my i to powinno wiele dla Ciebie znaczyć, że jednak jest ktoś kto nie tylko głupio radzi, ale również rozumie, ja jestem wdzięczna Bogu, że trafiłam na to forum... co do rodziców widzisz chciałabym mieć taki problem jak ty...u mnie w domu na pierwszym miejscu jest alkohol a potem gdzieś za rachunkami i potrzebami dzieci...od małego z bratem byliśmy poddawani przemocy fizycznej, ja nie miałam 17 lat jak mama przestała się mną interesować, ale jakieś 10...i uważasz, że takie dziecko było silniejsze od Ciebie...kiedy matka najpierw Cię nawyzywała, potem przy ludziach winę zrzucała na Ciebie, potem próbowała niszczyć Twoje związki i nic o Tobie nie wiedziała, a gdy płakałam i prosiłam aby przestali uważali, że robię z siebie ofiarę...z nikim o tym nie rozmawiałam bo się wstydziłam, jedynie rozumiał mnie mój brat młodszy o 3 lata, ale to ja musiałam być jego wsparciem pokazać mu, że warto żyć, że damy radę...potem poznałam chłopaka dla którego byłam gotowa zrobić wszystko a matka z ojcem robili wszystko aby nas rozdzielić...i udało im się, gdy urodziła się nasza córeczka on nie wytrzymał presji i odszedł, a rodzice myślisz, że mnie wsparli...niszczyli mnie pomalutku każdego dnia, widzieli moje zapłakane dni, moją bezsilność, strach przed samotnym macierzyństwem, ale nie ja byłam ważna, tylko kasa od niego na dziecko....zmusili mnie do walki o alimenty gdy byłam jeszcze na etapie myślenia, że moje życie się zawaliło...uważałam wtedy, że to już jest koniec mnie...a jego widok w sądzie i całokształt tylko mnie dobijał...potem był ten gwałt, narzeczony damski bokser...ale mimo to wierzę i powiem Ci, że możesz mieć żal do mamy...ja też mam i uważałam jeszcze niedawno, że jej nienawidzę...ale gdy 2 miesiące temu pojechała do Warszawy i stamtąd zadzwoniła ciocia z wiadomością, że mama miała częstoskurcz serca i nie wiadomo czy przeżyje...myślałam, że z bólu serce mi pęknie...mimo tego ile krzywd wyrządziła mi w życiu modliłam się z całych sił aby wszystko się dobrze skończyło i choć ona dalej pije ja się cieszę, że choć obojętna jest z nami i nie wyrządziłabym jej tej krzywdy jak samobójstwo...bo mimo iż ona nie wie jaki ból skrywam w sercu nigdy nie pozwoliłabym aby ktokolwiek cierpiał tylko dlatego, że ja postanowiłam swój ból zrzucić na kogoś innego...tylko dlatego, że wolałam uciec...bo chciałam mieć lepiej... możesz uważać, że jestem wredna itp. ale uważam, że ja mam prawo powiedzieć ci, że jaka matka by nie była nie powinna cierpieć przez egoizm dziecka... dlatego nie myśl tylko o sobie...nie tylko Ty jesteś na tym świecie, i mówisz, że nikt nie rozumie...pewnie nie skoro nikt nic nie wie, ale jakbyś usiadła i uświadomiła kogokolwiek w realu o tym skąd jest tyle w Tobie bólu...uwierz mi, poczułabyś się lepiej...ja też się bałam, wstydziłam, nie potrafiłam o tym mówić, ale postanowiłam wtajemniczyć przyjaciółki i dziękuję Bogu, że mimo iż nie rozumieją to są...nie rozmawiamy o tamtym, nie kręcimy się wokół mojego bólu...po prostu kiedy ja mam gorszy dzień jedna mi powtarza \" K. nie mów, że się poddajesz bo to kłamstwo ty nawet jak mówisz, ze to koniec walczysz, gdy płaczesz to dalej walczysz, gdy upadasz to walczysz\", inna ochrzania mnie i stawia do pionu... widzisz w życiu spotkało mnie bardzo dużo złego...nawet teraz pisząc o tym płaczę...ale gdy pomyślę, że wielokrotnie słyszę od ludzi, że jestem osobą wyjątkową, że mam w sobie wiele dobra, ciepła i optymizmu...uważam, że warto w jednej chwili się przemęczyć, aby potem walka została doceniona, nie tylko przeze mnie, ale przez całe otoczenie... a wiem, że gdybym zamknęła się tak jak Ty to nigdy w życiu bym sobie z tym nie poradziła...wiesz kiedy człowiek najszybciej nauczy się pływać gdy zostanie rzucony na głęboką wodę...więc nie zamykaj się tylko rzuć się na głęboką wodę...usiądź z mamą i powiedz jej, że wiesz, że Twoje problemy sama powinnaś rozwiązywać, ale bardzo jej teraz potrzebujesz, że ktoś wyrządził Ci ogromną krzywdę i teraz potrzebujesz matki i przyjaciółki...ona zrozumie, jest dorosła i wie że na tym świecie są czasem takie chwile kiedy sami nie jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić...
  15. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    myślenie jak myślenie o samobójstwie, ale planowanie wprowadzenia tego do rzeczywistości jest zwykłym egoistycznym czynem, łatwo samemu odejść a innych skazać na cierpienie tak jest o wiele łatwiej, ale pozbawiona marzeń nigdy nie potrafiłabyś zrozumieć bólu który do końca życia będzie towarzyszył twojej mamie, to ona będzie się o wszystko obwiniać, to ona będzie szukać winy w sobie bo ty postanowisz ten ból zrzucić ze swoich barków na jej...pozbawiona marzeń ty możesz się podnieść po tym co się stało jeżeli dasz sobie czas i zaczekasz, nie ważne czy to będą miesiące czy lata...chyba że wolisz aby Twoja mama do końca życia odczuwała ten ból, a nawet większy od tego który ty teraz przeżywasz...
  16. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Stive bardzo pięknie to ująłeś i masz wiele racji w tym co napisałeś, gdyby nie to całe zło, które mnie w życiu spotkało nigdy nie doceniłabym pewnej osoby, która jest wyjątkowa i sprawia, że jestem szczęśliwa i czuję się bezpiecznie, osoby która kocha mnie z całego serca...ale doceniłam i mam go u swego boku...wiem, że popełniłam błąd mianowicie nie powiedziałam mu, że jestem ofiarą gwałtu...boję się, że to może coś zmienić...kiedyś powiedziałam o tym chłopakowi a on to wykorzystał przy rozstaniu, twierdząc, że jak z tamtym dałam sobie radę to jestem silną kobietą i nasze rozstanie nie będzie miało dla mnie większego znaczenia...nawet nie wiedział, że mnie \"zniszczył\"...ale stopniowo nastawiam się na rozmowę o tym...D zauważył, że jestem przewrażliwiona i myślę, że to wykorzystam na początek rozmowy pozbawiona marzeń piszesz, że zostałaś pozbawiona poczucia bezpieczeństwa i marzeń to są rzeczy, które za każdym razem gdy runą można odbudować...godności i czystości nie odzyskasz ale tak naprawdę jedynymi dwiema rzeczami, których nigdy byś nie odzyskała, z którymi Tobie lub bliskim byłoby o wiele ciężej się pozbierać to utrata życia i zdrowia...dziewczyno jesteś zdrowa i żyjesz więc nie pozwól na to aby Twoja część która się boi spowodowała, że za życia będziesz wegetować...widzisz cuda nie zdarzają się codziennie, uważasz, że ja czy dalej boli dostałyśmy cud od tak już drugiego dnia nic bardziej błędnego swoje musiałyśmy przejść, przecierpieć, pokonać załamanie, strach itp tak samo jak i wy się bałyśmy, ale kurcze czasem strach należy schować w kieszeń i wyjść do ludzi, wyjść i żyć...przyjaciele może nie rozumieją, ale są i starają się pomóc Ci jak tylko potrafią i nie obwiniaj ich o wiele nieudanych rad, tylko skorzystaj z każdej rady a może się okazać, że każda będzie małym kroczkiem w przód... Widzisz była tu Oleńka, którą zarazili tym najgorszym rodzajem żółtaczki, nadal się leczy, w szkole ludzie się od niej odwrócili, zostało jej indywidualne nauczanie a mimo to w każdym geście w każdej sekundzie widziała nadzieję...więc nie mów mi, że nie masz sił...bo Twoje wspomnienia są w głowie, a jej w głowie, w każdej wizycie u lekarza, w domu dosłownie wszędzie... Ja tak samo jak zapomnij mnie przez pewien okres udawałam kogoś innego, jak pisałam wcześniej w tym celu zmieniłam dosłownie całe swe otoczenie, ale dopiero powrót do siebie, powrót do starego otoczenia sprawił, że odzyskałam równowagę...zacznijcie normalnie żyć...to jest w waszej głowie, ale nie w każdym geście, słowie itp NIE JESTEŚMY GORSZE I KONIEC KROPKA...MYŚLENIE TO NIE RZECZYWISTOŚĆ... niegrzeczna pl ma wiele racji w tym co napisała...głupia zmiana toku myślenia może odmienić wasze życie...a gdy będziecie siedzieć same zamknięte w domu, w sobie i użalać się nad sobą nigdy się nie uwolnicie od tego...możecie się na mnie obrazić, ale sama wiem po sobie, że jak siedziałam i myślałam o tym jakie to nieszczęście mnie spotkało byłam tylko imitacją człowieka, ale zmieniłam podejście tok myślenia i odzyskałam chęć do życia, marzenia, cele i WARTOŚĆ której tak naprawdę żadna z nas nie została pozbawiona...same ją sobie odebrałyśmy głupim myśleniem i tylko my możemy ją sobie przywrócić...
  17. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Może nie tyle cytuje \"było i minęło\" gdyż tak naprawdę to nigdy nie minie, wiadomo każda z nas ma różną psychikę, ale nie wierzę w to, że istnieje kobieta, którą to spotkało i całkowicie o tym zapomniała, ponieważ wtedy można powiedzieć minęło...oczywiście ja wyrażam tylko swoją opinię, mam nadzieję, że nikogo nie urażę... Kochane tak jak i wy często się boję, np. teraz po moim mieście biega mężczyzna ze strzykawką i atakuje kobiety, wiele kobiet normalnie to traktuje, a ja chodzę do pracy z dezodorantem i rozglądam się na około...także to ma na nas wpływ, tamto wydarzenie sprawiło, że teraz jesteśmy o wiele bardziej czujne, ale kochane to co wtedy się wydarzyło nie sprawiło, że stałyśmy się kobietami gorszej kategorii, że jesteśmy nic nie wartymi istotami itp jesteśmy bogatsze o straszne wydarzenie, ale nie traktujmy tego jako naszego wyroku, tylko jako naukę od życia...wielokrotnie powtarzane tu było stwierdzenie, że w każdym wydarzeniu jest ukryty sens, jakiś cel...wiecie jak dłużej nad tym wszystkim myślę to mimo iż gwałt jest strasznym wydarzeniem to wiem, że nie jest najgorszym...same zobaczcie jesteśmy zdrowe, nie zostałyśmy niczym zarażone, wiele kobiet dziękuje też, że nie zaszło w ciążę, ja może teraz podam przykład jako matka, ale każda z was może sobie to wyobrazić, czyli np nigdy w życiu bym nie przeżyła faktu, żeby coś miało stać się mojemu maleństwu, zobaczcie ile kobiet patrzy na śmierć swoich dzieci, teraz pracuję jako opiekunka przy kobiecie, która nie chodzi, nie widzi jest uzależniona od osób trzecich...jest naprawdę wiele tragedii w życiu, nie możemy skupiać się tylko na tym jednym...może spojrzenie na inne tragedie da wam wiele do myślenia, albo sam program \"dom nie do poznania\" kiedy ludzie opowiadają o swoich tragediach życiowych a mimo to uśmiechają się, żyją dalej...można wiele na ten temat powiedzieć, ale sama wiem, że nie można zamykać się w sobie, nie można uważać, że nasze życie się zakończyło, nie każe wam ufać mężczyzną, zresztą ja nie mam prawa kazać, ja wam radzę, proszę wyjdźcie z domu, idźcie do przyjaciół, jak ich nie macie poszukajcie...w życiu jest wiele dobrych rzeczy które jeszcze mogą spotkać każdą z nas...nie można tak po prostu się poddawać...każda z was miała napewno jakieś marzenia, odkopcie je i postarajcie się na nowo do nich dążyć, albo poszukajcie nowych marzeń, pasji, może jakieś czasochłonne hobby...dziewczyny żyjcie...ja nie tylko piszę pięknie, ja piszę to co mi pomogło...nie jestem tylko osobą, która mówi to co wydaje jej się za dobre, choć nie miała nic wspólnego z tym wydarzeniem, bo łatwo powiedzieć idź na policję, idź powiedz rodzinie czy przyjaciołom...to nie takie proste najpierw należy kroczek po kroczku iść do przodu...kochane moja rodzina nic nie wie i nie będzie o tym wiedziała...na początku też się zamknęła, a nawet wyprowadziłam z domu do chłopaka do innej miejscowości, nie utrzymywałam z nikim kontaktu, ale gdy narzeczony podniósł na mnie rękę poczułam jakbym obudziła się z jakiegoś transu, szybko się od niego wyniosła, i kto mi wtedy pomógł, wieloletnia przyjaciółką, od której się odwróciłam...i potem zaczęłam o tym mówić przyjaciółką i tu na forum...ale to też zajęło mi troszkę czasu...to nie było tak, że postanowiłam powiedzieć i powiedziałam, po prostu nadszedł odpowiedni moment kiedy byłam gotowa odbić się od dna...i na was też ta pora przyjdzie, choć nie wierzycie, macie wrażenie, że wasze życie się zakończyło, ale kiedyś wspomnicie nasze słowa i same będziecie to samo mówiły, że tak to nazwę początkującym ofiarom...powodzenia kochaniutkie
  18. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Kochane każda z nas myślała w taki sam sposób jak, że nie dość, że nigdy nie zapomnę to w dodatku prześladuje mnie to snach, we wspomnieniach, jestem brudna, grosza, to moja wina tip każda z nas to przerobiła, tak samo myśli samobójcze, ale wielu z nas udało się nie tyle do końca z tym pogodzić co może zminimalizować ten fakt...to się wydarzyło i ani nasze łzy tego nie zmyją, ani nasza śmierć nie cofnie czasu...jedynie możemy porozmawiać z innymi, postarać się z tym walczyć, z czasem przejść do etapu jak dalej boli :będzie lepiej: tak samo ja uważam, moje życie nie będzie takie samo ale nic nie świadczy o tym, że musi być grosze...stało się i tak trzeba o tym myśleć to było w przeszłości,a od nas od naszego podejścia, naszej walki zależy nasza przyszłość...brak siły każda z nas to przeżywała i nawet na tym etapie kiedy wierzymy, że będzie lepiej, że nam się uda mamy chwile kiedy brakuje nam sił, kiedy łzy czasem same lecą i czujemy ten okropny ból...ale emocji tym bardziej negatywnych nie powinno się skrywać...kochane ja długo sama z tym walczyła, ale dopiero gdy powiedziałam o tym moim przyjaciółką i gdy trafiłam na to forum udało mi się tak naprawdę wszystko zacząć na nowo...jest tu wiele wspaniałych osób, które mimo własnego bólu potrafią pomóc...wiec nie zamykajcie się piszcie o tym co czujecie o tym co was boli o tym co chcecie zmienić...piszcie wszystko...ja wierzę w to, że nam się uda...życie jest pełne okrucieństwa...ale jak napisała dalej boli należy odnaleźć swoją iskierkę nadziei i może być nią wszystko...taka nasza mała ucieczka...kochane wiem, że jest wam ciężko wiem co czujecie...sama też przez to przeszłam i to, że dałam sobie radę nie świadczy o tym, że jestem silniejsza, świadczy o tym, że przeszłam te etapy co wy, że mogę wam pomóc...a dla was to powinien być znak, że tak można z tym dalej normalnie żyć...a duszek i stive byli, są i niech zawsze będą dla nas iskierką nadziei na to, że wśród tych zwierząt istnieją prawdziwi mężczyźni... Pozdrawiam WSZYSTKICH
  19. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Nie chcę dyskutować ze swoją przedmówczynią na temat dzieci ponieważ ta rozmowa do niczego nie prowadzi...każda z nas ma swoje zdanie i również żadna z nas nie ma prawa zmuszać innych do zmiany swoich decyzji...ty nazywasz \"to\" płodem, a ja nazywam to od samego poczęcia dzieckiem, i już tym się różnimy. Naturalnie zasługujesz na normalną miłość, życie itp i tego właśnie Ci życzę, trzymaj się cieplutko PATRZnieDOTYKAJ kochanie bardzo się ciesze, że postawiłaś swój pierwszy krok, i teraz nie powiesz mi, że nie jesteś silną kobietą...napewno dasz sobie rade...ciągle walczysz i to jest najważniejsze...ja życzę ci dużo zdrowia i powodów do radości... Kochana wiem, że utrata iskierki bardzo boli...sama osobiście tego nie przeżyłam i mam nadzieję, że nie przeżyję...ale znam osoby, które to przeżyły i teraz nawet o tym nie myślą...mają normalne rodziny i dzieci...także kochana wszystko przed Tobą... trzymaj się cieplutko Azyl chwile słabości będą powracać, ale jeżeli będziemy z nimi walczyć napewno wszystko jakoś się uda, najważniejsze to się nie poddawać... Prawdopodobnie jutro powiem D. o tym co mnie spotkało...już nawet się nie denerwuje i choć wasz pomysł z listem był genialny to jednak podjęłam decyzję aby osobiście z nim o tym porozmawiać...mam nadzieje,że rozmowa dobrze się skończy...
  20. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    To czy ciąża z gwałtu jest straszna czy też nie to opinia każdego z nas z osobna, jedna strona może uważać, że to krzywda dla matki i dla dziecka a druga ( za którą ja jestem) twierdzi, że to nie jest wina dziecka i to nie ono powinno płacić za czyny, któregoś z rodziców...i nie namawiam aby wszyscy mieli takie zdanie, szanuję osoby o podobnym do mnie zdaniu, ale również szanuję te osoby, które uważają inaczej...każdy z nas jest inny i dlatego na świecie jest tysiące poglądów... Dziewczynki trzymajcie się są różni ludzie na tym świecie, ale to nie znaczy, że każdy ma rację...pewne osoby nieświadomie nas ranią i za nic nie uda nam się im tego wytłumaczyć, a są i tacy, którzy mają parszywy charakter i gdy widzą, że mogą komuś dokopać to to robią, ale jak wszystkie takich osobników olejemy to nie ważne czy ta osoba zniknie, ale ważne że widząc sam nick nie będziemy czytały danych wypowiedzi i będzie nam lżej na duszy...nie walczcie z wiatrakami :) pozdrowionka
  21. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    PATRZnieDOTYKAJ kochanie wiem, że czasem ten ból bardzo przytłacza, że wtedy wydaje nam się, że jesteśmy sami itp, ale im więcej będziesz o tym mówić nie tylko nam, ale również swojemu narzeczonemu tym lepiej się poczujesz, będzie Ci lżej na duszy, a Ty sama w końcu nauczysz się z tym żyć...dziś przy mnie poruszono temat gwałtu ( były to osoby, które nie wiedzą co przeżyłam) ale włączyłam się do rozmowy, nie mówiąc nic o sobie..i powiem Ci, że nauka rozmawiania o tym sprawia, że ból się zmniejsza... kochanie wiem, że nigdy o tym nie zapomnimy, ale nie możemy tak po prostu bez walki zrezygnować z własnego życia
  22. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    dalej boli powiem tak ksiądz nie ma prawa odmówić chrztu dziecku bez względu na to co będzie uznawał za słuszne a co nie...ja mam nieślubne dziecko, też mnie straszono, że z tego powodu ksiądz będzie robił problemy ( a mam okropnego proboszcza ) ale nie kłamałam, po prostu milczałam, pewnie sam zauważył, że mamy różne nazwiska...ale kochanie nie liczy się to jakim sposobem Twoja wspaniała córeczka przyszła na świat w końcu najważniejsze jest to, że była upragniona, że zrobiliście to dla jej dobra, aby jej nie stracić i że ją kochacie...także ksiądz powinien zainteresować się tą stroną...nie przejmuj się, tylko dumnie idź do Kościoła...jeśli nie chcesz milczeć ( a to przecież nie kłamstwo, zresztą Bóg wie w jaki sposób powstała Tosia i gdyby uznał to za niewybaczalny grzech to po 1 nie pozwolił by na to aby ludzie wymyślili zapłodnienie in vitro, a po 2 nie dałby wam Tosi ) to powiedz księdzu o tym jeżeli będzie mądry zrozumie a jak nie to sama go uświadom o tym, że nie liczy się sposób zapłodnienia, ale miłość do dziecka...życzę Ci wiele siły i szczęścia chcę pozostać anonimowa Twoja koleżanka nie ma racji, tak naprawdę nawet własny mąż, gdy nie reaguje na protesty zony dopuszcza się gwałtu...wiele z nas nieświadomie przekonywane, a czasem zmuszane do seksu z chłopakiem nie zdawały sobie sprawy z tego, że on odbierał nam naszą godność i że nas zmuszał mimo iż nie chciałyśmy.. a jak się czujesz?? napisz cosik więcej a ja nie 111 a może nie próbowaliście tego zmienić...rozmawiałaś z nim o tym o czym z nami piszesz? często w związkach popełniamy podstawowy błąd, a jest nim brak komunikacji, o naszych problemach, słabościach w związku nie rozmawiamy z partnerem tylko z osobami trzecimi, ale to nie jest sposób na zmianę obecnego stanu rzeczy, gdyż w rzeczywistości nie wiemy co przeszkadza naszemu partnerowi, co moglibyśmy zmienić aby było lepiej...sami stwarzamy w związku atmosferę milczenia, która powoduje, że problemy piętrzą się w nas i zamiast je rozwiązywać w pewnym momencie wybuchamy i niszczymy to co mogło być naszą szansą...spróbuj usiąść z nim i porozmawiać o tym co Ci przeszkadza, ale również zapytać czy on ma jakieś zarzuty wobec Ciebie...poszukajcie kompromisu i spróbujcie a może przekonacie się, że macie u swego boku wspaniałą osobę...i tak jak poradził Ci stiv zainteresujcie się swoimi poglądami, hobby itp życzę ci wiele szczęścia Mimilka87698 chciałabym Cię radośnie powitać, ale niestety na tym forum nie ma radosnych powitań w końcu powiększa się liczna osób pokrzywdzonych napisz nam coś więcej o sobie?? Elektra_PL tak mamy tutaj przykład dwóch wspaniałych chłopaków Stiva oraz duszka...nie licząc partnerów niektórych z dziewczyn także może warto uwierzyć i próbować...widzę, że jest w Tobie wiele nadzieji i przebija się przez Ciebie wiele optymizmu :)
  23. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    a ja nie 111 wiem, że ciężko to zrozumieć, ale tamten chłopak, którego kochasz nie jest wart nawet jednej sekundy z Twojego czasu...kiedyś tak jak Ty kochałam ( ja akurat przyjaciela) chłopaka, tylko, że to on pierwszy zaczął mówić o miłości itp sprawach a ja się broniłam przed tym przez ten gwałt...ale potem zdobył mnie tym, że z nim mogłam rozmawiać o wszystkim, był dla mnie idealny, wiele nas łączyło...oboje wieczorami spędzaliśmy czas na romantycznych rozmowach i kiedy otworzyłam serce, on powiedział, że jest w związku z dziewczyną od 8 lat ale chce odejść i rzeczywiście gdy się odsunęłam od niego odszedł od niej...wtedy byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, ale on zabawił się moimi uczuciami i po miesiącu wrócił do byłej, a ja zostałam z wielką raną na sercu...zabił część mnie, nie potrafiłam się pozbierać...ale D mi pomógł był cały czas przy mnie,tylko że D płaci za błędy tamtego, bo ja trzymam dystans, boję się zaufać, ale on trwa przy mnie...a teraz koło tamtego przechodzę dumnie i zastanawiam się gdzie popełniłam błąd skoro zgodziłam się dać mu szansę...i wiesz jaki jest z tego morał...czasem miłość jest blisko nas, ale my jej nie widzimy, odrzucamy ją ale ona nadal jest przy nas wspiera nas, i właśnie takim osobnikiem jest u mnie D, a u Ciebie Twój chłopak...może tamten "ideał" tylko chwilowo przesłania Ci prawdziwą miłość, ale fakt jest taki, że jak dla niego zrezygnujesz z tego który Cię szczerze kocha, możesz stracić swoją szansę...
  24. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    ELEKTRA_PL dla mnie to jest ważne aby wiedział...a dlatego, że jednak ja osobiście nie chciałabym się dowiedzieć o wielu rzeczach o chłopaku gdy już będę w pewnej fazie związku...jednak pewne fakty z przeszłości mają na nas wpływ przez całe życie i chciałabym abym nie tylko ja miała jakiś wybór, ale on również...co jeżeli okaże się, że ułożymy sobie życie itp i wtedy mam go zaskoczyć taką wiadomością?? nie to by był chory układ...uważam, że nie można zaczynać nic na nowo na fundamentach składających się z kłamstw i sekretów...dlatego chcę go o tym jakoś poinformować... duszek Muszę przyznać, że to genialny pomysł...faktycznie najgorsze będzie spisywanie tego wszystkiego, powracanie do tamtego dnia, ale chcę się z nim rozliczyć z przeszłości...nie chcę mieć \"mrocznych\" sekretów, które kiedyś mogą wyjść na jaw...a wtedy może być za późno....tym bardziej, że D podkreślał kilkakrotnie, że nienawidzi kłamstwa itp dlatego nie chcę czekać na moment aż mu zaufam, poczuję się bezpieczna a potem stracić to wszystko przez taką informację...nie wiem może ja mam głupie podejście do tego...ale już taka jestem... stivie dlatego właśnie nie chcę milczeć...zawsze nawet fakt, że on nie będzie mnie rozumiał może spowodować, że związek nie przetrwa...a jednak jeżeli teraz zdecyduję się na związek to nie jest to dla mnie normalna decyzja...to jest wiele dni przemyśleń, wiele nocy walki ze wspomnieniami, skrzyżowanych ze łzami...może wiele osób mnie nie rozumie, ale jednak zaryzykuję...podziwiam Twoją i duszka dziewczynę za odwagę, za to że potrafiły podzielić się z wami tymi informacjami...trzymam bardzo mocno za nie kciuki, przy waszym boku napewno uda im się pokonać lęki i zacząć życie na nowo... pozdrowionka
  25. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Kochane nie da sie o tym zapomnieć, to niestety zawsze będzie w naszej podświadomości...ale możemy nauczyć się z tym żyć...zmienić nasze życie na lepsze...pamiętajcie o jednym, gdy macie ochotę płakać, płaczcie, gdy chcecie krzyczeć, krzyczcie...a gdy chcecie przytulenia...po prostu poproście kogoś aby od tak was przytulił...
×