Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nadzieja**

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez nadzieja**

  1. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    DES ja też odrzuciłam to wszystko w niepamięć...starałam się nie myśleć, a już napewno nie żyłam przeszłością...a moje wspomnienia wczoraj wróciły też dlatego, że w sobotę byłam ze znajomymi na imprezce i nagle jeden chłopak złapał mnie mocno w pasie i próbował pocałować na szczęście się wyrwałam a potem na zewnątrz mnie złapał bo chciał niby poznać moje imię, ale to wszystko robił bardzo agresywnie i ja od razu miałam w głowie wszystkie chwile z tamtego dnia..nie chcę tak reagować na każdego faceta, który zachowa sie nie tak...ale nie potrafię...ah to wszystko jest chore...najbardziej boje się tzw. rocznicy ale co na to poradzę nie dA SIę PRZESKOCZYć TEJ CHWILI
  2. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Aj zaczynają mnie łapać dołki, mam tylko nadzieję, że nie strace gruntu pod nogami staram się jakoś to ułożyć, przemyśleć, ale zaczynam traciś sens i nadzieję...Boże gdyby nie moja córeczka, nie wiem czy chciałabym walczyć, czy znalazłabym siłe...kurcze przecież chodziłam uśmiechnięta, pocieszałam niedawno ludzi mówiąc im, że zycie jest piękne, że każdy kopniak od losu ma swój ukryty cel...że trzeba się cieszyć, żyć...a w tym momencie sama nie widzę sensu tego co mówiłam...dlaczego innym potrafię pomóc a sama sobie nie raz nie potrafię przetłumaczyć wielu rzeczy...ah jakie to jest dziwne... co ja mam zrobić...i znowu jestem sama...
  3. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Hmm wiecie może mam takie szczęscie jak dziewczyna stieva, poznałam super chłopaka, nie jesteśmy ze sobą, ale postanowiłam powiedzieć mu o tym gwałcie...a on popłakał się i powiedział, że przy nim już więcej nic złego mnie nie spotka, że poczeka na moją miłość, że bedzie walczył itp...mam nadzieję, że to nie sen...
  4. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    aj przepraszam napisałaś na końcu że chciałaś normalnie żyć i udało sie...także gratuluję i mocno trzymam kciuki
  5. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    nie chodzi mi o to aby ktoś mnie podziwiał...chodzi mi o pokazanie, że z każdej sytuacji jest wyjście...nie ma końca drogi, zawsze jest jakiś zakręt czy pobocze...a nawet jak trafimy w ślepy zaułek to z niego też jest wyjście, trudniejsze bo trzeba stawić czoła problemom, ale jest wyjście...także kochane nie łamcie się...przeciez wasze zycie się nie skończyło... ono nadal trwa i nie pozwólcie aby jego bieg polegał na wspominaniu, na płaczu...zacznijcie coś robić dla siebie, odnowcie kontakty ze znajomymi, powoli zacznijscie się z tym wszystkim oswajać...początki są zawsze najtrudniejsze, ponieważ trzeba wiele przejśc...na początku też wychodząc gdzieś sama ( a tym bardziej jak była szarówka) bałam się kazdej osoby za sobą, zaraz miała wizje co może się wydarzyć, ale w końcu pokonałam to i fakt staram się wychodzić zazwyczaj z kimś. ale czasem są sytuacje, że nie ma osoby towarzyszącej. Kochane jak nie zaczniecie walczyć to nie uwolnicie się od tego...pare dziewczyn już pisało, że zaczeły żyć ułożyły sobie zycie, nawet pojawił się mąż itp.ja mam zamar mieć rodzinkę to było zawsze moim ogromnym marzeniem, i nie pozwolę aby ktoś mi je odebrał...a jakie wy miałyście największe marzenie, może czas dalej próbować je realizować ja jeszcze zawsze marzyłam o studiach kierunek psychologia...i jak skończę licencjat to będę robić magistra z psychologiii, a jak starczy mi zapału to i inne podyplomowe szkoły...także jak widac można mieć marzenia, plany i dążyć do ich spełnienia...więc otwórzcie się na świat...nie kazdy człowiek jest zły, niektózi mogą wam bardzo pomóc a wy nie możecie się zamykać na ta pomoc...jak same nie potraficie tego pojąć i nie chcecie mówić nikomu z otoczenia skorzystajcie z pomocy psychologa, to przecież zaden wstyd, a może wam naprawdę pomóc...
  6. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Kochana ja się nie gniewam...kazda z nas ma prawo mieć odmienne zdanie, ja mówię to co czuję co mi pomaga, a ty masz prawo to odnieść do siebie i na odwrót...wiem, że cięzko jest wiele rzeczy zrozumieć...ale mi nie mówię, że wszystkim...więc mi pomaga ta próba wybaczenia, tym bardziej, że wyzbyłam się z serca gniewu, chęci zemsty...jest mi lżej na sercu, już nie płaczę po nocach, nie snuje się jak cień po domu...tylko żyję...mogę powiedzieć, że narodziłam się na nowo. Wiesz ja miałam zawsze tak, że mnie problemy nie potrafiły złamać do końca...wiesz one mnie motywowały do działania...rodzice kazali mi wypier...z domu więc szukałam miejsca w domu samotnej matki i teraz w domu mam spokój rodzice normalnie mnie traktuja i rozmawiają, nie raz sami przyjdą i usiądą w celu pogaduszek...zostawił mnie ojciec dziecka pokazałam mu co stracił, a jak żałował dostał pstryczek w nosa... teraz chcę tak samo pokazać temu osobnikowi, a raczej sobie, bo mam nadzieje, że więcej go nie spotkam...że dałam rade, że mnie nie złamał, tylko bolesnie zranił, ale ból dało się usmierzyć i że nadal moje zycie się toczy...najgorsze jest zatrzymanie sie w jednym punkcie, pozwolenie aby życie staneło na wspomnieniach i żeby celem stał się on... zgaszona współczuję ci kochana, niestety w Polsce tak jest, że nikt ofiarom gwałtu nie pomaga tylko jeszcze albo zmienia określenie ofiary na prowodytorki, albo po prostu rozgrzebuje wszystko...każe wspominać i żyć ciągle tamtym dniem do osób, które namawiają do zgłoszenia, czytając wpis zgaszonej jestem teraz pewna tego, że dobrze zrobiłam milcząc, bo teraz nie byłabym człowiekiem, ale wrakiem i zyłabym tamtym dniem...a poza tym bałabym się dnia kiedy on miałby wyjść z więzenia :(:(
  7. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    To prawda ubiór nie ma tu nic do znaczenia, ja też miałam na sobie zwykłe dzinsy i sweterek zakrywający dekold i tyłek...także napewno nie prowokowałam...ale ludzie muszą coś wymyśleć aby innym dokopać...co do zabijania tego drania...nie nie chcę jego smierci, nie życzę nawet najgorszemu wrogowi tego co przeżyłam...wiem, ze życie się na nim zemści...ja nie mam zamiaru zyć chęcią zemsty itp....choć to bardzo trudne ale staram się mu wybaczyć...zrozumieć nie bo nie potrafię zrozumieć takiego postępowania...ale moze uda mi się wybaczyć...wiem, że wtedy będzie mi o wiele lepiej...teraz mam ochotę żyć dalej, bez tych negatywnych odczuć...dlatego zrobię wszystko aby nie myslec i nie wspominać...mimo wszystko kocham życie i będę o nie walczyć...i tego samego zyczę innym dziewczyną kochane pałając gniewem i zemstą nic nie osiagniecie, tylko te uczucia zawładną waszymi sercami i zniszczą sens zycia...poszukajcie jakiegoś zdrowego celu w życiu i walczcie o siebie i o zycie...
  8. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    ah tylko chyba z powodu mojej malenkiej wszystko zniosłam, kazde upokorzenie i nadal żyję...teraz nauczyłam się na nowo korzystać z życia...wiem, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni... wiem, że nie powinnam dopuszcząć do siebie tych głupich myśli...najważniejsze jest dla mnie szczęście mojego szkrabcia...dlatego będę walczyć i jednak nie wycofam się...M. sam zadecyduje jak sie o wszystkim dowie dziękuję za odpowiedzi :)
  9. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Ah chwilami mam wrażenie, że on zasługuje na kogos lepszego i że powinnam sie wycofać dopóki nie jesteśmy parą...niedość, że mam dziecko ( fakt napisał, że kocha dzieci, że teraz liczę się tylko ja i moja dzidzia) to jeszcze miałabym ofiarować mu moje hustawki nastroju...raz jestem pewna siebie i szczęśliwa, a czasem czuję się taka beznadziejna...
  10. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    wiesz zaczekam narazie jak okaże się, że on już będzie coś chciał zacząć w danym momencie wtedy powiem mu o tym...nie chcę mu wyrządzić krzywdy, dlatego chyba będzie lepiej jak go uprzedzę...w końcu powinien wiedzieć co może się ze mną dziać....ah zaczynam się bac tej prawdy, jeszcze z nikim o tym nie rozmawiałam... /// twój wpis przywraca nam wiarę w szczęście i nadzieję, to prawda jeżeli będziemy żyć tamtym dniem, to niczego nie osiagniemy...bardzo się cieszę, że trafiłaś na swojego męża i , że teraz jesteś szczęśliwa...zasłużyłaś na to szczęście.. a przepraszam że zapytam...jakie wrażenie na twoim męzu to wywarło, była jakaś różnica między wami po tej informacji...różnica w waszych stosunkach??
  11. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Przepraszam za moje głupie pytanie...ale jestem teraz na etapie poznawania pewnego chłopaka, tzn. to już jakiś czas trwa, wczoraj powiedział mi, że coś do mnie czuję, że chce ze mną być...ale po wpisie /// zastanawiam się czy powinnam mu powiedzieć o tym gwałcie teraz dopóki nie jesteśmy razem??
  12. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    darg-light kobietko chcesz poswięcić swoje zycie tylko dlatego, że ktoś ci wyrządził krzywde...kochanie idż do psychologa porozmawiaj z nim on ci pomoże napewno jakoś to poukładac, z tego co kojarzę to masz mój numer email, dlaczego nie piszesz emaili, niestety na gg nawet jak jestem dostępna to mnie nie ma często...ale kochanie możesz porozmawiać ze mną, z psychologiem...zycie się nie kończy ono się będzie toczyło dalej dasz radę wierzę w ciebie pomysl o rodzicach, czy oni na to zasłuzyli zeby om drań odebrał dziecko
  13. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    nie będę teraz pisać w imieniu wszystkich dziewczyn, napiszę w swoim i Aleksandry D. mam nadzieję kochaqna, że nie masz nic przeciwko... oki ty zgłosiłaś ten fakt, ponieważ ona cię dręczyła...ale zrozum my nie mamy kontaktu ze sprawcą...zyjemy normalnie w spokoju, nie zastraszone...było oki ale oni znikneli...a my nie mamy ochoty do tego wracać, wyciagać wszystko na światło dzienne, po co mamy ryzykować, że oni wrócą. że cos nam zrobia...gratuluję ci twojej odwagi, bo mało który szykanowany uczeń ma tyle siły aby to zgłosić...ale zrozum jak uznamy, że jest nam potrzebna pomoc, pójdziemy do psychologa...ale nie na policję, tam nas zadręczą,a nie nam pomogą... oczywiście mam nadzieję, że się nie gniewasz na mnie za moje wypowiedzi, ale wyrażam swoje skromne zdanie na ten temat...
  14. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Ale czy nawet będziesz się rozdzielała na cztery części, to to pisanie o zgłaszaniu, o tym jakie to my bojażliwe jesteśmy o tym, że przez nas inne kobiety mogą ucierpieć nam napewno nie pomaga...ja wszystko rozumiem, akurat jestem na tyle silna psychicznie, że cieszę się każdą chwilą, za dnia jestem osobą, z której tryska energia, która cieszy się błahostkami, żyje życiem towarzyskim...ale czasem wieczorami szczególnie mam chwile słoabości... wiem jednak, że ja mam zlewczy stosunek do gadki "przez was inne cierpią" ale są takie dziewczyny, które to wezmą do siebie, a co jak któraś psychicznie nie wytrzyma co wtedy...po co to całe zamieszanie z policja, jakby kobieta po gwałcie była gotowa na zgłoszenie tego zrobiła by to, ale ona ma bardzo długą drogę do przejści...praktycznie musi najpeirw to wszystko poukładać, zrozumieć itp. potem zacząć praktycznie zycie na nowo, buduje wszystko od podstaw...musi odzyskać wiarę, nadzieję, radość i wszystkie inne pozytywne uczucia (jednej to zajmuje rok innej pare lat)...i uwierz mi, że procesy, słuchanie to twoja wina, głupie spojrzenia, wyśmiewnie, litość to nie pomoże jej sie narodzić na nowo, to ją zabije albo duchowo albo cieleśnie...jak któraś z was to zgłosiła gratuluję postway i silnego charakteru...ja wiem, że nie potrafilabym...a że mam dziecko i mam dla kogo żyć...nie będę ryzykowac, że ludzie będą mnie szykanować... nie mam do żadnej pretensji, bo jak kogoś to nie spotkało to wszystko wydaje się takie proste. ale tak jak niektóre powtarzają w kółko idżcie na policję, tak my powtarzamy, nie potrafimy...więc zrozumcie nas, a nie oczekujecie że my zrozumiewy was i zaraz sięgniemy po telefon czy osobiście polecimy na policję
  15. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Widzisz może kobiety by to zgłaszały, gdyby to było łatwe do udowodnienia...na początku jest się w strasznym szoku...u mnie to wydarzyło się na wypadzie weekendowym, lezałam w nocy i przez łzy modliłam się abym mogła wreszcie wrócić do domu...potem musiałam jechać w samochodzie z tym draniem, samo to było dla mnie upokarzające...gdy znalazłam się w domu...próbowałam to jakos poukładać, zmyć z siebie...czułam się tak bardzo poniżona, obdarta ze wszystkiego..potem dowiedziałam się, ze on szuka numeru mojego telefonu wśród znajomych...on na serio myślał, że nic złego nie zrobił...bałam się...tak bardzo, że nawet nie przyszło mi na myśl iście do lekarza, czy na policję...kobieto ty w takiej sytuacji nie myślisz racjonalnie...uważasz, że co po tym wszystkim kobieta myśli, hmmm teraz szybko się ubiorę ( w moim przypadku wrócę chyba na pieszo te około 40 km do miasta...bo łapanie stopa też wiąże się z ryzykiem) jak już dojdę to szybciutko do lekarza, potem na policję a potem czeka mnie już tylko kilka rozpraw, kilka chwil walki i lata upokorzenia i litosci wśród innych...a w między czasie najwyżej dopadnie mnie i znowu się zabawi..kurcze kobieto to nie jest zgłaszanie jak wcześniej pisałam kradzieży itp. zrozum to...zresztą i tak wiele osób uważa, że to wina ofiary, prowodytorki jasna cholera... nie mieszaj imw głowach, może to złe że milczymy...ale ja milczę już prawie rok, nauczyłam się z tym żyć, nauczyłam się mysleć pozytywnie o życiu o ludziach, zaczełam pragnąć miłości...mam swoje zachwianie emocjonalne, wpomnienia, dla innych bezpodstawne wybuchy płaczu...ale żyję i nie odbieraj nam tego...bo zgłaszając to na policję wiele z nas by się załamało i pewnie popełniło samobójstwo...żyję i nie pozwolę na odebranie sobie tego...
  16. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Kochana Aleksandra D. domyślam się, że to ta wspaniała Oleńka :D Tutaj na forum jestem w stanie powiedzieć, że jesteś bardzo silną i mądrą kobietą. Wiele osób, które spotkało to przykre doświadczenie powinno wzrorować się na Tobie. Jestem z Ciebie bardzo dumna. Cieszę się, że mogłam Cię poznać, i mam nadzieję, że nasza znajomość będzie rozkwitać. Kasia
  17. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    stevie ponieważ policja jest taka sama on n czasu, dlatego też zgłoszenia na policję o gwałcie tez nie wzrosły...wiesz jak powiedziałam moim przyjaciółką ulżyło mi, dwie mi bardzo chciały pomóc...ale trzecia powiedziała \" pewnie było w tym trochę twojej winy\" wiesz co poczułam się jakby mi strzeliła w twarz, albo wbiła sztylet w serce...po tym jej stwierdzeniu nie mogłam się pozbierać, na nowo zaczełam się obwiniac o tamto wydarzenie...i po tym jak jej powiedziałam,nie powiedziałam już nikomu więcej, zamknełam się na ten rozdział mojego życia...i nawet jak jest mi bardzo żle siedzę skulona w łazience i płaczę w samotnosci...tak po prostu musi być...teraz mam kontakt z jedna z dziewczyn i od tamtego momentu jest inaczej kiedy możemy popisać ze sobą...mam nadzieję, że uda nam się z czasem porozmawiać o wielu radosnych sprawach...uważam, że najważniejsze to znaleść siłę w sobie...jeżeli same postanowimy walczyć ze wspomnieniami to już jesteśmy na pół metku...najgorzej jest sie poddać temu uczuciu strachu i wstydu... podziwiam cię za wytrwałość, i za ogromną miłość, którą dażysz swoją dziewczynę...ma naprawdę wielkie szczęscie, że jej ukochany tak bardzo jej pomaga, rozumie...ja nie miałam tego szczęscia mój chłopak nie potrafił tego \" udżwignąć\" i po prostu po sylwestrze już sie więcej nie pojawił...a ja sie boję, że już z nikim więcej nie będę potrafiła być, ponieważ już więcej nie chcę mówić żadnemu chłopakowi o tamtej sytuacji, a on znowuż może nie zrozumiec moich chwiejnych nastorii i po prostu odejdzie...
  18. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    do do steva łatwo powiedzieć idźcie zgłoście to na policję powiedzcie mamie i tacie...ale to nie jest mówienie im o kradzieży dokumentów, nam ukradziono godność, szacunek, wiarę...tego nikt nam nie zwróci... co do policji ostatnio czytałam artykuł o gwałtach na o2.pl i się popłakałam, wiesz jakie było zdanie jednego z policjantów, że to nasza wina, że prowokujemy...i teraz jak dziewczyna po takim przeżyciu ma iść na policję, kiedy może usłyszeć takie słowa...tam nie ma odpowiednich ludzi wiec niech się nikt nie dziwi, że mało która dziewczyna zgłasza fakt gwałtu...a rodzice nie zauważą...u mnie nikt nie zauważył, nikt nic nie wiedział przez 8 miesięcy, teraz wiedzą przyjaciółki, ale też nie rozmawiałam z nimi o tym, bo po 1 nie potrafię, po 2 i tak żadna nie zrozumie...rodzice mają swoje życie i nie widzą uczuć swoich dzieci, dla nich nasze zamykanie sie w domu, wiecznie zły humor, to po prostu okaz buntowania się, nic więcej...jesteśmy z tym same, możemy jedynie same ze sobą o tym porozmawiać... proszę nie piszcie, co mamy zrobić bo nie wiecie jak to boli, jak to jest kiedy człowiek się wstydzi...nie wiem czasem co mam zrobić ze sobą, czasem marzy mi się śmierć...czasem gdy zamknę oczy, mam wrażenie że on to zrobił wczoraj, ciągle w mojej głowie tkwią jego słowa \" dobranoc kochanie\" \' wiem, że też tego chcesz więc się nie opieraj\"...kurrwa do teraz zadaję sobie pytanie po co pojechałam z nimi na tą wycieczkę, po co piłam...dlaczego ja...po co się odzywałam, po co to wszystko...staram się normalnie żyć, ale mimo iż w marcu będzie rok czasem mam poczucie winy, wstydu, strachu... czasem mam dość mojego życia...po prostu dość...czasem chciałabym zasnąć i się nie obudzić... najpierw w wieku 18 lat zostaję samotną matką, ukochany postanawia korzystać z życia i nas zostawić...rodzice nie liczą się z moimi uczuciami, tylko z zemstą na nim potem rodzice popadają w alkoholizm ciągle w domu kłótnie, każą nam wypierdalllac z domu...ciągłe uczucie strachu, niepewności, brak matczynej miłości, poczucia ogniska domowego...strach i tylko strach potem dochodzi do tego gwałtu...kiedy to kolega postanawia się zabawić czyimś życiem,...niszcząc go przy okazji... potem desperackie wpakowanie w związek, aby zapomnieć o gwałcie, on chce ślubu, ja wątpię, podczas kłótni wyzywa mnie i uderza..świat mi sie wali uciekam od niego i nie wiem dokąd jedynie dlaczego to wszystko znoszę to fakt istnienia mojej córeczki...tylko ona ratuje mnie przed szaleństwem, przed śmiercią...tylko jej kocham cię mamusiu, pomaga mi żyć i walczyć...ale mam wyrzuty że nie ma ojca, że ją zawiodłam czasem czuję się wyrodna matką, która nie potrafiła jej dać normalnego domu, kochających rodziców...oki wiem wiele osób powie było trzeba nie pakować się byle komu dom łóżka...niech im będzie nie będę się tłumaczyć, ja znam prawdę...ale mam dość, czasem jestem taka słaba i bezsilna, i jak czytam jak ktoś piszę idźcie na policje mam ochotę wyć...po prostu jak małe dziecko płakać upaść na ziemie i płakac
  19. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Hm niestety ludzie nas nie rozumieją, ale nie ma się im co dziwić często same siebie nie rozumiemy, kiedy nagle zbiera nam sie na płacz i nie wiemy dlaczego...obecnie utrzymuje kontakt z Olą jeżeli są jeszcze jakieś osoby chętne do wymiany adresami e-mail niech dadzą znać, jak będzie trzeba to zostawię tutaj swój adres...
  20. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    do nadzieji tak mam córeczkę i chyba tylko dlatego żyję...gdyby nie ona nie wiem czy znalazłabym jakiś sens w moim życiu...porozmawiać z kimś, wiesz wiedzą o tym moje 4 przyjaciółki, ale tak naprawdę żadna nie jest w stanie mi pomóc, czasem czuję się bardzo samotna i bezsilna...a do psychologa nie dam rady iść, to za trudne...teraz zaczyna się wszystko na nowo sypać, a ja jak zwykle jestem z tym wszystkim sama...tak było zawsze a ja mimo wszystko nie potrafię do tego przywyknąć...
  21. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    widzę, że nasze forum zamienia się w dyskusje na inne tematy ja mam doła przez tamten gwałt straciłam chlopaka do którego nie potrafiłam się zbliżyć...mam ochotę umrzeć...
  22. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    Aleksandra bardzo ci współczuję, mam nadzieję, ze jakoś sobie radzisz, że masz jakies wsparcie to jest bardzo ważne, nie możesz milczeć, ja milczałam 8 miesięcy i myslałam, że dam radę, ze zapomniałam, że moje życie zacznie się na nowo, ale teraz wiem, ze się pomyliłam ponieważ po tej przerwie wszystko wróciło..wspomnienia i teraz nie wiem jak mam sobie z tym radzic tym bardziej, ze mam chłopaka i nie potrafie sie do niego zblizyć...powiedz czy masz osobę, z którą możesz pogadać...
  23. nadzieja**

    kącik kobiet zgwałconych

    A jaka kobieta byłaby chętna na gwałt...masz chyba na mysli zabawę, ale to już nie jest gwałt...istota gwałtu występuje wtedy gdy napastnik siłą zmusza swoją ofiarę do konatktu seksualnego nie zwracając uwagi na jej prostesty... widzę, że amant i jarek mają niezłą zabawę...gratuluję delikatności...nie ma to jak na forum gdzie dziewcznyny prawdopodobnie pierwszy raz sie otworzyły i wyrzuciły z siebie ból teraz zostały i tu skrytykowane, zamkneły się w sobie i zaczeły myśleć w samotności...a takie samotne myślenie w niczym nie pomaga..wręcz przeciwnie Ah czasem sama chciałabym o tym zapomnieć, zapomnieć że mnie to spotkało, albo przynajmnije zrozumieć dlaczego akurat ja...gdyby nie moja córeczka pewnie teraz nie pisałabym na tym forum, i pewnie nikt nie dowiedziałby się co mnie spotkało...ale kogo to interesuje...ludzie albo smieją się z naszego bólu...albo mówią, że to nasz wina...żałosne...
×