![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/N_member_4749931.png)
nadzieja**
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nadzieja**
-
PATRZnieDOTYKAJ kochana skoro masz taki świetny kontakt z mamą to postaraj się z nią o tym porozmawiać...wiesz moje przyjaciółki, które o tym wiedzą też nie wiedzą jak mnie słownie wesprzeć, ale za to wyciągały mnie do towarzystwa, gdzie nikt nie pozwalał nikomu na myślenie...ja dzisiaj też miałam dołka...odezwała się nagle do mnie osoba, która była na tym wypadzie, na którym ten chłopak mnie zgwałcił...przypomniało mi się, jak właśnie tej osobie powiedział \" w nocy straciłem parę kilo\" i zaczął się śmiać...ta osoba zrozumiała, że w nocy był seks...ale nie potrafiłam powiedzieć jej na jakiej to było zasadzie...pozwoliłam aby pomyślała, że jestem puszczalską...a teraz wstyd mi szkoda, że nie mogę się przytulić do P. bo jest w pracy napisał mi, że mam pamiętać, że go mam...ale wiesz co mimo iż teraz chce mi się płakać to napisałam do kumpeli aby do mnie wpadła, nie powiem jej o dołku, tylko po prostu poplotkuje...najgorszym naszym błędem jest zamykanie się na ludzi i całe otoczenie...otwórz się i zacznij żyć...ja jestem z tobą duchowo
-
PATRZnieDOTYKAJ kiedyś przechodziłam ten sam stan co ty teraz, faktr jest jeden jedna kobieta pozbiera się po roku inna dopiero po latach. Ja wiem teraz, że jestem cholernie twardą osobą, którą bardzo ciężko złamać dlatego pozbieralam się po roku. Ale tak samo jak Ty uważałam, że mój świat się skończył, że już nie pokocham, nie zaufam, a jak ktos mi mówił, że jestem ładna chciało mi się smiać, lub nawrzeszczeć na tą osobę, że nie lubię kłamstwa. Nie wierzyłam w siebie, w swoją wartośc, kobiecość...nie wiem jak u Ciebie, ale w końcu zaczełam kochana przyjmować te komplementy z uśmiechem, potem jak ktoś prawił mi komplement odpowiadałam \" wiem o tym\" jak ktoś mówił, że mam śliczną córeczkę mówiłam \" poszła po mamusiu\" ludzie nie odbierali tego zle, wręcz przeciwnie...ja w końcu zaczełam dzięki temu zachowaniu wierzyć w siebie, komplementy przybywały a wraz z nimi moja wiara w siebie, pewność w moje mozliwości...w końcu uwierzyłam w siebie, w ludzi i nawet zaufałam i pokochałam...dlatego nie zamykaj się na świat, zacznij sama siebie przekonywać do swojej wartości, zajmij sie rzeczami, które sprawiają ci przyjemność...zadbaj o siebie...a jak boisz się mężczyzn, to delikatnie ich unikaj...ja wiem, że jest okres kiedy uważa się kazdego faceta, za potencjalnego gwałciciela, ale z czasem przekonasz się, że tak nie jest...że jest wielu facetów, którym wcale nie chodzi o seks tylko o poznanie ciebie, Twojej wartości i osobowości...kochana bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki jak i za resztę niestety obecnych tu dziewczyn...wolałabym aby nas tu tyle nie było
-
Pierwszy raz mogę powiedzieć od tamtego wydarzenia, że jestem szczęśliwa...teraz wiem jaką moc ma uczucie zwane miłością...jestem z wspaniałym facetem, mimo iż obiecałam sobie, że nikomu więcej nie powiem o gwałcie to jednak jemu powiedziałam, stwierdził, że nie pozwoli abym przy nim sie bała, że nigdy się nie wycofa i mnie nie zostawi, i nie pozwoli aby ten drań nam jeszcze kiedyś zagroził...pytał się czy to zgłosiłam na policję, powiedziałam mu, że nie bo bałam się o siebie i córeczkę...na razie na tym skończył się ten temat policji i oby więcej go nie poruszał... Teraz wiem co znaczy móc na nowo żyć...przepraszam, że nagle wyskoczyłam jak filip z konopi z takim wpisem...ale kochane uwierzcie los może się odwrócić...kiedyś cierpiałyśmy lub cierpimy, ale to się zmieni...w końcu każda z nas będzie najszczęśliwszą kobietą na ziemi :D:D:D:D
-
Zapomnieć się nie...takiego dnia nie zapomina się, ale mozna nauczyc się z tym zyć...dlatego nie piszcie zapomnij, bo to jest śmieszne, jak mozna zapomnieć o tak strasznym dniu w naszym zyciu...wiecie mi sie kiedyś wydawało, że zapomniałam, ale tak było przez miesiąc potem wszystko wróciło, ze zdwojona siłą. więc nie kazcie nikomu zapominać, tylko radżcie im stopniowo uczyc się z tym zyć...ja chyba bo nie powiem napewno, nauczyłam się z tym zyć, może nie do końca, ale po częscie napewno...ostatnio miesiąc temu zdarzył mi się wieczór kiedy wszystko wróciło i pomału wypalało we mnie wiarę...ale teraz jest lepiej po prostu zyję kazdą chwila i z niej czerpie radość... O przeszłości się nie zapomina, można sie jej nauczyć...
-
Klemkablue tylko Ci sie wydaje, że wolisz być sama...ja jestem sama i jest mi ciężko...brakuje mi kogoś kto mnie przytuli, pokocha i po prostu ze mną będzie...wiem że jak z kimś będę to nie powiem mu o tym gwałcie, bo to nie ma sensu ta osoba mi nie pomoże, a sama będzie miała wyrzuty, że nie daje sobie rady w pomaganiu mi...ah będzie dobrze zobaczysz kochana...zaufanie napewno jest kruche, ale nie możesz odejśc, od niego nigdy sobie tego nie wybaczysz wiesz ja jestem zdania, że ukochanej osobie trzeba zaufać, wiesz Twoja zazdrość czy zabrczość nic nie da, może poza zniszczeniem związku...zrozum to czy go będziesz pilnowała czy miała pretensje nie uchroni was przed niczym, ale wasza miłość, zaufanie i oddanie może wspomóc zbudowanie wspaniałego związku...pamiętaj, że o związek trzeba dbać, pielegnuje sie go przez całe życie...a kazdy może się spóznić czy nie puścić strzałki, to o niczym nie świadczy...nawet jakby Cie okłamał, to kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy pózniej wyjdzie to na wierzch i wtedy bedziesz mogła podjąc decyzje o rozstaniu...a teraz uwierz w jego miłość i ciesz się każdą chwilą...trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki
-
Gosiu stive ma rację, ludzie jak zobaczą kogoś słabszego od razu zaczynają atakować...kiedyś założyłam swój topik i tak uznano, że opowiadam o swoim życiu na podstawie obejrzanej telenoweli, potem usłyszałam, że moje dziecko to moja przegrana z płaczem opuściłam tamten topik z wpisem, że moje dziecko jest dla mnie Aniołem i szczęściem. Ale już uodporniłam się na wszelkie kąśliwe uwagi na swój temat i ty też powinnaś...ludzie nie są warci tłumaczeń...głupiec zawsze bedzie głupcem
-
stieve ja po tym gwałcie miałam dwóch chłopaków...jeden nie wiedział nie potrafiłam mu powiedzieć...ale on nawet nie zasługiwał na prawdę...niestety zmarnowałam 6 miesięcy zanim zrozumiałam, ze związałam się z nim tylko dlatego, że byłam miesiąc po gwałcie i chciałam przy nim zapomnieć...ale trafiłam na drania, który po tym jak zamieszkalismy razem wyzwał mnie i uderzył...na szczęscie przed planowanym slubem...drugi wiedział, ale nie rozumiał...wymagał abym leciała do niego rzucała się mu na szyję tuliła itp. a ja już byłam otoczona murem i nie potrafiłam nagle go zburzyć i spełniać jego wymagań...więc sie związek rozpadł... także nie wierzę już w miłość :( jest mi z tego powodu smutno...ale już takie myśli wpoiło we mnie zycie...
-
KlemkaBlue rozumiem Twój ból, ale żaden facet nie jest wart myśli \" nie chce mi się zyć\" życzę Ci aby sie okazało, że to tylko Twoje wyoblrzymienia, że wszystko się bardzo dobrze skończy, że znowu będziesz szcześliwa...ale gdyby jednka okazało się, że będzie inaczej to musisz być silna...wiem że mu zaufałaś..ale może się okazać, że on nie jest wart twojego zaufania, czasu którego mu pośiwecasz i miłości, którą go darzysz...a wtedy napewno będzie lepiej jak odejdziesz od niego...ale nie wolno Ci się kierować emocjami...powinnaś przemyśleć to na spokojnie, spotkac się z nim i spróbować porozmawiać...jakoś wyjaśnić z nim to co się dzieje, powiedz mu o swoich obawach... może jakos sensownie Ci to wyjaśni...nie skreślaj od razu wszystkiego...trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki...napewno Ci się uda do nadzieja hmm wiesz wydaje mi się, że one po prostu nie potrafią mi pomóc...nawet jak próbuję poruszyć ten temat to przez jedną jest ignorowamy, zmieniany na inny, a druga powie że mi współczuję, ale powinnam iść do psychologa, ta trzecia która wie jest w Anglii więc z nią nie mam jak porozmawiać...natomiast dwaj faceci, którym powiedziałam udowodnili mi, że nie ma prawdziwych mężczyzn na świecie, albo jest druga opcja, że jestem beznadziejną partią ale koniec więcej nie będę się przejmować facetami..widocznie szczerość nie popłaca...teraz będę sama i będę korzystał z życia...nie bedę się angażowac w zadnego faceta...starałam się jakos wszystko ułożyć...naprawdę bardzo chciałam zacząć normalnie żyć..ale skoro miłość nie jest mi pisana, to będę żyć zyciem towarzyskim...i choć czasem wydaje mi się, że nie wiem jak mam dalej zyć...choc coraz częściej chce mi sie płakać to się nie poddam...nie zakończę mojego życia, poniewaz jestem młoda, i będę ŻYĆ...brakuje mi ciepła, miłości...ale przeżyję bez tego...a czy ktoś nie widzi po mnie co się ze mną dzieje...wiesz kiedyś w czasach szkolnych przyjaciółka powiedziała mi, że mimo iż się usmiecham to po moich oczach widac, że coś jest nie tak...ale teraz żadna z nas nie ma czasu na spoglądanie na takie szczegóły jak oczy, dwie mają rodzinę, trzecia praca ukochany...a ja dziecko więc wszytsko inaczej wygląda...a osoby które mnie nie znaja tyle lat co moje przyjaciółki nie rozpoznają po mnie mojego bólu...bo ciagle widzą uradowaną, cieszącą się ze wszystkiego zabawną dziewczynę...więc komu przyjdzie do głowy że kogoś takiego coś może dręczyć nienawiść bardzo współczuję Twojej dziewczynie, ale zbyt emocjonalnie do tego podchodisz w tym momencie zamiast jej pomagać sprawiasz , ze ona zaczyna się zastanawiać nad tym czy nie musi Ciebie pilnowac abyś nie zrobił czegoś głupiego widzisz nie ma sprawiedliwosci na własna ręke...gdyby każda z nas w jakis sposób chciała się zemścić na swoim gwałcicielu poniesie większą karę za ten czyn, niż on za gwałt...takie jest polskie prawo
-
Aleksandro D Kochana na szczęscie my siebie rozumiemy i wiemy co nas boli i jak należy to załagodzić. Wartościowy jest każdy człowiek...ja nie uważam siebie za kogoś wspaniałego jestem jaka jestem...po prostu walczyłam nie poddałam się...i żyję... Ale pamiętaj, że dla mnie jesteś Aniołem...bardzo silną młodą dziewczyną \"Czasem człowiek musi przejść przez piekło, aby zmienić się w Anioła\" stieve z M. znajomośc jest już skończona, zaufałam mu zwierzając się z przeżyć z tamtego dnia i zawiodłam...teraz nie będę mu potrafiła na nowo zaufać...ja się nie będę prosiła o miłość Na dzień dzisiejszy postanowiłam być sama...nie samotna...ale sama bez żadnego mężczyzny, boję się kolejnej rozmowy o gwałcie i kolejnego zawiedzenia...nie chcę znowu cierpieć...wiesz czasem zastanawaim się czy ja jeszcze potrafię kochać, czy kiedykolwiek komuś zaufam na tyle aby móc spedzić z nim zycie i pokochać...ale co tam czas pokaże co mnie jeszcze spotka...a ja będe cierpliwa...w końcu może coś się odmieni jesteś wspaniałym facetem, szkoda że jest was tak mało na tym swiecie...im dłużej zyje tym mam większe wrażenie, że wspaniali faceci to ginący gatunek, że teraz na około są sami nieodpowiedzialni ala faceci... MNiam09 Wiesz ból fizyczny w porównaniu z bólem psychicznym jest do zniesienia...ale nie wyobrażam sobie, że miałabym udawać, ze też tego chcę...tego napewno nigdy bym sobie nie wybaczyła..mam zal do siebie o to, że nie byłam w stanie sie obronić...ale wiem, że walczyłam, że sie nie poddałam... Słowik miło jest czytać takie wypowiedzi, wtedy wiemy, że są na świece wrażliwi ludzie, którzy nie uważaja nas za prowodytorki...najgorsze jest to że tak naparwde to nie ma z kim porozmawiać...bo moje przyjaciółki nie poruszaja tego tematu, a jak wiedzę, że mam przez to doła mówią abym poszła do psychologa...ale czytając twoje wypowiedzi wiem, że chciałabym mieć taką osobę jak ty wśród swoich przyjaciółek..wtedy może było by chociaż ciut lżej...a co do tego że załamałabyś się...powiedz mi co z tego że bym sie załamała, że zamknełabym sie w domku i tylko wegetowała...ja nie chcę tak spędzić zycia...bez względu na to jakie ono będzie...nawet jak nadal moje zycie będzie straszne to nie pozwolę aby ktoś mnie zniszczył. nikomu nie dam tej satysfakcji...jestem człowiekiem któremu jak zadaje się ból, nie widzi sie jego słabości,. smutku, tylko pewność siebie, radość...nawet jakbym miała zaraz wyjśc i zapłakać w kącie, nie okazuję swoich negatywnych uczuć... annn.sam wiem co czujesz, u mnie niedługo minie rok, a ja pamętam jakby to wszystko stało się wczoraj...ten ból, strach...ale nie możemy pozwolić na to aby nasze zycie tak wyglądało...musimy dalej zyć. walczyć o swoje zycie o siebie...ja też mam dni słabości...też myślę i płaczę...ale wiem, że to nie ma sensu dlatego walczę i mam nadzieje, że każda z nas będzie walczyła...trzymam za ciebie mocno kciuki
-
Co do zmiany zdania otoczenia czy może podejścia do tych spraw, to bardzo się mylicie nic się nie zmieniło...wiele kobiet zgłaszając na policji gwałt słyszała \" Gdyby kobiety nie prowokowały to nie doszłoby do tego\" albo \" gdyby suka nie dała pies by nie wziął\" za kazdym razem broni się \"biednego\" mężczyznę, który po prostu był chyba otumaniony i nie myślał nad tym co robi...a ta podła baba nie dośc że go otumaniła to teraz oskarża go...nie zyje rok na tym świecie..wiem jakie jest zdanie ludzi na temat samotnych matek czy ofiar gwałtu- i jednak i druga jest uważana za dziwkę...nie ważne jest to, że albo kogoś kochała albo komuś zaufała a on to wykorzystał...robi sie wszystko aby obronic dobre imię faceta, a kobietę zniechęcić do walki o siebie...zresztą jak np. ja miałam zgłosić ten fakt na policji, skoro moja przyjaciółka mi powiedziała \" ja nie będę mówiła, że on zrobił dobrze, ale w tym byla tez Twoja wina\" ...kużwa mac ja sama nie raz obwiniam siebie za to, ze tam pojechałam, że nie miałam siły się obronić...czasem wstydzę się tego wszystkiego...nie wiem co myslec co robić...wtedy każda z nas zwija się jak małe dziecko i modli o to aby ta chwila słabości odeszła, aby te obrazy, wspomnienia z głowy znikneły, aby te słowa stały sie szeptem a potem ciszą...czasem zastanawiam sie czy nie dałam mu jakiegoś znaku, ze może on naprawde myślał że ja tego chcę...ale przecież tak naprawde o to mu chodziło- chciał mi to wmówic...a mozecie tu pisac po 100 razy idż to zgłoś bo on może robić to dalej a ja za każdym razem powiem wam, ze nie pójdę i nie zgłoszę po 1 musiałabym mu to udowodnić, a on będzie wpierał wszystkim że pewnie sama go napadłam...po 2 nie bede potrafiła znieśc komentarzy na mój temat, zwatpień w moja osobę...po 3 mam dziecko i niepozwolę aby musiała sie wstydzić za \"błędy\" mamusi...a po 4 ciekawe co wy byscie zrobili jakbyście byli na naszym miejscu...bo pewnie jakby mnie to nie spotkało też bym mówiła, idż zgłoś itp. Klemka blue jest lepiej, przeszła mi ta chwila słabosci..jak chcesz to pisz do mnie mój email to kicia1986-26@o2.pl a tamten chłopak zniknął z mojego zycia...ale mogłam się tego spodziewać...
-
DES ja też odrzuciłam to wszystko w niepamięć...starałam się nie myśleć, a już napewno nie żyłam przeszłością...a moje wspomnienia wczoraj wróciły też dlatego, że w sobotę byłam ze znajomymi na imprezce i nagle jeden chłopak złapał mnie mocno w pasie i próbował pocałować na szczęście się wyrwałam a potem na zewnątrz mnie złapał bo chciał niby poznać moje imię, ale to wszystko robił bardzo agresywnie i ja od razu miałam w głowie wszystkie chwile z tamtego dnia..nie chcę tak reagować na każdego faceta, który zachowa sie nie tak...ale nie potrafię...ah to wszystko jest chore...najbardziej boje się tzw. rocznicy ale co na to poradzę nie dA SIę PRZESKOCZYć TEJ CHWILI
-
Każdy potrzebuje pomocy bez względu na to co przeżył, ale są osoby, które nie pokazują swojego bólu otoczeniu, które kryją go w głębi serca i płaczą w kącie gdy nikt nie widzi...a swój żal okazują tylko np. na takim forum, gdzie ludzie Cię nie znają...tylko czytają...i ja właśnie należę do takich osób...może dlatego jestem uważana za silną kobietę, która nigdy się nie poddaje, nikt nie wie ile nocy przepłakałam, ile razy brakowało mi sił ile razy myślałam o śmierci...i nikt się nie dowie, bo ja sama nie jestem w stanie tego zliczyć...ale to są tylko chwile i tylko myśli...zawsze będę walczyła...
-
Aj zaczynają mnie łapać dołki, mam tylko nadzieję, że nie strace gruntu pod nogami staram się jakoś to ułożyć, przemyśleć, ale zaczynam traciś sens i nadzieję...Boże gdyby nie moja córeczka, nie wiem czy chciałabym walczyć, czy znalazłabym siłe...kurcze przecież chodziłam uśmiechnięta, pocieszałam niedawno ludzi mówiąc im, że zycie jest piękne, że każdy kopniak od losu ma swój ukryty cel...że trzeba się cieszyć, żyć...a w tym momencie sama nie widzę sensu tego co mówiłam...dlaczego innym potrafię pomóc a sama sobie nie raz nie potrafię przetłumaczyć wielu rzeczy...ah jakie to jest dziwne... co ja mam zrobić...i znowu jestem sama...
-
KlemkaBlue tak mam szanse być z tym wspaniałym facetem, ale boję się tego, że nie będę potrafiła pokochać tak jak on, dać mu tego szczęścia, które on chce mi dać...ja nie chcę tylko brać...chcę też dawać, ale nie wiem czy potrafię :(:( zawsze na mojej drodze pojawiali się cwaniaczki, i przy nich nie czułam konieczności otwarcia się, bycia szczerym na całej lini...tylko, że po tamtym zdarzeniu ciężko jest mi się z kimś związać zaufać...a czy potrafię jeszcze kochać- tego też nie wiem...chwilami nienawidzę siebie z całych sił...nade mną wisi jakieś cholerne fatum czy co to jest... Niby M. mówi, że mnie kocha, że mi pomoże, że zaczeka na moją miłość...ale czy on nie zasługuje na coś lepszego?? Jest mi smutno bo nie wiem co robić :(
-
widzę że wpis agnes czy jak jej tam został usunięty i bardzo dobrze
-
KlemkaBlue bardzo ci dziękuję za wiarę w nas. Cieszę się, że opisałaś jak to było z twoim chłopakiem...ja się boję, że go zranię...że nie będę potrafiła mu dać tego na co zasługuje...nie jestem z nim, ale poczułam, że jest na tyle wartościowym człowiekiem, że zasługuje na prawdę przed podjeciem decyzji...a i mi jest lżej że on wie...bałam się to z siebie wydusić...balam się niezrozumienia, a najbardziej, że będzie mnie obwiniał...ale był kochany, nigdy nie słyszałam takich słów..tak pięknych i leczniczych...ale mimo wszystko czuję nie tylko radość i strach...ah nie wiem już nic :(:(:( co do wpisu osoby nad KlemkaBlue masz bardzo brutalny sposób podejścia do tego wszystkiego...uważasz, że którąś interesuje jakiego miał, jaki był...ona nie czuła przyjemności tylko obrzydzenie, chciała w tym momenie umrzeć...a słowa tak pamiętamy, kazdy zazwyczaj powtarza \"przecież, wem, że też tego chcesz\" jeżeli Twój wpis miałbyć zabawny to ci nie wyszło
-
Hmm wiecie może mam takie szczęscie jak dziewczyna stieva, poznałam super chłopaka, nie jesteśmy ze sobą, ale postanowiłam powiedzieć mu o tym gwałcie...a on popłakał się i powiedział, że przy nim już więcej nic złego mnie nie spotka, że poczeka na moją miłość, że bedzie walczył itp...mam nadzieję, że to nie sen...
-
aj przepraszam napisałaś na końcu że chciałaś normalnie żyć i udało sie...także gratuluję i mocno trzymam kciuki
-
oczywiście, że nie chodzi o wykształcenie, ja to podałam tylko jako przykład moich marzeń...masz wspaniałe marzenia..podróże są wspaniałą fascynacją, może na początek spróbowałabyś przynajmniej teoretycznie podróżować tzn. poznawać inne kraje poprzez książkę, chyba, że masz możliwość wyjazdów to korzystaj z tego...możesz jakoś wgłębiać się w to wszystko tak rodzina, dom wszystko to jest dobrym lekarstwem, na szczęście mam mojego Aniołka, który zajmuje mi wiele czasu, a poza tym sprzątanie itp. ja się przy tym odstresowuje... każda z nas inaczej przechodzi ten okres \" zawieszenia\" po tym wszystkim, ale najważniejsze jest abyśmy przynajmniej przez łzy wyrazili swój ból, abyśmy go nie trzymali całkowicie w sobie...uwalnienie złych emocji pomaga duszy...ale to wszystko powinnaś potraktować jako etap, który był i że czas najwyższy rozpocząć nowy...bardziej aktywny...trzymam mocno za Ciebie kciuki...pozdrawiam
-
nie chodzi mi o to aby ktoś mnie podziwiał...chodzi mi o pokazanie, że z każdej sytuacji jest wyjście...nie ma końca drogi, zawsze jest jakiś zakręt czy pobocze...a nawet jak trafimy w ślepy zaułek to z niego też jest wyjście, trudniejsze bo trzeba stawić czoła problemom, ale jest wyjście...także kochane nie łamcie się...przeciez wasze zycie się nie skończyło... ono nadal trwa i nie pozwólcie aby jego bieg polegał na wspominaniu, na płaczu...zacznijcie coś robić dla siebie, odnowcie kontakty ze znajomymi, powoli zacznijscie się z tym wszystkim oswajać...początki są zawsze najtrudniejsze, ponieważ trzeba wiele przejśc...na początku też wychodząc gdzieś sama ( a tym bardziej jak była szarówka) bałam się kazdej osoby za sobą, zaraz miała wizje co może się wydarzyć, ale w końcu pokonałam to i fakt staram się wychodzić zazwyczaj z kimś. ale czasem są sytuacje, że nie ma osoby towarzyszącej. Kochane jak nie zaczniecie walczyć to nie uwolnicie się od tego...pare dziewczyn już pisało, że zaczeły żyć ułożyły sobie zycie, nawet pojawił się mąż itp.ja mam zamar mieć rodzinkę to było zawsze moim ogromnym marzeniem, i nie pozwolę aby ktoś mi je odebrał...a jakie wy miałyście największe marzenie, może czas dalej próbować je realizować ja jeszcze zawsze marzyłam o studiach kierunek psychologia...i jak skończę licencjat to będę robić magistra z psychologiii, a jak starczy mi zapału to i inne podyplomowe szkoły...także jak widac można mieć marzenia, plany i dążyć do ich spełnienia...więc otwórzcie się na świat...nie kazdy człowiek jest zły, niektózi mogą wam bardzo pomóc a wy nie możecie się zamykać na ta pomoc...jak same nie potraficie tego pojąć i nie chcecie mówić nikomu z otoczenia skorzystajcie z pomocy psychologa, to przecież zaden wstyd, a może wam naprawdę pomóc...
-
Kochana ja się nie gniewam...kazda z nas ma prawo mieć odmienne zdanie, ja mówię to co czuję co mi pomaga, a ty masz prawo to odnieść do siebie i na odwrót...wiem, że cięzko jest wiele rzeczy zrozumieć...ale mi nie mówię, że wszystkim...więc mi pomaga ta próba wybaczenia, tym bardziej, że wyzbyłam się z serca gniewu, chęci zemsty...jest mi lżej na sercu, już nie płaczę po nocach, nie snuje się jak cień po domu...tylko żyję...mogę powiedzieć, że narodziłam się na nowo. Wiesz ja miałam zawsze tak, że mnie problemy nie potrafiły złamać do końca...wiesz one mnie motywowały do działania...rodzice kazali mi wypier...z domu więc szukałam miejsca w domu samotnej matki i teraz w domu mam spokój rodzice normalnie mnie traktuja i rozmawiają, nie raz sami przyjdą i usiądą w celu pogaduszek...zostawił mnie ojciec dziecka pokazałam mu co stracił, a jak żałował dostał pstryczek w nosa... teraz chcę tak samo pokazać temu osobnikowi, a raczej sobie, bo mam nadzieje, że więcej go nie spotkam...że dałam rade, że mnie nie złamał, tylko bolesnie zranił, ale ból dało się usmierzyć i że nadal moje zycie się toczy...najgorsze jest zatrzymanie sie w jednym punkcie, pozwolenie aby życie staneło na wspomnieniach i żeby celem stał się on... zgaszona współczuję ci kochana, niestety w Polsce tak jest, że nikt ofiarom gwałtu nie pomaga tylko jeszcze albo zmienia określenie ofiary na prowodytorki, albo po prostu rozgrzebuje wszystko...każe wspominać i żyć ciągle tamtym dniem do osób, które namawiają do zgłoszenia, czytając wpis zgaszonej jestem teraz pewna tego, że dobrze zrobiłam milcząc, bo teraz nie byłabym człowiekiem, ale wrakiem i zyłabym tamtym dniem...a poza tym bałabym się dnia kiedy on miałby wyjść z więzenia :(:(
-
To prawda ubiór nie ma tu nic do znaczenia, ja też miałam na sobie zwykłe dzinsy i sweterek zakrywający dekold i tyłek...także napewno nie prowokowałam...ale ludzie muszą coś wymyśleć aby innym dokopać...co do zabijania tego drania...nie nie chcę jego smierci, nie życzę nawet najgorszemu wrogowi tego co przeżyłam...wiem, ze życie się na nim zemści...ja nie mam zamiaru zyć chęcią zemsty itp....choć to bardzo trudne ale staram się mu wybaczyć...zrozumieć nie bo nie potrafię zrozumieć takiego postępowania...ale moze uda mi się wybaczyć...wiem, że wtedy będzie mi o wiele lepiej...teraz mam ochotę żyć dalej, bez tych negatywnych odczuć...dlatego zrobię wszystko aby nie myslec i nie wspominać...mimo wszystko kocham życie i będę o nie walczyć...i tego samego zyczę innym dziewczyną kochane pałając gniewem i zemstą nic nie osiagniecie, tylko te uczucia zawładną waszymi sercami i zniszczą sens zycia...poszukajcie jakiegoś zdrowego celu w życiu i walczcie o siebie i o zycie...
-
ah tylko chyba z powodu mojej malenkiej wszystko zniosłam, kazde upokorzenie i nadal żyję...teraz nauczyłam się na nowo korzystać z życia...wiem, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni... wiem, że nie powinnam dopuszcząć do siebie tych głupich myśli...najważniejsze jest dla mnie szczęście mojego szkrabcia...dlatego będę walczyć i jednak nie wycofam się...M. sam zadecyduje jak sie o wszystkim dowie dziękuję za odpowiedzi :)
-
Ah chwilami mam wrażenie, że on zasługuje na kogos lepszego i że powinnam sie wycofać dopóki nie jesteśmy parą...niedość, że mam dziecko ( fakt napisał, że kocha dzieci, że teraz liczę się tylko ja i moja dzidzia) to jeszcze miałabym ofiarować mu moje hustawki nastroju...raz jestem pewna siebie i szczęśliwa, a czasem czuję się taka beznadziejna...
-
wiesz zaczekam narazie jak okaże się, że on już będzie coś chciał zacząć w danym momencie wtedy powiem mu o tym...nie chcę mu wyrządzić krzywdy, dlatego chyba będzie lepiej jak go uprzedzę...w końcu powinien wiedzieć co może się ze mną dziać....ah zaczynam się bac tej prawdy, jeszcze z nikim o tym nie rozmawiałam... /// twój wpis przywraca nam wiarę w szczęście i nadzieję, to prawda jeżeli będziemy żyć tamtym dniem, to niczego nie osiagniemy...bardzo się cieszę, że trafiłaś na swojego męża i , że teraz jesteś szczęśliwa...zasłużyłaś na to szczęście.. a przepraszam że zapytam...jakie wrażenie na twoim męzu to wywarło, była jakaś różnica między wami po tej informacji...różnica w waszych stosunkach??