![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/N_member_4749931.png)
nadzieja**
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nadzieja**
-
Przepraszam za moje głupie pytanie...ale jestem teraz na etapie poznawania pewnego chłopaka, tzn. to już jakiś czas trwa, wczoraj powiedział mi, że coś do mnie czuję, że chce ze mną być...ale po wpisie /// zastanawiam się czy powinnam mu powiedzieć o tym gwałcie teraz dopóki nie jesteśmy razem??
-
darg-light kobietko chcesz poswięcić swoje zycie tylko dlatego, że ktoś ci wyrządził krzywde...kochanie idż do psychologa porozmawiaj z nim on ci pomoże napewno jakoś to poukładac, z tego co kojarzę to masz mój numer email, dlaczego nie piszesz emaili, niestety na gg nawet jak jestem dostępna to mnie nie ma często...ale kochanie możesz porozmawiać ze mną, z psychologiem...zycie się nie kończy ono się będzie toczyło dalej dasz radę wierzę w ciebie pomysl o rodzicach, czy oni na to zasłuzyli zeby om drań odebrał dziecko
-
nie będę teraz pisać w imieniu wszystkich dziewczyn, napiszę w swoim i Aleksandry D. mam nadzieję kochaqna, że nie masz nic przeciwko... oki ty zgłosiłaś ten fakt, ponieważ ona cię dręczyła...ale zrozum my nie mamy kontaktu ze sprawcą...zyjemy normalnie w spokoju, nie zastraszone...było oki ale oni znikneli...a my nie mamy ochoty do tego wracać, wyciagać wszystko na światło dzienne, po co mamy ryzykować, że oni wrócą. że cos nam zrobia...gratuluję ci twojej odwagi, bo mało który szykanowany uczeń ma tyle siły aby to zgłosić...ale zrozum jak uznamy, że jest nam potrzebna pomoc, pójdziemy do psychologa...ale nie na policję, tam nas zadręczą,a nie nam pomogą... oczywiście mam nadzieję, że się nie gniewasz na mnie za moje wypowiedzi, ale wyrażam swoje skromne zdanie na ten temat...
-
Ale czy nawet będziesz się rozdzielała na cztery części, to to pisanie o zgłaszaniu, o tym jakie to my bojażliwe jesteśmy o tym, że przez nas inne kobiety mogą ucierpieć nam napewno nie pomaga...ja wszystko rozumiem, akurat jestem na tyle silna psychicznie, że cieszę się każdą chwilą, za dnia jestem osobą, z której tryska energia, która cieszy się błahostkami, żyje życiem towarzyskim...ale czasem wieczorami szczególnie mam chwile słoabości... wiem jednak, że ja mam zlewczy stosunek do gadki "przez was inne cierpią" ale są takie dziewczyny, które to wezmą do siebie, a co jak któraś psychicznie nie wytrzyma co wtedy...po co to całe zamieszanie z policja, jakby kobieta po gwałcie była gotowa na zgłoszenie tego zrobiła by to, ale ona ma bardzo długą drogę do przejści...praktycznie musi najpeirw to wszystko poukładać, zrozumieć itp. potem zacząć praktycznie zycie na nowo, buduje wszystko od podstaw...musi odzyskać wiarę, nadzieję, radość i wszystkie inne pozytywne uczucia (jednej to zajmuje rok innej pare lat)...i uwierz mi, że procesy, słuchanie to twoja wina, głupie spojrzenia, wyśmiewnie, litość to nie pomoże jej sie narodzić na nowo, to ją zabije albo duchowo albo cieleśnie...jak któraś z was to zgłosiła gratuluję postway i silnego charakteru...ja wiem, że nie potrafilabym...a że mam dziecko i mam dla kogo żyć...nie będę ryzykowac, że ludzie będą mnie szykanować... nie mam do żadnej pretensji, bo jak kogoś to nie spotkało to wszystko wydaje się takie proste. ale tak jak niektóre powtarzają w kółko idżcie na policję, tak my powtarzamy, nie potrafimy...więc zrozumcie nas, a nie oczekujecie że my zrozumiewy was i zaraz sięgniemy po telefon czy osobiście polecimy na policję
-
Widzisz może kobiety by to zgłaszały, gdyby to było łatwe do udowodnienia...na początku jest się w strasznym szoku...u mnie to wydarzyło się na wypadzie weekendowym, lezałam w nocy i przez łzy modliłam się abym mogła wreszcie wrócić do domu...potem musiałam jechać w samochodzie z tym draniem, samo to było dla mnie upokarzające...gdy znalazłam się w domu...próbowałam to jakos poukładać, zmyć z siebie...czułam się tak bardzo poniżona, obdarta ze wszystkiego..potem dowiedziałam się, ze on szuka numeru mojego telefonu wśród znajomych...on na serio myślał, że nic złego nie zrobił...bałam się...tak bardzo, że nawet nie przyszło mi na myśl iście do lekarza, czy na policję...kobieto ty w takiej sytuacji nie myślisz racjonalnie...uważasz, że co po tym wszystkim kobieta myśli, hmmm teraz szybko się ubiorę ( w moim przypadku wrócę chyba na pieszo te około 40 km do miasta...bo łapanie stopa też wiąże się z ryzykiem) jak już dojdę to szybciutko do lekarza, potem na policję a potem czeka mnie już tylko kilka rozpraw, kilka chwil walki i lata upokorzenia i litosci wśród innych...a w między czasie najwyżej dopadnie mnie i znowu się zabawi..kurcze kobieto to nie jest zgłaszanie jak wcześniej pisałam kradzieży itp. zrozum to...zresztą i tak wiele osób uważa, że to wina ofiary, prowodytorki jasna cholera... nie mieszaj imw głowach, może to złe że milczymy...ale ja milczę już prawie rok, nauczyłam się z tym żyć, nauczyłam się mysleć pozytywnie o życiu o ludziach, zaczełam pragnąć miłości...mam swoje zachwianie emocjonalne, wpomnienia, dla innych bezpodstawne wybuchy płaczu...ale żyję i nie odbieraj nam tego...bo zgłaszając to na policję wiele z nas by się załamało i pewnie popełniło samobójstwo...żyję i nie pozwolę na odebranie sobie tego...
-
Kochana Aleksandra D. domyślam się, że to ta wspaniała Oleńka :D Tutaj na forum jestem w stanie powiedzieć, że jesteś bardzo silną i mądrą kobietą. Wiele osób, które spotkało to przykre doświadczenie powinno wzrorować się na Tobie. Jestem z Ciebie bardzo dumna. Cieszę się, że mogłam Cię poznać, i mam nadzieję, że nasza znajomość będzie rozkwitać. Kasia
-
stevie ponieważ policja jest taka sama on n czasu, dlatego też zgłoszenia na policję o gwałcie tez nie wzrosły...wiesz jak powiedziałam moim przyjaciółką ulżyło mi, dwie mi bardzo chciały pomóc...ale trzecia powiedziała \" pewnie było w tym trochę twojej winy\" wiesz co poczułam się jakby mi strzeliła w twarz, albo wbiła sztylet w serce...po tym jej stwierdzeniu nie mogłam się pozbierać, na nowo zaczełam się obwiniac o tamto wydarzenie...i po tym jak jej powiedziałam,nie powiedziałam już nikomu więcej, zamknełam się na ten rozdział mojego życia...i nawet jak jest mi bardzo żle siedzę skulona w łazience i płaczę w samotnosci...tak po prostu musi być...teraz mam kontakt z jedna z dziewczyn i od tamtego momentu jest inaczej kiedy możemy popisać ze sobą...mam nadzieję, że uda nam się z czasem porozmawiać o wielu radosnych sprawach...uważam, że najważniejsze to znaleść siłę w sobie...jeżeli same postanowimy walczyć ze wspomnieniami to już jesteśmy na pół metku...najgorzej jest sie poddać temu uczuciu strachu i wstydu... podziwiam cię za wytrwałość, i za ogromną miłość, którą dażysz swoją dziewczynę...ma naprawdę wielkie szczęscie, że jej ukochany tak bardzo jej pomaga, rozumie...ja nie miałam tego szczęscia mój chłopak nie potrafił tego \" udżwignąć\" i po prostu po sylwestrze już sie więcej nie pojawił...a ja sie boję, że już z nikim więcej nie będę potrafiła być, ponieważ już więcej nie chcę mówić żadnemu chłopakowi o tamtej sytuacji, a on znowuż może nie zrozumiec moich chwiejnych nastorii i po prostu odejdzie...
-
do do steva łatwo powiedzieć idźcie zgłoście to na policję powiedzcie mamie i tacie...ale to nie jest mówienie im o kradzieży dokumentów, nam ukradziono godność, szacunek, wiarę...tego nikt nam nie zwróci... co do policji ostatnio czytałam artykuł o gwałtach na o2.pl i się popłakałam, wiesz jakie było zdanie jednego z policjantów, że to nasza wina, że prowokujemy...i teraz jak dziewczyna po takim przeżyciu ma iść na policję, kiedy może usłyszeć takie słowa...tam nie ma odpowiednich ludzi wiec niech się nikt nie dziwi, że mało która dziewczyna zgłasza fakt gwałtu...a rodzice nie zauważą...u mnie nikt nie zauważył, nikt nic nie wiedział przez 8 miesięcy, teraz wiedzą przyjaciółki, ale też nie rozmawiałam z nimi o tym, bo po 1 nie potrafię, po 2 i tak żadna nie zrozumie...rodzice mają swoje życie i nie widzą uczuć swoich dzieci, dla nich nasze zamykanie sie w domu, wiecznie zły humor, to po prostu okaz buntowania się, nic więcej...jesteśmy z tym same, możemy jedynie same ze sobą o tym porozmawiać... proszę nie piszcie, co mamy zrobić bo nie wiecie jak to boli, jak to jest kiedy człowiek się wstydzi...nie wiem czasem co mam zrobić ze sobą, czasem marzy mi się śmierć...czasem gdy zamknę oczy, mam wrażenie że on to zrobił wczoraj, ciągle w mojej głowie tkwią jego słowa \" dobranoc kochanie\" \' wiem, że też tego chcesz więc się nie opieraj\"...kurrwa do teraz zadaję sobie pytanie po co pojechałam z nimi na tą wycieczkę, po co piłam...dlaczego ja...po co się odzywałam, po co to wszystko...staram się normalnie żyć, ale mimo iż w marcu będzie rok czasem mam poczucie winy, wstydu, strachu... czasem mam dość mojego życia...po prostu dość...czasem chciałabym zasnąć i się nie obudzić... najpierw w wieku 18 lat zostaję samotną matką, ukochany postanawia korzystać z życia i nas zostawić...rodzice nie liczą się z moimi uczuciami, tylko z zemstą na nim potem rodzice popadają w alkoholizm ciągle w domu kłótnie, każą nam wypierdalllac z domu...ciągłe uczucie strachu, niepewności, brak matczynej miłości, poczucia ogniska domowego...strach i tylko strach potem dochodzi do tego gwałtu...kiedy to kolega postanawia się zabawić czyimś życiem,...niszcząc go przy okazji... potem desperackie wpakowanie w związek, aby zapomnieć o gwałcie, on chce ślubu, ja wątpię, podczas kłótni wyzywa mnie i uderza..świat mi sie wali uciekam od niego i nie wiem dokąd jedynie dlaczego to wszystko znoszę to fakt istnienia mojej córeczki...tylko ona ratuje mnie przed szaleństwem, przed śmiercią...tylko jej kocham cię mamusiu, pomaga mi żyć i walczyć...ale mam wyrzuty że nie ma ojca, że ją zawiodłam czasem czuję się wyrodna matką, która nie potrafiła jej dać normalnego domu, kochających rodziców...oki wiem wiele osób powie było trzeba nie pakować się byle komu dom łóżka...niech im będzie nie będę się tłumaczyć, ja znam prawdę...ale mam dość, czasem jestem taka słaba i bezsilna, i jak czytam jak ktoś piszę idźcie na policje mam ochotę wyć...po prostu jak małe dziecko płakać upaść na ziemie i płakac
-
Hm niestety ludzie nas nie rozumieją, ale nie ma się im co dziwić często same siebie nie rozumiemy, kiedy nagle zbiera nam sie na płacz i nie wiemy dlaczego...obecnie utrzymuje kontakt z Olą jeżeli są jeszcze jakieś osoby chętne do wymiany adresami e-mail niech dadzą znać, jak będzie trzeba to zostawię tutaj swój adres...
-
do nadzieji tak mam córeczkę i chyba tylko dlatego żyję...gdyby nie ona nie wiem czy znalazłabym jakiś sens w moim życiu...porozmawiać z kimś, wiesz wiedzą o tym moje 4 przyjaciółki, ale tak naprawdę żadna nie jest w stanie mi pomóc, czasem czuję się bardzo samotna i bezsilna...a do psychologa nie dam rady iść, to za trudne...teraz zaczyna się wszystko na nowo sypać, a ja jak zwykle jestem z tym wszystkim sama...tak było zawsze a ja mimo wszystko nie potrafię do tego przywyknąć...
-
widzę, że nasze forum zamienia się w dyskusje na inne tematy ja mam doła przez tamten gwałt straciłam chlopaka do którego nie potrafiłam się zbliżyć...mam ochotę umrzeć...
-
Aleksandra bardzo ci współczuję, mam nadzieję, ze jakoś sobie radzisz, że masz jakies wsparcie to jest bardzo ważne, nie możesz milczeć, ja milczałam 8 miesięcy i myslałam, że dam radę, ze zapomniałam, że moje życie zacznie się na nowo, ale teraz wiem, ze się pomyliłam ponieważ po tej przerwie wszystko wróciło..wspomnienia i teraz nie wiem jak mam sobie z tym radzic tym bardziej, ze mam chłopaka i nie potrafie sie do niego zblizyć...powiedz czy masz osobę, z którą możesz pogadać...
-
A jaka kobieta byłaby chętna na gwałt...masz chyba na mysli zabawę, ale to już nie jest gwałt...istota gwałtu występuje wtedy gdy napastnik siłą zmusza swoją ofiarę do konatktu seksualnego nie zwracając uwagi na jej prostesty... widzę, że amant i jarek mają niezłą zabawę...gratuluję delikatności...nie ma to jak na forum gdzie dziewcznyny prawdopodobnie pierwszy raz sie otworzyły i wyrzuciły z siebie ból teraz zostały i tu skrytykowane, zamkneły się w sobie i zaczeły myśleć w samotności...a takie samotne myślenie w niczym nie pomaga..wręcz przeciwnie Ah czasem sama chciałabym o tym zapomnieć, zapomnieć że mnie to spotkało, albo przynajmnije zrozumieć dlaczego akurat ja...gdyby nie moja córeczka pewnie teraz nie pisałabym na tym forum, i pewnie nikt nie dowiedziałby się co mnie spotkało...ale kogo to interesuje...ludzie albo smieją się z naszego bólu...albo mówią, że to nasz wina...żałosne...