Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

idaalia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez idaalia

  1. Margeuritte333 - powinnaś chyba zadać te pytania lekarzowi; Lukasz - \"zrób tak\", \"powiedz tak\" - to są rady; przecież tego się tu oczekuje; ale nikt nikogo nie zmusza; ja musiałam nauczyć się nie dawać rad znajomym właśnie na tej zasadzie: zrób, powiedz itd. - przez własną wygodę; aby potem nikt nie mógł w przypływie odpływu zdrowego rozsądku zarzucić mi - ty mnie do tego namówiłaś; używam zwrotów: \"ja na twoim miejscu zrobiłabym tak\" i zawsze zastrzegam na końcu \"ale ty zrób jak uważasz\"; świadome zabezpieczenie z mojej strony; i jasna informacja, że decyzję podejmuje ten ktoś, nie ja; jednak przecież to tylko zwroty, słowa - przekaz jest ten sam;ktoś pyta, ktoś radzi; na tej zasadzie napisano tysiące, miliony może poradników i nakręcono setki programów \"pomocowych\"; cztery umowy napisała, że nikt tu nie jest ubezwłasnowolniony; mamy wolną wolę i sami podejmujemy decyzję; nie odważyłbyś się nikomu powiedzieć;ale niekiedy nie trzeba nic mówić; niekiedy swoim postępowaniem dajesz komuś odpowiedź na jego wewnętrzne pytania i na podstawie twojego postępowania ktoś podejmuje taką a nie inną decyzję; tak więc - nie ma co się unosić, oskarżać, szukać czegoś czego nie ma; i nie zgadzam się do końca z dziewczynami, że słowo \"na jakiś czas\" to sygnał, że można coś naprawić kiedyś tam; to równie dobrze może być asekuracja osoby, która tu i teraz ma mętlik w głowie i tak naprawdę sama nie wie, czego tak naprawdę chce w życiu; pozdrawiam:) idalka
  2. Tuptuś - no to zaczynam być dumna z ciebie:) zaczynasz dojrzewać:)
  3. cztery umowy !!!! tupta!!!! czy ciebiekobieto trzeba z włosy i o ścianę, żeby ci się w tej niby mądrej a tak głupiej łepetynie poprzestawiało???!!! DOPIERO składasz pozew o rozwód???? DLACZEGO, cooooooooooooooo?????????????? okres bycia psychologiem ukochanego miej już za sobą, co??? chyba każda z nas tu obecnych przechodziła lub przechodzi ten etap - on jest konieczny, niezbędny, ale na litość boską, ILEŻ MOŻNA ???? na grzyba, że nie napiszę mniej elegancko na ch, ci kolejny raz czytać to samo, skoro tuptasz i tuptasz???? pamiętasz mnie i moje przejścia???? przecież było tak samo jak u ciebie; ale ja już jestem ZA tym wszystkim; to już za mną; a u ciebie - kołowrotek z tuptą w roli chomika w środku; biegniesz donikąd tupta:o albo weźmiesz się w garść,albo lada tydzień, miesiąc poddasz się i wróci stare;ale że on już poczuł wolność, będzie jeszcze mocniej do niej leciał; rozbawiła mnie twoja prośba, żeby zajął się dziećmi, kiedy ty masz nadmiar obowiązków :D kurfffaaa, tyle czasu tego nie robił nawet dla zachowania pozorów dobrego męża,a teraz miałby to robić???? :D w imię czego do jasnej ciasnej :D? w imię miłości do ciebie :D? w imię miłości do dzieci :D? przeszedł operację na otwartym mózgu, wycięli mu conieco, resztę poprzekładali i stał się odpowiedzialnym ojcem ???? :D toż skoro tak, to leć do niego dziewczyno, tylko na druty uważaj, żeby ci skrzydełek nie popaliły :D aszzzz, jakbym tak wzięła za dziób, jakbym tak potrząsnęła zdrowo, może by ci coś przejaśniało; a sądziłam o sobie, że mam odwagę i siły jakiejś rozwielitki, a ja przy tobie to tytan siły i energii :D weź się w garść tupta, przestań czytać i rozważać, tylko zacznij działać, bo ci na tych rozmyslaniach młodość przeminie i otworzysz oczy jako leciwa dama; wtedy już nawet rówieśnicy wdowcy mogą być pozajmowani :D buziaki
  4. witajcie:) dziś wyjątkowo cięzki dzień w pracy - koniec bilansu, a do tego jeszcze kilka innych niespodziewajek; dziecko pomogło mi zarwać noc, bo o 21ej przypomniało sobie, ze ma napisać wypracowanie z polskiego; czyli zwyczajna codzienność :) próbowałam doczytać wszystko od ostatniej wizyty - jednak jak zwykle: spasowałam w połowie; za dużo i za szybko piszecie moje drogie panie :D chociaż to chyba doskonale, prawda :D? i kiedy tak czytałam was wszystkie, miałam bardzo dużo do powiedzenia,a teraz nic - czarna dziura:) jednak consekfencja została przeze mnie zapamiętana :D consekfencjo - przerobiłam toksyczną mamusię, dysfunkcyjną rodzinę, utratę taty, swoją nicość i wszystko inne; to, co pisałam o poddawaniu się biegowi życia, o nietraceniu energii na nerwy, złości - dotyczyło codzienności; zdarzeń codziennych; ot choćby u mnie dzisiejszego dnia, kiedy zaplanowano coś za mnie i postawiono przed faktem dokonanym,a ja miałam inne plany; etap od odruchowej złości do usmiechu szczerego trwał może pół minuty :)? może ciut krócej :) kwestia treningu :D a tok myslenia mniej więcej taki: dlaczego ja?! dziś mam tak napięty plan dnia!!! hmmm, wolę to zrobić sama, bedę pewna, że nie będę potem musiała poprawiać po kimś; no ale dziś? no ok,skoro każą, to zrobię- przypomnę o sobie przy premii :) - to trwało sekundy :D o to mi chodziło konsekfencjo :) co do toksyków nie ciągnie mnie do nich; mam to za sobą; jest drganie serca, bo uczucia są;ale jest zdrowy rozsądek, który mnie nie opuści; nie ulegę, nie dam się zwieść i omamić:) wiem czego chcę od życia, i kogo:) w skrócie - mężczyzna pokroju bogumiła niechcica :D nie pójdę na kompromisy - jesli miałabym to zrobić - wolę do końca życia być sama :) present kiedyś pięknie napisała, że uczucie miłości to nie tylko uczucie do mężczyzny; można spełniać sie w nim inaczej; przynajmniej tak zrozumialam jej słowa :D mamusia? :) żyje, ma się dobrze:) kocham ją mimo tego co od niej dostałam :) to moja matka; bardziej chora emocjonalnie, niż ja kiedyś byłam; na co mi ją nienawidzić? ona i bez tego bywa pewnie nieszczęsliwa; czasami zapędzi się p próbuje nadal swoich zagrywek rodem z moich panieńskich czasów,ale wtedy pokazuję jej miejsce w moim życiu; stanowczo; choć spokojnie;robi zdziwioną minę, złości się,a potem szanuje linię wyznaczoną przeze mnie - oczywiście do czasu :D będzie próbować do końca dni swoich znów mnie zniewolić :D ale ma przecież do tego pełne prawo - grunt, że ja jej na to nie pozwolę :D w ludziach widzimy swoje odbicie; znacie powiedzenie \"każdy sądzi podług siebie\" ? złodziej będzie wszędzie widział ludzi, którzy go okradają; kłamca będzie wszystkich słuchał podejrzliwie; plotkarz i spiskowiec wszędzie będzie doszukiwał się spisków i pomówień; każdy z nich żyje w piekiełku stworzonym przez siebie samego; jeśli jesteśmy słabi, bedziemy w innych wdzieć tę słabość; to samo z nienawiścią; ja chyba mam już ten etap za sobą:) a teraz dla wszystkich coś, co znalazłam dziś w sieci :) przeczytajcie to kilka razy powoli :) „Nie dałem ci ani określonego miejsca, ani własnego oblicza, ani żadnego daru, który byłby tobie właściwy, o Adamie, ażebyś sam zapragnąwszy swojego oblicza, swojego miejsca i swoich darów, zdobył je i posiadał. Określona granicami natura posłuszna jest prawom przeze mnie ustanowionym. Ale ciebie nie zamyka żadna inna granica jak tylko twój własny sąd, w którego moc cię oddałem, ty sam naturę określasz. Postawiłem cię pośrodku świata, ażebyś lepiej mógł widzieć, co się na nim znajduje. Nie uczyniłem cię ani niebiańskim, ani ziemskim, ani śmiertelnym, ani nieśmiertelnym, abyś ty podług własnej woli i godności, niby dobry malarz albo zręczny rzeźbiarz, sam kształt swój uczynił…” pozdrawiam idalka
  5. witam:) panowanie nad emocjami wymaga sporego treningu - jednak i wielkiej przemiany w samej sobie; należy nauczyć się rozróżniać emocje płynące z czynników zewnętrznych i z nas samych; o ile łatwiej jest opanować nerwy z powodu zagubionych kluczy, o tyle trudniej nam opanować sytuację, kiedy np. szykujemy się do wyjścia, a tu szef rzuca nam na biuro stos dokumentów \"na wczoraj\"; jeśli chodzi o nas same - należy eliminować wszystko to, na co reagujemy tak emocjonalnie; jesli gubimy klucze - załóżmy jeden niezmienny schemat wrzucania ich np do torebki; zawsze i wszędzie; jesli drażni nas nasze spóźnianie, niedotrzymywanie terminów, nadmierna płaczliwość i wiele innych rzeczy - na to wszystko mamy wpływ; drobnymi krokami możemy punkt po punkcie eliminować do minimum wszystko to, co przyprawia nas o nerwy, łzy i przekleństwa memłane pod nosem :) oczywiście, nie jesteśmy cyborgami i nigdy nie wywalimy z siebie tego w 100% :) ale jak pisała cztery umowy - nauczymy się w sekundzie \"studzić\" :) z czynnikami zewnętrznymi, czyli najczęsciej innymi ludźmi nie jest już tak łatwo; nie mamy na nich wpływu; jednak nie jestesmy bezsilne; wiele z naszych \"nerwów\" to wynik braku asertywności, braku pewności siebie, braku wiary w siebie; w pracy,w domu narzuca się nam coś, bo wiadomo, że nie odmówimy; my potrafimy tylko złościć się w samotności - pod nosem; po cichu; w toalecie; przyjaciółce w słuchawce; w tych przypadkach wszystko znów zalezy od tego, jak będziemy pracowały nad sobą; ja w przeciągu ponad 3 lat stawania się \"asertywną\" mogę powiedzieć tylko tyle, że większość sytuacji nerwowych, przykrych, trudnych - została bardzo ograniczona; ludzie, ba! nawet moja własna mama, zaczęli traktować mnie z wiekszym szacunkiem, zaczeli liczyć się z moim zdaniem; nastapiła stety/niestety naturalna selekcja znajomych; zostali ci, którzy na mnie po prostu nie żerowali, jak hieny nad padliną; pozostali wykruszyli się, kiedy zaczęli słyszeć ode mnie \"NIE\" w swoich nieustających prosbach; myślę jednak, że najwazniejszą rzeczą jest przestawienie swojego podejścia do życia i świata; kiedy zrozumiałam, że nie zawsze to czego ja chcę, jest dla mnie najlepsze; kiedy przestalam się buntować przeciwko zdarzeniom, jakie następują; przykrym, złym, smutnym; tylko przyjęłam to wszystko i przyjmuję nadal prostymi słowami \"widocznie tak miało być\" - żyję o wiele spokojniej i lepiej :) bo nie oznaczają one rezygnacji, potulności czy niemocy; po prostu wiele razy przekonałam się, że coś, co w sekundzie jest dramatem, kryzysem, czymś niedopuszczalnym - zawsze kryje w sobie coś innego; z czego wyciągam dla siebie pozytywy; moje dziecko nagle wylądowało w szpitalu; nieprzespana noc, wycie aż do rana i pytanie \"dlaczego ja!?\"; złość do tego na górze; złość do innych, bo wg mnie inni bardziej zasłużyli na takie rzeczy niż ja czy moje dziecko; ale po chwili przyszło mi wiele innych rzeczy do głowy; po kilku dniach dzięki operacji mojego dziecka pewne sprawy, rzeczy i ludzie - to wszystko nabrało pędu pozytywnego;rozwiązało się kilka konfliktów, wyjasniło wiele spraw; wszystko w pozytywach; przekonałam się też kto prawdziwy kto fałszywy; a gdybym tym fałszywym nadal ufała i w sytuacji smierci i zycia zawiedliby mnie? koszt wielki; cierpienie mojego dziecka; ale i ona też dzięki temu dostała i zobaczyła wiele; gwizdnęli mi komórkę; to nie dramat; najpierw oblało mnie gorąco, potem zimna złość,a potem cisza, spokój i zimna kalkulacja- to nie mogło się stać bez przyczyny; a na komisariacie spotkałam kolegę ze średniej szkoły, z którym wodzilismy za sobą oczami od czasu do czasu wzajemnie :D kto wie, co stanie się dalej :D kiedy potrafi się stanąć z boku sceny w teatrze życia, naprawdę wszystko wygląda inaczej; nic nie jest już ani takie straszne, ani takie groźne, ani takie wielkie; kiedyś uważałam, że tylko gówno płynie z prądem,a to co szlachetne wyłącznie pod prąd; teraz ciut to zweryfikowałam; niekiedy nalezy dać się ponieść prądowi; szybciej, spokojniej dotrzemy tam, gdzie będzie dla nas najlepiej - chociaż nie zawsze będzie to mjesce o któym marzyłysmy :D więc po co się denerwować:)? tracimy energię, czas i zdrowie; a przecież to już czas przeszły; nie cofniemy, nie naprawimy; ale zawsze możemy poszukać w tym czegoś dobrego dla siebie; ot i tyle; pozdrawiam idalka
  6. zadzwonił do mnie kretyn nr 2 mojego zycia; toksyczny kretyn, którego już sobie odpuściłam nawet; oczywiście do jego telefonu; kolejnego; tylko dwa pierwsze zniosłam dzielnie i dumnie; i wiecie co wam powiem ??? takiej kretynki to ja nigdzie nie widziałam; poza własnym lustrem; na szczęście- moje szczęście, dzielą mnie setki kilometrów; ale nie ma granic dla idiotycznie kretyńskiego naiwnego serca; znów zasypiam z jego obrazem przed oczyma i nadzieją na sielską przyszłość; poproszę o podwójną lobotmię z posypką z amnezji :o
  7. cztery umowy:D jestem z ciebie dumna :D no i serce mi się ścisnęło:( na smierć zapomniałam, że ty mieszkasz z teściem:( ale zjedzenie tarki jest wspaniałe :D mi się w tym momencie przypomina zdarzenie sprzed lat, kiedy uczyłam się do jakiegoś sprawdzianu niemal do piątej rano;położyłam się spać i za chwilę mam pobudkę mamy z wrzaskiem, nie jakimś cichym pytaniem, tylko wrzaskiem: wstawaj! gdzie jest moja szczotka do włosów!!!??? ja ci zaraz zrobię porządki!!! a szczotka nie leżała w koszyczku, tylko obok :o wystarczyło przesunąć wzrok :o czuję jeszcze o to żal w sobie, jednak kiedy przypominam o tym sobie, macham w duszy ręką i zaczynam mysleć o czymś innym; tego już nie wrócę, zeby naprawić czy zareagować inaczej; swoją drogą nasze mamy podobne :D moja też ręcznie próbowała wpoić mi konieczność mojej uniwersalności :D:D:D oczywiście do tej pory bywam tłumokiem, debilem, nieudacznikiem, nic nie umiejącym matołem; i w niczym jej to nie przeszkadza prosić mnie tydzień później o naprawę spłuczki, wymianę uszczelek, pokazanie obsługi nowo nabytego telefonu marki, której ja również nie znam; kiedyś robiłam to wszystko ze strachu; póxniej długie długie lata się buntowałam i wciąż przez to wywoływałam ostre kłótnie; teraz znów to robię; jednak w pełni świadomie - robię bo chcę; myslałam nieraz, by przy takiej okazji odmówić, powiedzieć: skoro jestem tłumok, to poproś kogoś innego; ale przeszło mi; ona by nie zrozumiała; taka była, jest i będzie; nie zmienię jej; zmieniam siebie; w tym jednym jedynym przypadku jestem pewna na 100% swojej bezinteresowności w pomocy :D
  8. tuptuś; dlaczego ja mam takie wrażenie, że mężulo-wężulo cię umiękczyć chce:(? i dzieciaki również:( on jest sprytny, doskonały w manipulacjach; a jesli sama nie bedziesz wiedziała kiedy, stanie się tak,że dzieci nagle poczują, ze to twoja wina, że nie jesteście razem, bo tatuś dla nich cudny i wspaniały:(? obym się myliła; obym nie miała racji;
  9. Tupcia :) ja kiedyś na ulicy usłyszałam podobnie - tylko ta pi*a nie była tak ostra, bo usłyszałam, że jestem głupią ci*ą :D wypłacz przykrość i zlość na biedaka i pomyśl, że każdy postrzega innych przez pryzmat siebie; więc spójrz - jak on sam siebie miernie ocenia:D taka męska pi*da z niego:D niejeden raz będzie jeszcze tak atakował; wie gdzie wbić ci szpilę żeby bolało; musisz to przetrwać dzielnie; w chwilach slabości myśl, że to już z górki; że najwazniejsze, że nie ma go już w twoim zyciu bezpośrednio; że to już za tobą; że on robi to z bezsilności; zniża się do tak podłych zagrywek i tekstów; aż litość bierze; że to takie kąsanie żmijowate, żmija leży pod butem mocno przydeptana, ale jeszcze syczy, jeszcze kąsa w nadziei, że kogoś tym przestraszy i but zniknie z jej ciała:) Ja1972 - odezwij się do mnie na maila:) inaczej nie mogę ci podać adresu mojego bazgrania:) wszystkie inne, które jeszcze mają jak strupa na poopie swoich ukochanych - ból i łzy nie trwają wiecznie; jesteście dobre i wartościowe; macie w sobie ogromną siłę i potraficie pokazać tę swoją wartość; cięzko zdobywa się wolność; ale za to jak ona później smakuje i pachnie:) jesli uwierzycie w siebie, pokonacie wszystko: swoich ukochanych, brak pracy, brak kasy,problemy domowe; wszystko; i wszystko jest lepsze od życia, jakie wiodłyście do tej pory; naprawdę wiem, co mówię:) pozdrawiam od serca:) idalka
  10. ok, powsadzałam na chomika niemal wszystko co miałam dot. tematu kobiet; powinno wszystko działać; reklamacje na maila:) a teraz ja się pozwierzam ciut z nawyków wyniesionych z domu; wieczór wspomnień:)? ja również stawałam na głowie, żeby zasłużyć na dobre słowo, czuły gest mamy, chociaż jej łaskawy błysk akceptacji w oku; nieczęsto się to zdarzało; jako starsza siostra to zawsze ja byłam ta "stara i głupia" i musiejąca ustapić młodszej o 5 lat siostrze; nieważne, że ona miała już np 15 lat; to ja musiałam sprzątac, gotować, zmywać gary, smieci itd, bo "ona jest młodsza od ciebie"; kurrrrr******a jak ja tego nienawidziłam!!! ale nadal robiłam wszystko, niekiedy tylko się buntując; takie łaszenie się psa ze schroniska: zrobię wszystko, tylko mnie pogłaskaj; poniżę się, zrobię coś wbrew sobie - tylko mnie pogłaskaj; i tak zlamano/ czy ja sama złamałam w sobie niemal wszystko, co powinno być cenne w człowieku; i nieważne, czy ten człowiek ma 17 lat czy 37; to po prostu człowiek; należy mu się szacunek, jesli nie ma miłości; i jak w taki sposób pojmując miłość miałam znaleźć dobrego człowieka na męża? trafiłam na taką samą emocjonalną patologię, jak ja; najważniejsze dziś dla mnie jest to, że mam świadomość tej patologii w sobie; i świadomość tego,że z tym jest jak z alkoholizmem czy innym nałogiem; jesli stracę kontrolę - wszystko powróci; być może ze zdwojoną siłą; może dlatego moje dziecko jest jedynakiem? bo bałam się, że mogę nieświadomie lub w bezsilności popełnić te same zbrodnie, które popełniała na mnie moja mama??? nie wiem; marzę o trójce dzieci; o rodzeństwie dla mojej niuni; w tym roku skończę 38 lat; zostało mi naprawdę niewiele czasu na decyzję, na dorośnięcie do pewności, że nie skrzywdzę nowym zyciem nikogo z żyjących obecnie; i na nic się w końcu zdały awantury mojej mamy, jej "piloty" robione za każdym razem w moim pokoju bezzasadnie często - za to najczęściej wtedy, kiedy miałam wyjść gdzieś z domu "do ludzi"; ja miałam 23 lata, pracowałam,a ona nadal mi robiła te "piloty" :D rozumiecie:D???? bo nie mogła znaleźć np nożyczek,a skoro ich nie ma w szufladzie w kuchni, no to sruuu wszystkie moje ciuchy z szafek, na to dziesiątki książek z otwartych półek i moje skarby szmaciane ( uwielbiałam przerabiać swoje łaszki i miałam worki koronek, tasiemek, kordonków, koralików); wyobraźcie sobie np 4 reklamówki takich dupereli wymieszane celowo z ubraniami i ksiązkami; mam 20 lat, sobota, ognisko, znajomi czekają pod oknem, wychodzę z łazienki do pokoju, a tam kipisz i oświadczenie mamy: nie wyjdziesz, póki nie posprzątasz; ot tak sobie; po prostu; widocznie czuła się wtedy lepiej; więc na nic jej dziwne metody wychowawcze:D moje naczynia w zlewie nie potrafią same wchodzić do zmywarki, więc czasami stoją i proszą:D na parapetach okiennych wiecznie mam jakieś książki, druty, szydełka czy nożyczki:D i nigdy nie robię generalnych porządków w soboty:D w soboty leniuchuję:D za to sprzątam bezecnie i bezbożnie w niedzielne poranki:D i staram się codziennie pamiętać o tym, ze urodziłam się nie po to, by uszczęśliwiać innych; parzyć i podstawiać pod nos herbatki; nie po to - by być emocjonalnym workiem do bicia dla popaprańców uczuciowych gorszych niż ja; staram się pamiętać o tym, że urodziłam się po to, by uszczęśliwiać samą siebie - przede wszystkim; i kiedy tak się dzieje, nie muszę uszczęśliwiać szczególnie mojego dziecka - ono to uczucie przejmuje ode mnie:) siedzą wtedy dwie rozgadane mordy przy ławie i albo plotkują albo dłubią coś we dwie;a to koraliki, a to kolczyki, a to kartki, albo inne duperelki, a kurz sobie leży i bieży - taki niby bieżący ten kurz:D, a smieci stoją w worku i czekają; a gary piszczą w zlewie; to wszystko jest dla mnie, tak jak wszyscy inni ludzie:)nie ja dla nich; wy też jesteście dla mnie; czytacie mnie; kiedy piszecie mi miłe slowa, to jest mi miło i blogo na duszy:) mam czasami potrzebę wyrzucenia czegośz siebie- przyjmujecie to na swe barki:); a ja daję wam odrobinkę siebie, bo chcę tego:) i nigdy nie dam wam więcej, niż chcę; wiem, gdzie jest tu granica; bo najwazniejsze są granice; jeśli je sobie poustawiamy w każdej sferze naszego zycia, stanie się ono o wiele łatwiejsze, prostsze i lepsze:)
  11. jizabela :D i tak właśnie powinno być :D super :D wszystko rozwiązuje się najlepiej po drodze - w swoim czasie - najlepszym dla wszystkich :)
  12. Ja - imienniczko; co znów? co za dół? nie wolno się poddawać; załamywać; to jest - inaczej; wolno;ale tylko na chwilę i tylko po to by móc zaraz wstać; zębami się podpierać; pazury łamać szukając oparcia ciut powyżej linii dna, ale - wstać; no i pogoda jest sprzyjająca dołom i dolinom; ni to zima ni to wiosna; wiatry, deszcze i szaruga; dlatego trzeba sobie zycie kolorować jak bajkę o troskliwych misiach:) one tam wciąż mają w tle kawałek tęczy:)
  13. witam:) dziękuję Oneill :) przypomniałam sobie, że mam konto na chomiku :D właśnie lecą mi na niego kolejne książki:) dla zainteresowanych - www.chomikuj.pl moje konto czyli nazwa chomika :D to: A-ta :) pozycje dotyczące naszych problemów są w dziale psychologia, zakładka kobiety i związki; postaram się abyście mogły ściągać pliki bez konieczności zakładania konta; jeśli będą problemy - proszę dać znać na maila - uzupełnię konto darmowego transferu:) Tuptuś:) jesli tak lubisz e-booki, to daj mi znać:D na cd mam całego nienackiego chyba:D i sama już nie pamiętam dokładnie co:D poza tym na chomiku mam również mnóstwo e-booków:) do wyboru do koloru:D ja osobiście wolę jednak zapach i szelest papieru no i po 8 godzinach cięzkiej tyrki przed monitorem w firmie, w domu już mnie tak nie ciągnie do blasku komputera:) pozdrawiam i do zobaczenia tutaj:) idalka
  14. witam:) chyba już dosyć późną nocą:) ja tylko tak na sekundkę, bo przypomniałam coś sobie:D odszperałam na płytce cd kilkanaście/kilkadzieścia - nie liczyłam dokładnie:D e-book-ów wymienianych i polecanych tutaj; chcę wsadzić je na jakieś konto pocztowe i podać wam hasło, abyście mogły je sobie swobodnie pobierać; jednak potrzebuję kilku danych: 1 - czy nie naruszam tym niczyich praw autorskich??? (np hasłem bylby mój nick, a przecież skrzynka osobista, niedostępna ogólnie :D ) 2 - czy w ogóle istnieje takie zapotrzebowanie??? żebym nie siedziała przed mulącym komputerem bez sensu :) i tyle w temacie:) a ponieważ nieczęsto tu bywam, proszę o jakąś odpowiedź jednej osoby za kilka dni na moją pocztę ( adres jest w moim profilu ) pozdrawiam idalka:)
  15. Tupcia:) mi i mojej małej najlepiej zrobiło jak: - pozwalałam jej pocierpieć, kiedy tatuś coś obiecał i nie dotrzymał; - pozwalałam jej siedzieć w oknie i wypatrywać, czy spóźniony tatuś przypadkiem już nie podjeżdża pod dom; na te dwie rzeczy pozwalałam ale w sposób kontrolowany; kiedy mówiłam słowo: obiecuję, przyrzekam - musiałam mieć pewność, że tylko jakiś czynnik nadludzki może mi w tym przeszkodzić; w sumie mi też to wyszlo na dobre, bo zaczęłam bardzo mocno cenić te słowa i przestałam nimi szafować :) w cierpieniu oczekiwania na nieprzychodzącego ojca pozwalałam jej posiedzieć okreslony czas; ja sobie przyjęłam kwadrans; po tym czasie musiała zająć się swoimi czy \"naszymi\" sprawami; wszystko to okraszałam spokojnymi rozmowami; tłumaczeniem, takie sytuacje zdarzały się i będą przecież zdarzać; z biegiem czasu mogłam zacząć jej mówić o szacunku do samej siebie w takich chwilach o braku szacunku jej taty do takich spraw; poza tym - w ogóle duzo, duzo duzo rozmów; zycie nie będzie naszych dzieci oszczędzać; im dłużej będziemy je chować pod kloszem, tym dłużej będą potem uczyć się tego zycia - jak my; dziś mała kontaktuje się z ojcem niemal wyłącznie poprzez internetowe komunikatory; ale nigdy nie czeka na niego dłużej niż kwadrans od umówionej godziny; po tym czasie wyłącza komputer i spokojnie zajmuje się innymi sprawami; i jeszcze jedno - przez te kilka lat tylko dwa razy dałam się namówić na telefon do niego; wymusiła to na mnie swoim płaczem i biedną minką; potem - tak jak dziewczyny już pisały - nie było takiej opcji; na swoje prośby słyszała niezmienną odpowiedź - jak tatuś chce i może, to zadzwoni; widocznie albo nie może albo nie chce; wyjaśnisz to sobie z nim przy innej okazji; nie twórz dziecku fałszywego ideału dobrego ojca - bo on na to nie zasługuje; nie twórz dziecku fałszywego obrazu złego ojca - bo na to z kolei dziecko nie zasługuje:) prawda dawkowana spokojnie, w miarę obiektywnie i w odpowiednych dawkach - dla mnie okazała się najlepszym rozwiązaniem:) dziś mała nadal kocha swojego ojca, bo zawsze jej powtarzałam, że wszystko może tacie zarzucić, ale nie to że on jej nie kocha- po swojemu oczywiście; dziś mała kocha go,ale traktuje bardziej jak dobrego kolegę; generalnie chyba ona jest dojrzalsza od niego:) tupcia - nie staraj się być łącznikiem pomiędzy dziećmi i ich tatą bardziej, niż to konieczne:) buziaki:)
  16. ewa :) \"Być tak blisko prawdy i tak długo jej szukać\" - bo najciemniej bywa pod latarnią :D tupcia - kobieto :D obiecaj, że już z tej miotły nie zejdziesz, to myślę że wszystkie tutaj zrzucimy się na jakiś mechanizm do niej z serii \"perpetum mobile\" :D co nas nie zabije, to nas wzmocni; cierpienie uszlachetnia, a szczęście dodaje uroczego błysku w oku:) jesteśmy więc i silne i szlachetne i piękne - chodzące ideały :D
  17. witajcie:) ostatnimi czasy mam ciut więcej czasu wolnego - więc póki co, będę się tu \"wtrącać\" :) sylwio - dojrzewasz :) a raczej dojrzewa w tobie ktoś nowy:) nie irytuj się, że brak ci zdecydowania czy impetu, by wystartować :) najważniejsze, ze posiane ziarnko zaczęło w tobie kiełkować:) wszystko przyjdzie w swoim czasie - czasie dla ciebie najlepszym:) ewo - nie oburzaj się na swojego Exa :) za jego pytanie, kim ty byś bez niego była:) spójrz na to inaczej; związałabyś się z dobrym, spokojnym czlowiekiem; prowadziłabyś stabilne emocjonalnie zycie; czy miałabyś wtedy ochotę, pomysł, szansę - na taki samorozwój, jakiego dokonujesz już od tak długiego czasu? czy czułabyś się równie dumnie jak teraz, kiedy krok po kroku pokonujesz bariery swoje i innych ludzi? czy byłabyś wtedy szczęsliwa? naprawdę szczęśliwa? więc teraz sama siebie zapytaj - kim ty byś była bez niego:)? czy aby na pewno warto się oburzać na jego sugerowaną odpowiedź pewnie \"nikim\" :)? oczywiście on pewnie inne \"nicestwo\" twoje miał na myśli :) mnie zycie z EXcentycznym i on sam :D ubogacili bardzo; dali mi tyle doświadczeń, wiedzy, wniosków:) do końca zycia mam piękną bazę :) bez niego mogłabym być krótkowzroczną, \"zaklapkowaną\", zyjącą na pół gwizdka kobietą; i takiego pokroju dziecko bym zapewne wychowała; rozwijam się wewnętrznie; ubogacam; mam szansę żyć pełnią zycia; swojego zycia; kurcze:) prawdziwe zycie to nie tylko słoneczka, chmurki i całuski :) to czasami smak krwi z udziabanego kuchennym nożem palucha czy z kącika ust, czy ból w kolanie zdartym na asfalcie lub ból wykręcanej reki; czasami sól łez wylewanych po cichu w kąciku, ale też i łez szczęscia :) to wszystko smakuje teraz inaczej, lepiej, mocniej i piękniej - niż kiedyś :) bez mojego EXcentrycznego byłabym nikim; szarą jednostką w milionach podobnych; i tak bym się czuła - częścią wielkego ula pszczół robotnic:) ja mu tam błogosławię szczerze i od serca:) niech dostanie w życiu wszelkiego dobra jak najwięcej - tyle ile dał innym:) a jakim on okazuje się czlowiekiem tyle czasu po naszym rozstaniu to już inna bajka:) taka troszkę dla potłuczonych :)
  18. sylwio, to usiądź z małą i powiedz jej spokojnie co myslisz o zachowaniu jej ojca; co wg ciebie nim kieruje; a decyzję, jak ma postapić - zostaw jej samej; jesli nie wie do końca, dlaczego się rozchodzicie - spokojnie, nie obwiniającgo bardziej niż nalezy, wszystko jej wyjaśnij; a co do pracy - zamiast chlipać, zajmij czymś czas; angazuj wszystkich do poszukiwania pracy dla ciebie:)
  19. cma :) przecież czytamy się ( znamy:) ) nie od dzisiaj:) nie uraziłaś mnie w jakikolwiek sposób:) ja też chowałam się w skorupkę, kiedy ktoś z otoczenia mnie naciskał; taką mam naturę; jak osioł ze shreka : " nie naciskaj mnie, bo się w sobie zamknę" :) ale to jest inne miejsce niż nasz telefon, czy spotkanie oko w oko; tu możemy przyjść, kiedy czujemy siłę w sobie, żeby już teraz dzialać - i wtedy niekoniecznie o wszystkim pamiętamy; tak, masz rację; do niektórych trzeba z czułością i delikatnością, jak do znerwicowanego dziecka - żeby niczym nie urazić, bo może zacząć krzyczeć; do niektórych nalezy podejść z wiadrem zimnej wody; myslę że tej czułości i delikatności jest tutaj tak duzo, że od czasu do czasu odrobina zimnej wody bedzie stanowiła dobrą równowagę; poza tym - jeśli zechcemy być nadal biednymi, chlipiącymi dziuniami, to nie liczmy na szczęście w swoim życiu kiedykolwiek; zawsze wtedy musimy wisieć na czymiś ramieniu czy szyi i być od niego zależni; jeśli chcemy być samodzielne - tę małą słodką dziunię musimy wychować sobie w sobie; umieć ją wyciągać na spacer, wtedy kiedy jest ku temu sprzyjająca atmosfera i czas; a jesteśmy tu, bo mamy dosyć zależności od kogokolwiek; odkrywamy czy odkryłysmy swoje pragnienie bycia samodzielną;
  20. anuszko - ja na ten topik trafiłam szlochając, ze to ja jestem takim potworem, ktory męczył swojego ukochanego męża, aż ten pod wpływem cierpienia zaczął ją źle traktować:) trafiłam tu chyba 2 lata po rozejściu się; przez te dwa lata wciąż walczyło we mnie poczucie winy i poczucie bycia ofiarą;
  21. to nie tak dziewczyny:) te osiem punktów nie przerobiłam na zimno i spokojnie; właśnie wierzyłam, ufałam, cofałam się, liczyłam na cuda, zawalałam w czasie z najgorszą szkodą dla mnie i mojego dziecka; te osiem punktów to moja wielka linia upadków i owszem - zwyciężyłam w ostatecznym rozrachunku; ale mogłam zrobić tak jak to teraz opisuję: na zimno i szybko; brakiem tego spowodowałam u siebie nieodwracalne rzeczy - straciłam czas; i co najgorsze - kiedy ja ulegałam ,wątpiłam i znów wierzyłam w cuda obietnic - to EXcentryczny znów robił swoje - owijał mnie sobie wokół palca choć już nie jako partner, kochanek, mąż - ale jako obcy mi człowiek; a jednak - owijał i sprawiał, że tańczyłam jak on chciał; że ja traciłam na tym, a on zyskiwał; kiedy dziewczyny opisują swoich katów, to przecież już dawno ustalone było: jakby z jednej matrycy wszyscy wychodzili i te same schematy mieli kodowane w mózgach; do tego stopnia, że uzywają tych samych zwrotów; te moje osiem punktów to sugestia, jak najszybciej pozałatwiać przyziemne, ale bardzo ważne sprawy swoim jak najmniejszym kosztem; pamiętam swoje cierpienie i ból i niemoc niekiedy; może któraś nie będzie musiała doświadczać na własnych błędach; może uniknie kilku przykrości i upadków; najczęsciej świeżo po naszych rozejściach i rodziny i bliscy wspierają nas mocno; trzeba to wykorzystać; tę ich siłę; czerpać z niej swoje własne; bo po czasie mija wszystko; każdy wraca do swoich spraw; nasza malutka tragedia staje się dla innych już powszedniością; i jesli wtedy zaczynamy dopiero zalatwiać formalności, szarpać się - nikt już nas nie wesprze tak mocno, jakby zrobił to na samym początku;
  22. ok, dziewczyny postaram się teraz krótko ( to trudne dla mnie niezmiernie), w miarę zrozumiale napisać o kilku sprawach, których nie znam tylko z książek, ale z własnego życia; najpierw jako wstęp kilka słów o mnie: jakiś czas po 30tce; wychowana od 14 roku zycia bez ojca, jednak wcześniejsze lata to typowa polska patologiczna rodzina lat 70tych; przyzwoici ludzie na zewnątrz, matka pracująca, ojciec porządny, ale lubi \"zajrzeć do kielicha\" jak większość jego równieśników; co widziałam jako dziecko - nie będę tu już pisać; mama zamknęła się na uczucia i rzuciła w pracę; słowo kocham słyszałam chyba od niej jedynie w facie zarodka; mimo tego, że byłam ponoć ogromnym owocem miłości ich dwojga; ile upokorzeń, bólu i cierpienia od niej zniosłam - nie wytrwałybyście w czytaniu tego; póki jako 14tolatka nie poznałam swojej pierwszej wielkiej miłości, można by mi było przypisać wiele cech autyzmu; ale kto się tym przejmował kiedyś; dzięki tej miłości ożyłam; poczułam samą siebie; i zobaczyłam, że poza wiecznym odtrąceniem matki miłość mogę znaleźć poza nią; więc jesli się zakochiwałam to na zabój i marzyłam o slubie i szczęsliwej rodzinie; tak spotkałam swojego męża; oczywiście od samego początku wiedziałam, że to ten jedyny; ale odbiegam od tego, co najważniejsze; te, które pamiętają mnie z poprzedniej części, powinny też pamiętać, jak bardzo byłam słaba, roztrzęsiona; na szczęście dla mnie - na topik trafiłam już PO rozejściu się; na szczęście dla mnie - wszystkie te wartościowe ksiązki przeczytałam już wtedy, kiedy byłam SAMA; na szczęście dla mnie - po bodajże dwóch latach na topiku, zmieniłam pracę; musiałam mocno ograniczyć wizyty tutaj; i tak zostawiłam książki, to miejsce i weszłam w zycie; po prostu - zaczęłam żyć; działać; mniej rozmyślać; i wiem jedno - gdybym ten topik, te ksiązki dorwała w czasie trwania małzeństwa i jego problemów, być może nadal bym tkwiła w chorym, popapranym związku, zdychająca jako kobieta i jako jednostka w ogóle; roztrząsająca pozytywy i negatywy ukochanego; jego uczynki, słowa, ba - nawet mysli; bo przecież znam go na wylot; myslę, że nie tędy droga dla niektórych; a ja? tak; jestem silna; choć bardzo slaba niekiedy; ale silna nie stałam się z dnia na dzień; nie wiedziałam, co mnie czeka kiedy wywalałam ukochanego z domu; wiedziałam jednak, że cokolwiek by to nie było, wszystko będzie lepsze od życia z nim; przeżyłam kilku komorników, utratę pracy, poważną chorobę dziecka; tak; jestem silna bo muszę; swoje dzieciństwo i młodość spędziłam zamknięta w swoim świecie książek; a w nich pełno ideałów; ideałów ukochanych, związków i rodzin;rodziewiczowa, mniszkówna, balzac, mann, kraszewski; całe swoje życie bujałam w obłokach i najmniejsza drzazga codzienności była dla mnie kłodą nie do pokonania; dzięki tym wszystkim książkom polecanym tutaj zdobyłam wielką wiedzę; na temat wielu czynników naszych i naszych milusińskich działań; jednak o doopę je roztrzaskać sobie mogłam, kiedy mi EXcentryczny półtorej roku nie płacił alimentów; na co mi rozłożenie jego osobowości i zyciorysu na czynniki pierwsze wtedy? wtedy była mi potrzebna znajomość obowiązków komornika i moich praw; to było ważniejsze; więc uważam, że najpierw należy zadziałać; aby zamknąć rozdział zycia z psycholem; definitywnie; pozałatwiać, choćby jak w transie i na \"ostatnich nogach\" wszystkie przyziemne, formalne sprawy; dopiero potem można spokojnie zamknąć się w kąciku z ksiązkami i czerpać z nich wiedzę na dalszą swoją przyszłość; przerobić i mamusię i tatusia i wszystko to, co sprawiło że dziś jesteśmy tutaj; ale z własnego doświadczenia wiem, że ta ogromna wiedza z jednej strony wzbogaca, ale z drugiej blokuje i hamuje; bo stajemy się tak \"rozumiejące\", tak \"wiedzące\", że nie wiadomo kiedy znów możemy trafić na kolejnego drania; ale my przecież będziemy trzymać rękę na pulsie, bo znamy te wszystkie mechanizmy, prawda? a najgorsze jest to, że niekiedy tym kolejnym draniem jest potworek, którego jakiś czas temu odstawiłyśmy od swojej piersi; ufffffff, nawet tego nie przeczytam korekcyjnie przed wysłaniem; wyszlo jak wyszło; najwyżej mało zrozumniale:) jedno jest pewne - snując scenariusze mozliwego jak cztery umowy, snujac możliwe wizje najgorszego jako swoje lęki po rozwodzie jak sylwia - nie ucieknie się z tego miejsca i nie ucieknie się od dotychczasowego zycia; a najgorzej stanie się wtedy, kiedy zamknie się tutaj, w wirtualnym miejscu, gdzie jest tyle zrozumienia i współczucia, gdzie mozna bez strachu wciąż tkwić w samej sobie i powoli tracić kontakt z rzeczywistością; bo zycie to nie wieczne analizy i porówania, tylko ruch - działanie; a ty tuptusiu takie właśnie sprawiasz wrażenie;
  23. witam:) Ja1972 :) wyslę Ci namiary na moje miejsce żalu, skruchy i bezdennej głupoty niekiedy:) SYLWIA - kilka konkretów odnosnie twojej sytuacji: 1 - jeśli chcesz naprawdę i głęboko zmienić obecny stan i rozejść się z mężem, nie możesz w jakikolwiek sposób łagodzić ani jednego zajścia; chodzi mi o zeznania na policji i ew. następne w sądzie; 2 - ewentualna eksmisja - koniecznie wpisz taki punkt w pozwie o rozwód; 3 - nie licz na przepis, że po 6 miesiącach można wymeldować; to nie takie łatwe; ja mam mieszkanie własnościowe, którego jestem jedyną właścicielką; miałam rozwód z wyłącznej winy męża; mialam niesamowitego farta, że w końcu ścigany za długi zwiał poza kraj i nawet rodzice bali się mówić komukolwiek, gdzie przebywa; ale i tak cała procedura trwała niemal rok;najpierw ustalali jego miejsce pobytu, wzywali rodziców na swiadków, potem ustalali przedstawiciela na sprawie; koszmarnie długa droga i trzeba cały czas monitorować, żeby nie trwała latami ;o więc - najpierw będą musieli ustalić obecne miejsce zamieszkania męża; wyslą mu pismo z info, że ty chcesz go wymeldować i czy wyraża na to zgodę;a jeśli odpowie - jak mój - że absolutnie, bo chce się wprowadzić, nie ma mocnych; będzie mógł wejść do domu w asyście policji, gdybyś go dobrowolnie nie chciała wpuścić; dlatego tak ważne są twoje stanowcze i mocne zeznania na policji w sprawie pobicia; tak ważna jest obdukcja; to może pomóc, ale z tym najlepiej wystapić własnie przy rozwodzie; 4 - jesli rozwód, to stawaj na głowie, zeby był WYŁĄCZNIE z winy męża; nie idź na ugodę; to jest bardzo ważne dla ciebie; chociażby ze względów finansowych - koszty rozwodu pokryje wtedy wyłącznie on; będziesz mogła do końca życia starać się o alimenty na samą siebie; będziesz miała satysfakcję, że w obliczu prawa w końcu mu dowaliłaś bezkarnie:) 5 - praca:) zacznij wierzyć w siebie:) bez tego żadne doświadczenie i wiedza nie pomogą ci w jej znalezieniu:) 6 - alimenty na dzieci - w imieniu nieletniego możesz wystapić ty;w imieniu pełnoletniego raczej nie bardzo; samo osobiście jak najbardziej; ale można podpytać w sądzie, czy nie możesz w jednym pozwie na dwoje, jesli ci pełnoletnie udzieli pełnomocnictwa - jednak tu to tylko moje domysły:) 7 - długi i kredyty przy rozwodzie wystąp o podział majątku i zobowiązań; jeśli nie macie rozdzielności majątkowej, to w zupełności wystarczy do tego, abyś przejęła na siebie tylko połowę zadłużeń, choćbyś sama brała kredyt; 8 i najważniejsze - zaciskaj zęby; bo naprawdę po tym wszystkim będzie już tylko z górki:) powodzenia
  24. Sylwio MUSISZ zrobić obdukcję - MUSISZ ! ! ! z obdukcją, wyrokiem za przemoc możesz starać się o eksmisję najdroższego; a teraz twoja sytuacja - masz bliskich, rodzinę przy sobie? jak duze są twoje córy? jakie masz wykształcenie, jak duże jest twoje miasto? wszystko jest ważne? masz mozliwość o\"oddania\" ukochanego w ramiona jego rodziców dobrowolnie? jak kwestia prawna mieszkania? nie wstydź się żadnej pracy, jesli jest uczciwa; nie znajdziesz stałego zatrudnienia, sprzątaj mieszkania; zostań opiekunką dla małych dzieci; rusz znajomych i samą siebie, aby zająć czymś głowę i czas; nie wstydź się prosić rodziny o pomoc; jeśli nie bedą wiedzieli, nie będą w stanie działać; jeśli oleją - wśród znajomych znajdą się ci najbliżsi z pomocną dłonią; kurcze - tylko nie siedż na tyłku i nie rozczulaj się nad samą sobą; na to znajdziesz jeszcze duzo czasu kiedyś; jak już będziesz miała pracę, mieszkanie bez najdroższego; teraz jest czas na siłę i walkę; i wszystko inne jest lepsze od tego co masz teraz; wszystko nowe, nieznane i straszne przez tę nowość - jest lepsze od tego co masz teraz; i wierz w swoją siłę, choćbyś musiała się sama do tego przekonywać co kilka chwil; pamiętaj, że nie jesteś w tym cierpieniu i strachu wyjątkowa; setki, tysiące kobiet codziennie przeżywa to samo i znacznie więcej; i dają radę, stają na nogi i zaczynają być szczęsliwe:)
×