idaalia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez idaalia
-
hmm ...mazurze ... aby człowiek zmienił w sobie to, co niedobre w nim i złe, musi mocno chcieć i nie zmieni tego w przeciągu miesięcy ... coś, co roslo latami, nie wykorzeni się w przeciągu kilku miesięcy ...poza tym ... niekiedy pamięć płata nam figle i choć niby już jesteśmy inni, to przy osobie, z którą się rozeszlismy ... może wyleźć z nas to samo, co kiedyś ... przy innych - do końca zycia będziemy stworzeni na nowo przez siebie .... przy tej jednej jedynej, przy tym jednym jedynymn, wylezie bez względu na wszystko to, co kiedyś było ... obawa przed tym trzyma mnie jak na najlepszym łańcuchu przed powazną myslą o ponownym byciu razem ... bo nie jestem w stanie zaufać nawet samej sobie ...
-
i tak pomyslałam sobie teraz, że żal mi własnie, że ta obcość się tworzy ... ja po prostu myslę o nim z żalem ... nie utraconych lat, nie doznanych krzywd - ja o tym już niemal zapomniałam, przebaczyłam, wracać do tego nie chcę; żal - że nie wyszło, że ... echh ... żal, wielki żal niekiedy ściska mnie mocno, że nie ma opcji na bycie z sobą razem, bo było nam długo a potem bywało coraz rzadziej - wspaniale; nigdy z nikim już nie będę stanowić jedności jak z nim i kangurkiem; z nikim już nie staniemy się z nią jedną rodziną; kościł mówi, że elementarną jednostką jest rodzina; rodzina to ja i kangurzątko; nikt więcej; tego mi żal ... tylko my dwie ...
-
to będzie już chyba kolejna strona :) więc przypominam, ze wklejam fragmenty \"potęgi podświadomości\" z rozdziału poświęconemu małżeństwu :) za nami to już:)? ale może warto przeczytać ze zrozumieniem, zeby nie popełnić kolejnego błędu:) \"Największy błąd Największy błąd popełnia ktoś, kto omawia swoje małżeńskie problemy z sąsiadami albo rodziną. „Mąż nie potrafi zarobić. Do mojej matki odnosi się okropnie, nic tylko by pił, wobec mnie jest coraz bardziej napastliwy i ordynarny.” Któż nie zna kobiety, która w ten albo podobny sposób nie obmawia męża przed sąsiadami i krewnymi? Problemy małżeńskie omawiaj wyłącznie z doświadczonymi specjalistami i osobami do tego powołanymi. Dlaczego zależy ci na tym, by jak najwięcej ludzi myślało źle o twoim małżeństwie? Pomijając już to, że roztrząsanie wad i słabości współmałżonka przyswaja te cechy tobie. Kto bowiem wypowiada te negatywne myśli, kto je hoduje? Ty! A tacy jesteśmy, jak myślimy i czujemy. Krewni na ogół nie potrafią dobrze doradzić; z reguły przejmują się takim małżeńskim kryzysem i są stronniczy. Należy odrzucać każdą radę, jaka narusza złotą zasadę: „Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie” (Mt 7,12). Warto pamiętać, że nawet w najlepszych małżeństwach występują czasem napięcia, nieporozumienia i okresy pewnej obcości. Zachowuj to przy sobie i nie włączaj nigdy znajomych i przyjaciół w swoje problemy małżeńskie. Za wszelką cenę unikaj krytykowania i obmawiania współmałżonka. Nie próbuj urabiać żony Mąż, który chciałby zrobić z żony własną kopię, postępuje niemądrze i naraża małżeństwo. Kobieta bowiem odbierze takie próby jako pogwałcenie swojej osobowości. Takie zachowanie męża wzbudzi w niej sprzeciw, raniąc jej dumę i poczucie wartości. Nic więc dziwnego, że małżeństwo zostaje przez to wystawione na ciężką próbę. Docieranie się partnerów jest oczywiście potrzebne. Jeśli ktoś jednak uczciwie przyjrzy się własnemu wnętrzu, charakterowi i zachowaniu, znajdzie tyle wad i słabości, że do końca życia będzie miał z czym walczyć. Gdy ktoś mówi: „Chciałbym wychować partnera po swojemu”, wpędza się w niebezpieczne dla małżeństwa kłopoty. Nie ominie go surowa lekcja tego, że każdy człowiek powinien przede wszystkim pracować nad sobą. Trzy kroki, które niosą dobrodziejstwa Pierwszy krok: Drobne tarcia i nieporozumienia staraj się załagodzić jak najprędzej, jeszcze tego samego dnia. Przed pójściem spać nie zapomnij z całego serca przebaczyć wszystkiego współmałżonkowi. Zaraz po przebudzeniu pomódl się, by przez cały dzień kierowała tobą powszechna mądrość. Wspomnij przy tym z miłością współmałżonka, rodzinę i całą ludzkość. Drugi krok: Przy śniadaniu razem odmawiajcie modlitwę. Dziękujcie za smaczny i obfity posiłek oraz za wiele innych dobrodziejstw, jakich zaznajecie. Przy wszystkich wspólnych posiłkach unikaj rozmowy o kłopotach albo drażliwych sprawach. Mów do żony albo męża: „Doceniam wszystko, co dla mnie robisz, i przez cały dzień będę myśleć o tobie z czułością”. Trzeci krok: Mąż i żona powinni co wieczór na zmianę głośno się modlić. Nie traktuj obecności współmałżonka jak czegoś oczywistego. Okazuj mu miłość i szacunek. Zastanawiaj się, jak słowem i czynem sprawić partnerowi radość, zamiast zrzędzić, obmawiać go i krytykować. Najpewniejszym fundamentem szczęśliwego małżeństwa i rodziny jest miłość, piękno, harmonia, wzajemny szacunek, wiara w Boga i w ludzkie dobro. Zanim pójdziesz spać, przeczytaj psalm 27. i 91., 11. rozdział listu do Hebrajczyków, 13. rozdział pierwszego listu do Koryntian i inne fragmenty z Biblii, które są źródłem bogactwa dla serca i umysłu. Kto trzyma się zawartych tam zasad, zobaczy, że z roku na rok jego małżeństwo będzie się układało coraz pomyślniej.\"
-
\"Jak można znaleźć się na krawędzi rozwodu Niedawno pewna młoda para, która ledwo przed paroma miesiącami wzięła ślub, postanowiła się rozwieść. Jak się okazało, młody człowiek żył w ciągłym strachu, że żona go opuści; był przekonany o jej niewierności. Takie myśli prześladowały go dzień i noc, aż stały się obsesją; jego umysłem owładnęła wyłącznie myśl o rozwodzie. Ponieważ żona instynktownie czuła jego niechęć, coraz rzadziej potrafiła okazać mu miłość. W zaklętym kręgu tych negatywnych myśli i wyobrażeń ich wzajemny stosunek pogarszał się z dnia na dzień. Oto przykład znanego nam skądinąd prawa przyczyny i skutku, akcji i reakcji. Myśl jest przyczyną, skutkiem zaś reakcja podświadomości. Pewnego dnia młoda kobieta wyprowadziła się ze wspólnego mieszkania i zażądała rozwodu, co potwierdziło najgorsze obawy jej męża. Rozwód zaczyna się w umyśle Każdy rozwód bierze początek w umyśle danych osób - formalności prawne są jedynie późnym, widocznym tego skutkiem. Serca tych dwojga młodych ludzi przepełniał wzajemny strach przed sobą, nieufność, zazdrość i gniew. Taka postawa osłabia i wyczerpuje ciało i umysł. Tym dwojgu przyszło więc doświadczyć na sobie, że nienawiść dzieli, a miłość łączy. Zaczęli sobie uświadamiać, jakie błędy popełniali w umyśle. Żadne z nich nie słyszało dotychczas o duchowym prawie przyczyny i skutku. Nie dostrzegali własnego nadużycia umysłu i skutków, jakie to powoduje. Na moją propozycję młoda para spróbowała uratować swoje małżeństwo. Poradziłem im terapię modlitwą. Zaczęli na wszelkie sposoby okazywać sobie miłość, dobrą wolę i gotowość porozumienia. Wieczorami na zmianę czytywali sobie psalmy. Jeszcze nie są u końca tej drogi, ale z każdym dniem ich małżeństwo układa się lepiej. Zrzędliwa żona Często żona zaczyna zrzędzić tylko dlatego, że czuje się zaniedbana i pragnie więcej miłości i uwagi. Okazuj zatem żonie więcej zainteresowania i chwal jej zalety tak szczerze, jak na to zasługują. Kiedy indziej nieznośne usposobienie kobiet należy tłumaczyć chęcią urobienia męża po swojemu. Trudno o lepszy sposób, by stracić męża! Współmałżonkom nie wolno wytykać sobie ustawicznie błędów. Powinni raczej chwalić partnera i dziękować mu za wszelkie dobro, jakie w nim i dzięki niemu znajdują. Zgryźliwy mąż Kiedy mąż zaczyna żywić do żony urazę i wypominać jej wszystko, co rzekomo wyrządziła mu słowem i czynem, popełnia w pewnym sensie cudzołóstwo. Tak samo bowiem jak niewierny mężczyzna wchodzi w negatywny, destruktywny związek. Ktoś, kto w sercu odrzuca kobietę i wrogo się do niej odnosi, jest niewierny. Łamie bowiem ślub, w którym przyrzekał jej miłość aż do śmierci. Jeśli ktoś ma skłonność do rozpamiętywania prawdziwych albo urojonych krzywd, powinien pokonać gniew i niechęć. Niech zastanawia się nad sobą; wobec żony powinien być zawsze dobry, uprzejmy i delikatny. Bez trudu uniknie wtedy nieporozumień. Jeśli mąż zacznie dostrzegać zalety żony, uwolni się od destruktywnej zawziętości. Dzięki pozytywnej postawie duchowej poprawi się nie tylko jego związek z żoną, ale i z otoczeniem. Dbaj o wewnętrzną harmonię, a będziesz żyć w zgodzie ze sobą i światem.\"
-
\"Jak mężczyzna przyciąga idealną żonę Tak samo powinien zrobić mężczyzna, posługując się podobnymi słowami: „Czuję, jak zwraca się ku mnie kobieta, z którą doskonale się uzupełniamy. Między nami zadzierzga się głęboka więź duchowa, a nasza wzajemna skłonność stanie się naczyniem boskiej miłości. Wiem, że potrafię obdarzyć tę kobietę serdecznością, spokojem, szczęściem i radością. Zdołam wypełnić jej życie samym dobrem. Widzę ją przed sobą. Jest wrażliwa, dobra, wierna, szczera, uczuciowa, pełna spokoju i szczęścia. Coś nieodparcie ciągnie nas ku sobie. Będziemy żyć razem w miłości, prawdzie i pięknie. Przypadnie mi w udziale idealna towarzyszka życia.” Kiedy rozmyślasz tak w skupieniu o upragnionym towarzyszu życia i o jego cechach, jego zalety stają się częścią twojej osobowości. Moc porozumiewania, jaką rozporządza podświadomość, połączy ciebie i ukochaną kobietę zgodnie z Bożym zamysłem. Po co trzeci raz popełniać błąd? Niedawno pewna nauczycielka powiedziała mi: „Byłam trzy razy zamężna i wszyscy moi partnerzy byli bierni, ulegli i nie mieli cienia inicjatywy. Dlaczego ja trafiam wciąż na zniewieściałych mężczyzn?” Spytałem, czy już zawczasu odkryła w drugim mężu niezbyt wyrazistą osobowość. Odrzekła: „Oczywiście, że nie; inaczej nigdy bym za niego nie wyszła!” Najwyraźniej niczego się nie nauczyła po pierwszym błędzie. Nieszczęście leżało w jej własnej osobowości. Miała raczej męską naturę - energiczną i władczą. Podświadomie pragnęła człowieka uległego i biernego, który jej pozostawi rolę przywódcy. W postępowaniu powodowała się więc podświadomością, przez co jej skryte wyobrażenia musiały się zrealizować. Musiała teraz nauczyć się, jak przez umiejętną modlitwę rozerwać ten łańcuch przyczyn i skutków. Jak uwolniła się od negatywnej postawy Najpierw owa niemłoda już kobieta poznała prostą prawdę: jeśli wierzy, że przyciągnie idealnego partnera, zjawi się on wkrótce w jej życiu. Aby uwolnić się od negatywnych wyobrażeń i znaleźć naprawdę idealnego towarzysza życia, odmawiała następującą modlitwę: „Wpajam umysłowi cechy takiego mężczyzny, za jakim tęsknię. Mój idealny towarzysz życia to silna, oryginalna osobowość. Jest po męsku czuły, uczciwy, lojalny, wierny i ma inicjatywę. Przy mnie znajdzie miłość i szczęście. Z radością pójdę za nim, dokądkolwiek zechce. Wiem, że mnie pragnie i ja pragnę jego. Jestem uczciwa, szczera, czuła i dobra. Mam go czym obdarzyć: dobrą wolą, radością, zdrowym ciałem. To samo on da mnie; wszystko jest wzajemnością, ja biorę i daję. Boska mądrość zna tego mężczyznę i wie, gdzie on jest. Podświadomość nas połączy - rozpoznamy się od razu. Ufam mojej podświadomości i wiem, że spełnienie jest blisko. Już teraz z całego serca za to dziękuję !” Modlitwę tę odmawiała codziennie rano i wieczorem. Przejęta szczerością swoich słów miała pewność, że stałe rozmyślanie o idealnym partnerze odmieni także ją - jak obraz w zwierciadle.\"
-
dostałam od koleżanki elektroniczną wersję \"potęgi podświadomosci\" oto jej fragmenty, praktycznie, cały rozdział poświęcony małżeństwu; jeśli któraś z was chce dostać całość ( a warto to przeczytać :) ), niech dadzą znać na maila ( jest pod moim nickiem podany); wyjdzie z tego wklejania kilka notek :D ale chyba nie zanudzę was :D \"U podstaw wszelkich kłopotów małżeńskich leży nieznajomość sił umysłu i ich działania. Wykorzystując prawa umysłu można usunąć wszystkie tarcia między współmałżonkami. Kto modli się razem, ten razem przetrwa. Rozważanie boskich ideałów, poznawanie praw życia, wypełnianie wspólnych zamierzeń i wspólnie wytyczonych celów oraz korzystanie z odpowiedzialnej wolności stwarzają warunki dla idealnego małżeństwa, do szczęścia i poczucia więzi, które nierozerwalnie łączy dwoje ludzi. Rozwodowi najlepiej zapobiec zawczasu, a mianowicie już przed ślubem. Nikomu nie można robić zarzutu z tego, że chce się uwolnić od sytuacji nie do zniesienia. Czy jednak musi do niej dojść? Czy nie lepiej zawczasu zwrócić uwagę na przyczyny trudności małżeńskich, czyli uchwycić zło u korzenia? Rozwody, separacje, unieważnienia małżeństw i związane z nimi nie kończące się spory prawne, podobnie jak wiele innych ludzkich problemów, tłumaczyć można nieznajomością relacji między świadomością a podświadomością. Podstawa każdego małżeństwa Prawdziwe i trwałe małżeństwo opiera się na duchowej podstawie. Jest ono sprawą miłości. Uczciwość, szczerość, dobroć i prostolinijność są zarazem warunkiem i wynikiem miłości. Jeśli ktoś żeni się z kobietą wyłącznie dla pieniędzy, pozycji społecznej albo dla dowartościowania siebie, nie zawiera prawdziwego małżeństwa. Takie małżeństwo pozostanie tym, czym było na początku: oszustwem, farsą, pustą maskaradą. Jeśli z kolei kobieta mówi: „Mam dosyć pracy zawodowej, chciałabym wyjść za mąż, żeby się ustabilizować”, wychodzi z fałszywego założenia. Robi zły użytek z praw umysłu i nieprędko zazna szczęścia. Nikt, kto poprawnie zastosuje omawiane w tej książce metody, nie będzie mógł nigdy narzekać na nędzę ani chorobę. W dążeniu do zdrowia, spokoju, radości i wiedzy kobieta nie jest wcale zdana na sukcesy męża, ojca czy brata. Musi jednak poznać drzemiące w jej wnętrzu siły oraz prawa własnego umysłu, będące jedyną niezawodną podstawą bezpiecznej i pomyślnej egzystencji. Jak przyciągnąć idealnego męża Przestałaś być naiwną kobietą, która nie zna działania własnej podświadomości. Wiesz, że wszystko, co jej wpoisz, nabierze w życiu widzialnych kształtów. Wypełnij zatem podświadomość żywym wyobrażeniem wszystkich cech, jakie powinien posiadać twój mąż. Nie ma powodu do rezygnacji. Trzeba działać - jeszcze dziś! Siądź wieczorem w wygodnym fotelu, zamknij oczy, zapomnij o zmęczeniu i codziennych troskach, odpręż się i wpraw w dobry nastrój. Jesteś całkiem bierna i chłonna. Przemów teraz do podświadomości mniej więcej takimi słowami: „Czuję, jak zwraca się ku mnie mężczyzna - uczciwy, szczery, lojalny, wierny, spokojny, szczęśliwy i zamożny. Wszystkie te zalety utrwalają się głęboko w mojej podświadomości. Kiedy oddaję się ich rozważaniu, stają się częścią mojej jaźni i nabierają kształtów w podświadomości. Wiem, że istnieje nieodparta zasada przyciągania, i ufając jej wzywam teraz mężczyznę, który odpowiada moim podświadomym przekonaniom. Jestem niezachwianie pewna, że wszystko, w co uwierzy moja podświadomość, stanie się rzeczywistością. Wiem, że mogę się przyczynić do spokoju i szczęścia tego mężczyzny. Mamy takie same ideały. On pragnie mnie takiej, jaka jestem, a ja też nie chciałabym go zmieniać. Łączy nas uczucie miłości, wolności i wzajemnego szacunku.” Ucz się tych słów, aż wejdą ci w nawyk. Przeżyjesz wielką radość, kiedy w twoim życiu pojawi się mężczyzna o wymarzonych przez ciebie cechach charakteru. Połączy was twoja mądra podświadomość. Rozbudzaj w sobie wszystko, co masz najlepszego - całą miłość i poświęcenie, do jakiego jesteś zdolna. Miłość, jaką będziesz obdarzać, zostanie ci po stokroć wynagrodzona.\"
-
hahahhhaaaaa :) ale mi się błogo na duszy zrobiło:D ćmo:D no to fakt :D nigdy żadna kobieta nie sprowokowała mnie do jakichś parć, dyskusji, przekomarzań :D jedynie mężczyźni są do tego zdolni :D ale czy ja kiedykolwiek mówiłam, że nie lubię mężczyzn, albo ich nie potrzebuję :D??? potrzebuję jak jasna cholera :D do czucia się bardziej kobiecą, do dowartościowywania się w chwilach słabych i złych :D do takich własnie potyczek słownych, które uwielbiam :D jestem jak pasożycik mały :D jak pchełka, która bez żywiciela potrafi usnąć w kudełkach dywanu nawet na kilka lat :D echhh :D i ćmo :) mała przestanie boleć, naprawdę:) przestało boleć present, mnie i wiele innych, i z ciebie uleci ten ból, nie możesz mu się tylko poddać, bo potrwa to dłużej :) na początek leciutko na siłę zaufaj sobie, na siłę leciutko tłumacz sobie różne rzeczy :) będzie lżej :) po czasie \"na siłę\" minie i pojawi się \"mimochodem\" ... \"odruchowo\" :) będzie wspaniale i dobrze, byleby tylko naprawdę chcieć i nie spuszczać nosa na zupełną kwintę :) spójrz na swoją stopkę :) co tam pisze :)? dasz radę
-
e tam present :D ja tam do końca temu rodzynkowi nie ufam i nie wierzę:D stuknął, poszturchnął idalką i zerka jak chłopczyk z boczku, popłacze się dziewczynka??? dziewczynka pokazała język i tupnęła nóżką, to chłopczyk czuje, że niewłaściwie postapił, bo jednak dziewczynka to dziewczynka, więc podchodzi i głaska ją po główce,ale gdyby dziewczynka puknięta i szturchnięta stanęła w kąciku i usta złożyła w podkówkę, to chłopczyk poczułby się silny i męski i do głowy nie przyszłoby mu głaskać ją po warkoczykach :D nie mam ikry, mam dziś po prostu spokojny radosny dzień :) i lubię przekomarzać się z mazurem:D brak mi tego, odkąd tomasz zaciążony :D to on zawsze dawał upust moim skłonnościom do wystawiania języka i tupania nuziami :D
-
witajcie kobietki obecnie moje życie \"po toksycznym związku\" jest takie spokojne i usmiechnięte:) że polecam wam tylko pewnien link:) zajrzyjcie na niego:) warto:) przewarto :) http://rozrywka.eurocity.pl/siec/mysli/tantra.html pozdrawiam serdecznie - idaalia
-
jaaaaa:D:D:D rozdziawiona ja1972 :D jak do mnie przemówiła ta świadomośc możliwości wywalenia jęzora:D:D:D cudnie:D widzialna:) to piękny cytat o duszach:) ja z tego wyciągnęłam swój mały osobisty wniosek:) wiele razy pisałam już, że gdzieś na dnie serca będę tego swojego węża kochać do końca swoich dni i nadal tak czuję :) poczułam się po przeczytaniu twoich słów wielka i mądra i wspaniała:) bo:) bo wybaczyłam wężowi już dawno wszystko to złe, które mi wyrządził :) i teraz doszłam do wniosku, że jakże to słuszne i wielkie własnie i rozumne w kroczeniu ku lepszemu życiu :) echh :D się roztkliwiłam nad sobą i jak to kiedyś chyba present napisała :D moje ego urosło i wygląda jak puchatek:D jutro praca i sprowadzą mnie na ziemię prędziutko:D whim - kobietko - pytasz sama siebie, czy jedyny sposób na to, by nie upaść znów, to być samą na zawsze??? mnie niekiedy też dręczą takie pytania i wtedy wzdrygam się , otrząsam i myślę, że to nie koniec mojego życia tylko piękny początek:) a po przeczytaniu widzialnej pięknego opowiadania o duszach jestem już pewniście pewna:) nic w naszym zyciu nie dzieje się przez przypadek, wszystko ma swoje znaczenie:) a Najwyższy nie po to pozwala nam cierpieć, byśmy już nigdy nie zaznali szczęscia:) On kocha wszystkich nas, pozwala jednym \"ślizgać\" się przez życie, innym pozwala znosić upokorzenia i cierpienia, ale nie jest zły - i prędzej czy później każdy z nas otrzyma to, na co zasługuje i co sam sobie wypracował:) dlatego ja wiem, że gdzieś nieopodal żyje mężczyzna, który kiedy przyjdzie mój czas - pokocha mnie mądrze i prawdziwie:) a ja urodzę mu (jeszcze-mam nadzieję, że będę wtedy jeszcze mogła :D ) dzieci i będziemy zyli długo i szczęsliwie:) pozdrawiam gorąco
-
moja mała osobista teoria dołów doliniastych :) same je kopiemy, same wpadamy i same wyłazimy :D od czasu do czasu wsadzamy jeszcze w łapy bliskim saperkę, żeby nas piaseczkiem posypywali w tym dole :D bo się z tymi butelkami i emerytowanymi, w stanie spoczynku dołami jakoś certolicie :D a nie ma ich, póki nie odkopiemy i tyle:D hehe:D a póki co, wszystko cieszy mnie niezmiernie:D czyli życie jest piękne choćby z kolcami - dziewczyny jak dać sobie radę po toksycznym związku??? znaleźć szczęscie w gołębiej kupce na parapecie i przeć do przodu małymi kroczkami :)
-
ostatnie dwie minutki w pracy:) w domu od miesiąca siec, jednak szczerze mówiąc :D nie ciągnie mnie w domu do kompa :D za czasów męża-węża bywało odwrotnie :D ale nie załuje,dzieki tamtemu okresowi poznałam wspaniałych ludzi, w tym mariuszka :D a poza tym :D mąż EXcentryczny nie pojawił się w piątek po kangurka mojego, przylazł po 20ej, nawalał domofonem, odebrałam ,ledwo bełkotał jakieś bezsensowne przeprosiny, malenkiej w ogóle nie chciał do słuchawki, za to mnie prosił o spotkanie :D chwilkę- może z 20 minut, po co i dlaczego , nie wiem do dziś:D mam nadzieje, że nie pamięta nic a nic i tyle:D cieszy mnie to całe zajście, nie ubolewam i nie roztkliwiam się nad jego losem, bo :D bo ja jednak sama olę poprosiłam do domofonu, niech pogada z tatusiem,a co:D ola również mało co zrozumiała z pijackiego bełkotu i choć zabolało ją jak diabli, ze tatuś zamiat do niej to poszedł pić, jedno jest pewne:) chyba mało ją to już obeszło:D i to jest ta moja radość :D zmykam paaaaaaaaaaa:D
-
ja1972:D z poczwarki wyłazi motylek:D zdrowa, piękna, mądra i świadoma tego kobieta??? :D ja a ja olałam ciepłym moczem myslenie \"co może się zdażyć z moim EXcentrycznym\" i zaczęłam cieszyć się chwilkami po dawnemu :D jak mi dobrze:D kolejna zaleta bycia bez \"ukochanego\" :D jak cudnie dostrzegać w cudzych oczach siebie kobiecą :D swoją drogą mam farta do młodszych ... ale żeby aż 13 lat ... i nadal się zastanawiam, czy ja jakieś synowskie uczucia wzbudzam najzwyczajniej, czy ja naprawdę jestem dla nich atrakcyjna ... wolałabym uwierzyć w to drugie, ale to cholernie długa droga - szmat pola do obrobienia :D
-
no i dziewczyny zdarzyło się to ,co zdarzyć się musiało, nieuchronne to było, tyle że szlag mnie trafia ze strachu,zaraz opowiem dlaczego, ale najpierw - co się stało nie wszystkie tutaj wiecie,jak potoczyły się losy mojego EXcentrycznego mężula po tym, kiedy bez pardonu wywaliłam go z domu otóż kilka tygodniu później jego ukochany kuzyn zorganizował randkę dla niego i kuzynki swojej zony - rozwódki z własnym lokum no i rozgorzała wielka miłość mimo tego, że tydzień wczesniej na kolanach zapewniał mnie, że dnia beze mnie i córeczki nie przeżyje :D nie bolał mnie ten fakt jakoś szczególnie, bow tym okresie nie mogłam nacieszyć się spokojem i \"czystą\" atmosferą w domu :) potem było różnie, walczyłam z bólami serca mniej lub bardziej mężnie, wyszło ostatecznie, że zwalczyłam, sentyment - jak pisałam niedawno został i pewnie jakaś tam miłość również, bo kiedy kocha się tak mocno jak ja kochałam, to cząstka jej zostaje w sercu na zawsze bez względu na to jak toczą się losy ... no i doszłam do czasu obecnego - dopiero niedawno pogodziłam się ostatecznie z tym, że mój mąż wąż nie jest mężem i stał się dla mnie obcym człowiekiem, kimś mniej bliskim niż bliscy znajomi no i bach :o stało się to ,co stać się musiało - EXcentryczny wyprowadził się od ukochanej :o a ja nie mam z tego powodu satysfakcji, nie cieszę się i nie skaczę, że dzieje się mu źle ... ja się cholera, cholernie obawiam, że zacznie próbować drogi powrotu do domu... o siebie się nie boję, jestem \"tfarda\" sztuka, nie pozwolę sobą już zmanipulować i nie dam się nabrać na czułe słówka, ale moja niunia .... ona go kocha szalenie ... dziś nie chce jego powrotu do domu, ale co będzie za jakiś czas, kiedy on zacznie drążyć i manipulować jej uczuciami??? ... jak ja się tego boję ... jej mogę się nie oprzeć ... a same wiecie, jak taki brak oporu może się skończyć ... wyszło na to, że czeka mnie kolejna walka ... jesuuu ... byle nie z olenką :(
-
drogi panie frankowski założenie rodziny, decyzja o poczęciu dziecka to tak wielki obowiązek i odpowiedzialnośc, że samo mówienie kocham, trzymanie za rączkę i patrzenie w gwiazdy najczęsciej nie wystarcza założenie rodziny za to oznacza konieczność odpowiadania za swoje czyny, zdolność do podejmowania rozsądnych i racjonalnych decyzji, zdolność do kompromisów, dla mężczyzny powinna oznaczać odpowiedzialność za losy dziecka i swojej kobiety ... za ich bezpieczeństwo osobiste, bezpieczeństwo finansowe jeśli twoja kobieta mówi ci: nie chcę nosić spodni w tym związku, to znaczy, że boi się własnie tego wszystkiego ... bardzo dojrzale boi się, że ty nie zagwarantujesz jej spokojnego bycia matką, boi się mozliwości zostania samą z problemami, decyzjami i tym wszystkim, czym powinniście się dzielić ... twoja tężyzna fizyczna nie ma tu nic do rzeczy ... za to umysłowa, duchowa i owszem ... być może tutaj są niedostatki ... do muskułów wielkich jak balony i do duszy dojrzałej - trzeba ćwiczyć i dorastać ... dla mnie wniosek z tego jest taki: zamiast pytać dlaczego ona jest na nie, spytaj sam siebie, dlaczego ty nie możesz być na tak i tyle ...
-
przeszłość zawsze wywiera na nas jakiś wpływ; tylko otwarta kwestia - jaki? my same o tym decydujemy, czy wpływ destrukcyjny czy twórczy ; a co do książek ja1972:) polecam wszystko, co napisala chmielewska :) jedne jej ksiązki są mniej, inne bardziej porywające, ale wszystkie tchną wspaniałym poczuciem humoru, optymizmem i takim ... dobrym duchem:) a dodatkowy smakołyk to ten, ze w każdej ze swoich książek chmielewska niekiedy mocno, niekiedy tylko tak półgębkiem - opisuje swoich, przeszłych i aktualnych mężczyzn:D i to jak ich opisuje :D
-
dołączam się do present :) całą sobą :) te, które znają mnie już dłużej - naczytały się już omojej samoakceptacji :) bo to jest najważniejsze:) choćbyśmy nie wiem jakimi bóstwami były, ktoś, kto nas gnębi i poniża i nasz wspaniały wygląd potrafi wcisnąć w kąt i wmówić, weprzeć, że i to w nas nic nie warte ... więc najważniejsze : uwierzyć w siebie i pokochać siebie odkąd nie jestem z moim EXcentrycznym mężulem, mimo takiej samej wagi, figury i mimo upływu jednak już niemalże 3 lat ( te zmarchy coraz większe :D ) - dla siebie stałam się kobieca i taka jakaś ... lepsza:) zaczęłam widzieć, że podobam się innym ludziom i zewnętrznie i wewnętrznie :) co mi pomogło po rozstaniu??? 1) psychotropy 2) kilka wizyt u psychologa 3) rozmowy ze znajomymi, którzy okazało się: nie tylko nie zbywali, ale sami wyciągali rękę do mnie - wystarczyło dać znak, że ich potrzebuję 4) spisanie wszystkich:\"dlaczego chcę być z nim razem\" i \"dlaczego nie chcę z nim być\" - mój bilans obiektywnie wyszedł na \"nie\" i w każdej złej chwili czytałam i wciąż i wciąż dopisywałam nowe \"nie\" 5) bezczelnie utwierdzałam się glośno w tym, że EXcentryczny to nic nie warty, zły człowiek, dupek, tępak, ograniczeniec, niedojrzały chłopczyk - nie latałam po mieście z takimi epitetami, ale miałam bliską osobę, której takie właśnie słowa wylewałam wieczorami w słuchawkę 6) unikałam w sytuacjach bezpośrednich ( a ze względu na dziecko musimy się nadal widywać) kontaktu wzrokowego i unikałam wdawania się w jakąkolwiek dyskusję - wolałam uzgadniać wszelkie sprawy przez telefon - nie widziałam tego \"łzawego\" i \"kochającego\" spojrzenia 7) stworzyłam sobie mały, bezpieczny i spokojny światek z kilku bliskich znajomych, z pracy i dziecka; w takim światku mogłam spokojnie żyć i pomalutku odrywać się od wspomnień 8) zaczęłam w końcu czytać ksiązki polecane także i tutaj przez radosnkę 9) jako emocjonalna ekshibicjonistka nie mam oporów przed mówieniem o swoich odczuciach, emocjach i swoim życiu - to mi pomaga wyrzucać z siebie wszystko co złe - wsponienia, uczucia ... 10) postanowiłam w końcu zrozumieć tego gada, jakim jest mój EXcentryczny mąż-wąż, a kiedy go zrozumiałam, kiedy spokojnie wszystko przemyslałam, doszłam do tego, że teraz prócz sentymentu (ten będzie chyba zawsze) czuję jedynie do no niego hmm ... odrobinę litości ( on nie wyciągnął żadnych wniosków z naszego wspólnego życia i naszych przejść - teraz ma powtórkę z rozrywki z obecną kobietą) , odrobinę żalu i spokój:) chłodny spokój na jego widok - stał mi się obcy duchowo w końcu:) każda z nas jednak przejdzie inaczę tę drogę, która jednak kończy się tak samo:) stajemy się szczęsliwe, wolne, piękniejsze i radosne jak nigdy przedtem:) no i potem cholernie ciężko pomysleć o rezygnacji z tych rzeczy:D prawda present? :) pozdrawiam was serdecznie idaalia :)
-
echh ... poczytałam was kobietki ... przede wszystkim rencia no witaj :) i gali :) rodzynku ja chcę seranie opowiedzieć coś ... o sobie, kiedy byłam nastolatką ... mama wywaliła tatę z domu z pijaństwo po raz drugi i ostateczny, kiedy miałam 13 lat ... sprzedał wtedy ich wspólny samochód i przechlał niemal całą kasę ... zostałyśmy we trzy, mama 34 lata, ja 14 i siostra 9 lat; do tamtego momentu nie odczuwałam jakiegoś braku miłości mimo awantur, w sumie to niewiele tych awantur pamiętam ... ale tato okazywał mi i siostrze miłość na każdym kroku ... z odejściem taty ... nooo ... zostałam sama ... mama pracowała i pracowała ... w domu po południu albo siedziały sąsiadki albo mama szła do sąsiadek, to na kawę to na robótki na drutach to tak posiedzieć ... ale do rzeczy ... tato zmarł kiedy miałam 17 lat, do tamtej pory mogłam go odwiedzać kiedy chciałam i robiłam to często, mieszkał sam, więc kiedy go odwiedzałam - sprzątałam, pomagałam, gadaliśmy przytuleni do siebie :) było pięknie:) a potem zmarł znienacka i tyle i już; kiedy przychodził do nas w odwiedziny, zawsze witał ciepło mamę, ona odpowiadała burknieciem, a on w pokoiku naszym mówił nam: wiecie, kocham tego swojego wiesiaka .... nigdy nie usłyszałam od mamy słowa \"kocham\" do kogokolwiek ... tym bardziej do mnie ... kiedy tato zmarł mama jakąś chorą ambicją kierowana zaczęła pracować na drugi etat, chociaż dobrze zarabiała na pierwszym no i miałysmy rentę po tacie - skromną ale jednak; więc wracała nikiedy po 11 w nocy ... mając 17 lat nauczyłam się gotować, pilnowałam młodszej siostry, sprzątałam całe mieszkanie bo niby kiedy ONA miała to robić, prawda???? tak się dla nas poświęcała - tylko tyle słyszałam ... ze mną miała problemy, bo byłam pyskata i taka ... nieułozona ... wg siebie bezpośrednia i szczera, wg niej - bezczelna i głupia ... kim ja to nie byłam wg niej ... smierdzącym leniem, gówniarą starą i głupią, głupia głupia - wciąż to od niej słyszałam ... a kiedy czytałam książki pod kołdrą w nocy ( nie mogłam tego robić oficjalnie) słyszałam jak płakała w poduszkę ... ile razy chciałam podejść do niej i również zapłakać ... ile razy ... ale przypominało mi się to jej wieczne warczenie na mnie i ... odpuszczałam ... serano - ja czułam się dobrym, porządnym dzieciakiem, miałam swoje wady i zdawałam sobie z nich sprawę, chciałam mieć lepsze oceny, chciałam mieć porządek w pokoju, ale ... wszystko co chciałam paralizowała ona ... i co z tego że w nocy płakała ... ja chciałam jej ludzkich uczuć w dzień i dla mnie ... na co dzień tak ogólnie nasze stosunki mozna było nazwać poprawnymi ... ona tak uważała, kiedy nie mając siły na pokazanie jej siebie - robiłam to co kazała; wbiła we mnie przekonanie o mojej zależności od siebie ... wciąż powtarzała, że póki jestem na jej utrzymaniu, mam robić to co mi każe, ja na to: a gdybyś mi kazała wyskoczyć przez okno,też mam to zrobić? - tak ; serano - masz dorastającego syna ... nie płacz po nocach i nie warcz na nie w dzień ... ja myslę, że moja mama mnie na jakiś tam swój sposób kochała wtedy, tylko co mi było po takiej miłości???
-
no i znów zamiast pracować, to lampię się w wasze opowieści i cięzko od nich się oderwać:) kobietki kochane,a dzielne i mądre:) wszystkie takie jesteśmy:D bo jesteśmy po:D present pisze o dupie:D hahahhhaaaaaaaa :D ta to ma zadziora i musi mieć niesamowity błysk w oku:D moja JLo ( czyli dupa - od dupy jenifer lopez :D ) wielka była i jest nadal, niekoniecznie od wpadania w nią tekstów mojego EXcentrycznego węża-męża, ale coś w tym jest :D on pije i wije się wciąż, by mi dociąć ale nie wierzy, że nie jest już w stanie mnie zranić:) kontakty z nim miewam częste, bo przecież córcia, ale ograniczam ile mogę chcoiaż spotkania twarzą w twarz:0 na szczęście funcjonuje u mnie w bloku domofon, więc oto nasz komunikator:D przychodzi pod domofon po dziecko i odprowadza pod domofon dziecko:D a tak serio ... koleżanka pisząca bloga, uzyła tam ostatnio pieknego okreslenia siebie w wieku średnioszkolnym:) była wtedy zarodkiem człowieka:) piekne,co:)? myslę że i my, które nie tak dawno dopiero rozstałysmy się z naszymi iluzjami i próbujemy walczyć i tworzyć nową siebie - że i my jesteśmy takimi zarodkami prawdziwej zdrowej kobiety:) a skoro tak, musimy dbać o siebie, podlewać się, spiewać sobie piosenki i puszczać muzyke, która będzie powodowała nasz lepszy wzrost:) ćmo pomijając fakt, ze mi nieswojo kiedy tak mnie chwalisz, to wiesz ty co:)? idzie u ciebie ku dobremu chyba, skoro już miewasz przebłyski \"mania w dupie\" :) szale się przeważają, przyjdzie czas, że waga stanie i pozostanie w tym jednym, dobrym miejscu:) asertywnośc ... hmm .... było jak u present: na początku nie nie chce przejść przez gardło, potem to nie pada z milionem tłumaczeń, teraz - po może płtorej roku pracy to nie pada coraz częściej bez tłumaczeń:) i już pisałam, że odkąd umiem mówić nie, czuję większy szacunek i respekt dla mojej osoby i mojego zdania - to wspaniałe uczucie:) okazuje sie, ze ludzie nie szanują i tak naprawdę nie lubią tych, którym mogą wejść na głowę i wykorzystać ich; okazuje sie, że kiedy potrafię odmówić, jestem bardziej doceniona i bardziej lubiana:) bo present :) lubiana przez tych, na których mi zależy, a zalezy dlatego, że akceptują mnie, taką jaką jestem :) innych lubienie czy nie lubienie mam w nosie:D jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził,prawda:D? sereno - najważniejsze, zebyś dbała o siebie i swoje potrzeby;byś nie zapominała o sobie i nie stawiała siebie na ostatnim miejscu w szeregu :) wtedy będziesz miała siłę na dalsze kroki:) present pisze do ćmy o podobieństwie:) myslę, że my wszystkie takie jesteśmy:) podobne do siebie:) w emocjach, w odczuwaniu, nawet we wspomnieniach z przeszłości, gdzie kiedy was czytam, to niekiedy jakbym o sobie, o faktach z mojego życia czytała ... jesteśmy do siebie podobne:) i to mnie cieszy:) że mogę porównać się do każdej z was i nie czuć ani zazdrości, ani zawiści, ani żalu, ani litości,że czuję bliskość i solidarność i jeszcze raz bliskość:) pozdrawiam was gorąco i zmykam do pracy:) idaalia
-
hehe serana :D fajowy jęzor:D no nie wiem, jak się go tu wstawia:o bym ci pokazała taki sam,a co! :D zamiast jęzora i dropsa masz i się ciesz, bom nieskora do dawania, od jakiegoś czasu lubię przede wszystkim dostawać:) i to wszystko:D miłe słowa, miłe gesty, miłe drobiazgi, prezenty, usmiechy, wszystko co miłe:) to taka terapia po latach dawania i nie myslenia o sobie:) teraz myslę PRZEDE WSZYSTKIM O SOBIE I CóRECZCE :) potem jest dłuuugo nic i potem są inni:) taka franca się zrobiłam i dobrze mi z tym:D o mamuss jak mi dobrze:D znikam na dziś ostatecznie
-
a jednak zabieram głos:) po przeczytaniu cmy:) kiedy wywaliłam męża za drzwi poczułam ulgę i radość ... pierwszy miesiąc siedziałam w domu z córką i nie posiadałam się ze szczęścia, że w domu cisza i spokój i tak jakoś ... hmm ... więcej miejsca i przestrzeni ... nie brakowało mi go zupełnie; tylko wieczorami, kiedy ktoś wspinał się po schodach na korytarzu - instynktownie napinałam mięśnie i czekałam na zgrzyt klucza w zamku - irracjonalnie, bo klucze zabrałam przy wyprowadzce ... pod koniec 3 miesiąca wolności zaczęłam sobie popijać winko:D najpierw lampkę wieczorem przed komputerem przy pogaduchach ze znajomymi, potem lampki dwie, potem pół butelki, po miesiącu na posiadówkę wieczorną szła już cała ...po dwóch takich czy trzech tygodniach siedzę sobie wieczorem, mała poszła spać, cisza i spokój ... a ja myślę: kurcze, winka bym się napiła i na zegarek, czy pobliski sklep jeszcze otwarty ... był już zamknięty, a mi zrobiło się smutno i źle i aż drażniąco, że wypić nie mogę - wtedy przestraszyłam się - tatko alkoholik, przecież w genach to mogę mieć ... i odpuściłam te wieczorne winka ...pozwoliłam sobie za to na coweekendowe spotkania ze znajomymi, najczęściej u kumpla odwiecznego :) nie powiem:) troszczyli się i nadal troszczą o mnie najbliźsi znajomi, tyle że teraz już widzą moją siłę i spokój i odstapili od troski w dużej mierze:) ale nadal przy mnie:) generalnie po toksycznym związku zbudowałam sobie malutki, bezpieczny światek, z kilkoma najbliższymi znajomymi i żyję w tym światku do dziś, tyle ze teraz aż rwę się do nowych znajomości i ludzi:) po prostu dojrzałam do tego:) błogosławieństwem jest to, że wróciłam na studia:) czuję się coraz lepiej:) a EXcentyczny mąż po tej mojej półrocznej retrospekcji, kiedy rozdrapywałam swoje rany i posypywałam je solą, stał się dla mnie człowiekiem jak wielu innych - po prostu jest i tyle, nie wzbudza we mnie żadnych już emocji, bicia serca, niekiedy tylko odrobinę żalu, ze nie wyszło ... ale i to już malutki żal, pół roku temu był o niebo większy ... moje odczucia po rozejściu się: ulga i radość, potem tęsknota i słabość -niech wróci ja wszystko wybaczę, potem zacisnęłam zęby i na prochach i psychoterapii zaczęłam zmieniać siebie - znajdowałam w sobie siły do pomalutkiego niekochania go,potem mieszało mi się wszystko - raz chciałam powrótu, na drugi dzień błogosławiłam niebo,że z nim nie jestem; to trwało ponad rok - wieczna huśtawka ... widać tak musi być, przynajmniej u mnie, miłość budowałam latami, jak tu przestać kochać w kilka miesięcy ....po jakimś czasie zapomniałam już te złe rzeczy, kiedy go widziałam i słyszałam jego głos w słcuhawce, wracały wspomnienia miłych chwil i czasów i uwierzcie, naprawdę musiałam zaciskać zęby i na siłę, niekiedy głosno mówiąc - przypominać sobie wszystko co złe, bo miałam swiadomość, że w nim żadne zmiany nie nastapiły i nie warto dawać nam drugiej szansy ... dziś po tych skokach, huśtawkach, wszystko ustabilizowało się:) myslę, że przełomem w tych moich uczuciach był pewnien drobny moment pewnego dnia:) EXcentryczny przyszedł któregoś dnia do chorej córki i zasiadł na fotelu w pokoju, jak dawniej zwykł siadać, a ja spojrzałam na niego zdumiona i taka ... hmm ... oburzona? ... chyba tak:) bo jak on może tak się zachowywać w moim domu:) i wstałam zła, żeby wyjść i go nie widzieć i spojrzałam na pokój cały z nim na fotelu i nagle mój \"wielki\" :D pokój zrobił się mały i ciasny, czułam fizycznie, ze brakuje mi powietrza, a ona w tym fotelu taki wielki - no po prostu nie pasuje do tego miejsca, kiedy wstał - zajmował całą wolną przestrzeń :) wyszedł, a ja długo jeszcze zdumiona siedziałam na sofie na przeciw fotela i myslałam, jak to mozliwe, że wcześniej mi to nie przeszkadzało:) to chyba był ten moment, kiedy przestałam mysleć o cudzie i \"a może warto spróbować\" :) stwierdziłam, że to znak od mądrzejszej istoty ode mnie, ze to już nie ten czas i nie ten człowiek:) uff... rozpisałam się:D jak ktoś to doczyta do końca:D ma u mnie wirtualnego dropsa cytrynowego:D pozdrawiam wyluzowana:) wczorajszy egzamin na państwowe 3:D a do czorta z ambicjami, byle do przodu:D idaalia
-
w tym sęk widzialna, że jest ktoś ... ale drugi sęk w tym, że (tak sobie dumam niekiedy) ... że jak pozwolić sobie na poznanie kogokolwiek, kiedy ten lek i obawa w nas siedzą ... ten mój ktoś, no na szczęscie na tę zbytnią bliskość nie nalega ... też pokieraszowany przez życie i tak jak ja obawia się powtórek ...pozytywnie myślę sobie, że albo się kiedyś rozejdziemy, albo zyć będziemy w tej obiawie przed zaufaniem - razem do końca dni naszych :D mój prywatny sęk w tym układzie tkwi :) w tym, że dzielą nas setki kilometrów :) ale po swojemu myslę :D będzie dobrze, a co! :D ćmo:) myslę, że nie będę się tu udzielać zbyt mocno:) moje zycie po toksycznym związku, małe i wieksze głupawki ale i problemy i troski opowiadam na swoim blogu:) ale zerkać będę:) co u was słychać:) pozdrawia was serdecznie idaalia poniedziałkowa, zestresowana przed cholernym egzaminem z bankowości
-
witam:) życie po toksycznym związku: potrafi być piekne mimo kolców :) jedna malutka wada :o : jak zaufać innemu bez obawy, ze znów będzie \"powtórka z rozrywki\" ???
-
tekst mojego już EX męża, kiedy dowiedziałam się o randkach z koleżanką z pracy: nie spałem z nią, chociaż były okazje; ja pytam: dlaczego?; on: bo mnie zaspokajasz seksualnie ... teraz mogę się posmiać, kiedyś nie było mi do śmiechu :D zaczęłam studia, w tym czasie zaczęłąm też mieć już dosyć jego wyskoków i buntowałam się na spokojnie, czyli logicznie przemawiałam mu do rozumu, kiedy nie miał już argumentów, jego ulubionymi było: pierdolona intelektualistko, albo: ta szkoła szkodzi ci na mózg :D no i wiecznie wg niego ktoś mnie buntował przeciwko niemu :D a to moja mama,a to koleżanki z pracy, a to znajomi ze studiów :D