Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

M33

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez M33

  1. Hej, wróciłam opalona i z nową energią, pogoda była cały tydzień, co mnie bardzo cieszyło. Niestety nie było ze mną mojego męża. Myślałam, że taki odpoczynek będzie fajny, ale się pomyliłam, kolejne wakacje tylko razem. Buziaki!!!
  2. Jak ten czas leci, nie pisałam juz tu kawał czasu. U mnie po staremu. Właśnie zaczynam urlop i w niedziele jedziemy nad morze. Już się nie moge doczekać. A teraz siedze sama, i umieram z nudów. Mąż śpi bo idzie do pracy na 2 w nocy, a syn jeszcze u rodziców, właśnie jutro po niego jade, niech wreszcie spędzi czas ze starymi. Pogoda narazie odstrasza, u nas właśnie pada, przejrzałam kilka serwisów pogodowych na najbliższy tydzień i nie wygląda to najgorzej, oby nie padało nad tym morzem. To chyba tyle, pozdrawiam słonecznie, papa!!!
  3. Witam wszystkich, którzy zechcą tu zajrzeć. Pogoda piękna, aż żyć się chce, i sprzątać. Ja od wczoraj piore same ciężkie rzeczy, koce nakrycia itp. Świetnie schnie i pięknie pachnie. Jak dla mnie takie mogłoby być całe lato. Temperatura do 25 stopni, bardzo mi odpowiada. Czasem mógłby też spaść deszcz, bo na działce sucho, ale woda leci, więc staram się co trzy dni podlewać. Plany wakacyjne niestety mi się pomieszały, bo okazało się, że mój mąż jest zmuszony iść na urlop w lipcu, bo tak idzie jego brygada, i nie wolno sie zamieniać, Ja natomiast mam urlop w sierpniu. Mam nadzieje jednak, że uda mu sie wykroić choć dwa trzy dni, żeby jakoś inaczej spędzić czas. Co roku wyjeżdżaliśmy i na ferie i na wakacje, a w tym roku jakoś się nie składa, i brakuje mi tego. A jakie są wasze plany wakacyjne?? Pozdrawiam wszystkich Papa!!
  4. Deletko, potwierdzam twoje upodobania, choć nie jestem jedynaczką, ale zawsze byłam domatorką. Jak mieszkałam z rodzicami, to zamykałam sie w pokoju i potrafiłam tam siedzieć godzinami, i zawsze miałam jakieś zajęcie. Teraz uwielbiam być sama w domu. Choć sips też ma troche racji, bo w weekend zmiana się przydaje. My właśnie wróciliśmy od rodziców i niestety jakaś ostra wymiana zdań i już mój mąż sie nie odzywa, w takiej sytuacji wolałabym, żeby go nie było. Mimo wszystko życze miłego tygodnia!!!!
  5. Hej!! Fryzurka tym razem udana. Pogoda na weekend też ma się poprawić, więc żyć nie umierać....niestety dziś męczy mnie comiesięczny problem, a do tego jak nie pada to pylą trawy i zboża, a ja jestem na nie uczulona, więc oczy mnie pieką. Synuś pojechała do rodziców, a my dołączymy w piątek, bo niestety ja mam dyżur. I taki to nie fart, bo jak jesteśmy sami, to inne okoliczności przeszkadzają w intymnym pożyciu.....życze wam więcej szczęścia na ten weekend,papa!!!
  6. Macie racje, ta pogoda wykańcza. Ja nie moge rano zwlec się z łóżka, a potem cały dzień chodze senna. W pracy dostaje w dupe, i to mnie troche budzi. W domu nic mi sie nie chce, poprzestaje na szybkich obiadkach i praniu, którego zazwyczaj nie mam gdzie suszyć, bo w domu już nic nie schnie. W czoraj nawet ogrzewanie na chwile włączyła, ale to zgroza w maju grzać!!! Jutro planuje cały dzień na działce, nie wiem czy sie uda, a od poniedziałku to taką masakre zapowiadają, że strach, a mój syn jedzie właąnie w poniedziałek na wycieczke do Wrocławia, jak oni w tym deszczu będą zwiedzać, wszystko właściwie na dworze!!!???? Pozdrawiam i spadam do pracy, papa!!!
  7. Wynosze topik wyżej, choć nie wiem co pisać. Tragedia straszna, oby pamięć nigdy się nie zatarła. Współczuje rodzinom, które nie maja jeszcze ciał bliskich w Polsce. A u nas pogoda piękna, aż żal, że trzeba pracować, pozdrawiam papa!!!
  8. Witajcie wszyscy mili kafeterianie!!! Wreszcie zrobiło sie pięknie na dworku, aż chce się żyć. Mam nadzieje, że nie zobaczymy już tego upiornego śniegu aż do Bożego Narodzenia. Deletko bardzo sie ciesze, że poukładało ci się z mężem, ja musze przyznać tez mam spokój już od dość dawna, a właściwie w tym roku jeszcze nie było między nami kłótni i cichych dni. Oby tak cały rok było. Jak nie będzie padać, to jutro zamierzam otworzyć uroczyście rok działkowca, już się nie moge doczekać, pozdrawiam papa!!!
  9. I tego Ci serdecznie życze deletko!!! Co do pracy, to ja zawsze mówie, że jest jej pełno, tylko trzeba chcieć. Z tymi chęciami nie zawsze jednak jest dobrze, ja nie chciałabym pracować, ale musze. Mam nadzieje, że to co znalazłaś będzie cię satysfakcjonować, bo ja pracuje już 7 miesięcy, ale nadal nie nawidze tej pracy i pewnie nigdy nie polubie. Życze powodzenia,papa!!!
  10. Normalnie spadliśmy z pierwszej strony!!!!!!!!!!!! Wiem, wiem brak czasu, wcale się nie dziwie, ja też nie wiem, kiedy mijają kolejne tygodnie. Dobrze tylko, że wiosnę widać. U nas powoli topnieje ten straszny śnieg i słoneczko nawet przyświeca. Zaraz się żyć chce, i sprzatać. Choć to jeszcze nie wiosenne porządki, to troche dziś posprzątałam, tylko jeszcze za okna trzeba się brać, ale jeszcze to w czasie przesune. Syn mój niestety znowu jakieś przeziębienie załapał, i od wtorku był w domu. Niestety zaraził też mnie, ale tym razem nie dałam sie do łóżka położyć, i sama się lecze. Dziś jest już całkiem dobrze. A co u Was kochanieńkie??? Deletko jak tam z twoim strajkiem nadal trwa, czy jakos się dogadaliście?? Mam nadzieje, że jak następny raz tu zajrze, to więcej sobie poczytam, papa!!!
  11. A u nas jeszcze nie mówili nic o kolędzie, nawet jestem zdziwiona, bo jednego roku, to przed sylwestrem już byliśmy po. Święta tak szybko minęły, a dzis już ciężki powrót do pracy. Mój mąż i syn leniuchują do 4, takim to dobrze. Pogoda do luftu, śniegu brak, a syn dostał takie fajoskie sanki, i nie ma ich gdzie wypróbować :( Pozdrowionka dla wszystkich!!!!!!!!!!
  12. A u nas jeszcze nie mówili nic o kolędzie, nawet jestem zdziwiona, bo jednego roku, to przed sylwestrem już byliśmy po. Święta tak szybko minęły, a dzis już ciężki powrót do pracy. Mój mąż i syn leniuchują do 4, takim to dobrze. Pogoda do luftu, śniegu brak, a syn dostał takie fajoskie sanki, i nie ma ich gdzie wypróbować :( Pozdrowionka dla wszystkich!!!!!!!!!!
  13. Ach ta szkoła, już nie będe powielać tych problemów, bo u mojego jest podobnie. Oby do końca semestru, a potem znowu czyste tabelki w dzienniku, i mozna nadrobić, albo i nie. My z synem jakos wuszliśmy już z choroby, tylko kaszel jeszcze nie do końca nas opuścił. Teraz przedświąteczna bieganina, i jak co roku narzekam, że nie nawidze świąt!!!!! Rok w rok ten sam scenariusz....... wy tez tak macie??????
  14. Cześć!!! No i zaczął się miesiąc prezentów i wydawania kasy. Ja właśnie dzis zaczęłam, ponieważ w piątek mój chrześniak ma urodziny, w sobote mój brat, a w niedziele mikołajki, a do tego wszystkiego urodziła sie Kasia, bratanica mojego męża, więc wypada wpaść i cos dać. Także weekend pełen wrażeń i mocno męczący. Właściwie wiekszość prezentów kupiłam, został mi tylko ten mały solenizant. Obeszłam wszystkie sklepy z zabawkami, głowa mnie rozbolała od natłoku zabawek i innych dziwactw. Mam kilka propozycji, ale musze się z nimi przespać. Pogoda się zrąbała, jest zimno, pada i wieje brrrrrr!!!! Mimo wszystko ciepło pozdrawiam :):):)
  15. To prawda, czas mi ostatnio tak szybko biegnie, że wydaje mi się, że ciągle jest znowu piątek. Może dlatego, że ni takie krótkie. Dziś z synem wybraliśmy sie na działke na spacer, zobaczyć co tam słychać, a przy okazji zgrabić liście, choć na szczęscie to już ostatnie. Potem po powrocie do domu sama musiałam naprawic pralke, bo przy ostatnim płukaniu woda lekko siąpiła na zewnątrz. No i pełen sukces. No oczywiście mój mąż siedzi w domu, ale żeby się za coś wziął, to po co!!?? I kolejna kłótnia, powiedziałam mu, że właściwie, to ja go do niczego nie potrzebuje, skoro sama takie rzeczy musze robić. Więc jak widać u mnie stara bieda. Miłej niedzieli!!!:) :) :)
  16. Miałam pisać wczoraj, ale oczywiście dzień wolny spędziłam na sprzataniu, gotowaniu a wieczorem padłam jak długa. Zawsze sobie obiecuje, ze będe cały dzień odpoczywać, a potem tyram jak głupia. Pogoda u nas piękna od kilku dni. Świeci słońce, a pada czasami tylko wieczorem i w nocy. Także okna pomyłam i mróz mi nie grozny. Deletko, objawy twojej córci są takie same jake mój syn miał w zeszłym roku. Tak sie zaczęła nasza droga przez męke. Rano wymiotował, bolał go brzuch, głowa. Nie chciał chodzic do szkoły ze stresu. Skończyło sie na codziennych wizytach u pedagoga szkolnego, a potem u psychologa. Niestety najgorszą rzeczą jaka można zrobić to pozwolić dziecku zostawać w domu. Wtedy widzi, że te "sztuczki" działaja na rodziców i to wykorzystuje. Ja syna zaprowadzałam cały zeszły rok szkolny do szkoły, a kiedy juz tam sie znalazł wśród kolegów, wszystkie dolegliwości przechodziły jak ręką odjął. Do dzis raz w miesiącu spotyka sie z psychologiem, i pomaga mu to, bo w tym roku nie ma problemu. Wiem, że to trudne, ale trzeba też odpuścić z nalegania na najlepsze oceny. W szkole mają straszny stres, a w domu fundujemy im to samo. Ja też wiele razy wybucham za złe oceny, ale teraz doceniam go nawet za trójki i dwójki. Może opuścił się nieco w nauce, ale za to chodzi do szkoły bez tych codziennych cyrków i ja tez śpie spokojnie i nie chodze do łazienki z komórką, tak jak w zeszłym roku. Mam nadzieje, że u twojej córki to naprawde bóle zwiazane z dojrzewaniem, a nie ze stresem i strachem przed szkołą, bo nikomu tego co przeżyłam nie życze. No i znów sie troche pomądrzyłam, ale może moje doświadczenia sie komuś przydadzą. Życze wam dużo słonka na reszte dnia, papa!!!
  17. hEJ!!! Czytając wasze wypowiedzi kiwam głową, i powiem wam, że chyba wszystkie szkoły sa takie same. Mój syn najgorsze oceny ma z matmy i z przyrody. Te dwa przedmioty uczy go jedna pani, która zresztą jest ich wychowawczynią. Z innych przedmiotów radzi sobie całkiem niezle, więc to mnie też zastanawia. Na ostatnim zebraniu zostałam dłużej, i porozmawiałam z nią, oczywiście grzecznie i bez żadnych pretensji, i to poskutkowało, była dla mnie bardzo miła, powiedziała, że bedzie synowi mówić z czego ma sie przygotować, i małymi kroczkami będzie poprawiał te jedyny. Narazie z przyrody ma dwie oceny i obie to pały, a dziś właśnie ma sprawdzian z nowego działu, a w poniedziałek będzie poprawiał poprzedni, ale ma dokładnie napisane, co ma się nauczyć. Także myśle, że jakos to poprawi, bo już też się bałam, że grozi mu kibel. Szczerze powiem że boje sie zadzierać z nauczycielami, żeby nie uwzieli sie na niego, ale pewne sytuacje wymagają pewnej stanowczości. Mam nadzieje, że poradzicie sobie z Waszymi problemami. Miło mi drogi Upiorny, ze uważasz mnie za "młodą", ale dlaczego piszesz o sobie takie upiorności. Nie ważne, ile kto ma lat, ale na ile sie czuje , a jeśli dołączyłeś do naszego towarzystwa, to zapewne jesteś młody duchem. Pozdrawiam, papa!!!
  18. Cześć wszystkim, widze, że topik rozkwitł nowym życiem, super. Najpierw do upiornego, ja nie wydaje rozkazów. Przypominam tylko o wyprowadzeniu psa, czy odrobieniu lekcji, a na koniec zawsze pisze miłe słówka. Taki liścik pozostawiony na stole jest formą komunikacji i pamięci o nich. Nie moge w pracy rozmawiać przez komórke, więc musze przewidzieć co będą potrzebować i to im za wczasu napisać. A to nie łatwe. Deletko, bardzo dobrze zrobiłaś. Byłam w podobnej sytuacji cztery miesiące temu, i niestety nie byłam asertywna, i teraz męcze się w tej pracy. Cały czas sobie tłumaczyłam, że jakos sie przyzwyczaje, ale teraz wiem, że to nie dla mnie. Trzyma mnie tylko to, że pracuje tylko od 4 do 6 godzin dziennie, a zarabiam więcej jak dziewczyny w sklepie, które pracują po 8 godzin. Lecz gdyby kiedyś trafiło sie coś co mnie interesuje to zwalniam sie. Także nie żałuj swojej decyzji, bądz z siebie dumna. Anulko mam nadzieje, ze twoje bóle, to cos niegroznego, i szybko przejdą. Co do tej strasznej grypy, to jakos o tym nie mysle, może dlatego, że w mojej rodzinie i wśród znajomych szczęślwie wszyscy zdrowi, nawet zwykła grypa, nas narazie nie bierze, i oby tak dalej. A media wszystko bardzo rozdmuchują, bo o czyms przecież trzeba mówić. Dziś słuchałam kolejnej dyskusji na temat krzyży w szkołach i to mnie przeraża. Ma byc wolność wyznania, tolerancja , jeśli ktoś wierzy w cos innego, to niech obok tego krzyża powiesi swój znak wiary i nie patrzy na nasz. Zdejmowanie krzyży to powrót komuny. To tyle, wszystkich gorąco pozdrawiam,papa!!!
  19. Witajcie!!! U mnie bez zmian, choć odzywamy sie do siebie, to nie ma juz między nami żadnego uczucia. Każde robi swoje i tylko problemy nas łączą. Masz racje anulko dookoła coraz gorzej. Te choroby nas wykończą. Ja nie wiadomo od czego w niedziele dostałam na całym ciele jakiś strasznie swędzących plam. Pojechałam na pogotowie, dostałam zastrzyk w tyłek i tabletki do brania, ale od czego to się wzieło nie wiadomo. Ani nie zmieniałam proszku, ani nie jadłam cytrusów, nie zmieniałam tez kosmetyków. Ot poprostu z powietrza. Naszczęście już mi minęło. Dziś nie typowo mam wolne, bo w środe byłam w pracy za koleżanke, i bardzo dobrze, bo dostałam okres, i cierpie. W przerwach między bólem ogarnęłam troch mieszkanie, bo już patrzeć na nie nie mogłam, szczególnie, że zaświeciło słońce, i cały kurz wyszedł na wierzch. Pogoda nawet dziś ładna i dobrze, bo w środe tak sypał u nas śnieg, a moje dziecko nie ma jeszcze zimowych butów. Ale dzis jest jesiennie. Pozdrawiam wszystkich, do następnego wpisu, papa!!!
  20. Dziękuje Wam kochane za wsparcie, dobrze wiedzieć, że można sie gdzieś wygadać. Sytuacja narazie sie nie zmienia, ale jakoś sobie radze, nawet lepiej niż myślałam. Szkoda tylko, że on przychodzi do domu, i musze go widzieć, gdybyśmy zostali z synem sami, byłoby łatwiej. Co do aronii, anulko, to moja mama robi z niej soki, ale miesza z jabłkami, bo sama jest strasznie cierpka. Ja osobiście nie lubie tych soków, ale są dobre na ciśnienie, i dlatego rodzice je piją, a krzaczki rosną na mojej działce, właśnie niedawno zrywaliśmy i daliśmy rodzicom. A ja dziś siedze sobie w domu, mam wolne i rozkoszuje sie samotnością, i tak mi dobrze.......pa!!!
  21. Cześć Wam!! Nie pisałam dawno, bo poprostu nie wiem, czy wolno mi znów zanudzać Was swoimi rozsterkami. Czytując Wasze wypowiedzi czasem zazdroszcze tej tęsknoty za mężami, bo choć ich nie macie na codzień to wiecie że wrócą i będą przy was. Ja choć mam męża w domu to od dłuższego już czasu tak jak bym go nie miała, i to byłoby lepsze. Przez ten czas jak tu piszemy, już mnie troche poznałyście, i wiecie, że moje małżeństwo nie jest zbyt udane. Były wzloty i upadki, a ja ciągle walczyłam o odbudowanie tego związku. No właśnie, tylko ja walczyłam, organizowałam romantyczne wieczory, wypad nad morze tylko we dwoje, i cały czas miałam nadzieje, że on to doceni i zobaczy jak bardzo mi zależy na szczęśliwym związku. Jednakże nadszedł kres moich sił, poddałam się. Od czterech miesięcy, żyjemy juz tylko obok siebie. Wymieniamy tylko zdania, które musimy, (dziś nie zamieniliśmy ani jednego słowa) nie dotykamy się, a ostatnio kochaliśmy się w czerwcu. To nie jest już kilkudniowy kryzys, ale początek końca. Tylko obawiam się, że ten koniec nie nastąpi tak szybko, bo on nie chce się wyprowadzić. Już kilka razy prosiłam go o to, ale jemu tak jest dobrze. Bo z pozoru wszystko jest normalnie. Wspólna kasa, ja jak zawsze sprzątam, gotuje piore. Jedyne co przestałam robić to śniadania mu do pracy i kawe rano i w ciągu dnia. Reszta jest tak jak była, tylko nie ma nas, jest on i ja, dwie obce uczuciowo osoby. Teraz, gdy rozpatruje nasz związek przez te lata, to tak naprawde nigdy nie był udany. To zawsze mi zależało, a on nigdy nie wychodził z jakąś inicjatywą. Teraz juz się poddaje i postanowiłam poszukać prawdziwej miłości, której nigdy nie miałam, mówią, że każdy w końcu taką znajduje, myślicie, że i na mnie gdzieś czeka?? Dobrze, że mam prace, poświęcam sie teraz jej i synowi. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam pisząc o tym wszystkim, ale dusze to w sobie już tak długo, że może troche mi ulży. A co do dzieci, to mój syn jest wspaniały, choć staram się go nie wikłac w nasze wojny, i tak to widzi, i ostatnio napisał mi takiego smsa: Mamo, jesteś szalona i zabujczo piękna, kocham cię. Czyż to nie wspaniałe!!!
  22. Cześć kochane!! Anulko masz racje, jak sie wali to wszystko, a ci nasi lekarze, to konowały jakies. Od wtorku mój mąż jest leczony na właściwie nie wiadomo na co. Codziennie chodził do lekarki, a ona nawet go nie osłuchała. Dziś dała mu łaskawie skierowania na wszelkie badania, ale wyniki dopiero w przyszłym tygodniu. Wieczorem jednakże dostał gorączki, i pojechaliśmy do szpitala do mojego wuja, który jest chirurgiem, i dopiero on go osłuchał, i powiedział, że to oskrzela, a może nawet płuca. Zapisał antybiotyk. A ja od poczatku mówiłam, że to zapalenie oskrzeli, ale mąż mi nie wierzył. Mam nadzieje, że antybiotyk pomorze, a zdjęcie płuc dopiero do odebrania w czwartek. Oby nie było gorzej. Ja z synem jakoś sie trzymamy narazie. Nigdy sie nie szczepiliśmy na grype. Wiem, że każdy reaguje na tę szczepionke inaczej. Dzieci mojej znajomej po zaszczepieniu przez trzy tygodnie nie chodziły do szkoły, bo były tak chore i z ogromna temperaturą. Także ja jakos unikam wszelkich dodatkowych szczepień, i odpukać od wielu lat, oprócz zwykłego przeziebienia nic poważniejszego mnie nie łapie. Oby tak dalej, bo ktos zdrowy musi w tym domu pozostać. Życze wszystkim zdrowia, i trzymajcie sie cieplutko, papa!!!
  23. Witajcie kochane!! Anulko ciesze się, że czujesz się lepiej, bo te choróbska wykańczają. Mój mąż z noga lepiej, ale ma nadal zwolnienie lekarskie i ma chodzić na rechabilitacje, ale wolny termin był dopiero od 5 pazdziernika. Niestety od wczoraj wieczora zaczął narzekac na straszny ból barku i całej prawej strony, nawet oddychac nie mógł, całą noc nie spał, i rano doczołgał sie jakos do lekarza. Znowu zapisano mu zastrzyki i tabletki. Jak sie wali to wszystko pokolei. Zazwyczaj był zdrowym facetem, a teraz wszystko naraz. My z synem naszczęście zdrowi. U mnie w pracy niezbyt kolorowo, powoli przekonuje się że mój szef to furiat. O byle co się irytuje i unosi. Dziewczyny przestrzegały mnie przed nim, ale dopiero teraz widze co miały na myśli. Pewnie długo potrwa, zanim uodpornie sie tak jak one. No cóz praca jest mi teraz potrzebna, bo kasa sie liczy, szczególnie, że u męża w pracy tez ciągle zwalniaja ludzi. On teraz na chorobowym jest w miare bezpieczny, ale jak wróci, to nic nie wiadomo. Przez 10 lat pracy w tej firmie nie było tak żle jak teraz, jednak kryzys jest i postępuje. To tyle w skrócie u mnie, pogoda nadal piekna, a dzis poprawiłam sobie chumor wizyta u fryzjera, polecam!!!!!!
  24. Hej!! Żadko tu zaglądam, ale ciesze się, że jesteście!! Mężowi zdjęli gips w poniedziałek, ale ma jeszcze zwolnienie, i niestety zle to na nas wpływa. Ciągle się kłócimy. Wczoraj miałam wolne, więc nadrabiałam sprzatanie i troche działke, niestety wieczorem byłam bardziej zmęczona niz jak chodze do pracy. Dzis ide dopiero na 14, wiec łapie oddech, syn w szkole, a chłop śpi, troche ciszy. Pogoda u nas piękna, letno-jesienna, nastraja do sentymentów i długich spacerów. Ja zawsze tak mam na wiosne i jesień, że się rozklejam i marze o odrobinie romantyzmu, ciepła i ..... tylko odpowiedniego faceta brak, bo mój mąż to już dawno przestał być romantykiem. Był nim chyba tylko przed ślubem. No nic czas zejść na ziemie. Pozdrawiam wszystkich i życze miłego dnia, papap!!!
  25. Witajcie!!! Mireczko śniadanko pycha!!!! Widze, że podobnie spędzamy czas po pracy. Mój syn nie chce robić niczego sam, bo boi się, że będzie zle, wiec woli jak ja siedze i patrze, i w odpowiednim momencie zareaguje. Najwiecej problemów sprawia mu matma, i powiem wam szczerze, że sama nieraz sie zastanawiam, albo sprawdzam na kalkulatorze. Uważam, że oni maja trudniej niz my mieliśmy, ponieważ program jest taki obszerny, że nie ma czasu na lekcji na powtarzanie i utrwalanie, więc trzeba w domu co nieco wytłumaczyć. Na domiar złego mój mąż miał wypadek w pracy i siedzi w domu z noga w gipsie, a ja zamieniłam sie w pielęgniarke i robie mu zastrzyki w brzuch. A jak wiecie chory chłop w domu to masakra. Takze ciesze się, że chociaż pół dnia spędzam w pracy bo by mnie wykończył. To tyle u mnie, lato dobiega końca, dzis u nas rozpadało się na dobre i ochłodziło. Mam nadzieje, że jesień będzie choć troche złota i słoneczna, bo taka uwielbiam. Pozdrawiam cieplutko, papa!!!
×