Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ann123

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ann123

  1. Cześć laseczki! U mnie pogoda ładna się nadal utrzymuje, więc super :) Ja znów dziś mam urzędową bieganinę- kończę pracę i się zbieram :) Bezia ja dokładnie pamiętam tak samo swoje dojrzewanie, na szczęście miałam starszą siostrę i ona mi wszystko tłumaczyła. Myślę, że jak pójdziesz do lekarza to Cię uspokoi. She rozumiem co piszesz o koleżance, ale powiem Ci szczerze, że są takie typy osób, które nie rozumieją żadnych uwag i aluzji- uważają, że dobrze robią i nic się na to nie poradzi. Ja kojarzę podobne zdarzenie z firmy- najpierw pracowałam jako szeregowy pracownik w Centrali firmy i nagle dostałam awans na dyrektora ds sprzedaży, a wiadomo z wszystkimi byłam po imieniu, więc po tym awansie tez się nic nie zmieniło i nie kazałam do siebie mówić pani dyrektor- sądziłam, że dziewczyny zrozumieją sytuację- niestety się bardzo pomyliłam. Jak wdrażałam nowy produkt i przeprowadzane było szkolenie, gdzie byli obecni pracownicy z oddziałów w Polsce moje laski z centrali uznały, że one to sobie na szkoleniu pobalują, bo przecież mają mnie pod ręką, więc się uczyć nie muszą. Okazało się, że przez ich niewiedzę i błędy odrzucono kilka kredytów i ucierpiał na tym klient- prezes wezwał mnie na dywanik, bo zanim dotarłam do centrali moje koleżanki pobiegły do prezesa i powiedziały, że ja wszystkim pracownikom pomagam, a one to nawet na tym szkoleniu materiałów nie dostały i nic im nikt nie wytłumaczył, nie nauczył i potem coś od nich się wymaga. Ja ogólnie jestem typem łagodnym i ugodowym ale w takich sytuacjach jak ktoś mi zarzuca coś czego nie zrobiłam to zamieniam się w prawdziwego furiata :D Załatwiłam sprawę tak na cacy, że choć one były trzy a ja jedna i one w firmie pracowały od 5 lat a ja od roku prezes uwierzył mnie i kazał wyciągnąć wnioski. Laskom poszłam zakomunikować, że nienawidzę kłamstwa i obłudy i wręczyłam im pisemka o utracie premii a do tego musiały przeprosić klientów. Myślałam, że po tej sytuacji nie odezwą się do mnie i zacznie się prawdziwa walka, ale wiecie co- ja już w firmie nie pracuję 4 lata a do tej pory jak się widzimy na ulicy- normalnie sympatia na całego i gadka i jak coś potrzeba to na wzajem sobie pomagamy i wtedy też sytuacja w firmie i nasze relacje się poprawiły, więc She może czasem warto komuś coś do słuchu powiedzieć tak stanowczo. Sips- a jeśli miałabyś pomysł na własną działalność to polecam zorientować się czy przysługuje Ci dotacja z urzędu pracy na rozpoczęcie działalności.O ile dobrze kojarzę to chyba 12 m-cy trzeba figurować jako osoba bezrobotna. Taka sytuacja serio jest interesująca i tym bardziej, że dziewczynki nie są już małe, więc spokojnie mogłabyś zająć się sobą. Pomyśl, popytaj :) Gagatta a jeśli chodzi o Twój profil działalności może jest coś co można do tego dołączyć, rozszerzyć działalność o jakieś dodatkowe usługi, ciekawsze, tym bardziej, że piszesz, że to co aktualnie robisz raczej nie absorbuję Cię zbytnio. Ja mam działalność wielousługową- część usług jest sezonowa, więc jak coś się kończy zaczyna się coś innego, a oprócz tego współpracuję z różnymi firmami jako podwykonawca jak jest taka możliwość i zawsze w ten sposób jest coś ciekawego do roboty. Ostatnio dostałam propozycję kolejnej współpracy- choć od lat w tym nie siedziałam, to przecież można się podszkolić i spróbować. Aktualnie te fundusze unijne dają wiele ciekawych możliwości i kontraktów, a jeszcze jak da radę podłapać jakąś dużą firmę, która korzysta i realizuje projekty unijne to jako usługodawcy można mówić o fajnych zarobkach. Andziazawsze tak dla facetów to czasem najlepiej uwikłać żonkę w kolejną ciąże i mieć z głowy- wiadomo, że dzieci będa pępkiem jej świata, więc facet spokojnie może zająć się czymś co go interesuje- oby tylko te zainteresowania nie poszły jednak w złym kierunku :D Mam dla Was dobrą wiadomość. Mam kontakt z Anią Blaszką- pewnie nie wszystkie ją kojarzą. Kazała Was pozdrowić. Mam nadzieję, że czasem tu do nas zagląda, więc przydało by się zachęcić naszą Anulę do czynnego powrotu na forum.
  2. Zimno, ale słoneczko świeci, więc jesienna pogoda ok :) Gagatta skąd ja to znam- te życiowe poszukiwania? Ja z zamiłowania jestem humanistą, z wykształcenia ekonomistą :) Przez 5 lat pracowałam w finansach, ale życie i jego potrzeby kreuje zmiany i ja mam wrażenie, że to jakoś wewnętrznie się odbywa-coś czujesz i robisz i tyle :) Nie wiem czy Wam o tym pisałam, ale sądzę, że wiele jest takich ludzi, którzy jak znają bliżej moje poczynania zawodowe to mają mnie za lekko stukniętą. Ja w swojej karierze zamieniałam żakieciki biznes womman na dresiki hause manager :D Pracowałam na stanowisku dyrektora ds sprzedaży w dość dużej firmie finansowej, kiedy opiekunka przez telefon poinformowała mnie, że synuś ma właśnie dwa ząbki- myślałam, że wyjdę z siebie, a ja na drugim końcu Polski i czasem w tygodniu bywało, że widziałam dziecko śpiące w nocy w łóżeczku. Wiadomo, że kasa też jest w życiu ważna, więc starałam się zawsze łączyć przyjemne z pożytecznym. Wiedziałam, że muszę być na miejscu, blisko dziecka i to jest akurat ważniejsze od wszystkiego. To jednak nie spowodowało, że nie zarabiałam- pracowałam przez dwa lata dorywczo na zlecenia, a potem zrodził się pomysł na własną działalność i póki co taki model życia bardzo mi odpowiada. A co do tych poszukiwań to powiem Wam, że dużo w mojej postawie życiowej zmieniło się np po przeczytaniu Alchemika P.Coelho. Szukamy czasem na końcu świata, targamy się, zabijamy o byle co, a mamy coś najważniejszego i wartościowego w zasięgu ręki. Praca zawodowa oprócz kasy musi przynosić tez satysfakcję, więc jak dobieramy pomysł do swojego uosobienia to mamy model idealny co w przełożeniu z polskiego na nasze w każdej rodzinie oznacza uśmiechniętą, szczęśliwą matkę i żonę :) co do kochanki nie praktykowałam, więc nie wypowiadam się :P chyba, że ten termin można odnieść do bycia kochanką własnego męża, no to duże taaak w trzech tytułowych płaszczyznach naszego forum :) ;)
  3. U mnie też był dziś ładny słoneczny dzionek :) She wszystkiego naj dla Twojego dorosłego syna :) Gagata weź daj spokój z tą 40-stką :D Ja to się czuję najwyżej na 21 lat :D A z tymi imprezkami u córy to ciekawie masz. Ale dobrze, niech korzysta z życia- dzieci wśród innych dzieci zawsze są bardziej radosne, szczęśliwe, żywsze i energiczne, potem to procentuje-łatwiej nawiązują kontakty, są śmielsze. A ja wczoraj miałam super dzień-okazało się, że mamy wstęp do realizacji życiowego marzenia i mam nadzieję, że zrealizuje się do końca pomyślnie. Jak będę mieć większą pewność to chętnie się podzielę z Wami tym osiągnięciem :) Apropos życiowych celów- to nie napisałam, ale udało nam się dokonać aby ta dziewczyna, która pracuję w przedszkolu w grupie mojego syna miała dalej przedłużoną umowę o pracę. Jak jeszcze zbierałam podpisy od rodziców w tej sprawie to ona przyszła do mnie i powiedziała, że chce podziękować- gdy jej odpowiedziałam, że chciałabym bardzo żaby było za co, ale tak mnie wzruszyła, bo rozpłakała się i mówi, że już teraz jest za co, bo choćby nawet nic z tego nie wyszło to ona docenia, że ktoś dla niej jest z czystego serca życzliwy i chce pomóc bezinteresowanie. Jak to usłyszałam to postanowiłam sobie, że muszę to załatwić choćbym codziennie musiała zaczynać dzień od wizyt w kilku urzędach z przypomnieniem :) Od zawsze lubię pomagać innym ludziom, ale powiem szczerze, że od jakiegoś czasu życie nauczyło mnie, że trzeba odróżniać to, że ktoś naprawdę potrzebuje tej pomocy od tego, że inny udaje cierpiętnika aby drugiego człowieka zwyczajnie wykorzystać. Niestety takie czasy :O Ale powiem Wam, że jak mi się coś uda, jak widzę, że ktoś dzięki tej pomocy jest szczęśliwy to mnie samej aż chce się żyć i wierzyć w to, że w tym naszej codzienności nie wszystko widać w szarych barwach, chorobach, kłopotach, smutkach. Może ze mnie niepoprawny optymista jak na te czasy, ale dobrze mi z tym i łatwiej się podnieść jak mnie samej się trafi jakiś dół :)
  4. Hej! U nas dziś o dziwo nie pada- jeszcze :) Oby się utrzymało, bo mamy zaplanowane prace na zewnątrz-podwórkowe, a synuś dziś na wycieczkę idzie z przedszkola, bo na drugim końcu miasta w hali sportowej dziś spartakiada przedszkolaków, więc atrakcje, konkursy :) Tylko obawiam się, że po tym spacerze już jutro frekwencja dzieciaków w przedszkolu sie obniży znacznie, ale... cóż...impreza to impreza- dzieciaki się nastawiły, więc nie ma gadania :) Ja c do tych pamiątek jestem bardzo sentymentalna- mam taką magiczną czerwoną skrzyneczkę gdzie przechowuje drobiazgi pamiątkowe z czasów podstawówki i liceum-bezcenne :) Mam też pudełko z pamiatkami po mojej babci, która praktycznie mnie wychowywała i byłam z nią bardzo związana-normalnie to jak relikty-jej porcelanowy kubek, broszka, jedwabna chustka, którą zawsze nosiła na głowie. Przechowuję tez pamiątki od swoich siostrzeńców z którymi z kolei ja od ich urodzenia jestem związana, bo mieszkali z nami. A co do synusia i jego urodzin- to tez macie racje- ja zawsze jak on dmucha świeczkę przypominam sobie moment jak lekarz po urodzeniu podsunął mi zawiniątko z którego wysunęła się mała stópka do pocałowania, a potem lekarz rozwinął jeszcze bardziej pytając z uśmiechem czy płeć się zgadza :) Ja miałam cc, więc przeżycia są inne, ale są i tego się nie zapomina :) She a może dyrektor chce osobiście złożyć życzenia urodzinowe Twojemu synowi a Tobie pogratulować dorosłego syna :) Sips- a co Ty tu wypisujesz, że nie masz o czym pisać??? A co na obiad? A w Biedronce byłaś? A łazienka? A porządki jesienne w ogrodzie? A dziewczynki? AAAA 100 innych AAAA??? Normalnie emerytka bez perspektyw-nudy, nudy, lekarz, nudy :D A te Ryjki z Beziami to normalnie do raportu pójdą
  5. Sztorm ja też taka sentymentalna jestem- lubię takie pamiątki :) Dla mojego dziecka mam całą skrzynię łącznię z filmami dvd jak pływał sobie w brzuszku :) Co do mojego gotowania- to przeceniasz mnie :) Ja nie spędzam w kuchni dłużej niż 60 min na przygotowanie obiadu- nie mam do tego cierpliwości, więc zawsze wymyślam coś co można jak najszybciej przyrządzić. Mały je w przedszkolu, więc jak my mamy full spraw to bywa, że obiadujemy w knajpie :) She a syn nie poinformował Cię co to za niespodzianka u dyrektora czeka?
  6. hej! Ale super pogoda- normalnie wymarzona :O Syna dziś budziłam chyba 25 min rano. Co do przygód z katarkami- tez znam wodę morską i cały czas jest to podstawowy produkt w mojej apteczce. Na początki przeziębienia u synusia stosuję rutinacea junior lub pyrosal. U siebie zawsze rutinocsorbin, scorbolamid, ewentualnie jakiś febrisan. Teraz tylko te wirusy są tak zmutowane, że już leki na to nie działają, więc jak już coś brać na wątrobę to może trza stosować jakieś najprostrze środki, bo z nowinkami medykamentów, a jeszcze tymi, które są ciagle reklamowane to chyba nie tak pięknie jak w reklamie :)
  7. Asiu 630 - to straszne co piszesz o zwyczajach szpitalowych, a tym straszniejsze, że niestety prawdziwe. Ale Wy jako rodzina nie skazujcie Taty na taki szpital, mamy naprawdę w Polsce ogromną ilość placówek onkologicznych- warto spróbować oddać tatę w inne medyczne ręce, gdzie oprócz fachowej pomocy zyska też wiarę i siłę na walkę z chorobą.
  8. Asiu 630 - to straszne co piszesz o zwyczajach szpitalowych, a tym straszniejsze, że niestety prawdziwe. Ale Wy jako rodzina nie skazujcie Taty na taki szpital, mamy naprawdę w Polsce ogromną ilość placówek onkologicznych- warto spróbować oddać tatę w inne medyczne ręce, gdzie oprócz fachowej pomocy zyska też wiarę i siłę na walkę z chorobą.
  9. She te zwijańce z szynki oczywiście, że można odgrzać, właśnie jak potem są w sosie. Ja kupuję mięso od szynki, kroje je kawałki, rozbijam jak na schabowe, nacieram przyprawami według uznania i potem zwijam do środka nakładając taką mieszankę z suszonych owoców (morele, śliwki, rodzynki namoczone w wodzie i następnie pokrojone i wymieszane z bułką. Takie już zwinięte podsmażam chwilkę na tłuszczu i do naczynia żaroodpornego na ok 1 h do piekarnika. Można podawać po upieczeniu polane sosem, lub odgrzane w sosie. Ja kiedyś zrobiłam taką roladę z całej szynki, potem to pokroiłam i ogrzałam w sosie. Kiedyś znalazłam taki przepis chyba na szynkę wielkanocną i trochę to wszystko zmodyfikowałam, bo jak piekłam taką na wielkanoc to strasznie sucha mi wyszła, a w sosie jest taka fajna miękka :) Jak sos jest w miarę pikantny a szynka ze słodkim nadzieniem to smakuje fajnie :) Z szybkich dań u mnie na imprezkach tez często jest pierś w ziołach- pierś pokrojona tak na pół lub w mniejsze kawałki, marynowana w ziołach z dodatkiem oliwy, soli czosnkowej, białego pieprzu i cayenne, potem wkładam do naczynia żaroodpornego folię, wkładam tam mięsko, szczelnie zawijam i zapiekam, w ostatniej fazie otwieram folię aby mięsko troszkę złapało koloru po wierzchu. Podaję to z warzywami ugotowanymi soute (brokuły, kalafior, marchewka)
  10. U mnie tez pogoda super :) Na kolejny tydzień mam poplanowanych tyle spraw, że nie wiem kiedy się wyrobię. Jeszcze dziś dołożyłam do tego malowanie łazienki i kuchni :) She u mnie też tradycyjnie weselny weekend- i tak niezmiennie aż do listopada :) Co do dań na imprezy ja wzięłam sobie za cel nauczyć się dań z polędwiczki wieprzowej. Kiedyś na imprezie jadłam takie danie- na plackach ziemniaczanych były polędwiczki duszone w taki rulon boczkiem zawinięte do tego brokuł lub kalafior soute oraz polane sosem- super :) A ostatnio w knajpie jadłam też polędwiczki rozbite jak schabowe i tak średnio wypieczone, na wierzchu z zapiekanymi pieczarkami- bardzo mi smakowało. Ja na imprezki też często robię takie zawijańce z szynki nadziewane owocami suszonymi i do tego w jakimś pikantnym sosie.
  11. Hejo! Gagata- babcia serio zarąbista, ale czasem niezły cyrk z takimi babciami :) Andziazawsze ja zwykle od małego mojego syna pokazywałam do pediatry, bo tak miał, że często od kataru na drugi dzień już była duszność. Teraz jak już obeznana jestem z sytuacją często najpierw dzwonię do pediatry i potwierdzam co mam dać. Trafiłam super pediatrę i bywa, że sama konsultacja telefoniczna wystarczy i zawsze słyszę od niego- nie do zobaczenia :) Teraz są takie wirusy czasem, że warto aby pediatra się wypowiedział, tym bardziej, że Twoja córcia jest malutka jeszcze, więc teściowej nie słuchaj. Matka zawsze wie najlepiej co jest dobre dla dziecka. Byłam w Biedronce- są ładne ozdobne pudełka chyba za 35 zł 3 szt. Mnie niestety nie pasują kolorystycznie do pokoju :( Bluzy też są polarowe- nawet takie ok za 29,90
  12. Hej! To ja też chyba będę te grzybki robić na czuja- chyba lepiej potem te 5 min pogotować jak pisze Ryjek i mieć z głowy. Chyba, że się stosuje nowe słoiki to może złapią. Ale mi napiszcie jeszcze kiedy mogę to otworzyć aby spróbować czy dobre? Ryjek ten kwiatek to odmiana kaktusa- nie znam się, ale moja teściowa ma takich sporo i pięknie kwitną. Z tego co słyszałam to jest silny kwiatek, więc powinien Ci powstać :) Musicie trzymać za mnie kciuki bo postanowiłam zająć się inicjatywą społeczną :) Pani, która jest zatrudniona u mojego synka w przedszkolu jako pracownik gospodarczy ma umowę jeszcze na miesiąc i znajoma mnie namówiła abym napisała petycję i ruszyła do prezydent miasta z prośbą o przedłużenie umowy. Ciagle przysyłają nowe osoby z funduszu interwencyjnego ale sa to serio przypadkowe osoby i nie zawsze z preferencjami do pracy w przedszkolu i kontaktów z dzieciakami. Przecież taka pani nie tylko sprząta sale i podaje posiłki, pomaga tez dzieciakom, wszędzie im towarzyszy i one ją traktują na równi z opiekunkami. Ostatnio przysłali nam taką kobitkę wprost spod budki z piwem, jeszcze z dzieciakami się obchodziła jak z workami ziemniaków, nawet jeść nic nie chciały. Mam nadzieję, że coś zyskam, bo osobiście nie lubię przegranych i tak łatwo nie odpuszczam jak już bardzo na czymś mi zależy :)
  13. Witojcie! Oj Ryjek, Ryjek :D Ty to zawsze masz jakies przygody :) Ja po ostatniej pomocy syna przy przesadzaniu kwiatów, jak mi elegancko je pooddzielał od korzeni też sądziłam, że wszystko mi klapnie, ale jest ok, więc i u Ciebie też tak będzie. Ja dziś w Biedronce nie zanlazłam nic w promocjach co by mnie zainteresowało. Dla zwierzaków jakieś karmy są, ale moja chrabianka je tylko gotowane zupki z ryżem czy kluseczkami, ewentualnie karmę w puszce do tego jako dodatek smakowy, ale tylko z wołowiną i tylko z Netto. Byłam z nią na szczepieniu ostatnio to weterynarz był w szoku, że tak ładnie wygląda pies podwórkowy- faktycznie to nie wiem jak ona to robi, ale jak się ją głaszcze to nie jest brudna tylko ta sierść ma czystą i mięciutką i lśni jak po nabłyszczaczu:) Ma wstawki białe, to weterynarz mówił, że psiaku podwórkowe zwykle maja takie szare, brudne, a ona ma bieluteńkie. Trafił mi sie egzemplarz schroniskowej arystokracji osobnika wielorasowego :D Laseczki wczoraj znów byłam na grzybach. Suszonych mam już na całą zimę- tych szlachetnych. Maślaki postanowiłam zrobić marynowane, ale co przepis to wyczytałam cos innego. Dajcie mi jakiś normalny sprawdzony, bo w jednym piszą, że zalać zimną zalewą i pastetyzować, w jednym, że nie pasteryzować, więc już zgłupiałam. Wczoraj zalałam letnią zalewą i potem wstawiłam do gotowania tak na 2 min dosłownie żeby denka przyłapało, nie wiem co z tego wyjdzie i za ile mam to otworzyć aby spróbować albo gdzie to przechowywać, bo nie mam żadnej spiżarni, więc mogę tak w szafce normalnie?
  14. Hej Laseczki! She u mnie jeszcze rano był ten Ariel to może Ci go podrzucę ;) Ja wczoraj zakupiłam soki takie przecierowe po 1,49 chyba w szklanych butelkach. Pyszne są, więc dziś zakupiłam jeszcze pół kartonu :)
  15. Hej Kochani! Zaglądam tu do Was czasemi szczerze powiem szukam wpisów kogoś kto by napisał, że wygrał z tą chorobą. Ja straciłam bliską z rodziny osobę kilka miesięcy temu i wierzyliśmy wszycy, że da radę choć rokowania przy niedrobnokomórkowcu jeszcze dodatkowo z zakrzepicą nie są dobre, praktycznie nie ma żadnych rokowań. W tym przypadku nie ma co liczyć na wygraną, ale zwycięzcą jest ten kto w ogóle podejmuje się walki, kto do końca się nie poddaje i w tych straszliwych cierpieniach odnajduje resztki sił aby zyskać kolejny dzień życia, godzinę, minutę. spierajcie swoich bliskich w tej walce, bo to bardzo ważne. Dla tych, którzy szukają pomocy medycznej ze swego doświadczenia polecam Instytut Gruźlicy i Chorób płuc w Warszawie- jest tam wielu lekarzy, którzy starają się zdążyć przed Panem Bogiem.
  16. Hej! Ale Wam powiem hicior dzisiejszego dnia- pojechaliśmy na godzinkę do lasu się przewietrzyć, obok wszyscy nas mijali grzybiarze, a my na leżaczkach w słoneczku sobie siedzieliśmy, wreszcie ja poszłam sobie pochodzić i już przy drodze podnoszę niezły okaz grzyba, potem krok i następny i kolejny...Aż mąż z synusiem się zebrali z tego słoneczka i zaczęli mi pomagać, bo nawet nie miałam gdzie tego wkładać. Fakt, że zbierałam na czuja, bo ja się nie znam na grzybach i tak było to trochę podejrzane, że obok ludzie chodzą i chodzą a my normalnie nie nadążaliśmy zbierać. Do domu przywieźliśmy aby teściowe przejrzeli bo się znają i wiecie co się okazało- wszystkie dobre :) Obierałam to przez dwie godziny, ale tacy byliśmy dumnie z siebie :P Do rodziców zadzwoniłam a tato mój pyta czy nie pamiętam jak było jak byłam mała- też się nie znałam i całe koszyki ciagle taszczyłam, a rodzinka obok po garstce uzbierała :) Chyba się tym muszę zainteresować, bo to przyjemne to całe grzybobranie :)
  17. Hej Kochanieńkie! Ja jakoś tak dziś z nie najlepszymi wieściami- choć szczerze to jakoś nie potrafię się jeszcze tym przejąć- jakaś taka betonowa pod tym względem się zrobiłam :O Okazało się, że najparawdopodobniej jestem szczęśliwą posiadaczką kolejnej nietypowej dolegliwości- autoimmunologiczna choroba tkanki łącznej- jasna cholera! cokolwiek to znaczy- to tylko chyba sama nazwa tak brzmi mrożąco. Już mam na swoim koncie jedną autoimmunologiczną chorobę tarczycy- okazało się jednak, że polekową, więc dałam radę. teraz znów nowości. Smiałam się do męża, który mnie poprosił o wytłumaczenie, że najprościej jestem w posiadaniu genów sprzecznych z własnymi, które nie wiadomo skąd i dlaczego się tworzą, więc najparawdopodobniej to jacyś obcy są we mnie :( :D Aaaaa tam!!! Ten chory, kto się wda w doktory :) Andzia- trzymaj się z tymi zarazkami co by pobalować na weselichu. Sips ale nie wykorzystuj za bardzo męża w tych remontach aby się jeszcze w innych celach przydał i przede wszystkim by się nie zniechęcił :)
  18. Hej Laseczki! Miałam dziś jak zwykle dzień zamieszania- ale to już tak się przyzwyczaiłam. Wiecie co tylko jedna sprawa mnie wk...wia już na maxa- co wsiadałam do auta i włączam radio to ciągle ten krzyż i krzyż, w telewizji to samo. Normalnie czy nie ma w kraju ciekawszych tematów. Grupka Moherów chce decydować za całe społeczeństwo gdzie ma być czy nie być ten krzyż. Nie zdają sobie sprawy, że za tą całą ochronę tej akcji poszły pieniądze podatników- potem będą marudzić, że to państwo złe, bo leki drogie, bo podwyżki wszystkiego. Ta cała polityka to show :D Ci na górze biorą za to niezłą kasę, Beretki reaktywują partyzantkę i podziemne państwo, a cierpią na tym tacy jak ja- bo mnie wk...wia jak ktoś za mnie decyduje nie pytając mnie o zdanie i jeszcze dodatkowo wypowiada się, że ogół społeczeństwa ma taką a nie inną wolę. Taaa jasne- najlepiej słupy oświetleniowe pozamieniajmy na krzyże i choćmy z różańcami. Wpadłam dziś właśnie na pomysł, że te programy publicystyczne, które nawiedzone mohery ogladają powinny być przerywane spotami z Mango - telezakupy- oj sprzedaż by szła jak świeże bułeczki :D
  19. Hej Słoneczka! Od rana lało ale właśnie się troszkę zaczyna wypogadzać :) Mnie sam katar został, ale wczoraj już nie było wieczorkiem tak kolorowo, bo bolały mnie wszystkie stawy i mięśnie i do tego zaczynało moje nieszczęsne ucho. Od dziś antybiotyk już pewnie działa, więc zauważalna poprawa :) Mąż ma zastrzyki i ledwie powłóczy nogami- oczywiście truje mu ciągle, że powinien wziąć pod uwagę rehabilitacje, bo ma zdjagnozowane ZZSK, ale gdzie tam:O jak grochem o ścianę :O Ale się wk...łam ostatnio na orange. Mam kilka tel firmowych, przeniosłam do nich ostatnio z ery, bo jeden miałam od dwóch lat na próbę i mnie zadowalało. A oni teraz mnie mają w dupie, ciagle jakieś błędy, ciagle niedoinformowanie, ciągle do mnie dzwonią z Centrum Obsługi aby skorzystać z nowych usług, a podstawowoych spraw nie potrafi nikt rozwiązać. Mam teraz przedłużenie tel i olewam ich - idę do Play. Orange choć od 2 lat jestem stałym klientem i w ostatnim czasie wzięłam kolejne telefony oni na przedłużenie oferty proponują mi warunki z ogólnodostępnej tabeleczki jakbym była nowym klientem z ulicy- dokładnie to jakbym nowy tel brała to bym lepsze warunki otrzymała. Nie wiem- nie rozumiem tych dzisiejszych rozwojów biznesowych- ja byłam uczona czego innego, z usługami związana jestem już naście lat i nie wyobrażam sobie abym kiedykolwiek podchodziła z brakiem szacunku do swoich klientów, a już nie wspomnę o stałych klientach. Teraz są inne czasy- najważniejszy jest zysk i sprzedaż, klient to tylko przedmiot ułatwiający bądź utrudniający dojście do wyników. Z tego właśnie powodu wycofałam się parę lat temu z usług finansowych- to wbrew moim zasadom. Nie mówię, że pracowałam charytatywnie, bo zyski zawsze są ważne, ale nigdy kosztem klienta. Sama klientom czytałam wszystko co jest drobnym druczkiem tak, że byli zawsze świadomi co kupują. Teraz celowo się to zasłania albo się nie mówi- byle tylko sprzedać. Sztorm dziś w radiu głośno było o Bielsku właśnie- gdzie kilkulatek poszedł sam ruchliwa drogą z przedszkola do domu nieubrany i w kapciach. Słuszałam też, że podobno dyrekcja czy opiekunki wypowiadały się, że to było do przewidzenia, bo dziecko jest niedoogarnięcia i jest nieobliczalne. Normalnie za takie słowa bym tą panią pozbawiała prawa do wykonywania zawodu. A kto odpowiada za samowolne opuszczenie placówki przez dziecko? Jak ta placówka jest chroniona? A jeśli nawet dziecko jest nadpobudliwe itp to dlaczego placówka nie zgłosiła tego problemu do rodziców aby skontaktować dziecko ze specjalistą aby pomóc. Chyba serio mi choroba przechodzi bo mam dziś prawdziwie bojowe nastawienie ;) Bezia ja też Ci adresik podam- chociaż mi prześlij 5 dag tych grzybków :D Ja się kąpletnie nie znam na grzybach. Ostatnio u znajomych miałam pierwszy raz w życiu jeść pieczone kanie- normalnie mówię Wam - miałam pierta, bo te grzyby tak jakoś dziwnie wyglądały-takie wielkie i białe :D Śmiejcie się ale serio mam chyba uraz z dzieciństwa. Moja roztrzepana mamusia kiedyś jak wrócili z grzybów to pozbierała do koszyka wszystko oprócz muchomorów. Tata się zna na grzybach, więc zaczął to segregować. Zbiory nie były duże, więc mama postanowiła od razu ugotować zalewajkę, a że rodzina duża, więc na raz wyszły wszystkie grzyby. Pachniało w całym domku i rodzinka zaczęła się do kuchni głodna schodzić, na raz przed nalewaniem zupki na talerze do kuchni wpadł blady ojciec i cały garnek wylał do ubikacji. Okazało się, że mamusia wszystkie dobre grzyby wyrzuciała, a te które tato odłożył do wywalenia, elegancko wpakowała do zalewajeczki :) Dlatego zawsze potem tato powtarzał- pamiętajcie wszystkie grzyby są jadalne ale niektóre tylko raz :( Dobrze, że Was mam to się kulinarnie podciągnę, bo jakbym miała brać przykład z mamy na temat gotowania to Panie, miej w swej opiece los mojej rodziny :)
  20. Ojjj ja się też na kolaszki już nie załapałam, a jak z psą łażę rano to by mi się przydały. Najlepszy był motyw bo jak weszłam o 8 to już kosz był puściutki, tylko te dziecinne były, a tu potem za mną do kasy ustawia się babeczka i kładzie dwie pary kaloszy na taśmę i jedne daje jeszcze kasjerce z info, że tu za chwile po nie jej bratowa będzie :) Ja oczywiście z zapytaniem skąd pani te kalosze ma, bo koszyk był pusty? Ona się speszyła, kasjerka też, a znają mnie bo jestem codziennie, więc ja rozładowałam atmosferę stwierdzając, ze to pewnie z zasobów odkładalnych. Pani się zrobiła czerwona, a ja pytam do kasjerki, że dobrze wiedzieć do kogo mam się udać jakbym chciała skorzystać z odłożenia promocyjnych towarów :) Potem ta gościówa na nieszczęście przyszła za mną do apteki i jak ja pakowałam produkty ona mówi, że prosi coś na gardło, odwróciłam się i mówię do niej- ale przynajmniej ma pani gwarancję, że od nóg się pani nie przeziębi :P Wiem, wiem zbyt miła to nie jestem :) ale cóż taki charakter :) Ja się zaraziłam od męża i od dziś nosem pociągam i gardlo mnie boli. Mąż na zwolnieniu, więc tylko marudzenie, marudzenie, marudzenie ... Jeszcze synuś się ostał- ciekawe na jak długo??? Wczoraj byłam z nim na zajęciach karate- bardzo mu się podobało, zamówiłam mu kimono, więc będzie zagłębiał sztuki walki :) Pan mówi do brzdąców po japońsku- ucząc ich zwrotów, fajne ma podejście do dzieciaków, a przy tym koszt miesięczny za zajęcia raz w tyg, przez 30 min to 20 zł, więc może być :) Jestem ciekawa jak u Was można z przedszkolem te godziny teraz ustawiać- u nas podstawa programowa jest od 7-12. Ja synusia mam od 8 do 13, więc płacę za dodatkową godzinę, bo w sumie wszystkie zajęcia dodatkowe mieszczą się do 13, tylko się zmieniło z angielskim, bo będzie dwa razy w tyg do 14, więc zaproponowano mi aby nie deklarować pobytu dziecka do 14 tylko za te dwa dni dopłacać za godzinę pobytu, co wtedy jest korzystne, bo jak by go nie było to tej godziny mu nie liczą, a pgólnie ustawa mówi, że odliczenia mogą być gdy nieobecność dziecka jest powyżej 10 dni roboczych. Oj politykę mamy pro rodzinną w kraju- nie ma co. Zapowiada się ładny słoneczny dzionek, więc mimo złego samopoczucia zbieram się do pracy- jak się czymś zajmę to ne zwraccam uwagi na zły stan zdrowia :)
  21. Hej Laseczki! Ja mam chwilkę dopiero teraz na oddech od 6 rano :( Od poniedziałku zaczął się młyn i bieganina, więc tak już będzie do piątku, a w piętek mam konsultacje przedoperacyją z mamą w Centrum Słuchu. Bezia fajnie Cię znów widzieć Ja kobieto to straszna buciara jestem, ale powiem Ci, że np jak wchodzę do tych naszych popularnych sklepów sieciowych to mimo iż ceny przystępne i wybór ogromny to ja zwykle wychodzę stamtąd z niczym. Po przymiarce ok 20 par jestem przerażona, że w takich niedoróbach ludzie mogą chodzić w ogóle.Ostatnio na kobietę trafiłam na rynku, która z mężem sprzedaje swoje wyroby-sami szyją, a nie chińszczyzna i powiem, że w czerwcu kupiłam super szpileczki-normalnie jak na boso się chodzi, teraz ostatnio takie beżowe na koturnie, to dosłownie jak bym po wacie chodziła, a jak w ccc takie modele mierzyłam to normalnie jak bym drewniane chodaki założyła :( Teraz kobieta mi obiecała, że coś nowego będzie miała na jesień, więc stałam się ich stałą klientką :)
  22. wszamałam śniadanko, więc zerkam do Was i zabieram się za robotę :) Andziazawsze of corse, że powinnaś iść na wesele w tym co sama chcesz, a nie w tym co się teściowej widzi-niech sama sobie w tym idzie :D Sips tak to już jest z tym sprzętem- kiedyś jak kosztował powyżej 100 zł to jakość bez zarzutu i sużył lata, teraz jak coś można kupić za smieszną cenę to zaledwie dociąga do 2 lat do gwarancji. Ja tak ostatnio rodzicom czajnik wymieniam- kupiłam w Biedronce i po paru miesiącach coś zaczęło się lać-oddali kasę bez problemu, więc wzięłam kolejny w Netto i pewnie w tych dwóch latach też się go wymieni i tak ciągle :) W sklepach kiedyś brali do naprawy, były kombinacje- teraz bez problemu wymienią na nowe lub kasę oddają :)
  23. ja robię na tej bazie wszystkie ciasta z owocami, bo jak w przepisach szukałam to było napisane, że sie udaje nawet nieudaczniokom :D 4 jajka 3/4 szkl cukru 6 łyżek oliwy 2 łyżki wody 1,5 szkl mąki 2 łyżeczki proszku do pieczenia cukier waniliowy owoce Ubijamy pianę z białek, potem dodajemy cukier, żółtka, oliwę i wodę, a na koniec mąkę wymieszaną z proszkiem ale już nie miksujemy tylko mieszamy łyżką. Ja potem pokrojone owoce układam na wierzchu , mogą być posypane cukrem waniliowym jak są kwaśne lub galaretką jak są bardzo soczyste. Piekę ciasto ok 50 min w temp 175 stopni i ewentualnie cukrem pudrem potem :) Ja nie mogę mieć przepisów na dania, które wymagają więcej niż 60 min przygotowania, więc albo testuję szybkie nowości albo na obiad mięsko z ziemniakami, ryżem lub makaronem a na deser galaretka :D
  24. a ja dziś wcześnie wstałam- wzięłam się za rosołek, potem szybciutko za ciasto z gruszkami, tak że jak moi chłopcy wstali to już spokojnie mogłam zasiąść z nimi do śniadanka :) Pogoda taka trochę w kratkę, więc nie wiemy czy się gdzies wybrać czy nie Beziulka miło Cię widzieć Kochana pamiętaj, że w kupie raźniej, więc jak Ci źle to będziemy Ci pomagać :)
  25. właśnie jakoś tak zaglądnęłam bo mi się drogi pomyliły :) ta prawidłowa prowadziła do deski z prasowaniem :O Miałam dziś piec ciasto z gruszkami ale jakoś tak weny nie mam. Nawet o moje galaretki już nikt dawno nie pytał :( She to fajnie z tym basenem- mała się nauczy pływać- a widomo im wcześniej tym lepiej. Mój synuś wodował na basenie jak miał kilka m-cy, myślałam, że teraz też może z przedszkola chodzić na basen ale za rok dopiero- póki co zdecydował, że chce chodzić na tańce, angielski i karate :) Sztorm ja też tak czasem mam wieczorem z tymi chipsami i jakimś trunkiem, motora tylko nie posiadam, chłopaki mają czterokołowca, ale mnie nie dopuszczają, a i szczerze to jakoś mnie nie rusza. Mój kolega zabił się na ścigaczu, drugi już kilka lat po wypadku dochodzi do siebie, kuzyn jeździ na wózku inwalidzkim- wiem wiem do tego trzeba podejścia i rozwagi, ale to raczej nie dla mnie. Mireczko szybko ten bałagan w łazience przeminie, ale potem za to będzie pięknie :)
×