Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ngLka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Posty napisane przez ngLka


  1. Ja się zgadzam. Swoją drogą też miałam okrutną infekcję w cyklu ciążowym, aż popękałam. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek tak miałam (choć jako dziecko pewnie tak, bo miewałam problemy tego typu), niemniej raz na jakiś czas łapie mnie infekcja bez ciąży. Tak, jak łapie mnie czasem zapalenie pęcherza i też latam do kibla co 5 minut, bez ciąży.To po prostu nie jest objaw.

  2. Obeszłam kilka wróżek, traktuję to jak rozrywkę połączoną z terapią :) Mam "swoją" jedną panią, u ktrej bywam raz na ruski rok (ostatni raz: 2 lata temu). Powiedziała, że jestem w ciąży i faktycznie w Niej byłam :-) Płci jednak nie podała.Inna natomiast, do której poszłam ciut wcześniej "z polecenia" - bo strasznie mnie matka namawiała - jak to stwierdziła - "ja, proszę pani, nie widzę dziecka w tym roku, ani samej ciąży":. 2 miesiące póniej już w tej "niewidzialnej" ciąży byłam ;)) z resztą same bzdety gadała.A ta moja, niestety, na każdej wizycie mówi jedno i to samo (od kilku lat). Czasem o tym myślę i mnie lekko przeraża. Nie jest to nic złego ale to dość duża życiowa zmiana, która na dzień dzisiejszy mnie nie interesuje i jestem na "nie". Nie jest też tak, e mwi to wszystkim. Zarwno moja matka jak i siostra do niej chodzą i obie słyszą coś innego a również się sprawdza. nie wiem, czy w całości bo żadna z nas tych wizyt nie traktuje jak wyroczni, było natomiast kilka dość istotnych spraw, ktre raczej nie mogły być przypadkiem. Choćby wiadomość, dla mojej mamy, że w przeciągu miesiąca kupi ogromny dom. Matka postukała się w czoło, bo nawet nie planowała. Tak się jednak złożyło, że nastąpił duży zastrzyk gotówki do firmy ojca i jednocześnie ktoś do nich adzwonił z informacją, że są ludzie gotowi sprzedać dom za 1/4 ceny pod warunkiem, że otrzymają wpłatę w gotwce. Mało kto miał pieniądze "od ręki", więc okazja była kusząca. Obejrzeli i kupili ;)
    • Like 1

  3. Od poniedziałku było 37 do 37,5 i to ewidentnie zęby bo idą dwie czwórki i jedna dwójka, dziąsła napuchnięte, córka marudzi i stale mieli rączkami w buzi.Obudziła się o 22:30 i z trudem przełykała coś co spływało jej po gardle, miała też kilka razy odruch wymiotny, zaczęła bić się rączką po buzi i trzepać po nosku. Myślę, że tyo zatoki. Jutro idziemy z rana zrobić badania a potem mąż do lekarza z córką.nie moge odłożyć szpitala bo mam guza do wycięcia, tu liczy się czas, operacja odkładana była już 4 razy z przyczyn niezależnych a uniemożliwiających wykonanie operacji i tym samym minęły 4 miesiące).

  4. Jestem tego samego zdania. To NIE jest temperatura zębowa. Ja rozumiem, że do 37,5 mogą iśc zęby, bo wtedy córka ma rozpalone dziąsła i tak to zazwyczaj u nas jest ale nie powyżej tej temp.Myślę, że lekarka podała to jako opcję, bo.. nie miała się czego uczepić. Żadnych podejrzeń.Oby to była trzydniówka... Ja jutro do szpitala na tydzień idę i dziecko zostaje z tatą. No nie wiem co mam robić.

  5. Kurna, mała po powrocie od babci dostała trzęsawki. Wiem, że babcia chce dobrze ale już mi czasem łapy opadają, bo oczuywiście źle jej mierzyła temperaturę. twierdziła cały dzień, że dziecko ma 36,6 do 37,5 a mała przyjechała przelewająca się przez ręce.. a babcia mierzyła na płatku ucha zamiast w uchu. Jestem zła. musiała córze zafundować chłodną kapiel, darła się jak opętana (też bym się darła!) ale na szczeście zbiłam do 38,1, zasnęła po podaniu leku.

  6. Bardzo smutno czyta się Wasze posty, nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego bólu, o którym piszecie. nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że nagle zostajemy z córką same, że mojemu facetowi coś się dzieje.Przykro mi, że Was to spotkało. Myślę, że nie będzie jakoś specjalnie lepiej, gdy będziecie wspominać ale sądzę, że przyjdą dni, kiedy coraz rzadziej będziecie myślały o sytuacji, która Was dotknęła. I tego Wam życzę 🌼

  7. Ja polecam dra Niedzielskiego, pracował kiedyś w klinice niepłodności, jest ordynatorem oddziału w policach - przyjmuje w szczecinie przy ul Niemcewicza 15 ale muszę ostrzec, że kolejka długa, tydzień temu zapiasałam się.. na czerwiec (prywatnie)szczerze polecamAndrzej NiedzielskiAdres:ul. Niemcewicza 1571-520 Szczecintelefon/fax: 423 71 86http://www.andrzejniedzielski.ginweb.pl/kontakt.htm

  8. Kiara, fajnie, że jesteś super babcią i oby takich więcej ale niestety nie jest prawdą, że żadna babcia nie chce być konkurencją. Osobiście znam kobietę, która w tak parszywy sposób wypowiada się o własnej synowej (w obecności wnuka), że włos się jeży na głowie. krytykuję ją jak tylko może na koniec dodaje, że wnuczek i tak woli ją (babcię znaczy). To jest chore ale takie osoby też są.Moja Tesciowa jest super babka, mama też pomocna, ale obie mają swoje jazdy, Moja matka też za moimi plecami przebierała dziecko a babcia? Babcia nosi nawet gdy proszę, żeby pobawiła się na macie (bo mamy potem cyrki i trzeba nosić), nie rozumie czasem jak mówię, że mała zmęczona i trzeba do łóżeczka - ona woli ponosić i tyle. No ale to są babcie, są od rozpieszczania, nie łamią mi serca swoim zachowaniem, przymykam na to oko.Ale czasem zwracam uwagę zdecydowanie (np jak po 5 godzinach noszenia dziecko już płacze a babcia dalej swoje, że pewnie chce dłużej na rękach - abieram albo jak mi moja własna matka dziecko przegrzewa to rozbieram nie bacząc zupełnie na Jej protesty). Gdy matka próbuje ingerować w wychowanie ucinam średnio ładnie - że swoją szanse miała, niech da traz szansę mnie - ale to jesyne, co działa. Ignorowanie niestety nie dawało żadnych rezultatów.Niestety, przyznam, że Teściowej trochę ograniczam kontakt z Małą z tego powodu, że gdyby Jej sie nie dało do zrozumienia pewnych rzeczy, to siedziałaby u nas pewnie 24 h na dobę. Bardzo Ją lubię, jest złota kobieta, no ale tak już ma. Oczywiście jest taktowna, dlatego nigdy nie wpycha się na chama ale czasem wysyłam zdjęcia mailem gdy dzwoni po 1 dniu nie widzenia wnuczki i mówi, że się stęskniła. To dla dobra ogółu bo ja też lubię sobie czasem sama z dzieckiem i tatą dziecka pomieszkać bez "ogona" :)Życząc wszystkim zdrowych stosunków z rodzicami i teściami a teściom i rodzicom - zrozumienia młodych i szanowania Ich zasad w wychowaniu - dobranoc ;)

  9. A! Jedna wpadka za małolata, moja największa! Poszłam do nowo poznanego towarzystwa, bo częstowali (miałam bodaj 15-16 lat, towarzycho o 10 więcej). Do tej pory nie mogę się nadziwić, że kilku facetów nic mi nie zrobiło a jeden wziął na ręce, gdy spiłam się okrutnie (lekka to ja nie byłam a bezwładne ciało jest wyjątkowo ciężkie) i przez 2 kilometry niósł mnie do domu. Musiał wydobyć jakoś adres choć ponoć nie byłam ani przyjazna, ani rozmowna :DZaniósł mnie pod drzwi, zadzwonił po moją matkę, ta zjechała i dowiedziała się gdzie piłam, co piłam i ile piłam. Od tego czasu codziennie miałam kuratelę w postaci.. kolesia, który mnie odniósł do domu. Odwoził mnie ze szkoły do domu :DPrzyjaźnimy się do dziś.

  10. Rzadko piję, a już szczególnie rzadko na tyle, by zaliczać wpadki. Chyba żadnej większej nie mam na sumieniu. Z mniejszych - zabrałam śpiwór koleżance, dosłownie go z niej ściągnęłam, bo było mi zimno, jak mamrotałam podczas \"zabiegu\" /z opowiadań, bo nie pamiętam/. Nad ranem strasznie głupio mi było, tym bardziej, że koleżanka ponoć nie stawiała oporu bo było Jej mnie żal ;) Dodam, że była moim gościem :DInnym razem dwóch kolegów wynosiło mnie z pubu (było niemal wleczone) jak rozstałam się z pewnym takim i poszłam \"zapić i zapomnieć\". Więcej się w tym lokalu nie pokazałam :D I nie piję większych ilości w nieznanym towarzystwie, wtedy przynajmniej wiem, że jak się obudzę w innym ubraniu to znaczy, że sama się w nie przebrałam :D

  11. Stwierdzam, że mój to taki zakamuflowany pawian.. ale jak już pokaże ten swój różowy tyłek to uch... gdzie się nie schowasz i tak Cię dopadnie ;|Agresja - a i owszem, też to zauważyłam - agresja bierna - znaczy na kobietę ręki nie podniosę a nie moja wina jak trafi ją coś czym akurat rzucam w złości bo.. mi się komputer zawiesił :)Ktoś jeszcze ma podobne doświadczenia odnośnie agresji?

  12. Nie wyrzucę prezentów i nie skasuję archiwum bo to pomoże tylko na chwilę (dosłownie!) a potem będzie żal, że prócz garstki wspomnień nie zostało nic. Wiem, bo już to przerobiłam - więcej przepłakałam przy zmuszaniu się do pozbycia się rzeczy byłego niż po samym rozstaniu. Myślę, że to kwestia indywidualna.Trasa na przykład w moim przypadku całkiem odpada, bo to moja droga na Uczelnię - żeby iść inną drogą musiałabym dorobić jakieś 500 m - codziennie. Piechotą. Bo mimo, że to duże miasto - akurat połączenia z moją Uczelnią nie ma.Mi najbardziej pomagają ludzie, z którymi przebywam - sama ich obecność - no i obowiązki (akurat mam wymianę rur w kuchni i lazience, muszę więc siedzieć w domu. Kieszę się we własnym sosie ale zawsze coś sobie wymyślę - a to sprzątnę pokój, a to coś porobię, co wymaga skupienia).Na mnie zawsze działały żmudne zajęcia - typu rysunki w photoshopie - piksel za pikselem, a to ręczne robienie biżuterii, haftowanie. Śmieszne? Ale skuteczne :) Odpręża i odgania myśli.. i czas tak szybko płynie..
×