Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

cztery umowy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez cztery umowy

  1. Iduś, oneill, dla wszystkich dziewczyn i dzięki. Tak, odebrałam słowa do siebie i kosztuje mnie to teraz dwa dni podnoszenia się z kolan. Ale nie tylko słowa. Czyny. Ex bez mojej wiedzy odebrał córkę ze szkoły i wziął ją pierwszy raz od niepamiętnych czasów do sklepu. Zakupił jej rolki. Wrócili do domu, ucałował syna i walnął drzwiami. Kiedy wróciłam z pracy zastałam małego na podłodze, płaczącego w niebogłosy. Zanosił się i nie był w stanie wydukać niczego poza \"Dzie jeśt tataaaa\". Wskazywał trzęsącą się rączką na rolki córki, płynęły łzy i powtarzał pytanie: \"Kukusia? Kukusia? Moje?\". Masakra. Uspokajałam go dwie godziny. Mały co chwilę podchodził , zaglądał w oczy i pytał :\"Kuchaś mnie? Kuchaś Kukusia?\" Dobiło mnie to strasznie. Reakcja córki, ściągnęła z nogi jedną rolkę i dała małemu, potem drugą, żeby trochę sobie pojeździł. Ja już wiem, że ten człowiek jest psychopatą. Zdrowa osobowość nie postępuje w ten sposób. Nie chodzi o dawanie po równo. Jestem w stanie zrozumieć, że mało kogo stać na dwie pary rolek. To przynoszę głupiego resoraka, bo doskonale wie, że syn jest maniakiem samochodowym. I zapewne stać jest każdego na poświęcenie czasu obojgu dzieciom. Każdego zdrowego człowieka. Piszę to, by ostrzec wszystkie wahające się dziewczyny, te, które jeszcze z psychopatami nie mają dzieci. Potem serce krwawi podwójnie. Podwójnie trzeba uczyć się miłości do siebie, i jeszcze trzeba uczyć tego dzieci. Ja muszę wytłumaczyć trzylatkowi, że bez względu na to, co robi ojciec, to trzyletnie pisklę jest ważne, cudowne. Muszę nauczyć siedmiolatkę, że bez względu na to, czy ojciec pojawia się raz na miesiąc, czy dwa, ona jest i tak cudowna i wspaniała. A widzę, że mają problemy z akceptacją siebie, z uwierzeniem, że nie są niczemu winni. Dziewczyny, nie róbcie sobie takiego piekła na ziemi, bo patrzeć na krzywdę dzieci, doznawaną od najważniejszego dla nich człowieka, to jest katorga...bezsilność czasem i głucha rozpacz. Ja się z tego staram podnosić, podnosić moje dzieci. Każdego dnia uczyć siebie i maluchy, że jesteśmy ważni, mimo, że ktoś inny nas nie chce, nie docenia. Rodzi się we mnie taki bunt, że on prezenty zakupuje, i te prezenty stanowią przekupstwo, on po prostu przekupuje, knebluje usta dzieciom. To taka wstrętna manipulacja. Boję się, że dzieci na to polecą. Że ja będę tą złą mamą, wymagającą, on cukierkowym od święta tatusiem. Boję się, mimo, że z obserwacji, na logikę wiem, że takie działanie ma krótkie nogi. W końcu dzieci rosną, oceniają i dociera do nich, że prawdziwy przyjaciel, to nie ten, co przynosi prezenty, a w ważnych chwilach go nie ma. Prawdziwy przyjaciel, to własnie ten, który daje podporę, który jest kiedy trzeba, i kiedy wymaga kiedy trzeba.
  2. Ewa, to ja jednak chyba jestem facetem. Popłakałam i poszłam odrabiać lekcje z córką. potem znów popłakałam. i goowno. No cóż jakie jest goowno każdy wie.
  3. No cóż oneill, boli mnie to co robi i co mówi. Nie umiem nad tym zapanować. Poryczałam się, źle mi i koniec.
  4. jizabela, ja też miałam kłopoty z odstawianiem od cycorka. Odstawiłam :) Ale cyckał dwa lata:D:D:D
  5. Oneill, ten kelner opisywany przez Ciebie, to też ja:D:D:D:D Za cztery umowy i leczenie uzależnionego umysłu należą się podziękowania nie mnie, ale mojemu Grekowi:D Cudowny człowiek:D:D:D Terapeuta. Iduś, ja czekam, mam ochotę dużo czytać, do bólu, wreszcie mam czas:D U mnie spokój, taki po prostu spokój. Radzę sobie , coraz więcej uczę się o sobie. Jutro wizyta u psychologa z córką. Żyję. Miewam cofki, ale ok. Najwazniejsze jest , ze zero kontaktu z nim. Uffff.
  6. Oneill , bo tego potrzebujesz. Łapiemy na danym etapie to, co jest nam potrzebne.... Może Ty Matką Teresą z Kalkuty chciałaś być>?
  7. Marfi, grupa bojowa popiera Twoje poczynania:D:D:D:D Dlaczego boisz się przypadkowego spotaknia? Czyżbyś bała się , że znów wylądujesz z nim w łóżku, a potem będziesz cierpieć? A co za tym idzie kolejne pytanie...Skąd u ciebie bierze się lgnięcie do cierpienia? Dlaczego to lubisz? Jizabela- a dlaczego czasem Cię wkurzamy, może dlatego, że prawdę mówimy i ona wcale nie jest taka fajna:D:D:D
  8. Oneill, nie ma co się dziwić, że dziś reagujesz inaczej, bądź co bądź nauka siebie nie idzie na darmo, Ty po prostu rozwiodłaś się psychicznie. To jest bardzo ważne. Bardzo często jest odwrotnie. Kobiety rozwodzą się najpierw sądownie, potem całe lata trwa proces rozwodu psychicznego. Najlepiej jest odwrotnie. Tobie wystarczy teraz jeden \"mały\" (hyhyhy noo nie taki malutki) krok do odcięcia się. Najważniejsze jest to, co jest w Tobie. Ja chyba najbardziej rozczarowałam się tym, że proces zdrowienia nie jest bezbolesny:D:D:D Po przeczytaniu kilku pozycji miałam wrażenie, że zrobię pstryk i proszę...budzę się, nie boli. Hahaha. Proces zdrowienia boli jak dioabli, bo najtrudniej i najboleśniej jest popatrzeć na siebie bez złudzeń. Ale to już jest inny ból niż tamten, kiedy byłam uzależniona. Boli jak gojąca się rana, ale wiem, że się goi:D:D:D:D
  9. Oneill. Doskonale wiesz że ze świni nie zrobisz pawia. Odłóż emocje na bok. Po prostu są. Przeminą, jak gradowa chmura... Bogu dziękuję, że mogę być sama, nie reagować na to, co zrobił, powiedział, zachował się jak kretyn, albo jak pijawka. Mam to ograniczone do minimum. Wtedy, kiedy ja dam się namówić na jakiś kontakt. A tak, nie muszę, nie chcę i tyle. Oneill, jesteś niezwykle silną kobietą. Dla Ciebie specjalnie ode mnie, i nie dlatego, że trzeba, tylko dlatego, że tak czuję: życzenia kobiecodniowe. Życzę Ci, by rzeczywistość dała Ci jak najszybciej możliwość odcięcia się, nie tylko psychicznego, całkowitego od tego człowieka. Całuję. Wszystkie tu, poza duszkiem, jesteśmy kobietami. Życzę Wam i sobie, byśmy jak najszybciej wyzdrowiały. Każdej z osobna, życzę, by zobaczyła w sobie kobietę. Piękną, niezależną, wartościową. Taką, która tworzy siebie i swoją rzeczywistość. Tu i teraz.
  10. jizabella:D Ustawienia to jest metoda Hellingera. Poszukaj w necie, szeroko opisywana. Ustawia się swoją rodzinę. wygląda to tak, że jest to jakby powiedzieć terapia grupowa. Pewne osoby z tej grupy odgrywają role Twoich bliskich. Sprawdza się z kim się identyfikujesz. To jest ekstra metoda, na wyciągnięcie pewnych wniosków co do siebie samego, czasem rzeczy , które robimy, emocje którymi się kierujemy, tak naprawdę nie są naszymi, tylko ściągnietymi z naszych bliskich. Trudne to do wytłumaczenia. Wklep w google Hellinger, albo metoda Hellingera - dowiesz się więcej. Co do oznak zgody, o których piszesz. Były, nikłe, bo doskonale wiedział, że i tak mnie przekabaci ....do czasu:D Wiedział doskonale na co czekałam, że bukiet kwiatów raz na ruskie 5 lat mnie usidli, albo przyjście i powiedzienie regułki: \"kocham cię\" mnie powstrzyma przed buntowaniem się. Ale to nie byly jego uczucia, to była jego wiedza. Dziś to wiem. Bo jak ma się bukiet kwiatów, czy wyklepana formułka na przeciwko zdrady, leserstwa, zdrady dzieci, wynoszenia domowych tajemnic na forum swoich znajomych. Nijak. Marny gadżet na przeciwko lojalności. Kiczowata chińszczyzna w porównaniu z oryginałem francuskim.
  11. Pol-nay, ja jestem osłem i Ty też nim jesteś:D:D:D Co dwa osły to nie jeden. Montia, Niebo, ja też miewam cofki, ale patrzę na nie absolutnie świadomie. Wiem skąd się biorą. Pozwalam sobie popłakać tak jak dziś. Musiałabym być robotem a nie człowiekiem, żeby w ogóle nie podlegać emocjom. Może nie wiłam się na łóżku, nie wyłam w niebogłosy, ale był we mnie wielki żal, smutek. Powiedziałam sobie, że po prostu żegnam się. A po drugie moje ego od czasu do czasu przypomina o sobie. I ok. Dzięki temu się uczę. Takich momentów pewnie będzie wiele, ale ja już się ich nie boję, nie panikuję, nie oskarżam siebie, że za mało zrobiłam, że teoretycznie wiem, ale z praktyką gorzej. Nic nie jest gorzej, jest tak, jak powinno być. Nie od razu Kraków zbudowano. Każdy dzień, to jest krok do przodu. Montia, to jest to, co piszą dziewczyny. Głód. I zaakceptuj go oczywiście tylko chwilowo. Ile razy wchodziłam tutaj po odstawieniu exa i prosiłam o zimne kubły na łeb. Jak myślisz dlaczego? Ano dokładnie, pisałam to co i Ty i wiele z nas pisze po rozejściu. Zdrowiej kochana, idź do ludzi, jeśli tylko możesz. Jeśli potrzeba, zamknij się w spokoju, ale nie izoluj, nie zamykaj się, by cierpieć w samotności, to nie jest dobra droga.
  12. Montia, zastopuj na moment. Przyjrzyj się temu, co Cię pcha do takich czynów! Zastanwów się nad sobą. To Twoje ego chce mieć z powrotem swoją własność, bo ono go potraktowało właśnie jako własność. Ale to nie TY! A teraz zastanów się, dlaczego ono chce posiadać kogoś na własność. Ze mną było dokładnie to samo, poza śledzeniem. Ale też miałam ochotę dzwonić, wariować, wiedzieć ,mieć. Jak guzik. Powiedz sobie, kochana, że ten guzik sam odpadł od Twojej sukienki. A nawet, to Ty własnoręcznie go usunęłaś, bo już nie pasuje do niej. Montia, słoneczko, bierz się w garść, wstawaj. Myśl o sobie.
  13. Oneill, Renta, Ja1972, duszek Dla wszystkich bez wyjątku wielkie . No, przywitałam się, a teraz sio do miotły i mopa. Mam nadzieję , że uda mi się dziś zaglądnąć:)
  14. pytajaca9999 , jesli chodziło Ci o Tuptusię, to ja:) i nie wstydzę się tego. Wtedy byłam Tuptusią, wiszącą na płocie. Dyndającą w te i we wte. Kilka lat trwało dyndanie, aż wreszcie zdecydowałam się wziąć większy zamach i znaleźć się po drugiej stronie płotu. Nie wiedziałam jak tam jest. Ale przecież nikt nie wie czy będą róże czy kolce. Ja już wiem. Po drugiej stronie są i róże i kolce. Ale to dobrze. Po tamtej stronie była przewaga kolców. Dziś dalej jestem Tuptusią. Ale dzisiejsza Tupta jest świadoma siebie, swojej wartości. Bywa bardzo twarda. Ale nie mściwa. Ja nie przeszłam przemiany, ja ją ciągle przechodzę. Ja1972, zastanawiam się nad pytaniem , które zadałaś. Z początku nie bardzo wiedziałam jakie potrzeby zapokajał. A teraz chyba mi świta, że jedną i najważniejszą: Ja od dziecka chciałam naprawiać świat. Zawsze pociągali mnie mężczyźni z problemami. Ex od małego nie miał mamy. Zmarła. Miał konflikty ze swoim ojcem, bratem. No, chciałam go zbawić, udowodnić, że wystarczę ja i pstryk wszystko co złe minie... Dziś już wiem , że nikogo poza samą sobą nie mogę zbawić. A jego zachowań nie tłumaczy brak matki, ani konflikty z rodziną. Ludzie się od niego odsuwają, wszyscy po pierwszym zachłyśnięciu się jego pozorną siłą, butą, wszechwiedzą. Odsuwają się, bo nie potrafi wiele, potrafi tylko dużo gadać o sobie, swoich umiejętnościach, koneksjach, znajomościach...blab bla blab. Dlatego odpuściłam. Zajęłam się sobą. Tak jest lepiej. Tak jest zasadnie i logicznie.
  15. Masz rację optym:D:D:D:D Ja zbieram dane do pozwu, bo będę orzekać o winie, stąd czasem w ramach wielkiego otwierania ust ze zdziwienia piszę co nieco. Ot wczoraj dowiedziałam się, że z najintymniejszą korespondencją między nami cztery lata temu poleciał do znajomych i czytał im to jako...nie wiem jako co! Powychodziło i inne badziewie. A ja patrzę na tego psychopatę i rozdziawiam paszczę w zdumieniu, jak to możliwe:D Przecież on właśnie o takie rzeczy mnie oskarżał, nigdy tego nie robiłam, a tymczasem on robił i miał się dobrze. Zero wyrzutów sumienia. Oczy mam jak talerzyki i dziwię się, jak to możliwe, że ja z takim kimś byłam tyle lat. I to tyle. Reszta to kwestia zdrowienia. Zaczynam się głośno śmiać z prawdy którą słyszę, z własnej głupoty i zbieram dane do rowodu, bez skrupułów. Jeszcze nie tak dawno je miałam, że może nie taki diabeł straszny, że mu może krzywdę zrobię. Teraz nie zostało z tego nic. Najlepiej teraz jest wykorzystać moją wiedzę i nie wspominać jej potem, bo nie ma po co.
  16. Ja to nie była zamiana ról. ja nie patrzyłam , czy on ma gorszy czy lepszy dzień, ja po prostu zawsze miewam głupie hasła, to moja obrona. nie chcę być niczyim katem, przede wszystkim nie chcę być moim własnym katem:0 A ex, i tak nie zrozumial aluzji, przycinku, nie te loty, nie ten poziom.
  17. Jaka jestem jako kobieta? Hmmm. Ulotna, wdzięczna, z przymrużeniem oka, czasem na ostro zlośliwa. Bardzo inteligentna. O tak. Ta moja inteligencja czasem zabija tego, kto się obraca przeciwko mnie. To taka niezwykle subtelnie ironiczna inteligencja:D:D:D:D Dziś się dowiedzialam, że stado informatyków łamało dwa lata temu moje hasła do gg, bloga, poczty:D:D:D Nie złamało. Ja w pół godziny złamałam hasła , które mi były potrzebne. Nie jestem informatykiem:) A 20 minut wcześniej zorientowałam się, że moje hgasła były łamane. Wykasowałam wszelkie keyloggery z kompa i po ptokach. W oparach drwiny zostawi;lam wiadomość na pulpicie:\'pocałuj się w doopę\":D:D:D Jako kobieta jestem spokojna, jestem bardzo czuła, ja kobieta i osobno matka. Ale jestem również niezwykle wymagająca, od niedawna. Sprawiedliwa. wobec siebie przede wszystkim. Potem wobec innych. Wyrozumiała, ale są granice tej wyrozumiałości. Poczucie humoru. Uwielbiam je zarówno u siebie jak i u innych. Lubię patrzeć na siebie z lekkim przymrużeniem oka. No, mam wystający tyłek, ale to mój tyłek, fajny jest bo jest mój:D Dawniej to był mój wielki kompleks. Teraz się z niego śmieję, bo jesli miałabym na nazwisko J. Lopez, pewnie ubezieczyłabym go na jakieś kilka milionów dolców. Górą mój zadek:D:D:D Jako kobieta po prostu jestem, nie wegetuję, jestem:D
  18. Sabat jakiś tutaj cy cuu:D:D:D Vampiry, czarownice, hihihi. Wiecie co, zbliża się dzień kobiet, a ja tę kobietę gdzieś dalej tłamszę w sobie. Nie pozwalam jej za bardzo wychynąć na wierzch. Dbam o siebie, jestem kobieca, ale do pewnych granic. Jeśli widzę choćby cień zainteresowania ze strony mężczyzny, kobieta natychmiast jest przeze mnie pałowana do poziomu minimum (coby nie wyszło, że obojnakiem jestem). W takich momentach robię się natychmiast oficjalna, konkretna i służbowa. Przykład. Przyszedł dziś klient. Sympatyczny dużo starszy ode mnie człowiek. Znamy się jakiś czas, zawsze rozliczam jego i żonę na koniec roku. Pan jest z cyklu niezwykle kulturalnych, takich co w rękę ze skłonem całują każdą kobietę, bo szanują w niej i człowieka i właśnie .... kobietę. Przyniósł pudełko jakichś słodkości. Zasiadł, pouśmiechał się, poopowiadał sympatycznie, a ja ...ja po tym geście podkreślania, że dla niego jestem kobietą, stałam się natychmiast miło, ale sucho oficjalna, jakbym pałowała tę moją kobiecość po łbie i wołała, nie wychylaj się, nie pokazuj. Tragedioza, normalnie sama z siebie się śmieję. Bo to śmieszne jest, i upierdliwe.
  19. Niebo się nie przejmuj, ja trochę zawodowo piszę:D Poza księgoweością piszę taką sobie literaturkę:D:D:D
  20. Ewa, wiele z nas pamięta Present, wydaje mi się, że z tych samych przyczyn podjęła taką decyzję jak Ty. A ja akceptuję Twoje decyzje, tak jak zaakceptowałam decyzję Present, do której czuję wielką miłość i szacunek. Ona pomogła wielu osobom, podobnie jak Ty. Przychodzi taki czas, kiedy coś się kończy, po to, żeby zaczęło się coś nowego. Na tym topiku zawsze jest osoba, która przeszła przemianę prawie do końca , zostaje jakiś moment, żeby pomagać, potem pojawia się kolejna... Byłaś po coś. Dla siebie, dla wielu osób... I to było piękne. Jesli potrzebujesz odejść, Twoje prawo i potrzeba. Ja wiem jedno, wiele nas nauczyłaś, wiele my nauczyliśmy (bo jest z nami pan) Ciebie. To dobre doświadczenie i nadzieja, zobaczyć, że po rozpadzie toksycznego związku, można być szczęśliwym, mądrym i spokojnym, jakkolwiek nie wydawałoby się nam, że to prawie niemożliwe. Możliwe. Przykładem jesteś Ty, jest Present, jest idaalia, jest ćma i wiele innych dziewczyn. Przykładem powoli zaczynam być ja. Wczorajszy dzień był jaki był....Delikatny, ulotny dołek. Ale ja już wiem czym spowodowany. Bo się pojawił, no bo rozmowa, bo wysysanie energii. Ja już doskonale wiem, że sama , bez niego jestem szczęśliwa. Wiem już, że w najbliższej przyszłości, żadnych kontaktów. Potem, kiedy już okrzepnę, spokojnie mogą być. Całuję Cię serdecznie, bardzo serdecznie, cieszę się, że mogłam Cię poznać. Jeśli będziesz pisać, będzie mi miło, jesli przestaniesz, będę szczęśliwa, bo będę wiedzieć, że odnalazłaś swoją drogę. Jeśli wrócisz tu, też będzie mi milo, bo to będzie oznaczać, że jeszcze potrzeba Twojej pomocy. Jednym slowem, cokolwiek sie nie stanie, będzie dobre.
  21. Sylwio, ja jestem księgową, na komitet rodzicielski nie. Hmmm. Ewa ma rację. Ale może dałoby się coś z tym zrobić:D:D:D:D Ale musialabym zadać kilka szczegółowych pytań. Pisz na maila : pyzorzyca@buziaczek.pl
  22. Początkująca:D:D:D przestań myśleć....o tym co robią i jak robią. Wyłącz ten film:D:D:D Pomaga. Kręć piruety, tapiruj włosy (bleee), umyj klop możesz szczoteczką do zębów, ale nie myśl co robią... Po co? Po diabła!!!! Montia. Jeszcze coś. Ja też sypiam z maluszkami. Nooo, mała ma siedem lat, ale one potrzebują mnie teraz, a ja ich. Przytulamy się mocno, wariujemy w łózku, zapasy, boks, walki o to, kto kogo uszczypnie w zadek:D:D:D:D Potem jest wielkie przytulanie, zapewnienia o dozgonnej miłości, często rozmowa z małą na temat rozwodu ( ją to boli, niepokoi), potem głaskanie i śpimy (no, mama się wymyka na topik:D). Ale to jest piękne, to moje macierzyństwo, mój czas, nasz czas - mamy i dzieci, to piekne chwile, takie jakich wcześniej nie było, bo albo byłam w pracy, albo latałam od okna do okna i sprawdzałam czy on już wrócił...a dzieci...siedziały i oglądału koleiną bajkę w TV....Nie tędy droga. Bajka ok, komputer też, ale czas z matką jest niezastąpiony....
  23. cholipa, ja nie wałkuję ex. Ja wałkuję siebie. Wałkuję siebie w każdej pespektywie - z pozycji mojej matki, mojego ojca, moich dzieci, teścia i ex:D Owszem, jestem uzależniona, ale takie trafiają na ten topik. Ja się nie kłócę, bo wiem , że jestem. Powoli staram sie leczyć. Nie mam zamiaru kłamać, że jestem silna i nie mam dołów. Mam. I jestem masakrycznie słaba. Ale przynajmniej staram się łapać powietrze, wychynąć ponad toń bagna, które od lat mnie wciąga. Problem nie jest w ex, problem jest we mnie....
  24. Hm, Ewa, dostałam też mopa:D Krem przciwzmarszczkowy (nie po hooj, bo zmarszczek nie mam:D). Więc do wyboru do koloru:D I to byłoby na tyle:) Patelnia może być super, jeśli jest darowana z czystego serca i milości. Ze mną też raczej nie będzie łatwo, bo ja już się nauczyłam, że nie to złoto co się ....zagaduje o swoich talentach i możliwościach na śmierć:D:D:D:D A potem lipa, zamiast księcia ba białym koniu, pod wieżą dogorywa łysy w kalesonach na ośle:D:D:D:D Montia. Odkrywaj radość bycia sobą, bycia mamą, bycia dobrym pracownikiem i nikomu nie pozwól wejść sobie na łeb. Nie bądź ani zamotaną żoną, ani zamotaną kochanką, ani zamotaną narzeczoną. Bądź sobą. I koniec. Ja dziś odkryłam coś jeszcze. Wiecie co, jeśli ja kogoś kochałam i dzwonię po rozstaniu, proponuję rozmowę. To pierwsze moje słowa, doskonale to wiem, brzmiałyby: \"jak sobie radzą dzieci, czy zdroqwe i nic im nie brakuje, czy dajesz sobie radę Ty\". Ja usłyszałam: \"co z papierkami?\". A ponieważ ja jestem zlośliwa, to powiedziałam, moje maja się dobrze, poukładane w segregatorach, klienci się cieszą\" (jestem księgową, więc rzecZywiście układam papierki). Co ciekawe, nie mógł wydusić, że chodzi mu o rozwód, że o to pyta, kiedy, czy już złożyłam....Masakra. Tchórz i tyle. Niereformowalny....Tyle, rzeczywistość to jest to. Ja wiem, że przyjdzie dzień, kiedy oglądnie się za siebie i zobaczy zgliszcza. Ja to wiem, ale ja go nie zbawię. Co mogłam, to zrobiłam, dalej nasze ścieżki się rozchodzą. Niech się uczy sam...
  25. Montia kilka słów ode mnie dla Ciebie, z pozycji żony do której rzep wracał latami po kolejnych podbojach. Nie zazdrość jej, ona jedzie dokładnie na tym samym wózku co i Ty, masz nad nią jedną przewagę. Ty jesteś świadoma pewnych jego zachowań, zaczynasz być świadoma swojej wartości. Nie zmarnuj tego. Być może ona , tak jak ja jeszcze rok temu żarliwie modli się o siłę, żeby powiedzieć nie powrotom, wątpliwym obietnicom, lepkim wykrętom i kłamstwom. Ja doskonale wiem, że nie jest wcale takie oczywiste, że to my powoli wygrywamy wyrywając się z tego bagna, pomyśl, Ty już nie będziesz tym kołem zapasowym ani "żywicielem" dla pasożyta. Co ja jako żona pasożyta czułam przez te wszystkie lata? Paradoksalnie powiem Ci, ze na początku radość, no bo przecież w moim malutkim móżdżku była tylko jedna myśl - no proszę, wraca, nikt inny nie potrafi dać mu tyle co ja, kocha i szanuje. Napisałam paradoksalnie, bo z każdym miesiącem coraz bardziej byłam świadoma, że wygrywam kolejne bitwy, o nie nawet nie bitwy, maleńkie potyczki, ale wojny to ja nie wygrywam, ja ją przegrywam. Nie było po powrotach ani szacunku, ani miłości, było wszechobecne wykorzystywanie. Coraz większe. Wraz z upływem lat moje podejście do jego powrotów się zmieniało. Już nie chciałam powrotów, modliłam się, żebym któregoś pięknego dnia umiała zatrzasnąć drzwi na dobre. Jesteś młodą, fajną kobietą. Napisałaś coś co mnie bardzo poruszyło. W momentach, kiedy zajmowałaś się jazdami z Twoim M zaniedbywałaś dzieci. Może moją siłą za każdym razem było właśnie trwanie przy nich. Nie wiem, wiem, że cudownie jest zająć się nimi i sobą. Czasem dzięki dzieciom można w nowy sposób popatrzeć na siebie. Spróbuj, warto. A jego zostaw w jego bagnie, ani jego żona, dopóki nie przejrzy na oczy nie będzie szczęśliwa, ani on, póki nie zechce zmienić się dla samego siebie. A Ty możesz być szczęśliwa, bo zyskałaś już sporo wiedzy i świadomości. Piszę Ci to ja, kiedyś żona, faceta ,który zawsze wracał...Tylko po diabła:D:D:D:D
×