Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

lulu83

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Dziewczyny, czesć powikłan poszczepiennych moze wynikac z jakiejs ukrytej infekcji lub dopiero rozwijajacej sie w organizmie dziecka której pediatra osłuchowo nie jest w stanie wyłapac i dziecko moze wygladac na zdrowe a tak naprawde organizm jest osłabiony. Miałam przesuniete jedno szczepienie córki z powodu choroby i wygladala na zdrowa, ale ja zeby sie upewnic przed szczepieniem zrobiłam ogolne badanie moczu i krwi zeby zobaczyc czy crp nie jest podwyzszone. Kiedy wyniki potwierdziły, ze jest zdrowa to ja zaszczepiłam. ps. gdyby lekarze przed szczepieniami obowiazkowymi dawali skierowania na podstawowe badania moze tych nieszczesliwych komplikacji byloby mniej.
  2. Ps. wszystkie moje córki szczepiłam systemem szczepionek 6 w 1 i tez nie było powikłan u jednej ani drugiej a maja 2 i ponad 4 lata wiec sa juz po calym pakiecie szczepiennym. Zadnych obrzeków poszczepiennych, płaczu itp. Po pneumo mlodsza córka miala jeden dzien stan podgoraczkowy, ale nic powazniejszego sie nie dzialo. Pozdrawiam.
  3. Zuzka, Z własnego doświadczenia mogę odpowiedziec co ma szczepienie przeciw pneumokokom do kataru. Córki miały długo trwający katar, gęsty, zielony i lekarz zalecił wymaz z nosa. Obie miały pneumokoka w nosie we wzroscie obfitym i to on powodował ten nieustanny katar. Po kuracji antybiotykowej zaszczepiłam je obie przeciw pneumo i konsultowałam sie z kilkoma pediatrami w tej sprawie. I wszyscy w naszym wypadku poparli to szczepienie, zwłaszcza ze względu na młodsze dziecko, które łapie wszystko co siostra przyniesie z przedszkola:-) ja nie byłam nigdy zwolenniczka szczepien dodatkowych, pneumokoki sa wszedzie, ale w iluś tam procentach u dzieci powodują cięzkie powikłąnia , które w skrajnych przypadkach mogą skonczyc się smiercia. Oczywiscie szczepienie nie ochroni przed nimi, ale ma uodpornic organizm. Katar, zapalenie ucha to moze byc łagodny ''prezent'' od pneumo. Gdyby nie miały tego pneumokoka to bym je nie szczepiła. Ale wiedzac o nich i mozliwosci szczepienia nie byłam w stanie zaryzykowac i miec nadzieje ze przeciez ich na pewno nie dotknie nic powaznego...teraz jestem spokojniejsza. I na naszym przypadku moge stwierdzic, ze katar ma łagodniejszy przebieg i zazwyczaj na nim się kończy. Widze poprawe w odporności dziewczyn, ale to oczywiscie tylko na podstawie obserwacji własnych córek. Oczywiscie kazde szczepienie to ryzyko powikłan, tylko kazda mama musi rozwazyc co jest w konkretnym przypadku jej rodziny i dzieci ''mniejszym złem''. powodzenia w dokonywaniu własnych wyborów;-)
  4. Anka, To dobrze, że Twojej znajomej się udało, ale niestety walka o karmienie nie zawsze jest zakończona sukcesem. Nie da się wrzucić wszytkich do jednego 'wora'' i to, że mama Ci doradzała udawanie żalu i oszukiwanie męża, czy partnera z powodu braku możliwosci karmienia...to nie świadczy o tym, że każda kobieta ma udawać i udaje. Napisałas, że musisz żyć z terrorem ''lakatacyjnym''. Hmm...ale skoro masz swoje zdanie i twardo się go trzymasz to chyba nie powinno to być dla Ciebie wiekszym problemem. Ty zdecydowałaś, że nie chcesz karmić i masz do tego absolutne prawo...ale kobiety,które chciały karmić a nie mogły z różnych przyczyn i mimo walki się nie udało-to mogą sie poczuć urażone bo wychodzi na to, że za mało się starały. W jakimś stopniu można to porównac do posiadania dzieci;niektórzy mają je bez wieszego problemu,inni starają się latami..część osób mimo staran nigdy nie zajdzie w ciąże..a częsć nawet nie myśli o posiadaniu dzieci. I nakładają się na to rózne czynniki...więc powiedzenie kobiecie, która nie może mieć dzieci a chce, że to kwestia woli, prób i błędów...może być bolesne. Podobnie jak dla mamy, która walczy o laktacje i przegrywa...i uwaza się ogólnie że się za mało starała i jak się bardzo chce to się ma ...to się wszystko ładnie pisze teoretycznie. życie niestety często weryfikuje sytuację inaczej-nie zawsze tak jak sobie tego życzymy-ale żeby to dostrzec trzeba popatrzeć na całość sprawy z róznych perspektyw:-) Pozdrawiam,
  5. Dziewczyny...co do karmienia piersią czy butelką. Jeżeli kobieta ma pokarm to ma ona prawo wybrać, czy karmić piersią, czy butelką. Laktację można powstrzymać. Ale czytają te posty również kobiety, które nie mogły karmić z powodu braku pokarmu, czy zbyt małej ilości, dziecko było głodne i musiały przejść na butelkę. I nie dla każdej z nich było to spełnieniem marzeń...znam kobiety, które miały z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia i to, że nie mogły karmić powodowało depresję, stan przygnębienia i brak wiary w siebie. Zadawały sobie pytania na temat swojej kobiecości i bycia dobrą matką. Więc dyskusja butelka czy pierś nie dla wszystkich jest taka prosta i otwarta...to nie zawsze jest wybór kobiety. Uszanujmy to, że jest grupa mam, które chcą karmić a nie mogą z różnych przyczyn (ja naleze do grupy kobiet, dla których karmienie jest naturalne, jest więzią matki z dzieckiem i nie jest problematyczne-zawsze miałam wystarczającą ilosc pokarmu), ale część moich znajomych nie mogła karmić tyle ile chciała i otwarcie mówiły, że mi zazdroszczą ''łatwości karmienia''. Więc nie obrażajmy się, nie piszmy o obrzydzeniu karmieniem piersią bo kogoś takie słowa mogą zwyczajnie zaboleć. Karmienie nie zawsze jest białe albo czarne...często jest otoczone szarością. Tak naprawdę jest nieliczna grupa kobiet, która nie ma żadnych problemów z karmieniem piersią i tego chce...i takich, które bez najmniejszych wątpliwości decydują się od razu na butelkę. Spora grupa kobiet ma dylemat...i szuka odpowiedniego rozwiązania dla siebie i maleństwa często metodą prób i błędów. Pamiętajmy, że to często bywa tak, że mamy,które chcą spróbować karmienia naturalnego nie moga z róznych przyczyn...wiec hasło:jak chcesz to karm piersią to nic trudnego...jest pięknym zdaniem, które niestety często nie ma zastosowania praktycznego. Mnie się udało, ale grupa ''zyczliwych'' nie raz próbowala przedstawic mi pozytywne aspekty butelki. Więc nie dajcie się zwariować, wasze dzieci czy butelkowe czy na mleku matki, czy przy karmieniu mieszanym i tak beda najwspanialszymi skarbami na świecie. Bądzcie sobą, ale niekoniecznie wyrazajcie swoje poglądy w ostry i mogący zranić innych sposób. To nie jest konieczne, bo to samo można napisać łagodniej. Mamy sie wspierać, a nie nawzajem ''dogryzać''. Pozdrawiam:-) ps. Jestem na tym forum mniej lub bardziej aktywnie już kilkaset stron...i niejedna gorąca akcja tu była:-)
  6. Dodam tylko, że nie mam nawet pół rozstępu na piersiach...po dwóch ciązach i długim karmieniu...mój biust był zawsze moim atutem i ciąza i karmienie tego nie zmieniły. oczywiscie rozstępy po ciązy na biuście się zdarzają, ale nie zawsze i karmienie ich nie powoduje(piszę o moim przypadku) więc to nie jest reguła.
  7. No przyznam,że uśmiałam się do łez;-) któraś forumowiczka ma naprawdę problem z tym, że inne kobiety po prostu chcą i karmią piersią- a jak polecają tą metodę innym bo się sprawdza w ich przypadku to od razu jest atak...a już posty,że facet powinien zostawić kobietę, za karmienie i nastawienie są najlepsze;-) wcześniejsze posty były również (od pomaranczowych nickow)...ze lepiej się dać pociąc na cesarce...niż miec ''wiadro między nogami''. Więc ja powinnam mieć już dwa wiadra, być po rozwodzie, mieć biust do pępka ...baaa...do kolan nawet....i być załamana i zdesperowana...Pozwalam sobie na ironiczny post, ponieważ dla matek, które dopiero zaczynają przygodę z macierzyństwem zdanie ''pomaranczek'',których jedynym zadaniem jest poniżenie i obrażenie kogoś może mieć wpływ na opinię młodej mamy. Dziewczyny, nie dajcie się zwariować. Czy będziecie karmić piersią, czy butelką, czy mieć cesarkę czy sn...z tego powodu facet was nie zostawi:-) po drugie musicie wybrać metodę karmienia dostosowaną do swojego życia zawodowego i w pewnym stopniu prywatnego(jeżeli macie drugie lub kolejne dziecko, a pierwsze jest jeszcze małe i wymaga uwagi i opieki to może być cięzko przystawiać maluszka do piersi co godzinę na przykład). RODZIŁAM SN, KARMIŁAM I KARMIĘ PIERSIĄ ALE NIGDY NIE OBRAZIŁAM KOGOŚ KTO WYBRAŁ CESARKĘ NA ŻYCZENIE CZY KARMIENIE BUTELKĄ. Piszę wybrał, poniewaz czasem na formę porodu czy karmienia nie mamy wpływu. POZDRAWIAM I PAMIETAJCIE, ZE SZCZESLIWA MAMA TO SZCZESLIWE DZIECKO:-)POWODZENIA DLA PRZYSZŁYCH MAM:-)
  8. Zle zrozumiałam i przeczytałam Twój post:-) tak szwy zewnętrzne i wewnętrzne dają jeżeli oczywiscie jest taka potrzeba i zależy to od wielkosci pęknięcia czy nacięcia:-)
  9. Te które masz założone od środka się same rozpuszczą. Jeżeli dobrze pamiętam to w eskulapie wszystkie szwy są rozpuszczalne, a zewnętrzne po tygodniu są ściągane dla komfortu pacjentki(mam na myśli poród sn, nie wiem jak to wygląda przy cesarce).
  10. Pirania, A ja z ciekawości chciałam zapytać, czy synek chodzi do przedszkola i ma stały kontakt z innymi dziećmi? Bo napisałaś, że nie choruje i moja córka też tak miała(jest szczepiona) aż do momentu pojścia do przedszkola. Potem zaczęły się przeziębienia, długotrwające katary, które łapała młodsza siostra i w pewnym momencie u obu dziewczyn wyszedł pneumokok w wymazie z nosa we wzroście obfitym. Jest on częstą bakterią i praktycznie pneumokoki są wszędzie, ale pierwszym pytaniem pediatry było czy córki są szczepione. Nie szczepiłam nigdy na szczepienia dodatkowe, ale po konsultacji z 3 pediatrami się zdecydowałam-ze względu na bezpieczeństwo zwłaszcza młodszej córki. Każdy musi rozważyc za i przeciw-nie ma nigdzie 100 procentowej gwarancji braku powikłań, tylko się przekonałam że mając dwójkę dzieci najmniejsze zachorowanie ma wpływ na obie córki i ''wymieniają'' się nawzajem bakteriami:-) Pozdrawiam
  11. Urodziłam dwójkę dzieci w esku sn. pierwszy poród-znieczulenie ulga na okolo 2h ale mogłam odpocząć i przygotowac sie na parte, które były odczuwalne. Drugi poród-pomeczylam sie jakas godzine do znieczulenia bo mialam bardzo silne i dlugie skurcze przy 3 cm...po znieczuleniu od razu zrobilo mi sie pelne rozwarcie i partych nie czulam wcale. Więc wszystko zalezy:-) ale ogolnie porody wspominam bardzo milo:-) Najgorzej wspominam te skurcze przy 3 cm bo mialam ok 20-30 sekund na odpoczynek a skurcze trwaly ponad minute.Podsumowujac-znieczulenie nie zapewnia calkowicie bezbolesnego porodu(choc takie sie zdarzaja) ale jest z pewnościa duza ulga dla rodzącej. Pozdrawiam:-)
  12. Ja miałam paciorkowca w ciazy, leczyłam sie ale nie wyleczyłam i podczas porodu sn dostałam antybiotyk dozylnie i córka sie na szczescie nie zaraziła. Najlepiej sie skonsultuj z lekarzem prowadzacym i on zadecyduje o dalszym leczeniu. A jezeli rodzisz w esku i jestes po wizycie to zadzwon albo do kliniki albo do witowskiego lub lekarza który ma wykonywac cesarke i zapytaj go czy masz cos robić. I nie martw sie na zapas, najwazniejsze ze wiesz co masz. Bedzie dobrze!
  13. Betty, Pewnie w weekend nie ma lekarza, który przyjmuje na ''dole'' więc jeżeli nie ma akcji porodowej to mówią, że nie ma lekarza;-) natomiast ja pierwsze dziecko urodziłam w pt wieczorem, wyszłam w niedziele po południu i oczywiście na górze były normalne obchody i zawsze lekarz na dyżurze był:-) zresztą musi być lekarz ''pod ręka'' w razie czego gdyby jakaś mama miała po porodzie komplikacje czy tez by np. zasłabła. Więc w weekendy zawsze ktoś dyżuruje.
  14. Ja naleze do grupy mam długo karmiących piersią, ale zgadzam się, ze karmienie w miejscu publicznym bywa krępujące. Jezeli musialam gdzies karmic corki w miejscu publicznym to staralam sie to robic dyskretnie, czasami karmilam na parkingu w samochodzie....i zdarzalo sie ze musialam z kazdej strony przeslaniac szyby bo mi po prostu ludzie do samochodu próbowali zagladac!oczywiscie nie wszyscy..ale zdarzaly sie takie wypadki;-)o butelce i sciaganiu pokarmu nie bylo mowy bo corka druga przez kilka mies byla bezbutelkowa. Wiec sprawa wyglada tak, ze karmienie wzbudza powszechne emocje....te kobiety, które karmia bez zadnej krepacji w kazdym miejscu budza sprzeciw czesci ludzi...i faktycznie czasami wystarczylaby jakas pieluszka i byloby ok. Ale jak ja probowalam nakarmic dyskretnie to zdarzali sie nachalni ''gapiowie''. I to bylo wkurzajace;-) pozdrawiam;-)
  15. Musze się dołączyć:-) zawsze były odmienne zdania miedzy porodami sn a cesarkami. Wszedzie moga sie zdarzyć powikłania. Ale nazywajmy rzeczy po imieniu: poród sn i jego ''droga'' jest naturalna forma rodzenia(nie pisze o znieczuleniu tylko o samym sposobie rodzenia). Cesarka jest juz operacja(skóra, miesnie brzucha, macica sa przecinane(nie nacinane). Owszem, jest luksusem dla niektórych, ale konsekwencje nieprzemyslanej cesarki moga sie pojawic za lat 20,30..kiedy brzuch bedzie trzeba otwierac z innego powodu. Tego nigdy nie wiemy. Odruch parcia w ostatniej fazie porodu jest jak najbardziej naturalny-wrecz cale cialo chce przec:-) to dzialanie instynktowne. Nie pisze o cesarkach, ktore wynikly w trakcie porodu, ale jezeli ktos ja planuje to uwazam, ze powinien przemyslec z LEKARZEM SWOJA DECYZJE ZAPYTAC GO O KONSEKWENCJE CESARKI W PRZYSZLOSCI I WTEDY PODJAC DECYZJE. Mozemy rodzic teoretycznie jak chcemy, ale trzeba miec swiadomosc ewentualnych konsekwencji:-) MOJE OBA PORODY SN PRZEBIEGLY BEZ KOMPLIKACJI, ale rozumiem, ze sa kobiety po traumatycznym sn i cesarka jest jedyna mozliwoscia na kolejne dziecko. Ale radze mimo wszystko konsultowac sie z lekarzem i byc swiadomym swoich decyzji. Pozdrawiam i trzymajcie sie:-)
×