Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laxi

Stany lękowe Nerwiec Zespoły natręctw

Polecane posty

od paru miesiecy mam wieczne problemy ze zdrowiem nikt nie wiedzial co sie dzialo.. wiecznie inne leki, karetki w nocy, placz i stany lekowe ze jak zasne sie nie obudze albo jak wyjde do kuchni to zaslabne umre i nikt mnie nei znajdzie wpadlam w paranoje.. od 5 mieisecy wiem ze mam nerwice od paru dni wreszcie wykryli stany lekowe a teraz depresje... wszystko sie zaczeło gdy pare lat temu zmarla mi mama a ojciec sie nie interesowal byl tylko od pieniedzy mial swoje zycie wiec zamieszkalam sama on wyjezdza na delegacje bo tak zarabia wiec od pon do pt jest gdzies tam wraca na weekendy i ma swoja nowa jak ja nazwe ukochana wiec sie nie interesuje wlasnym dzieckiem przychodzi na pare godz w sob i niedziele ugotuje cos albo pije i razem ida do niej wieczne na mnie bluzni wiecznie ma pretensje i najwazniejsze ze on ma dobrze a co jest ze mna to go nie interesuje bo uwaza ze dajadz mi pienadze daje mi wszystko... czuje sie samotnie bo wiecznie jestem sama w tych czterech katach.. pare mesiecy temu znalazlam sobie kogos wiec przez chwile bylo lepiej byly plany byl piekny zwiazek nawet chcialam zeby sie tu przeniosl bow eidziaalm ze bd mi lepeij wreszcie mialam nadzieje ze wszystko sie poprawi ze nie ejstem sama co sie okazalo wykorzystywal mnie tylko i zostawil mam nawrot i to bardzo ostry nie wiem co robic nie umiem sie podniesc moj organizm jest coraz bardziej niszczony... nie daje juz rady.. bylam u psychiatry co mam wyznaczana wizyte lekarz jest nagle na zwolnieniu i tak juz 3 miesiace a nie stac mnei zeby isc do prywatnego lekarza.. internista doradzil mi ze w tym wypadku potrzebna jest intensywna terapia.. ale terapia tez kosztuje... nie wiem co robc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza86
Moze masz jakas zaufana osobe np przyjaciolke ktorej moglabys o wszystkim powiedziec? to naprawde pomaga o ile ta osoba jest wyrozumiala i potrafi pojac te dziwactwa". Przepraszam za wyrazenie ale ja cierpie na to samo co Ty i tak te objawy wlasnie nazywam. Oprocz platnych terapii psychiatra moze skierowac Cie tez do szpitala publicznego na taka terapie. Sprobuj odwiedzic moze innego psychiatre ktory rzadziej bedzie na zwolnieniu:) mysl pozytywnie !! czytaj ksiazki, spotykaj sie ze znajomymi, a co najwazniejsze nie zamykaj sie w domu i nie odcinaj od swiata. Ja tak zrobilam i teraz nie wiem jak wrocic do normalnego zycia...Pozdrawiam !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika_kg
Nerwica moze byc tez wynikiem zazywania tabletek antykoncepcyjnych oraz narkotykow, ale czy moze sie objawic po paru latach odstawienia tych środków ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pi pi
Czy ktoś jeszcze hula na tym forum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pi pi
haloooo, jest tam kto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
od momentu gdy zmarly mi 2 ukochane osoby bardzo balam sie o wlasne zycie przestalam miec kontakt z ludzmi byly chwile ze balam sie wyjsc z domu do sklepu ze sie przewruce i nikt mnie nie zna i umre boze to bylo straszne balam sie odwiedzic siostre pociagiem ze w czesie drogi zaczne sie dusic brak powietrza i umre w nocy budzily mnie przyspieszone bicie serca pocily mi sie dlonie w glowie wirowalo tracilam rozum i tak do poki sie nie zmeczyla, i usnelam.gdy ktos powiedzial cos sie wydarzy w tym domu od razu myslalam ze to ja umre glupie mysli i wogole.balam sie ze mam jakies choroby nawet badania czesto robilam tak sie balam o zdrowie moja mama powiedziala mi ze ze jak mam taki atak to zebym myslala o czyms milym calkiem innym i wiecie co jak mialam atak w nocy zaczelo mnie dusic zaczelam sobie wyobrazac ze jestem na plazy to ciezkie kiedy wiruje ci w glowie ale skuteczne pomyslalam jak zanurzam stopy w cieplym piasku czulam go na stopach albo wode i to zaczelo skutkowac nie mam lekow ale zostaly mi zawroty glowy takie ze chwilami zaczyna mi caly pokoj wirowac trwa to kilka sekund lub kilkanascie to straszne uczucie myslalam ze mam guza mozgu zrobilam rezonans i wszystko wpozadku zrobilam przeswietlenie karku szyjnego i ok te zawroty chyba na tle nerwowym bo nie umiem tego inaczej wytlumaczyc biore betaserc i czsami pomaga. przepraszam ze sie rozpisalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pi pi
Moje zawroty głowy do dopiero jest koszmar. Wiruję razem z łóżkiem, czuję, jakby mnie ktoś przywiązał do hamaka i huśtał w tę i z powrotem w przyspieszonym tempie. Wystarczy zamknąć oczy i nie daj Boże położyć się na plecach. Właściwie, to żadna pozycja nie jest dobra do spania, no chyba, że na siedząco. MASAKRA!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przez 3 lata mimo leczenia nie potrafiłam określić czego tak naprawdę się boję.Dobijało mnie kołatanie serca,klucha w gardle,bezsenność,przeszłam przez deprechę.Teraz wiem już gdzie tkwi mój problem......boję się własnej matki.Ciężko mi patrzeć jej w oczy kiedy rozmawiamy,a właściwie ja tylko jej przytakuję kiedy mówi.Jeśli miałam inne zdanie ,to slyszalam,że nie mam racji,nieznam się, a tak wogóle to jestem dla niej niedobra.Nie szanuję i nie doceniam jej wysiłków.Zaczna szlochać i znów mam poczucie winy.Zawsze słyszałam-żebym nie musiała się za ciebie wstydzić,ucz się najlepiej w klasie bo inaczej nie pojedziesz na wycieczkę,a kiedy nie powiedziałam sąsiadce głośno dzień dobry,to też robiłam wstyd.Bardzo wcześnie uciekłam w małżeństwo,na wolnosc jak wtedy myślałam,ale krytyka objęł też mojego męża.Boję się słysząc dzwonek,jej kroki na schodach,głos w słuchawce,skwaszonej miny kiedy mówi,że powinnam lepiej wyglądać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lafemme
haj, co za baba, wykańcza Cie nerwowo, odłącz się od niej, bądź sobą nie musisz się do nikogo dostosowywać, żeby był zadowolony, zacznij myśleć egoistycznie. Moja matka była ze mną nawet u egzorcysty, bo ma paranoje, że nasz dom jest opentany (ksiądz też był i kropił wodą święconą. Jak np. o coś się mnie zapyta, a nie odpowiem natychmiast i to z uśmiechem, to zaraz się mnie niby pyta, czy jestem zła, a jak śmiem odpowiedzieć inaczej, to zaczyna się ze mną kłócić, że ona wie, że jestem na coś zła i tak jest, to jest dobijające, bez przerwy się czepia. Nie przejmuj się, możesz jej potakiwać, ale oczywiście miej swoje zdanie, i co to za matka, że dogaduje Ci na temat wyglądu. Te wszystkie przytyki to tak naprawdę ona ma kompleksy i jakieś swoje niespełnione plany, a winą za swoją nieudolność obarcza Ciebie i to systematycznie, że spowodowało to nerwicę. Powodzenia, wierz w siebie i bądź przekonana, że jesteś niepowtarzalną wspaniałą osobą, a jak się komuś nie podoba to niech spada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Risi032
Hej! Wiecie co ja też w sumie od niedawna mam stany lękowe. Starałam się przeanalizować wszystko od początku cały ten mechanizm i wyszło chyba średnio bo nie jestem jakimś psychologiem no ale jakoś wyszło. Doszłam do wniosku, że jestem cholerną panikarą, zawsze byłam. Ale ataki lęku zaczęły się sama nie wiem kiedy. Najpierw miałam schizy o rozwolnienie a zaczęło się od matury maju 2009. Polski napisałam ze spokojem myśląc jedynie o tym co piszę. Najbardziej bałam się właśnie polskiego. Angielskiego nie bałam się prawie wcale bo wiedziałam, że sobie poradzę. Gdy już siedziałam na sali facet z komisji wypowiedział te cholerne słowa, które teraz rujnują mi życie, mianowicie" jak ktoś chce do toalety to teraz jest ostatnia chwila bo potem juz nie wyjdziecie". I oczywiście ja jako osoba, która dosłownie od małego dziecka doszukuje się problemów zaczęłam myśleć a co będzie jak zachce mi się do toalety( nie siku) i będę musiała wyjść i obleje przez to maturę a następny egzamin za rok!!! Przez tą myśl zawaliłam pierwsze zadanie. Potem już jakoś poszło chociaż nadal strasznie się bałam. To samo było na historii dostałam okropnego lęku o to , że będę musiała wyjść aż mi się w głowie kręciło i miałam mroczki przed oczami. Na szczęście zdołałam to jakoś opanować. Po maturze spokój problemy za sobą wakacje, zadnych lęków. Jednak pewnego razu wsiadłam do pksa do wrocka, ode mnie jedzie się jakieś 1,5 h i w środku drogi dotarło do mnie że w każdym momencie może zachcieć mi się iść do toalety. Tak w to uwierzyłam, ze faktycznie zaczęło mi się chcieć i okropnie się bałam, ale też przeszło. Potem przed powrotem do domu skorzystałam z toalety publicznej i wracałam w totalnym spokoju. Niestety podczas kolejnych podróży znowu robiło się to samo i nawet wyjścia do toalety przed odjazdem nie pomogły. Jednak postanowiłam, że trudno zesram sie to się zesram w autobusie i tak nikt mnei nie zna, przyjde do domu is ie przebiore. I to poskutkowało, gorzej jak mam takie myślenie jak siedze gdzieś z ludzmi ktorych znam i mam swiadomosć, że mogę się upokorzyć( bo teraz robi mi sie to juz nie tylko w autobusach) Na szczęście jakoś to opanowuję. Ale oczywiście ja wyszukałam sobie kolejny problem, mianowicie stany lekowe. Jako byłą hipochondryczka zawsze doszukiwałam się u mnie chorób, gdy wszystkie wykluczyłam zaczęłam dochodzić choroby psychicznej i w końcu doszłam tylko teraz to juz nei żarty. Boję się stanów lękowych w autobusach, w obcym miejscu gdzie muszę spać, w publicznych gdzie muszę siedzieć czasami też. Raz u kuzyna jak spałam to dostałam takiego ataku paniki,że musiałam wyjść w nocy na balkon i jakoś się uspokojić. Nie wiem co będzie dalej. Ale nie pójdę do psychiatry i nie będę się faszerować lekami ktore i tak mi nei pomogą. Znam przyczynę tych schiz i sama będę próbowała. będę starała się przetrzymać taki atak w miejscu, próbując wytrzymać fale gorąca, kołatanie serca i chęć natychmiastowej ucieczki. Najwyzej dostanę zawału. Trudno wolę umrzeć niż żrec te leki. Może sama jakoś dam radę. wiem , że jestem panikarą i stąd to wszytsko się bierze. Ataki są czasami straszne. Ale może pomoże mi metoda taty, czyli po prostu przetrzymać. Zawsze to pomagało, może i teraz się sprawdzi. Spróbujcie tego też, to skutkuje. Ja akurat o swoją śmierć tak się nie boję tylko o reakcję innych. Bo gdy wiem, że nikt mnie nei wyśmieje to problem znika. Tylko gdy wiem ze narażę się na upokorzenie to nagle boję się sraczki, ataków paniki, wszystkiego. Mam zamiar to pokonać i w przysżłym roku wyjechać do stanów jako au pair. Polecam moją metodę wszytskim ;) Wybaczcie za nieskładność i błędy.( Wiem, że się śmiejecie czytając to, ja też się śmieję chociaż ta naprawdę źle mi z tym problemem. Ale największy ubaw wywołuje jak zwykle słowo sraczka. Niestety to wszystko prawda i muszę jakoś to zwalczyć) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was bardzo serdecznie! Jestem tu nowa dlatego nie czytalam jeszcze dokladnie wszytskich postów,ale widze,że mamy wiele wspólnego. Moj zly stan zacząl sie rok temu-zawód milosny,nowa uczelnia,nowe miejsce zamieszkania....czyżby to bylo przyczyna>?Nie wiem.........staram sie usmiechac..ale to tylko dobra mina do zlej gry....chodze rozdrażniona,placze,przeklinam,nie chce mi sie wstac rano do pracy,nie mówiąc juz o pójsciu na uczelnie w weekend:-o Nie mam chlopaka,malo znajomych....moje zycuie kreci sie wokół pracy,domu i uczelni...a przeciez mam 23lata teoretcznie najlepsze lata zycia...a ja czuje sie wykonczona życiem:(Nie zalezy mi juz na niczym....nie widze sensu zycia...nic mie nie cieszy....rodzina??Ona tego nie rozumie...sądzą,że użalam sie nad sobą....ze to stan przejsciowy.......ale to trwa rok!Raz bylam u psychologa,wiecej tam nie poszlam.......mi sie nawet nie chce z nim gadac!!! Podbno ładna ze mnie i inteligenta dziewczyna ale co z tego skoro jestem nieszczęsliwa???:-o Czasem zadaje pytanie Bogowi po co tu jeszcze jestem?Po co zyje?Przeciez nic mie tu nie trzyma...ale odp.nie otrzymuje:( Kazde moje pójscie spac konczy sie płaczem....męczy mnie ta monotonia i brak radości.....mysli samobójcze tez mialam.......ale nigdy nie odważylam sie tego zrobic :-o dlatego doskonale Was rozumiem:) Postaram sie tu zaglądac i "rozmawiac"z Wami-moze wspólnie znajdziemy na to lek:( Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalya33
Witajcie serdecznie,jestem tu nowicjuszem i tak jak i Wy dopadla mnie nerwica lekowa w parze z depresja,te moje dwie nowe przyjaciolki sa ze mna od 2 lat i za zadna cholerę nie chca mnie opuscic mimo ze nie zycze sobie ich obecnosci.Moja historia z nimi zaczela sie zaraz po leczeniu okulistycznym,gdy po wszczepieniu sztucznej soczewki do oka przyplatal mi sie stan zapalny,dlugie leczenie sterydami nie pomagalo,bylo coraz gorzej,a przyczyna byla bardzo banalna,do dnia dzisiejszego wywoluje to u mnie frustracje,ale pogodzilam sie juz z tym, wazne ze zyje,lekarze doprowadzili mnie do takiego stanu ze poprzez leczenie sterydami wystapila u mnie cukrzyca i byc moze gdybym sobie jej w pore nie odkryla,kto wie moze bym dzisiaj stracila wzrok na to oko,albo co gorsza,"wyciagnelabym nogi" zapadajac w śpiaczke cukrzycową,ale ok wyszlam z tego zyskawszy dwie nowe przyjaciolki o imieniu Nerwica i Depresja,na poczatku robily ze mna co chcialy,a ja jak potulny baranek ulegalam im,robilam co chcialy,kiedy Nerwica chciala bym sie bała robilam to,jak na zawolanie,bez zadnej przyczyny zaczely dopadac mnie lęki,kiedy chciala bym sie dusila robilam to, bez zadnej przyczyny,a ona trzymajac mnie za gardla szyderczo smiala sie ze mnie,powodujac to ze az krecilo mi sie w glowie,kiedy juz mnie puscila padalam jak dluga na zieme,zanim doszlam do siebie musialo minac troche czasu,po czym przypominala sobie o mnie Depresja,kiedy chciałam odetchnac w spokoju nagle ona sie zjawiala,wymuszajac na mnie swoje posluszenstwo bym jej ulegala,zazdroscila mi mojej pogody ducha,radosci zycia wymuszala na mnie,bym czuła sie taka pusta ,nikomu nie potrzeba,bym nie miała już tej checi życia i działania.i tak też robiłam poddawałam sie im bezgranicznie,ale z czasem miałam już tego dość ile można dawać sobą tak manipulowć,wiedziałam że sama nie dam rady,wizyta u psychiatry i kolejna manipulacja-psychotropy,o nie po jakimś czasie ich zazywania doszłam do wniosku,że ich zażywanie to jest to samo co moja przyjażń z Nerwicą i Depresja,że to one mna kierują,nakrzyczałam na siebie,nie dawaj sobą tak manipulować! siła jest w tobie,to pomogło mi rozstać sie z nimi tabletkami-manipulantkami,pomyślałam że jeśli znalazłam siłe na to by pozbyć sie tabletek,tak samo rozprawie sie z Nerwicą i Depresją,na poczatku było mi ciężko kiedy mnie odwiedzały miały w sobie taki dar przekonywania że ponownie im ulegałam,ale cały czas biłam sie sama ze sobą,krzycząc na siebie-jak tak możesz dawać sobą pomiatać,przecież one robią z tobą co chcą,nagle znalazłam w sobie tyle siły,że kiedy kolejnym razem mnie odwiedziły,postawiłam im się. Nerwicy wykrzyczałam że ma wynosić sie z mojego życia,że jestem na tyle silna i odważna że nic nie jest w stanie wywołać u mnie lęku,że zawsze na wszysto znajdzie się jakiś sposób,bo siła drzemie w nas,Depresji natomiast oznajmiłam że jak jeszcze raz mnie odwiedzi to zasadze jej takiego kopa w tyłek że mnie popamięta i wiecie co poskutkowało,musiały obrazić sie na mnie bo przez dłuższy czas mnie nie odwiedzały,odpuściły,chociaż nie powiem w chwilach mojej słabości czasami ponownie przypominają sobie o mnie,ale wiedzą że już sie im nie dam i nie atakują mnie już z taką siłą. Każdemu z Was pokoleji i z osobna życzę dużo siły i wytrwałości w pozbyciu się tych dwóch pseudoprzyjaciółek,cały czas tak dogłebnie zastanawiam się czym one tak naprawde są i czego od nas chcą,pojawiają się niewiadomo skąd,znienacka atakują,ale ja narazie nie mogę znależć na to odpowiedzi,może ktoś z Was pomoże mi odpowiedzieć na to pytanie,może wtedy będzie mi łatwiej całkowicie pozbyć sie ich ze swojego życia. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczkaaaaaaaaa
Witamy! Bardzo prosimy o oddanie głosu na wirtualny pokój naszej córeczki Nikoli. Prosimy wejdź na poniższy link i zagłosuj! To zajmie Ci tylko 7 sekund, a dla nas Twój głos jest bardzo ważny! http://www.akademiatroskliwejmamy.pl/konkurs/pokoj/10098 Dziękujemy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hah Risi032 nawet nie wiesz jak dobrze cię rozumiem :P Teraz właśnie najgorszy strach mam nie przed tym, że umrę tylko że się ośmiesze. No i nie o toaletę, ale np. o takie rzeczy, że zemdleję gdzieś w miejscu publicznym. Zdaje sobie sprawę, że te lęki są totalnie głupie i irracjonalne, ale przeczekanie niezbyt działa także wracam do mojego starego leku na uspokojenie (sedatif pc) no i może połykam trochę magnezu. Zawsze chociaż minimalnie osłabi te ataki paniki. Najgorzej jest, że po tych atakach jestem bardzo osłabiona, no i męczą mnie napięciowe bóle głowy ;/ Ze stresu potrafię już płakać. Martwię się, żeby do nerwicy nie chciała się przyłączyć depresja, bo już mam dziwne wahania nastroju (raz jestem drażliwa, krzyczę z byle powodu, nie chcę z nikim rozmawiać, a z drugiej strony jestem aż za bardzo gadatliwa, pełna energii, wesoła), chociaż coraz częściej po prostu bym leżała brzuchem do góry. Myślę, że chce coś zrobić, ale i tak nie mogę się ruszyć, tak jakby po prostu brakowało mi na to siły :P No i non stop bym spała. Kiedyś chodziłam z tym do psychologa ( u mnie nerwica się przypomina średnio co 4/5 lat, nie wiem czemu akurat tak mnie polubiła XD), ale niezbyt pomógł, chociaż chyba tak naprawdę dopiero u niego zrozumiałam, że to jest nerwica, a nie jakaś choroba (okres hipochondrii też już miałam za sobą - wtedy "przerobiłam" chyba wszystkie choroby od cukrzycy do raka :)). Póki co walczę, mam nadzieję, że kiedyś wreszcie będę mogła sobie stać w kolejce, albo siedzieć w szkole bez tego uczucia niepokoju :x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha i jeszcze: tak jak laxi powiedziała w którychś z pierwszych postów - bardzo dobra jest metoda małych kroczków. Np. kiedy źle się czujesz w sklepie, autobusie czy gdziekolwiek indziej powtarzaj sobie, że zawsze możesz wyjść, wysiąść, że już za chwilę następny przystanek, itp. Przynajmniej u mnie się sprawdza :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eldo79
witam wszystkich, weszłam dziś na to forum po raz pierwszy i tak się zastanawiam, czy ten cały atak zimy i zmiana przyzwyczajeń może wpłynąć na nasilenie się nerwicy lękowej ? martwi mnie to szczególnie, że jestem młodą osobą i nie wiem, czy kierować sie na psychoterapię, czy to samo minie. głównie boję się o to, że zostanę sama w domu, bez żadnej pomocy, bliscy przestaną mnie rozumieć, a sama zatracę się w tej okropnej niepoeności. czy macie może jakieś sprawdzone swoje metody jak radzić sobie w momentach kiedy wiemy, że ten gnębiący stan się zbliża ? odpowiedzcie, proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahlka35
Od 4 dni mam dziwną psychozę otóż byłam ostatnio na cytologii /gabinet prywatny/ i zauważyłam iż lekarz ma tylko 1 urządzenie „do rozwierania” celem pobrania badania bardzo się tym przejęłam /rozważając możliwości po fakcie/, bo w poczekalni przede mną było wiele kobiet nawet 1 wchodziła przede mną mówiła w rozmowie , że stara się o dziecko od 2 miesięcy i tu zaczęła się moja panika!! Może wydawać by się mogło, iż ten post pisze jakaś nastolatka to od razu uspokajam i wyprzedzam zgryźliwe posty, że jestem dojrzałą kobietą po przejściach. Cierpię od lat na nerwicę lękową, kto tego nie przeszedł pewnie nie zrozumie moich obaw i schiz, które dotyczą tego cholernego sprzętu? Pewnie ktoś nazwie mnie wariatką, ale nie takie określenia już słyszałam nawet od męża. Powiem wprost boję się przeniesienia jakiś chorób i nie ukrywam po rozmowie z tą nieznajomą, że wbiłam sobie do głowy, iż mogła ona mieć stosunek płciowy przed badaniem no i sami domyślacie się, co sobie teraz wmawiam. Wszystko mi pasuje ja byłam w środku cyklu i ewentualny pech! Nie mogę stosować żadnych środków anty, bo biorę mocne leki i często antybiotyki. Proszę o wsparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowojorka
czesc Wam wszytskim! Cierpie na stany lekowe juz od 7 lat. Podobnie jak Wy- cieszyłam sie zyciem. Bylam optymistka, silna, otwarta, szalona niczego nie bałam sie. Pewnego slonecznego dnia kiedy siedzialam w swoim pokoju, czyuam taka idylle...UWAGA- piszac prace licencjacka o dziwo!;-) Nie byl to dla mnie problem, ale w pewnym momecnie nastąpiło to....nigdy, do konca zycia nie zapomnego tego uczucia. Stan lekowy przyszdel nagle, natychmiastowo..nie wiem skad i jak..cala spociłam sie, prawie mdlałam, nie wiedzialam co robic, chcialam uciekac donikąd, do tego biegunka, trzesłam sie cała. Nikomu tego nie zycze. W tym dniu swiat zawalił sie. Stałam sie inna osoba. Tak nagle! To bylo cos strasznego, okropnego, nawet najwiekszemu wrogowi tego nie zycze. Mecze sie z tym caly czas, juz 7 lat. Do tego mam problemy z jelitami, biegunki. Od tygodnia mobilizuje sie na kontakt z psychoterapeuta. Chce wybrac hipnoze, ktore jest tak abrdzo polecena w stanch nerwic i stanach lekowych. Stwierdzialam, ze sprobuje. Chce zmienic swoje zycie. Mam cudownego chlopaka, cudowna rodzine niczego mi nir brak. A nie bawem bede chciala miec dziecko, ale poki co musze wyleczyc sie, nie moge skupiac sie na sobie i swoich problemach, musze byc silniejsza, wiem co to znaczy bo taka byłam kiedys. Stany lekowe pojawiaja sie u mnie w momencie stresu nawet najmiejszego..spotkania, wakacji, a zwlascza zmian w zyciu. dziele sie z Wami ta wiadomoscia, nie jestescie same!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc Wam wszytskim! Cierpie na stany lekowe juz od 7 lat. Podobnie jak Wy- cieszyłam sie zyciem. Bylam optymistka, silna, otwarta, szalona niczego nie bałam sie. Pewnego slonecznego dnia kiedy siedzialam w swoim pokoju, czyuam taka idylle...UWAGA- piszac prace licencjacka o dziwo!;-) Nie byl to dla mnie problem, ale w pewnym momecnie nastąpiło to....nigdy, do konca zycia nie zapomnego tego uczucia. Stan lekowy przyszdel nagle, natychmiastowo..nie wiem skad i jak..cala spociłam sie, prawie mdlałam, nie wiedzialam co robic, chcialam uciekac donikąd, do tego biegunka, trzesłam sie cała. Nikomu tego nie zycze. W tym dniu swiat zawalił sie. Stałam sie inna osoba. Tak nagle! To bylo cos strasznego, okropnego, nawet najwiekszemu wrogowi tego nie zycze. Mecze sie z tym caly czas, juz 7 lat. Do tego mam problemy z jelitami, biegunki. Od tygodnia mobilizuje sie na kontakt z psychoterapeuta. Chce wybrac hipnoze, ktore jest tak abrdzo polecena w stanch nerwic i stanach lekowych. Stwierdzialam, ze sprobuje. Chce zmienic swoje zycie. Mam cudownego chlopaka, cudowna rodzine niczego mi nir brak. A nie bawem bede chciala miec dziecko, ale poki co musze wyleczyc sie, nie moge skupiac sie na sobie i swoich problemach, musze byc silniejsza, wiem co to znaczy bo taka byłam kiedys. Stany lekowe pojawiaja sie u mnie w momencie stresu nawet najmiejszego..spotkania, wakacji, a zwlascza zmian w zyciu. dziele sie z Wami ta wiadomoscia, nie jestescie same!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daga2783
Jestem dorosłą kobietą, mężatką czytając wasze posty zaczynam podejrzewać u siebie nerwice lękową. Wszystko było dobrze jestem szczęśliwa aż nagle w ostatni czwartek w takcie wizyty w toalecie albo raczej po załatwieniu potrzeb fizjologicznych i myciu oraz wytarciu rąk ręcznikiem papierowym zauważyłam na jednej dłoni białe kłaczki pierwsze moje skojarzenie ze spermą ale przecież papier toaletowy był bez plam nie był zawilgocony a poza tym kto by się onanizował w toalecie w pracy? Od tamtej pory nie mogę nic robić normalnie prześladuje mnie myśl o ciąży przez przypadek nie z moim mężem którego kocham nad życie. To jest coś strasznego ciągły lęk, problemy ze snem, skoki ciśnienia, napady płaczu, mdłości, bóle podbrzusza, smyranie w piersiach, brak apetytu. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Najgorsze, że akurat zaczął mi się w piątek okres płodny. Wczoraj straszne bóle jajnika i krwawienie co jeszcze dopełniło mój lęk. Nic nie daje tłumaczenie sobie, że ręczniki i papier były czyste nieużywane, że po białych ręcznikach papierowych czasami zostają białe drobne pyłki. zanim będę mogła zrobić test, który mam nadzieje mnie uspokoi miną jeszcze dwa tygodnie a jak mam do tego czasu żyć jak sobie wytłumaczyć. Czasami myślę, że jestem nienormalna:( Sama nie wiem co mam ze sobą począć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daga2783
Jestem dorosłą kobietą, mężatką czytając wasze posty zaczynam podejrzewać u siebie nerwice lękową. Wszystko było dobrze jestem szczęśliwa aż nagle w ostatni czwartek w takcie wizyty w toalecie albo raczej po załatwieniu potrzeb fizjologicznych i myciu oraz wytarciu rąk ręcznikiem papierowym zauważyłam na jednej dłoni białe kłaczki pierwsze moje skojarzenie ze spermą ale przecież papier toaletowy był bez plam nie był zawilgocony a poza tym kto by się onanizował w toalecie w pracy? Od tamtej pory nie mogę nic robić normalnie prześladuje mnie myśl o ciąży przez przypadek nie z moim mężem którego kocham nad życie. To jest coś strasznego ciągły lęk, problemy ze snem, skoki ciśnienia, napady płaczu, mdłości, bóle podbrzusza, smyranie w piersiach, brak apetytu. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Najgorsze, że akurat zaczął mi się w piątek okres płodny. Wczoraj straszne bóle jajnika i krwawienie co jeszcze dopełniło mój lęk. Nic nie daje tłumaczenie sobie, że ręczniki i papier były czyste nieużywane, że po białych ręcznikach papierowych czasami zostają białe drobne pyłki. zanim będę mogła zrobić test, który mam nadzieje mnie uspokoi miną jeszcze dwa tygodnie a jak mam do tego czasu żyć jak sobie wytłumaczyć. Czasami myślę, że jestem nienormalna:( Sama nie wiem co mam ze sobą począć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psychoterapia
Czy ktos moze zna jakąś dobrą psychoterapię w Warszawie państwowo???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkk
na nerwice lekowachoruje od dwoch lat ;i wywrucilo mi to cholerstwo zycie do gory nogami;pierwszy rok nie mialam stanow lekowych gdy mnie dorwaly dopiero uwierzylam ze to nerwica;;tak jak czuje sie teraz nie czulam sie nigdy wczesnij ; to znaczy zle;;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po 5 latach przypomniałem sobie o tym topiku .I widze , że on istnieje , mimo braku głównej autorki Laxi .Jak ktoś ze starej ekipy z 2005 lutego to teraz czyta ,to się domyśla , że nerwica w moim przypadku się odezwała , i prosze was koleżanki i koledzy o odpisanie na mój post .W moim życiu zaszły takie zmiany , że zainteresowanym się nimi podziele .Pozdrawiam Was PawełSZN2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.... internista ( znajomy ) wszystkie badania dobrze ( spirometria , RTG płuc , pomiar ciśnienia , krew ) Więc mówię dobra moja żona ma racje panikuje nic mi nie jest musze przestać bać się o swoje życie jest OK jeszcze pochodzę po tym padole. Parę razy dopadało mnie uczucie lęku o nic po porostu lęk nie dotyczący niczego i krótki oddech, ale zaczynałem sobie powtarzać w głowie jak mantrę nic mi nie jest jest ok i jakoś odchodziło .....do wczorajszej nocy... Obudziłem się o 4 :00 z kołaczącym sercem, pociłem się za chwile krótki oddech ,klucha w gardle i ta potworna suchość ..oRAZ TEN LĘK o NIC !! Wmawianie ,ze nic mi nie jest przestało pomagać i tak do 6:00 w końcu zasnąłem.dziś od rana gooogle i znalazłem ten temat ....kupiłem dwa piwa bo gdzieś tam przeczytałem ,że może pomóc i pomogło mam teraz luz i postanowiłem Wam opowiedzieć o swoim problemie. A i na czwartek umówiłem się już do Psychiatry ,bo chyba sam nie dam rady .... P>S jestem facetem w średnim wieku niedawno skończyłem 37 lat , a w życiu wiele stresujących okoliczności miałem i robotę też mam "stresogenną". POZDRAWIAM . .mam nadzieję ,że jeszcze będę kiedyś sobą. Stary browar lekiem na całe zło , do czasu ( jak jest pod kontrolą )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skrytyON
Witam, Stany lękowe mam od jakiegoś pół roku, jest to masakra, nie pozwala normalnie funkcjonować, jazda środkami komunikacji miejskiej to koszmar, siedzenie na wykładach to samo ogólnie nie mogę być w pomieszczeniach z których nie mogę wyjść wtedy kiedy mam na to ochotę bo w tedy panikuje jest mi duszno i źle, byłem u dwóch psychologów którzy mówili że nic mi nie grozi i złego nic się nie może stać. Zbadałem się u kardiologa, neurologa itp i wszystko jest okey, psychiatra zalecił mi AFOBAM (uprzedził - on uzależnia i mam go brać tylko w tedy gdy nie wytrzymuje) po takiej opinii ta temat tego leku wcale go nie biorę bo się boje. Co mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abbot
@skrytyON Też jestem facetem, studentem, i borykam się z podobnym problemem co ty - lęk autobusach, na wykładach, ogólnie jak Ty to ująłeś "w pomieszczeniach z których nie mogę wyjść wtedy kiedy mam na to ochotę". Mamy gorzej od pań, bo mężczyźnie trudniej przyznać się, że się czegoś boi. Musisz udać się do psychiatry (nie bój się, to nic strasznego), opisz mu swój problem i spytaj się go o leki z grupy SSRI- nie uzależniają i w tej sytuacji mogą pomóc. Szczerze polecam wysiłek fizyczny, zacznij biegać lub jeździć na rowerze, mi to bardzo pomogło. Dojeżdżanie na rowerze na uczelnię jest o tyle lepsze od autobusów, że w tej sytuacji ty jesteś panem i masz poczucie, że gdy tylko chcesz możesz sobie zawrócić do domu. W ogóle ćwiczenia bardzo pomagają na samopoczucie. "W zdrowym ciele zdrowy duch" :) Ja niestety teraz trochę się "zapuściłem" (przez jakiś czas nie mogłem uprawiać sportu) i mój stan znowu się pogorszył, mam nadzieję, że uda mi się wrócić do poprzedniego, bo już funkcjonowałem praktycznie bez przeszkód. Trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×