Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość minutka

zdesperowana matka

Polecane posty

Gość minutka

mam dwoje dzieci i jestem zmęczona fizycznie i psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja
mam troje dzieci i czuję się podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aia
ja tez mam dwójke i depresję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja
mam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie, albo jeszcze dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja
mam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie, albo jeszcze dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minutka
może uciec z domu i wyleczyć się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minutka
może uciec z domu i wyleczyć się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja
i póżniej do niego wrócić i zachorować.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość epitafium
a ja mam jedno dziecko i też ciągnę resztkami sił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jokko
też byłam w takiej sytuacji, 2 dzieciaków, mąż w pracy, gdzie jest doceniany, robi podyplomowe a ja z tymi wrednymi bachorami, które jak wampiry wypijały resztki energi z mojego ciała bez perspektywy na poprawę w końcu nie wytrzymałam - totalna załamka, przestałam zajmować się dziećmi, cały czas beczałam - do koleżanek, teściowej, męża nie wiem jak z tego wyszłam, na pewno dużo zawdzięczam mężowi, który przejrzał na oczy i odciążył mnie trochę w domowych obowiązkach; dużo wtedy rozmawialiśmy... teraz niby nie jest lepiej tzn - dalej nie pracuję, ale wkrótce kończe studia i mam nadzieję że wtedy to się zmieni no i nie mam już myśli typu "uciec, byle jak najdalej" poukładałm sobie listę priorytetów w głowie w międzyczasie zmarło kilka bliskich osób - to pomaga w docenianiu rodziny zauważyłam jakie problemy mają moje znajome z zajściem w ciążę, albo nawet ze znalezieniem gościa z którym warto mieć dziecko i stwierdziłam, że jestem szczęściarą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama miala nas w domu 3- zadno nie chodzilo do żlobka ani przedszkola- przez cały czas byla z nami- w końcu wylądowala u psychiatry- rozumiem ją- mam jedno dziecko a pod koniec dnia padam z nóg, a co tu mówić o trojce..... Wracam do pracy, koniec tego siedzenia w domu, dziecko oddaję do żłobka (5 m-cy), czuje że powoli zamykam sie przed ludzmi, brakuje mi codziennego wstawania do pracy, kontaktów ze znajomymi, noramlnych rozmow, może przykro to mówic ale mam juz dośc tego ciągłego gugania do synka, zabawy itp. musze odpocząć, mam chyba lekka deprechę.mąż w pracy odpoczywa a ja ciągle w dresie, ubrudzona zupkami z byle jaką fryzura. Kocham moje dziecko ale nie moge tak dłuzej, nikt mi nie pomaga oprócz męza który daje mi w nocy odpocząć- to on od 22 (wtedy wraca) do 7.00 zajmuje się małym. Jestem mu za to wdzięczna. Ale powoli mam juz tego dosyć. I wiecie co? Wcale nie mam poczucia winy że syn idzie do żłobka, setki dzieci się tak chowają i nic im nie jest. A po drugie to przydalaby sie druga pensja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama miala nas w domu 3- zadno nie chodzilo do żlobka ani przedszkola- przez cały czas byla z nami- w końcu wylądowala u psychiatry- rozumiem ją- mam jedno dziecko a pod koniec dnia padam z nóg, a co tu mówić o trojce..... Wracam do pracy, koniec tego siedzenia w domu, dziecko oddaję do żłobka (5 m-cy), czuje że powoli zamykam sie przed ludzmi, brakuje mi codziennego wstawania do pracy, kontaktów ze znajomymi, noramlnych rozmow, może przykro to mówic ale mam juz dośc tego ciągłego gugania do synka, zabawy itp. musze odpocząć, mam chyba lekka deprechę.mąż w pracy odpoczywa a ja ciągle w dresie, ubrudzona zupkami z byle jaką fryzura. Kocham moje dziecko ale nie moge tak dłuzej, nikt mi nie pomaga oprócz męza który daje mi w nocy odpocząć- to on od 22 (wtedy wraca) do 7.00 zajmuje się małym. Jestem mu za to wdzięczna. Ale powoli mam juz tego dosyć. I wiecie co? Wcale nie mam poczucia winy że syn idzie do żłobka, setki dzieci się tak chowają i nic im nie jest. A po drugie to przydalaby sie druga pensja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama miala nas w domu 3- zadno nie chodzilo do żlobka ani przedszkola- przez cały czas byla z nami- w końcu wylądowala u psychiatry- rozumiem ją- mam jedno dziecko a pod koniec dnia padam z nóg, a co tu mówić o trojce..... Wracam do pracy, koniec tego siedzenia w domu, dziecko oddaję do żłobka (5 m-cy), czuje że powoli zamykam sie przed ludzmi, brakuje mi codziennego wstawania do pracy, kontaktów ze znajomymi, noramlnych rozmow, może przykro to mówic ale mam juz dośc tego ciągłego gugania do synka, zabawy itp. musze odpocząć, mam chyba lekka deprechę.mąż w pracy odpoczywa a ja ciągle w dresie, ubrudzona zupkami z byle jaką fryzura. Kocham moje dziecko ale nie moge tak dłuzej, nikt mi nie pomaga oprócz męza który daje mi w nocy odpocząć- to on od 22 (wtedy wraca) do 7.00 zajmuje się małym. Jestem mu za to wdzięczna. Ale powoli mam juz tego dosyć. I wiecie co? Wcale nie mam poczucia winy że syn idzie do żłobka, setki dzieci się tak chowają i nic im nie jest. A po drugie to przydalaby sie druga pensja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rolnikos
mam gospodarstwo, 34 kur, 13 swin i pare krow, czuje sie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rolnikos
mam gospodarstwo, 34 kury, 13 swin i pare krow, czuje sie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Suomi
Bima, sorry, ale chyba troche przesadzasz... Jestes w domu dopiero 5 miesiecy. Masz zapewne cudowne dzieciatko i z pewnoscia wspanialego meza. A Ty chcialabys miec to wszystko, ale siedziec sobie w pracy i pic kawke (z nowa fryzura i makijazem). Chyba nie doroslas do macierzynstwa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Suomi
A na dziecku odbije sie to NA 100%. Jest takie malenkie! To ze TYLE takich malych dzieci chodzilo do zlobka, jeszcze nic nie znaczy. Skad wiesz co one wtedy czuly, co przezywaly. Przez TYLE GODZIN! Zareczam Ci, ze dla nich to koszmar. A wlasnie wtedy, kiedy sa malutkie ucza sie, chlona swiat. Jaki im sie wydawal swiat? OKRUTNY!!!!!!!! Dzieci w wieku 5 miesiecy sa za male na oddzielanie z matka. Co innego, gdy jest to konieczne, zeby przetrwac... To inny temat. Zeby przetrwac trzeba jesc. Ale zostawic bezbronne malenstwo, bo "miedzy innymi" przyda sie druga pensja, to jest egoizm. Wiem co mowie, sama jestem matka 2 malych chlopcow (3 i 5 lat) i bylo mi wiele bardziej ciezko niz Tobie, moja droga. Ja nie mam takiego meza. I matka jestem od 5 lat 24 godziny na okraglo. Wiem jak jest ciezko. Ale od momentu jak urodzil sie Filip (starszy) to nie ja jestem najwazniejsza tylko on - oni. Probuje sobie radzic w rozny sposob. Wszystko co robie (prawie wszystko)- robie dla nich... ONI SA BEZBRONNI i calkowicie zdani na mnie. Ja znam i i mam dostep do roznych sposobow, zeby sobie pomoc przetrwac, zrozumiec pewne sprawy. Oni nie. Widza to co im pokaze. To TY decydujesz co czuje Twoje dziecko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do wszystkich zdesperowanych matek: Włos się jeży na głowie, czytając to wszystko, bardzo Wam współczuję. Nie chcę oceniać Waszego postępowania, nie chodzi o krytykę, lecz o pomoc. Same spróbujcie sobie pomóc. A pomaga np. zaangażowanie najbliższych (męża, matkę teściową, ciotki i inne) do ściągnięcia części obowiązków z Waszego karku. Czasem pomoże tygodniowy wyjazd. Pójście do fryzjera, nowy ciuch. To jedna rzecz. Druga: to Wasza edukacja w zakresie rozwoju emocjonalnego Waszych maluchów. Gdy będziesz nagminnie lekceważyć płacz kilkummiesięcznego niemowlęcia, brać go na przeczekanie, nie reagować na jego potrzeby, to dajesz mu sygnał: jesteś zbędny na tym świecie. Poczytajcie odpowiednie lektury, zasięgnijcie porady psychologicznej. Łatwiej znieść przykre strony macierzyństwa, jeśli zna się podstawy rozwoju dziecka, kiedy wie się czego można, a czego nie można oczekiwać od 3-miesięcznego, półrocznego, czy rocznego dziecka. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się z elfią_mamą. Też mam dzisiaj już 2-latka. Jak decydowałam się na dziecko wiedziałam jedno. Nie urodzę sobie zabawki tylko małego człowieka z własnymi problemami, uczuciami i swoim zyciem. Jestem z małym prawie cały czas. I radzę sobie jakoś. Raz jest gorzej raz lepiej, pomaga rodzina.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luba
Mam wrażenie , że jesteśmy w kropce, Wiem doskonale ( z opowiesci , z obserwacji) jakim wręcz koszmarem i zamknięciem kobiety w czterech scianach jest wychowanie dzieci. Wychowywanie chłopców i dziewczynek, po to by te ostatnie mogły zapętlać historię- konczyc zamkniete w domu. Oto w jakiej kulturze nadal wychowują się kobiety. W tym patosie macierzynstwa. Nie neguję czy macierzynstwo jest dobrym czy zlym wyborem., Ale faktem jest , ze kobiety nie ewoulują. Mężczyzni mają za sobą tradycje tysiący lat samorozwoju. Kobiety zatrzymują się. Na własne życzenie , przez okolicznosci przez to brzemie powinnosci , ktore im sie od dziecka narzuca. Zastanówcie sie czy chcecie takiej przyszlosci dla swoich córek, i czego bedziecie od nich wymagac, w jakie poczucie winy wpędzać gdy przez mysl przejdzie im oddac dziecko do żłobka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie mam nic przeciwko żłobkom, ale dla mnie to byłaby ostateczność, gdybym nie miała innego wyjścia...ale tylko wtedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolipopka
Przpraszam ale o czym autorko topicu myślałaś jak chciałaś mieć dziecko - że co że będzie różowo. Dzieci niszczą życie kobiety. Uziemiają ją w domu a mąż ma wtedy okazję do szaleństw np. z panienkami. trzeba mysleć zanim się dziecko zrobi a nie potem płakać. Dzieci są koszmarem i tylko nieliczne kobiety potrafią z uśmiechem siedzieć 24 godziny na dobę gotowe na każdy krzyk, niewychodzić z domu, wyglądać jak smotruch. Dzieci to bezsens poprostu. Czasem to mi się wydaje że faceci po to chcą mieć dziecko żeby kobietę w domu uziemić a samemu zająć się innymi pannami, praca i wogóle. Tak czy siak pozdrawiam cię autorko topiku i życze siły bo wiem ze - dziecko to koszmar. Bede trzymac za ciebie kciuki. Postaraj się np. przestać wszystko robić. powiedz mężowi że masz już dość. że nie djesz rady i że nie bedzie obiadku, w nocy też nie wstawaj do dziecka. pokaż mu że to też jest jego dziecko a nie tylko twój problem. Poprostu miej wszystko gdzieś. Idź do kina, teatru zostawiając dziecko najlepiej jego matce. powiedz ze dzieci oddajesz do żłobka bo ty chcesz pracować, studiować i żyć jak człowiek a nie jak służebnica. Pewnie się zdenerwuje więc zaproponuj mu zamiane ról - on w domu a ty w pracy i on wszystko robi. Ciekawe czy się zgodzi a jeśli tak to jak dlugo wytrzyma Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do_lolipopki
Bozia poskąpiła ci rozumku, czy serduszka? Szkoda, że Twoja matka nie miała twoich poglądów, może zaoszczędziłaby światu takiego potwora, jak ty. Dzeci to bezsens oraz spisek facetów, żeby uziemić kobietę i mieć czas na szaleństwa, panienki... Żal mi ciebie i twoich bliskich. Upss... ty raczej nie masz bliskich, w twoim mózgu nie funkcjonuje pojęcie "bliskość". Lolipopki na księżyc!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolipopka
jeste wdzięczna mojej matce za te katorgi które musiała przejść. może trafiłam na złego mężczyzne i mam złe doświadczenia ale jak slyszę o kobietach siedzących w domu i się marnujących, bez pomocy ze strony męża to wszystko się we mnie gotuje. mam prawo mysleć jak myslę i trudno. sama żałuję ze nie mam instyktu macieżyńskiego i niedobrze mi jak pomyślę o siedzeniu w domu z bachorem. nie wiedzę sensu - po co??? może mi wytłumaczysz dlaczego warto siedzieć w domu, wyglądać jak smotruch, nie robić kariery. może zrozumiem. tylko prosze bez wyzwisk - taka jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolipopka
no ci jest z panią która wpisała się wyżej! masz mi coś mądrego do powiedzenia. czekam naprawdę na twój komentarz. chce znać twoją odpowiedź na moje pytanie. Mówię serio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gronka
Ok. Ok. Koszmar, zamknięcie, bieganie na każdy krzyk itd. Ale chyba trochę przesadzacie w zapuszczaniu się. Dres ubabrany zupką, byle jakie włosy? Zero makijażu? To ILE wy potrzebujecie na to, żeby wyglądać jak człowiek????? Prysznic - ok kwadransa, razem z goleniem pach i nóg. No chyba, że ktoś zdrapuje z siebie dwutygodniową skorupę brudu, ale takich tu chyba nie ma. Balsam do ciała i krem do twarzy - no, ze trzy minuty zejdzie. Makijaż - o ile się nie robi makijażu na wielkie wyjście, to jest może z 10 minut! Antyperspirant i perfumy - 1 MINUTA! Ciuchy - czy wyście powariowały i nie znacie w ogóle elastycznych ubrań??? Prasuje się je błyskawicznie albo wcale, to samo normalne jeansy, przecież tego nie trzeba robić codziennie tylko po zdjęciu prania raz na parę dni. Fryzjer - nie wygłupiajcie się, raz na trzy tygodnie albo raz na miesiąc można poprosić matkę, przyjaciółkę albo zgoła męża, żeby przypilnowali dzieciaka na przykład w sobotę! A fryzjera można umówić telefonicznie i w kolejkach nie sterczeć! A w domu nikt wam nie każe codziennie papilotów kręcić, naprawdę nie umiecie wybrać fryzury, która nie będzie wymagała wielkiego zachodu???? Dziewczyny, zwłaszcza te, które mają jednego dzieciaka - czy wy kurczę nie przesadzacie?????? Nie oszukujcie się, zapuszczacie się na własne życzenie. Zmęczenie macierzyństwem to jedno, a robienie z siebie zmory to drugie! Mam dziecko i wiem o czym mówię. Jakoś nie stoczyłam się do poziomu ubabranego dresu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oj mamusie
nie przesadzajcie :) Malucha mozna oddac do zlobka bez wiekszego zalu. Mowie to z autopsji, poniewaz ja do zlobka chodzic bardzo lubilam :) Niestety bylam baaaardo chorowita i moje "zlobkowanie" skonczylo sie po miesiacu :( Uwielbialam i uwielbiam towarzystwo, moze dlatego, ze jestem jedynaczka. Nie ma nic gorszego niz zamknac dziecko, jedynaka w domu, trzymac pod kloszem. Drogie mamy, mowi wam to dziecko, ktore chodzilo i do zlobka i do przedszkola i nie widzialo w tym zadnej tragedii, wrecz przeciwnie :) Wiec jesli juz nie mozecie wytrzymac zamkniete w czterech scianach z dzieciakiem, jestescie zmeczone i sfrustrowane cala sytuacja, to pozwolcie sobie na wypoczynek a maluchowi na kontakty z innymi dziecmi, to mu na pewno nie zaszkodzi. Wolalabym miec "mniej" mamy, niz widziec ja wiecznie niezadowolona. Nie sadzicie, ze tak bedzie lepiej, zdrowiej i dla was i dla dziecka??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gronka
Aha - w żłobku co prawda nie byłam, ale do przedszkola poszłam jak miałam 3 lata. I było fajnie! Prawie same przyjemne wspomnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochane kobietki - wytrzymajcie!! warto! też byłam młodą umordowaną matką dwóch chłopaczków - człapałam za nimi krok w krok bo mieszkaliśmy przy zbiegu ruchliwych ulic a tacy są szybcy... to koszmarne pranie, ciągłe infekcje...mąż ciągle nieobecny bo musiał zarobić na nas... gdy młodszy skończył 2,5 roku wróciłam do pracy - mały jeden do żłobka drugi do przedszkola...znów koszmar - infekcje, zwolnienia, pretensje w pracy...ale przetrwałam. Chłopaki duże, ja mam niezłą posadę i jestem zadowlona...a dzieciaki są takie kochane..Dziś okres gdy byłam z nimi w domu wspominam jako cudowny .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×