Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AAAAAAa

czy samo swintuszene przez gg z inna osoba jest zdrada??

Polecane posty

Gość cc...
wiktoria a czy mozesz podac ten progtam do wykrywania hasel ? x gory dziekuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nilakshi
nikogo nie ma...:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bajerowanie płci przeciwnej na gg kiedy sie ma rodzinę i dzieci to zwykłe draństwo i świństwo i zdrada emocjonalna.JA nie potrafiłam wybaczyć....i juz nie jesteśmy razem.....za dużo nabroił na tym GG.....aż sie niedobrze robi....czemu ja potrafie być normalna a ON NIE??co za dużo to i świnia nie zje.....a bajerował kilka ladek na raz....brrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nilakshi
Jakasia...a jeśli się nie ma rodziny...? i jeśli do końca nie wiesz o czym pisał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o powyzej
JA BYM UZNAla za zdrade - emcjonalna a zdrade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nilakshi
Dziekuję...ze odpowiedziałaś..... dlatego odeszłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nilakshi
a jak Ci jest teraz? wszystko ok? Pozdrawiam x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość up.............
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiktoria20
program do lamania hasel do gg latwo znalesc w wyszukiwarce poprostu wpisujemy programy do gg i nam wszytsko pieknie sie pojawia ostatnio znalazlam nawet program do wykrywania skasowanych wiadomosci z archiwum ale ten nadal nie wiem czy dobrze dziala:)jak cos dam znac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiktoria20
up up up up .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agusxka
moj chlpak napisal innej dziewczynie kiedy ona przeslala mu zdjecie ze jest piekna , nie wiem co mam myslec o tym pisla ze jest piekna sliczna ladna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wracając do temtu przewodniego.. to jeśli rozpoczynają się jakieś uczucia.. to można to traktować jako zdrade emocjonalną.. dla niektórych gorszą niz ta fizyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rancho43
Uważam,że tak.Jeżeli nie miałabym chęci zdradzć partnera, to nie szukałabym kontaktów do świńtuszenia na GG.W ten sposób osoba która dąży do zdradzenia swojego partnera/ki bada zamiary osób dążących do tego samego i zachęca do spotkania w celu spełnienia tego o czym z nią rozmawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ngare
Szukałam w waszej rozmowie wskazówki, czy mogę mu po raz kolejny zaufać? Nie znalazłam gotowej odpowiedzi - i słuszne, sama muszę o tym zdecydować. Zachęcam jednak inne kobietki do tego, by wpadając tu, zostawiały swoją historię. Samo czytanie daje do myślenia. Ja żałuję, że nie weszłam na ten topic tu kilka lat temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ngare
Powinnam była zwrócić uwagę na niektóre "znaki" jeszcze na początku naszego związku (7 lat temu): olbrzymia ilość koleżanek na gg i do późna z nimi rozmowy, konto na Sympatii (pewnie i innych portalach). Nie sprawdzałam, bo i po co, skoro czułam się kochana i szczęśliwa? Kilka dni po ślubie... Po raz pierwszy weszłam na jego gg - zostawił otwarte i jakaś panienka domagała się rozmowy. Siadłam, podszyłam się pod niego, ona szybko zeszła na temat sexu, sprawdziłam archiwum... Z kilkoma koleżankami rozmawiał tylko o sexie, w kilku rozmowach zapewniał że jest wolny (wiecie, jak taki tekst boli tuż po ślubie?!). Przeprowadziliśmy się z Warszawy w zupełnie egzotyczny zakątek Polski, bo chcieliśmy zacząć życie w pięknym miejscu (nasza praca pozwala na taka swobodę). Większość panienek z gg była z Wawy, więc sobie odpuściłam awanturę i tylko z lekkim przekąsem nazywałam go "maczo" przez jakiś czas. Oczywiście pogadałam z nim na ten temat. Po kilku miesiącach urodził nam się synek-wczesniak. Prawie dwa miesiące spędziłam w szpitalu w większym mieście przy dziecku, on co kilka dni wpadał z naszej kochanej pipidówki... Zaczęła się przy nim pałętać miejscowa kelnerka z restauracji (nasza samotna wspólna znajoma), gdzie jadał obiadki od czasu do czasu. Życzliwa sąsiadka powiedziała, że czasem przychodzi do niego jakaś drobna kobietka i nie chce się wtrącać, ale mnie bardzo lubi i radzi uważać... Chyba się nic nie wydarzyło, bo był za bardzo wpatrzony w naszą rodzinkę. Tylko raz zapytałam go o nią. Więc tego nie rozgrzebuję - tylko zauważcie, że mimo wszystko zaufanie po wpadce na gg zaczęło szwankować. Nie pamiętam, kiedy odkryłam kolejne ostre sex-rozmowy na gg (bo na stronki erotyczne czasem razem lubiliśmy wpadać i coś sobie dla urozmaicenia oglądnąć) i profile na portalach, służących do wyszukiwania parterów seksualnych. Tłumaczył, że to tylko zabawa, za dużo czasu poświęcam synkowi, pracy - to prawda, codzienność pochłonęła nas do tego stopnia, że nie poświęcaliśmy już sobie dostatecznie dużo uwagi. A o związek trzeba dbać, więc zaczeliśmy się starać. On pokasował wszystkie kontakty, ukrywane maile i profile... Ale od tego czasu co kilka miesięcy zaglądałam do jeko komputera i komórki. I niestety... takie kontrole kończyły się jego wpadkami. Nasz synek, zapatrzony w tatusia, pomagał mi to znosić. Ale ciągle powtarzające się erotyczne rozmowy na gg pogarszały nasze łóżkowe sprawy - odechciało mi się sexu i pewnego dnia, kiedy zastanawiałam się co jest nie tak, wpadłam na oczywistą rzecz: juz mu nie ufam! Tym bardziej, że na gg zaczeły się z czasem pojawiać rozmowy z miejscowymi dziewczynami, propozycje niewinnych spotkań zapoznawczych, profile na sex-portalach. Z bólem, ale zmuszałam się do wierzenia w jego tłumaczenia. W końcu postanowiłam od niego odejść - wszystko po rozmowie z kumplem, który przypomniał mi że jestem ciekawą i niezależną kobietą, a życie przede mną jeszcze długie. Te słowa kiełkowały, aż w końcu wyskoczyłam z rozwodem - po kolejnej jego wpadce na gg. Trwało to ponad pół roku, przestałam w tym czasie brać tabletki antykonc. (nie kochaliśmy się przecież wcale, to po co?). No i w tzw. dniu życzliwości (listopad 2008), kiedy samotnie przy świeczce sączyłam lampkę wina, późnym wieczorem wszedł do domu z bukietem róż jeszcze mąż - ponoć dużo spacerował, myślał, wspomniał... Zaczął przepraszać, błagać na kolanach. To była upojna noc, kochaliśmy się do białego rana aż w końcu zmęczeni i pełni nadziei zasnęliśmy... Rano wdrapał się do naszego łóżka synek i było cudnie. Dawno tak dobrze się nie czułam. Tylko po kilku dniach czar prysł, bo nagle interwencję niespodziewanie podjęli nasi rodzice. Wpadali i jego i moi, dzwonili - każdy ze swoim dzieckiem układał "plan działania", rozliczał ile wniósł do związku i takie tam, chore sprawy. Ledwo co zaczęłam się z mężem dogadywać, a tu już zaczęły się kolejne kłótnie - czyi rodzice się bardziej wtrącają i dlaczego druga strona nic nie robi, by ich powstrzymać. Jakiś koszmar!!! Na szczęście w Wigilię zrobiłam test ciążowy i okazało się, że będziemy mieli dziecko. Rodzice przepychali się jeszcze między sobą, a my po prostu "zamknęliśmy drzwi od naszego domku" i zaczęliśmy żyć... Wydawało mi się, że wszystko zmierzało w jak najlepsza stronę. W piątym miesiącu ciąży omal nie poroniłam i od tego czasu zero seksu, strach przed urodzeniem wcześniaka i kilka miesięcy na leżąco w łóżku. Mąż pracował w swoim biurze, w sąsiednim większym mieście, do późna i czasem robiłam mu z tego powodu awantury (bałam się o dzidziusia w brzuszku, martwiłam o dom i rozbieganego synka, którym musiałam się zajmować-choć miałam zakaz od lekarza). Bywały jednak wieczory, kiedy miałam ochotę na pieszczotki i robienie mu dobrze. Odrzucał je, odwracał sie plecami, nie głaskał mojego brzuszka, nie czułam z jego strony zainteresowania mną-jako kobietą. Coś mi nie grało, ale olewałam to przeczucie. Aż w końcu weszłam na jego gg - oczywiście zahasłowane, ale jak się kogoś zna tyle lat, bez trudu zgadłam hasło. Nie sądziłam, że coś znajdę - ot, zwalałam nasze kłopoty na zwykły kryzys w związku, gdy kobieta jest w ciąży. Kontynuował romzowy z poprzednimi wirtualnymi trzema kochankami. Wymieniał się też z kumplami telefonami miejscowych dziwek i świetnie orientował się w ich umiejętnościach czy wielkości cycek. Od jednego znajomego dostał namiary na pewną "suczkę" do dupczenia za darmo. Zaczął z nią flirtować już w trzy tygodnie od wiadomości o mojej ciąży. Wiedziała o mnie, ciąży i naszym poprzednim kryzysie, współczuła mi nawet zagrożenia poronieniem. Perfidna... Mąż dodatkowo zaczął mieć kłopoty z własnym interesem i potrzebował "pocieszenia" (mi mówił o tym tylko zdawkowo, może dlatego że moje sprawy zawodowe miały się świetnie i podchodził do tego ambicjonalnie). Spotkali się po dwóch miesiącach w parku i namiętnie całowali (on twierdzi, że na tym się skończyło, nie poszli do jego biura i po tym spotkaniu miał ogromne wyrzuty sumienia). Przez cały czas wymieniali się zięciami - na początku buźki, potem nieco niżej, bez ubrań, wszystko twarde i wilgotne... Widziałam te fotografie dokładnie i radzę wam - jeżeli będziecie miały dostęp do takich zdjęć waszej połowy i jego kochanki (nawet wirtualnej), nie oglądajcie ich. Zostaną w waszej głowie na długo i będą potęgować ból zdrady. Zerwał z nią ponoć kontakt, ale nie zrobił tego przy mnie. Ja skrupulatnie zabezpieczyłam dowody, na wypadek mojej decyzji o rozwodzie. Nie wie, co ja jeszcze o nim wiem - mi pozostało po jego obietnicy poprawy i błaganiu o szansę, tylko obserwować. I obserwuję... Nadal czasem loguje się na portale randkowe, za to gg unika szerokim łukiem. Telefon czysty. Nie chcę poświęcać swojej energii na kontrolowanie go i szkoda mi czasu. Za cztery dni pewnie urodzę kolejnego synka, co będzie dalej - nie wiem. Na razie najwazniejszy jest poród, później zrobię porządek z facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×