Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość podobna

Dorosłe Dzieci Alkoholikow

Polecane posty

Gość singiel_bo_ma_DDA
Gdzie można się udać na jakąś skuteczną terapię (Katowice/Zagłębie), bo przez to wszystko nie mogę sobie już od dłuższego czasu poukładać życia osobistego, a czas leci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Singlu, nie jestem z Katowic, więc nie wiem, ale proponuję popytać na forach na http://dda.bhd.pl i http://gazeta.pl (w forach prywatnych trzeba wyszukać forum pt. \"DDA\"). A mnie jutro czeka rozmowa o pracę, do której jestem raczej średnio przekonana - ale to \"średnio\" właśnie powinno pomóc w zachowaniu dystansu :) Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale długo tu nie zaglądałam:(.To prawda że sami niszczymy czesto to co dobre,nie zauważamy tego ,natomiast terapia moze nam w tym pomóc. Nie bedzie mnie przez kilka dni wyjezdzam do poznania:)pozdrawiam was i całuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy jest tu ktoś kto mógłby mi dać namiar na jakas poradnie czy psychologa bo nie daje już sobie rady ze sobą i swoimi uczuciami. Musze przejsc wreszcie terapie... :( Jestem z Warszawy. Będę wdzieczna za pomoc. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela bnb
Bardzo dlugo uczylam swoich chlopcow(mam ich trzech) asertywnosci,bo nie znalazlam innego wyjscia.Udalo sie ,ale nie w 100%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela bnb
Naprawde,trzeba nauczyc sie asertywnosci,codziennie cwiczyc.Sukces murowany.Zajmowac sie wylacznie wiasnym JA.To pomaga.Uwiezyc w siebie i dzialac dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niszczycielka11
Nigdy nawet do głowy mi nie przyszło ze taki problem moze mnie dotyczyć. Ale chyba dotyczy. W moim małzeństwie, nawet kiedy jest ok, ja zawsze doszukuję się czegoś co mogłoby być epiej, inazej.Mój ojciec był alkoholikem, mój mąz też w tą stronę podaża, albo ja to widzę w krzywym zwierciadle. Chciałamżeby on poszedł na terapię odwykową, ale może to ja powinnam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela bnb
Cokolwiek powie osoba uzalezniona,to wspoluzalezniona bierze na to poprawke,to podstawa istniena takiego zwiazku,nie ma innej alternatywy.Nie wolno wierzyc takim ludziom,ktorzy maja problem ze soba,choc nie przyznaja sie do tego,ze sa uzaleznieni od alkocholu.Nalezy zastosowac z czlonkami rodziny zmowe milczenia i zmusic alkocholika do leczenia sie.Im wiecej czlonkow rodziny przystapi do zmowy ,tym wieksza szansa dla uzaleznionego, logicznie pojmowac pomoc dla zainteresowanych problemem,nie ma innego sposobu na pomoc.I nie odposzczac do skutku,jezeli na tym zalezy rodzinie oczywiscie.Wiem ja z doswiadczenia,ze.grupa wsparcia-AA, to jedyny ratunek dla zainteresowanego problemem alkocholowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela bnb
alkoholik-przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niszczycielka11
Czy jest sens namawiać na terapię człowieka który nie widzi w sobie choroby, który uważa ze pije bo lubi (i pewnie lubi), nie zszedł na dno, nie jest kimś kto upija się codziennie, ale "popija" prawie codziennie, każde dobre chwile kojarzą mu się z alkoholem, każde złe chwile tez mu się tak kojarzą... W zasadzie kazda okazja i bark okazji jest okazją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela bnb
Jezeli ma za co,to niech chla.Musi oddac wyplate na dom,inaczej fora ze dwora i po klopocie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela bnb
Jezeli ma za co,to niech chla.Musi oddac wyplate na dom,inaczej fora ze dwora i po klopocie.Sa na to sposoby.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niszczycielka
Ale ja nie chcę i nie potrafię tak życ! Nie potrafię spokojnie patrzeć na picie. Nie potrafię tego znosić. Już tak było. Zyliśmy obok siebie, ja zaczęłam myśleć o tym zeby od nowa układać sobie zycie. Ale wtedy wydarzyło się coś, co zmusiło nas do zmian... niestety nie na długo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niszczycielka
czy to oznacza, ze moje zycie ma polegać na tym, ze będe spokojnie żyła obok niego, wazne żeby pieniądze dsał? Ja mam 27 lat, chcę od życia duzo więcej. Chcę normalnej wesołej, szczęsliwej rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela bnb
Nie wiem o jakich zmianach piszesz moja droga,zmien swoje zycie,masz do tego pelne prawo.Nie pozwol,zeby ktos,komu zaufalas zniszczyl ci zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niszczycielka
zaszłam w ciążę. Postanowiliśmy jakoś odbudowac to co się waliło. Niestety co jakiś czas zdazała się sytuacja która pokazywałą mi, że nadal jest źle. On sam nie da rady się zmienić, a ja nie poptrafię mu pomóc, tym bardziej że on uwaza ze wszsystko jest ok, bo przeciez wszsyscy piją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z tobą - niszczycielka 11 Od lat mieszkam z alkoholikiem, wypowiadałam się gdzieś na ten temat Uwaza że pije bo lubi i nie widzi w tym choroby. Do \"ela bond\" - mówisz ze są sposoby, Ja wyczerpałam wszystkie, Podziwiam dziewczyny które mają odwage pogonić dziada,kiedyś mi jej zabrakło, a teraz nie mogę bo to jego mieszkanie. Muszę w tym tkwić bo nie mam na to wpływu , ta świadomość pozwala mi z tym żyć Pozdrawiam goraco - DAMY RADĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela bnb
Nie wiezysz chyba w to co piszesz.Ja mam 51 lat,mam doswiadczenie w tych sprawach,wierz mi,dazysz do autodestrukcii.Tylko rok leczenia,a potem pieklo,mam to za soba,bo teraz zyje wlasnym zyciem,niestety.Pomagali wszyscy,cala rodzina,nic ztego,tez jest przekonany,ze pija wszyscy,ale nie jego SYNOWIE(trzej),ja wygralam,moje dzieci juz dorosle,dwuch po studiach,tez.On chleje ,ale nas to juz nie dotycz,dzieki bogu i wlasnym silom.Tobie zycze wytrwalosci w walce o swoja godnosc i twoich dzieci,a bedziesz tego potrzebowala,bo nie wieze w cuda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niunia60
Matka mojego faceta potrafi znikąć z domu na tydzień, a jak się ją zapyta gdzie była to mówi że nawet do sklepu jej nie wolno wyjść. I gadaj tu z taką. Spieprzyła życie sobie i całej rodzinie, w tym mojemu Miśkowi i nienawidzę jej za to. Ale już dalej nic nie zrobi, bo kontakt zerwany ostatecznie po ostatnich wyczynach. I chwała za to. Powinni już dawno zawieźć ją do czubków!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela bnb
Ps. bnb, to bardzo niedobra babcia ,bo zmusza do przestrzegania dyscypliny wsrod najblizszych,a zwlaszcza u jedynej, rozpuszczonej wnusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Ela bnb Piszesz że Was to nie dotyczy , tzn. że on nie mieszka z Wami ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niszczycielka
Nie wiem co robić nie wiem co robić!!!!!! Brak mi sił, pomysłów... Chciałam dać mu nauczkę, obawiam się że to się xle skończy. Czuję się bardzo bezradna. Jak taka mała kobietka. A przecież taka nie jestem Cały dom trzymam w garści.... ale już mnie to męczy. A przed nami jescze tyle zycia... Czasem, jak kolejny raz się pokłócimy o to nieszczęsne picie, to na drugi dzień nie mam siły, normalnej fizycznej siły, żeby się podnosić z łózka, zeby coś w domu zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niszczycielka czytając Ciebie widze swoją matkę. Kobietę tak bardzo niedoskonałą i zalęknioną. Ona podobnie jak ty bała się odejść lub zmienić cokolwiek w swym i naszym życiu. A żyła tak jakby cały czas pytała się : \" Czy tutaj biją... \" ? Ano zawsze otrzymywała od swego męża odpowiedź że biją. Żyła pogardzana i upokarzana a my wraz z nią. Perfidia tego skurwiela pijaka (mojego ojca) polegała na tym że to on szczuł przeciw niej swego syna i córkę ( mój brat i siostra ) przeciw niej. Co jeszcze bardziej niezwykłego to to że udało się kanalii. Nawet po ich śmierci brat z siostrą bardziej cenią pijaczka niż matkę. Ona nie mogąc poradzić sobie z mężem alkoholikiem ( podobnie jak ty ) pogrążała się w głębokiej religijności. Nie wiem czy jej to w czymkolwiek pomogło, mnie nie. Kiedy jestem na cmentarzu zapalam jedną świecę ( dla matki) , a potem pluję na płyte nagrobną ( to dla dawcy genów ). On nigdy nie uważał mnie za swojego syna a ja jego dziś nie uważam jego za swojego ojca. tym bardziej że całe swoje i innych życie zamienił w pijackie piekło. Niszczycielko jesteś jeszcze młodą kobietą, nie pozwól zmarnowac sobie i swoim dzieciom życia. Ja mam 41 lat i zbrodnia ( nie waham sie tego tak nazwać ) jakiej dopuścił się ten potwór żyje moim życiem ( naszym życiem DDA ). Czy chcesz tego dla siebie i swoich bliskich ??? Pozdrawiam Paweł .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeśli się
z nim nie rozstaniesz, Niszczycielko, może cię w przyszłości spotkać to, co moją mamę, taką ciapę, wiecznie modlącą się o cud. Nie chciała uwierzyć, że może być jeszcze gorzej, ufała Bogu, wierzyła, że nas ochroni. Przez naście lat żyłyśmy - jeszcze z trzema moimi młodszymi siostrami - nadzieją, że wreszcie zdechnie, gnój jeden. Ale nie. Wiesz, kto odszedł? Moja siostra. Miała 23 lata i nie mogła już tego wytrzymać. Przez tego skurwiela nie umiała sobie radzić przez całe życie, mimo że była jednym z najmądrzejszych ludzi, jakich znałam, a na pewno najwrażliwszym. Rok temu po tylu latach to ona pozwała go do sądu za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad nami, nie moja mama. W ten sam wieczór po rozprawie ten skurwiel spił się i zrobił awanturę, że nic mu nie zrobimy. Mama zamiast dzwonić po policję, jak zwykle się poddała. Byłby już za kratkami. Ale ona dalej wolała oddać sprawy w ręce losu. Teraz płacze po nocach,bo dwa dni później, w Boże Narodzenie, jej ukochana córka powiesiła się w samym środku miasta. Nie wiem, w jakim wieku są twoje dzieci. Teraz kochają cię, do pewnego momentu życia to uczucie jest niezbędne do kształtowania się pewnych aspektów tożsamości. Potem będą cię kochać z litości. Jeśli myślisz, że to ich obowiązek, to jesteś w gigantycznym błędzie. jesteś współwinna temu, przez co muszą i będą musiały przechodzić. A wg mnnie to nawet ponosisz więcej winy, bo on jest uzależniony, jedynie ty masz jasność umysłu. Jestem twarda, ale nie chcę inaczej mówić do żon alkoholików, które zdecydowały się wychowywać z nimi dzieci. Wydaje się im, że wiedzą, co te dzieci przeżywają, ale w rzeczywistości nie mają pojęcia o tym. Gdyby wiedziały i do tego jeszcze miały świadomość, jak nieodwracalnie rujnują tym dzieciom przyszłość, to albo by zaczęły działać, albo ... nie będę kończyć, bo to naprawdę złe. Nie wyobrażasz sobie, jak ciężko jest żyć, nienawidząc swojego ojca. Kiedy słyszę, jak moja mama płacze, nienawidzę jej również. Nigdy jej nie wybaczę. Zaryzykuj, a możesz doprowadzić do tego samego. Ty - swoje dzieci. Wychowuję sama córeczkę, bo musiałaby mieć za ojca takiego samego skurwysyna, jak miałam ja. Decyzja moja była błyskawiczna, w chwili, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Jestem sama, nie mam alimentów, nikt mi nie pomaga. Żyję, a moje dziecko wychowuje się bezpiecznie. I ty jesteś w stanie dać sobie radę, tylko pokaż wreszcie tym dzieciom, że je kochasz, bo jak na razie to myślisz o sobie - twój lęk przed usamodzielnieniem się jest po prostu egoistyczny. To nie krytyka. Dostrzeż wreszcie to, czego nigdy nie chciałaś. Jesteś współuzależniona i razem z mężem zabijasz przede wszystkim swoje dzieci -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×